„Zdrajca”
- Kim jest Josh? - powtarza po lekarzu. Ton jego głosu jest cichy i nieco przestraszony. Chciałbym do niego podbiec i schować w swoich ramionach. Nie obchodzi mnie gdzie i z kim był. Najważniejsze, że żyje. Nigdy więcej nie pozwolę mu odejść! Jest mój!
- Ty jesteś Josh. Josh Olson. Widzisz, mówiłem ci, że ogłoszenie w telewizji załatwi sprawę – ordynator sięga do monitora i sprawdza pracę serca. Po chwili decyduje się odłączyć aparaturę. Pozostają tylko kroplówki, przytwierdzone do obu jego rąk.
- Jadłeś coś? - przygląda mu się uważnie.
- Jestem zmęczony – odpowiada wymijająco.
- Zajmę się tym – wtrącam się do ich rozmowy, nie mogąc dłużej wytrzymać napięcia.
- Dobry pomysł – chwali mnie lekarz. - Niedługo wrócę – uśmiecha się do swojego pacjenta, po czym odwraca w moją stronę. - Proszę pamiętać o czym rozmawialiśmy – przypomina, wychodząc.
Żaluzje w tym niewielkim pomieszczeniu ograniczają dostęp światła, więc nie widzę go dokładnie. Jedno jest pewne – wygląda koszmarnie. Jest przeraźliwie chudy i bledszy od szpitalnej pościeli. Jego włosy są znacznie dłuższe i nieco poplątane. Mam ochotę zatopić w nich palce by sprawdzić, czy są równie miękkie jak zapamiętałem.
- Kim pan jest? - wyrywa mnie z zamyślenia, spoglądając prosto w oczy.
- Jestem Tristan.
- Tristan... Znamy się?
- Tak - przytakuję automatycznie.
- Przepraszam, nie pamiętam – rozmowa sprawia mu trudność. Nadal jest wycieńczony.
- Nie szkodzi – przysuwam krzesło i siadam obok niego przy łóżku.
- Jesteśmy spokrewnieni?
- Jeszcze nie – uśmiecham się lekko – ale wkrótce będziemy.
- Więc kim jesteś?
- Twoim narzeczonym - rozwiewam jego wątpliwości dotyczące mojej osoby.
- Narzeczonym? - nie wydaje się zdziwiony. Większym problemem są zamykające się powieki.
- Śpij, potem porozmawiamy.
- Nie... Nie odchodź - prosi sennym głosem.
- Nigdzie nie pójdę – zapewniam go.
- Dla-Dlaczego moi rodzice nie przyszli mnie odwiedzić? - zaskakuje mnie tym pytaniem. Pomimo amnezji wciąż tęskni za rodziną. To będzie trudniejsze niż myślałem.
- Nie masz rodziców, Josh. Twoja matka nie żyje, a ojca nie pamiętasz. Zostawił cię, gdy byłeś dzieckiem.
- Ach tak... - niechcący zraniłem jego uczucia, ale nie chcę kłamać.
- Ja jestem twoją rodziną. Zajmę się tobą. Obiecuję.
- Dziękuję – poddaje się, zamykając powieki.
Czekam kilka minut aż jego oddech staje się równomierny i odchodzę w kierunku drzwi, by dzwonić do Harolda.
- Wszystko w porządku proszę pana? - pyta nieco poddenerwowany moim niecodziennym zachowaniem.
- Tak. Pojedź do domu i przywieź mi komputer, ładowarkę do telefonu i jakieś rzeczy na zmianę. Zostanę tu.
- Oczywiście.
- Przywieź coś do zjedzenia. Najlepiej zupę, tylko lekkostrawną. I soki.
- Poproszę Rose, by coś ugotowała.
- Rose odwiedza wasze wnuki. Może być coś z restauracji.
- Dobrze. Niedługo powinienem wrócić.
- Nie musisz się śpieszyć. I jeszcze jedno. Zatrudnij ochronę. Wybierz sprawdzonych i dyskretnych ludzi. Poszukaj też prywatnego detektywa i poproś, by tu przyjechał.
- Coś się stało?
- Opowiem ci jak wrócisz.
- Będę za dwie godziny.
- Jestem na dziesiątym piętrze. Pokój 110 – rozłączam się i podchodzę do okna, co powinienem był zrobić już na samym początku. Ustawiam żaluzje w taki sposób, by lepiej go widzieć. Wygląda strasznie. Wokół nadgarstków ma sino-fioletowe pręgi. Powiedzieli, że był bity... Niech ja tylko znajdę tego drania, który ośmielił się go tknąć! Zabiję go!
Mój telefon zaczyna wibrować. To Ron. Przez to zamieszanie, zupełnie zapomniałem o spotkaniu. Wychodzę na korytarz i siadam na plastikowym krześle.
- Jak było? - pytam, starając się go jakoś udobruchać.
- Jak było?! Rzuciłeś mnie lwom na pożarcie! Masz pojęcie jak mnie maglowali?! Z trudem udało mi się wywalczyć kolejne spotkanie. Tristan, co się dzieje? Firma przechodzi poważny kryzys. Nie możemy marnować takich okazji.
- Josh jest w szpitalu.
- Josh? Jaki Josh? Chyba nie mówisz o tym podłym sku...
- Właśnie o nim mówię! - przerywam mu ostro. - Został porwany.
- No i co z tego? Niech go zabierają, byle daleko od ciebie.
- To nie jest takie proste!
- Oczywiście, że to jest proste! Kopnij go w tyłek na pożegnanie i po sprawie.
- Jest w bardzo złym stanie. Niczego nie pamięta – bronię chłopaka przed atakami Rona. Kiedyś bardzo się lubili, ale teraz...
- Na jego miejscu też wolałbym zapomnieć. Zdradził cię, wykorzystał i śmie udawać niewiniątko? Nie wierz mu! To podły manipulator!
- Kocham go! - krzyczę do słuchawki, nie mogąc dłużej znieść myśli, że miałbym się z nim kolejny raz rozstawać. - W tej chwili nie obchodzi mnie firma, projekty i inwestorzy! Zostaję w szpitalu, bo jestem mu potrzebny. Jest sensem mojego życia. Sam wiesz...
- Tristan... - słyszę, że nie wie co powiedzieć.
- Jeśli tak ci to przeszkadza, możesz poszukać kogoś na moje miejsce. Nie będę miał ci tego za złe.
- Oszalałeś? Bez ciebie to wszystko nie ma sensu! Nie przekreślę piętnastu lat przyjaźni i wspólnej pracy. Poradzimy sobie.
- Dziękuję, Ron. Jesteś prawdziwym przyjacielem.
- Lepiej nigdy o tym nie zapominaj. Rozumiem, że chcesz być teraz przy nim, tak? W takim razie niczym się nie martw. Nikt nie zauważy, jeśli przez kilka dni przejmę stery.
- Będę ci pomagał.
- Jak on się czuje? - nie potrafi ukryć niechęci.
- Poza tym, że został porwany, pobity i mnie nie pamięta?
- Wyjdzie z tego – zapewnia mnie żarliwie. - A jak nie, pomogę mu odzyskać pamięć. Musi mi powiedzieć gdzie imprezował – zaczyna się nerwowo śmiać, próbując rozładować atmosferę.
- Jestem twoim dłużnikiem.
- Mam przyjechać, posiedzieć z tobą, potrzymać z rękę?
- Nie, poradzę sobie. Im mniej osób o tym wie, tym lepiej, więc proszę, nic nikomu nie mów.
- Myślisz, że nadal ktoś mu zagraża?
- Policja nic nie wie, a ja nie będę ryzykować. Zatrudnię odpowiednie osoby.
- Neal się odzywał?
- A co on ma z tym wspólnego?! - irytuję się na samo wspomnienie jego imienia.
- Nie wiem. Tylko się zastanawiam. Skoro byli razem, to myślałem, że...
- Nie obchodzi mnie to, co było! Jeśli Neal Randal przekroczy próg tego szpitala, to...
- Dobra, dobra, nie musisz mówić nic więcej. Zadzwoń, gdybyś czegoś potrzebował.
- Dzięki. Będę cię na bieżąco informował.
- Tristan, uważaj na siebie. Wiem, że go kochasz, ale odrobina dystansu nie zaszkodzi.
- Muszę kończyć – rozłączam się. Niepotrzebnie mi o tym przypomina. Dystans... Też mi coś. Na to jest już o wiele za późno. Odkąd go po raz pierwszy ujrzałem, był dla mnie wszystkim.
- Pan Wood? - unoszę głowę. Przede mną stoi dwóch młodych mężczyzn, ubranych w ciemne garnitury. - Jestem Randy, a to mój brat Dennis – wskazuje na swojego towarzysza, który skinął mi głową na przywitanie. - Przysłał nas pan Harold.
- Bardzo mi miło – wstaję, by uścisnąć im dłoń.
- Na dole czeka jeszcze dwóch naszych ludzi. Byłbym wdzięczny, gdyby przekazał nam pan swój plan dnia, abyśmy mogli przystąpi do pracy.
- To nie mnie macie chronić, a mojego narzeczonego. Sprawdźcie cały personel medyczny. Nikt obcy nie ma prawa wstępu do tego pokoju, jasne?
- Jak pan sobie życzy.
- Dziękuję.
- Na dole widziałem detektywa Tanner. Ponoć jego również pan zatrudnił.
- Harold miał kogoś poszukać.
- Proszę się nie martwić, detektyw Tanner jest najlepszy.
- Mam nadzieję.
- Mój brat zostanie tutaj, a ja rozejrzę się po szpitalu – informuje mnie, odchodząc. Spoglądam na wyświetlacz telefonu. Harold przysłał mi wiadomość, że wszystkim się zajął i przyjedzie za godzinę.
- Dzień dobry – pojawia się kolejny, tym razem nieco starszy mężczyzna. - Jestem Dexter Tanner – wyciąga rękę.
- Tristan Wood. Dziękuję, że przyjechał pan tak szybko.
- Przyjaciele Harolda są moimi przyjaciółmi. Możemy porozmawiać w środku? - wskazuje na drzwi pokoju, w którym śpi Josh.
- Proszę – pozwalam mu wejść do środka. Detektyw od razu podchodzi do śpiącego i przez chwilę mu się przygląda.
- Rozmawiałem z Chengiem. Dobrze go znam. Obiecał, że podzieli się ze mną tym, co ma, pod warunkiem, że postąpię tak samo. Uważam, że to słuszne rozwiązanie. Zgadza się pan? - sięga do nadgarstka Josha i delikatnie go obraca. Niebieskooki krzywi się z bólu. Detektyw cofa dłoń zanim udaje mi się zaoponować. - Kiedy widział go pan po raz ostatni?
- Dwunastego czerwca.
- Co się wtedy stało?
- Pokłóciliśmy się. Odkryłem, że Josh zdradza mnie z mecenasem Randalem, u którego odbywał staż.
- Rozumiem.
- Nie, nie rozumie pan. Chcę wiedzieć kto go porwał i dlaczego, a także gdzie jest Randal – syczę wściekły.
- Zatrudnił pan ochronę. To słuszny ruch.
- Planuję także przenieść Josha do prywatnej kliniki.
- Na pana miejscu nie dokładałbym mu stresów. Cheng powiedział mi o jego amnezji. Biorąc pod uwagę obrażenia, za kilka dni będzie go pan mógł zabrać do domu. Nie warto komplikować sytuacji.
- Co jeszcze mogę zrobić? - zdesperowany liczę na to, że Tanner coś mi podpowie.
- Czekać. Zadzwonię, gdy tylko czegoś się dowiem.
- O wynikach pańskiej pracy chcę wiedzieć pierwszy. Nie obchodzi mnie ile to będzie kosztowało. Ma pan znaleźć winnego.
- W tak delikatnych sprawach liczy się każdy szczegół, dlatego liczę na to, że będzie pan wobec mnie znacznie bardziej szczery – naciska, czekając na odpowiedź.
- Niczego nie zataiłem. Josh studiował, a ja pracowałem. Był lubiany. Nie miał żadnych wrogów, bo i skąd miałby ich mieć? Poza mną nie ma nikogo bliskiego. Mieszkaliśmy na strzeżonym osiedlu. Rano odwoziłem go na uniwersytet, a potem przychodził do firmy, gdzie pracował z Randalem. Wieczorem zabierałem go do domu. Nie mam pojęcia kto mógł zrobić mu coś takiego!
- A pan? Ostatnio było głośno o aferze, którą pan wywołał. Ponoć skradziono pański projekt, lecz nie umiał pan tego udokumentować.
- Mój komputer i wydruki zniknęły z biura tydzień wcześniej. Josh o tym wiedział. Straciłem fortunę. Te sprawy to raczej nieszczęśliwy zbieg okoliczności.
- Odnoszę inne wrażenie. Zadzwonię – wycofuje się w kierunku wyjścia widząc, że chłopak zaczyna się budzić.
- Dziękuję.
Podchodzę bliżej łóżka, gdy unosi ociężałe powieki.
- Jesteś tutaj – cień uśmiechu pojawia się na jego zbolałej twarzy. Z wielkim trudem przesuwa dłoń w moim kierunku.
- Zawołam lekarza, potrzebujesz czegoś przeciwbólowego – zrywam się z miejsca. Nie jestem jeszcze gotowy, by go dotknąć. Naciskam na przycisk przy łóżku, by wezwać pomoc.
Uparcie wpatruję się w okno, czując na sobie jego spojrzenie. Przygląda mi się w taki sposób, jakby uczył się mnie na pamięć. Moje ciało jest tego aż nazbyt świadome. Na jego miejscu nie potrafiłbym zachować spokoju. Chciałbym wiedzieć wszystko, by móc ocenić sytuację, w której się znalazłem, a on tylko leży i patrzy. Mija kilka długich minut. Kątem oka dostrzegam jak unosi rękę i przygląda się siniakom. Napastnik musiał użyć plastikowej taśmy z zatrzaskiem. Nawet jeśli Josh się szarpał, nie miał szans, by ją zerwać. Nie jest specjalnie silny. Biorąc pod uwagę, że wychowywał go alkoholik, a potem jakaś skąpa jędza, która zmuszała dziecko do pracy, by na siebie zarobiło, cud, że przeżył.
- Lepiej się pan czuje? - pyta pielęgniarka, która zmienia kroplówki na nowe, unieruchamiając mu ręce.
- Tak, dziękuję.
- Kiedy będę mógł zabrać go do domu? - kobieta odwraca się w moją stronę.
- Ordynator nie podjął jeszcze decyzji. Poza tym pan Olson nie chce jeść. Doktor Kent nie wypuści go ze szpitala dopóki nie odzyska sił.
- Przypilnuję go – uśmiecham się do kobiety, lecz nie spuszczam wzroku z mojego ukochanego. Speszony odwraca głowę. Pewnie nadal nie przetrawił faktu w jaki sposób jesteśmy ze sobą związani.
Ponownie zostajemy sami. Wracam do podziwiania widoków za oknem.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Proszę – odwracam się w jego stronę.
- Gdzie ja mieszkam?
- Jak to gdzie? Ze mną, czy to nie oczywiste?
- Z tobą? A moja rodzina? Mówiłeś, że nie mam rodziców, ale... - przerywa mu pukanie do drzwi.
- Mogę? - Harold dyskretnie zagląda do środka.
- Wejdź, czekałem na ciebie. - Mężczyzna uważnie przygląda się Joshowi, po czym obdarza go serdecznym uśmiechem.
- Przywiozłem wszystko, o co pan prosił.
- Dziękuję – odbieram od niego torbę oraz koszyk. - Porozmawiamy na korytarzu – czym prędzej wyciągam go z pokoju.
- Panie Wood...
- Możesz wrócić do domu. Zadzwonię, gdybym czegoś potrzebował.
- W razie czego jeden z ludzi czeka pod szpitalem, a inny kręci się wokół domu. Prześlę panu ich numery telefonu.
- Dziękuję. Każ któremuś z nich przywieźć kolację. Tylko bez szaleństw. Sam widziałeś w jakim jest stanie.
- Proszę się nie martwić. Osobiście się tym zajmę.
- Dziękuję.
- Zdradzi mi pan kim jest ten młody człowiek?
- To mój skarb. Widzimy się wieczorem - wracam do środka i od razu zaglądam do koszyka, z którego wyciągam sok oraz pojemnik z zupą.
- Harold jest szoferem. Jego żona Rose zajmuje się domem. Nie znasz ich, bo pracują dla mnie od niedawna.
- Niedawno, to znaczy kiedy?
- Co lekarz powiedział ci o wypadku?
- Niewiele. Obudziłem się tutaj i nie wiedziałem kim jestem.
- Nie szkodzi. Teraz coś zjesz, bo jesteś za chudy.
- Nie jestem głodny – od razu się broni.
- Jesteś. Musisz zacząć jeść, inaczej nie będę mógł cię stąd zabrać. Rose ugotowała to specjalnie dla ciebie. Pokarmię cię – po raz pierwszy znajdujemy się tak blisko siebie.
- Jestem zmęczony. Może później...
- Nie, teraz – podsuwam mu łyżkę.
- Proszę cię – spogląda na mnie błagalnie. Wykorzystuję okazję, że otworzył usta i wpycham mu porcję zupy, którą z trudem przełyka.
- Rose dobrze gotuje. Poproszę ją, to przygotuje twój ulubiony makaron. Masz ochotę?
- Nie.
Ponownie próbuję tej samej sztuczki, lecz zaciska usta w wąską linię.
- Co się dzieje, Josh? Nie smakuje ci?
- Nie wiem – oczy zachodzą mu łzami.
- Proszę, zrób to dla mnie.
Pomimo starań, udaje mi się wmusić w niego zaledwie odrobinę obiadu oraz pół szklanki soku owocowego. Niedobrze. Szybko robi się zmęczony i próbuje wygodniej ułożyć na poduszce.
- Mógłbyś poprosić pielęgniarkę, by to zabrała – wskazuje na kroplówki.
- To chyba niemożliwe. Potrzebujesz leków.
- Szkoda. Plecy bardzo mnie bolą.
- Mogłeś wcześniej powiedzieć – pomagam mu przesunąć rękę i ułożyć się na boku. Gdy okrywam go kołdrą materiał szpitalnej koszuli nieco się rozsuwa, ukazując sine pręgi. Czekam aż zasypia, po czym wybiegam na korytarz.
- Pilnuj drzwi! Niech nikt tu nie wchodzi! - rozkazuję ochroniarzowi. Udaję się prosto do gabinetu ordynatora.
- Widział pan jego plecy?! - wchodzę do środka, nie czekając aż mi na to pozwoli.
- Mówiłem panu, że został pobity – mężczyzna odkłada okulary na biurko.
- Czym?
- Trudno powiedzieć. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie.
- Jeść też nie chce!
- Obawiam się, że to pozostałość po traumie, której doświadczył. Porywacz go głodził i zastraszał. Prawdopodobnie nadal kojarzy głód ze strachem. Proszę okazać trochę więcej cierpliwości. Powoli dojdzie do siebie.
- Cierpliwości?! Uważa pan, że nie jestem cierpliwy?!
- Josh wiele przeszedł. Prosiłem, by pan na niego nie naciskał, prawda? To się tyczy także jedzenia.
- Potrzebuje więcej środków przeciwbólowych.
- Dostaje je. Podajemy mu glukozę, witaminy. Zapewniam pana, że od strony medycznej nic więcej nie da się zrobić. Nie mamy leków na amnezję czy koszmary senne, które go męczą.
- Śni koszmary?
- Nie mówił panu? - dziwi się.
- Nie. Nie wiem co mogę mu powiedzieć, ani o co zapytać.
- Josh potrzebuje pańskiego wsparcia i bliskości. Jeśli poczuje się bezpiecznie, wszystko wróci do normy.
- Co mam zrobić?
- Być obok. Zanim go pan odnalazł, najbardziej bał się tego, że nie będzie miał gdzie wrócić.
- Trzy razy stracił dom – przyznaję, chowając twarz w dłoniach.
- Wspominał pan o tym, że planujecie wspólną przyszłość. Proszę więc otoczyć go opieką. To zdziała więcej dobrego niż wszystkie dostępne w szpitalu lekarstwa. Siniaki wkrótce znikną, odzyska siły i wróci do domu. Rozmawiałem już z moim kolegą. Polecił mi terapeutkę, która zgodziła się z nim pracować.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Głowa do góry. Wiem, że obecnie jest panu ciężko, ale proszę to potraktować jako przejściowe kłopoty, które wkrótce miną.
- Skąd ta pewność?
- Już wcześniej zauważyłem, że bardzo panu na nim zależy.
- To prawda. Kocham go ponad wszystko.
- Jestem pewny, że wyjaśnicie sobie ewentualne nieporozumienia i poukładacie swoje sprawy – klepie mnie po ramieniu. W mojej kieszeni wibruje telefon.
- Przepraszam, muszę odebrać. To prywatny detektyw, którego zatrudniłem.
- Rozumiem. Później porozmawiamy.
- Halo? - wychodzę z gabinetu ordynatora, nie mogąc doczekać się informacji, które ma mi do przekazania.
- Tu Tanner. Prosił pan, abym informował na bieżąco o wynikach śledztwa. Po pierwsze, dostałem od Chenga zdjęcia ubrań, które pański narzeczony miał na sobie, gdy został odnaleziony. Zostały dokładnie przebadane, ale o tym już pan wie. Ustaliliśmy także miejsce pobytu mecenasa Randala. Przebywa w podróży poślubnej.
- Co takiego?
- Niedawno ożenił się z początkującą modelką. Pływa jachtem po Lazurowym Wybrzeżu. Mamy zdjęcia, które...
- Dziękuję, to nie jest konieczne – robi mi się niedobrze na samą myśl, że miałbym oglądać gębę tego padalca.
- To nie wszystko – wzdycha. - Po rozwiązaniu umowy z pańską firmą, podpisał bardzo lukratywny kontrakt, inkasując dziesięć milionów dolarów. Podejrzewam, że to on wykradł pański projekt, stąd tak wysoka suma.
- Randal?! Nie wiedział, że pracuję nad nowym samolotem. Tylko Ron i Josh...
- Jest pan pewny, że pański narzeczony ma amnezję?
- Tak! Co pan insynuuje?
- Dla mnie to jasne. Chłopak owinął sobie pana wokół palca. Mecenas dobrze pokierował sprawą, wykorzystał swoje znajomości...
- Nie!
- Przykro mi, że nie mam dla pana lepszych wiadomości.
- A co z porwaniem? Udało się panu coś ustalić?
- Byłem pewny, że po rewelacjach dotyczących mecenasa nie będzie pan chciał kontynuować współpracy.
- Nic się nie zmieniło. Ma pan szukać do skutku. Mecenas pławi się w luksusie, a Josh leży w szpitalu. Czy tylko mnie ta sytuacja wydaje się podejrzana?!
- Jest jeszcze pan Ron...
- Który razem ze mną idzie na dno! Proszę się bardziej postarać, panie Tanner, w przeciwnym wypadku poszukam kogoś na pańskie miejsce!
- Zrozumiałem.
Mocno wzburzony wracam do Josha, który nadal śpi. Podchodzę do łóżka i mocno zaciskam palce na metalowej poręczy. Zdradziłeś mnie... Już samo to bolało jak jasna cholera. Musiałeś mnie też okraść?! Przecież dałem ci wszystko! Dom, dostęp do mojego konta w banku, moje serce. Trzeba było od razu powiedzieć, że chcesz tylko kasy. Zniknąłeś na tak długo, a teraz wracasz, niczego nie pamiętasz, a ja jak ostatni idiota, kocham cię bardziej niż kiedykolwiek przedtem! To się musi skończyć, zanim zupełnie mnie zniszczysz!
- Tristan... - wypowiada przez sen moje imię. Mam nadzieję, że śni jeden z tych swoich koszmarów. Jestem tak bezgranicznie wściekły, że najchętniej udusiłbym go gołymi rękami. Jednak gdybym to zrobił, musiałbym się zabić, bo ciało nie może żyć bez serca... Zostaniesz ze mną kochany, tym razem na zawsze. Dopilnuję tego. - Tristan... Boję się...
- I słusznie... - odpowiadam, siadając w fotelu i obserwując jak się szamocze.
Jestem pierwsza? C:
OdpowiedzUsuńWracam od kuzynki a tu rozdzialik ^^
Już chyba się domyślam kim jest ten porywacz...
I coraz bardziej lubię Tristana ^^
Nie wiem co więcej napisać, a więc idę przestudiować ten rozdział jeszcze raz.
Miałem trochę czasu (właściwie to nie miałem, ale cicho :D), więc pomyślałem sobie, że coś wrzucę.
UsuńWiesz kim jest porywacz, serio? Podziel się ze mną tą wiedzą :) Jestem bardzo ciekawy kto porwał małego Josha :)
Twój Kitsune
Nie ma mowy Kitsune x3 Zachowam to dla siebie ^^
UsuńNo bo Melania też potrafi być zła x3
No nie bądź taka. Ja widzę trzy możliwości. Jestem ciekawy czy Ty także :D
UsuńTwój Kitsune
Nie ^^
UsuńJa widzę jedną..Chociaż, teraz jak tak myślę, to chyba nie on. To by było za łatwe...
On czyli kto? Powiedz mi :) Bardzo ładnie proszę :)
UsuńTwój Kitsune
Ehh...Podejrzewam pana Randala, ale myślę, że to raczej nie on, bo jak już mówiłam to by było za łatwe...
UsuńCiekawe, ciekawe... :) Nic nie powiem, ale ciekawe :)
UsuńTwój Kitsune
To na pewno nie Randal ^^ Ja to wiem ^^
UsuńKrea, trzymamy teorie dla siebie kochana! :D
UsuńWegi
Ale co poradzę Wegi...Asertywność nie jest i nigdy nie była moją mocną stroną..
UsuńTo chociaż szczegóły! Nie mogę tak iść w to sama! :o (W sumie mogę, ale będzie ciężko :D)
UsuńWegi
Kitsune jezu jak Ty to robisz, że zawsze wywołujesz we mnie takie emocje? Coraz bardziej wkręcam się w to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A.
Emocje? Jeszcze nic się nie wydarzyło, wierz mi :D
UsuńTwój Kitsune
Ciekawość i ekscytacja górują, no i jeszcze niecierpliwość :D
UsuńPozdrawiam.
A.
Też jestem niecierpliwy. Wszystko chciałbym od razu, a tu trzeba czekać i czekać... :)
UsuńTwój Kitsune
Właśnie tej cierpliwości mnie uczysz :)
UsuńPozdrawiam.
A.
Nie lubię tego Josha i tego Rona przyjaciela. Denerwują mnie obaj. Lubię Tristana nawet jeśli okaże się złym charakterem ^^
OdpowiedzUsuńKto tu jest dobry, a kto tu jest zły? :D Wcale się nie dziwię, że wolisz Tristana. Ja także bym go wybrał :)
UsuńTwój Kitsune
Widzisz, bo ja myślę podobnie do ciebie :)
UsuńPs. Wstawiam pierwszy rozdział opowiadania :) Cieszę się z twojego komentarza pod Stars Nippon :) Myślałam, że tego nie czytasz :p
Sprawdziłem i nie ma pierwszego rozdziału. Co z nim zrobiłaś? :D
UsuńTwój Kitsune
Złośliwość rzeczy martwych :p zaraz będzie ^^
UsuńJuż? :D
UsuńTwój Kitsune
Już ^^
UsuńPrzeczytałem, ale muszę się zastanowić nad komentarzem. Ile rozdziałów planujesz?
UsuńTwój Kitsune
Nigdy nie planuję ilości rozdziałów, gdyż nigdy nie udaje mi się tego dotrzymać ^^
UsuńTristan jest taki kochany<3, a Josh, biedaczek z niego- nie tylko Tristan jest na niego wściekły,ja też jestem!- liczę w myślach do 10, ale nie pomaga, chyba wypiję melisę. Jak Josh mógł zostawić kogoś, kto tyle dla niego zrobił! Jednak mimo ogarniającej mnie złości, życzę chuderlakowi szybkiego powrotu do zdrowia:D, już i tak wiele złego go w życiu spotkało.Czy może być gorzej? Oczywiście i myślę, że wysoce prawdopodobne jest, że Josh nie będzie miał łatwo, jestem bardzo ciekawa jak się dalej rozwinie akcja:). Rozdział bardzo mi się podoba, aż mi się ciepło robi na sercu.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń-Fioletowa
Lubię to uczucie, gdy moje Gąski są zadowolone :) Przynajmniej na tym etapie.
UsuńTristan taki kochany... Serio? :) To się jeszcze okaże :)
Twój Kitsune
No, jak dotychczas jest kochany, nie wiem co tam masz w planach, ale jeszcze go lubię. Szczerze mówiąc, to trochę mnie przestraszyłeś, nie chcę znienawidzić Tristana, a teraz obawiam się, że zrobi coś takiego, za co będę musiała. Ale póki co, to będę cieszyć się chwilą i kochać Tristana jak najdłużej:D. Przyjemnego wieczoru życzę:)
OdpowiedzUsuń-Fioletowa
No a to miało być jako odpowiedz, co jest ze mną nie tak?!*paca się po głowie tak mocno jak się da i przeprasza*
UsuńNic nie powiem, bo potem zarzucacie mi spoilery :D
UsuńTwój Kitsune
Co.? Kto.? Znajdę. Tą. Gąskę. *złowieszczy błysk w oku*
UsuńWegi
Wie~dzia~łam! Ha! WIEDZIAŁAM! TEORIA SIĘ SPRAWDZA! JU-HU! :D Jesetm jasnowidzrm! (Dobrze, że nie ciemno. Nic bym nie widziała ;-;)
OdpowiedzUsuńTristian, ty nie wiesz ile brudu za uszi ma twój Josh. (Umyj się ~wewnętrzny kapral) Kumpel pewnie też. O mecenasie już wiesz. Zastanawia mnie szofer :D Kitsune, w Twoich opowiadaniach NIKOMU nie można ufać! Podejrzliwe oko lata po postaciach, ja samolot do ojca :D
Tristian. Ojć, ale się będziesz wyżywał. Już to w kościach czuję. Strzelają jak łamane suche drewno albo kitkaty :D I pewnie znajdą wpół-żywego Josha u ciebie w domu i pójdziesz za kraty. A on będzie Cię w ciula robił. Wszystko dla kasy! Muhahahaha! (Ostatnia myśl to tylko dodatek) :D
Wegi
Jeśli Josh jest brudny, to Tristan go umyje :D
UsuńNikomu nie można ufać? Ale jak to? Zupełnie nikomu? Może powinienem kogoś zabić dla urozmaicenia sytuacji, hmm... :D
Twój Kitsune
PS Miały być flirty, a tak jakoś drętwo, zauważyłaś? :D
Tak i obmaca co nieco. Ja już się domyślam co tu szykujesz :D I to bardzo mi się podoba!
UsuńZabijaj, gwałć i gróź innym. Każdy jest podejrzany. Nawet gosposia (Nie żartuję; mogła być dobrym szpiegiem!) :D
Wegi
Ps. Ja się dobrze bawię z Rosierem. Mam lecieć za parę frontów? :'D
Kitsuniu, Bejbe, wyrwij kogoś! MB, Krea, same miłe dziewczyny :D Chyba, że ja Ci wystarczam ^^
Obmaca? Bejbe, o czym Ty myślisz przed zaśnięciem :D
UsuńTwój Kitsune
PS Sama lecisz na kilka frontów :D Ja jestem wierny moim Gąskom :)
Nawet nie chcesz wiedzieć! Wstydzę się (hahahah, taa) takich myśli w moim wieku :D Dlatego yaoi mi nie straszne!
UsuńWegi
Ps. Flirt nie związek :D
Ps2. "Więź zarządu jest nierozerwalna" :*
O nic więcej nie pytam, bo aż się zawstydziłem :D
UsuńTwój Kitsune
PS Proponuję nowy punkt "Zarząd ZAWSZE flirtuje". Zgadzasz się?
Jeśli teraz się wstydzisz, to ja się boję, jak zacznę być zboczona :'D Oblej mnie wtedy zimną wodą albo daj snickersa :D
UsuńWegi
Ps. Ten punkt jest idealny! Dopisujemy! :D
Snikers załatwi sprawę? Serio? :D
UsuńTwój Kitsune
PS Wiedziałem, że się zgodzisz :)
"Nie jesteś sobą kiedy jesteś fłosny. Snickers" :D Jak mówi reklama, chodzi o głód. W środę lasagne z Rosierem… Kitsune, co proponujesz na poniedziałek? :D (Daj coś słodkiego, bo zaczyna się szkoła :c)
UsuńPs. Rano pd razu lecę dopisać.
Ps2. Chodzi mi po głowie piosebka tøp
"I'm trying, I'm trying to sleep
I'm trying, I'm trying to sleep
But I can't, but I can't when you all have
Guns for hands, yea!"
*głodny
UsuńMoja klawiatura mnie nie lubi. Oczy też. Chyba się jednak zdrzemnę trochę szybciej. Dobranoc ^^
Wegi
Ps. Poprawiałam ten komentarz 7 razy! … teraz 10 ;-;
Dobranoc :) Słodkich snów :) Niech Ci się przyśni czekolada karmelowa :)
UsuńTwój Kitsune
Ja bardzo proszę księżniczko nie wciągać mnie w żadne flirty :D
UsuńPóki co zamknąłem swoje serce bo głowa nie wytrzymuje.
PS.Twoja lasagne dzisiaj będzie gotowa.
Rosier
Widzisz, Bejbe - Rosier nie docenia starań Zarządu. Wczoraj zostało postanowione, że Zarząd ZAWSZE flirtuje :) Musimy się bardziej postarać :D
UsuńTwój Kitsune
*chowa się na strychu* tylko mnie za to nie zjedzcie - mnie i tak tu nie ma.
UsuńRosier
Śnił mi się horror. Czekolada była po obudzeniu, na pocieszenie…
UsuńBejbe, demon mnie odrzucił! :c Wyjdźmy gdzieś na spacer, jestem rozpaczona! Ale nie przestanę się bawić. Przecież Zarząd ZAWSZE flirtuje! :)
Wegi
Ps. Wpadnę na lasagne. Czekałam na nią :)
Właśnie wyjąłem, ciepła i tak cudownie pachnie.
UsuńNie odrzuciłem, gdzież bym śmiał :)
Tak słodka i kochana istotka skrywajaca pod tym pozorem drapieżnika ze zbreźną fantazją :D takiej mieszanki się nie odrzuca.
Rosier
Aż mi ślinka cieknie! Już zakładam buty i biegnę! :D
UsuńUspokoiłeś mnie domonie. Już chciałam zajadać się czekoladą od Mojego Bejbe :c
Doś nietypowe połączenie, prawda? Czasem zamieniam cechy miejscami… ale tylko czasem :)
Mam nadzieję, że pewnego dnia nie odejdziesz bez słowa. Byłoby mi smutno… :c
Wegi
Księżniczko nawet jeśli tak zrobię to wrócę, a jeśli zdecyduje się odejść całkowicie postaram się o utrzymanie kontaktu w inny sposób więc się nie martw*przytulam Cię lekko*
UsuńCzas na jedzonko! *podaję pod nos tacę* Smacznego Księżniczko
Rosier
*oddaje przytulaska* Mam nadzieję, że tak będzie. Ale postaraj się zostać na blogu. Już dołączyłeś do naszej rodzinki :D
UsuńOh, dziękuję! Akurat zgłodniałam! *zajada lasagne przy stole* Pyszne! :) Dziękuję dwmonie, ale przysiądź się do mnie!
Wegi
Przepraszam Lisku, że nie komentowałam, ale basen, siłownia i matura to chyba najbardziej wymagające dla mnie połączenie, ale cóż to wszystko przez wybrane przeze mnie studia ahhhh.....
OdpowiedzUsuńWięc nie obiecuje, że będę komentowała wszystkie rozdziały ;) ale skomentuje tutaj wszystkie 3 :D Tristan skradł moje serce <3 a co do treści to wszystko pięknie, ładnie :3 nie mogę się doczekać rozwoju akcji, a w szczególności przemocy. Czy jestem dziwna jeśli czasami czytam mangi właśnie tego typu? Ale naprawdę mi się podobają :o dobra Lala chyba powinnaś iść spać :D bo nauka biologii po godzinie 12 już ci nie idzie ;/ a matura coraz bliżej... ale Lala da radę przynajmniej w to wierzę hahaha :D bo w gąskach jest moc!
Lala, nic się nie martw. Wszystko rozumiem. Staram się pisać w miarę regularnie, by "wesprzeć" moje małe Gąski-maturzystki :D
UsuńTristan skradł i moje serce, dlatego postanowiłem o nim pisać. Mam wobec niego rozbudowane plany :D Będzie się działo :)
Twój Kitsune
Takie wspieranie to ja rozumiem :3 i jeszcze obietnica, że będzie się działo ;o cóż mogę chcieć więcej? Pełnia szczęścia już jest :D
UsuńAaaaaah ten ostatni fragment!! <3 ogółem biedny Josh :/ jest taki uroczy a tyle przeżył a co go czeka to już w ogóle! Tylko ja nie rozumiem jak można krzywdzić osobę którą się kocha ponad wszystko? Ja mojego ukochanego wielbię nad życie choć to takie naiwne... Ogółem miłość ssie pff po co komu walentynki? Chętnie bym tego gada (Kupidyna) upiekła i rzuciła psom... Najpierw na sylwestra się opije a potem przez cały rok strzela tymi swoimi strzałami na prawo i lewo. Tylko kłopoty sprowadza. Pff pff pff ~Usagi ┐(゚д゚┐)
OdpowiedzUsuńTen nasz Króliczek taki krwiożerczy :D Mi, a Kupidyn już nie? Coś pokręciłaś :D
UsuńTristan męczy biednego Josha? On tak na dobrą sprawę jeszcze go nawet palcem nie tknął. Cierpliwości, wszystko w swoim czasie :D
Twój Kitsune
Co do rozdziału - miła niespodzianka na początek dnia.
OdpowiedzUsuń*Kąśliwy uśmiech* cieszy mnie, że Tristan nie jest przesłodzony na punkcie ukochanego i oby tak zostało!
Josh powinien śnić póki może, bo niebawem sen stanie się jawą.
Nie mogę się doczekać <3
Od jutra znów zaczniesz zakłócać moje lekcje polskiego.
Rosier
Lekcje polskiego? Nie doceniasz moich możliwości. Biorę wszystko, albo nic :D
UsuńTwój Kitsune
Ogólnie to "kochaj albo rzuć". Praktykuję to trochę inaczej. Ja go uwielbiam, ale czasem będę nim rzucać :D :*
UsuńWegi
Mam przez to rozumieć że i resztę chcesz mi zakłócać ?..W sumie to..byloby ciekawe
OdpowiedzUsuńRosier
To już się dzieje :D Ostatecznie nikt nie zna moich Gąsek tak dobrze jak ja :D
UsuńTwój Kitsune
No racja. Oczywiście oprócz ich samych :D
UsuńWegi
Czy nie spełniłem Twoich słodkich pragnień dotyczących karmelu? :D Zapominasz, że lisy bywają magiczne. Moja "magia" dotyczy innych :D
UsuńTwój Kitsune
Ależ spełniłeś! Idealnie to zinterpretowałeś :D
UsuńNe zapominam nasz magiku, nie zapominam. Ale mam nadzieję, że nie wchodzisz mi do głowy. To by Cię przerosło :D
Wegi
Zabraniasz mi?
UsuńNie mam szansy, by rozwinąć skrzydła... Pech.
Twój Kitsune
Masz rację, powtarzam materiał a przy tym jest tylko myśl - ,,kiedy wrzuci kolejną porcję słodkich słów i co w tym momencie ciekawego robi?
UsuńAh Kitsune.."
Rosier
Czas podzieliłem na 3 części : piszę, czytam, robię notatki (w sumie to kompilacja dwóch pierwszych, więc wychodzi na to, że jestem nudny).
UsuńTwój Kitsune
Też nie mam nic ciekawego do roboty zazwyczaj siedzę i się nudze jeśli nie powtarzam materiału, a w między czasie obiad bo chociaż ten jeden posiłek udało się na mnie wymusić
UsuńDzisiaj muszę zacząć robić walentynki nienawiści - moje kochane kociaki stwierdziły że takie właśnie chcą walentynki jeśli już mają jakieś dostać..
Rosier
Aż boję się zapytać, ale co to są walentynki nienawiści?
UsuńTwój Kitsune
Dołączę się do pytania! ^
UsuńWegi
To nie jest nic strasznego drogi Kitsune przecież nie podrzucę im rozczłonkowanych kotów czy lisöw w słoikach :D
OdpowiedzUsuńWalentynka nienawiści nie ma jako takiego ogólnego wyjaśnienia dla mnie to będą rzeczy których oni najbardziej nienawidzą plus wiersze czy listy, w których im przypomnę o głupich dla nich sytuacjach :D
Kupię trochę słodyczy a to wszystko ujmę w słoikach z cytatem Dazai'a
,,Lata doświadczenia nauczyły mnie jednak, że kiedy kobieta dostaje ataku histerii, najlepiej dać jej coś słodkiego do zjedzenia."
Na sam koniec może trochę dramatyzmu jak kolejne zdanie kreowane na słowach Dazai'a typu : ,,Czy uczynisz mi ten zaszczyt i popełnisz ze mną podwójne samobójstwo ?"
Nie wiem jak jeszcze będzie dokładnie to wszystko wyglądać :D
Rosier
Ja się chyba starzeję, bo nie ogarniam... Nie wystarczy święta trójca, czyli : kwiaty, czekoladki, kartka?
UsuńDla mnie walentynki to super sprawa. Ludzie rzadko bywają dla siebie mili, więc takie święta to fajna okazja, by powiedzieć komuś "dziękuję, że jesteś", obojętne, czy jesteśmy zakochani, czy nie. Lubię romantyczne gesty do tego stopnia, że używam czerwonego atramentu, bo kojarzy mi się z płomiennymi uczuciami. Może nie każdy jest aż tak nawiedzony, ale mniejsza o to. Kobiety nie będą Cię kochały, jeśli wypomnisz im złe rzezy.
Twój Kitsune
PS Jeśli którakolwiek z moich Gąsek napisze mi choć jedno złe słowo w dniu mojego romantycznego święta, wyląduje na DYWANIE U PREZESA!!! Aż się zdenerwowałem...
Okej, trochę mrocznie :D Pierwszy cytat, to najprawdziwsza prawda. Ale drugim nie kupisz serca :D
UsuńWegi
Ps. O TAK, PANI PREZES SIĘ NIMI ZAJMIE!
UsuńTo nie mój wymysł ja kobiet zdobywać nie chce a one chcą dostać walentynkę nienawiści
UsuńJeśli spojrzeć na to z ich strony to raczej będą się cieszyć ja tylko spełniam ich zachcianki. Doskonale wiedzą czego się można po mnie spodziewać :D
Kochanie moje, lisiątko najdroższe ja walentynek obrażać nie chcę, miły jestem cały rok. Tobie takiej walentynki bym nie dał nigdy w życiu tak samo Księżniczce :D
PS.Chciałem zrobić ładnego Arta ale żeby nie walnąć gafy z tym jak wyglądacie byłoby ciężko :D chociaż może..
Rosier
I dlatego część z nich skończy jako stare panny. Nie mają pojęcia o tym, co dobre.
UsuńTak czy inaczej, ja zamierzam świętować w sprawdzony sposób :)
Twój Kitsune
Wymysły współczesnych kobiet - niepojęte nawet dla mnie.
UsuńCieszy mnie to drogi Lisie i oby ten dzień minął Ci wspaniale ;)
Rosier
I wzajemnie :)
UsuńJeśli czas pozwoli, wrzucę Wam coś specjalnego :D hehehe
Twój Kitsune
Hehehhehe :D Tylko się wyrób!
UsuńWegi
Ps. Rosier, wiem jaki ma kolor oczu i mniej więcej włosów ale nie wiem czy mogę powiedzieć :D
A ja? Pamiętasz Weronikę z Czekolady? No właśnie :D
Księżniczko spadasz mi z nieba :D
Usuńhighnessheartofdark@gmail.com kuszące..przedyskutujmy to mailowo :D nie wszystko musi wiedzieć
Rosier
Rosierze, to nie takie proste. Nie mogę nez jego zgody. A znam tylko kolor oczu i włosów! tylko 2 słowa! :D
UsuńA pomocnica menażerki z Czekolady to ja :D Nic więcej nie powiem :D
Wegi
Kitsune...ulituj się nade mną Kochanie :(
OdpowiedzUsuńI tak jestem Ci wdzięczny :D
Rosier
To nie jest kwestia litości, ale zasad. Chcę pozostać anonimowy.
UsuńTwój Kitsune
Pozostaje mi to jedynie uszanować...no cóż, pokieruję się wyobraźnią.
UsuńRosier
Widzisz demonie? Nie mogę bez zgody. Ty byłoby mocne naruszenie jego anonimowości, a tego bym nie chciała :)
UsuńWegi
Widzę, widzę, mimo wszystko jestem zadowolony...ta anonimowość jest najbardziej pociągająca.
UsuńMa panienka ochotę na jeszcze lasagne?
Okazuje się że mam do zrobienia 180 zadań powtórkowych z rozszerzenia z matematyki..wziąłem się do roboty - jeszcze tylko 93..
Rosier
Tak, jest strasznie tajemniczy. Jestem przygotowana na to, że nigdy nie poznam jego imienia :D Ale szanuję to w 100% i nie mam pretensji :)
UsuńZ Tobą? Zawsze :)
Właśnie mi przypomniałeś, że muszę się ogarnąć, bo jutro mam szkołę. Na szczęście zhackowaliśmy całą klasą hasła do 2 na 3 sieci WiFi dla nauczycieli :D Postaram się być na blogu jak najczęściej! Mam tylko nadzieję, że nie zmienili hasła :o
Wegi
Hohoho :D Nieładnie moja panno, nieładnie.
UsuńMam tylko nadzieję że nie korzystaliście z żadnych skryptów czy programów :D i że przynajmniej umieją dobrze zabezpieczyć swoje telefony :D Wiesz że jeśli zaczniesz korzystać z sieci szkolnej zabezpieczonej hasłami to administrator szkolny tych sieci może łatwo dowiedzieć się kto kiedy jak i co zrobił?:D
Jako przyszły programista powinienem się na Ciebie obrazić za tak haniebny czyn.
Rosier
Nie, spokojnie, poprostu… mamy swoje sposoby :D Z tym hackowaniem to nie tak do końca. Nauczyciel zostawił z nami komputer i miał naprawdę łatwe hasło :D
UsuńWiesz, dyrektor nie ma z tym problemów. A osób korzystających z tych haseł jest za dużo. Nie chce im się :D
Ale nie zrobisz tego, prawda? :D
Wegi
Więc postanowiliście skorzystać z cudzej własności?:D
UsuńPogrążasz się moja mała lady ;D
Wiem jak jest bo mam codziennie problemy z nauczycielem co do takich wyskoków uczniów i u mnie to jest stale pilnowane :D
Za złamanie hasła nie mówiąc o rozpowszechnianiu go ma się niezły bałagan z nauczycielami i dyrektorem o tworzeniu darmowych sieci pod serwer szkolny nie wspomnę :D Jako prawa ręka nauczyciela mam okazję niwelować takie wyczyny, posiadam też dostęp do sieci szkolnych ale nie używam tego :D Wiem, że nie opłaca mi się to pod względem bezpieczeństwa danych :)
Eh moja droga...głupiutkie to takie ale kochane więc trzeba wybaczyć :)
Sieć jest najniebezpieczniejszym miejscem i wszystko co wrzucisz jak i z czym się połączysz zostaje udokumentowane i zachowane.
Od ''zbierania'' haseł się zaczyna :D a potem..no cóż..
Rosier
Przepraszam, że się wtrącę, ale złamanie hasła typu "admin" trudno nazwać "złamaniem hasła" :D
UsuńTwój Kitsune
Nieważne jakie jest hasło, hasło służy zabezpieczeniu sieci - to czy jest proste czy trudne nie robi różnicy sędziemu kiedy będzie odczytywać postanowienie co do wyroku a można za takie rzeczy ostro dostać od prawa :D
UsuńJeśli więc ktoś jest na tyle głupi, by wymyślać tak banalne hasła to przykro mi i ubolewam nad głupotą tej osoby.
Nawet gdyby sieć była niezabezpieczona i jeśli natkniecie się na taką kiedykolwiek to prawidłową reakcją jest zostawienie takiej sieci w spokoju :D
Dlaczego? Administrator takiej sieci nawet bez zabezpieczeń może podać was do sądu o skorzystanie z niej co za tym idzie - problemy.
Nie uwzględniam tu miejsc w którym wifi jest pozostawione bez hasła do użytku publicznego np. w kafejkach.
Rosier
Ty to wiesz, ja to wiem, ale Gąski chyba nie. Dobrze, że je ostrzegasz. Może posłuchają.
UsuńTwój Kitsune
Rosier, spokojnie, bo zaraz mi podasz, na ile pójdę siedzieć D:
UsuńWegi
Ps. Data urodzenia córki, która chodzi do tej samej szkoły. Głupiutki :D
Mam nadzieję, że ustrzegę je przed niepotrzebnymi problemami a nieznajomość prawa szkodzi :D
UsuńNic nie podaje maleńka, uprzedzam bo się troszczę.
Dla poprawienia nastrojów *wyciąga paczki żelek* świętujmy też to że wreszcie udało mi się skończyć zadania..
Herbata już stygnie!
Rosier
Gratuluję zadań :)
UsuńTeż chcę żelki. Zostanę tu jeszcze ładnych kilka godzin... Mogłem siedzieć cicho i nie pisać nic o walentynkach...
Twój Kitsune
Dobrze, będę wiedzieć na przyszłość! Ale jeśli dyrektor nie ma z tym problemu… *wzruszam ramionami*
UsuńTak! ŻELKI! :D I brawo! Prawie 100 zadań w troszkę ponad 2 godziny! *klaszcze z uznaniem*
Wegi
Ps. A mi nie stygnie. Ten kubek jest genialny :D
Ps2. Nie, nie mogłeś :D
UsuńPowiem tak mój kochany Lisie :D *przykładam Ci żelkę do ust* Pisz, bo coś czuję, że napłynie Ci sporo nowych gąsek do stada.
UsuńPodesłałem twój blog kilku osobom, które były ciekawe co właśnie czytam :D
Dziękuję, dziękuję *kłaniam się nisko* większość była na udowodnienie twierdzeń niby tak wiele a jednak banały.
Rosier
Mam Ci jeść z ręki... Hmm... :D
UsuńWięcej Gąsek? Chyba pora na urlop :D
Za mnie matematykę odrabiał tata. Do dziś jestem mu wdzięczny.
Twój Kitsune
Trafne stwierdzenie do sytuacji ale skuś się :D
UsuńUrlop?Proszę Cię, nawet tak nie mów bo Cię jeszcze obecne gąski zmaltretują.
Za mnie gdybym chciał nawet to nikt nie odrobi :D
Ale na szczęście daję sobie radę, to tylko rozszerzenie.
Rosier
Kitsune, to trochę straszne, ale… one Cię znajdą. Wszędzie. ;-;
UsuńWegi
Czemu nie :) Moje zapasy już zjadłem, a staram się nie robić zakupów w niedzielę.
UsuńKocham moje maleństwa, a one kochają mnie. Mam nadzieję, że nie skrzywdzą swojego liska :D
Gdyby tata mi nie pomagał, nadal tkwiłbym w liceum. Brutalna prawda.
Twój Kitsune
Gdybym znał Cię już wtedy z ogromną chęcią wytłumaczyłbym wszystko...ale czas nie dał mi tej szansy :D
UsuńSkrzywdzić nie skrzywdzą, masz po swojej stronie Królową,mnie i księżniczkę - trójka obrońców :D
Zajadaj Kochanie, to przez Ciebie w końcu objadam się ostatnimi czasy tymi słodkościami, zobaczymy co powie mój trener..znów będzie, że się obijałem..tam to mogą mnie dopiero zjeść lub zabić żywcem.
Rosier
Dobra kochani :) Ja spadam, bo rano wstaję! Fiu, fiu :D
UsuńWegi
Żelki są niegroźne. Nie mają tłuszczu. Właśnie dlatego tak je lubię :) Zwłaszcza te żółto-czerwone motylki. Są pyszne :)
UsuńTwój Kitsune
Dobranoc Księżniczko, słodkich snów i ostrych scen jednocześnie :D
UsuńRosier
Mimo to lenię się i opycham słodyczami :D Już czuję ten ból mięśni..
UsuńMuszę je zatem któregoś dnia wypróbować ;)
Też będę już szykować się do snu, dobranoc Ukochany, postaraj się wypocząć, proszę. :)
Rosier
Jeśli boli, to znaczy, że mięśnie pracują, czyli jest ok.
UsuńDobranoc :)
Twój Kitsune
Ahhh... z każdym rozdziałem rozpływam się coraz bardziej <3
OdpowiedzUsuńZłam go Tristanku :3 Zepsuj, zniszcz, rozbij, roztrzaskaj na drobne kawałeczki. Wtedy będzie tylko twój...
Ugh...racja... Przecież już za moment Walentynki ;-;
Cholercia zapomniałam...Czas napompować piłkę do siatki i przygotować buciki...jakoś trzeba poprawić sobie humor w ten dzień...
Nie odkładaj na jutro tego, co trzeba zniszczyć dziś.
To moje nowe motto...
~Suzy
Kolejna osoba chce niszczyć walentynki... Myślałem, że lubicie je świętować, ale skoro nie, to może ja także nie będę się wygłupiać.
UsuńTristan działa powoli, bo akcja rozwija się powoli. Do wszystkiego dojdziemy. Powoli :D
Twój Kitsune
Nie sądzę, lisku. One są załamane, bo ciężko jest, być singielką w Walentynki :D
UsuńWegi
Ps. Jeśli ktoś poprostu nie lubi tego święta, to ja nic nie mówiłam, jasne? :D
Witam,
OdpowiedzUsuńrewelacyjny rozdzialik... jak się okazuje Josh i Randal byli kochankami, z tego wynika, ze to Randal skradł te dokumenty, może tylko posłużył się Joshem? Ale co do porwania to nie wydaje mi się, że to Randal, a może... bo mógł to być jednak on, wyjeżdża w podróż poślubną to zabawki się pozbywa, no ale nikt go znaleźć nie mógł, ale za to moja pierwsza myśl to Ron, albo zarządca tej nory gdzie mieszkał Josh...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia