Szkolne opowieści: Mój nauczyciel- opowiadanie yaoi (część I)
"To niesprawiedliwe", często to sobie powtarzam. Tęsknię za Willem, za rodzicami... Wszystko wskazuje
na to, że spędzę kolejne samotne święta. Nie mam na nic ochoty. Godzinami leżę
w łóżku i czytam podręczniki akademickie. Nie powiedziałem mu o studiach... Chciałem
to zrobić, ale nigdy nie było okazji. Poza tym, co miałbym powiedzieć? Chyba
zdaje sobie sprawę, iż za niecałe dwa miesiące kończę szkołę, prawda? On też
nigdy nie poruszył tego tematu. Nie zapytał o moje plany, o to co będzie po
szkole. Cholerny egoista.
Tęsknię. Wyciągam
telefon i przyciskam zieloną słuchawkę. Czekam, czekam, ale nie odbiera. Nie ma
go od tygodnia. Przez ten czas rozmawialiśmy aż dwa razy przez telefon. 2
minuty 7 sekund. To też jest niesprawiedliwe...
Przed samymi świętami,
które tradycyjnie przygotowują obcy ludzie, przyjeżdżają rodzice. Bardzo się
cieszę, że jednak o mnie pamiętają. Przywieźli mi tonę prezentów. Czuję się
kochany i rozpieszczony do granic możliwości. Pytają o szkołę, znajomych, egzaminy.
W przypływie szczerości powiedziałem o zerwaniu z Jade. Mama mnie przytuliła.
Było jej przykro, że trzymałem to w sekrecie. Tata wprost przeciwnie. Docenił
fakt, że zachowałem się jak prawdziwy mężczyzna. Ani słowem nie wspomniałem, że
znowu jestem zakochany. Rodzicom nie przeszkadzałby mój związek z innym
mężczyzną. Mimo to nie chciałem im mówić. Byłem wściekły na Willa. Milczenie o
jego obecności w moim życiu stanowi rodzaj zemsty. On jest taki rodzinny, a ja
zachowam dyskrecję... Choć to dziecinne, to jednak czuję sporą satysfakcję.
Tata w tajemnicy
opowiedział mi, że marzy mu się przejęcie firmy jego znajomego, która jest na
skraju upadku i tylko cud byłby w stanie ją uratować. Słucham go zafascynowany.
Jego zdaniem w przeciągu trzech, czterech lat, przy dobrym zarządzaniu, byłby w
stanie ustabilizować sytuację, a potem przekazałby mi ją pod opiekę. To bardzo
pomogłoby mi w karierze. Własna firma wyglądałoby niesamowicie w CV. Nie mogę
się doczekać, gdy zaliczę wymagane staże i będę mógł zacząć realizować własne
projekty. To już niedługo, dokładnie za cztery lata.
Wszystko co dobre
szybko się kończy. Rodzice żegnają się ze mną w poniedziałkowy wieczór.
Odprowadzam ich na lotnisko. Obiecują, że za dwa, góra trzy tygodnie wrócą do
domu. Macham im, gdy wsiadają do samolotu.
Nie chcę wracać do
pustego mieszkania, więc włóczę się trochę po mieście. Mój telefon wibruje w
chwili, gdy przeglądam nowe filmy na dvd. Wyciągam go z kieszeni i spoglądam na
ekran. William. Serce od razu gwałtownie przyspiesza. Czuję się zdradzony.
Obiecał, że będę mógł dzwonić. Nie wspominał jednak, że nie będzie odbierać
połączeń... Choć dużo mnie to kosztuje, wyłączam telefon i wracam do
przeglądania płyt. Przechodzę obok kina, które kusi nocną ofertą. Kupuję bilety
i popcorn. Przez kolejnych kilka godzin nie myślę o niczym. Wreszcie udaje mi
się zrelaksować.
Wracam do domu
taksówką. Otwieram drzwi kodem, lecz zanim dosięgam panelu, by włączyć światła,
ktoś szarpie mnie za rękę.
- Gdzie byłeś?! -
krzyczy głos w ciemności. Próbuję się wyrwać. Napastnik jest znacznie
silniejszy i mocno mnie przytrzymuje. Znam ten głos...
- Will! Śmiertelnie mnie
przestraszyłeś! - szarpię się w jego ramionach.
- Gdzie byłeś?! - powtarza równie głośno.
- A co cię to obchodzi? - pytam wściekły za to, że mnie przestraszył.
- Mały... Nie. Igraj. Ze. Mną. - wypowiedział te słowa tak lodowatym głosem, że poczułem się zagrożony.
- Gdzie byłeś?! - powtarza równie głośno.
- A co cię to obchodzi? - pytam wściekły za to, że mnie przestraszył.
- Mały... Nie. Igraj. Ze. Mną. - wypowiedział te słowa tak lodowatym głosem, że poczułem się zagrożony.
Udaje mi się wyplątać
z jego uścisku, więc natychmiast zapalam światło w całym apartamencie. Oczy
Willa skrzą się jak u drapieżnika. Jest wściekły i wcale tego nie ukrywa.
On jest wściekły? To
ja powinienem być na niego zły i zaskoczyć go w jego salonie! Zupełnie o mnie
nie pamiętał! Przez chwilę mierzymy się wzrokiem. Podchodzi i chwyta mnie za
brodę, abym nie uciekał wzrokiem.
- Gdzie byłeś? - pyta po raz kolejny, znacznie spokojniej.
- Odprowadzałem rodziców na lotnisko, a potem poszedłem do kina.
- Sam?
- Sam. Chcesz zobaczyć bilet? Mam go w kieszeni kurtki. Możesz też zadzwonić i poprosić o nagrania z monitoringu - Will nie jest w nastroju do żartów, więc nie docenia moich starań. Jego palce boleśnie zaciskają się na mojej brodzie.
- Nie odebrałeś telefonu - wyrzuca mi.
- Ty też nie.
- Gdzie byłeś? - pyta po raz kolejny, znacznie spokojniej.
- Odprowadzałem rodziców na lotnisko, a potem poszedłem do kina.
- Sam?
- Sam. Chcesz zobaczyć bilet? Mam go w kieszeni kurtki. Możesz też zadzwonić i poprosić o nagrania z monitoringu - Will nie jest w nastroju do żartów, więc nie docenia moich starań. Jego palce boleśnie zaciskają się na mojej brodzie.
- Nie odebrałeś telefonu - wyrzuca mi.
- Ty też nie.
Puszcza mnie i odchodzi
kilka kroków. Dopiero teraz zauważam, że ma na sobie czarny garnitur i krawat.
Pierwszy raz widzę go w takim stroju. Jest nieziemsko przystojny. Wygląda jakby chwilą chodził po wybiegu.
- Jak się czuje twój
dziadek? - pytam z nadzieją na rozładowanie napięcia między nami. Ostatecznie
to jego choroba spowodowała to zamieszane.
- Nie żyje.
- Przykro mi - tylko
tyle udaje mi się wydukać. Nie wiem jakich słów powinienem użyć, aby go
pocieszyć. Nie wiem czy on potrzebuje mojego pocieszenia. Nic już nie wiem.
Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego.
Mężczyzna odwraca się
do mnie gwałtownie i przyciąga bliżej, abym nie stracił równowagi. Całuje mocno
i zaborczo.
- Will... ja... -
próbuję go powstrzymać, gdy zaczyna nam brakować tchu.
- Zamknij się - szepcze
cicho i ponownie szturmuje moje usta. Ulegam mu. Nie chcę walczyć, stawiać
oporu. Nie dlatego, że jest mi go żal, bo stracił dziadka, ale dlatego, że bardzo
za nim tęskniłem. Tęskniłem za jego obecnością, smakiem, dotykiem. Chcę brać
to, co mi daje.
- Rozbieraj się - każe, a ja od razu spełniam jego żądanie, rzucając na podłogę poszczególne części
garderoby. Podchodzi do mnie i kolejny raz unosi moją brodę do góry, abym
patrzył mu prosto w oczy. Gdy próbuję dosięgnąć guzików jego koszuli, powstrzymuje
mnie.
- Chcę się dotknąć - proszę. Ciemnowłosy znowu mnie całuje, tym razem delikatniej. Boję się, bo
wyjątkowo trudno jest wczuć się w jego dzisiejszy nastrój. Mimo to nieśmiało
otaczam go ramionami. Chciałbym mu powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale
Will nie chce słów.
Gdy jestem już nagi, rzuca mnie na łóżko w
sypialni, do której zostałem zaciągnięty. Rozbiera się powoli. Nie znam go
takiego, lecz pożądam bardziej niż kiedykolwiek. Jego oczy... Nigdy wcześniej
tak na mnie nie patrzył.
- William...
- Cicho, mały - ucina od
razu. Nie chce rozmawiać. Ja chyba też nie. Czuję się mocno oszołomiony.
Kładzie się obok mnie. Coś w jego spojrzeniu powoli się zmienia. Uspokaja.
Próbuję się przytulić, lecz nadal trzyma mnie na dystans. Może łatwiej mu
będzie, jeśli zrobię to, co zawsze.
Gdy próbuję obrócić się na brzuch, powstrzymuje
mnie.
- Nie, zostań tak.
Mam tak zostać? Nie chcę. To oznacza, że
będziemy patrzeć sobie w oczy, a ja nie jestem na to gotowy.
- Wolałbym nie - szepczę
cicho i ponownie próbuję zmienić pozycję, ale mi nie pozwala.
- Powiedziałem, że masz
tak zostać.
- Nie możesz... - bronię
się. Tyle w temacie uległości... Will bez najmniejszego problemu wciska mnie w
poduszki, blokując możliwość ucieczki. Przytrzymuje dłonie swoimi, układając je
nad moją głową. Jest tak blisko. Za blisko... I to spojrzenie, którego nie
znam, a które tak bardzo onieśmiela...
- Nie bój się - szepcze
cicho, tuż przy moich ustach. Pieści je swoim gorącym językiem. Znowu mu
ulegnę... Zrobię co zechce, by tylko nie przestawał. Moja silna wola powoli
słabnie, wypierana przez pocałunki, którym nie umiem się oprzeć.
- William... - powtarzam
cicho jego imię, jakby to było magiczne zaklęcie. Przymykam powieki, ciężkie od
pożądania. Jego pocałunki przenoszą się na moją szyję, klatkę
piersiową, brzuch. Rysuje językiem wzory na skórze, która płonie pod wpływem
jego pieszczot. Cały drżę, gdy bierze do ust mojego członka. To za dużo... Zbyt
intensywnie... Gdybym mógł, zacząłbym go błagać, aby przestał. Przesuwa się
powoli do góry, całując żebra, drażniąc językiem sutki. Gdy jestem już u kresu
wytrzymałości, czuję jak samymi opuszkami dotyka mojego policzka. Zmuszam się,
by podnieść powieki. Zalewa mnie fala granatu. Dlatego tego nie chciałem, to
zbyt intymne doznanie. Gdy próbuję uciec wzrokiem, powstrzymuje mnie.
- Patrz na mnie, nie
chowaj się - rozkazuje. Nie rozumie, że to wszystko jest zbyt mocne? Jak mam
się nie chować przed czymś, czego się boję i czego nie rozumiem?
Wchodzi we mnie mocno, potęgując wszystkie
doznania. Tęskniłem za tym uczuciem. Jest tylko tu i teraz. Porusza pewnie biodrami, wpatrując się w moje oczy, sprawiając że znikają zbędne myśli i słowa.
Czuję się odsłonięty. Jakbym pierwszy raz w życiu doświadczał
prawdziwej wolności. Przez ostatnie dwa miesiące często uprawialiśmy seks,
spaliśmy razem, lecz to co jest teraz, w tej chwili, to coś zupełnie innego. To
już nie jest zwykły stosunek. Kochamy się bezwstydnie patrząc sobie w oczy. Mam
wrażenie, że jego tęczówki są całym moim światem. Tracę poczucie przynależności do rodziny, do wszystkiego co znam i
rozumiem. Staję się kimś zupełnie innym, kogo się boję. Dochodzę mocno, czując
na wargach delikatne pocałunki.
Zatraciłem poczucie czasu. Leżę bezpieczny w
ramionach Willa, czuję jego ciepło, zapach... Jestem senny. Oczy same mi się
zamykają ...
- Kocham cię - cichy
szept Williama... Serce bije mu tak spokojnie. Zawsze musi mnie zaskakiwać...?
Jesu juz myślałam ,że umarles ;-;
OdpowiedzUsuńCo ten William oddalił xD
Znaczy bardzo mi się podobało ale zdziwko xD
Dobrze Daniel! Dobrze!
Niech się pomartwi!:D
Powodzenia ,i nie starsz mnie tak :<
Nie umarłem, miałem zapalenie oskrzeli i zero siły do pisania :( Jestem na siebie wściekły, bo wszystko się przesunie. Nie uda mi się dokończyć opowiadania do końca marca jak planowałem :( Mówi się trudno.
UsuńPonieważ to już prawie koniec, więc pora na kluczową decyzję - kogo wolisz - Williama czy Daniela? Postaram się, aby ich historia do samego końca nie zawiodła :)
Twój Kitsune
William, tak bardzo w moim typie xD
OdpowiedzUsuńPisz pisz czekam na happy end c:
I mam nadzieje ,że z twoim zdrowiem dobrze
Jak facet choruje, to jest to koniec świata heheh. Zwykłe przeziębienie może nas zabić tacy jesteśmy delikatni :D
UsuńPiszę, piszę, ale końca nie widać.
Twój Kitsune
Cześć i czołem! :)
OdpowiedzUsuńNowa czytelniczka wita i zapewnia, że to opowiadanie zawładnęło jej sercem :) Jest bardzo... Lekkie. Przyjemnie się czyta a bohaterowie są po prostu CUDOWNI. Szczególnie Will, kurde no, niech mi ktoś takiego w prawdziwym życiu załatwi :3 ładnie proszę! Daniel tez jest świetny, bawiło mnie to jego początkowe zakłopotanie, jak poznał nowego profesorka :p no i ma zabawne przemyślenia :D
Ogólnie baaaardzo, baaardzo mi się podoba i na pewno będę stałym bywalcem! Już z niecierpliwością czekam na więcej!
Przesyłam morze weny!
Ruu
P.S - Jedyne do czego się mogę troszkę przyczepić, chociaż nie. To jest bardziej pytanie. Bo wszystko jest narazie takie sloooodkie, że się zastanawiam czy tak będzie do końca, czy może "sprawisz" im trochę kłopotów, żeby było ciekawiej? Nie mówię, że teraz jest nudno, ale ja lubię jak się trochę ludzie kłócą xD
To tyle xD
Odmeldowuje się! :)
Bardzo dziękuję za miłe słowa :)
UsuńWięcej będzie już niedługo - jutro lub w sobotę. Po chorobie ciężko mi wszystko nadgonić, ale staram się jak mogę.
Jeśli chodzi o zakończenie to niczego nie zdradzę. Wybacz :D Jednego możesz być pewna - nudno nie będzie. Cierpliwości :)
To moje pierwsze opowiadanie yaoi, więc celowo wybrałem lekki temat, bo chciałem sprawdzić czy dam sobie radę i czy będę w stanie je ukończyć, czy też szybko się zniechęcę i porzucę bloga. Wkręciłem się w pisanie. Mam już zaplanowane 2 kolejne, więc jeśli będziesz mnie odwiedzać, postaram się umilić Ci czas.
Twój Kitsune
Spodziewałam się, że nie uchylisz rąbka tajemnicy, no ale trudno :D na pewno będę Cię odwiedzać i trzymam za słowo! Nie lubię nudy :)
UsuńZnam to uczucie. Sama mam często slomiany zapał a ostatnio mam taką ochotę pisać yaoi, że na razie wszystko ląduje w tzw. 'szufladzie', ale mam nadzieje, ze się szybko nie zniechece i będę dalej tworzyc :)
Też nie lubię nudy. Poza tym moim celem nie jest pisanie o czymś, co wszyscy już dobrze znają. Niech się dzieje coś nowego :)
UsuńPisz, jeśli lubisz. To fajna zabawa. Liczę na to, że dasz poczytać :D
Twój Kitsune
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak wspaniały rozdział, Will pokazał twardszą stronę... Daniel samotnie się czuł i mamy wypowiedziane przez Willa słowo "kocham"..
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Will pokazał tą twardszą stronę, Daniel bardzo samotnie się czuł, i wypowiedzianie "kocham" przez Willa
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia