sobota, 28 października 2017

Uparty jak Gilbert

Rozdział 5


- Panie… - ciche pukanie przerwało krzątaninę Gilberta. – Mogę wejść?
- Proszę – książę niechętnie otworzył drzwi. Stary kapłan jak zwykle wykazał się nieodpowiednim wyczuciem czasu.
- Wyjeżdżasz bez pożegnania? – choć wyglądał na mocno zmęczonego, chciał do ostatniej chwili towarzyszyć przyjacielowi w jego przygotowaniach. Od pierwszej chwili Gilbert wydał mu się niezwykle interesujący. Gdy się poznali, książę mógł poszczycić się jedynie młodym wiekiem i zerowym doświadczeniem. Obserwowanie jak szybko dorasta i przemienia się w mężczyznę, napawało Liora dumą. Głęboko wierzył, iż za sprawą przemyślanych decyzji, królestwo miało możliwość rozkwitnąć jak jeszcze nigdy. „To już przeszłość… Przez całe życie marzyłem o tym, by odejść w spokoju, ale teraz…”
- Nie odjechałbym, nie usłyszawszy twej ostatnie rady – poklepał go po ramieniu.
- Masz rację, książę – Lior uśmiechnął się smutno na myśl o pożegnaniu. – Zanim tu przyszedłem, chciałem cię poprosić, abyś zrobił co w twojej mocy, by wrócić, ale…
- Zmieniłeś zdanie? – zdziwił się młody monarcha.
- Nie chcę wymuszać na tobie kolejnych obietnic. Wolałbym, abyś zamiast obowiązków, poszedł za głosem serca.
- Liorze… - Gilbert poczuł się bardzo nieswojo, słysząc coś takiego z ust najbliższego doradcy. „Głos serca? Staruszek za dużo czasu spędza w bibliotece, studiując stare księgi. Znowu naczytał się jakiś legend…”
- Poczekaj chwilę. Daj mi dokończyć – kapłan odsunął krzesło i nie kryjąc zmęczenia, opadł na nie, ciężko wzdychając. – Przez całe życie spełniałeś oczekiwania innych. Wziąłeś na swoje barki obowiązki ojca, próbowałeś ustrzec brata… Wiem, że liczyłeś na to, iż powiem ci coś innego, lecz przed śmiercią bardziej zależy mi, by ujrzeć szczery uśmiech na twojej twarzy, niż zobaczyć cię w koronie.
- Moje przeznaczenie jest inne! – odpowiedział mu książę, tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Gdyby było tak, jak mówisz, nie porzucałbyś wojska, mając znak demona na ramieniu… - odgryzł mu się odważnie, mierząc nieco drwiącym spojrzeniem. – Twoje przeznaczenie jest jeszcze nieznane. Poszukaj go i odważnie staw mu czoła. Nie marnuj życia, jak twój ojciec. Czasami łatwiej jest zaprzyjaźnić się z nieznanym, niż ślepo podążać za czymś, co tylko cię unieszczęśliwi.
- Ja jestem szczęśliwy. A właściwie byłem… - książę zamyślił się na chwilę nad słowami doradcy. Jak zawsze miał on rację, lecz brakowało czasu, by zagłębić się w ich sens. Obowiązki czekały. – Opiekuj się Gideonem. Ucz go, by nie popadł w tarapaty już z samego rana.
- Będę nad nim czuwał, tak jak czuwałem nad tobą – zapewnił kapłan, zbierając resztki sił, by pozwolić Gilbertowi odejść.
- Dziękuję – książę podszedł do stołu i wyciągnął prawą dłoń. – Dziękuję za wszystko, czego mnie nauczyłeś.
- To był zaszczyt, panie – Lior podniósł się ze swojego miejsca i mocno uściskał ciemnowłosego. – Uważaj na siebie – szepnął.
Mężczyźni wyszli na zewnątrz. Gilbert przymocował niewielki pakunek do siodła, po czym po raz ostatni rzucił okiem na wszystko, co dotąd było mu tak drogie. Otulił się czarnym płaszczem i założył kaptur. Mając na sobie zwykłe ubrania w niczym nie przypominał odzianego w zbroję wojownika, przed strategią którego drżeli nawet najwięksi przeciwnicy. Pamiętał jednak słowa towarzyszącego mu kapłana, który często powtarzał, że „nic nie jest nam dane na zawsze”. Dosiadł hebanowego wierzchowca i zniknął w ciemności.
„Dzieci tak szybko dorastają… Nim się spostrzeżemy, odfruwają z gniazda…” – Lior, szurając ciężko stopami o posadzkę, skierował swe kroki do ulubionego zakątka. Biblioteka od zawsze była najspokojniejszym pomieszczeniem, w którym najłatwiej było mu zebrać myśli. Zapalił dodatkowe świece i sięgnął po jedną ze starych grubych ksiąg, oprawionych w skórę. Po kilku minutach dołączył do niego starszy z książąt.
- Panie… - uniósł na niego wzrok. – Książę Gilbert…
- Wiem, widziałem – Gideon usiadł obok Liora. Dawniej to miejsce zajmował wyłącznie jego brat, ale to już przeszłość… - Jak szybko rozejdą się wieści o jego zniknięciu?
- Mamy dzień, może dwa przewagi nad szpiegami.
- Dwa dni… No cóż, nie traćmy ani chwili – uśmiechnął się nieśmiało do starca. – Ile czasu potrzeba, by zleciały się sępy?
- Masz na myśli naszych przeciwników? W najgorszym wypadku będą tu przed końcem tygodnia. Przetransportowanie ludzie i sprzętu… - Lior zawahał się, udzielając odpowiedzi. – Co planujesz, książę?
- Chciałbym uciec – zaśmiał się nerwowo jasnowłosy. – Nie martw się. Nie zrobię tego. Rano każę żołnierzom cofnąć się w głąb kraju. Tutaj teren jest zbyt otwarty. Przy pierwszej lepszej okazji zostalibyśmy pokonani.
- To słuszna decyzja – przytaknął mu.
- Myślisz, że nasi żołnierze mnie posłuchają? – nowy generał nie ukrywał braku wiary w powodzenie tego karkołomnego przedsięwzięcia. Nie był jak Gilbert i z pewnością nie miał jego charyzmy.
- Jesteś dowódcą. Nie będą mieli innego wyboru – doradca starał się podnieść go na duchu. Zdawał sobie sprawę, że miękkie serce Gideona od razu zostanie wykorzystane przeciwko niemu. - Jeśli pokażesz, że się boisz… -
- Wiem, wiem. Mam udawać nieustraszonego i zawsze nosić zbroję – książę zacytował z pamięci słowa brata.
- Pierwsza lekcja z tysiąca za tobą, panie – dobrotliwy uśmiech pojawił się na pooranej zmarszczkami twarzy kapłana. – Poradzisz sobie – nieświadomie powiedział to, co tamten najbardziej pragnął usłyszeć.
- Dam z siebie wszystko! – w oczach generała pojawił się błysk nadziei.
Przeznaczenie… Czy można je odczytać za pomocą znaków? Co czeka samotnego wędrowca? Czy zdoła on rozszyfrować znaki na mapie, która spoczywa bezpiecznie w jego kieszeni? Czy zaufany doradca oraz mapa brata wystarczą, by ochronić królestwo przed zagrożeniami? Przeszłości już nie ma. Przyszłość jest nieznana… Pozostają wybory, które los postawi przed dzielnymi książętami.

12 komentarzy:

  1. Zaniedbujesz Eryka i Vee :p
    Maxa i Eliego też :p
    Jednak ci to wybaczę, bo to opowiadanie jest bardzo ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ty znowu czytasz w pracy? Rozdziały są krótkie. Nie wyrobisz nadgodzin... Chyba muszę się bardziej postarać :D
      Nie zaniedbuję innych bohaterów. To "zły Kitsune" nie chce o nich pisać. Przechodzi atak zaborczej zazdrości. Może przekupię go żelkami, to przymknie oko i pozwoli zerknąć co wyczynia podpity tatusiek :D
      A kiedy Ty coś napiszesz? :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ja? Może dzisiaj :P Bo zaniedbałam strasznie Aleksandra i Leo :P Jakoś tak przechodzę dziwny okres, w którym brak pomysłów :( Muszę znaleźć jakąś inspirację :P

      I nie czytałam w pracy, to było już po, bo wesele się skończyło o 2 :P

      Usuń
    3. Tylko do 2? Goście szybko wymiękli :D
      Ja mam ich za dużo, co też nie ułatwia pracy :(
      Jeśli do wieczora nie skończę Bezsennych Nocy, wrzucę nowy rozdział przygód księcia Gilberta, który stanie oko w oko z prawdziwym potworem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Kitsune trzymam za Ciebie kciuki, abyś jak najszybciej skończył Bezsenne Noce. Obiecałam sobie, że nie ruszę z czytaniem kolejnych opowiadań które piszesz, ale już mnie skręca. Na razie jeszcze udaje mi się oprzeć pokusie... także czekam niecierpliwie na rozdział BN ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcesz czytać moich opowiadań? Niedobrze... Niegrzeczna, mała Gąska... Będę musiał pomyśleć o jakiejś karze dla Ciebie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Nie ma co rozmyślać nad karą dla mnie. Pomyśl raczej o Elim i Maxie :D

      Usuń
    3. Bezustannie o nich myślę, nawet piszę, ale kara to kara i brzmi znacznie ciekawiej :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Ok, punkt dla Ciebie, ale mam nadzieję na złagodzenie jej i może rozdzialik BN?
    Ja tu usycham Kitsune...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiejszy wieczór zakończymy na 6 rozdziale przygód Gilberta. Bezsenne Noce będą prawdopodobnie jutro.

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Hejeczka,
    cudownie, i Gilbert już wyruszył, też wierzę w Gideona że da radę, ale musi być niewzruszny, bo dobroć wykorzystają przeciwko niemu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, i Gilbert już wyruszył, też wierzę w Gideona że da radę, ale musi być niewzruszny, bo dobroć wykorzystają przeciwko niemu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń