sobota, 24 grudnia 2016

Wesołych Świąt!


Fanart autorstwa: Emy



- Obudziłem cię?
- Tak... - mamroczę sennie do słuchawki. Dlaczego on zawsze musi dzwonić w środku nocy i to w chwili, gdy śnią mi się najlepsze sny...? W dodatku z jego udziałem...
- Przepraszam... Zadzwonię później – kaja się.
- Nie... Zaczekaj... Nie rozłączaj się.
- Jesteś pewny? Mam tylko chwilę przerwy. Za kilka minut muszę wrócić na plan, ale tak bardzo chciałem cię usłyszeć... Proszę, nie gniewaj się za ten nocny telefon... - próbuje się tłumaczyć. Nie musi. Sam jego głos sprawia, że zgodziłbym się na wszystko, by był szczęśliwy.
- Nie gniewam się – odpowiadam rozkojarzony, próbując wymacać nocną lampkę, by dowiedzieć się która godzina. - Ja też za tobą tęskniłem – sięgam po mój zegarek. 4:12... z niedowierzaniem odczytuję z tarczy. Jessie, masz szczęście, że kocham cię naprawdę mocno... - Kiedy wracasz?
- Dzwonię właśnie w tej sprawie... Tylko nie krzycz, dobrze?
- Ostatnio mówiłeś, że przyjedziesz pod koniec tygodnia - przypominam mu.
- Wybrali moje zdjęcia do kolejnej kampanii, a Maggie każe mi przyjąć to zlecenie, więc zobaczymy się dopiero w wigilię.
- Co?! - gwałtownie siadam na łóżku – To za dwa tygodnie!
- Wiem, ja też jestem załamany.
- Już się zgodziłeś, prawda? - nie musiałem zadawać tego pytania. Po jego tonie dobrze wiem, jaką usłyszę odpowiedź...
- W agencji obiecali, że po tej sesji dostanę trzy tygodnie wolnego. Moglibyśmy wyjechać w jakieś ciepłe miejsce, tylko ty i ja... Tak okazja nie zdarza się często, więc pomyślałem sobie, że warto skorzystać. Proszę, powiedz, że się nie gniewasz. Pojedziemy gdziekolwiek zechcesz - kusi mnie w niezwykle uwodzicielski sposób. Chociaż dzielą nas setki kilometrów, to i tak jego słowa wywołują przyjemny dreszcz, który rozchodzi się wzdłuż mojego kręgosłupa.
- Nie musimy nigdzie wyjeżdżać. Wystarczy, że zabarykadujemy się w domu, wyrzucimy telefon, a ty nie opuścisz łóżka ani na chwilę.
- Obiecuję – nie widzę go, lecz wiem, że uśmiecha się w ten specjalny sposób, który zarezerwowany jest tylko dla mnie. Jego kocie oczy przepełnia radość, której nie widziałem na żadnych zdjęciach, a najznakomitsi fotografowie z całego świata pstrykają mu ich tysiące...
- Jessie, czekamy na ciebie... - w słuchawce słyszę obcy głos, który oznacza tylko jedno...
- Muszę już iść. Zadzwonię z hotelu, dobrze?
- Będę czekał.
- Kocham cię – czuję ciepło, które rozlewa się po moim ciele za każdym razem, gdy wypowiada te dwa słowa. Wkłada w nie tyle serca...
- Ja ciebie też.
- Pa – rozłącza się, zanim udaje mi się z nim pożegnać. Znowu jestem sam. Rzucam się na wielkie łóżko w naszej sypialni, po raz kolejny uświadamiając sobie boleśnie, że rozłąka jest beznadziejną...
Nie zawsze rozstajemy się na tak długo. Zazwyczaj towarzyszę Jessiemu w podróży, lecz tym razem musiałem zostać, by dopilnować wszystkiego przed wydaniem mojej pierwszej książki z przepisami, nad którą ciężko pracowałem przez ostatni rok. Po przeprowadzce do Mediolanu, i porzuceniu Fantazji, nie zdecydowałem się na otwarcie nowej cukierni, do czego mój chłopak, przez dłuższy czas, usilnie mnie namawiał. Od samego początku wiedziałem, że oznaczałoby to długie tygodnie spędzane osobno. Czekałem na niego tyle lat. Nie zamierzam popełniać błędów z przeszłości. Musi być blisko...
Wolny czas przeznaczyłem na prowadzenie bloga, który w szybkim czasie zdobył sporą popularność, dzięki czemu kilka znaczących wydawnictw zażarcie walczyło o współpracę ze mną. Wszyscy przekonani są o kolejnym sukcesie, a ja? Leżę samotnie w łóżku i tulę do siebie poduszkę. Wciąż pachnie tak jak on... Wolałem przesiadywanie w hotelach, niekończące się godziny na planach zdjęciowych lub uciekanie przed zakochanymi fankami, które są gotowe na wszystko, by choć przez chwilę mieć go tylko dla siebie. Gdyby wiedziały, że ich idol, po dniu pełnym wrażeń, potrafi być tak zmęczony, iż zasypia jeszcze w windzie, bo łóżko wydaje mu się zbyt odległą galaktyką, której i tak nie ma szans odnaleźć bez pomocy. A potem budzi się wcześnie rano i demoluje kuchnię. Nie umie zrobić nawet kakao, jednak tak bardzo się stara. Dla mnie... Mój słodki Jessie...
Dalsze spanie nie ma sensu. Ponownie zapalam lampkę i sięgam po czasopisma, które porozrzucane są przy łóżku. Na ich podstawie zamierzam zamienić nasze mieszkanie w prawdziwie bajkową krainę, by uczcić pierwsze wspólne święta. Dwa lata temu zostawił mnie i wyjechał, a w zeszłym roku wszystko podporządkowane było ślubowi Diany i Sebastiana. Jednak to już przeszłość. Dam mu to, z czego przez lata był brutalnie ograbiany.
Przyznaję, iż wysoko ustawiłem sobie poprzeczkę, ale nie zadowolę się byle czym. Aby sprostać wysokim wymaganiom, postanowiłem dobrze się do tego przygotować. Już wiele tygodni temu rozrysowałem perfekcyjny projekt, zamówiłem mnóstwo bombek, świecidełek oraz innych, niezbędnych rzeczy, którymi zamierzam ozdobić każdy milimetr naszego mieszkania. Oczywiście kluczowym punktem programu jest kolacja, którą spędzimy w gronie rodziny i przyjaciół, a także gwiazda wieczoru – gigantyczna choinka, przez którą będę musiał pozbyć się większości mebli z salonu. Jeśli chodzi o sprawienie radości mojemu ukochanemu, żadne kompromisy i półśrodki nie wchodzą w grę. Idę na całość, planując wystawną i ociekającą brokatem uroczystość, którą spędzimy z fantastycznymi ludźmi, pysznym jedzeniem oraz toną prezentów.
Właśnie, prezent... Chciałbym mu dać coś wyjątkowego. Jessie nie pamięta jak to jest znaleźć pod choinką coś wymarzonego, spakowanego w kolorowy papier i upchniętego pod stosem zbędnych rzeczy, takich jak kolejna para skarpet z mikołajem czy obciachowy sweter... Dla niego święta oznaczały samotne przesiadywanie w swoim pokoju, w jakiejś zimnej i bezdusznej szkole z internatem, gdzie umieścił go brat-idiota. Choinkę widział jedynie w centrum handlowym lub telewizji. Musiałem się sporo namęczyć, by wyciągnąć z niego te informacje. Tegoroczne przyjęcie wymaże złe wspomnienia. Już moja w tym głowa.


Do świąt został tydzień czasu. Wydawnictwo zawraca mi głowę ciągłymi telefonami, zmuszają do zorganizowania spotkań autorskich. Nie mam na to czasu. Za siedem dni mój chłopak wróci do domu, a ja nadal nie przygotowałem nawet połowy z zaplanowanych rzeczy.
Choinka już dawno powinna być ustrojona i gotowa, lecz pomylono zamówienia. Zamiast idealnie wyselekcjonowanego, symetrycznego i najbardziej świątecznego drzewka w historii, przywieziono mi sztuczne i plastikowe. Na szczęście ludzie z firmy dekorującej domy obiecali naprawić to przykre nieporozumienie. W przeciwnym wypadku zmiotę ich z powierzchni ziemi.
Wolny czas poświęcam na zakupy. Kupiłem serwis obiadowy na dwadzieścia  osób oraz obrusy, świeczniki, kieliszki, wino. Pamiętałem nawet o kwiatach. Wszystko ma być doskonałe, takie jak on... Zatrzymuję się na środku alejki modnego centrum handlowego i odkładam pakunki na ławkę. Wyciągam swój telefon i przez chwilę wpatruję się w nasze wspólne zdjęcie, które Jessie zrobił nam krótko przed wyjazdem. Jest piękny. Jasna skóra, złote włosy, błękitne oczy... Jeszcze siedem dni... Naciskam zielony przycisk, lecz włącza się poczta głosowa. Cholera... Wiem, że oddzwoni, gdy tylko skończy pracę, ale to nie to samo... Zrezygnowany wpycham urządzenie do kieszeni. W tej samej chwili zaczyna wibrować. Z mocno bijącym sercem spoglądam na wyświetlacz. Dzwoni Kevin. Dlaczego on?
- Halo?
- Collin, dobrze że cię złapałem. Musimy porozmawiać.
- Coś się stało? - model przebywa obecnie razem z moim ukochanym na jednej z egzotycznych wysp.
- I tak, i nie – zaczyna się nerwowo śmiać.
- Nie wkurzaj mnie, Kev i mów o co chodzi – nie będę tracił czasu na konwenanse, zwłaszcza w chwili, w której moja miłość może mnie potrzebować.
- Collin, nie wiem jak ci to powiedzieć, ale jestem zakochany i postanowiłem się oświadczyć.
- To świetnie, gratuluję – zapewniam go.
- Myślisz? Tak się denerwuję... - zdradza swoje prawdziwe uczucia.
- Nie ma czym. To nie boli – nie umiem ukryć sarkazmu, ale podniósł mi ciśnienie swoimi wygłupami, więc sam się o to prosił.
- Skąd możesz wiedzieć, skoro sam nigdy wcześniej nie próbowałeś?! - oburzenie chłopaka sprawia, że muszę odsunąć aparat od ucha.
- Skąd wiesz, że nie? - odpowiadam pytaniem na jego pytanie.
- Bo gdybyś to zrobił, to Jessie od razu by mi o tym powiedział. W każdym razie ja już zdecydowałem. Idę na całość w te święta. Zarezerwowałem pokoje hotelowe i zaprosiłem naszych rodziców. To będzie niespodzianka.
- Super, już teraz życzę wam dużo szczęścia.
- Dzięki, stary. Wiedziałem, że zrozumiesz – słyszę ulgę w jego głosie.
- Zrozumiem? - dziwię się.
- No wiesz, skoro zamierzam się oświadczyć w wigilię i zaprosiłem rodziców, więc nie przyjedziemy do Mediolanu...
- Co takiego?! - krzyczę do słuchawki. - Od dawna planowałem idealne święta, a ty chcesz się wyłamać?!
- Wybacz... Po prostu nie mogę już dłużej czekać. Muszę się ożenić. Rozumiesz mnie?
- Rozumiem – mruczę niezadowolony.
- Proszę, nie gniewaj się. Wiem, że to bardzo ważne, ale...
- Jasne, nie musisz mi tłumaczyć. Kupiłeś już pierścionek?
- Tak! Jeśli chcesz, to przyślę ci zdjęcie. Jest boski!
- Jestem pewny, że Weronika będzie zachwycona.
- A ja jestem pewny, że zorganizujesz idealne święta dla Jessiego. On bardzo za tobą tęskni.
- Ja za nim też – dodaję.
- Wracam do pracy. Nie masz pojęcia do czego nas tu zmuszają... Cały dzień musimy obściskiwać jakieś rozebrane laski... Masakra.
- Rozebrane? Jessie nic mi nie mówił...
- Bo ma znacznie gorzej. Uparły się na niego i nie dają chwili wytchnienia. Blondyni zawsze mają większe wzięcie. Trzymaj się i wesołych świąt.
Z wściekłością zaciskam palce na smartfonie i liczę do dziesięciu. Przez najbliższe trzy lata Jessie będzie pracować dla agencji... Niech tylko wróci do domu...

Do świąt pozostało pięć dni. Staram się nie myśleć o tym, że w mieszkaniu panuje bałagan, nie udało mi się kupić żadnego prezentu, a mój drogi Jessie nie odezwał się do mnie ani słowem przez ostatnie sześćdziesiąt osiem godzin. Pewnie jest zajęty... Ja również nie narzekam na nudę. Wczoraj, robiąc czekoladki, wypiłem za dużo alkoholu. Musiałem odreagować... Instagram tonie w zdjęciach. Każda ze znanych mi modelek wrzuciła kilkanaście nowych zdjęć. Piękne dziewczyny siedzące Jessiemu na kolanach, całujące go, uśmiechające się i zazwyczaj odziane tylko w skąpe bikini... Po prostu cudownie... Wiem, że promocja jest ważna, lecz trudno pozostać obojętnym na widok ukochanej osoby, do której kleją się najpiękniejsze kobiety świata...
Skonany sprzątaniem i gotowaniem, kładę się do łóżka w środku nocy. Gaszę światło i staram się wyciszyć, nie myśląc o obcych, lubieżnych dłoniach, które dotykają mojego faceta. Wiem, że mnie nie zdradzi. Jednak zazdrość, która podsyca chore wizje, zatruwa moje serce jadem... Sięgam po telefon i po raz kolejny wybieram jego numer.
- Collin, jeszcze nie śpisz? - skąd ta wesołość w jego głosie? Mówił, że za mną tęskni, a już zdołał się pocieszyć?
- Dlaczego nie oddzwoniłeś?! - nie powinienem na niego krzyczeć, lecz nie umiem się powstrzymać.
- Przepraszam, nie chciałem cię budzić.
- A może to nie jedyny powód? - drwię.
- No coś ty, Collin...
- Dobrze się bawisz, Jessie? Słyszałem, że nagie kobiety wolą złotowłosych chłopców...
- Skąd o tym wiesz? - wpada w panikę.
- Nie od ciebie...
- To tylko praca! Ja nigdy nie...
- Wiem, że nie, do cholery! Masz odbierać pieprzony telefon, gdy do ciebie dzwonię! Albo oddzwaniać, gdy zdjęcia dobiegają końca. Czy wymagam zbyt wiele?!
- Nie... Przepraszam... - szepcze do słuchawki. Świetnie... Teraz będzie się obwiniać i nie zaśnie do rana, a potem zmęczony nic nie zje, a przecież czeka go kolejny wyczerpujący dzień. Szlag by to wszystko trafił!
- To ja przepraszam. Nie chciałem tak na ciebie naskoczyć. Bardzo za tobą tęsknię. Zdenerwowałem się, bo tak długo się nie odzywałeś. Wariuję tu bez ciebie.
- Przysięgam, że nie zrobiłem nic złego. Możesz zapytać Kevina, jeśli chcesz. Albo Maggie. Przez cały czas była ze mną.
- Wiem, skarbie. Nie gniewaj się na mnie.
- Nie gniewam się. W każdej chwili możesz przyjechać i sprawdzić co robię. Nie mam nic do ukrycia.
- Chciałbym, dobrze wiesz, ale jutro znowu idę do wydawnictwa.
- Jak idzie sprzedaż książki?
- Za dobrze. Próbują wymusić, abym napisał następną.
- Jestem z ciebie taki dumny. Wiedziałem, że osiągniesz oszałamiający sukces. - To prawda. On jeden, od samego początku, był święcie przekonany, że książka zostanie dobrze przyjęta. Skąd w nim tyle wiary we mnie?
- Przez te głupoty nie mogę być blisko ciebie.
- A ja się cieszę – odpowiada radosny jak skowronek. - Uczcimy twój sukces, gdy tylko wrócę do domu.
- Jessie, kiedy wracasz?
- Zdjęcia kończymy w nocy, więc biorąc pod uwagę przesiadkę oraz różnicę czasu, powinienem być w domu około 22:00.
- Nie ma wcześniejszego lotu?
- Weronika sprawdziła wszystkie możliwości. To jedyny lot. Jeśli się spóźnię na samolot, nie wydostanę się z wyspy aż do nowego roku.
- Będę czekać na lotnisku.
- Wolałbym, abyś zajął się moim bratem i dzieciakami. Sam wiesz jaki potrafi być.
- Przyjadę po ciebie. Koniec dyskusji – irytuję się.
- Dziękuję. Jesteś taki kochany – uczucie w jego głosie sprawiają, że czuję się podle. Jessie nigdy nie podnosi na mnie głosu. Gdy jest mu przykro, od razu zamyka się w sobie.
- Kocham cię.
- To dobrze, bo mam dla ciebie coś wyjątkowego, zobaczysz – cieszy się jak dziecko.
- Prosiłem, abyś niczego mi nie kupował, prawda?
- Collin... Nie mówiłeś tego poważnie... Wiem, że nie lubisz prezentów, ale dla mnie musisz zrobić wyjątek.
- Ty jesteś moim wymarzonym prezentem. Niczego więcej mi nie potrzeba.
- To się jeszcze okaże, zobaczysz – chichocze. - Muszę kończyć, bo Maggie się wścieka.
- Daj mi ją do telefonu.
- To nie wszystko. Zabroniła mi jedzenia czekolady w święta.
- Nie przejmuj się nią – bagatelizuję problem.
- Nie rozumiesz. Maggie zastrzegła, że jeśli przez te trzy tygodnie przytyję chociaż 100 gram, wyśle mnie na obóz kondycyjny z Rexem. Kevin mówił, że Rex kazał mu wstawać o czwartej rano. Dlatego proszę cię, nie rób czekolady, dobrze?
- Jasne, żadnej czekolady.
- Zadzwonię jutro, dobrze? Wieczorem idziemy na przyjęcie.
- Dobrze.
- Dobranoc, Collin.
- Dobranoc, skarbie.
Sięgam po swój planer i dopisuję do listy, by z samego rana zasypać Maggie czekoladą. Sprawdzimy, czy przez trzy tygodnie nie utyje...

Na trzy dni przed przyjazdem Jessiego podziwiam efekty pracy, którą wykonał za mnie zatrudniony profesjonalista. Zrealizował w pełni mój projekt, co jeszcze nie tak dawno temu wydawało mi się zupełnie nierealne. Nasz salon wygląda nieziemsko. Początkowo chciałem, by podobnej metamorfozie poddać całe mieszkanie, lecz dekorator wnętrz stwierdził, że to byłaby zbyt daleko idąca przesada. Czy ma rację? Nie wiem. Skoro na mnie robi to tak piorunujące wrażenie, to nie mogę się doczekać reakcji Jessiego oraz dzieciaków. Chłopcy powinni być zachwyceni piernikowym domkiem, który ustawiłem w ich pokoju.
Teraz wystarczy, że przygotuję kolację oraz deser i będę mógł w końcu się odprężyć. Znowu dzwoni telefon. Uśmiecham się na samą myśl, że to mój jasnowłosy. Niestety, to jego brat...
- Nie wierzę... Taki zaszczyt... - mam nadzieję, że nie wyczuje niechęci, którą do niego żywię.
- Wesołych Świąt, chociaż sądząc po tonie twojego głosu...
- Justin, staram się być miły, ale jeśli będziesz mnie celowo prowokować, to...
- Nie będę. Dzwonię w zupełnie innej sprawie. Chodzi o nasz przyjazd.
- Wynająłem już samochód i dołożę wszelkich starań, abyś ty, twoja żona oraz dzieci... - cedzę przez zaciśnięte zęby, bo mówiąc szczerze, mało jest osób, których nie lubię równie mocno, jak kochanego braciszka.
- Nie przyjedziemy, więc możesz sobie darować te sztuczne frazesy.
- Nie przyjedziecie?!
- Ojciec żony miał wypadek samochodowy i złamał nogę. Nie możemy zostawić rodziców samych w takiej sytuacji.
- Dlaczego dzwonisz z tym do mnie, a nie do Jessiego? To on was zaprosił.
- Dzwonię do ciebie, bo to ty mu o tym powiesz, Collin.
- Jeśli myślisz, że... - próbuję się bronić. Rozumiem, że jego teściowe przechodzą w tej chwili naprawdę ciężkie chwile, lecz on jak zawsze myśli tylko o sobie.
- Zrobisz to, co mówię, bez dyskusji – trudny z niego przeciwnik, ale do mnie mu daleko.
- Nie jestem jak twój braciszek. Nie będziesz mną rządzić, tchórzu. Wykręcisz jego numer i sam przekażesz mu wieści o waszych rodzinnych problemach.
- Collin, weź pod uwagę uczucia Jessiego. Jeśli dowie się ode mnie, pomyśli, że celowo unikam spotkania z nim, co nie jest prawdą. Masz pojęcie jak chłopcy cieszyli się na ten wyjazd? Siedzą smutni w swoim pokoju i są na mnie obrażeni.
- Nie dziwię się im.
- Powiesz mojemu bratu, że przepraszam. Powiesz mu także, że w zamian za to, spędzicie z nami ferie zimowe w Aspen. Całe dwa tygodnie. Wynająłem duży, rodzinny domek.
- Jasne. Coś jeszcze?
- Porozmawiaj z chłopcami. Powiedz im, że to nie moja wina.
- Dlaczego ja?
- Bo cię o to proszę – wydaje się szczery...
- Dobrze, daj ich do telefonu – zrezygnowany czekam aż Justin wedrze się do ich twierdzy.
- Halo? Wujek? - przekrzykują się.
- Cześć, tu Collin.
- Collin! Tata mówi, że nie przyjedziemy na święta! - rozpacz w głosie najstarszego syna jest całkowicie zrozumiała. Od dawna obiecywaliśmy dzieciakom różne atrakcje...
- Przykro mi, ale wasz dziadek naprawdę was teraz potrzebuje.
- To niesprawiedliwe! - zaczyna płakać.
- Wiem, ale wkrótce się zobaczymy, obiecuję.
- A nasz domek z pierników? Przyjechał już?
- Tak. Zabiorę go do Aspen. Tata z pewnością już wam mówił, że spędzimy razem ferie. Nauczycie mnie jeździć na nartach. Będzie fajnie. Tu nawet nie ma śniegu – próbuję ich przekupić. Jessie nie ma z tym większych problemów. Może mi też się uda?
- To nie to samo.
- Dziadek jest chory. Nie możecie zostawić go samego.
- To on wpadł na pomysł wspólnych ferii zimowych.. - chłopiec powoli zaczyna mięknąć.
- Tym bardziej powinniśmy zadbać, by był w pełni sił. Mogę na was liczyć, dzieciaki? Zadbacie o dziadka?
- A choinka? I nasze prezenty? - dopytuje młodszy.
- Zrobimy tak. Jutro z samego rana wyślę je do was samolotem, ok? Jestem pewny, że dotrą na czas. Może być?
- Wolałbym spotkać wujka Jessiego.
- A ja się zgadzam. Dostaniemy prezenty! - cieszy się jego braciszek.
- Dzięki, Collin. Jestem twoim dłużnikiem – po co mi wdzięczność Justina, skoro tym jednym telefonem połowa przygotowań poszła na marne?
- Nie pozwolę ci o tym zapomnieć...
- Wesołych świąt! Pozdrów Jessiego.
- Pa, Justin – ty podły, przebrzydły, niesłowny wężu!
Wykorzystał pretekst w postaci teścia... Jeśli się okaże, że staruszek nie ma złamanej nogi, obedrę go ze skóry własnymi rękami...
Niebieskooki będzie załamany. Kocha te maluch ponad wszystko... Na szczęście jeszcze nie wszystko stracone. Przyjadą Diana z rodzina oraz moi rodzice.

Wigilijny poranek... Jeszcze raz upewniam się, czy wszystko jest idealne, takie jak chciałem. Do przyjazdu Jessiego zostało mnóstwo czasu. Spoglądam na niebo. Mój ukochany leci do mnie. Po ponad trzech tygodniach rozłąki wreszcie będę mógł go przytulić, pocałować, zasnąć przy jego boku... To zabawne jak zmienia się nasz życie, gdy zostajemy pozbawieni ulubionych rytuałów... Nigdy więcej nie pozwolę, by zostawił mnie na tak długo samego.
Około czternastej odbiorę siostrę z lotniska. Nie mogę się doczekać ich przyjazdu. Stęskniłem się za moim małym rudzielcem, Sebastianem i Jessicą, która skradłaby moje serce, gdyby nie fakt, że wcześniej dobrowolnie oddałem je Jessiemu. Nasza księżniczka jest najbardziej rozpieszczonym dzieckiem na świece. Obsypujemy ją prezentami i kochamy najmocniej jak się da.
Około południa Jessiego czeka przesiadka. Obiecał, że wtedy do mnie zadzwoni. Z niecierpliwością czekam na tę chwilę. Pakuję prezenty, które dla niego wybrałem. Ciężko kupić coś chłopakowi, który ma wszystko. Przez całe życie najbardziej brakowało mu miłości. Nikt się o niego nie troszczył. Był zdany tylko na siebie, a mimo to z nieporadnego dziecka zmienił się we wspaniałego faceta. Jego dobroć i radość sprawiają, że kocham go milion razy mocniej niż powinienem. Czasami wydaje mi się, że ta miłość rozsadzi mnie od środka, bo nie jestem w stanie w wystarczający sposób okazać mu jak bardzo jest mi drogi. Dziś to się zmieni... Idę do kuchni i robię sobie kubek gorącej czekolady. Następną czekoladę wypiję przytulony do Jessiego. Uśmiecham się do siebie na samą myśl o tej chwili. Jeszcze tylko kilka godzin...
Przed trzynastą dzwoni do mnie Diana. Dziwne, przecież powinni być w samolocie...
- Siostrzyczko, narażasz innych pasażerów, w tym własną córkę, wiesz o tym? - staram się dawać jej dobry przykład, lecz czasami nawet pozycja starszego brata to za mało, by wpłynąć na tego uparciucha.
- Collin, my nie przyjedziemy. Jessica ma gorączkę.
- Jeśli uważasz, że to dobry żart, to się mylisz... - nadal uśmiechnięty staram się zachować spokój.
- Nie żartuję. Byliśmy na lotnisku, ale mała tak bardzo marudziła, że zabraliśmy ją do szpitala. Lekarz mówi, że to tylko ząbki, ale w tym stanie tak daleka podróż nie jest wskazana.
- Przecież nie podróżujecie samochodem, a pierwszą klasą. Przez dwie godziny lotu w luksusowych warunkach, nic się jej nie stanie.
- Mówisz tak, bo sam nie masz dzieci. Gdy zostaniesz ojcem, zrozumiesz – obraża się na mnie.
- Wiesz ile wysiłku kosztowało mnie przygotowanie świąt i udekorowanie mieszkania? A ty dzwonisz w ostatniej chwili i mówisz mi, że nic z tego?!
- Collin, nie krzycz na mnie, bo to niczego nie zmieni! Zrozum, że mała ma gorączkę. Jedziemy do rodziców. Pomogę nam.
- Rodzice też nie przyjadą?!  - porcelanowy kubek upada na podłogę i roztrzaskuje się w drobny mak.
- Przykro mi, że popsułam twoje plany. Jestem pewna, że Jessie zrozumie. Jest już dorosły, a ja staram się być odpowiedzialną matką...
- Która wpada w panikę w byle powodu! Jeden jedyny raz o coś was poprosiłem, jeden raz!
- Collin! Chyba nie masz pretensji do małego dziecka?
- Nie, mam pretensje tylko do siebie! Ale co ty możesz o tym wiedzieć? 
- Przecież możecie przyjechać do nas... - stara się załagodzić sytuację.
- Jasne. Będziemy w kontakcie.

Po kilku godzinach znowu do mnie dzwoni. Tym razem rozmawiamy bez zbędnych emocji. Mała czuje się lepiej, ale gorączka się utrzymuje. Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie.
Rozmawiam także z rodzicami, którzy starają się mnie wesprzeć. Tylko co oni mogą wiedzieć? Czy byłem zbyt zuchwały? Spełnienie jednego marzenia okazało się niemożliwe. Zaprosiłem dwanaście osób, które jedna po drugiej, po prostu się wykpiły. Jak zawsze okazało się, że Jessie, mój Jessie, nie jest dla nich dość ważny. Serce mi pęka, gdy widzę ustrojony stół, zastawiony nową zastawą. Boję się jego reakcji, gdy dowie się prawdy. Nie chcę widzieć w jego oczach odrzucenia i bezsilności. Miał być szczęśliwy...
Gaszę światła i zaciskam palce na kluczykach od samochodu. Ulice są prawie puste. Bez najmniejszego problemu podjeżdżam na lotnisko. Parkuję auto i spoglądam w ciemne niebo, chowając dłonie do kieszenie skórzanej kurtki.
Podchodzę do szklanej szyby i obserwuję jak wielki, biały samolot ląduje na wyznaczonym pasie. Większość podróżnych już dawno dotarła na miejsce. Tylko nieliczni czekają, by odebrać swoich bliskich. Jessie rzuca się na mnie, mocno obejmując.
- Tęskniłem – szepcze w moją szyję, nie chcąc się odsunąć nawet o milimetr. - Tak bardzo tęskniłem. - Jest przemęczony i wychudzony. Ciemne cienie pod oczami zdradzają, że tak długa podróż mocno się na nim odbiła.
- Czy mi się wydaje, czy twoja walizka wygląda na znacznie większą? - zauważam drastyczną zmianę w jego bagażu.
- To niespodzianka – uśmiecha się tajemniczo.
- Nic mi nie powiesz? - staram się odwrócić jego uwagę, by zadać ten zimny cios najpóźniej jak się da...
- Dowiesz się w domu – śmieje się.
- Ja też mam dla ciebie niespodziankę – zaciskam wargi w wąską linię, ledwo nad sobą panując. Upycham jego rzeczy w bagażniku i wsiadam do samochodu.
Mój chłopak jest milczący. Opiera głowę na siedzeniu i wpatruje we mnie. Ja też nic nie mówię. Skoro już teraz brakuje mi słów, to co będzie później?
Obserwuje jak Jessie otwiera drzwi od naszego mieszkania, korzystając ze swoich kluczy. Przekręca zamek i wchodzi do środka. Zapalam światło na korytarzu. Zdejmuje płaszcz i obdarza mnie najpiękniejszym z uśmiechów. Nie zasłużyłem na niego.
- Co się dzieje, Collin? Zrobiłem coś nie tak? - dopytuje.
- Nie, oczywiście, że nie. Po prostu jest mi przykro...
- Przykro? – podchodzi do mnie i z troską dotyka policzka. - Ktoś wyrządził ci jakąś krzywdę?
- Nie mi, a tobie – odpowiadam niechętnie.
- Nie rozumiem.
- Więc chodź ze mną – biorę go za rękę i prowadzę do ciemnego salonu. Sięgam do włącznika i naciskam przycisk. Pokój od razu tonie w setkach lampek, które porozwieszane są na oknach i ścianach, imitując spadający śnieg. Rozświetlają także złote sanie Świętego Mikołaja, które ciągną poustawiane w pary interaktywne renifery.
- Collin... To jest... - zaskoczonemu Jessiemu brakuje słów. Po jego twarzy widzę, że jest zachwycony. Stoi w wejściu, chłonąc moją świąteczną wizję z szeroko otwartymi oczami. Po chwili nieśmiało wchodzi do środka i wyciąga dłoń w kierunku olbrzymiej choinki.
- Podoba ci się? - pytam z nadzieją w głosie.
- Tak... - odwraca twarz w moja stronę. Po policzkach płyną mu łzy. - Nie musiałeś...
- Musiałem, wierz mi, że musiałem – delikatnie ścieram mokre ślady, całując go lekko w usta.
- Kocham cię – przytula mnie mocno.
- Ja ciebie bardziej.

Po pewnym czasie, gdy Jessie nacieszył się wszystkimi atrakcjami, siadamy przy wielkim stole. Mój ukochany zachowuje się tak, jakby nie dostrzegał braku zaproszonych gości.
- Chciałem, abyśmy spędzili święta z rodziną, ale nie wyszło...
- Collin... Ty jesteś dla mnie najważniejszy. Nie ma takich słów, którymi mógłbym wyrazić jak bardzo jestem ci wdzięczny.
- Nie chcę twojej wdzięczności. Zależy mi na tym, abyś kochał tylko mnie – po raz pierwszy odpowiadam szczerym uśmiechem na jego uśmiech.
- Kocham tylko ciebie. Najbardziej na świecie – znowu zaczynając płakać.
- Przestań, bo zgaszę światło – ostrzegam go.
- Nie zrobiłbyś tego – śmieje się, broniąc dekoracji.
- Masz rację. Nie umiem ci niczego odmówić.
- Wiesz, że od teraz już zawsze chcę tego wszystkiego? Na każde święta - nadal rozgląda się po otoczeniu, zahipnotyzowany. Może rzeczywiście troszeczkę przesadziłem, ale z drugiej strony to bezcenne uczucie, móc przyglądać się jak bardzo jest szczęśliwy. I zmęczony.
- Chodź do łóżka. Wyglądasz na skonanego.
- Nie chcę.
- Nie zachowuj się jak dziecko. Za chwilę zsuniesz się z krzesła i będę musiał zaciągnąć się do sypialni.
- Proszę, pozwól mi tu zostać – robi smutną minę. - Boję się, że jeśli stąd wyjdę, to wszystko zniknie.
- Nie zniknie. Zobaczysz – wstaję od stołu i zmuszam, by poszedł ze mną do sypialni. Pomagam mu zdjąć garnitur. Gdy odpinam guziki koszuli, praktycznie chwieje się na nogach.
- Chcę jeszcze raz zobaczyć... - mruczy sennie, walczą z opadającymi powiekami.
- Rano, skarbie. Obiecuję, że rano... - całuję go w czoło i układam na poduszkach. Natychmiast zasypia.

Z przyzwyczajenia budzę się zbyt szybko. Za okami nadal jest ciemno i deszczowo. Wyciągam rękę, by przytulić się do uwielbiającego ciepło niebieskookiego aniołka, lecz natrafiam wyłącznie na zimną pościel. Nie ma go? Zapalam lampkę. Tak jak przypuszczałem, nie ma nawet szóstej... Bardzo cichutko zakradam się do salonu. Jasne światełka świątecznych dekoracji są tak intensywne, że aż bolą mnie oczy. Rozglądam się po pokoju, lecz nie widzę mojej zguby. Gdy mam już dzwonić na policję, by zgłosić zaginięcie, słyszę jego ściszony szept.
- Tutaj jestem – siedzi skulony przy ścianie. Ma na sobie ulubiony, błękitny szlafrok i bose stopy.
- Przez chwilę wydawało mi się, że ktoś cię porwał. Co tu robisz? - podchodzę bliżej i siadam obok niego.
- Stąd jest najlepszy widok – układa głowę na moim ramieniu.
- Nieprawda. Choinkę najlepiej obserwować z sofy. Chodź i sam się przekonaj – proponuję.
- Tu mi dobrze.
- Zmarzniesz.
- Nie, jeśli mnie przytulisz.
- Jestem wobec ciebie zbyt uległy – pozwalam mu umościć się w swoich ramionach i przeczesuję palcami wciąż nieco wilgotne, złote pasma.
- Nigdy się nie zmieniaj – prosi. - Bądź dla mnie taki zawsze... I nakarm mnie czymś, bo umieram z głodu.
- Na co masz ochotę?
- Na ciebie. I czekoladę – wesołe iskierki tańczą w jego cudownych oczach.
- Ponoć nie wolno ci jeść mojej czekolady.
- Ponoć zrobisz dla mnie wszystko – droczy się ze mną.
- To prawda – wyplątuję się z jego objęć. - Zrobimy tak. Ty wrócisz grzecznie do łóżka, a ja przyniosę ci to, co lubisz najbardziej, dobrze?
- Zostańmy tutaj... - nie wolno mi ulec temu spojrzeniu... Wiem, że robi to celowo, by mieć mnie w garści.
- Nie – uciekam do kuchni, by jego urok przestał na mnie działać.
- Jesteś wredny – oświadcza obrażony, okrywając się szczelnie kołdrą.
- A ty wyjątkowo piękny – siadam obok niego i nabieram na łyżeczkę odrobinę musu czekoladowego. - Spróbujesz? - Bawi mnie jak ze sobą walczy. Z jednej strony chciałby udawać twardego, ale z drugiej... Czekolada to wciąż jego największa słabość. W dodatku sam przyznał, że jest głodny... Taką okazję trzeba wykorzystać...
- Mmm... - zamyka oczy, by rozkoszować się ulubionym smakiem. - Kocham cię... - oblizuje wargi.
- Kochasz mnie?
- Nie, czekoladę – mruczy.
- Jesteś jak kot...
- A ty jesteś... - pozwalam mu zjeść jeszcze trochę. - Uwielbiam...
- Jessie... - unosi powieki, udając niewiniątko.
- Tak mi dobrze. To najbardziej wyrafinowany smak na świecie i tylko ty potrafisz sprawić, że za każdym razem smakuje tylko lepiej. Osiągnąłeś poziom mistrzostwa.
Oszukuję, wyciągając łyżeczkę w jego stronę, lecz gdy tylko rozchyla wargi i przymyka powieki, całuję go bardzo namiętnie. Smakuje czekoladą, ale przede wszystkim Jessiem...
- To ciebie powinno się opatentować... - śmieje się.
- Mnie? Oddałbyś mnie innym, by mogli spróbować?
- Nigdy!
- Zazdrośnik z ciebie – przesuwa opuszkami po moim policzku, więc decyduję, że zasłużył na jeszcze odrobinkę słodyczy.
- A z ciebie nie? - odbijam piłeczkę.
- Ze mnie? Ja lepiej się kontroluję. Tymczasem ty... Znasz w ogóle znaczenie tego słowa?
- Nie – oto brutalna szczerość w moim wykonaniu. Ma być mój i tylko mój. By mu to udowodnić, po raz kolejny sięgam po jego słodkie usta.
- Jeszcze...
- Jeszcze czekolady, czy jeszcze pocałunków?
- Są święta, więc będę zachłanny i powiem, że chcę wszystkiego.
- Zasługujesz na wszystko, mój kochany – zapewniam go.
- Nie zasługuję na ciebie, ale jesteś tu ze mną i sprawiasz, że czuję się wyjątkowy. Przy tobie jest mój dom...
Odkładam łyżeczkę do szklanego pucharka i odstawiam na stoliku nocnym.
- Nie... - Jessie robi smutną minę, spoglądając w jego kierunku.
- Tak... - zrywam z niego kołdrę z zrzucam ją na ziemię.
- Nie! - zaczyna się śmiać, otwierając dla mnie swoje ramiona.
- Nie? - dziwię się. - Nie chcesz mnie?
- Bardzo cię chcę, ale nie otworzyliśmy jeszcze prezentów i...
- Masz rację – unoszę się nieco w górę i sięgam po pasek jego szlafroka. - Z największą przyjemnością odpakuję mój prezent.
Jego oczy... Sposób, w jaki na mnie patrzy... Pożądanie, które w nim wzbudzam...
- Nie chcesz zobaczyć, co dla ciebie mam? - nie musi się wysilać, by mnie uwieść.
- Jesteś, byłeś i będziesz najcudowniejszym prezentem, jaki kiedykolwiek dostałem – rozsuwam miękki materiał na boki, by odsłonić lekko opalone ciało. Jest szczupły i wysportowany. Z przyjemnością obserwuję, jak przygryza dolną wargę, gdy przesuwam palcem wskazującym po jego umięśnionym brzuchu.
- Nie rób tak... - ledwo go dotykam, a on już cały drży. Tylko ja potrafię doprowadzić go do takiego stanu.
- Zastanawiam się co by tu z tobą zrobić...
- Nie dręcz mnie... – jego głos zaczyna się rwać, zdradzając duże napięcie.
- Jeszcze nic ci nie zrobiłem, a ty już się żalisz?
- Collin... Tak bardzo cię pragnę... - szuka moich ust, ale odsuwam się w ostatniej chwili.
- Nie, skarbie.
- Ale ja tak bardzo proszę...
- O co mnie prosisz? O to? - pochylam się nad nim i przesuwam językiem po rozgrzanej skórze.
- Ach... - wyrywa mu się ciche westchnienie. To za mało. Stać go na znacznie więcej...
Znam jego ciało... Każdy milimetr tej cudownie gładkiej skóry... Wiem, jak doprowadzić go na skraj wytrzymałości w przeciągu sekund, ale nie dziś...
- Pobawisz się ze mną, Jessie?
- Ja... - nie wie co odpowiedzieć? Nie szkodzi. Sam zdecyduję...
Biorę mój porzucony pucharek i nabieram na łyżeczkę odrobinę czekolady. Nadal jest zimna, a on taki gorący... Rozsmarowuję odrobinę musu na jego klatce piersiowej. Wzdryga się. W każdej chwili może mnie powstrzymać, jednak nie robi tego... Dobrze wie, że za chwilę wzniecę prawdziwy pożar.
Mój zwinny język leniwie zlizuje czekoladowy trakt, który wiedzie mnie w dół jego brzucha.
- Collin...
- Leż grzecznie, albo cię przywiążę.
- Nie rób tego... Ja chcę...
- Czego chcesz, mój słodki?
- Dotykać cię...
- Pozwoliłem ci na to?
- Nie, ale...
- Znasz zasady, prawda?
- Proszę... Nie bądź taki... - jęczy cicho, gdy jego sutek znajduje się w moich ustach. To odwróci jego uwagę na pewien czas. Chcę się delektować smakiem jego skóry, by zatracił poczucie czasu, poddał się moim pieszczotom... Oddał mi w zupełności...
- Jessie... Odpręż się...
- Proszę... Już wystarczy...
- Nie, skarbie. Nie wystarczy – pieszczę jego członka samym koniuszkiem języka. Jasnowłosy wije się pode mną, więc muszę przytrzymać jego biodra, by mi się nie wyrywał.
- Collin... Bła-Błagam cię... - nie powinienem, wiem, ale nic na to nie poradzę. Najbardziej kreci mnie, gdy jest w takim stanie. Teraz wystarczy, że zacisnę na nim usta i zacznę mocniej ssać, a za chwilę dojdzie. Nie chcę, by się dłużej wstrzymywał.
Zaraz po orgazmie wygląda nieziemsko... Zdyszany. Jego serce bije tak mocno, klatka piersiowa unosi się rytmicznie do góry, policzki są zaróżowione, a usta... Muszę go pocałować. Natychmiast.
Gdy dochodzi po raz pierwszy, potem jest mu już znacznie łatwiej. Przestaje ze mną walczyć, nie opiera się. Grzecznie bierze wszystko, co mu daję. A ja chcę mu dużo dać... Bardzo dużo...
- Nie śpij, Jessie. Nie skończyliśmy – chłopak niechętnie unosi powieki. Nadal jest zmęczony. - Jeszcze ten raz...
- Mmm... Nie chcę spać... Chcę ciebie. Teraz.
- Jak sobie życzysz, kochany.
Moje niecierpliwe dłonie kolejny raz zaczynają błądzić po jego ciele. Już nie jestem w zabawowym nastroju. Pożądanie podpowiada, aby był mój. Jednak zanim to nastąpi, muszę go przygotować, by nie zrobić mu krzywdy.
- Pośpiesz się – ponagla mnie.
- Aż tak bardzo mnie pragniesz?
- Nie było mnie trzy tygodnie...
- Każdej nocy śniłem o tobie.
- Weź mnie...
Sięgam do szuflady po mój ulubiony żel waniliowy. Słodycz obu aromatów sprawia, że z trudem nam sobą panuję.
- Nie chcę dłużej czekać...
- Nie – moje palce delikatnie pieszczą jego wejście. - Mogę?
- Tak – pozwala mi wsunąć je głębiej. Podgryzam wrażliwą skórę na jego szyi. Nauczyłem się robić to w taki sposób, by nie zostawiać żadnych śladów. To, co nas łączy, ma pozostać tylko nasze.
- Collin...
- Wiem... - potrzebuję go równie mocno jak on mnie. Chciałbym go widzieć, ale jeśli to potrwa dłużej, oszaleję. - Odwróć się. - Jestem pewny, że zacznie protestować. Wolałbym, by był na górze, jednak Jessie jest zmęczony. - Proszę... - dodaję, by ułatwić mu podjęcie decyzji. Z pomrukiem niezadowolenia spełnia moją prośbę. Chciałbym móc lepiej nad sobą panować, lecz marzę tylko o tym, by zagłębić się w jego ciasnym wnętrzu.
- Jeśli będzie bolało...
- Nie boli... I nie przestawaj...
Moje biodra przystają na jego propozycję. Poruszam się w nim coraz szybszym tempem, dając nam to, za czym najbardziej tęskniliśmy.
Zaspokojony niebieskooki osuwa się na poduszki. Kładę się blisko niego i mocno przytulam. Uśmiecha się.
- Kocham cię – szepczę mu do ucha.
- Ja ciebie...  - zasypia. Wiem, że ty mnie też.

- Collin, pomożesz mi? - z rozbawieniem przyglądam się mojemu chłopakowi, gdy stara się przepchnąć swoją wyjątkowo ciężką walizkę z korytarza do salonu.
- Co do niej upchnąłeś? Kamienie?
- Nie – wbija szyfr i rozpina zamek. - To prezenty.
- Znowu wykupiłeś połowę sklepu z zabawkami? Dzieciaki będą zachwycone.
- Nie są dla dzieci, ale dla ciebie – unosi wzrok i spogląda mi prosto w oczy. Z przerażeniem stwierdzam, że nie żartuje.
- Oszalałeś! - karcę go. Jednak Jessiego to nie zraża. Zaczyna opróżniać walizkę, ustawiając je niczym wieże z klocków.
- Od którego chcesz zacząć? - pełen nadziei czeka na moją decyzję.
- Wyraźnie prosiłem, abyś nic mi nie kupował, prawda?
- Chyba nie liczyłeś, że potraktuję twoje słowa poważnie? No więc? Co powiesz na to? - wręcza mi wielki karton.
- Dobrze wiesz, że tego nie lubię.
- Wiem – siada za mną i pomaga zedrzeć kolorowy papier. W środku znajduje się książka kucharska, której od dawna poszukiwałem. Zdobycie jej graniczyło z cudem.
- Skąd ją masz?
- To nie ja, a Mikołaj. Mam ci przekazać, że w tym roku byłeś wyjątkowo grzeczny. Podoba ci się?
- Tak. Dziękuję – odchylam głowę i całuję go w policzek.
- Śmiało, sięgnij po następny – odrywa mnie od przeglądania wyjątkowo interesującego przepisu na zapomniane ciasto orzechowe, które mógłbym nieco unowocześnić...
- Jessie... To zajmie wieki.
- Jeszcze jeden, dobrze? Sam wybierz który – sięgam po pierwsze lepsze pudełko. Odkładam książkę na bok i rozrywam papier.
- Okropny - moim oczom ukazuje się czerwony sweter z brokatowym reniferem.
- No cóż... - jasnowłosy sprytnie obchodzi mnie dookoła i zaczyna rozpinać koszulę.
- Skarbie... Co robisz?
- Tylko przymierzymy, dobrze? - skubany jest bardzo szybki. Zanim udaje mi się zareagować, moja koszula zostaje odrzucona na dywan.
- Wyglądam głupio. Jesteś zadowolony?
- Wyglądasz idealnie. Kolejne pudełko?
- Już wystarczy, serio.
- Proszę – smutna mina oznacza tylko jedno, moją zgodę...
- Dlaczego to robisz?
- Bo chcę zasłużyć na więcej czekolady – całuje mnie w usta.
- W lodówce zostało jeszcze piętnaście porcji musu czekoladowego. Nie zjesz tyle.
- Chcesz się przekonać? - rzuca mi wyzwanie.
- Maggie cie za to zabije.
- Nie, jeśli mnie obronisz... - celowo przywołuje tak słodkie wspomnienia. - Jeszcze jeden prezent?
- Tylko pod warunkiem, że otworzysz jeden z moich – coraz bardziej wkręcam się w jego grę.
- Dobrze – zgadza się. Podchodzi do choinki i sięga po jeden z najmniejszych. Uśmiecham się na samą myśl o tym, co znajdzie w środku.
- Otwórz – Jessie niepewnie zrywa papier. Wyciąga kwadratowe pudełko. Otwiera wieczko. W środku znajduje się dziewięć karmelowych czekoladek. Oblizuje usta się na ich widok, bo to jego ulubione. - Wiedziałem, że je dla mnie zrobisz. Teraz mam wszystko, czego chciałem, a ty?
- Mam ciebie, kajdanki i świąteczny sweter, więc nie będę narzekać.
- Wesołych Świąt, Collin.
- Wesołych Świąt.

122 komentarze:

  1. JESSIE!!! COLLIN!!!*rzuca im się na szyję* Aww...

    To było słodkie jak cała Czekolada :3

    A tak btw Wesołych Świąt! Mam arta dla ciebie ^^ jak tylko rozkmine jak go ci podesłać, chociażby link dam znać ;)

    Dziś dość krótko... trudno ^^

    Prezenty były udane? Co dostałeś?

    ~Emy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie również Wesołych Świąt, droga Emy :)
      Narysowałaś coś? Serio? :) Nie mogę się doczekać :) Jeśli nie dasz rady wkleić linka, możesz podesłać mailem.
      Prezenty super :) Tradycyjnie zamówiłem i tradycyjnie nie przyszły na czas :D Moje szczęście jest ślepe :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Awww uroczo <3 miło że wróciłeś do Jessiego i Collina ^^ tęskniłam za Nimi :3 Ich święta niby nie były idealne ale przynajmniej nie spalił im się dom tak jak mi xDD więc ten no... Fajne opowiadanko ale czekam już na to nowe ~Usagi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spalił Ci się dom? Żartujesz, prawda? Proszę, powiedz, że żartujesz...

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Nie żartuję :/ dom jest duży bo na 4 rodziny + strych z dymem poszło jedno całe mieszkanie strych balkon połowa dachu trochę korytaża i sufit w drugim domu poza tym wszystko zalane :| i to dzień przed wigilią w środku nocy ~Usagi

      Usuń
    3. W drugim mieszkaniu* xD przykra sprawa ~Usagi

      Usuń
    4. Króliczku... Nie strasz mnie tak więcej. Przez Ciebie spać w nocy nie mogłem, bo się denerwowałem, czy u Ciebie wszystko w porządku. Mam nadzieję, że nikomu nic się nie stało.

      Twój Kitsune

      Usuń
    5. Wszyscy żyją :) jakoś to będzie. ~Usagi

      Usuń
    6. Oczywiście, że będzie. Bardzo się przestraszyłem, że coś złego stało się Tobie, albo Twoim bliskim.
      Proszę mnie tak więcej nie straszyć.

      Twój Kitsune

      Usuń
    7. Przepraaszaam :3 aż tak bardzo martwisz się o swoich czytelników? ~Usagi

      Usuń
    8. Martwię się. Nie jestem robotem, skupionym na statystykach, ale zwykłym człowiekiem. Ty też byś się o mnie martwiła, prawda?

      Twój Kitsune

      Usuń
    9. Kdidkskxkajdksk czemu noooooo piszę już trzeci raz nam dość ;-; WIĘC normalne że bym się martwiła! (I w tym momencie zdaję sobie sprawę z tego że to działa w obie strony xD) no to ten... Wszyscy mają się dobrze święta minęły spokojnie każdy spędził je miło w gronie rodziny i git! Wszyscy pogodzili się z sytuacją i nie płaczą że OH JAKA TRAGEDIA tylko patrzą na plusy takie jak np. W końcu będziemy mieli nowy dach! (Wcześniej niby każdy chciał ale nikomu się nie chciało a teraz nie ma wyjścia xD) no i jest pretekst do kupienia nowej choinki bo tamta się spaliła ^^ (i tak jej nikt nie lubił) więc u nas spoko na czilku wesołych świąt dobranoc czekam na rozdział xD ~Usagi

      Usuń
    10. Całe szczęście, że tak się to skończyło. Tylko choinki żal...
      Rozdział będzie prawdopodobnie dziś wieczorem, bo już prawie kończę :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    11. Gdzie jest rozdział ;-; ~Usagi

      Usuń
    12. Nieważne... XD ~baka

      Usuń
  3. A ja myślałam że ten dzień już nie może być lepszy <3 <3

    ~Suzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie jest aż tak dobrze, by nie mogło być lepiej :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. awwrrrrr az mnie naszło na zlizywanie czekolady z goracego ciała cudowny... Wesołych snów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłem to celowo :D Wiem, że większość z Was będzie się opychać czekoladą :D Dzięki czemu skojarzycie ją z czymś słodkim i uroczym :D
      Wesołych Świąt :)


      Twój Kitsune

      Usuń
    2. UJa karpatka się obrzeram tylko w świata mam możliwośc ja jeść

      Usuń
    3. Kiedyś lubiłem, ale nie znalazłem jeszcze wegańskiego odpowiednika, więc nic z tego.
      Za czekoladą też nie przepadam, jednak czego się nie robi, by było Wam słodko :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Jesteś weganem? Trzeba to zanotować...

      ~Emy

      Usuń
    5. Jestem :) Najlepsza decyzja w moim życiu. Polecam :)
      Czemu chcesz to notować? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. A tak sobie ;)

      ~Emy

      Usuń
    7. Emy, co knujesz? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Ja? Taka niewinna istotka jak ja ma coś knuć? *słodkie oczka* Hehe...

      ~Emy

      Usuń
    9. Niewinna? Zaczynam się bać :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Ależ kochany Kitsune nie ma się czego bać... chyba :)

      ~Emy

      Usuń
    11. Wcale się nie boję. Chyba :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    12. Nie wiem czemu ale zaczęłam się od tego śmiać jak opętana XD

      ~Emy

      Usuń
    13. Serio? Ale serio-serio? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Tak narysowałam ^^ hehe
    Tu link:

    https://zapodaj.net/2e3b511777854.jpg.html

    Może nie być idealne albo przynajmniej takie jak bardziej chciałam, ale jest moje *^* Jak coś tam są (chyba) z wszystkich opowiadań po głównej parze + Wegi, Suzy, Joleen, Ty i Ja ^^ (tak się teraz zastanawiam... że naprawdę mi się to chciało wszystko?)

    To najważniejsze :> moje też były udane :)

    ~Emy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest śliczny :) Bardzo dziękuję :) Jesteś kochana :) Jak tylko spotkam się z Joleen, wstawimy go do świątecznego posta, dobrze? :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Dziękuję ^^ ah tyle komplementów >3<
      Jak chcesz :) w końcu to ty decydujesz co z tym dalej zrobisz ;)
      ~Emy

      Usuń
    3. Bez Twojej zgody nie mógłbym :)
      Włożyłaś w to tyle pracy, w dodatku pięknie rysujesz. Wszyscy muszą zobaczyć Twoje dzieło :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Skoro tak twierzisz...
      Hehe jak ja lubię coś miłego słyszeć :) Ja tylko nagradzam talent talentem ;)

      ~Emy

      Usuń
    5. To była czysta prawda, bez słodzenia :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. O-o mój Boże *^*
      Z-zostałam umieszczona na tym wspaniałym arcie? *////*
      >rozpłynęła się ze szczęścia<

      ~Suzy

      Usuń
    7. Emy nas rozpieszcza :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Byłam niezadowolona, że kogoś mi brakowało, więc umieściłam ciebie i Wegi ^^

      ~Emy

      Usuń
    9. O BOŻE JA TAM JESTEM! *rozpływa się* Dziękuuuuję~ <3

      Wegi
      Ps. Ślicznie rysujesz!

      Usuń
  6. Masz talen.. NpNo przeczytaniu dwóch pierwszych zdań już mi po głowie chodziła czekolada. Fajne, wyraźne postacie Ci tam wyszły. I tak bardzo pasuje cała ta historia do świąt... Bo niby radosna, ale oczywiście coś się musiało nie udać w tym idealnie planowanym dniu. Chociaż z jednej strony to dobrze, że się nie udało. Mieli przynajmniej siebie na wyłączność. Ale smutno, że rodzina tak z nimi pokrywała. O ile nie zrobiła tego celowo, bo na przypadek to nie wyglądało.
    Fajnie, że chociaż bohaterowie umieją sobie życie ułożyć.
    Nirana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są święta, więc wyjątkowo postanowiłem nikogo nie zabijać i nie gwałcić :D
      Cieszę się, że ta nieco dłuższa historia znalazła uznanie w Twoich oczach. Teraz spokojnie mogę kontynuować pisanie pierwszego rozdziału Kaia :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Pisz sobie na spokojnie... I wybacz błędy w tamtym komentarzu.
      Nirana

      Usuń
    3. Daj spokój, ja poprawiam tekst kilka razy, a nie jestem w stanie uniknąć błędów. Tym bardziej, że komputer czasami robi co chce (nikt mi w to nie wierzy, ale taka jest prawda) :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Ja wierzę... Sprzęty martwe potrafią być wredne. Moj tablet też taki jest. W sensie ja poprawiam jakieś słowo o źle napisane, a on je łączy i wychodzi coś dziwnego.
      To musisz mieć dużo cierpliwość, dziś moja klawiatura z 5 razy oberwała, bo mi jeden program nie chce zrobić tego, co ja chcę. Tak, spędzam święta na robieniu jakiś projektów...
      Nirana

      Usuń
    5. Musiałabyś zobaczyć moje smsy :D Czasami sam nie wiem o co mi chodziło, bo telefon dopowiada różne fakty :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Aż tak źle ze mną nie jest...
      Nirana

      Usuń
    7. Pismo też mam słabo czytelne. No cóż, nikt nie jest idealny :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Pismo to ja mam lekarskie. I jestem leworęczna i szybko piszę, używam skrótów. Jednak ja zawsze samą siebie rozczytam.
      Nirana

      Usuń
    9. A ja siebie nie zawsze. Ostatnio stwierdziłem, że jest bardzo źle. Kupiłem nowe pióra i staram się pisać dokładniej. Widzę postępy :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. O właśnie, ja też piszę piórem... Ładniej mi wychodzi moim zdaniem. Ćwicz, ćwicz. Ja stwierdzam, że za stara jestem na zmianę charakteru pisma. No i nie mam czasu na pisanie dokładne i staranne.
      Nirana

      Usuń
    11. To nieprawda. Nigdy nie jest za późno. Na YT jest masa filmików osób, które zainteresowały się kaligrafią. Zazdroszczę im cierpliwości i pięknego charakteru pisma. Gdybym miał na to czas... Może kiedyś :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    12. już sobie wyobrażam jak kiedyś nam dajesz zdjęcia rozdziału napisanego na takim ozdobnym papierze piórem. Inicjał też jakiś piękny byś dał... pismo równe...
      I byśmy rok czekali na jeden krótki rozdział.
      Nirana

      Usuń
    13. Rok? Będę wtedy tak stary, że nie będę wiedział co to yaoi i kim jest Kitsune :D
      Nie zmienia to faktu, że pióra są piękne, a ja muszę zamówić turkusowy atrament :D
      Wolisz tradycyjne kolory, czy lubisz eksperymentować?

      Twój Kitsune

      Usuń
    14. to wolisz tez jakieś droższe pióra? Ja mam sheaffera i jest z niego zadowolona, chociaż przez tydzień marudziłam, że tyle kasy wydałam na nie.
      Jak na razie to pisze czarnym. Chociaż ostatnio patrzyłam na kolory... Znam dziewczynę, która pisze takim ładnym jasnym różowym i może mnie zainspirowała trochę. Tylko z drugiej strony boję się eksperymentować, bo mam talent do brudzenia siebie i wszystkiego wokół. Moje ściany już noszą ślady atramentu
      Nirana

      Usuń
    15. Czy one są droższe? Trudno powiedzieć. To raczej średnia półka. Moje ulubione obecnie to Parker Sonnet. Nie zamieniłbym na nic innego, bo jest czerwone :D
      Złota stalówka z pewnością pisze inaczej niż metalowa, ale czy to oznacza, że tańsze modele są złe? Nie powiedziałbym. Po prostu piórem pisze się inaczej i tyle.
      I choćbym nie wiem jak uważał, zawsze brudzę się od atramentu... Taka karma :D
      Zobacz na allegro atramenty marki Diamine. Mają boskie kolory :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    16. ja całe życie pisałam piórami z Tesco za max 30 zł. To wziąć takie i nawet te ze średniej półki to jest wielka różnica w tym, jak się pisze.
      Kitsu... Czemu mi powiedziałeś o tym i czemu ja to wpisałam na allegro? No czemu... Ale przyznam Ci rację, kolory są genialne. aż się chce kupić od razu.
      Nirana

      Usuń
    17. Polecam, bo atrament naprawdę super. Mam już Dragon Red i kupię kolejne. Nawet ten żółto-musztardowy mnie podnieca :D
      Wejdź na angielską stronę Diamine. Tam jest o wiele więcej kolorów :)

      kuszący do złego Kitsune :D

      Usuń
    18. ja patrzę tak na ten zielony ciemny i na szary i na złoto-brązowy...
      A jak u nich z rozmazywaniem się? Bo ja jestem leworęczna i czasami mam z tym problem.
      Tak, namawiaj mnie jeszcze bardziej. Kupię sobie spóźniony prezent na święta.
      Nirana

      Usuń
    19. Moim zdaniem jakościowo lepiej niż atrament Parker. Ja się zakochałem :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    20. Ja się zakochałam w wyglądzie jak na razie. Ale będę twarda i nie kupię. Przynajmniej na razie
      Nirana

      Usuń
    21. A ja kupię :) Waham się, które kolory, ale kupię.

      Twój Kitsune

      Usuń
    22. między jakimi się zastanawiasz?
      Nirana

      Usuń
    23. Hmm... Teal, Damson, Chocolate Brown, Golden Brown, Woodland Green, Merlot. Wiem, że dużo, ale no cóż... Trudny wybór :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    24. mi się podobaja Teal i Damson.
      Ale Chacolate Brown z czekoladą można skojarzyć...
      Nirana

      Usuń
    25. Wygląda tak, jak rozpuszczona czekolada. I kusi strasznie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    26. Ale reszta też kusi...
      Ja jednak czekoladę bym wybrała.
      Nirana

      Usuń
    27. W sumie wszystkie kolory do mnie mówią, a wiem, że aż tylu nie potrzebuję. Nie umiem zdecydować, dlatego nie złożyłem zamówienia :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    28. może się prześpij z tym? nie wiem w czym to ma niby pomóc, ale coś w tym jest
      Nirana

      Usuń
    29. Red Dragon kupiłem ponad miesiąc temu. Od tamtej pory dumam i dumam. Nie wiem, które wybrać. Wszystkie niebieskie są piękne. I fioletowe. Kupiłem naboje Pelikan, by się przekonać jak to jest używać np. różowego, albo fioletowego atramentu. I powiem Ci, że wygląda super :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    30. Weź się wreszcie zdecyduj na jakiś... może zrób wyliczankę, albo jakieś losowanie? A dużo jeszcze tego czerwonego Ci zostało? Bo może niedługo będziesz musiał coś wybrać.
      i wiesz, że coraz bardziej mnie namawiasz na nich?
      Tylko ja to bym najchętniej każdy przedmiot pisała innych kolorem, co by było "trochę" trudne i drogie.
      Nirana

      Usuń
    31. W listopadzie kupiłem 4 pióra (nie pytaj, miałem kiepski okres w życiu), więc mogę sobie pozwolić na więcej niż jeden kolor :D Czerwony jest piękny. Jednak turkusowy, albo czekoladowy też wydają się ok... :) Tak czy inaczej w tym roku nie mogę nic zamówić, bo nie będę miał jak odebrać. Muszę poczekać do stycznia.

      Twój Kitsune

      Usuń
    32. Współczuję tego okresu, skoro aż 4 pióra przybyły...
      To masz jeszcze kilka dni do namysłu. Może z nowym rokiem coś przyjdzie Ci do głowy.
      Bo gdyby mieli 5 kolorów, to by nie było problemu. To ich wina, za dużo mają.
      Nirana

      Usuń
  7. Wyjątkowo nie zabijać i nie gwałcić?! Phi! Dobre sobie. Pragnę zauważyć, że morderstwa i rozbój w biały dzień w Twoich opowiadaniach zdarza się raz na sto lat.
    Lecz zwracam honor: opowiadanie wyszło słodkie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rok, nowy ja :D Byłem "słodki i uroczy", a teraz będę "słodki, uroczy i brutalny" :P Znudził mnie już trochę lajtowy klimat. Pora na coś mroczniejszego. Złamane serduszka, gwałty i zabijanie. Już nie możesz się doczekać, prawda? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. A może coś innego?
      SAMOTNOŚĆ - to może być ciekawe.
      A co do gwałtu (śmiech mrocznego psychopaty w tle)... Połączyłam gwałt z "Grzechem".
      I przypomniałam sobie o pewnym serialu. Nazywa się "Mr.Pickles" i jest on serialem, który określić można tylko jednym słowem: Z Ł O w czystej postaci. Uwielbiam i polecam na przyszłość :*

      Usuń
    3. Rzeczywiście, samotność to dobry temat i również będzie. Bardzo mnie ciekawi jak przyjmiecie moje nowe opowiadanie. Właśnie pracuję nad pierwszym rozdziałem, który wrzucę dziś lub jutro. Idą zmiany, idą :D
      Nie znam tego serialu, będę musiał zerknąć :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Miło, że mój pomysł cie zainteresował. Nigdy jeszcze nie miałam okazji zetknąć się z opowiadaniem poruszający te sfery. Sama piszę coś depresyjno-sadystycznego, poruszającego temat samotności i odrzucenia, lecz nie wiem, co z tego ostatecznie wyjdzie.
      "Kai" miejscem akcji mnie nie zachwyca, ale skoro sugerujesz, iż będą kontrowersje, z pewnością przeczytam.
      A "Mr.Pckles" oglądaj dopiero wtedy, gdy będziesz pewien, że nic już nie jest w stanie Cię zaskoczyć, ani zniszczyć Twojej psychiki. Ja popełniłam ten błąd i zaczęłam oglądać jakieś 2 lata temu, co doprowadziło do mojego ostatecznego spaczenia. Pomyśleć, że mogłam być miła i słodka, jak większość dziewczyn w moim wieku... (nie znasz mnie, więc nie oceniaj, proszę)

      Usuń
    5. Serial zmienił Twoją psychikę? Ciekawe, ciekawe... :) Nie oceniam, tak tylko głośno myślę :D
      Starałem się, by opowiadania były słodkie, ale to mnie powoli nudzi. Miłość nie jest jednowymiarowa, a ja chcę Wam pokazać wiele odcieni. Nic więcej nie powiem :D Reszta to niespodzianki. Zobaczymy czy okażą się dobre, czy złe :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. * Serial zmienia psychikę, ale tylko jeśli obejrzy się większość odcinków. Ja obejrzałam wszystkie sezony i oceniam 7/10, czyli wysoko.
      Wspominałam już o tym, że cukier w nadmiarze jest szkodliwy, prawda?

      Usuń
    7. Co oceniłabyś 10/10? Muszę mieć jakieś porównanie :D
      Cukier nie jest szkodliwy. Wiem, bo zmienił moje życie na lepsze. Kocham fruktozę :D Weganie górą :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Na pewno nie najnowsza płytę Mety - to takie odgrzewane kotlety, czyli tzw. "słabe 2/10". Seriali za dużo nie oglądam, więc może książki? 9/10 daję całemu "Universum Metro 2033", tyle samo sadze "Archiwum Burzowego Świata" Sandersona i "Grze o Tron". 10/10 otrzymać może Tolkien, zaś Gwiezdne Wojny (cała saga) 8 - wiadomo jakiej jakości są filmy z lat 80.
      Nie wiem jakie książki i filmy znasz, więc nie wiem jakimi tytułami operować.
      ...
      Glukoza i fruktoza mają ten zam wzór chemiczny, lecz są izomerami.

      Usuń
    9. Gwiezdnych wojen nie lubię, a Tolkien... Chciałem przeczytać Władcę pierścieni, serio, ale wymiękłem na opisach liści w pierwszym tomie. Filmy były niezłe, ale drugi raz bym ich nie obejrzał. Hobbita zupełnie odpuściłem. Gra o tron nie jest zła, ale to też serial na raz. Nie rzuciło mnie na kolana. Nie było efektu "WOW!". Dobry serial i to wszystko.
      Fantasy nie jest gatunkiem, za którym szaleję. Moim skromnym zdaniem dużo trudniejsze jest napisać książkę lub zrobić film o czymś zwykłym, ale zaskakującym.
      Przed chwilą włączyłem sobie ten serial na YT. Nic specjalnego. Taka średnia komedia. Trochę jak Simpsonowie i South Park w jednym, ale w większą dozą brutalności. Nie obejrzę wszystkich odcinków.

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Więc może thriller? Albo krwawy skandynawski kryminał? Ocena tych ostatnich wacha się zazwyczaj między 6 a 8,5.
      Fantastyka jest moim ulubionym gatunkiem, więc chyba ciężko będzie znaleźć nam nić porozumnienia. Fantasy oraz postapo pozwala oderwać mi się od codziennego szarego i nudnego żywota, złapać za miecz (o Wiedźminie zapomniałam), różdżkę (o Harrym Potterze także), nóż, kałacha albo miniguna (tudzież GTA i The Division), zapomnieć o zwyczajnych problemach. To najmniej szkodliwa terapia.
      Tak wiem, ocena "Mr.Pickles" jest poważnie wygórowana. Normalnie dałabym maksymalnie 4, lecz czuję do tego serialu dziwny sentyment związany z pewnymi osobami. Nie każdemu musi się podobać, rozumiem.

      * "Gra o Tron" to przede wszystkim seria książek, serial powstał na jej podstawie (za wyjątkiem najnowszego sezonu)

      Usuń
    11. Moim ulubionym filmem jest Matrix, więc nie skreślam fantastyki, ale wielkim fanem też nie jestem.
      Kiedyś czytałem sporo skandynawskich kryminałów, bo były inne niż te "zachodnie". Miło wspominam tamte wakacje :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    12. Dobre kryminały pisze Nesbø, Lackberg (chyba niepoprawnie napisałam to nazwisko), Link też nie jest zła, ale absolutną mistrzynią jest Christie, którą najlepiej jest czytać w oryginale.

      Usuń
    13. Fanem kryminałów też nie jestem. Męczy mnie, gdy całą historia zbudowana jest tylko wokół tego kto zabił.

      Twój Kitsune

      Usuń
    14. Jak sie mogę w trącić to dobry serial jest "Zemsta" i "dawno dawno temu" oraz "Jezdziec bez głowy" te ostatnie to sa fantasy

      Usuń
    15. Dziękuję :) Nie znam, więc chętnie zerknę. Mam nadzieję, że nie są polskie i chociaż nieco krwawe :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    16. Krw w "zemscie juz w pierwszym odcinku jest " jak i "Jezdziec bez głowy" tylko ten jest połączony z 4 jeżdzcami apokjalpsy

      Usuń
    17. klawiatura mi się psuje. w Dawno dawno temu to serial gdzie bochaterowie różnych bajek są zatrzymani w czasie w miasteczku storybrook ale wszystko sie zmienia gy pojawia się córka śnierzki.

      Usuń
    18. Teraz się okazuje, że oglądam naprawdę za mało, w sumie tyle co nic :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    19. nie martw sie ja kiedys dużo ogladałam mało czytałam a teraz zaś duzo czytam mało ogladam

      Usuń
    20. Kiedyś oglądałem, potem tylko czytałem, a teraz piszę :D Albo rozdziały, albo inne przyjemności. Nie można mieć wszystkiego. Jeśli obejrzę kilka odcinków jakiegoś serialu miesięcznie, albo jeden-dwa filmy, to jest super. Jeśli nie, też ok :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  8. CUDOWNE! Uwielbiam tą parkę, uwielbiam Czekoladę! Jesteś wielki, dzięki ogromne za ten tekst, wspaniały prezent na święta! Dużo weny na Nowy Rok Ci życzę i czekam na kolejne Twoje opowiadania, bo wszystkie są absolutnie genialne (choć Czekoladę darzę największą miłością)! Pozdrawiam ciepło, Kate

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Kate, prawda jest taka, że moje opowiadania nigdy się nie kończą. Mógłbym je pisać i pisać, po 10 części. Może kiedyś wrócę do Czekolady, bo była wyjątkowa :) Mam genialny pomysł na życie w Mediolanie, ale są też inne opowiadania. Jeśli ukończę pierwszy rozdział Kaia, to wrzucę go dziś lub jutro. Zobaczymy :) Miłego świętowania :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  9. Przeurocze!!! Naprawdę, miód na moje skołatane nerwy, znaczy CZEKOLADA!!! TA DAM!!! Teraz naprawdę czuję że są Święta :)
    Wielkie dzięki Kitsune :) MB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Jeśli mam być szczery, to będzie to chyba jedyne świąteczne opowiadanie w moim wykonaniu.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Aaach!!!! Oczywiście Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku Królu!!! Jak mogłam zapomnieć, oj niedobra ja, niedobra (skruszona mina i takie tam kręcenie palcami...) MB

      Usuń
    3. Nie przejmuj się. Nawet nie zwróciłem uwagi :)
      Również życzę Ci Wesołych Świąt :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  10. Tak :) nie wiele potrzeba by mnie rozśmieszyć :)

    ~Emy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak Emy? Podoba się? Bo mi bardzo :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Jest cudnie *^* dziękuję! *przytula się* <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

      ~Emy

      Usuń
  11. jednak ta para jest nejlepsza <33333
    Colin kochanie moje ty!!
    Nic dodać nie ująć

    Tylko "Mam ciebie, kajdani i świąteczny sweter"
    MGH pięknie to brzmi!! XD

    WESOŁYCH ŚWIÓNT KITSUNIUNIUNIU!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo dziękuję, Yagódko :)
    Czym byłyby święta bez Czekolady? :D Słodycz, która nie pójdzie w boczki, jest zawsze mile widziana, prawda? :D

    Twój Kitsune

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och nawet mi nie mów xD
      ja się na wage boje wejść!

      Usuń
    2. To po co planujesz takie rzeczy? Ja mam to gdzieś, liczy się wewnętrzne samopoczucie. Jeśli ono jest dobre, to ok :) Życie jest za krótkie, by się przejmować drobiazgami :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    3. jesz
      jesteś nieszczęśliwym bo nie jesteś chudym
      nie jesz
      jesteś nieszczęśliwym bo jesteś głodnym

      błędne koło nieszczęścia ;/

      Usuń
  13. I tym oto sposobem "Czekolada" jest dla mnie znowu nr. 1 a "Grzech" spada na pozycję 2 :P XD
    Tak mi się spodobał ten bonusik, że znowu w całości przeczytałam historię Jessie'go i Collin'a. I przypomniało mi się pytanie które miałam Ci zdać. Czy po tym wszystkim Collin wytatuował/dotatuował imię Jessie'go? Czy może czeka do zaręczyn i ślubu? XD
    Oczywiście jeśli chodzi o sam bonus to jest on cudowny, świetny prezent na święta :)
    ~Ijona~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekolada ma moc, przyznaję :) Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszyłem, mogąc na nowo wrócić do historii Jessiego i Collina.
      Jeśli chodzi o Twoje pytanie, to nie powiem. Wszystko w swoim czasie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  14. DZIEEEEEWŃDOBRYPAŃSTWUTOZNOWUJA! *nie, nie psuje mi się klawiatura!* Nie było mnie, bo jakże kochany ojczulek (SARKAZM) postanowił pojechać z córkami do babci. BEZ INTERNETU, ŻEBY PISAĆ KOMENTARZE NA BLOGU. Ok, za dużo Caps Locka. Obudzę sąsiadów.

    Czyli tak: Czytałam już wcześniej. Brat Jessiego to ciul. I tyle. Moja czekoladowa parka wymiata :* Mimo wszystko to były dla chłopaków udane święta *tu miał być lenny, ale uciekł jak net*

    Wegi
    Ps. WESOŁYCH ŚWIĄT WSZYSTKIM!

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekolada! Uwielbiam. Miło było przeczytać coś z udziałem Jessiego i Collina :D Ten dodatek świąteczny był puchaty, uroczy, słodki, no po prostu puchaty :D Collin się postarał z tymi ozdobami, efekt pewnie był niesamowity.
    ~Pik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam okres choinkowy. W moim domu choinka mogłaby stać cały rok :) Uwielbiam ozdoby i światełka :) Mieszkanie jest za małe na Mikołaja i renifery, ale może kiedyś :) I tym oto sposobem postanowiłem osłodzić nam wszystkim święta :) Fajnie było :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  16. Uroczo, słodko, pysznie i seksownie :D Bardzo mi się podobało! Oby Collin i Jessie byli szczęśliwi już na zawsze :D
    Mimo wszystko Eryk nadal pozostaje moim faworytem - taka moja słabość do postaci, które nie mają w życiu lekko ;)
    Pozdrawiam, mysza_polna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym miał więcej czasu, dopisałbym drugą część do tej historii. Na szczęście nie mam :D Jest jeszcze wiele wątków, które mogłyby rzucić więcej światła na ich związek. W sumie to czuję sentyment do Czekolady, bo zainspirowały mnie Czytelniczki :) To były fajne czasy :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Na upartego każdą historię można by było rozpisywać w nieskończoność :D
      Teraz zabrałam się za Zdrajcę - początek jest super, tyle niewiadomych :D z całych sił staram się nie zaglądać w kolejne rozdziały (a jestem dopiero na IX), żeby sobie niepotrzebnie nie spojlerować, no ale zobaczymy jak mi to wyjdzie, bo czytanie książek i mang od środka lub końca to taki mój dziwny nawyk - niektórzy uważają, że to herezja :D :D :D
      Szkoda, że naukowych książek nie czyta się tak przyjemnie jak Twoich opowiadań :)
      Pozdrawiam, mysza_polna.

      Usuń
  17. Jak to się stało, że dopiero teraz odkryłam dodatkowy rozdział??!! Kiaaa, taki super słodki, że nie mogę :D Jutro lecę kupować prezenty na gwiazdkę :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Hejka,
    cudownie, Collin chciał aby te święta były wspaniałe, wszyscy wykruszyli się od wspólnego świętowania, ale Jessie nie zareagował, a Justin miło, że choć trochę się zmienił...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  19. Hejeczka,
    cudownie, och Collin chciał aby te święta były wspaniale, ale cóż...wszyscy się wykruszyli, ale Jessie jakoś nie zareagował na to, a Justin miło że choć trochę się zmienił...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń