poniedziałek, 21 listopada 2016

Rozdział XV


„Grzech


- Panie, co panicz Sin robi w twoim łóżku? - pojawienie się Henryka wyrywa mnie z zamyślenia. Niechętnie odwracam wzrok od śpiącego wampira, którego obserwuję od dłuższego czasu.
- Zasnął, gdy go karmiłem.
- Powinieneś odnieść go do jego sypialni.
- Co? Dlaczego? Przecież tutaj też jest mu ciepło. Okryłem go kocami i …
- Panie, dobrze wiesz, że nie chodzi o koce, lecz o zasady. On nie jest twój i nie należy do ciebie. Zwiąże się z paniczem Nefrytem. Nie mieszaj się w ich sprawy.
- Nie chcę tego słuchać! - przerywam mu. - Póki mieszka pod moim dachem, należy do mnie! - spoglądam w jasnoniebieskie oczy mężczyzny, broniąc swoich racji.
- Panicz Sin nie jest twoją własnością. Sam powinien o sobie decydować – słowa służącego, w prosty i spokojny sposób, po raz kolejny obrazują mi moją własną nikczemność.
- Sam?! Dobrze wiesz, że w chwili, w której pozwolę mu odejść, ten dureń od razu pobiegnie go tego różowego idioty. Tego chcesz? Myślisz, że to go uszczęśliwi? Szczerze wątpię! - zrywam się z łóżka, na którym siedziałem i zaczynam krążyć po pokoju.
- Panicz Sin kocha...
- Milcz! On go nie kocha! Nie kocha go, Henryku! Robi to po to, by uwolnić się od naszej rodziny, by uwolnić się ode mnie! Ale ja... Nie jestem gotowy, by się z nim rozstać. Jeszcze nie – podchodzę do mężczyzny, szukając u niego odrobiny zrozumienia. Henryk zdejmuje okulary i bacznie mi się przygląda.
- Zmieniłeś się, panie.
- Masz rację, zmieniłem się. Od chwili, gdy Sin osłonił mnie przed ciosem Davida, spojrzałem na naszą sytuację z innej perspektywy.
- Kłamiesz – wyrokuje.
- Nie kłamię!
- Zmieniłeś się w chwili, gdy pozwoliłeś mu napić się swojej krwi. Ten nieszczęsny cios nie ma z tym nic wspólnego – otwieram szeroko oczy.
- Dobrze, masz rację. Zmieniło mnie oddawanie krwi. Nie gardzę nim tak jak na początku.
- Chcesz mi powiedzieć, że przez te doznania wyrzuciłeś z serca tak szczerze pielęgnowaną nienawiść? A co z twoim poprzednim życiem? Co z cierpieniami, których zaznał twój ojciec? Czy to nie ten śpiący wampir jest za to wszystko odpowiedzialny?
- Tak, ale... – wzdycham ciężko, z powrotem siadając na łóżku i wpatrując się w Sina. - Nie zrozumiesz tego, bo nie doświadczyłeś uczuć, które... – irytuję się szukając słów, nie zdradzających zbyt wiele.
- Mylisz się, panie. Chociaż mam swoje lata, namiętność i pożądanie nie są mi obce.
- Ja nie...! - czuję się tak, jakbym został przyłapany na gorącym uczynku. Niemożliwe! Jak się domyślił?!
- Panie, zrozum. On nie czuje tego co ty. Chce być wolny i...
- Skąd możesz wiedzieć co on czuje? Pytałeś go? - wybucham, nie chcąc pogodzić się z wizją porażki.
- Ja? Nic nie mogę zrobić. Nie jestem jego opiekunem. Nie mam nad nim żadnej władzy.
- A ja mam i dlatego...
- I dlatego robisz, co ci się podoba – kończy za mnie zdanie.
- To nie tak! Nie chcę, aby był nieszczęśliwy.
- On już jest nieszczęśliwy. Jego nieszczęście trwa od chwili przemiany.
- Co masz na myśli? - ponury ton mężczyzny sprawia, że nie umiem ukryć palącej ciekawości.
- Naprawdę tego nie widzisz? Jest narzędziem w rękach rodziny. Od setek lat wykonuje rozkazy. Twoi poprzednicy już dawno temu zapomnieli, że zgodnie z kontraktem, panicz Sin ma takie same prawa. By łatwiej go sobie podporządkować, zaczęli go głodzić, wykorzystywać na każdym kroku. Okazałeś mu trochę litości, nie wydając go w ręce pana Aarona, ale po tobie przyjdą inni. Dobrze wiesz, że w rodzinie coraz częściej dochodzi do tarć. Mężczyźni boją się o swoich synów, których starają się uchronić. Imponuje im twoja postawa, panie. Opiekun Jack, który odmówił karmienia wampira... Czy nie tak o tobie mówią? - z niedowierzaniem przysłuchuję się słowom, które wgniatają mnie w ziemię. Odwracam wzrok i po raz kolejny spoglądam w stronę łóżka. Co się z nim stanie po mojej śmierci?
- Nigdy tak na to nie patrzyłem – przyznaję.
- Wiem, panie. Każda decyzja niesie za sobą konsekwencje. Twoje życie ułożyło się inaczej, niż planowałeś. Nie oznacza to jednak, że masz gorzej. Mieszkasz w rozległej posiadłości. Masz wszystko, czego potrzebujesz. Jesteś zdolny i doceniany. Nawet wampir musiał się przed tobą ugiąć. Jednak to tylko twoja strona medalu. Panicz Sin nie jest i nie był szczęśliwy. Nawet jeśli nie kocha panicza Nefryta, nie powinieneś stawać na drodze do jego szczęścia. Wbrew pozorom na świecie nie pozostało wiele wampirów, a większość z nich żyje albo w ukryciu, albo jest już związana. Mogą minąć setki lat, zanim uda mu się znaleźć kolejnego kandydata. Pomyśl o tym. Postaw się na chwilę na jego pozycji. Nefryt może i jest nieco ekscentryczny, ale traktuje panicza z szacunkiem. Nie zrobi mu krzywdy.
- Ale zasady mówią...
- Czasami lepiej jest je złamać. Panicz Sin już dawno stracił nadzieję. Być może nie potrafi odróżnić gestów przyjaźni od miłości, ale prawda jest taka, że on jej nie zna. Nikt nigdy go nie kochał. Nawet Klaudiusz.
- Wydawało mi się, że Sinowi bardzo na nim zależało.
- Był dla niego jak ojciec. Nauczył go wszystkiego, co sam umiał tylko po to, by po jego śmierci wampir zadbał o rodzinę. Bezpieczeństwo i dobrobyt. To bły jego główny cel. A po nim przyszli inni, w tym i ty. Niewiele różnisz się od Klaudiusza. Z uwagą troszczysz się o bliskich, prawda?
- Tak, ale...
- Tu nie ma żadnego „ale”. Panicz Sin potrzebuje tego kontraktu. Potrzebuje kogoś, kto wreszcie go dostrzeże i otoczy opieką, póki jest jeszcze czas.
- Nie pozwolę, aby David zrobił mu krzywdę. Opracuję nową formułę i...
- Panie, tu nie chodzi tylko o formułę czy pana Davida. Jeśli zniszczysz kruchą więź pomiędzy wampirami, panicz może się załamać i sam odebrać sobie życie, rozumiesz?!
- Sin nigdy by tego nie zrobił!
- Jesteś pewny?
- Proszę, nie mów mi takich rzeczy. Przerażasz mnie – zupełnie zagubiony obejmuję się ciasno ramionami.
- Tak wygląda prawda. Powinieneś wziąć pod uwagę wszystkie opcje, zanim podejmiesz ostateczną decyzję.
- Masz rację. Jak zawsze zresztą – uśmiecham się blado.
- Jest też inna możliwość – podpowiada mi, mierząc swoim nieprzeniknionym wzrokiem.
- Jaka?
- Jeżeli aż tak bardzo zależy ci na paniczu Sinie, sam możesz zostać wampirem, panie – propozycja służącego, choć podszyta sarkazmem, budzi we mnie odrazę.
- Nie!
- W takim razie zacznij przyzwyczajać się do myśli, że go stracisz. A teraz wybacz. Pójdę do kuchni. Pora zacząć przygotowywać obiad. Mam odnieść panicza do jego sypialni?
- Sam to zrobię.
- Słuszna decyzja – kładzie mi dłoń na ramieniu, by wesprzeć na duchu. - Wiem, że to nie jest łatwe, ale jeśli panicz Sin zginie, pociągnie za sobą całą rodzinę. Nie możesz pozwolić, by krew niewinnych została przelana.
Rozgoryczony do granic możliwości biorę wampira na ręce i odnoszę do jego pokoju. Układam go na poduszkach i okrywam. Na jego szyi błyszczy złoty łańcuszek, do którego przytwierdzony jest medalion. Odczuwam silną potrzebę, by go otworzyć i upewnić się, że nadal jestem dla niego na tyle ważny, że nosi moje zdjęcie blisko serca. Pochylam się nad śpiącym i ostrożnie sięgam po złotą ozdobę. Przyglądam się miniaturowemu zdjęciu. Zostało zrobione chyba na zakończenie studiów, mniej więcej w czasie, gdy przejąłem obowiązki opiekuna. Nie uśmiecham się na nim. Wprost przeciwnie. Wyglądam na znacznie starszego i poważniejszego.
Sin... Jak to zrobić? Jak pozwolić ci odejść? Wydajesz się taki bezbronny... Przesuwam opuszkami po chłodnym policzku.
- Jack... - cichy szept wampira elektryzuje wszystkie moje zmysły. Śnisz o mnie?
- Jestem tutaj – odpowiadam mu równie cicho. Nie umiem się dłużej pohamować. Wplatam palce w miękkie włosy i złączam nasze wargi w delikatnym pocałunku. - Nie chcę, abyś odchodził i wiązał się z Nefrytem – ponownie go całuję. - Dobrze, że mnie teraz nie słyszysz.
Opuszczam sypialnię zdecydowany, by przez kilka dni bacznie obserwować relację pomiędzy nimi. Jeśli stwierdzę, że Nefryt dba o dobro Sina, ponownie rozważę jego szaloną prośbę...

Nadchodzi wieczór. Przez cały dzień starałem się pogrupować kartki i zwoje z eliksirami, by łatwiej mi było je przejrzeć. Kilka godzin wytężonej pracy wydaje się być kroplą w morzu. Mój entuzjazm powoli wyparowuje...
- Ładnie się tu urządziłeś, opiekunie – złośliwy różowowłosy rozsiada się wygodnie w moim fotelu. W ramionach trzyma śpiącego Vero, który jako jedyny, bardzo go polubił.
- Może zechcesz mi pomóc? - pytam z nadzieją w głosie.
- Nie lubię się brudzić – spogląda na mnie wymownie. Ma na sobie jasnoszary, puszysty sweter, czarne, obcisłe spodnie oraz puchate kapcie w kształcie królików. Parskam śmiechem, na widok tych ostatnich.
- Widzę, że się zadomowiłeś.
- Niezupełnie. Czekam na resztę bagaży. Trudno spakować najpotrzebniejsze rzeczy w pospiechu.
- Z pewnością masz rację – przytakuję mu.
- Sin nadal śpi – odwraca moja uwagę od swojego ubioru.
- To prawda. Za to ty już nie śpisz.
- Musimy poważnie porozmawiać – niespodziewanie wstaje z fotela i układa na nim szczeniaczka. Odgarnia włosy do tyłu i zbliża się do mnie powoli.
- Jak rozumiem ta rozmowa ma zostać tylko między nami? - upewniam się, wpatrując w anielskie oblicze Nefryta.
- Sin żalił mi się, że nie chcesz wypuścić go z domu. To prawda? - zaczyna bawić się swoimi włosami, okręcając różowe pasma na palec wskazujący prawej dłoni.
- Tak.
- Dlaczego? - szepcze. Dzielą nas zaledwie centymetry. Mam wrażenie, że jego błękitne tęczówki prześwietlają mnie na wylot.
- Bo... Przeze mnie został ranny. Chcę, aby ślady zniknęły – nie wiem czemu, ale nagle bardzo zachciało mi się spać.
- Ukrywasz coś przede mną, prawda? - słodki głos dociera do mnie jakby z oddali.
- Ja? Ukrywam...? - z wysiłkiem staram się skoncentrować na słowach, które chciałbym wypowiedzieć, ale nie mogę. Zasypiam.

- Jack?! Słyszysz mnie? Jack! Zobacz co zrobiłeś?! Nie chce się obudzić! - zdenerwowany Sin łapie mnie za ramiona i potrząsa.
- To nie moja wina, a jego! Skąd mogłem wiedzieć, że tak zareaguje?! Pośpi kilka godzin i będzie jak nowy.
- A jeśli nie?
- Zapytaj Henryka, jeśli mi nie wierzysz.
- To dobry pomysł. Idź po niego.
- Dlaczego ja mam po niego pójść? - oburza się.
- Bo to ty go zahipnotyzowałeś.
- Nie zahipnotyzowałem go! Przysięgam!
- Proszę, przyprowadź Henryka.
- Dobrze, już dobrze – nadąsany Nefryt wychodzi z pracowni.
- Sin? Dlaczego się denerwujesz? Coś się stało? - unoszę powieki, lecz intensywne światło mocno razi mnie w oczy.
- Jack! Jak się czujesz? - zamazane kontury, otumanienie, intensywny zapach wampira, którego mam na wyciągnięcie ręki...
- Rozmawiałem z Nefrytem i poczułem się senny – przypominam sobie.
- Panie! - mój służący wbiega do pracowni uzbrojony w apteczkę. - Wszystko w porządku?
- Co się dzieje? Czemu wszyscy są zdenerwowani?
- Nefryt cię zahipnotyzował i zemdlałeś – tłumaczy mi Sin, pomagając usiąść na sofie.
- Nic mu nie zrobiłem! - wściekły różowowłosy spogląda na przyjaciela z wyższością. - Powiedz mu, że tylko rozmawialiśmy, opiekunie.
- To prawda – przytakuję.
- O czym rozmawialiście? - pyta Henryk.
- Pytałem czy już się zadomowił, a on odpowiedział, że czeka na jakąś przesyłkę. Nie umiałem odwrócić wzroku od jego oczu i poczułem się senny – przeczesuję włosy palcami.
- Teraz mi wierzysz? Nie tknąłbym palcem twojego człowieka.
- Przepraszam, ukochany – Sin rzuca mu się na szyję.
- Nic się nie stało – Nefryt odwzajemnia uścisk i zaczyna głaskać go po włosach. - To jego wina. Jest jakiś dziwny.
- Też to zauważyłem. Wczoraj prawie cię zabił, a przedtem nie umiał w nic wycelować.
- Może ktoś rzucił na niego klątwę? - oba wampiry oraz Henryk zaczynają mi się badawczo przyglądać.
- Przestańcie! - bronię się, próbując wstać.
- Siedź! - Nefryt popycha mnie z powrotem. - Jeśli jesteś pod wpływem klątwy, możesz nam zagrażać. Powinniśmy to jak najszybciej sprawdzić.
- A jak to zrobimy? Potrzebny byłby demon i jakieś mocne zaklęcie – Sin zdaje się rozważać wszystkie opcje.
- Może poprośmy księcia Cassiana o pomoc? – sugeruje Henryk.
- Cassian ściga spiskowców. Przez najbliższe tygodnie nie przyjedzie – sojusznik księcia jest bardzo dobrze poinformowany.
- Żadnych demonów i zaklęć! - ostrzegam ich.
- Tak się składa, że wiem co należy zrobić – różowowłosy uśmiecha się do mnie złośliwie.
- Nie będziesz na mnie eksperymentować! - odgrażam mu się.
- Nie martw się, opiekunie. Ja cię nawet palcem nie dotknę. Oddam cię w ręce specjalisty.
- Co masz na myśli? - Sin wpatruje się we mnie coraz bardziej przerażony.
- Musimy poczekać na resztę moich rzeczy. Do tego czasu zajmij się sprzątaniem tego bałaganu, opiekunie. Twoja pracownia wygląda jak zwykły chlew.
- Obiecałem Jackowi, że pomogę mu w porządkach. Ty też mógłbyś pomóc – zwraca się do przyjaciela.
- Mógłbym, ale nie chcę. Lubię patrzeć jak się męczy – nie dosyć, że upierdliwy, to jeszcze leń!
- Nie bądź taki. Zrób to dla mnie. Proszę – Sin łapie go za rękę. Nefryt zdaje się mięknąć.
- Tylko ten jeden raz – wzdycha niepocieszony. - Zajmę się książkami, a ty eliksirami, dobrze?
- A co ja mam robić? - pytam oba wampiry.
- Nie przeszkadzaj – różowa pijawka znika z mojego pola widzenia, pozostawiając po sobie unoszące się w powietrzy kartki papieru. Pracuje bardzo szybko. Układa książki na regały seriami, które kataloguje. W tym samym czasie Sin przepisuje wszystkie formuły na twardy dysk mojego komputera.
W niecałe dwie godziny obu wampirom udało się zrobić coś, co mi zajęłoby wieki.
- Skończone – obserwuję jak Nefryt otrzepuje swoje ubrania z kurzu.
- Jesteś bardzo szybki – chwalę go.
- A ty jesteś mi winien sweter z limitowanej kolekcji – załamany przygląda się swoim ubrudzonym dłoniom.
- Odkupię ci go – proponuję szybko, by go udobruchać.
- Chcesz mi kupić prezent? - dziwi się.
- Oczywiście. Zasłużyłeś na coś wyjątkowego.
- Naprawdę? - mruczy jakby był kotem.
- Kupię ci co zechcesz. Cały kontener swetrów może być? Bardzo mi pomogłeś. Dziękuję.
- A co kupisz Sinowi? - dopytuje.
- Niczego nie chcę – beznamiętny ton zielonookiego nie pozostawia mi złudzeń.
- Nie powinieneś odmawiać, skoro opiekun chce sprawić ci przyjemność – Nefryt wskakuje obok niego na biurko.
- Jedyna rzecz, jakiej pragnę, to związać się z tobą na zawsze – splata ich palce.
- Pobrudzę cię – Nefryt dyskretnie odsuwa dłoń. - Muszę się przebrać. Niedługo wrócę – ucieka z pracowni jak poparzony.
- Co mu się stało? - pytam, wpatrując w zamknięte z impetem drzwi.
- Nie wiem – nie odrywa wzroku od monitora.
- Sin, spójrz na mnie – ociąga się, lecz spełnia prośbę. - Co się dzieje? Dlaczego jesteś smutny?
- Nie jestem.
- Jesteś.
- Mam swoje problemy – opiera brodę na splecionych dłoniach i spogląda gdzieś w przestrzeń.
- Problemy? Myślałem, że obecność Nefryta sprawi ci więcej przyjemności.
- Kiedy mnie stąd uwolnisz, Jack jego obecność będzie dla mnie wszystkim - gwałtownie zmienia temat.
- W takim razie powinniśmy wykorzystać okazję i pójść na spacer. Chodź, zabierzemy Vero – proponuję mu.
- Wszystko mi jedno – mamrocze w odpowiedzi.
Idąc za mną jasno oświetloną dróżką przez park, przypomina skazańca, którego ciągną na szafot. Szczeniaczek zaczepia go do zabawy, lecz zamyślony Sin zupełnie tego nie zauważa.
- Rzuć mu piłkę. Nie słyszysz jak piszczy?
- Przepraszam, Vero – wampir w końce reaguje. Piesek od razu goni ulubioną zabawką, szczekając wesoło.
- Sin, co się dzieje? Źle się czujesz? Jesteś głodny? - podchodzę bliżej, by lepiej widzieć jego oczy.
- Nie, mówiłem ci już – odpowiada automatycznie.
Zdejmuję rękawiczkę i wyciągam dłoń w jego stronę.
- Nie chcę – odpycha moją rękę ze złością.
- Jeśli mi nie powiesz, nie będę mógł ci pomóc.
- Nie potrzebuję twojej pomocy! Sam sobie poradzę! - krzyczy. Przez chwilę wpatruję się w niego oniemiały. Nigdy wcześniej nie zachowywał się tak impulsywnie...
- Tu jesteście! - wesoły głos Nefryta, który z jednej strony łapie pod ramię Sina a z drugiej mnie, odpija się od pustych alejek. Przyglądam mu się przez chwilę. Przebrał się w czarną, koronkową koszulę oraz aksamitne spodnie. Czerń w niezwykły sposób podkreśliła błękit jego oczu oraz pastelowe włosy, przyozdobione spinką, którą widać bardzo lubi.
- Dobrze wyglądasz. Obiecałem ci swetry, ale zastanawiam się, czy będę umiał sprostać twoim wymaganiom. Nie znam się na modzie.
- Wycofujesz się? - rzuca mi nienawistne spojrzenie.
- Ależ nie. Po prostu nie chciałbym, abyś poczuł się rozczarowany prezentem.
- Nie martw się. Pomogę ci – uśmiecha się słodko, uwieszając się na moim ramieniu.
- Pójdę po psa – Sin znika w ciemności, zostawiając nas samych sobie.
- Zdenerwowałeś go? - pyta mnie cicho, kontynuując spacer.
- Nie. Przez cały wieczór zachowuje się w taki sposób. Pytałem o co chodzi, ale nie chce powiedzieć.
- Hmm... Trudna sprawa.
- Znasz go lepiej i znacznie dłużej. Myślałem, że bez problemu odgadniesz co go trapi – spoglądam na jego idealną twarz w oczekiwaniu.
- Nie patrz tak na mnie. Sin jest bardzo skryty – w tej samej chwili obrywam piłką Vero prosto w klatkę piersiową. - I wkurzony – zaczyna się śmiać. - Niezły rzut.
- Celowałem w głowę. Gdyby nie spojrzał na ciebie, to... - odpowiada wzburzony.
- Nie moja wina, że nie umie oderwać ode mnie wzroku – chichocze.
- Vero jest zmęczony. Odprowadzę go do domu – szczeniaczek tuli się do Sina i liże z wdzięcznością po twarzy.
- Jest taki słodki - wybucha śmiechem.
- Raczej rozpuszczony. Jak tak dalej pójdzie, to...
- Mówiłem o Sinie, głupku – poważnieje. - Nasza wcześniejsza rozmowa nie dobiegła jeszcze końca, pamiętasz? Przyjdę do ciebie, gdy zaśnie – szepcze, biegnąc w stronę domu. - Mogę go potrzymać? Proszę! Daj mi go!

W czasie kolacji Henryk prosi Nefryta, by poopowiadał nam trochę o swoich podróżach. Interesują go zwłaszcza beduini i pustynie, a także mapa, którą przywiózł Sinowi w prezencie.
Wampir roztacza swój czar. Słuchamy go z zapartym tchem.
- Jest jakieś miejsce na świecie, którego jeszcze nie widziałeś? - pytam.
- Nie. Byłem wszędzie i widziałem wszystko – przechwala się. - Możesz śmiało pytać. Znam wszystkie kraje, wyspy, kultury, zabytki – zachęca mnie.
- Kiedyś uwielbiałem odwiedzać galerie sztuki. Fascynowały mnie obrazy wielkich mistrzów. Jako opiekun nigdy więcej żadnej nie zobaczę.
- Rozumiem cię – różowowłosy kładzie mi dłoń na ramieniu. - To musi być trudne spędzać cały czas w tej zapadłej dziurze na końcu świata. Pewnie znasz tu już każdy zakątek, prawda?
- W sumie to nie. Uczenie się drzew na pamięć zostawiam sobie na emeryturę – obydwaj wybuchamy śmiechem.
- Muszę dokończyć pracę w bibliotece. Przepraszam – czerwonowłosy podrywa się z miejsca i znika, korzystając ze swoich mocy.
- Sin! - wołam za nim.
- Zostaw go – powstrzymuje mnie.
- Ale...
- Wierz mi, nie chcesz go bardziej zirytować. Potrafi być znacznie bardziej nieznośny niż ja.
- Trudno w to uwierzyć. Nie masz sobie równych w tej dziedzinie.
- Pokażesz mi dom? Jestem pewny, że działy się tu niezwykłe rzeczy. Z przyjemnością o nich posłucham – łapie mnie za rękę, wyciągając z kuchni.
- Sin lub Henryk...
- Proszę, chodź ze mną. Jestem twoim gościem. Wiesz, że musimy się zaprzyjaźnić, prawda? – figlarny uśmieszek rozświetla kąciki jego oczu.
- Od czego chcesz zacząć? - pytam.
- Dzisiejszej nocy jesteś moim przewodnikiem. Zdaję się na ciebie.
- Więc zacznijmy od skrzydła, w którym łaskawie zdecydowałeś się zamieszkać. Jestem pewny, że nie zwróciłeś uwagi na bawialnię. Znajduje się tam gablota z lalkami, które wykonał jeden z opiekunów. Są piękne. Ręcznie malowane. Masz ochotę przyjrzeć się im z bliska?
- Bardzo chętnie – cieszy się jak dziecko.

- Ta jest śliczna – ostrożnie ogląda drobną tancerkę baletową. - Ma taki smutny wyraz twarzy.
- Dziwi mnie, że zwróciłeś na nią uwagę.
- Dlaczego?
- To córka opiekuna, Livia. Występowała na scenach całego świata.
- Naprawdę? Ojciec musiał być z niej bardzo dumny.
- To prawda, chociaż nigdy nie widział żadnego z jej występów, a córka niezbyt chętnie przyjeżdżała w odwiedziny.
- To tłumaczy skąd smutek na twarzy lalki. Pewnie nigdy nie uśmiechała się do swego ojca – Nefryt odkłada figurkę z powrotem do szafy.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Dla Sina.
- Nie rozumiem.
- Chciałeś zapytać, dlaczego wczoraj skakaliśmy sobie do gardeł, a dzisiaj beztrosko podziwiamy zabawki. Odpowiedziałem na twoje pytanie. Dla Sina. Nie oznacza to jednak, że nie będę cię bacznie obserwować. Jeden fałszywy ruch i po tobie, jasne? - pyta, dźgając mnie palcem w klatkę piersiową.
-  A krew?
- Krew? - zaskoczony unosi wzrok znad oszklonej gabloty.
- Chodziło mi o to, czy nie jesteś głodny?
- Nie musisz się o to martwić. Nie zaatakuję ani ciebie, ani Henryka.
- W takim razie jak sobie poradzisz?
- Potrafię o siebie zadbać lepiej niż sądzisz – uśmiecha się.
- Mam nadzieję. Co jeszcze masz ochotę obejrzeć? Mamy niezłą kolekcję porcelany, antyki, znaczki... - wymieniam.
- Muszę iść. Służący z zamku czekają na dole.
- A co z klątwą? I naszą rozmową?
- Wybacz, ale będę musiały poczekać do jutra.
- Aż do jutra? Dopiero druga...
- Wiem, ale to ważne. Powinienem... Rozpakować stroje. Nie chcę, by się pogniotły. Porozmawiaj z Sinem, jeśli się nudzisz. Aż do świtu będę zajęty, więc nie przeszkadzajcie mi, dobrze?
- Wszystko w porządku? Nagle zacząłeś się podejrzanie zachowywać – obserwuję jak próbuje mi się wymknąć.
- Co masz na myśli? - udaje miłego, lecz cały czas nerwowo spogląda w kierunku drzwi.
- Chcesz mnie spławić?
- Nie opowiadaj bzdur! Cassian przysłał mi prezenty. Chcę je w spokoju obejrzeć. To wszystko.
- Skoro tak – jego tłumaczenie wydaje się całkiem racjonalne, biorąc pod uwagę hojną rękę księcia i jego słabość do rozpieszczania wampira.
- Widzimy się jutro. Dobranoc.
- Dobranoc.

57 komentarzy:

  1. Jak by tu zacząć komentarz? Może od Jokerowego "HaHaHa!". Rozmowa Jacka z Henrykiem, Jacka z Nefrytem, klątwa, "rozpakowywanie... strojów" itp. Leję. Banan nie zachodził mi z ust. Kitsuś, zastanawiałeś się kiedyś nad pisaniem komedii albo kabaretu? Ten rozdział wyszedł taki śmieszny. Szkoda tylko, że Nefryt nie grozi i nie dokucza Jackowi na każdym kroku.
    Jak dotąd czytałam z poważną miną, czasem zmartwioną, a teraz ledwo powstrzymuję chichot. Szczególnie, gdy wspominasz o różowych włosach. Najlepszy rozdział!
    Był taki moment... Jack i Nefryt sam na sam, Sin gdzieś znika... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Btw, Sin zachowuje się jak baba z okresem: "Nic mi nie jest! Nic się nie stało". Taka (żart tematyczny) Iron Maiden ;)

    Literówki, inne błędy były, ale na tle akcji nie ma co na nie zwracać większej uwagi.
    I jeszcze jedno... Smutna Livia? Livia to agresywny dziewczyna-dres. Muszę jej w końcu wysłać link do Twojego bloga, bo zachwalam go już z tydzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie zastanawiałem się, bo prawda jest taka, że mało rzeczy mnie śmieszy. A kabarety to już w szczególności odpadają. Tak samo jak muzyka biesiadna.
      Błędy w większości poprawiłem.
      Do samego opowiadania nie będę się odnosił, bo każdy szczegół mógłby zdradzić co będzie dalej. Zwłaszcza pomiędzy moją ulubioną parą :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ulubiona para, mówisz... "OTP. Shipping anything, anywhere, anytime". W mojej głowie ostatnimi czasy układa się takie "chore zło", nawet w realnym życiu. Znajomi się załamują, chcą wysłać mnie do psychiatryka, odprawiać egzorcyzmy nad moim umysłem. Stwierdzenie "ulubiona para" daje mojej wyobraźni duże pole do popisu ;)
      Pióra wieczne są cudowne <3 <3

      Anyway, znasz mangę pt. "Dia Game"?

      Usuń
    3. Oczywiście, że znam :)
      My z Joleen rozmawiamy tylko i wyłącznie o naszych ulubieńcach. Omawiamy kto z kim i dlaczego. W sumie liczy się tylko kto z kim, bez dlaczego :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Czyżbym wyniuchała inspirację dla Davida? W prawdzie Totsuka inaczej się zachowywał, ale to detal. (Wiedziałam!! Przejrzałam Cię)
      Kto z kim... Muhahahahah >:D
      Koniec, starczy, moja wyobraźnia jest niebezpieczna. Przerażam samą siebie.

      Usuń
    5. Fajna manga, ale na moje potrzeby zbyt lajtowa, jeśli wiesz, co mam na myśli :D A jeśli nie, to wkrótce się przekonasz :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Czyli się nie zawiodę, tak? Mmm, w mojej głowie powstają właśnie "chore zła", ponieważ sugerujesz, iż opowiadanie będzie (znacznie?) mocniejsze od Dii. Już się nie mogę doczekać :D

      Potrzebuję też rady. Czy wampirzyca-gotka może być pozytywną postacią, zakochać się w śmiertelniku 2/10 oraz pomóc jemu i jego przyjaciołom uciec od głodnej wampirzej rodzinki? Czy nie powinna być manipulantką i uwodzić chłopaka tylko po to, aby zrobić na koniec krwawą jatkę i wszystkich zjeść? Pseudo horror czy denna telenowela?

      Usuń
    7. W Dia Game niewiele się działo. Łatwo jest to przebić :D
      Bejbe, nie jestem obiektywny. To oczywiste, że wybieram miłość. Nie ma to jak dobry romans przed zaśnięciem :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Racja, Dia Game to tylko jeden uroczy tom, więc ciężko zbudować konkretną fabułę, niemniej scena walki (choć słaba) była. Coś mocniejszego? Nie chcę sobie robić nadziei na bitwę o Królewską Przystań, ale liczę na ciekawe zwroty akcji i przejawy agresji (czyt. Nefryt <3).
      Słyszałeś może o mandze "Demon Grzechu. Tsumitsuki"? W mojej głowie ładnie komponuje się z wampirami itp.
      A przed snem najlepszy jest siódmy odcinek Yuri on Ice i kawałek pysznej szarlotki o 4:30. Opcjonalnie odcinek Higurashi no Naku Koro Ni albo powtórka z FMA. Opowiadania Twoje i Joleen to dla mnie wystarczająca dawka romansu, więcej nie potrzebuję.
      Zwłaszcza, iż ostatnio miałam fazę: "rzygam już tą całą miłością!", ale skończyła się po odsłuchaniu kilku płyt Amon Amarth. Chwała temu zespołowi, bo dzięki niemu nie odwala mi oststecznie.

      Usuń
    9. Czy będzie zwrot akcji? Hmm... Zobaczymy :D

      Nie oglądałem tych anime. FMA przerwałem, a to drugie ma straszną grafikę. Anime ma być piękne, na inne szkoda oczu.
      Yuri on ice też już widziałem. Potencjał był, ale jeśli fabuła nie ulegnie poprawie, to nie trafi do pierwszej dziesiątki moich ulubionych. Póki co jest zbyt dziecinne, chociaż nie ukrywam - Victor ma potencjał :D
      W moim wypadku zawsze i wszędzie miłość rządzi. Nie ma miłości, tracę zainteresowanie.

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Ehh, nie ma to jak zapowiedzieć zwrot akcji, prawda?

      Higurashi ma na celu... Nie wiem co. Spowodować obrzydzenie i załamanie nerwowe dużą ilością krwi, wnętrzności, powszechnych tortur i morderstw? W tym przypadku kreska nie jest najważniejsza. Jeżeli ma się słabą psychikę, rzeczywiście szkoda oczu. Innymi słowy: moje klimaty ;)
      Jeśli zaś chodzi o Yuri on Ice, ktoś pomylił się w tytule - powinno być Yaoi on Ice, bo dziewczyn tam tyle, co kot napłakał. Właściwie to zwróciłam na to anime uwagę tylko dzięki Victorowi - jego imię widnieje na liście postaci, które posiadają wiele cech mojego ideału. Sportowe, taneczne anime jakoś mnie nie kręcą.

      Hmm, robię niezły spam komentarzami nieodnoszącymi się do treści wpisu. Powinno powstać jakieś forum dyskusyjne dla wielbicieli Kitsusia :3

      Usuń
    11. Nie powinno, bo Kitsuś popadnie w samouwielbienie :D Porzuci pisanie i skupi się na samouwielbieniu :) W sumie to nawet niezły pomysł :)
      Yaoi on ice też nieźle brzmi :D Oglądałbym :D Uwielbiam sceny z rozbierającym się Vicotrem :D Są bardzo inspirujące.
      Oglądałem kiedyś taki serial, gdzie małe zwierzątka zabijały się wzajemnie lub popełniały samobójstwo. Po nim przeszła mi faza na bezsensowne masakry. Teraz wolę miłość. Najlepiej, gdy jest jej dużo :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    12. Happy Tree Friends?

      Wegi

      Usuń
    13. Prawdopodobnie tak :D Widziałem wszystkie odcinki. Kilka razy :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    14. Zobaczcie Mr. Pickles - toż to dopiero ZŁO. Obejrzałam większość odcinków i oceniam na 7,5/10

      Usuń
    15. Prawdziwe zło to anime Binan koukou chikyuu bouei-bu love 2 (dla tych co widzieli pierwszy sezon). Uwielbiam :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. O jejku nie wiem od czego zacząć (z resztą jak zwykle Emy -,- a tak btw może od początku?)

    Jak czytałam tą poranną rozmowę Jacka i Henrysia na początku wymyśliłam slogan reklamowy Poradni Henryka, a potem nasunęło mi się pytanie: A kto i kiedy sprawił, że pożądanie i namiętność nie są ci nieznane *lenny*?

    Przez połowę rozdziału zastanawiałam się czemu Nefryt zachowuje się tak przyjaźnie do Jacka. A potem w głowie nie wiadomo z jakiej mańki zaczęła lecieć muzyczka z rekalamy Always'a (~pokaż talent swój nawet w tee dniii~) i wyobrażenie Sina tańczącego makarene w tle... nie pytaj co brałam, bo sama nie wiem... i nie wiem kiedy mogłabym to zrobić, bo niedawno się obudziłam... (It's a magic!)

    Ojej jakie to zmutne z tą córką... ojej... #smuteg

    Miałam rację! Jack jest pod wpływami klątwy! Haha! 8D No oczywiście mu współczuję i takie tam, ale teraz się cieszę jak głupia, więc sorry Jackuś... :)

    ~ Emy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klątwy i Jack... :D Trzeba to sprawdzić. Rozbierzemy i zbadamy :D Znaczy ja będę rozbierać, albo mój asystent :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Mogę pomóc???

      ~Emy

      Usuń
    3. Bardzo proszę.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Jej :D Jak się cieszę :D Teraz tylko trzeba chłopaczynę dorwać ;)

      ~Emy

      Usuń
    5. Emy, specjalnie dla Ciebie, mogę go przytrzymać w dowolnej pozycji :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. TO. ŹLE. BRZMI.! XD

      Wegi

      Usuń
    7. To brzmi źle? :D To może nie czytaj Grzechu do końca :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Dzięki Wegi ^^ humor od razu mi poprawiłaś xD co do propozycji naszego Kitsusia... nie posiadam się ze szczęścia! JACK! Uważaj... WE'RE COMMING!!!! Hihi :)

      Będzie ostro...

      ~ Emy

      Usuń
    9. To prawda, będzie ostro :D
      Najgorsze jest to, że jeszcze Jacka nie rozebrałem. Nie wiem czy wyrobię się z tym do wieczora.

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. No przecież mówię ;)

      Mam nadzieję, że jednak się wyrobisz ^^ twoje opowiadania zawsze jak trwają dają mi taki niedosyt. Chyba się uzależniłam...

      ~ Emy

      Usuń
    11. Emy, służę pomocą *kłania się nisko przy okazji szorując podłogę włosami* O nie! Dopiero je myłam :'c
      Kitsune, ja? Ja nie mam czytać do końca? W moim towarzystwie jestem najbardziej zboczoną osobą. Powstrzymuję się, żeby nie pokazywać tego na blogu :D

      Wegi

      Usuń
    12. Dzięki Wegi :) i współczuję... :'c znam ten ból :'3

      Witaj w klubie Wegi ^^

      ~ Emy

      Usuń
    13. Opcje są następujące - krótszy rozdział dzisiaj, albo dłuższy w późniejszym terminie. Co wybieracie? :D

      Wasz Kitsune

      Usuń
    14. Może niektórzy się ze mną nie zgodzą, ale wole chyba troszkę poczekać... a wy?

      ~ Emy

      Usuń
    15. Wolę poczekać :)

      Wegi

      Usuń
  3. Nie wiem jak to skomentować. Nie mam nic do powiedzenia. Chyba zaczynam się o siebie martwić. ~Usagi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawiodłem mojego małego Króliczka? Szkoda. Nie martw się. Następny rozdział będzie lepszy. To pewnie przez to, że ostatnio trudno mi przychodzi zamiana gotowych scen na słowa. Na pocieszenie kupiłem sobie czerwone prezenty, więc liczę na to, że będzie tylko lepiej :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Musisz się bardziej starać Lisku ^^ nie można mnie zadowolić byle opowoadaniem ale wiedz że w tej dziedzinie jesteś u mnie na pierwszym miejscu :3 Dużo weny i Sina! ~Usagi

      Usuń
    3. Mam tego świadomość. Staram się, by opowiadania były różnorodne, by każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Tym opowiadaniem trafiłeś w moje serduszko <3 Czekam na rozdział! Bardzo czekam! Chcę hot momenty z Sinem noooo xD Tzn nie HOT HOT bo biedny Sinuś ale hot że awww ;3 im więcej uroczości tym lepiej xD ja jestem taka słodko krwista ~Usagi

      Usuń
  4. Hehe
    Hehehehehehehehe
    Kitsuś ale rozkręcasz akcję ;)
    Wzburzony (nie wiadomo czemu) Sin (czyżby to przez słodkie słówka szeptane mu do ucha kiedy spał? :3)
    Tajemniczy Nefryt (czyżby przywiózł ze sobą kochanka w walizce? ( ͡° ͜ʖ ͡°) )
    Miły dla wampirków Jacky :D
    I Henryk >.< Jak zwykle henrykowy...

    Nic dodać nic ująć <3

    ~Suzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozkręcam? Nie wiesz jeszcze na co mnie stać :D Tyle słodkich możliwości :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Hej,

    ostatnio coś Cię nie męczyłam ;p
    Przyjemnie się czyta to opowiadanie, ciekawe co Nefryt knuje ;)
    Zrobiłam rework tamtego arta z Collinem i Jessim, możesz go podmienić na blogu, bo tamten stary rysunek mi się nie podoba. Coś kombinowałam wtedy ze stylami i mi raczej nie wyszło :P Pewnie i tak nikt na te fanarty nie patrzy, no ale możesz zmienić :D

    http://picpaste.com/CF7DLiZr.png

    Aki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aki, to wyszło genialnie :) Dziękuję Ci bardzo :)
      Niestety, będziesz musiała poczekać do jutra, bo Joleen nie pozwala mi grzebać w ustawieniach strony. Twierdzi, że od razu wszystko psuję i sama woli to robić :D Mi wolno tylko pisać :D
      Nefryt? Przecież to aniołek. Nie mógłby... Prawda? :D
      Jeśli dam radę, nowy rozdział wrzucę jutro. Wszystko zależy od tego, czy listonosz przyniesie moje nowe pióra. Jeśli tak, to przepadnę na dłużej. Chcę się nimi nacieszyć :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ta, aniołek, ale tylko z wyglądu.
      Pióra? W sensie pióra wieczne? ._.

      Aki

      Usuń
    3. Aniołki są najlepsze :D Chociaż ten czerwonowłosy grzeszy właśnie na sofie przed kominkiem, ale nic więcej nie powiem :D
      Tak, wieczne. Ostatnio znowu mam obsesję na ich punkcie :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Meh meh...tyle weny tyle było możliwości i voila!Mam ukochanego Sina i ponuraka Jacka na kartce wykończonego lekką kredką!
    Podsumowując całe XV rozdziałów c`est genial!
    czytam twojego bloga od dawna,taki cichy wielbiciel ze mnie.
    Dużo weny,chęci i czasu.
    PS.Obyś nas nigdy nie porzucił szczwany lisie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :)
      Chcesz dołączyć swoje dzieło do opowiadania? Będzie mi bardzo miło :) Wystarczy podesłać :D
      Właśnie tworzę nowy rozdział. Czas jest, wena jest. Nigdzie się stąd nie ruszę. Ja tu zapuszczam korzenie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. To będzie zaszczyt!
      Podeślę go kiedy wrócę w poniedziałek do domu : )
      Dziękuję za to, że jesteś.

      Usuń
    3. Sam beznadziejnie rysowałem, co bardzo mnie bolało, dlatego tym bardziej doceniam trud innych, bo wiem, że to nie jest takie proste. Trzeba przelać emocje na papier.
      Skoro są osoby, które poświęciły swój czas, starały się ze wszystkich sił, to tym bardziej powinny zostać docenione :)
      Czekam z niecierpliwością :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. W sumie to..ne przekładam na papier emocji..pustostan emocjonalny i obraz w głowie,który przenoszevna niego.Cała filozofia.
      Rysować potrafi każdy, drogi Lisie i będę się przy tym zawsze upierać.Jedni krajobrazy inni portrety jeszcze inni inne rzeczy a każda z nch jest niepowtarzalna i może przedstawiać abstrakcję, która i tak jest dziełem.Masz talent do pisania, do rysowania również, jak każdy.

      Usuń
    5. Prawda :) Talent - niby jest coś takiego, ale wystarczy ćwiczyć i możesz być lepszy od każdego.

      Wegi

      Usuń
  7. No, no, aż jestem ciekawa co będzie dalej. Nefryt podejrzanie się zachowuje. Niby przyjechał w odwiedziny do Sina, ale mało czasu z nim spędza. Nie wydaje się zadowolony, że Sin chce się z nim związać. Myślę, że Nefryt próbuje wywołać zazdrość u drugiego wampira o Jack'a, bo chyba woli być z tym, którego chce przemienić. Albo jakimś cudem, współpracuje z tym wieprzem i chcę mu go wydać. Trochę absurdalna myśl, bo w końcu prosiak chcę wampira, żeby się zabawić. Chociaż możliwe, że chce tylko Sin'a, a nie innego. Bo w sumie równie dobrze mógłbym dać sobie spokój i poszukać innego, który jest na wolności. Sama nie wiem, co mam myśleć o tym Nefrycie xD Jego zachowanie jest podejrzane i tyle. Co do Sina, myślę, że jest zakochany w Jack'u. Znał go już za dzieciaka, kiedy był inny. Później był rozgoryczony stratą wolności. Nie mógł spełnić swoich marzeń, dlatego traktował go jak wroga. Dobrze, że zmienił się w stosunku do Sina. No ale przez ten czas ranił go swoim zachowaniem, przez co wampir zachowuje się tak, a nie inaczej. Z dystansem. Myślę, że chce związać się z Nefrytem, nie tylko dlatego, że pragnie wolności. Ale dlatego, że cierpi z powodu złego traktowania przez ukochaną osobę. Mimo, że Jack zmienił jako tako swoje zachowanie w stosunku do wampira, to Sin się nie łudzi, że coś z tego mogło by być i tym bardziej chce odejść, bo...nie chce zrobić sobie nadzieji, gdyż obawia się, że Jack chce tylko zaciągnąć go do łóżka. A gdy ten zdobędzie, to co chce, znowu go bedzie traktować jak wcześniej? Hah, lubie sobie czasem snuć różne domysły. Ale to są tylko domysły, a jak będzie, tego się dowiem z czasem :D Czekam na następny rozdział z niecierpliwością ;) Weny, weny i jeszcze raz weny! ~Pik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś chyba moją najszybciej czytającą komentatorką :) Nie wiem jak to zrobiłaś, ale cieszę się, że Cię nie odstraszyłem :D
      Na obecnym etapie każdy wydaje się podejrzany, wierz mi :D Za jakiś czas to się zmieni. Chyba :) A jak nie, to Grzech się skończy i przejdziemy do czegoś innego :)
      Nowy rozdział będzie wkrótce.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Mam sporo wolnego czasu, a że Twoje opowiadania są ciekawe, to i milej dni mi mijały...co ja zrobiłam ;( Nie mam co czytać ;( Chciałam sobie "grzech" na kilka dni rozłożyć żebym nie musiała czekać na rozdziały, a tu dupa xD Dobra, już nie marudze...
      Szczerze, nie odstraszysz mnie tak szybko, za dobrze piszesz Lisie ;D
      ~Pik

      Usuń
    3. Dziękuję :)
      Kolejny rozdział będzie dłuższy :) Muszę go tylko przeredagować, więc pojawi się dziś lub jutro.

      Twój Kitsune

      Usuń
  8. hEJ CZEKAM na nowy rozdzialik. Nie wiem ale chyba czytasz mi w myslach hmmmm. ciekawa jestem zachowanie Sina wobec Jacka czy jest zmartwiony czy tez zazdrosny ale bardzo mi sie podobało to jak uderzył piłka jacka hehe. Kiedy kolejny rozdzialik??

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka,
    wspaniały rozdział, och cudownie Henryk jest takim sumieniem dla Jacka, buu Sin taki smutny...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń