Szkolne opowieści: Mój nauczyciel- opowiadanie yaoi(część I)
Tydzień wlecze się
nieskończoność. Nauczyciele zarzucają nas materiałem powtórkowym. Nie wiem jaki
sens ma uczenie się drugi raz tego samego. Wyjątek stanowi hiszpański... Muszę
udowodnić Williamowi, że nie jestem idiotą, dlatego aby nie tracić czasu, nie rozstaję
się z podręcznikiem. Kupiłem także kilka dodatkowych. Chociaż bardzo się
staram, nie widzę większych postępów. Po raz kolejny uświadamiam sobie bolesną
prawdę - to nie jest język dla mnie. Jest zbyt miękki, kobiecy... A ja nie
rozumiem kobiet, co dosadnie uzmysłowiła mi moja była dziewczyna.
Jade...
Minęło zaledwie kilka tygodni od naszego rozstania. Nie tęsknię za nią. Wiedziałem, że nasz związek nie jest z serii tych “na zawsze”. Nie
sądziłam jednak, iż rozstanie nastąpi aż tak szybko. Naprawdę mi na niej zależało. Była świetną dziewczyną. Dużo się razem śmialiśmy,
chodziliśmy na imprezy. Ona chyba nie powiedziałaby o mnie tego samego... Kim
dla niej byłem? Zabawką? Dlaczego mnie zdradzała? Zrobiłem coś nie tak? Może
powiedziałem coś złego? Moja męska duma bardzo ucierpiała w chwili, gdy
zobaczyłem ją w ramionach tamtego kolesia. Znałem go. Chodzili razem na
dodatkowe zajęcia. Kilka razy pomagałem mu w matematyce. Pewnie już wtedy
uważał mnie za frajera, któremu łatwo odebrać dziewczynę.
Chciałbym
móc zadać to jedno pytanie. Dowiedzieć się dlaczego tak postąpiła, ale z
drugiej strony, co mi z tego przyjdzie? Prawda niczego między nami nie naprawi.
Jade już na zawsze pozostanie tylko bolesnym wspomnieniem...
Kolejny
raz dzisiaj wyciągam telefon i wpatruję się w zakazany numer. Ciekawe, jak Will
zachowałby się na moim miejscu? Czy chciałby poznać prawdę? I dlaczego tak dużo
o nim myślę? Zobaczymy się dzisiejszego popołudnia. Czekam na to spotkanie.
Czyżbym za nim tęsknił? Co wydarzyło się na tamtej imprezie? Dlaczego nic nie
pamiętam? Czemu nie chce mi nic powiedzieć? Zawsze taki wredny... A mimo to, ta
jego wredność jest pociągająca...
Po
szkole dostaję wiadomość od rudej, która prosi, abym pomógł jej w rozwiązaniu
kolejnych zadań. Umawiamy się w kawiarni blisko szkoły językowej. Gdy docieram
na miejsce, już na mnie czeka.
- Daniel, dziękuję. Ratujesz mi życie!
- Nie ma sprawy. Pokaż te zadania. - Zdejmuję kurtkę i siadam obok niej. Tym razem jest ich więcej.
- Możesz je rozwiązać? - pyta.
- Jasne. To żaden problem. Masz jakąś wolną kartkę?
- Nie ma sprawy. Pokaż te zadania. - Zdejmuję kurtkę i siadam obok niej. Tym razem jest ich więcej.
- Możesz je rozwiązać? - pyta.
- Jasne. To żaden problem. Masz jakąś wolną kartkę?
Dziewczyna
otwiera torbę i wyciąga z niej różowy zeszyt. Zabieram się do pracy. Gdy kończę
pierwszy przykład przypominają mi się słowa Willa “mogłeś poprosić o pomoc”.
Tym razem nie popełnię tamtego błędu.
- Zerkniesz na moje zadanie domowe z hiszpańskiego? -
pytam zawstydzony.
-
Oczywiście. Daj - nie sądziłem, że będzie taka miła. Chyba źle ją oceniałem.
Pracujemy
w ciszy przez kilkanaście minut. Następnie tłumaczę jej, jak rozwiązałem
zadania, a ona pokazuje mi moje liczne błędy. Daleko jej do naszego demonicznego nauczyciela,
lecz mimo to czuję się jak debil.
-
Nie martw się. Wszystko dokładnie sprawdziłam. Teraz jest
idealnie.
-
Dzięki - wpatruję się w totalnie pokreśloną kartkę.
-
Radzisz sobie znacznie lepiej, odkąd pan Rice nas uczy - jej oczy błyszczą na
sam dźwięk jego nazwiska.
-
Tak... - dodaję bez entuzjazmu.
Robi
się późno, więc zbieramy się na zajęcia. Przez całą drogę gada jak najęta
zachwalając Willa. Jest nim mocno zafascynowana. Ja w sumie też, ale nie
osiągnąłem jeszcze takiego poziomu. Jeszcze? Czy to oznacza, że jak tak dalej
pójdzie zacznę zachowywać się podobnie do rudej? Niemożliwe!
Otwieram
drzwi i przepuszczam koleżankę. Uśmiecha się do mnie. Ja też się uśmiecham.
Lubię ją coraz bardziej. Nie sądziłem, że uda mi się nawiązać bliższy kontakt z
kimkolwiek z tej grupy, a już z pewnością nie z dziewczyną, która od samego
początku mnie wkurzała. Ku mojemu zaskoczeniu William jest już w sali. Pierwszy
raz przyszedł przed czasem. A teraz on i reszta grupy dziwnie się nam przyglądają.
Czuję, jak pod wpływem jego spojrzenia zaczynam się rumienić, więc szybko
zajmuję swoje miejsce. Nauczyciel siada na biurku i sonduje mnie wzrokiem. Choć
staram się udawać, że między nami jest wielki mur, to jednak on go nie
dostrzega, od razu atakuje.
-
Proszę, proszę, podrywasz najlepszą uczennicę? - pyta. Uczniowie natychmiast wybuchają
głośnym śmiechem. Posyłam mu wściekłe spojrzenie.
-
To nie tak, proszę pana! Daniel pomaga mi w matematyce! - broni nas ruda. Jesteś
taki głupi Will... Nie widzisz, że woli ciebie?
-
Naprawdę? - dopytuje.
-
Tak! Daniel jest bardzo dobry z matematyki.
-
Szkoda, że do hiszpańskiego się tak nie przykłada - odpowiada ze smutkiem Will.
Ty
draniu... Gdybyś wiedział, jak się staram, aby cię zadowolić...
Jestem
ignorowany. William nie oszczędza za to reszty dyktując nowe słówka i pomagając
nam przebrnąć przez tekst o wyborze drogi życiowej.
-
Zawsze chciał pan być nauczycielem? - pyta nagle jeden z chłopaków.
- Tak, choć to zajęcie tymczasowe. Powiedzmy, że sam jeszcze nie wiem jaką drogę
powinienem wybrać - odpowiedź Willa jest bardzo enigmatyczna. Ciężko mi
uwierzyć, że on czegoś nie wie, zwłaszcza o przyszłości. Nawet ja zdążyłem
zaplanować swoją. “ Słyszałem, że poszukują treserów dzikich zwierząt w cyrku.
Może spróbujesz?” - mam ochotę podsunąć mu linka do artykułu, który ostatnio
czytałem, lecz z drugiej strony to jego życie. Niech sam sobie radzi...
Zajęcia
dobiegają końca. Pakuję szybko swoje rzeczy, by uciec. Gdy chcę się rzucić w
kierunku drzwi, nauczyciel uśmiecha się i grozi mi palcem. Siadam zrezygnowany.
-
Co znowu? - pytam go, gdy zostajemy sami w sali.
-
Nie zadzwoniłeś do mnie.
-
Nie zadzwoniłem i nie zadzwonię. Coś jeszcze? - nadal jestem wkurzony za wcześniejsze insynuacje dotyczące rudej.
-
Pójdziesz ze mną do klubu.
-
Nie chcę.
-
Nie pytam czego chcesz. Spotkamy się na miejscu o 22.00.
-
Powiedziałem NIE - tym razem jestem bardziej stanowczy.
-
Nie? - Will powoli zbliża się do mnie.
-
Nie - pewność siebie zaczyna mnie opuszczać.
-
Zrobisz co mówię i bez dyskusji. - Podchodzi jeszcze bliżej. Patrzy mi prosto w
oczy. Czuję subtelny zapach jego perfum, zmieszany z papierosami. - 22.00 - powtarza cicho, po czym wychodzi.
Cholerny
Will i te jego oczy. Jestem na niego wściekły. Nie mogę zaprzeczyć, że podoba mi się, że to ja i tylko ja cieszę się takimi
względami. Ostatecznie nikt na mnie nie czeka, mogę dowolnie dysponować swoim
czasem. Robić co chcę i z kim chcę. Dlaczego nie miałbym wybrać się z nim do
klubu? Przedtem ciągle tam chodziłem. Co jest takiego niezwykłego z pójściu ze
znajomym? Bo to nas łączy - jesteśmy tylko znajomymi, prawda? Może jeśli będę
nieznośny, zostawi mnie w końcu w spokoju, a ja odzyskam spokój ducha?
Wracam
do domu. Mam jeszcze trochę czasu, więc zastanawiam się co powinienem ubrać.
Dla Willa to pewnie coś w rodzaju randki... Czy to oznacza, że mam randkę z
facetem?! Nigdy nie sądziłem, że ja... Jestem bardziej podekscytowany niż
podczas moich spotkań z Jade. O cholera, Jade... A jeśli ją spotkamy? Co wtedy?
Przecież nie zadzwonię i nie zapytam gdzie spędza dzisiejszy wieczór... Gdyby
zobaczyła nas razem...
Przez
kilka minut mam ochotę zamknąć się w domu i nigdzie nie wychodzić. Nie
przyjdzie tu i nie zaciągnie mnie siłą, prawda? Lepiej nie sprawdzać tej teorii
w praktyce, bo z nim nigdy nic nie wiadomo...
Zamawiam
taksówkę. Jestem lekko spóźniony, ale Will sam nie grzeszy punktualnością, więc się
nie przejmuję. Rozglądam się. Od razu go dostrzegam. Jest zirytowany.
-
Spóźniłeś się - już ma focha, a nawet nie weszliśmy...
-
Były korki.
-
O tej porze?
-
Ty zawsze się spóźniasz - odbijam piłeczkę.
-
A ty to wykorzystujesz, aby podrywać koleżanki z grupy.
-
Zapomnij. Jest w ciebie tak zapatrzona, że nie mam szans.
-
Wiem - w końcu się uśmiecha.
Wchodzimy
do środka. W klubie jak zawsze jest tłoczno. Idę za nim na górę. Staram się
dyskretnie rozglądać, by uniknąć ewentualnego spotkania z Jade. Tymczasem on
prowadzi mnie do swoich znajomych. Czuję lekkie rozczarowanie, bo liczyłem na
to, że będziemy sami.
Wszyscy
są dla mnie bardzo mili, a mimo to nie umiem się odnaleźć. Obserwuję go.
Zachowuje się zupełnie normalnie, jest zrelaksowany i często się śmieje. Nie
mogę powiedzieć tego samego o sobie, więc piję i tańczę z dziewczynami, które
mają na to ochotę. Zapominam o Jade, Williamie i jego znajomych. Znowu jestem
wolny.
Alkohol
bywa niebezpieczny i łatwo z nim przesadzić. Delikatnie kręci mi się w głowie.
Niedobrze. Nie chcę skończyć jak ostatnim razem, z mega kacem i lukami w
pamięci, dlatego postanowiłem, że mała przerwa nie zaszkodzi. Tym bardziej, że
nie oszczędzałem się przez ostatnie kilka godzin. Przy naszym stoliku nikogo
już nie ma. Pewnie pojechali w inne miejsce. I bardzo dobrze. Rozsiadam się
wygodnie i rozkoszuję samotnością.
-
Znowu jesteś pijany - karci mnie, siadając obok.
-
Gdzie reszta? - pytam.
-
Nie ma.
-
Zostaliśmy sami?
-
Na to wygląda.
Sami...
No tak, przypomniało mi się, że przecież uważałem nasze wspólne wyjście za
randkę...
Przymykam
oczy i rozkoszuję się muzyką oraz nadmiarem alkoholu, który wypiłem. Will
przysuwa się bliżej.
-
Dlaczego się uśmiechasz? - pyta cicho, szepcząc mi do ucha.
-
Bo... Łaskoczesz mnie - wybucham śmiechem.
-
Odpowiedz - nalega na mnie. Jest tak blisko... Wystarczyłoby wyciągnąć rękę i... O czym ja myślę? Przecież to niemożliwe...
Nie
odpowiadam. Nadal uśmiecham się do moich pijanych myśli. Dobrze mi. Mam przed
nim tajemnicę.
Ciemnowłosy
nie jest zadowolony z takiego obrotu sytuacji. Dotyka mojego policzka. Jego
dotyk mnie elektryzuje. Natychmiast poważnieję i otwieram oczy.
-
Wychodzimy - rozkazuje.
-
Dlaczego? Chcę zostać...
-
Nie - no tak, cały on. Jego zachowanie wydaje mi się bardzo zabawne, więc
wybucham śmiechem. Poważny Will robi groźną minę.
-
Mam dosyć niańczenia cię - znowu ten karcący ton.
-
Randka dobiegła końca? - pytam nadal rozbawiony.
Will
rzuca mi wrogie spojrzenie. Wychodzimy na zewnątrz. Taksówka już na nas czeka.
Podaje mój adres. Chyba serio zaczyna mnie niańczyć. Chciałbym mu powiedzieć
“wyluzuj trochę”, ale milczę. Wiem, że nie zna się na żartach. Umie za to
rozkazywać. “Dominator Will” - od razu znajduję mu idealne przezwisko. Znowu
wybucham cichym śmiechem, rozbawiony całą sytuacją.
-
Co cię tak śmieszy? - pyta.
-
Ty - odpowiadam zgodnie z prawdą.
Taksówkarz
z dużą gracją parkuje przed apartamentowcem. Wysiadamy na zewnątrz. Pada śnieg.
Drobne płatki błyszczą w świetle latarni. Są takie piękne. Dominator nie jest w
nastroju na podziwianie takich szczegółów. Od razu ciągnie mnie do windy. Wie
na którym piętrze mieszkam. Zna też kod do mieszkania... Czyli naprawdę już tu
był. To też wydaje mi się śmieszne.
Wchodzimy
do środka. Zdejmuję kurtkę i rzucam na podłogę. Nie muszę na niego patrzeć
by wiedzieć, że moje zachowanie nie uzyska aprobaty w jego oczach. Przecież
jest taki porządny i poukładany. Idealny...
-
Sam trafisz do wyjścia, prawda? - pytam.
-
A kto powiedział, że wychodzę?
-
Chcesz zostać? - jestem zupełnie zaskoczony.
-
Chcesz żebym wyszedł? - odpowiada pytaniem na pytanie.
Czy
chcę aby wyszedł? Nie wiem. Skąd mam wiedzieć? Nie sądziłem, że zakończę
tydzień pijany w ulubionym salonie mamy, w dodatku w towarzystwie Willa.
-
Wtedy nie zostałeś. Dlaczego? - to przecież nie pierwszy raz, gdy jesteśmy tu
razem...
Will
nie odpowiada. Patrz na mnie. Żałuję, że nie wiem o czym myśli.
-
Wtedy to nie była randka - uśmiecha się.
-
Teraz też nie.
-
Nie zadzwoniłeś.
-
I nie zadzwonię.
-
Zadzwonisz.
-
Skąd ta pewność?
Zanim
się orientuję, jest przy mnie. Przytula mnie, ale nie tak, jak wtedy... Wbija
się ustami w moje usta. Jest zaborczy i wymagający. Tracę oddech. Wymusza na
mnie kapitulację. To jego pocałunek, więc on narzuca zasady. Zaciskam palce na ciemnej koszuli. Poddaję się? Tak, zdecydowanie tak... Tylko po to, by móc jeszcze
przez kolejną chwilę mieć go blisko...
Pierwszy
odsuwa się ode mnie. Ledwo trzymam się na nogach, choć trudno stwierdzić, czy
zawdzięczam to jemu, czy też wcześniej wypitym procentom...
Bierze
mnie za rękę i prowadzi w stronę mojej sypialni. Porusza się po domu z
zaskakującą łatwością. Idę za nim, bo chcę kolejnych pocałunków. Nie zapala
światła w pokoju, a mimo to od razu odnajduje łóżko i popycha mnie na nie.
Protestuję, bo nie chcę się od niego odsuwać. Wprost przeciwnie. Wyciągam rękę
aby go dotknąć, lecz mnie powstrzymuje. Nie naciskam. Mogę się podporządkować,
jeśli tak woli.
Chcę
go pocałować, lecz nie daje mi takiej szansy.
-
Dlaczego nie? - naciskam na niego.
-
Bo chcę, abyś pamiętał.
-
Pamiętał? - powtarzam po nim. Czuję, że materac lekko się ugina. Dotyka mojej
twarzy, a ja tulę się do jego dłoni. Położył się obok mnie. Posłusznie układam
się na pościeli i cierpliwie czekam na dalszy rozwój wypadków.
-
Przypomnij mi to, czego nie pamiętam - proszę.
-
Przypomnę - obiecuje - ale nie dzisiaj.
-
Dlaczego?
-
Śpij już - kolejny rozkaz... Mam zasnąć? Teraz? Gdy jest obok?
-
Nie odchodź - proszę cicho.
-
Nie odejdę.
Jestem
zmęczony. Obiecał mi... Walczę z zamykającymi się powiekami, lecz wiem, że
przegram. Zasypiam w jego ramionach.
Ojesu ,nie wierzę w to.
OdpowiedzUsuńWiliam taki miły.
I zazdrosny? ;3
Daniel ma chyba o sobie zbyt wysokie mniemanie! Jak on śmiał pomyśleć ,że Wiliam zaprosiłby go na dejto :T
Daniel przepadł ;_;
(Albo dopiero zostaje przepadnięty)
Swoja drogą uóstwaiam twój humor xD
Przesyłam dobra energię!
Dzięki za energię, przyda się do pisania :D
UsuńWilliam jest bardzo miły i kochany:) Lubię go coraz bardziej. Gdy zaczynałem pisać wolałem Daniela. Ciekawe, bardzo ciekawe. Może zmienię zdanie jak ukończę opowiadanie. A Ty kogo wolisz Yagodo?
Twój Kitsune
Z natury wolę seme a takich typu Williama to już szczególnie a jak ma czarne włosy to ja przepadlam >\\\\<
UsuńI propsy dla Daniela bo nie jest tępy! xD
A tak btw. a propo twojego komentarza niżej(to z przytulaniem) tak coś czułam ,że coś jest nie tak (nie , że negatywnie czy coś) ale to mi do ciebie jakoś nie pasowało
(Joleen-sensei zneca się nad opowiadaniem swojego ucznia)
Znęca się to mało powiedziane :( Nawet nie wiesz jak bolesne jest to szkolenie :( Gdyby nie to, że czasami udaje mi się przekupić ją mangami albo deserem, to aż strach pomyśleć jak by się ze mną obchodziła. Ciągle słyszę "źle, źle, źle", dlatego łatwiej mi było wczuć się w postać Daniela, bo nasi nauczyciele nie znają litości :D
UsuńTwój Kitsune
Daniel nie kontaktuj się z Jade.. Ale z drugiej strony miło by było gdyby jej trochę nawtykał ;) Nigdy jej nie lubiłam :<
OdpowiedzUsuńWill taki zazdrośnik ;) I jaki stanowczy *^* A końcówka z tym jak Daniel zasypia w jego ramionach rozwaliła mnie. To było takie urocze *-*
Ciekawe czy Daniel będzie rano pamiętał wszystko ;)
Wenyy~ c:
Z tym zasypianiem to pomysł Joleen. Ja miałem znacznie ciekawszy, ale nie przeszło :D No trudno, muszę się podporządkować mojej Mistrzyni :)
UsuńCzy Daniel będzie pamiętał? Ten rozdział jest już gotowy, ale czeka na akceptację, więc odpowiedź na to pytanie poznamy już w tym tygodniu. Sam jestem ciekaw, ale nie wiem co Joleen każe mi zmienić. Zdradzę w wielkim sekrecie, że to ona stworzyła Daniela. Za to Will jest mój :)
Dzięki za wenę, przyda się. Od 2 dni nie napisałem ani słowa... Nie mam czasu, ale postaram się to szybko nadrobić.
Twój Kitsune
TaK, Will na pewno mu przypomni :D Zauważyłam,że Daniel ma problemy z alkoholem xD Zawsze kiedy się martwi to się upija :P No mam nadzieje, że Will mu znajdzie coś innego na odstresowanie *.* Ahh ta zazdrość ^^ Nieźle się facet wkurzył jak ruda przyszła do klasy z Danielem xD Opowiadanie tak wciąga ^^ czekam na ciąg dalszy pijano-zazdrosnego duetu <3
Usuń~ zagorzała fanka ^^
Też zauważyłem, że Daniel za dużo pije. Muszę z nim poważnie porozmawiać :D Trzeba to jakoś ukrócić, bo się chłopak stoczy...
UsuńCiąg dalszy wrzucę jutro lub w środę, wiec zapraszam i dziękuję :)
Twój Kitsune
Jakie kochane awww :3 mrrr jaki zaborczy Will <3 oby Danielowi się przypomniało, co wtedy zaszło między nimi (͡° ͜ʖ ͡°) niech już zadzwoni i niech się kochają ❤
OdpowiedzUsuń~Kuromi
Zadzwoni, zobaczysz za jakiś czas :)
UsuńNie sądziłem, że ktoś to jeszcze czyta :D Mam wrażenie, że napisałem te rozdziały wieki temu. Zima jeszcze była :)Fajnie :) Mam nadzieję, że dasz mi znać jak wrażenia po przeczytaniu całości. Będę czekał :)
Twój Kitsune
Hej,
OdpowiedzUsuńo Will taki miły i kochany i pieruńsko zazdrosny...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńoch cudownie, Will taki miły i kochany i pieruńsko zazdrosny... ;) bardzo to mi się podoba...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia