niedziela, 2 października 2016

Rozdział XV


Szkolne opowieści: Mój uczeń- opowiadanie yaoi (część II)

 

- Will, mam do ciebie taką małą, lecz nietypową prośbę. Liczę jednak na to, że się zgodzisz.
- Skoro wujek tak mówi, to zamieniam się w słuch – uśmiecham się do starszego mężczyzny, który od kilku godzin przygląda mi się badawczo.
- Wiem, że zarezerwowałeś już stolik w restauracji, ale czy moglibyśmy zjeść kolację w domu?
- Ma wujek na myśli moje mieszkanie? Nie ma sprawy. Będzie mi bardzo miło.
- Nie. Chciałbym, abyśmy pojechali do domu. Dawno tam nie byłem, a biorąc pod uwagę twój zawrotny tryb życia, jestem pewny, że ty także unikasz odwiedzin.
- Nie unikam. Rzadko tam jeżdżę, przyznaję, ale to dlatego, że dom jest teraz taki pusty. Po śmierci dziadka cisza, która w nim panuje jest nie do wytrzymania... – przyznaję niechętnie.
- Być może moja prośba nie jest ci na rękę, ale zależy mi na tym – kładzie mi rękę na ramieniu oczekując mojej zgody.
- Zadzwonię do gospodyni i uprzedzę ją o naszym przyjeździe.
- Będziemy sami? A Daniel?
- Nie musi mi wujek o nim przypominać. Tak, zaprosiłem go, bo bardzo bym chciał, abyście się lepiej poznali.
- Więc w czym problem?
- Nigdy wcześniej nie był w tym domu, a ja... - zamyślam się na chwilę. Gdy byłem jego nauczycielem, mieszkałem tam razem z dziadkiem. Bardzo chciałem przedstawić mu Daniela, ale dziadek zaczął chorować. Czekałem na lepszy moment, który nigdy nie nadszedł... - Daniel w naszym domu... To nawet dla mnie brzmi nieco abstrakcyjnie.
- Jeśli tego nie chcesz, to możemy pójść do restauracji.
- Chcę, bardzo chcę. Kocham go i...
- To, że go kochasz wiem od dawna, więc nie musisz mi się tłumaczyć. Zacznij od tego, próbujesz przemilczeć, to może wspólnie znajdziemy jakieś rozwiązanie – obserwuję jak wujek rozsiada się wygodnie na fotelu w moim gabinecie i ani na chwilę nie spuszcza za mnie wzroku.
- Przed wujkiem nic się nie ukryje... - wzdycham.
- To prawda – zaczyna się śmiać. - No dalej, mów co to jest.
- Chodzi o rodziców Daniela. Mam ich poznać w przyszłym tygodniu.
- To świetnie! Widzę, że sprawa nabiera rozpędu. Bardzo się cieszę, chłopcze.
- Nie ma z czego. Daniel powiedział tylko tyle, że przedstawi im osobę, którą kocha. Słowem nie wspomniał, że tą osobę jest inny mężczyzna – na chwilę pozwalam, by maska opanowania spadła z mojej twarzy. Im częściej o tym myślę, tym bardziej upewniam się w przekonaniu, że w przyszłym tygodniu stracę Daniela już na zawsze...
- Tego tak się boisz?! Chyba do reszty zgłupiałeś! - wyrokuje wujek Harry, przybierając groźną minę.
- Wujku, nic nie rozumiesz? To będzie dla nich szok. Ich kochany jedynak, który ma przed sobą świetlaną przyszłość, a w perspektywie przejęcie rodzinnej firmy...
- Bredzisz, mój chłopcze. Twoje wywody nijak się mają do rzeczywistości!
- Z całym szacunkiem, ale to nie do końca jest tak.
- Ja?! Ja nie rozumiem?! To ty niczego nie rozumiesz! Po pierwsze, kochacie się. To niezaprzeczalny fakt. Widać to chociażby w sposobie, w jaki na siebie parzycie.
- Ale...
- Nie przerywaj mi. Jeszcze nie skończyłem. Po drugie, jesteś młodym i bardzo obrotnym biznesmenem, który z roku na rok wyrasta na światowego potentata w branży IT. Jeśli rodzicom tego chłopaka zależy na jego świetlanej przyszłości, to nigdzie nie osiągnie więcej, niż przy twoim boku. A po trzecie, i to jest najważniejsze – wskazuje na mnie palcem – jesteś szalenie przystojny. Wystarczy jeden twój uśmiech, by powalić ich na kolana. Pochodzisz z dobrej i bogatej rodziny, masz kontakty na całym świecie. Prawda jest taka, że mógłbyś kupić sobie ten ich rodzinny biznes i nawet byś tego nie odczuł, prawda? Tak więc głowa do góry! Uśmiechaj się, praw komplementy jego mamie... Kobiety bardzo to lubią. Pamiętasz, przecież, nie raz cię uczyłem jak to się robi, prawda? Tylko nie mów o tym Bellowi, będzie mnie zadręczał bez końca. Potraktuj jego rodziców jako potencjalnych wspólników. „Negocjując zdobywasz to, co chcesz”. To słowa twojego dziadka, ale idealnie odzwierciedlają sytuację.
- A dzieci? Przecież nie będziemy ich mieć.
- Weź przykład ze mnie. Ja też nie mam dzieci, a doczekałem się wspaniałego syna.
- W ustach wujka cała ta sprawa brzmi znacznie bardziej optymistycznie...
- Bo taka jest prawda! Świat idzie do przodu. Jeśli ty i Daniel jesteście w sobie zakochani, jeśli wspieracie się i pomagacie sobie wzajemnie, to nikt nie ma prawa ingerować w wasz związek! Ja z pewnością nie będę tego robić. Masz moje pełne wsparcie i błogosławieństwo w tej sprawie. A teraz chodź tu i przytul wujka – uśmiecha się do mnie przez łzy. - I pamiętaj, wystarczy jeden telefon, a wkroczę do akcji. Oczaruję jego mamusię do tego stopnia, że będzie mi jadła z ręki!
- Jesteś kochany, wujku Harry. Dziękuję, że mnie wysłuchałeś.
- To ja dziękuję, chłopcze. Przecież wiesz, że gdyby nie dziadek, który nigdy nie pozwalał mi rozpieszczać cię tak jak na to zasługiwałeś, miałbyś więcej pewności siebie, ale to się zmieni, zobaczysz. A teraz powiedz Danielowi, że nastąpiła zmiana planów i jedziemy świętować za miasto.
Słowa mojego „ojca” bardzo podniosły mnie na duchu. Jeśli wujek Harry twierdzi, że wszystko będzie dobrze, a on zazwyczaj ma rację, to tak właśnie będzie. Kocham Daniela ponad wszystko. Chcę z nim być. Pomogę mu w karierze, będę się o niego troszczyć. Jestem pewny, że nikt nie da mu więcej niż ja. Nie zrezygnuję z naszego związku. Będę walczyć, jeśli zmuszą mnie do tego okoliczności. I wygram.
Obserwuję przez chwilę mojego chłopaka. Rozmawia z dyrektorem działu reklamy. Jeszcze o tym nie wie, lecz już wkrótce przejmie jego obowiązki. Dyrektor poprosił mnie o rozwiązanie umowy. Chce przenieść się z rodziną do innego kraju, by móc opiekować się teściami, którzy podupadli na zdrowiu. Biorąc pod uwagę jego kreatywność, świetnie odnajdzie się na tym stanowisku. Muszę tylko poczekać aż ukończy staż w firmie pana Chenga, a potem... Już zawsze będziemy razem.
Wyciągam telefon i wysyłam mu wiadomość, prosząc o chwilę rozmowy. Wychodzę na klatkę schodową, gdzie dawniej przychodziłem palić. Wiem, że nie będę musiał długo czekać. Chłopak pojawia się dosłownie po chwili.
- Will, coś się stało?
- W sumie to nie. Chciałem ci tylko powiedzieć, że odwołałem rezerwację na dzisiejszą kolację. Nie pójdziemy do restauracji. Wujek nie ma na to ochoty.
- To z mojego powodu? - posyła mi smutne spojrzenie.
- Oczywiście, że nie – czochram go po jasnobrązowych włosach. - Kolację zjemy w domu.
- Oszalałeś?! Trzeba natychmiast jechać do mieszkania i posprzątać! Jak mogłeś zaprosić najbliższego krewnego do domu i nic mi nie powiedzieć?! Która jest godzina?! Może jeszcze nie jest za późno...! – nerwowo spogląda na zegarek, a ja wybucham śmiechem. - Dlaczego się śmiejesz?! To sytuacja kryzysowa!
- Śmieję się, bo wujek nie miał na myśli mojego mieszkania, ale nasz dom za miastem – przytulam go do siebie. - Przenieśliśmy się tam po śmierci moich rodziców, gdy dziadek i wujek Harry przejęli nade mną opiekę. Mieszkam w apartamentowcu, bo nie przepadam za hotelami. Musiałbym codziennie marnować sporo czasu na dojazdy. Kiedy żył mój dziadek właśnie tak robiłem, ale teraz...
- Przepraszam, nie wiedziałem.
- Więc zgadzasz się? - upewniam się.
- Na co? - jego oczy aż lśnią z zaciekawienia.
- Pojedziesz z nami na kolację?
- Do twojego domu?
- Jeśli chcesz... – dotykam jego policzka.
- Bardzo! - przytula się do mnie spontanicznie.
- Cieszę się – pochylam się, by pocałować go w usta.
- Will... Zaczekaj... - przykłada palce do moich ust.
- O co znowu chodzi? - dziwię się.
- Nie tutaj... Ktoś może nas zobaczyć i... - rumieni się.
- No i co tego? Jeśli nas zobaczą to tym lepiej. Nie będę musiał wrzeszczeć przez megafon, że jesteś mój i mają się trzymać od ciebie z daleka.
- Jak zawsze szalony – ociera się wargami o moje usta.
- Takiego mnie kochasz – szepczę w odpowiedzi, starając się pogłębić pocałunek.
- Ponad wszystko – zarzuca mi ramiona na szyję.
- Wyjeżdżamy za pół godziny – informuję go, niechętnie się odrywając.
- Nie odchodź jeszcze – tuli się.
- Mam spotkanie w sprawie zmian w prawie podatkowym.
- Skoro tak... – uwalnia mnie, robiąc przy tym niezadowoloną minę.
- Nie patrz tak na mnie. Później ci to wynagrodzę. Obiecuję – całuję zaskoczonego chłopaka przelotnie w policzek napawając się jego ciemniejącym rumieńcom.
Przez większość drogi do domu wujek Harry zasypuje nas anegdotami z ostatniej podróży. Okazało się, że poznał jakiegoś pirata, który za niewielką opłatą zgodził się być jego przewodnikiem. Zgubili się na morzu trzeciego dnia podróży. Dryfowali przez kilkanaście godzin aż dopłynęli do jakiejś niewielkiej wyspy, na której nie było żadnego urządzenia, dzięki któremu wujek mógłby wezwać pomoc. Spędził z obcymi ludźmi ponad dwa tygodnie. To właśnie z racji jego nieprzewidywalnych pomysłów dziadek ograniczał nasze wspólne wyprawy do minimum, upierając się przy tym, że będzie nam towarzyszył. Bał się, że zginiemy podczas wspinaczki lub utkniemy gdzieś w dżungli. Jednym spojrzeniem potrafił pohamować zapędy brata. Po jego śmierci wujek ze zdwojoną siłą rzucił się odkrywać świat, zupełnie jakby chciał mu udowodnić, że poradzi sobie w o wiele gorszych sytuacjach.
- Jesteśmy na miejscu! - oświadcza uradowany, gdy kierowca otworzył nam drzwi.
- Will, to jest twój dom? - oczy Daniela robią się niesamowicie duże. - Wygląda jak pałac!
- Bo to był pałac, ale znacznie mniejszy. To skrzydło zostało dobudowane na moją wyraźną prośbę – chwali się wujek. - A to już pomysł Williama. Chodź, wszystko ci pokażę!
- Bardzo dziękuję.
Uradowany Daniel chłonie każde słowo z ust wujka, który mówi mu nie tylko o samym domu, lecz i o kompromitujących mnie wydarzeniach z dzieciństwa. Mały śmieje się ze mnie zasłuchany w opowieści, jak uparłem się, by zbudować własnoręcznie domek na drzewie, co skończyło się wielką katastrofą budowlaną oraz zniszczeniem samego drzewa lub gdy podpuszczony przez wujka uwierzyłem, że psy powinny żyć w stadach, więc gdy dziadek pozwolił mi przygarnąć kundelka ze schroniska, zamiast jednego psa, przywiozłem do domu aż osiem szczeniaków. Bardzo płakałem, gdy dziadek kazał mi je oddać. Zielonookiemu podobają się także setki zdjęć, które zdobią większość ścian w pokojach, na których zapisana jest praktycznie cała historia mojego życia w obrazkach.
- Widzisz, tu Will ma osiem lat. Dziadek kupił mu wtedy nowy komputer. Po miesiącu mu się znudził, więc rozłożył go na części. Chciał go ulepszyć. Kupiłem mu drugi, bo jak sam twierdził, był tak zaabsorbowany rozbieraniem, że nie zwrócił uwagi w jaki sposób poszczególne elementy były ze sobą połączone. To wydarzenie przyniosło początek innowacjom w naszej firmie. A na tym zdjęciu budujemy statek kosmiczny, korzystając ze starego samochodu jego ojca. Jak się domyślasz, ze statku nic nie wyszło. Niechcący nauczyłem go prowadzić, więc zaczął jeździć po posiadłości. Mój brat nie był zachwycony.
- To pan nauczył go jeździć jak szaleniec? - oskarżycielski ton Daniela sprawia, że wujek od razu zaczyna się bronić.
- Ależ skąd! Ja mu tylko pokazałem jak zmieniać biegi! Potem brat zadręczał mnie telefonami twierdząc, że William bierze udział w wyścigach samochodowych i jeśli się rozbije, to będzie wyłącznie moja wina.
- Wujku, może już wystarczy tych rodzinnych historii... – chcę jak najszybciej pohamować jego szczerość względem mojego ukochanego.
- Will, nie bądź taki. Twój wujek ma niesamowity dar do snucia opowieści. Mógłbym pana słuchać godzinami!
- Dziękuję, chłopcze. Bardzo mi miło. Liczę na to, że ty również odwdzięczysz mi się jakąś opowiastką.
- Ja? - Daniel niepewnie spogląda w moją stronę.
- Opowiedz mi o sobie. William jest raczej skryty i nie zdradził żadnych szczegółów. Kilka lat temu oświadczył kategorycznie, że jest zakochany, ale zanim zdążył cię nam przedstawić, rozstaliście się. A teraz jesteśmy tu razem, w naszym salonie. Jak do tego doszło?
- Szczęśliwy zbieg okoliczności – ucinam temat, by nie psuć miłej atmosfery. Wujek nie powinien naciskać na Daniela już na samym początku naszego związku.
- Nie. Twój wujek ma prawo wiedzieć. Rozstaliśmy się z mojego powodu, bo byłem głupi i zbyt zapatrzony w siebie. Nie pomyślałem wtedy o Williamie i jego uczuciach. Los bywa bardzo przewrotny, dlatego dał mi drugą szansę. Będę się bardzo starać, by naprawić to, co zostało zepsute między nami. Will jest bardzo wyrozumiały. Bardzo go kocham i chciałbym spędzić resztę życia przy jego boku.
- Masz rację, chłopcze. William jest naprawdę cudowny.
- Przestańcie! Możemy zmienić temat? - irytuję się.
- Jest też bardzo skromny. Zawsze taki był – wujek nie szczędzi mi komplementów.
- Nie zapominaj, że równie szybko tracę nad sobą panowanie – uśmiecham się złośliwie.
- A właśnie, skoro już jesteśmy przy chwaleniu cię. Mam dla ciebie prezent – obserwuje jak sięga do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyciąga z niej białą kopertę, którą mi podaje. - Proszę. To na urodziny.
- Wujku, dostałem już samochód...
- Najpierw przeczytaj – przerywa mi, cały się spinając.
Wyciągam złożoną kartkę i zaczynam uważnie studiować tekst.
- Oddajesz mi swoje udziały?! Nie możesz!
- Mogę. To moje akcje i zrobię z nimi co zechcę.
- Ale dlaczego?! Przecież sam mówiłeś, że potrzebujesz zysków by sfinansować...!
- Nie, Will. Dużo myślałem o tym, co ostatnio się stało. Mam już dosyć podróżowania, życia na walizkach, organizowania wypraw. Chciałbym więcej czasu spędzić tutaj, z tobą. Liczę na to, że razem z Danielem przeniesiecie się na wieś i będziecie dotrzymywać mi towarzystwa.
- Oddajesz mi akcje, chcesz wrócić do domu. Jeśli znowu masz problemy ze zdrowiem, to...
- Jak zawsze troskliwy - obdarza mnie dobrotliwym spojrzeniem. - Nie, dziecko. Nic mi nie jest - zapewnia.
- Na pewno? - nie wiem już co bardziej mną wstrząsnęło. Przekazanie akcji, czy wspólne mieszkanie. Decyzja wujka z pewnością podyktowana jest jakimiś ukrytymi motywami, które koniecznie powinienem z niego wyciągnąć.
- Danielu, a co ty powiesz? Byłbyś skłonny zamieszkać w tym domu? - sprytny staruszek próbuje przeciągnąć go na swoją stronę!
- Nie wiem, proszę pana.
- Nie mów do mnie „pan”. Jestem wujek Harry.
- Wujku, nadal nie rozumiem dlaczego chcesz oddać mi cały swój pakiet. A Alden? - ponownie przeglądam pismo, które zostało mi wręczone.
- Alden nie jest w stanie objąć steru. Ma ze sobą zbyt poważne problemy. Przećpa wszystko, jeśli go nie powstrzymamy.
- Rozmawiałem z Lindą o detektywie. Powiedziała, że to przemyśli i da mi znać.
- To dobrze. Szkoda mi go, ale muszę myśleć perspektywicznie. Ty jesteś w stanie wynieść firmę na szczyt, a on na dno.
- Wujku, nie oznacza to, że musisz przekazać mi akcje. Poradzę sobie i bez nich.
- Wiem. Mimo to podjąłem już decyzję. Od samego początku zarówno twój dziadek jak i ja wiedzieliśmy, że przekażemy je synowi. Nie doczekałem się swoich dzieci, lecz mimo to los był dla mnie bardzo łaskawy i dał mi najwspanialszego syna, o jakim marzy każdy ojciec. Jestem z ciebie bardzo dumny. Zawsze byłem. Chociaż nie jesteś mój, odziedziczyłeś po mnie wiele cech, o czym nie raz się przekonaliśmy. Pamiętasz, jak podczas jednej z wypraw koniecznie chciałeś nauczyć się łapać węże?
- Węże? Will nigdy nic o sobie nie mówił. Wujku, opowiedz mi o tym – nalega chłopak.
- Chcesz posłuchać? Z prawdziwą przyjemnością wszystko ci opowiem.
- Wujku, proszę cię. Miej litość... – zaczynam z niedowierzaniem kręcić głową.
- Nie zwracaj na niego uwagi. Po prostu nie chce się przyznać, że został zamknięty w pokoju hotelowym na ponad tydzień przez mojego brata.
- To okrutne! Dlaczego twój dziadek zrobił coś takiego?! - oburza się.
- Stwierdził, że woli gdy się uczę i kupił mi większość książek, które znajdowały się w lokalnym sklepie z pamiątkami – niechętnie wracam do wspomnień o dziadku. Jego utrata nadal mocno mnie boli.
- Potem uparł się, że zostanie nauczycielem. Odetchnęliśmy, bo co by było, gdyby wybrał drogę kierowcy wyścigowego?
- Wujku Harry! Przywołuję cię do porządku! Jak tak dalej pójdzie, to Daniel ode mnie ucieknie... - mruczę niezadowolony.
- Ja? Nigdy! Chcę wiedzieć o tobie wszystko! - mały, co ja z tobą mam...

22 komentarze:

  1. Miodzio
    Nosebleed przez cały czas ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Nie przyzwyczajałbym się do tego stanu :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Umysł fana teorii spiskowych od dawna podpowiada mi, że za słodkimi pozorami kryje się brutalna prawda, albo, jak w przypadku Willa i Daniela, brutalna przyszłość.
      Á propos: Kitsune, potwierdziłeś oficjalnie, że historia nie skończy się dobrze. Wcześniej były tylko teorie, a teraz mam dowód! Muhahaha...

      Usuń
    3. Pożyjemy, zobaczymy :D W każdym razie nie będzie części 3, co powinno dać Ci do myślenia :D A zakończenie? Nie jest jednoznaczne. A może będą dwa? Kto wie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Mapa myśli się rozrasta
      Dwa zakończenia? Jedno, acz niejednoznaczne? Mmm, będzie ciekawie :)
      Zawsze tak jest, zawsze. Wydaje się już, że ma się zarysową odpowiedź, a wyskakuje ci taki Kitsune i twierdzi, że jest całkiem inaczej. Deja vu.

      Usuń
    5. Wyskoczy Ci tak jeszcze parę razy. Uważaj na niego :D

      Wegi

      Usuń
  2. Jak ja lubię wujka Harry'ego (nie mam pojęcia jak poprawnie odmienia się to imię :/ w ogóle nigdy nie wiem jak się powinno pisać odmiany angielskich imion) chciałabym podróżować tyle co on :D
    Po raz kolejny udowadniasz mi jak bardzo cierpliwym człowiekiem jest Will. Ja na jego miejscu źle zniosłabym opowiadanie historii z mojego dzieciństwa. Właśnie z tego powodu moi rodzice nie mieli jeszcze okazji poznać żadnego mojego chłopaka XD

    Viva

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z własnego doświadczenia podpowiem Ci jedno - schowaj album ze zdjęciami głęboko, bardzo głęboko w szafie :D Moi rodzice kochają tego typu akcje, a nie ma nic gorszego jak opowiastka poparta słodką fotką, którą "tatuś pstryknął na pamiątkę"... Biedny Will, ma ich całe ściany :D Z drugiej strony zakochanie to dziwny stan. Chce się być z wybraną osobą cały czas, rozmawiać, patrzeć i wiedzieć wszystko. William to rozumie, pewnie dlatego pozwala Danielowi spojrzeć na siebie z nowej perspektywy.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Zakochanie zakochaniem ale dla mnie to jest walka o honor i dobre imię :D

      Usuń
  3. Cudowne *^* Wujek Harry taki dobry człowiek *przytula*. Coś świetnego. Dlaczego ja nie mam takiego wujka? Kitsune, ja chce takiego wujka!
    Po pierwsze: Will ma dobry pomysł co do wspólnej przyszłości z Danielem. Znając życie nie wypali… aaale, plan jest dobry :D
    Po drugie: Opowieści o Williamie są zabawne. Śmiechłam :D Najbardziej na tym o samochodzie.
    Po trzecie: Daniel niby taki wierny piesek, ale zobaczymy co się stanie na kolacji z rodzicami. Czekam na ten moment tak bardzo… Może ucieknie? Zobaczymy :D

    Wegi
    Ps. Zbiłam szybkę w telefonie… JAK?! Spadł mi już tyle razy, ze schodów, na beton, o ścianę… A spadł na klatce i się potłukł… Jak? ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wegi... Telefony nie latają... Zwłaszcza na klatce... Przykro mi z powodu Twojej straty. Trzeba odesłać delikwenta na zasłużoną emeryturę i kupić nowy. Polecam różowy :D
      Też nie mam takiego wujka. Pech. Za to mój dziadek przypominał ulubieńca większości czytelniczek - kochanego dziadziusia Eryka :D
      Przyjazd rodziców już wkrótce. Jeśli uda mi się opisać to w nocy, rozdział pojawi się jutro. Jeśli nie, to we wtorek. Wierz mi, nikt nie ucieknie, ale będzie się działo :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Nawet jak włączę tryb samolotowy? Niemożliwe! :o Czy ja wiem? Wolę zielony *^*
      "Ulubieńca większości czytelników"? Naprawdę? NAPRAWDĘ?! Kitsune, otrząśnij się ;-;
      Wierzę. Wierzę i czekam! To naprawdę ciekawy moment.

      Wegi

      Usuń
    3. Tryb samolotowy. Dobre :D Skoro Twój telefon wybrał się w daleką podróż, to liczę na jakąś pocztówkę i pozdrowienia. Może da się naprawić? Chociaż z własnego doświadczenia wiem, że czasami łatwiej kupić nowy, bo wymiana ekranu może przewyższyć koszt telefonu.
      Zielony? Serio?! Zawiodłaś mnie. Myślałem, że będziemy się wspierać w bólu, a ty taka dywersja...
      Dziadek był uwielbiany. Dostałem od Was całą masę komentarzy dotyczących tego bohatera. Kto wie, może powinienem napisać osobne opowiadanie tylko o dziadziusiu :D

      Usuń
    4. Wegi, tak na przyszłość: telefony z zasady nie są nurkami, piszę z czwartkowego doświadczenia, więc, jeśli ma marzenia o wodzie, należy zrobić mu wykład o BHP. Mój nie słuchał i teraz leży martwy. Tak, martwy.

      Usuń
    5. Oczywiście, że przyśle pocztówkę. Jakaś pamiątka? Pisz, a przywiozę :D
      Nie jest tak źle, zobaczymy co powie na to ojciec. Zobaczymy…
      Wybacz Kitsune, róż to nie mój kolor. Tobie też radzę go zmienić bo gryzie się z rudawym :D
      O tym jak po kilkunastu wypadkach w końcu ginie? To byłoby cudowne! Zgadzam się, więc pisz :D

      Wegi

      Usuń
    6. Lidka, mój już się topił 2 razy. Nie ma obu nóg (głośników)… Biedaczek nie słuchał mamy i co teraz? Chyba trzeba będzie kupić nowy :c

      Wegi

      Usuń
  4. Mały, nie szalej, bo ja tu jeszcze pisać nie skończyłem. Mój komputer aż wyrywa się do pracy, a ja tu nowe anime odkryłem, które chciałbym obejrzeć, ale pisanie... Może jakoś je wcisnę. To tylko godzinka :D
    Mama i tata w samolocie, nie mogą się doczekać na spotkanie z przyszłą synową :D Will, oby wujek Harry miał rację. Liczę na to, że dasz radę i zawalczysz o swoje szczęście. Bo jak nie, to...

    Twój Kitsune

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś czuję, że zaraz wyskoczy Alden z jakimś niecnym planem przejęcia świata (firmy/zaszkodzenia Willowi)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alden miałby szkodzić Willowi? Dlaczego? Przecież to kuzyn-anioł :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Hejka,
    wspaniale uwielbiam wujka Harrego te opowiastki o Willu i jego dzieciństwie, i tak jak się spodziewałam przekazał swoje udzialy Willowi,
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, uwielbiam wujka Harrego te opowiastki o Willu i jego dziecinstwie, i tak jak się spodziewałam przekazał swoje udzialy, no uff przemówił do rozmu, zeby nie martwił się o rodziców Daniela...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń