poniedziałek, 19 grudnia 2016

Rozdział XXV


„Grzech


- Nie! - krzyk Cassiana niesie się po okolicy, odbijając głuchym echem. - Nie umieraj! Słyszysz?! Zabraniam ci! - zdesperowany mężczyzna wyciąga zatrute ostrze z drobnego ciała i odrzuca je w stronę pobliskich drzew, celując w gruby pień. Osadza klingę głęboko w pniu starego dębu, aż po samą rękojeść, ukazując prawdziwą siłę demona. Satiel próbuje go wyciągnąć, lecz na niewiele się to zdaje. Szamocze się, chcą odzyskać swój cenny oręż. Drzewo gwałtownie usycha i twardnieje, ulegając śmiercionośnej magii. Gaśnie na naszych oczach, tak samo jak ugodzony wampir... Rana bardzo krwawi. Oczy Nefryta są pełne winy. Po policzkach spływają mu krwawe łzy.
- Przepraszam... - szepcze.
- Proszę, nic nie mów – książę rozrywa jego ubrania, by zrobić prowizoryczny opatrunek.
- To nie zniknie... – zaciska dłonie na jego nadgarstkach.
- Nic ci nie będzie, zobaczysz... - zapewnia Cassian. Stara się rzucić zaklęcie, by uratować mu życie, lecz jego czary w zetknięciu z nieśmiertelną skórą,  przemieniają się w czarną mgłę, która spływa na ziemię sprawiając, że śnieg wokół nich zaczyna się topić, ukazując całe pole kolorowych kwiatów.
- Przepraszam... - szepcze ponownie Nefryt.
- Za co mnie przepraszasz, do cholery?! Za to, że mnie osłoniłeś? Później o tym porozmawiamy!
- Tak bardzo się starałeś, by zdobyć dla mnie jednorożca... Zawsze przysparzałem ci samych problemów... - Cassian nie widzi, że wampir próbuje się z nim pożegnać.
- To nieprawda! Dobrze wiesz, że zrobiłbym dla ciebie wszystko! - gorliwość księcia łamie mi serce.
- Takie same kwiaty rosną na łące przy domu... Piękne...- różowowłosy uśmiecha się z trudem.
- Patrz na mnie! Ani się waż, słyszysz?! Patrz na mnie! Możesz to pokonać! Wiem, że to trudne, ale dasz sobie radę! To tylko czar, walcz! - władca demonów nie potrafi pogodzić się w porażką.
- Chciałem ci powiedzieć... - zakrwawiona dłoń dotyka policzka księcia... Nefryt powolnie zamyka oczy, nie zdoławszy dokończyć ostatniego zdania. Jego bezwładna ręka osuwa się na śnieg...
- Nie! Nie zgadzam się! Nie! - książę zaczyna szarpać filigranowym ciałem. - Otwórz oczy! Nefryt...! - w pewnej chwili wyciąga z cholewy buta ukryty sztylet i rozcina nim swój nadgarstek.
- Co robisz? - próbuję go powstrzymać, lecz zostaję odepchnięty. - Cassian... Ty chyba nie... - identyczną ranę zadaje nieprzytomnemu krwiopijcy.
- Krew za krew – powtarza słowa przysięgi, którą wymieniają ze sobą tylko i wyłącznie wampiry...
- Nie ma szans, by coś takiego zadziałało na demona – staram się go powstrzymać, lecz jest za późno. Czarnowłosy odchyla jego głowę do tyłu i rozchyla blade wargi.
- Pij – rozkazuje, sięgając po jego nadgarstek... Patrzę oniemiały, jak przełyka wampirzą krew... - Wkurzysz się na mnie, gdy się obudzisz – żartuje, pewny swego.
- Nie nagniesz prawa – śmieje się z niego Satiel, idąc w naszą stronę. - Lepiej pogódź się z faktem, że jego dusza wędruje właśnie do lepszego świata.
- Jego dusza zostanie przy mnie, gdzie jest jej miejsce – odpowiada mu groźnie, wstając z ziemi.
- Książę, nie ma się co martwić... Za chwilę do niego dołączysz, zapewniam cię... - Satiel wymachuje groźnie swoim mieczem. - Jak zamierzasz walczyć, skoro powinieneś być blisko koteczka? Wiesz, że jeśli go teraz puścisz, twoje wysiłki spełzną na niczym - wskazuje na różowowłosego. - Coś mi się zdaje, że nie przemyślałeś sytuacji do końca... - drwi, tnąc powietrze. Że też musiał tak szybko uporać się z tym pniem...
- Nie on jeden... - odpowiada mu Sin, wyłaniając się z ciemności i prowadząc przed sobą Davida. - Poddaj się, albo twój mistrz zginie – nacina nieznacznie skórę na podwójnej szyi, brudząc krwią jego koszulę.
- Jeszcze żyjesz? Myślałem, że już dawno po tobie... - zakapturzony bacznie lustruje mojego ukochanego.
- Jeden cios to trochę za mało, by się mnie pozbyć – dumny Sin nie daje po sobie poznać, że został zraniony.
- Silny jesteś, skoro nadal trzymasz się na nogach... Powinieneś pójść w ślady swojego druha, z którym żałosny książę próbuje zawrzeć miłosny kontrakt. Odrobina krwi nie wystarczy, by go uratować, Cassianie...
- Zabierz stąd Nefryta i wracaj do zamku – czerwonowłosy nie spuszcza wzroku z przeciwnika, chowając mnie za swoimi plecami.
- Pomogę ci – oferuje książę.
- Idź już... - ponagla go. - Jack ze mną zostanie
Widzę jak ze sobą walczy, jednak życie przyjaciela jest dla niego priorytetem. Jeśli wampir nie zamieni się w pył do świtu, magia powinna go uzdrowić... Mężczyzna pozwala, by ogarnęła go ciemność. Znika razem z trzymanym w ramionach wielbicielem jednorożców. Mam nadzieję, że zdołał go ocalić...
- Pora to zakończyć. Poddaj się, Satielu, a pozwolę wam opuścić posiadłość – Sin chce dać im odejść...
- Nie słuchaj go. Odzyskaj kontrakt! - woła David.
- Jeszcze jedno słowo, a pozbawię cię głowy – grozi grubasowi.
- Nie możesz mnie zaatakować. Już zapomniałeś, że należę do rodziny?
- Jesteśmy tu sami, tylko nasza czwórka. I z pewnością nie wszyscy odejdą stąd żywi – Satiel rzuca się na Sina, ponownie go atakując. Ich walka jest przerażająca. Jeśli użyję eliksiru, nie pozbędę się z posiadłości Davida, bo bariera na niego nie zadziała. Nie spróbuje mnie zabić, bo to by znaczyło, że sam również zginie. Do tego mam przy sobie dokument. Muszę go zabezpieczyć. Wyciągam go z kieszeni i niepostrzeżenie wsuwam pod wielki kamień Klaudiusza. Nawet jeśli tu zginę, nie dostaną Sina...
- No cóż, Jack... Pora, abyś oddał mi to, po co tu przybyłem – byłem pewny, że spaślak wyciągnie broń spod marynarki, lecz nic takiego się nie dzieje. Ktoś u góry jednak mnie lubi...
- Twój pomocnik jest zajęty. Obawiam się, że będziesz musiał osobiści się pofatygować... - prowokuję go, cofając się w kierunku drzew.
- Ucieczka nic ci nie da, Jack! Poddaj się!
- Nie zamierzam uciekać. Chętnie popatrzę jak konasz na zawał. Powiedz mi, Davidzie... Dasz radę przeczołgać się tych kilka metrów, czy to przerasta twoje możliwości?  - rozwścieczony tłuścioch traci nad sobą kontrolę. Wyciąga dłoń w moim kierunku i posyła wiązkę płomieni. Na szczęście udaje mi się odskoczyć, więc trafia w wiekową sosnę, która zaczyna płonąć od zielonego ognia.
- Co u licha...? Czyżbyś ty również nie był człowiekiem?! - opieram się nonszalancko o kolejne drzewo.
- Nic ci do tego kim jestem! - wrzeszczy. Tym razem płomieni jest znacznie więcej. Ciska nimi na prawo i lewo, zajmując ogniem większość ogrodu.
- Może i potrafisz korzystać z czarów, ale masz problem z celnością – wołam do niego, szukając lepszego schronienia. Szaleniec podpala co tylko może, odcinając mi drogę ucieczki. Strugi potu zalewają mi twarz. Aaron nie traci ani chwili i popycha na mnie płonący konar. To koniec...
- Uważaj! - w ułamku sekundy pojawia się Sin, który osłania mnie przed najgorszym. Niestety, w ślad za nim podąża jego przeciwnik, który korzysta z zamieszania i wbija swoje zaklęte ostrze w ramię wampira, uniemożliwiając mu dalszą walkę. Czerwonowłosy syczy z bólu, opadając na mnie.
- Sin! Nic ci nie jest? - boję się, by nie powtórzyła się sytuacja z Nefrytem. Nie jestem księciem demonów. Nie uratuję go w ten sam sposób...
- To koniec, poddaj się – żąda Satiel, stając za jego plecami.
- Jeszcze nie... – zielonooki zaciska palce na rękojeści swojego miecza, którym podpiera się by wstać. Jest już tak zmęczony, że nie jest w stanie utrzymać się na nogach.
- Trafiłem cię dzisiaj cztery razy... Dziwi mnie, skąd masz tyle siły – uśmiech uznania pojawia się na ustach zakapturzonego wampira.
- Jestem obrońcą rodziny... Nigdy się nie poddam! - oczy Sina płoną równie mocno jak las, który goreje od ognia.
- Obrońcą rodziny? Nie rozśmieszaj mnie... Chodzi ci tylko i wyłącznie o tego człowieka. On umrze tej nocy, a ty będziesz patrzył... - jego jadowite słowa trafiają w samo sedno. Poświęca się dla mnie... To wszystko moja wina...
- Łatwiej powiedzieć, niż zrobić – odcina mu się.
- Oddaj kontrakt, Jack, a pozwolimy ci odejść – David w końcu do nas doczłapał...
- Nie oddam!
Wyciąga rękę i celuje wiązką płomieni w klatkę piersiową Sina, który rzuca się z krzykiem na ziemię.
- Satielu, bądź uprzejmy i odzyskaj go dla mnie...
- Ani kroku dalej... - ostrzegam wampira, wyrywając Sinowi miecz z ręki.
- Nie umiesz się nim posługiwać! Jesteś uzdrowicielem! - biedny Sin... Zaznał w życiu tyle zła, cierpienia i upokorzeń...
- Nie zamierzam walczyć – obracam ostrze ku sobie. - Tak będzie lepiej dla nas wszystkich... - czuję jak czubek ostrza przebija moją skórę na wysokości serca!
- Jack! Zaczekaj... Jeśli to zrobisz, zginą setki niewinnych osób... - zdenerwowany David próbuje złagodzić napiętą atmosferę.
- To prawda, jednak Sin jest dla mnie ważniejszy... Kocham cię ponad wszystko i wszystkich na świecie. Pamiętaj o tym...- zwracam się do swojego kochanka.
- Nie rób tego... Błagam cię... - szepcze.
- Dam ci wolność... - przyrzekam mu.
Będę za nim bardzo tęsknił... Za jego dotykiem, uśmiechem, bliskością... Żałuję, że tak długo był tuż obok, a ja go ignorowałem. Spłacę swój dług. Udowodnię mu, że nikt inny się dla mnie nie liczy... Tylko on... Zamykam oczy i popycham mocniej ostrze...
Spodziewam się bólu i śmierci, lecz nic takiego nie ma miejsca. Satiel wytrąca mi miecz z ręki, a następnie wbija go w serce Davida, który po raz ostatni kumuluje w dłoni zielony płomień.
- Wracaj do piekła – szepcze tamten, odcinając mu głowę przy pomocy swojego czarnego ostrza. Ciało Davida staje w płomieniach. Widzę czarny cień, który nie potrafi się wyzwolić. Próbuje dosięgnąć do odrzuconej na bok głowy, lecz nie jest w stanie jej dosięgnąć. Zirytowany, wydaje z siebie straszliwe dźwięki. Pomstuje na Satiela, odgrażając mu się. - Odsuń się – prosi wampir, wyciągając z kieszeni niewielki, znajomo wyglądający medalion. Identyczny ma Sin. Otwiera jego wnętrze i zmusza demona, by wniknął do środka.
- Co robisz?
- Pieczętuję go... – odpowiada, po czym zamyka medalion i chowa z powrotem do kieszeni.
- Wiedziałeś... Od samego początku wiedziałeś, że jest potworem i pozwoliłeś mu na to wszystko?! Jak mogłeś?! - rzucam się na niego z pięściami, lecz mija mnie bez najmniejszego problemu. Klęka obok Sina i unosi jego głowę go góry. - Nie dotykaj go! - podnoszę porzucony miecz i celuję w jego plecy.
- Uspokój się. Nic mu nie zrobię. Potrzebuje krwi, inaczej umrze.
- Dam mu swoją krew!
- Nie uzdrowisz jego ran, a ja tak. Jestem jego stwórcą.
- Co takiego?! - moje oczy robią się wielkie, niczym spodki ulubionego serwisu herbacianego Henryka.
- Dobrze się spisałeś, mój synu... A teraz pij... - ściąga kaptur, wbija kły w swój nadgarstek, a następnie przykłada go do ust Sina.
Twarz Satiela jest równie anielska, jak u pozostałych wampirów. Ma długie, czerwone włosy i piękne, zielone oczy. Uśmiecha się delikatnie. Jego krew rzeczywiście pomaga, bo zarówno oparzenia, jak i inne obrażenia, znikają. Uleczył nawet szramę, którą zostawił David, a także te, które Sin sam sobie zadał, pijąc własną krew.
- Już wystarczy... - odsuwa rękę i przeczesuje jego potargane włosy.
- Dlaczego... Dlaczego nic nie powiedziałeś?- pytam zszokowany.
- Nie mogłem. Naraziłbym go na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Sin to mój jedyny dziedzic – odpowiada z dumą. - Gdy nadejdzie jego czas, przekażę mu swoje obowiązki.
- Obowiązki? O czym ty mówisz?
- Jestem łowcą. Poluję na tych, którzy zagrażają wampirom.
- Tak bardzo chciał cię poznać. W dodatku wyglądasz jak jego prawdziwy ojciec.
- Bo on i ja jesteśmy ze sobą spokrewnieni, stąd nasze podobieństwo.
- Jestem pewny, że zasypie cię pytaniami, gdy tylko się obudzi. Z tego co wiem, nie raz błądził po świecie, by cię odnaleźć – zmieniam temat, by łatwiej go rozgryźć.
- Nie mogę tu zostać. Ty musisz się nim zająć – jego oczy przepełnia ból. Czuje się rozdarty, bo chciałby przy nim zostać, a nie może.
- Proszę, nie odchodź! - staram się go powstrzymać, by kupić Sinowi jeszcze kilka chwil w jego obecności.
- Przykro mi... Kiedyś, gdy nadejdzie odpowiednia chwila, wrócę po niego i opowiem o wszystkim. Do tego czasu zostawiam go pod twoją opieką. A teraz wzmocnij barierę. Mam nadzieję, że zapewni wam bezpieczeństwo.
Sięgam po fiolkę i wylewam jej zawartość na kamień Klaudiusza. Pozornie nic się nie zmieniło, lecz w powietrzu wyczuwam silną energię. Ogarnia mnie fala spokoju. Nareszcie koniec...
- O co chodzi, opiekunie? Nie takiego efektu się spodziewałeś?
- Zastanawiam się po co to wszystko? Jeśli zostanę wampirem, zarówno dom, jak i rodzina, przestaną mieć znaczenie.
- Mylisz się. Kontrakt dalej będzie obowiązywał.
- Nie rozumiem. Czy moja przemiana nie oznacza, że następca nie będzie wybierany?
- Zgadza się. Rodzina zapomni o tobie, Sinie i tej posiadłości, jednak nie będziesz mógł zrezygnować ze swoich obowiązków. Nadal będziesz odpowiedzialny za eliksiry, a on zadba o twoje bezpieczeństwo. Masz w sobie krew uzdrowicielki. Twoje zdolności z pewnością wzrosną, lecz będziesz zupełnie bezbronny, tak jak ten różowy koteczek.
- To najlepszy przyjaciel Sina! Jeśli umrze... - zagryzam wargi, by nie dać po sobie poznać, że zależy mi na Nefrycie. Polubiłem go.
- Nie miałem wyboru. Gdyby David zorientował się w tym, że chcę go zniszczyć, zapadłby się pod ziemią i dalej siał zamęt. Być może szalony książę zdoła go uratować. W każdym razie przeproś go ode mnie, jeśli go spotkasz – spogląda na niebo. - Czas na mnie.
- Nie możesz zostać? Dla niego? Byłby taki szczęśliwy.
- Mój syn... Krew z krwi...
- Mówisz tak, jakby ci na nim zależało.
- Bo zależy. Kocham go ponad wszystko – szczerość bijąca z jego zielonych oczy sprawia, że tym bardziej pragnę poczuć na sobie spojrzenie Sina.
- A twoje inne dzieci? Nefryt mówił, że je zabiłeś.
- Musiałem. Nie chciałem, by ktokolwiek dowiedział się o jego istnieniu. Proszę, ty także nikomu nic nie mów. Miłość wampirów różni się od ludzkiej. Jest niezniszczalna, głęboka... To najsilniejsza więź, jaka istnieje. Z resztą nie muszę ci tego tłumaczyć, prawda?
- Nie musisz – przyznaję.
- Żegnaj, mój synu... - całuje go w czoło. - Żegnaj, Jack. Wkrótce znowu się spotkamy... - rozpływa się w ciemności.
- Żegnaj, Satielu...
Wokół nas panuje niesłychana cisza, a z nieba znowu zaczyna padać śnieg. Pora wracać do domu...
Zabieram Sina, kontrakt oraz jego miecz i ruszam w drogę powrotną. Pierwsze promienie słońca rozświetlają niebo, ukazując skalę zniszczeń... Dom... David wysadził większą jego część w powietrze... Gdy Henryk to zobaczy, zabije mnie... Właśnie, Henryk! Gdzie on jest?!
Obchodzę posiadłość dookoła, lecz nie mamy szans, by schronić się w budynku. Pełno w nim dymu i potłuczonego szkła. Sin musi gdzieś odpocząć, najlepiej w jakimś ciemnym miejscu.
Decyduję się na wejście do środka. Potrzebuję koca, by ochronić wrażliwą skórę przed słońcem. Układam go na stole w naszej dawnej jadalni i staram się przedostać do swojego pokoju. Jest to karkołomne zadanie, ponieważ schody należą do przeszłości. Mimo to dostaję się na górę. Drżąc z zimna, zdejmuję z siebie mokre i na wpół spalone ubrania oraz wykręcam numer do Henryka. Ku mojemu zaskoczeniu, odbiera po pierwszym sygnale.
- Panie, nic ci nie jest?
- Henryku! - łzy szczęścia spływają mi po policzkach. - Wszystko w porządku. Jak się czujesz? I gdzie jesteś?
- Książę zabrał mnie i Milo do swego zamku. Jeśli chcesz, to mogę...
- Jak się czuje Nefryt? Czy on...?
- Nie wiem, panie. Książę Cassian zamknął się razem z nim w swojej komnacie i nie chce nikogo wpuścić.
- Rozumiem.
- Nie martw się, panie. Wszystko będzie dobrze.
- Mówisz tak dlatego, że nie widziałeś domu... - mruczę pod nosem. Naszą rozmowę przerywa cichy pisk, który dobywa się spod mojego łóżka. - Vero? - klękam na podłodze i wyciągam spod łóżka przestraszonego szczeniaczka.
- Nic mu nie jest? - dopytuje służący.
- Trochę się przestraszył, to wszystko.
- Całe szczęście. Nefryt nie mógł go nigdzie znaleźć.
- Henryku, muszę dostać się do podziemi. Sin bardzo tego potrzebuje.
- Użyj kuchennego przejścia – proponuje.
- Nie mamy już kuchni...
- W takim razie skorzystaj z tego, które jest na tyłach domu, w ogrodzie. Vero pokaże ci jak do niego trafić.
- Vero? - nieufnie spoglądam na szczeniaczka, który wtula się we mnie, liżąc po dłoni.
- Nauczyłem go kilku sztuczek. Poprowadzi cię, zaufaj mu. I daj mi znać, gdy panicz się obudzi. Zdecydujemy co dalej.
- Dziękuję. Zrobię jak mówisz.
- Panie, żartowałeś twierdząc, że nie mamy już kuchni, prawda?
- Nie będę ci psuł niespodzianki... - wzdycham smętnie do słuchawki, rozłączając się. Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Najważniejsze, że Henryk jest cały i zdrowy. Dom można odbudować, prawda?
Wracam po Sina. Labrador piszczy ze szczęścia na jego widok.
- Potem się pobawicie. Jest bardzo zmęczony. Wskaż nam drogę – proszę go. Piesek spogląda mi prosto w oczy, machając wesoło ogonem. Zaczyna szczekać i rusza przed siebie.
Choć ciężko w to uwierzyć, to jednak Henryk jak zawsze miał rację. Odsuwam stary regał z narzędziami ogrodowymi, który znajduje się w szopce. Za nim schowane jest przejście. Zapalam zapałką jedną z pochodni. Ogień przechodzi na kolejną i dzięki tej sztuczce jestem w stanie zejść nieco głębiej.
- Dokąd teraz? - zastanawiam się na głos, gdy znajdujemy się na rozwidleniu. Pies obwąchuje obie drogi, po czym wskazuje na tę prowadzącą w lewo. - Ty tu rządzisz – idę za nim coraz węższym i bardziej krętym przejściem. Po kilku minutach marszu dochodzimy do drewnianych drzwi. Nigdy wcześniej tu nie byłem. Vero opiera się na nich przednimi łapkami. Od razu ustępują.
Rozglądam się po niewielkim pomieszczeniu. Nie ma w nim łóżka. Zamiast tego na podłodze rozrzuconych jest sporo poduszek. Układam na nich Sina. Okrywam go kocem i z rozbawieniem obserwuję, jak pies od razu mości się przy jego boku. Na górze znajduje się niewielki otwór zabezpieczony szkłem. Nad nim widać wodę oraz przebijające prze nie poranne słońce. Czyli musimy być niedaleko strumienia.
Siadam obok Sina i przyglądam mu się przez dłuższą chwilę. Mogłem go dzisiaj stracić... Sam mogłem umrzeć... Na szczęście los znowu podarował mi kolejną szansę. Nie zmarnuję jej.
Obok poduszek zauważam oprawiony w jedwab, nieco okurzony, notes oraz znajomo wyglądające pióro. Należą do Sina... Przez chwilę waham się czy wolno mi przeglądać tak osobistą rzecz. Dochodzę jednak do wniosku, że skoro mamy spędzić ze sobą wieczność, powinniśmy się jak najlepiej poznać.
Wśród licznych zapisków, poświęconych ziołom oraz eliksirom, odnajduję prawdziwy skarb...

„Uratowałem syna przyszłego opiekuna. Jest śliczny. Ma na imię Jack. Pierwszy raz od dawna poczułem dotyk człowieka. Nie był wymuszony koniecznością. On naprawdę mnie dotknął. Pochłonięty zabawą nie zwrócił uwagi na fakt, że bacznie go obserwowałem. Ma w sobie tyle dobra i radości. Tak bardzo różni się od innych ludzi. Wiem, że to niemożliwe, ale chciałbym, aby pokochał mnie równie mocno, jak ja pokochałem jego...”.

Sin...

Cichy śmiech oraz natrętny język, liżący mnie po policzku.
- Vero, tak nie wolno. Obudzisz go... - niechętnie unoszę powieki. Sin leży tuż obok, opierając głowę na dłoni i wpatruje się we mnie tak intensywnie, że aż zapiera mi dech...
- Kocham cię... - szepczę do ulubionej zjawy sennej, która nie rozpływa się i nie zostawia mnie samego. W zamian za to puszcza ściskanego przez siebie psa, który nie bacząc na żadne zakazy, znowu się nade mną pastwi.
- On też cię kocha.
- Sin... - obejmuję go mocno, chowając w swoich ramionach.
- Udusisz mnie – protestuje cicho, lecz się nie wyrywa. Przylega do mnie ściśle, układając głowę na mojej piersi. - Uwielbiam ten dźwięk.
- Nie mów tak... To żenujące... - zawstydzam się, bo sama jego obecność wystarcza, abym moje serce dokazywało...
- Bardziej niż to, że podnieca cię, gdy piję twoją krew? - jego bystre oczy wwiercają się we mnie bezlitośnie.
- Nie wiem.
- Rumienisz się – przesuwa palcami po moim policzku. Sięgam po jego dłoń i całuję każdy z nich.
- Ty też będziesz się rumienić, gdy skończysz pode mną, nagi i zaspokojony.
- Tak sądzisz? - próbuje zachować powagę, ale robi tak głupią minę, że obydwoje wybuchamy śmiechem. - Pocałuj mnie – prosi, przymykając powieki. Z największą przyjemnością spełniam jego prośbę. Opiera się czołem o moje czoło i uśmiecha zadowolony.
- Zdradzisz mi co cię tak cieszy, kochany?
- Ty... To, że mogę z tobą być. Długo na to czekałem.
- Od chwili, gdy uratowałeś mnie przed upadkiem z drzewa? - pytam.
- Czytałeś mój...! - denerwuje się.
- Czytałem. Dlaczego tak trudno przyznać ci, że mnie kochasz? I to od dawna... - uśmiecham się napuszony.
- Pamiętasz, gdy zapytałeś mnie o medalion, który noszę na szyi? Powiedziałem ci wtedy, że umieszczam w nim zdjęcia wszystkich opiekunów, ale to nie była prawda. Są w nim ukryte dwie rzeczy, które kocham ponad wszystko. Pierwszą jest ten dom... Nasz dom... A drugą... - spogląda mi prosto oczy. - Kocham cię. Bardzo – ociera się ustami o moje usta, lecz nie całuje. - Te wszystkie lata, gdy byłem obok ciebie, obserwowałem jak dorastasz, jak stajesz się mężczyzną, spełniasz swoje marzenia... Chociaż nie mogłem ich z tobą dzielić, bo nienawidziłeś mnie najbardziej na świecie, są moimi najcenniejszymi wspomnieniami. Czasami zakradałem się by być blisko ciebie, by na ciebie patrzeć. Wkurzyłbyś się, gdybyś wiedział, jak często to robiłem. Twój ojciec dotkliwie mnie za to karał, ale nie umiałem się powstrzymać. To było silniejsze ode mnie. A potem umarł. Po raz pierwszy ucieszyłem się ze śmierci opiekuna, bo wybrano ciebie. W głębi serca liczyłem na to, że się zmienisz.
- Wybacz, nie chciałem być taki okrutny.
- To nie była twoja wina. Tak zostałeś wychowany. W głębi serca wiedziałem, że jesteś inny. Patrząc na ciebie nadal widziałem tamtego chłopca, który z taką bezgraniczną szczerością złapał mnie za rękę. I proszę, nie pomyliłem się.
- Nie tak dawno temu chciałeś związać się z innym, byle tylko ode mnie uciec – wypominam mu.
- To prawda. Nie mogłem dłużej znieść myśli, że nigdy nie spojrzysz na mnie inaczej, że nie odwzajemnisz mojego uczucia.
- Wynagrodzę ci to, zobaczysz.
-  Już mi to wynagrodziłeś. Jestem bardzo szczęśliwy – chowa twarz w zagłębieniu mojej szyi.
- Sin, gdy spałeś Satiel powiedział, że jest twoim ojcem.
- Wiem, słyszałem jego słowa.
- Słyszałeś?
- Tak. Te o Nefrycie również.
- Więc wiesz także, że nie chcę marnować więcej czasu. Bądź ze mną na zawsze. Kochaj mnie wiecznie, aż do skończenia świata.
- Jesteś tego pewny, Jack? Tej przysięgi nie da się cofnąć. Będziesz ode mnie zależny, zdany tylko i wyłącznie na moją krew.
- Krew za krew... Tak, jestem pewny – całuję go po skroni.
- To dobrze. Ja też jestem pewny, że to właśnie ty.
- Więc na co czekasz? Gryź.
- Skąd ten pośpiech? Czy ma to związek z tym, że Henryk nie widział jeszcze domu?
- Może... - skubię jego dolną wargę.
- Zanim cię przemienię powinieneś wiedzieć, że jako wampir, będziesz mógł podróżować razem ze mną po świecie. Cieszysz się?
- Interesuje mnie tylko to, abyś stale był blisko. Najlepiej nagi... I obejmował mnie o tak – układam go na poduszkach i spoglądam na niego władczo z góry.
- Już jestem nagi. I wolę być na górze – błyskawicznie zamienia się ze mną miejscami.
- Nauczysz mnie tego?
- Jeśli będziesz grzeczny – zaczyna chichotać.
- Nie będę, dobrze o tym wiesz.
- Mam cię ugryźć już teraz? - dopytuje.
- Nie.
- Już się rozmyśliłeś?
- Nie rozmyśliłem, ukochany. Wolałbym jednak, abyśmy rozpoczęli wspólne życie od czegoś bardziej romantycznego. Wszystkie twoje wspomnienia związane ze mną są smutne i mroczne. Dlatego dam ci nowe.
- Kocham cię, Jack.
- Ja ciebie bardziej.
- Tak? - prycha.
- Wystarczy tego romantyzmu... Gryź...

Koniec

79 komentarzy:

  1. To jest cudowne! Znowu płacze :') J-ja nie wiem jak to nazwać inaczej niż perfekcyjne, idealne czy jak tam inaczej! Zamiast szykować się do szkoły, ja czytam moje małe uzależnienie. I chyba nigdy nie pójdę na odwyk :') To było niezwykłe no!

    Mój Maciejowski zmysł znowu mi dobrze podpowiedział, że Sin i ten Satiel są spokrewnieni! Co prawda podpowiadał, że to jest rodzeństwo, ale oryginał mi się bardziej podoba ^^

    Nefryciaku nie umieraj! NIEEE!!! I CO ON CHCIAŁ POWIEDZIEĆ CASSIANOWI?!?!?!?! Tak Kistuś nie można >~<

    ~ Emy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz mi ucieło ;_; a tak się starałam ;_; postarasz się go jakoś odzyskać czy się nie da?

      ~ Emy

      Usuń
    2. Proszę, nie płacz. To nie było aż tak smutne.
      Nefryt... Kiedyś, jak będę miał więcej czasu, opowiem Wam jego historię :)
      Sprawdzałem i nie ma żadnych nieopublikowanych komentarzy, więc chyba go usunęłaś :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    3. Wiem, że nie było... jeste za wrażliwa ^^ nestety ;_;
      O tak! Nefryciak i jego historyjka! <3
      Szkoda... tak się rozpisałam wtedy... to dziwne, że tylko w połowie mi opublikował... ;_; za jakie Siny?! (Heh ta gra słów ;_; .... pozdro dla kumatych)

      ~ Emy
      PS Pozdrawiam z pieskiem, który miażdży mi nogi :') miej psa mówili.... będzie fajnie mówili...

      Usuń
    4. Nic na to nie poradzę. U Ciebie to komentarze, a u mnie bezcenne akapity :D Damy radę :)

      Pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Dużo lepszy niż kot (kociary - nie czytałyście tego :D). Chodzisz na spacer, poznajesz ludzi. Same plusy :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    5. Jak to mawiała moja koleżanka - W kupie siła!

      Racja ^^ chociaż... w moim przypadku wychodzi taki paradoks - mam nazwisko związane z kotem, znajomi czasem mnie tak przezywają, a posiadam dwa psy (z czego jeden drzemie mi na nogach) i nigdy nie miałam kota. Teraz zaczyna coraz bardziej przeginać ze spaniem ze mną i/lub na moim łóżku. Chociaż tak jakby nie spojrzeć on jest za słodki, by się na niego gniewać <3

      A tak btw, masz jakiegoś pupila??? (Jednorożec w opowiadaniu się nie liczy)

      ~ Emy

      Usuń
    6. Nie liczy się? Nie ma tak! Mówiłem, że zagarniam go dla siebie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    7. Tzn liczy się, ale chodziło mi czy masz jakiegoś jeszcze?

      ~ Emy

      Usuń
    8. Ja mam pieska od kilku lat i powiem że każdego przechodnia zauroczy za to czesto poznaje nowych ludzi
      czasem troche denerwujace a czasem fajne :):)

      Usuń
    9. Masz rację, jeden jednorożec to zdecydowanie za mało :D Mam też kota na sumieniu :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Mogę spytać... za co?

      ~ Emy

      Usuń
    11. Zabiłem kota Eryka, ale cii...

      Twój Kitsune

      Usuń
    12. Ah no tak... ale ja mam tylko nadzieję, że z Jednorożcem tak nie postąpisz -,-

      ~ Emy

      Usuń
  2. ZAJMUJĘ! Widzimy się za 10 godzin!

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe, to może jutro? XD

      Wegi

      Usuń
    2. Już się bałem, że masz na myśli odwiedziny u Nefryta :D
      Ucz się, ucz, a ja tu będę knuł to i owo :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Lisku uwielbiam Cię <3 zakończenie idealne, chociaż brakowało mi potwierdzenia, że Nefryt serio, serio nie umarł. Chociaż książę na pewno zajął się nim dobrze :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało :D
      Nefryt jeszcze wróci, zobaczysz :) Zerkniemy co dzieje się w zamku i czy ma dobrą opiekę :D No i najważniejsze, czy przeżył :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Czyli będziesz kontynuował to opowiadanie? :3

      Usuń
    3. Może kiedyś, ale wtedy skupię się na Nefrycie (przecież wszyscy chcą wiedzieć, czy przeżył) lub Satielu.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Powtórzę się: uwielbiam Cię <3

      Usuń
    5. Nie wiem czym sobie zasłużyłem, ale dziękuję :) Aż mi się lisie uszka zaczerwieniły :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Jak to czym? swoim pisaniem ;)

      Usuń
    7. Jestem tylko skromnym liskiem, który dobrze zna swoje braki i niedociągnięcia. To było dobre opowiadanie, ale stać mnie na lepsze :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Nie wątpię, że następne będzie jeszcze lepsze ;) a poza tym pochwały należą Ci się za to co robisz i że robisz to od początku do końca. Ja zazwyczaj nieczego nie doprowadzam do końca ;o szacun za to :D

      Usuń
    9. Kai jest nieco kontrowersyjny :D Z resztą zobaczysz :D
      Moje opowiadania zaczynam od końca, więc mniej więcej wiem do czego dążę, chociaż czasami jest mi trudno i chętnie porzuciłbym coś na rzecz czegoś innego.

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Wszystko pięknie i cudownie, ale co z Nefrytem? Mam nadzieję, że Cassianowi uda się go uratować.
    Wiedziałam, że Sin kocha Jack'a od dawna :D
    Henio chyba zawału dostanie, jak zobaczy dom.
    I coś mi się wydaje, że Nefryt chciał wyznać swoje uczucia Cassianowi :3
    Jeśli chodzi o zakończenie, uwielbiam :D Szkoda, że to już koniec opowiadania. Całe szczęście, że będę mogła do niego wrócić jeśli zatęsknie za Grzechem :)
    °Pik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za jakiś czas odwiedzimy go w zamku i zobaczymy, kto odziedziczył jednorożca (i dlaczego to jestem ja :D).
      Też żałuję, że to już koniec i jest mi smutno :( Mój mały wampir-uke... Będę za nim bardzo tęsknił :(

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Przybyłam, przeczytałam, udało mi się nie płakać.
    Widzimy się za kilka godzin/jutro

    ~ Lidka Raise (nie mogę się zalogować :/)

    OdpowiedzUsuń
  6. KRÓLU KITSUNE!!! Jesteś wspaniałym narratorem! Co za zakończenie!!! M I S T R Z O S T W O !!! Z jednej strony znamy losy głównych bohaterów, a z drugiej dla bohaterów drugoplanowych zostawiona została furtka ... mniam, mniam.
    Postawiałam sobie te same pytania, które zostały Ci przedstawione przez innych czytelników, to nie będę Cię zanudzać. Czekam na Twoje dalsze opowiadania. Obyś zaprowadził swoich czytelników jak najszybciej do nowego imperium emocji... MB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga, bardzo dziękuję :) Chwalicie mnie, ale prawda jest taka, że to tylko zwykłe opowiadanie. I taki żal, że już się skończyło :(
      Jak czas pozwoli, zabiorę Was do świata wampirów w przyszłym roku. Trzeba sprawdzić co Cassian wymyślił, albo Satiel :D

      Oczywiście mam dla Was nowe opowiadania. Wystarczy zacząć pisać. Jeśli w tym tygodniu nie pojawi się nowy rozdział Kaia, to z pewnością wrzucę coś w wigilię :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. czekam niecierpliwie :-))) MB

      Usuń
    3. Ja również :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. Ej!!!!! No wszystko ładnie piękjie ale co z Nefrytem? Przeżył? Bo to, że Cassian się z nim zamknął nic nie tłumaczy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nefryt zyskał na popularności :D
      Jeśli będziecie grzeczne, w przyszłym roku, zerkniemy co u niego słychać :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ja tam go nie lubię xD ~Usagi

      Usuń
    3. A ja owszem bo ciekawa z niego istota i obiecuję, że będę grzeczna ^^

      Usuń
    4. To się okaże :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  8. Ahhh~ jakie słodziaki <3
    *rozpływa się*
    (Ludzie się na mnie dziwnie patrzyli... :3 ciekawe czemu...)
    Kitsuś przez Ciebie zaczynam wierzyć w happy endy ;D

    ~Suzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co powiesz na to, że już niedługo obsypię Was cukrem prosto z torebki? :D
      Świąteczne słodzenie przewiduję na wigilię :D Skoro zwierzęta mogą mówić ludzkim głosem, ja przemówię głosem miłości :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ło
      Ja
      Cię
      Za słodko >////<
      Nastąpiło przeciążenie
      Error
      Error

      (!!Nie mogę się doczekać!! :D)
      ~Suzy

      Usuń
    3. Długi, świąteczny rozdział :D
      Wiem, jestem wrednym kusicielem, ale nie martw się. To nie jest tak, że namawiam do czytania. Po prostu mówię jak jest, a właściwie jak będzie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  9. Awawawawaaaa uroczoooo megaaaaa kjuuut fajooowoo <3 to było genialne opowiadanie na pewnk będę tęsknić ^^ już nie mogę się doczekać nowych bohaterów <3 Kitruniu kiedy zaczynamy nową przygodę? ^^ dziękuję za tę która właśnie się skończyła <3 ~Usagi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Króliczku :)
      Jak się trochę ogarnę, zacznę pisać. Mam nadzieję, że już w tym tygodniu pojawi się pierwszy rozdział :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. To superancko bajerancko francja elegancja ~Usagi

      Usuń
  10. Jaaaa chcęęę więęęęceeeej! (jak po każdym rozdziale zresztą. standard);-; XD
    Ojej jest nadzieja że mój wspaniały Nefryt... BĘDZIE ŻYĆ?! ;-;
    Kurcze w tym rozdziale tyle się wydarzyło... przez co tym bardziej wydaje sie taki krótki ;3; ojciec Sina! David potwor! Gryzu gryzu i Jackuś wampiruś! czuję niedosyt ;-; będzie jakaś kontunacja? *3*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też chcę więcej :)
      Czy będzie kontynuacja? To zależy od Was. To opowiadanie może pójść w różnych kierunkach : oczami Nefryta, Cassiana, Satiela lub Sina. Mogę Was zabrać do zamku księcia. Możemy wyruszyć w podróż z Satielem, by gonić złoczyńców, ale możemy także zobaczyć jak Jack radzi sobie jako wampir :D
      Serce mi mówi, że Nefryt za mną tęskni :D
      Może się okazać, że wcale nie będziecie chcieli kontynuacji, a ja zabiorę Was w inne miejsca :)
      Zobaczymy, co przyniesie los :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Jack jako wampir <3 <3 <3

      ~Suzy

      Usuń
    3. Ja bym chaiała ;-; Oj baaaardzo bym chciała! ;-; i nie mówię tego dlatego że tak wypada na końcu opowiadania ale TO opowiadanie mnie tak w sobie rozkochało! ♡
      Jest przecudowane i wielka szkoda gdybyśmy się nic więcęj nie dowiedzieli ;-;
      też jestem za tym żeby zobaczyć jak sobie radzi wampir Jack ♡ :D

      Usuń
    4. Wredny Jack zdobył Wasze serca? Jak to możliwe? :D
      Poczekajcie, już niedługo pojawi się ktoś znacznie wredniejszy... :D Jack, będziesz miał niezłą konkurencję :D

      Wasz Kitsune

      Usuń
    5. lubimy wrednych seme oj tak hyhy >:D
      aaaa nie mogę się doczekać w takim razie :D ♡♡♡

      Usuń
    6. Skoro tak, to zmotywujcie mnie do pisania. Drugą godzinę wpatruję się w pustą kartkę...

      Wasz Kitsune

      Usuń
  11. Przeczytałam wszystko to i stwierdziłam, że wypada choć raz skomentować.
    Podoba mi się to jak piszesz, przyjemnie, bez natłoku informacji i przede wszystkim ciekawie.
    Gdy czytałam "Grzech" w głowie miałam tyle scenariuszy co może być w następnym rozdziale, jak na przykład to, że Jack będzie musiał opuścić teren posiadłości by ratować Sina, że nie jest w pełni człowiekiem (co się sprawdziło XD ), aczkolwiek ja tu bardziej stawiałam na maga, dzięki czemu mógłby zniszczyć kontrakt itd. trochę tego było XD
    Zakończenie super, ale mam mieszane uczucia co do Nefryta z jednej strony chce by żył, o to woła moja romantyczna dusza pełna optymizmu :D a z drugiej by umarł, bo w końcu jak to tak że nikt nie umarł?!
    Jako dalszy ciąg jeśli Nefryt by przeżył to intrygi na królewskim dworze jak najbardziej, a jeśli nie to ruszajmy z Satielem po przygody, ale najbardziej pasował by mi jeszcze tu taki mały epilog co u Jack'a i Sina jak sobie radzą :3
    Choć na początku dość niechętnie zabierałam się do czytania tego opka to teraz jest ono dla mnie ze wszystkich najlepsze, na drugim miejscu jest "Humory Księcia" na którego ciąg dalszy najbardziej czekam :) "Czekolada" też jest świetna, inna niż to co czytałam wcześniej co jest mocnym pozytywem, no ale została pokonana przez "Grzech" :P Dzięki "Mój uczeń" w ogóle tu trafiłam, bo szkoła itp, co było dobrym wstępem do reszty twoich prac.
    Za lekki za pewne brak składni i porządku wypowiedzi przepraszam, ale ostatnio mam szalone dni.
    Wesołych Świąt i weny życzę Ci.
    ~Ijona~

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj :)
    Bardzo się cieszę, że zarówno Grzech, jak i inne opowiadania, przypadły Ci do gustu. Z początku dziewczyny nie były zachwycone wizją wampira-uke, ale jak się okazało, mały Sinuś zyskał uznanie :D
    Jeszcze w tym tygodniu powinien pojawić się pierwszy rozdział Kaia. Z powodu Nefryta czuję smutek i nie umiem się pozbierać, co spowalnia sprawę. Nowe opowiadanie będzie inne, zapewniam :D
    W sprawie wampirów podejmiemy decyzję w odpowiednim czasie. Może napiszę jedno duże opowiadanie o wszystkich, a może o kimś nowym, albo o nikim. Zobaczymy. Nie chcę z góry niczego planować, bo nagle przychodzi olśnienie, jak w wypadku Zdrajcy i potem mam dylemat co zrobić z tymi, które obiecałem wcześniej.
    W każdym razie mam nadzieję, że będziesz się tu dobrze bawić :)

    Twój Kitsune

    OdpowiedzUsuń
  13. O losieeee....... To jest generalnie!!! A najlepsze jest to, że kiedy Nefryt sobie spokojnie żył obok Jacka i Sina nienawidziłam go, chciałam by zdychał w męczarniach, a kiedy prawie to się stało było mi go żal. Ten Satiel też mnie zadziwił. Taki goryl stwórcą?! W każdym razie po kilkudziesięciu dniach wyczekiwania na kontynuację doczekałam się wyznania miłości ze strony Sina. No i nareszcie mniej więcej zrozumiałam jego tok myślenia. Moim faworytem był Henryk - najmądrzejszy i najmniej zidiociały :). Choć Jacka także bardzo lubiłam. Co prawda często doprowadzał mnie do stanu nerwicowego.
    Podsumowując...
    Opowiadanie bardzo mi się podobało i pewnym jest to, iż wiele razy zerknę na nie ponownie.
    Do autora:
    Człowiek, jesteś niesamowity! Pisz dalej, z wielką chęcią zobaczę co żeś naskrobał ;).
    Kiko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobiety... Ależ Wy jesteście zmienne :D Gdy zaczynałem pisać Grzech, byłyście niezadowolone. Nawet żaliłem się Joleen, że zawieszę to opowiadanie, albo skasuję, bo nikt nie chce czytać o wampirach. Z drugiej strony jestem uparty i wszystko muszę doprowadzić do końca, więc wytrwale pisałem dalej.
      Potem, gdy Sin zyskał Wasze uznanie, chciałyście śmierci i gwałtów. Starałem się sprostać wymaganiom i troszkę pomęczyłem Nefryta (jak się okazało, Sin jest nie do ruszenia :D). I co? Teraz każdy komentarz dotyczy tego, że ma on przeżyć. Od samego początku historia Nefryta jest równie interesująca. Jeśli czas pozwoli, wrócimy do niej. Obiecuję. Póki co musicie uzbroić się w cierpliwość. Mam zaplanowanych kolejnych 5 dłuższych opowiadań, więc nie będziemy się nudzić.
      Najbardziej zależy mi na ukończeniu świątecznego opowiadania, więc Kai troszeczkę się opóźnia, ale będzie :)
      Po tym nieco przydługim wstępie, bardzo Ci dziękuję, droga Kiko, za słowa uznania oraz komentarz. Mam nadzieję, że jeszcze mnie odwiedzisz :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Hmm... Gdyby Nefryt umarł to by było ciekawe bo i tak go nie polubiłam xD a Sina pokochałam od samego początku pff pff ~Usagi

      Usuń
    3. Nie wiemy, czy umarł (znaczy ja wiem, ale nie powiem) :D Lubiłem go. Pisząc Grzech bliższy byłem uśmiercenia Sina. Nefryt jest taki słodki :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Słodki?! Z której strony? Pff uśmiercić Sina ... Ja bym Ciebie uśmierciła gdybyś zabił biednego Sinusia... Wesołych świąt ~Usagi

      Usuń
    5. Dziękuję, święta rzeczywiście bardzo wesołe. I słodkie :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  14. Hej, hej!
    ~Kocham to opowiadanie mocno, mocno~
    Ale mnie oraz moją znajomą nurtuje jedno pytanie, a mianowicie: jeżeli Jack nie do końca był człowiekiem, dlaczego mógł wejść tam, gdzie (według Henryka, który nie mógł wejść, gdyż nie był człowiekiem ani wampirem) mogą dostać się jedynie wampiry lub ludzie? 3: Chyba, że opiekunowie bez względu na to mogli wejść w to miejsce w podziemiach? D:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już Wam tłumaczę :) Po pierwsze, jak już zauważyłyście, Jack jest opiekunem, a kontrakt dotyczy wampira i opiekuna. A poza tym jego "magia" jest praktycznie znikoma. Wyjaśniłbym to lepiej w drugiej części opowiadania, ale nie wiem czy powstanie :)

      Wasz Kitsune

      Usuń
  15. Super opowiadanie lisie, masz talent do pisania :D a zakończenie mega słodkie tak jak lubię 😌😋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :)
      Cieszę się tym bardziej, że udało Ci się przeczytać do końca, pomimo problemów technicznych :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  16. Rany, po prostu w to nie wierzę. Żadne opowiadanie jeszcze nie wzbudziło we mnie tylu sprzecznych emocji. Nie zliczę ile razy rzucałam telefonem,twierdząc, że dalej nie czytam! Jack doprowadzał mnie do szału...wiem tak został wychowany, odebrano mu marzenia itd ale kurde ile ja na niego wymyślałam...Za to zawzięcie kibicowałam Sin'owi gdy ten się z nim droczył i pokazywał kto jest górą <3
    Odrzucałam telefon a po minucie wracałam bo chciałam wiedzieć co będzie dalej, a teraz żałuję, że to koniec ;(
    No cóż kobieta zmienną jest ;)
    Czekam na kolejne opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie zawarłam najwyżejszego...
      To było PIĘKNE

      Usuń
    2. Dziękuję :)
      Grzech, pomimo tego, że początek nie wróżył mu sukcesu, wyszedł całkiem fajnie :) Jestem z siebie zadowolony do tego stopnia, że chętnie napiszę część drugą :)
      Jestem już w trakcie pisania Kaia, który będzie miał tylko 10 rozdziałów, więc jeśli masz ochotę, zapraszam :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    3. Pierwsze dwa rodziały przeczytane, czekam niecierpliwie na następne :)
      Pisz drugą części, oj pisz... Bardzo chętnie przeczytam <3

      Usuń
  17. Uff...w końcu udało mi sie przeczytac do końca ....niestety ten czas...ciągle go brak:)nie mam nic do dodania wszystko już zostało napisane przez Twoich fanów...po prostu MIODZIO:)no może poza jednym...spodziewałem się raczej na koniec jakiegoś EPILOGU ale ok dalsze części jak najbardziej wskazane:)skończyłem też czytać KAIA...no no będzie się działo:)chciałbym już następną część ale widzę że ciągle piszesz to chyba dobrze bo czeka Nas naprawdę dłuuugaśny rozdział Prawda LISKU:)MAT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, opowiadania mają to do siebie, że prędzej czy później muszą się skończyć. W moim wypadku zawsze później :D Gdybym miał więcej czasu, może i dopisałbym jakiś epilog, bo pomysłów mi nie brakuje. W każdym razie w tym roku z pewnością nie będę się nudził :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  18. Ale jak to koniec?! Chciałam czytać dalej, szukałam kolejnego rozdziału, byłam tak zdziwiona, kiedy zobsczyłam napis "koniec" na samym dole rodziału!

    To opowiadanie niesamowicie mnie wciągnęło, przeczytałam je w dwie noce i byłam gotowa poświęcić na nie jeszcze sporo czasu.

    Świetnie piszesz, czekam na odwiedziny u Nefryta, zapowiedziane w komentarzach wyżej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko co dobre, kiedyś się kończy :)
      Na pocieszenie powiem, że drugą część napiszę jeszcze w tym roku (może po Humorach króla). Na 90% zabiorę Was do czarnego zamku księcia demonów, by przekonać się czy uratował Nefryta i co wyniknie z ich "związku" :D
      Polecam Ci inne opowiadania :) Praktycznie wszystkie są ukończone (nie licząc części drugich nad którymi dopiero będę pracować).

      Twój Kitsune

      Usuń
  19. "Kochaj mnie wiecznie, aż do skończenia świata".
    A to Ci się, Lisku, udało! Przepiękne opowiadanie, naprawdę <3 Mam wrażenie, że jesteś strasznym estetą, postacie w Twoich historiach są takie piękne :D Co mnie zresztą cieszy ^^
    Czas zabrać się za następne opowiadanie, no chyba że są jakieś bonusy do "Grzechu", zaraz zerknę.
    Alys

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :)
      Są - Przysięga oraz Beznadziejny wampir. Poszukaj proszę, a ja za chwilę zerknę, czy wkleiłem linki w odpowiednim miejscu.

      Twój Kitsune

      Usuń
  20. Nie spodziewałam się O_o
    Świetne. Dziękuję i Pozdrawiam.
    Ps.: i tak nie lubię Nefryta (tak dla zasady) :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Wszystko co napiszesz jest cudowne <3
    Szkoda, że dopiero teraz to przeczytałam :')

    OdpowiedzUsuń
  22. Hejka,
    cudownie, Saratel okazał sie ojcem Sina, dobrze, że tak to się skończyło...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń