wtorek, 28 lutego 2017

Rozdział VIII

„Zdrajca


Dotarcie do domu nie zabiera nam wiele czasu. Umiejętności Harolda sprawiają, iż samochód zdaje się płynąć nawet w najgorszych korkach, które wymagają bezustannego ruszania i hamowania. Mężczyzna co pewien czas zerka w lusterko, by przyjrzeć się Joshowi, który z zainteresowaniem podziwia widoki za oknem. Nic nie mówi. Zawsze był skryty. W limuzynie towarzyszy nam także Randy. Ma dwadzieścia siedem lat. Jest wysoki, szczupły. Rysy jego twarzy są bardzo podobne do Dennisa. Obydwaj mają mocno zarysowane podbródki, jasnobrązowe oczy i modnie przystrzyżone włosy, które pojaśniały od słońca. Jeśli zestawimy to z opalenizną, nie trudno zgadnąć, że ich poprzednie miejsce pracy było znacznie słoneczniejsze... Podobają mi się. Gdyby nie Josh, z pewnością próbowałbym uwieść któregoś z nich. Jak ognia unikałem czarnowłosych kobiet i mężczyzn.
Harold zwalnia, a strażnicy otwierają bramę. Strzeżone osiedle, które ogradza płot – czy to wystarczy? Tak długo, jak porywacz będzie na wolności, nigdzie nie jest bezpiecznie.
- Jesteśmy na miejscu – wysiadam z samochodu i czekam, aż Randy otworzy drugie drzwi.
- Tu mieszkamy? - mój narzeczony podziwia kompleks kilku apartamentowców, wokół których rozciąga się zadbany park, plac zabaw dla dzieci oraz kryty basen, siłownia i spa. Jest tu także restauracja, mini kino, bar. Idealne miejsce dla osób, które dbają o swoją prywatność.
- Chodź – biorę go za rękę i prowadzę w kierunku windy. Te kilka chwil wystarczy, aby stwierdzić, jaki jest przejęty. Uśmiecha się do mnie blado. - Proszę – wpuszczam go do mieszkania, pozwalając, by się rozejrzał. Wchodzimy do salonu, który jest największym pomieszczeniem w całym domu. Pierwotnie znajdowały się tu dwa osobne mieszkania. Wykupiłem drugie i przerobiłem je na trzy sypialnie oraz moją pracownię. Znajdują się z drugiej strony. W moim dawnym mieszkaniu wyburzyłem ściany i w taki oto sposób powstała olbrzymia przestrzeń. Z okien widać centrum miasta. Wystrój jest raczej skromny - wielka, skórzana kanapa, stół i krzesła, a dalej kuchnia.  Wszystko na wyciągnięcie ręki, tak jak lubię.
- Panie Wood! Prosiłam, żeby pan zadzwonił, prawda? - Rose beszta mnie od progu, poprawiając fartuszek, który ma ubrany na ciemnogranatową, prostą sukienkę za kolano.
- Przepraszam, zapomniałem – tłumaczę się. Jej matczyne spojrzenie od razu dostrzega schowanego za moimi plecami Josha, którego lustruje od dołu do góry.
- Panie Wood! To on? Jest uroczy! - mocno go obejmuje i całuje w oba policzki. - Ma pan przeuroczego braciszka! - zachwyca się.
- Rose, Josh nie... - chciałbym jej wytłumaczyć, lecz nie jest mi to dane.
- Śmiało, panie Wood. Powiedz prawdę – słyszę cichy, rozbawiony głos jej małżonka.
- Ty jej nie powiedziałeś? - pytam szeptem.
- W życiu! - kpi ze mnie w żywe oczy. Gdy obracam się w jego stronę, dostrzegam jak wymieniają porozumiewawcze spojrzenia z Randym. - Poczekam, aż pan to zrobi. Mam nadzieję, że spisał pan testament...
- Ile masz lat, Josh? Czternaście? Szesnaście? - dopytuje kobieta, sadzając go na kanapie.
- Dwadzieścia dwa, proszę pani – odpowiada potulnie.
- Nie wyglądasz na tyle. Albo to pan Wood wydaje się przy tobie taki stary... - rozważa na głos, wprawiając go w wesoły nastrój. - I proszę, mów mi Rose.
- Nawet nie zapytałem ile ty masz lat... - chłopak nieśmiało spogląda w moją stronę.
- Trzydzieści – odpowiadam automatycznie.
- Za to tak się prowadzi, że dałabym mu o wiele więcej – spada na mnie bezlitosna krytyka meksykańskiej gospodyni.
- Rose, proszę cię, nie pogarszaj sytuacji. Sama widzisz, że jest już wystarczająco przytłoczony - modlę się w myślach, by ugryzła się w język i nie mówiła mu o tym, co robiłem przez ostatnie miesiące.
- Pan Wood wspominał, że niewiele pamiętasz, ale nic się nie martw, dziecko. Wszystko będzie dobrze – dotyka jego policzka z czułością.
- Bardzo dziękuję – odwdzięcza się tak szczerym uśmiechem, że aż mnie ściska w dołku z zazdrości.
- Przepraszam, w sumie powinnam zwracać się do ciebie panie...
- Wystarczy Josh, dobrze? - proponuje jej nieco się rumieniąc.
- Słodki z ciebie aniołek. I taki ładny. Tylko przerażająco chudy. Smakował ci pudding ryżowy? Specjalnie dla ciebie zrobiłam więcej. Masz ochotę?
- Świetny pomysł, Rose. Jeśli przekonasz go do jedzenia, dam ci dużą premię – zachęcam gospodynię do działania.
- Tristan! Jak możesz?! - protestuje błękitnooki.
- Josh musi przyjmować witaminy – wskazuję na papierową torbę, którą położyłem na stole. - Lekarz wszystko rozpisał, więc nie powinno być z tym problemów. Musi też odpoczywać. Wypisałem go ze szpitala na żądanie. Pokażę mu mieszkanie i wraca do łóżka.
- W takim razie nie traćmy czasu. Pokoje są już gotowe. Za chwilę podam śniadanie – Rose podrywa się z kanapy i rusza do swojego królestwa.
- Zjesz w łóżku – decyduję, biorąc go za rękę i prowadząc w kierunku sypialni.
- Nie jestem zmęczony. Nie chcę leżeć – marudzi, lecz nie zwracam na to uwagi.
- To będzie twój pokój – pokazuję mu sypialnię. - Tu jest łazienka, a tu garderoba. Z tego co widzę, przywieźli już twoje rzeczy – wchodzę do środka i zabieram z półki jasnoniebieską piżamę. - Pomóc ci się przebrać?
- Poradzę sobie – powoli oswaja się z otoczeniem. Podwójne łóżko z szarym, obitym pluszem zagłówkiem jest z pewnością znacznie wygodniejsze niż szpitalne. Do tego miękki, biały dywan, ciemnogranatowy fotel bujany oraz niewielkie biurko, obok którego stoi proste, drewniane krzesło.
- Coś nie tak? - po jego minie widzę, że spodziewał się czegoś innego.
- Nie o to chodzi... Po prostu myślałem, że kiedy wrócę do domu, chociaż coś będzie wyglądało znajomo.
- Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Powoli sobie przypomnisz – siadam na łóżku i zmuszam go, by do mnie dołączył, po czum całuję w policzek.
- Nie powiedziałeś Rose...- wypomina mi.
- Bo się jej boję – zaczynam się nerwowo śmiać. - Zabije mnie za to, że cię uwiodłem.
- A uwiodłeś? - spogląda mi prosto w oczy.
- Tak. I z przyjemnością zrobię to po raz drugi – przesuwam kciukiem po jego dolnej wardze.
- Przecież i tak się dowie.
- To prawda, jednak wtedy będzie już w tobie zakochana do tego stopnia, że nas nie porzuci. Za dobrze gotuje. Nie możemy jej stracić.
- Sprawia miłe wrażenie. Jest ciepła i troskliwa – zaskakuje mnie swoją obserwacją, lecz nie powinienem się dziwić. Zawsze był spostrzegawczy.
- Mogę? - upewniam się, że mnie nie odepchnie. Dobrze wie jak działa na mnie jego bliskość. Przyciągam go bliżej siebie i delikatnie całuję. Opiera prawą dłoń o moją klatkę piersiową. Nadal boi się mnie dotykać. Chciałbym go nieco bardziej ośmielić. Czekam na to, by rozchylił usta, które lekko drżą. Nie robi tego. Wzdycha, wystawiając moją samokontrolę na ciężką próbę.
- Tristan... Ktoś może wejść... - szepcze, przerywając pocałunek.
- Nikt tu nie przyjdzie. A nawet jeśli... Chcesz, żebym przestał? - odpowiada mi milczeniem. - Powiedzieć ci, czego ja chcę? - kontynuuję naszą zabawę.
- Ja nie pamiętam... - rumieni się i spuszcza wzrok.
- Przypomnę ci. Pocałuj mnie jeszcze raz.
- Teraz?- szepcze.
- Tak, teraz. Pocałuj... - waha się o chwilę za długo, więc obejmuję go ramieniem i ponownie łączę nasze wargi. Nic się nie zmienia. Zamiera z szeroko otwartymi oczami, a przecież nie o to mi chodził. - Źle – oceniam jego wysiłki.
- Zrobiłem coś nie tak?
- Nic nie zrobiłeś i w tym tkwi problem.
- Może już wystarczy – wyrywa mi się, ale jestem od niego silniejszy. Popycham go na łóżko.
- Jeszcze raz. Tym razem z większym zaangażowaniem. Co ty na to? - wodzę opuszkami po jego policzku.
- Nie wydaje mi się, że... - układa dłonie na klapach mojej marynarki.
- Rozchyl usta.
- Ale... - jest jak ptak, który szamocze się w klatce. Chciałby zerwać się do lotu, lecz ciężar mojego ciała wbija go w miękki materac.
- Zaufaj mi. Mówiłem ci już wiele razy. Bardzo cię kocham. Nie zrobię ci nic złego. Wprost przeciwnie. Śmiało, rozchyl usta i pozwól się pocałować – zachęcam go, podejmując ostatnią próbę. Może jestem zbyt wymagający? Josh mnie nie pamięta. Nie pamięta nocy, które spędził w moich ramionach...
- Tristan... - prawdopodobnie próbował poprosić, abym przestał. No cóż... Mój język zakrada się do wnętrza jego ust. Szczupłe palce ściśle zaciskają się na marynarce. Przymyka powieki i już jest mój.
- Mmm... - jęczy w moje usta, zatracając się. Przez moje ciało przechodzi silny dreszcz czystej satysfakcji, gdy oddaje pocałunek. Jednak pamięta... Pamięta znacznie lepiej niż sądzi... Jego język ociera się o mój. Nieśmiałość wypiera zupełnie inne uczucie...
- Nie było aż tak źle, prawda? - powstrzymuję śmiech, widząc go takiego.
- Co... Co ze mną zrobiłeś? - pyta po chwili, nie unosząc powiek.
- Skarbie, zrobiłbym z tobą o wiele gorsze rzeczy, gdyby nie to, że nie jesteś w najlepszej formie. - Przebierz się, a ja pójdę po śniadanie – pomagam mu usiąść.
- Nie chcę leżeć.
- Nie kłóć się ze mną.
- Proszę - te oczy... Tak łatwo mu mnie podejść.
- No dobrze... Pozwolę ci zjeść w kuchni pod warunkiem, że później od razu wrócisz do łóżka – grożę mu palcem.
- A ty co będziesz robić?
- Muszę pojechać do firmy. Rose i Randy z tobą zostaną. Wrócę na obiad, może być?
- Tak.
- Nie mówisz mi wszystkiego – widzę, że nie tego się spodziewał.
- Powinieneś zabrać Randiego. A co jeśli ten ktoś spróbuje zrobić ci coś złego?
- Wyglądam na takiego, który pozwoli się zaatakować? - puszę się jak paw, wzruszony faktem, że tak mu na mnie zależy.
- Tristan, nie żartuj tak! Wiesz, że mam tylko ciebie!
- Nie martw się. Mam ochronę. Czeka na dole. Mam też Harolda. Nic mi nie będzie.

Choć Rose dwoi się i troi, Josh odmawia zjedzenia czegokolwiek, poza puddingiem.
- Uparciuch z ciebie, kochaniutki.
- Przepraszam, już się najadłem. Przysięgam.
- Pan Wood miał rację, To będzie wyzwanie, ale skoro przekonałam Harolda, by się ze mną ożenił, przyjmuję wyzwanie – oczy Meksykanki groźnie błyszczą.
- Haroldzie, jak mogłeś?! Próbowałeś się przeciwstawić tak uroczej kobiecie? - odgryzam mu się za poprzednią sytuację.
- Chciałem ją poprosić o rękę w dniu, w którym się poznaliśmy, ale nie stać mnie było na pierścionek – całuje w rękę swoją ukochaną, która dolewa nam kawy do filiżanek. Ubóstwiam spędzać czas w ich obecności.
- Nie kłam. Bałeś się porozmawiać z moim ojcem.
- Do dziś się go boję! Groził mi śmiercią za każdym razem, gdy Rose choć krzywo na mnie spojrzała – zaczyna się śmiać, wspominając teścia.
- Tata Rose musi mieć szósty zmysł, skoro od razu przejrzał twoje zamiary.
- Niedaleko pada jabłko od jabłoni, panie Wood... Zobaczymy co pan powie, gdy pańskie zamiary zostaną przejrzane – wymownie na mnie spogląda. - Pyszna kawa, kochanie. Jak zawsze zresztą.
- Dziękuję, mężu – kobieta aż promienieje pod wpływem jego komplementów – wesołą atmosferę przerywa pojawienie się kota, który wskakuje na kredens i zaczyna skomleć o śniadanie.
- Jaki śliczny – Josh od razu zwraca na niego uwagę.
- To Cynamon – wstaję od stołu i biorę go na ręce. Perskie kocisko zaczyna obwąchiwać moje dłonie, licząc na jakiś przysmak. Ma miękkie, rude futro i złote, błyszczące oczy.
- Nie mówiłeś, że masz kota - chłopak nie może oderwać od niego wzroku. 
- Jest twój. Kupiłem ci go na zeszłoroczne urodziny - przypominam mu.
- Naprawdę? 
- Chcesz go potrzymać?
- Mogę? - cieszy się jak dziecko.
- Oczywiście – wyciągam rękę w jego stronę. Cynamon odwraca łepek, mierzy swojego pana lodowatym spojrzeniem, a następnie bezlitośnie drapie chłopaka pazurami w rękę. Przestraszony Josh natychmiast odskakuje do tyłu. Tymczasem kot uwalnia się z moich objęć i majestatycznym krokiem podąża w stronę sypialni.
- Nic ci nie jest? - sięgam po jego zranioną dłoń. - Nie wiem co go opętało! Nigdy się tak nie zachowywał! Cholerne rudzielec. Rose, podaj mi proszę apteczkę. Trzeba to zdezynfekować.
- Nie... - próbuje zbagatelizować sprawę.
- Pójdziemy do łazienki, a potem to opatrzę – ciągnę go za sobą do jego pokoju.
- Dziękuję za śniadanie – woła do Rose, która z dziwnym wyrazem twarzy przygląda się całej scenie.
- Jak on mógł... Wredny sierściuch...
- To nie jego wina – czarnowłosy ponownie staje w obronie swojego ulubieńca. - Może już mnie nie lubi...
- Za bardzo go rozpieściłeś! Mówiłem, żebyś tak nie robił. Boli? - zaniepokojony przyglądam się jego twarzy.
- Nie.
- No dobrze – odkładam aerozol. - Teraz wystarczy zabandażować.
- Bez przesady. To tylko zadrapanie. Zniknie za kilka dni.
- Powinienem złapać tego kocura za ogon i wystawić za drzwi! - irytuję się.
- Nie mów tak! - prawie krzyczy, łapiąc mnie mocno za nadgarstek.
- Josh... Ja tylko żartowałem. Palcem go nie tknę, obiecuję – chowam go w swoich ramionach.
- Błagam, nie wyrzucaj go... - skomle cicho.
- Nie wyrzucę... Skarbie... - cztery miesiące temu podobnie zareagował, gdy się rozstawaliśmy. Wtedy także mnie prosił... Nie posłuchałem. - Jesteś zmęczony. Czas odpocząć.
- Wiem, że się śpieszysz. Poradzę sobie. Tylko wracaj szybko.
- Powinienem być około czwartej. Leż w łóżku i nie wstawaj. Gdybyś czegoś potrzebował, poproś Rose.
- Dobrze.
- Muszę iść. Pa.
- Pa – powtarza po mnie.
- Rose? - szukam gospodyni, która właśnie kroi marchewkę, oglądając jednocześnie swój ulubiony serial. Obok niej siedzi Randy, bawiący się telefonem.
- Tak?
- Jadę do firmy, więc teraz ty tu dowodzisz. Gdyby coś się działo, od razu do mnie dzwoń, dobrze? I nie wpuszczajcie nikogo obcego. Żadnych dostaw, przesyłek, gości.
- Dobrze, panie Wood.
- Josh jest zmęczony, ale kiedy wstanie, postaraj się wmusić w niego coś do jedzenia. Może ciebie posłucha. I uważaj na kota. Nie wiem czemu stał się taki złośliwy.
- Chyba z tęsknoty.
- Z tęsknoty? Raczej z dobrobytu. Gdzie on w ogóle jest? - rozglądam się za rudą bestią.
- Śpi na pana łóżku.
- Świetnie...
- Kiedy zaczęłam tu pracować, ciągle przesiadywał pod drzwiami wejściowymi i miauczał. Byłam pewna, że chodzi o pana. Nie sądziłam, że woła kogoś innego.
- A właśnie, gdyby cię pytał... - upewniam się, że kobieta dotrzyma przyrzeczenia.
- Nic nie powiem, tak jak pan prosił. Biedaczek, tyle przeżył – rozczula się.
- Dziękuję. Widzimy się po południu – ostatni raz spoglądam w kierunku sypialni. Dobrze jest mieć go w domu.

79 komentarzy:

  1. Nareszcie w domu:), nie mogłam się doczekać kiedy wrócą ze szpitala. Rozdział bardzo mi się podoba, Josh jest...taki do schrupania:D. Czego Rose ma nie mówić? Ciekawość zżera mnie tak bardzo...
    Pozdrowionka
    -Fioletowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tristan nie pochwalił się Rose, że Josh jest jego narzeczonym. Kobieta uznała więc, że to jego brat :)Tak będzie znacznie zabawniej :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Wiele rzeczy stało się jaśniejsze, gdy przeczytałam cały rozdział. Przyznaję się bez bicia, że przeleciałam tekst w tempie ekspresowym, zwalniając tylko na scenie z kotem, pocałunkiem i puddingiem:). Teraz wiem więcej:D i ogarniam sytuację. Przepraszam, głupio mi. Mogłam najpierw wszystko dokładnie przeczytać, a dopiero potem skomentować:(. Czy zostanie mi to wybaczone? Proszę.
    -Fioletowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałem :) Przecież nic się nie stało, więc nie masz się czym przejmować :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Trochę się zaczyna dziać. Motyw braciszka jest bardzo obiecujący, zważywszy, że może skutkować humorystycznymi elementami, gdy trzeba będzie rozluźnić atmosferę :)Ciekawe, czy taki miałeś zamiar, Kitsune.
    Jestem okrutnie zmęczona, bo zaczęłam dziś dzień o 2 w nocy i musiałam przejechać prawie 1000 km, nawet pisanie tego komentarza wymagało licznych poprawek z uwagi na to, że wciskały się nie te klawisze, które miały być wciśnięte. :))) Chyba pójdę po prostu spać :) Ta podusia tak mnie kusi.... :))) MB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedna MB... Coś mi się wydaje, że byłaś dziś wszędzie, skoro masz na liczniku aż tysiąc kilometrów. Zasłużyłaś na odpoczynek :)

      Masz rację, od teraz zacznie się dziać :D Dużo dziać :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Niom...
    To ja czekam na rozwój sytuacji. Na razie tylko na tyle mnie stać, nawet nie próbuję rozwijać własnej koncepcji :))) MB
    Łaaa! Podusia moja kochana, już do ciebie lecę *ziew*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadnych teorii spiskowych? Ani jednej? Musisz byż mocno zmęczona. Śpij dobrze. Dobranoc :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. branoc.....mb

      Usuń
  5. Uhh.... Jak dobrze po dniu pełnym nauki przeczytać nowy rozdział. :) Miło i słodko dziś, ale w ogóle mi to nie przeszkadza. Rose jest genialna. Moja nowa ulubienica. :D

    Pozdrawiam.
    Alex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przyzwyczajaj się, bo to nie potrwa długo :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Wiem, wiem :D

      Pozdrawiam.
      Alex

      Usuń
    3. To nie fair :D Za dobrze mnie znacie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Jak nie fair, jak fair :D

      Wegi

      Usuń
  6. Aaaaah jak mega genialnie! Biedny Josh... I NAGLE OKAZUJE SIĘ ŻE OD POCZĄTKU UDAWAŁ MUAHAHAHAHAH!!! Co za wredny kot. Ja ti bym stworzyła takiego tulącego się kociaka aww. Brzydki Cynamonek brzydki kot! Wolę króliki. No i ogółem to fajnie fajnie... ~Usagi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Króliczek i króliczki... :) Ciekawe, ciekawe :)
      Perskie koty są bardzo humorzaste :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Wiem coś o tym. Miałam takiego ^^ Biała kocica :)

      Usuń
    3. Moja ciocia kiedyś miała kotkę. Co to był za wredny pers! Miałam ochotę go wywalić z kopa za drzwi...~ Usagi

      Usuń
  7. Oj tam, oj tam :) Taki już nasz przywilej :D

    Pozdrawiam.
    Alex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę Was jakoś zaskoczyć :D Już nawet wiem jak :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Jak? Mi możesz powiedzieć :D

      Pozdrawiam.
      Alex

      Usuń
    3. Dowiesz się za kilka dni :D Obiecuję :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Okej :D Będę czekał :D

      Pozdrawiam.
      Alex

      Usuń
  8. A jednak znalazłeś czas by wstawić rozdział :) Bardzo mnie to cieszy ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. JEJ! Są w domku! Kitsune, jak nasza firma się rozrośnie też wykupimy takie mieszkanko, nie? :D Basen, restauracja, spa... Coś pięknego! *^*
    Tristain tak się troszczy, nic tylko schrupać! I taki gwałtowny! Mrrrr :D
    A Rose jest genialna! Coś czuję, że przedwcześnie ich przyłapie i zrobi awanturę, ale jak na razie to śmieszna z niej babka :D Brat! To żeś wymyśliła *cicho się śmieje*
    A Josh? Josh to Josh, własny kot go nie lubi. Cynamonek wie, co odwalił jego właściciel :D
    I strasznie ten rozdział słodki :) Chyba chcesz nam posłodzić, żeby wystarczyło do końca opowiadania :D

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bejbe, my zamieszkamy w zamku :D Zwykłe osiedle? Stać nas na więcej. Czemu mamy się ograniczać do tak małego mieszkania? Jednorożec potrzebuje przestrzeni, a ja koniecznie chcę go mieć
      :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Jak na księżniczkę i króla przystało, co? :D Mi się podoba, jestem na tek! Ale mam jedną uwagę. Nie jednorożec. JEDNOROŻCE *^* Wiesz co byłoby też dobre? FENIX! Ja chcę Fenixa! :D

      Wegi

      Usuń
    3. Dla Ciebie wszystko, "cukrze mojego życia" :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Podbijasz stawkę mój drogi lisku, podbijasz stawkę :)
      Poprosisz Cassiana czy sam jakoś skombinujesz?

      Wegi

      Usuń
    5. Nie będę się wysilał, skoro mamy od tego "swojego demona" :D Ale mój ma być ładniejszy niż ten należący do Nefryta. Chcę takiego z różową grzywą. Będę na nim dumniej wyglądać, gdy będziemy się wozić po dzielnicy :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. W sumie racja! Może nam go nawet zaprojektuje? :D Ten Nefryta nie będzie się umywał do kopyt tych naszych.Różowa grzywa będzie lśnić wszystkimi odcieniami tego kologu! Co Ty na to? I oczywiście musi być biały, a róg będzie tęczowy! Tak męskiego jednorożca nie będzie mieć nikt!:D

      Wegi
      Ps. Jeśli mamy 2 jednorożce, to dokupmy od razu karocę :D

      Usuń
    7. Będziemy sobie latać nad zamkiem, który też będzie różowy :D Nasze bajkowe życie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Jest pięknie :D Kiedyś postaram się to zobrazować :D

      Wegi

      Usuń
    9. Tylko pamiętaj - jako król mam wyglądać majestatycznie :D Róż to mój kolor :D A Ty mogłabyś mieć na sobie długą suknię i rozpuszczone włosy. No i diadem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. To świetny pomysł! Będziesz miał koronę z różowymi diamentami :D A ja będę chodzić w fiolecie i czerwieni :D

      Wegi

      Usuń
    11. A ja zajmę wasze lochy i będę w nich straszyć ubrana na czarno ^^

      Usuń
    12. Jeszcze mi jednorożca wystraszysz :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    13. No gdzież bym śmiała :)

      Usuń
    14. Kochani, nie ograniczajcie się! Proponuję cale stado jednorożców i powozownię - jak zamek to z pompa!!!!!Ma być do tego właściwe otoczenie , hektary częściowo zalesione dla jednorożców i domek ogrodnika (śliczny) dla mnie ! :)))
      Muszę mieć gdzie zapraszać na herbatkę duchy... :) MB

      Usuń
    15. Ja się nigdy nie ograniczam :D
      Możesz dostać co zechcesz. Kitsuś ma gest :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    16. Dzięki ! :))) MB
      To też załapiesz się na herbatkę, chcesz?

      Usuń
    17. Odpowiedź może być tylko jedna - ZAWSZE! :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    18. Oczywiście :) Na to liczyłam i zapraszam już teraz ! MB

      Usuń
    19. MB, rozpieszczasz mnie :) Czym sobie zasłużyłem? :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    20. Pozwól, że zachowam to dla siebie. Nie mam zwyczaju kręcić bata na własną głowę ;) MB

      Usuń
    21. No przestań. To zostanie tylko między nami :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    22. Zapomnij:))) MB

      Usuń
    23. Nie bądź taka uparta, moja mała Gąsko :) Powiedz mi... :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    24. Gę Gę - wyczytaj w tym co chcesz! MB
      ps. ponieważ mam dziś nastrój flirciarski, ograniczam się mocno, by nikt się nie zarumienił. Słowo ma moc - i Ty wiesz o tym najlepiej, więc pozwól mi zachować milczenie :)
      Podać żelki do herbaty? Może któraś z Gąsek wpadnie z pysznym ciastem ? (jak już pisałam nie raz, moje dzieła kulinarne nie są bezpieczne dla otoczenia, więc ich nie proponuję. Za bardzo lubię i Ciebie i całe stadko :)))

      Usuń
    25. Rozumiem, bo ja zawsze mam flirciarski nastrój :D To silniejsze ode mnie :D
      Poza tym nie wierzę, że nie jesteś w stanie przygotować czegoś słodkiego do herbaty. Nie jestem wybredny :D (no dobra, jestem, ale udawajmy, że jednak nie :D). Biorę to dzielnie na klatę, więc dajesz Mała :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    26. Na Twoją odpowiedzialność! Proszę, tu jest sernik a oto i muffiny :) Smacznego!
      Pozwól, że zaserwuję jeszcze płonące lody orzechowo-owocowe :)
      *oddaliwszy się w kierunku kuchni nerwowo szuka numeru do zaprzyjaźnionego już (niestety) lekarza* MB

      Usuń
    27. Lody :) Czytasz w moich myślach :) Jest mi zimno, ale zjem :) Dziękuję. Lekarz jest zbędny :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    28. Proszę cię uprzejmie :) *uśmiecha się uspokojona, bo lekarz jest już w gotowości* Rozsiądź się wygodnie. "Zaraz zgaszę światło i zapalę świece. Lekki półmrok jest niezbędny do osiągnięcia właściwego efektu przy podawaniu płonących lodów." Po krótkiej chwili - "Spójrz, jak pięknie wyglądają. Delektuj się nimi i rozkoszuj chwilą" ;) MB

      Usuń
    29. W Twoim towarzystwie lody stają się zbędnym dodatkiem :) Już jest wystarczająco słodko :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    30. *Uśmiecha się* Jesteś prawdziwym gentlemanem. Dziś to już rzadkość. I prawdziwa przyjemność.
      Skosztuj teraz herbaty Basilur "Magic nights" Wyśmienicie smakuje po lodach.
      Ma taki aromat i smak, że nie można jej psuć żadnymi dodatkami. Spróbuj bez cukru. Ten napar jest poezją i muzyką w jednym. Ciesz się nim i zrelaksuj w pełni :) MB

      Usuń
    31. Bez cukru? Słodzenie napoju bogów powinno być zakazane :D
      Poza tym to Twoja kolej na relaks :) Podałaś lody, więc pewnie jesteś zmęczona. Co powiesz na... (trudna sprawa... cokolwiek nie zaproponuję, będzie brzmiało bardzo dwuznacznie, przestraszysz się i uciekniesz :D)... na to, że poczeszę Ci włosy? :) Lubisz?

      Twój Kitsune

      Usuń
    32. Chcesz mnie wystraszyć już teraz?! Przepraszam. Nie lubię gdy ktoś dotyka moich włosów. Wizyta u fryzjera to najgorsza rzecz! Wolę dentystę :)
      Ale relaks bardzo chętnie :)Poczytasz mi? MB
      ps. poza tym, jeśli ktoś ma uciekać to Ty. Nie zapominaj, że jesteśmy u mnie :) Rozproszyłeś się? :)))

      Usuń
    33. Uciekać? Nie boję się. Mogę poczytać, pod warunkiem, że to nie będzie poezja. Mam uraz :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    34. Zdecydowanie wolę prozę. Może poczytasz mi... "Czekoladę"? Jeśli uda mi się zasnąć... nie, przy tym nie zasnę. Nie ma takiej opcji:)
      To może coś z Anne Bishop? Np. coś z serii "Czarne kamienie"? Nie, przy tym też nie zasnę. Hmmm. O już wiem. Proszę oto "Rapsodia" E.Haydon. Rytm tej książki jest - no cóż, jak rapsodia. Zaczyna się spokojnie. Zatem - jeśli usnę, proszę zgaś świece, a klucze wrzuć do skrzynki. MB

      Usuń
    35. Nie ma sprawy :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    36. Dzięki. Kochany jesteś. MB

      Usuń
    37. MB, jaki flirt tu się rozgrywa! :D Ja też chcę, ale czasu brak :c

      Wegi

      Usuń
    38. Niom :))) Zapraszam zatem na następne spotkanie, jak tylko będziesz mieć czas. Niestety to nie dziś, bo dziś to na najbliższe kilka godzin ugrzęzłam, ale myślę, że uda nam się jakoś zgrać w miarę szybko ;) MB

      Usuń
    39. MB, no nie wierzę. Kusisz Wegi flirtami? :D To jeszcze dziecko... Żyje w krainie jednorożców i domków z czekolady. Nie zabieraj jej dzieciństwa :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    40. Kitsune, kogo Ty chcesz oszukiwać? Chyba siebie :D Będę czytać gejowskie bdsm a Ty mi mówisz o dzieciństwie? :D

      Wegi

      Usuń
    41. Dbam o Twoją kruchą psychikę, "cukrze mojego życia" :D Poza tym, jak sama słusznie zauważyłaś, "będziesz czytać", bo póki co nic się nie wydarzyło, więc masz jeszcze szansę :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    42. "Księżycu mojego życia", dla mnie już nie ma odwrotu :'D Yaoi to bilet w jedną stronę! :D

      Wegi

      Usuń
    43. Przypomniały mi się "różne konfiguracje" :))) Taki sobie smaczek. MB

      Usuń
  10. Cynamoneeek <3 Mój nowy ulubieniec :3
    Toż to idealnie opisałeś mojego kota...szczególik tylko, że nie jest persem ;D Ale wygląd i charakterek się zgadza~

    Haha, tym razem zamiast pokazywać pazurki Josh nimi oberwał ;D

    ~Suzy

    OdpowiedzUsuń
  11. MajestatycznaKreatura4 marca 2017 12:06

    Josh ma kota?
    Ten kot drapnął go w rękę...
    Kitsune, nigdy nie lubiłam kotów, ale właśnie mi uświadomiłeś, że ich nienawidzę ._.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to kot Tristana, co wiele tłumaczy :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Tri jest świetny! Kot po prostu wie, co zrobił właściciel. I wiecie co? Będzie jak w Humorkach (stara teoria :D). Wszystkich zabije kot (porwanie to też jego sprawka! Rany na plecach... pewnie ostrzył pazurki), za tanie paszteciki z biedronki :D

      Wegi

      Usuń
    3. Bejbe, tak właśnie będzie. Kot jest Zdrajcą :D
      Skończy się objadanie tuńczykiem, skoro został zdemaskowany :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Ha! Wiedziałam! :D

      Wegi

      Usuń
  12. Witam,
    w końcu jest w domu ;] Rose wzięła Josha za brata, ale bardzo zastanwia mnie zachowanie tego kota...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń