piątek, 14 października 2016

Rozdział I


„Grzech


Kolejna zarwana noc... Wielki zegar w kącie wybija drugą. Wierzyć mi się nie chce, że już tak późno... Przeciągam się, by rozbudzić nieco zesztywniałe mięśnie. Rozglądam się po mojej pracowni. Antyczne biurko pokryte jest setkami kartek, porozrzucanych książek, artykułów naukowych oraz dokumentów sporządzonych przez moich przodków. Niektóre z nich są tak stare, iż mam wrażenie, że rozlecą się w drobny mak, jeśli nie będę ostrożnie z nimi postępować. Kogo to teraz obchodzi? Z pewnością nie mnie. Mam zadanie do wykonania i tylko to się liczy. Potem pomyślę jak „ratować” te rozpadające się strzępy.
Wstaję z fotela i podchodzę do drzwi, prowadzących do ogrodu. Nie lubię ich otwierać, zwłaszcza o takiej porze. Są jawnym zaproszeniem dla wszelkiego zła, które czai się w mroku. Jednak dzisiaj, w tę nieco mroźną, październikową noc, robię wyjątek. Wychodzę na taras by przez chwilę móc podziwiać srebrny księżyc, rozświetlający niebo oraz setki tysięcy gwiazd. Mam wrażenie, iż upłynęły całe wieki, odkąd widziałem je po raz ostatni...
- Piękne, prawda? - zmysłowy szept drażni moje ucho.
- To ty... - wypowiadam te słowa z pogardą, dając mu do zrozumienia, że nie jest tu mile widziany.
- Tęskniłeś? - pyta, śmiejąc się przy tym cicho.
- Nie! - warczę w odpowiedzi.
- Szkoda – udaje zasmuconego. - Ja bardzo tęskniłem. Za domem, tutejszym powietrzem – bierze głęboki wdech, jakby za wszelką cenę próbował udowodnić, że akurat to miejsce jest w jakikolwiek sposób bardziej wyjątkowe od innych. - I oczywiście za tobą, Jack...
- Mówisz tak tylko dlatego, żeby mnie wkurzyć, prawda? - cofam się do środka, próbując zamknąć mu drzwi przed nosem, lecz zdążył to przewidzieć i korzystając ze swojej nadludzkiej szybkości, rozsiadł się już w moim fotelu. Zsuwa z głowy czarny kaptur, ukazując burzą ognistych, czerwonych włosów, które ledwo sięgają mu za ucho. Jaskrawe pasma kontrastują z bladą cerą. Wygląda wstrętnie.
- Jeszcze pracujesz? - dziwi się, pochylając nad dokumentami. - Widzę, że robisz postępy – kpi ze mnie, podziwiając bałagan, który tu panuje.
- Nie twoja sprawa.
- Nie bądź taki, Jack. Nie widzieliśmy się od blisko roku. Nie chcesz wiedzieć co u mnie słychać? - wlepia we mnie swoje błyszczące, zielone oczy i podpiera głowę na dłoniach, z których uprzednio ściąga rękawiczki. Nawet przy skromnym oświetleniu, jakie zapewnia lampka, ustawiona na biurku oraz ogień w kominku, doskonale widzę jego białą skórę, szkliste paznokcie oraz niewielkie kły, które celowo odsłania, uśmiechając się... Cholerny wampir.
- Mów czego chcesz i wynoś się. Nie mam czasu na zabawę.
- No cóż, skoro tak stawiasz sprawę – wstaje z fotela i sięga do torby, którą ma przewieszoną przez ramię. - Przywiozłem ci same drogocenne okazy. Może one sprawią, że humor ci się poprawi – zaczyna wyciągać pojemniczki oraz fiolki pełne niezwykle rzadkich ziół, które zbierał na całym świecie. Są bezcenne i przydadzą mi się w dalszych badaniach, lecz nie mam w zwyczaju mówić mu takich rzeczy. To jego psi obowiązek, by mi je dostarczyć.
- A dziennik? - dopytuję.
- Mam i dziennik – wyciąga z torby niewielki, oprawiony w jedwab notatnik, w którym prowadził zapiski.
- Mógłbyś zacząć w końcu korzystać z komputera. Mamy już XXI wiek.
- Masz rację. Jak ten czas szybko leci – uśmiecha się tajemniczo.
- Jeśli nie stać cię na komputer to...
- Dobrze wiesz, że to nie kwestia pieniędzy, a moich przyzwyczajeń. Lubię dotyk papieru.
- Pokaż – wyrywam mu notatnik z rąk uważając, by w żadnym wypadku nie dotknąć jego martwej skóry. - Masz coś jeszcze? - pytam, nie odrywając wzroku od starannego pisma, którym wypełnił kartki.
- Owszem – wyciąga z torby kolejny notatnik, znacznie starszy i dużo bardziej zniszczony.
- Jeśli masz zamiar pracować w taki sposób... - krytykuję jego beztroskie podejście do mojej ciężkiej pracy.
- To nie mój – przerywa mi pośpiesznie, tuląc do siebie mocno sfatygowany brulion. - To pamiętnik twojego bardzo dalekiego krewniaka, Malcolma. Pamiętasz go? Był niesamowity. Odbył najdzikszą podróż o jakiej kiedykolwiek słyszałem. Podążenie jego śladami sprawiło mi mnóstwo frajdy.
- Co takiego?! Skąd go masz?! - chcę jak najszybciej odebrać mu tak cenne znalezisko, lecz znowu korzysta ze swojej nadludzkiej szybkości, by uciec na drugi koniec pokoju.
- Chciałbyś przeczytać? Jest tu zapisanych sporo przydatnych informacji – obraca go ostrożnie w dłoniach.
- Oddawaj! - wrzeszczę, tracąc nad sobą panowanie.
- Oddam, ale nie za darmo – przebiegły uśmieszek pojawia się na jego ustach.
- Masz czelność stawiać mi warunki, ty martwa kreaturo?!
- Nie martwa, a długowieczna. To istotna różnica. Już ci to kiedyś tłumaczyłem, nie pamiętasz? - wymądrza się pilnując dystansu między nami.
- Tak czy inaczej jesteś tylko zbędnym balastem, z którym muszę żyć, ale to nie potrwa już długo. Pewna firma złożyła mi bardzo ciekawą ofertę. Chcą kupić ten dom wraz z ogrodem.
- Dom?! Oszalałeś?! - oburza się, mrużąc nienaturalnie zielone oczy. - Jack... Nie wolno ci nawet o tym myśleć! To profanacja!
- Profanacją jest to, że jeszcze żyjesz. Gdy sprzedam dom, który objęty jest kontraktem, wreszcie się od ciebie uwolnię. Nowy właściciel zamierza go zamienić na hotel połączony ze spa. Wiesz co to spa?
- Jack! Przestań! - zakrywa uszy dłońmi, jakby raniło go samo słuchanie o moich planach.
- Nie martw się. Może pozwolą ci tu zostać...
- Nie waż się tego robić! Ten dom to mój jedyny azyl! Nie masz prawa go sprzedawać! Poza tym połowa należy do mnie! Jeśli to zrobisz, stracisz dach nad głową. Nie będę w stanie cię chronić. Zamierzasz ryzykować życiem tylko po to, by się mnie pozbyć?! - unosi się gniewem.
- Martwisz się o mnie czy o siebie, ty parszywy egoisto?! To przez ciebie muszę tu tkwić!
- Nic na to nie poradzę! Twoi poprzednicy potrafili się ze mną dogadać, tylko twój ojciec i ty stwarzacie niekończące się problemy – teatralnym gestem dotyka dłonią czoła i kręci z niedowierzaniem głową.
- Nazywasz problemem fakt, że nie chcemy karmić cię swoją krwią? - szydzę z czerwonowłosego.
- Jack, nie bądź taki... Podarowałbyś mi chociaż kilka kropli – uśmiecha się przymilnie. - W zamian za to oddam ci dziennik Malcolma – szczuje mnie, siląc się na słodki ton.
- I tak mi go oddasz. A na krew nie masz co liczyć. Zdychaj z głodu!
- Nawet byś tego nie poczuł – zapewnia, mierząc mnie diabelskim spojrzeniem.
- Mowy nie ma! Znajdź innego idiotę, który będzie się dla ciebie poświęcał! Już samo przebywanie z tobą w jednym pomieszczeniu wywołuje mdłości.
- No dobrze, już dobrze. Nie denerwuj się tak. Zrozumiałem. Nie znaczy nie – wzdycha. - Na szczęście mam inną alternatywę – dodaje znacznie ciszej, mówiąc to bardziej do siebie, niż do mnie.
- Skoro zrozumiałeś to oddawaj dziennik – wyciągam dłoń czekając, aż mi go w końcu przekaże.
- Nie chcesz dać mi krwi, więc mam inną prośbę. Pozwól mi tu zostać na czas pełni.
- Na czas pełni? To aż cztery noce!
- Posiadłość chroni mnie przed atakami tych, którzy na mnie polują. Tak się składa, że niedaleko stąd odbywa się ich tajne zebranie. Nie jest wskazane, abym włóczył się sam po okolicy. Równie dobrze mógłbym wywiesić białą flagę i pozwolić, by mnie zaatakowali.
- Jesteś nieśmiertelny. Ludzie nie są w stanie cię skrzywdzić.
- Zwykli ludzie może i nie, ale agenci Organizacji to zupełnie inna bajka – dodaje, siadając na oparciu kanapy i wpatrując się w ogień. - Sam sobie nie poradzę.
- Ojej, biedny wampir... Myślisz, że wzbudzisz we mnie współczucie? - obejmuję się ramionami, nie szczędząc mu sarkastycznych słów.
- Nie. Chciałbym tylko, abyś dotrzymał swojej części umowy. Nie będę cię zmuszał, abyś mnie karmił, ale nie możesz odmówić mi noclegu – przypomina, zakładając kosmyki czerwonych włosów za ucho. - Ma to też dobre strony. Im dłużej zostanę, tym lepiej będziesz się czuł. Powinieneś być mi wdzięczny, że tak o ciebie dbam, Jack.
- Śpij tu sobie, jeśli chcesz, ale gdy minie pełnia...
- Wiem, wiem... Od razu znikam, obiecuję. Więc jak, umowa stoi? - pojawia się przede mną i wyciąga dłoń, uśmiechając się i wpatrując intensywnie w moje oczy.
- To wyjątkowa sytuacja. Nie przyzwyczajaj się, że zawsze tak będzie – zaznaczam z góry. - A jeśli mnie zaatakujesz – grożę mu palcem – wygnam cię!
- Zawsze mi to powtarzasz, a przecież jeszcze nigdy nie zrobiłem ci nic złego.
- Z tobą nigdy nic nie wiadomo.
- Nie uściśniesz mi dłoni? - pyta, bezczelnie mi się przyglądając.
- Brzydzi mnie twoja martwa skóra.
- No tak... - spuszcza wzrok. Ostatnia uwaga chyba go zabolała. Mam nadzieję, że na długo ją zapamięta i w końcu nauczy, by trzymać się ode mnie z daleka!
- A teraz – wyrywam mu dziennik z taką siłą, że na chwile traci równowagę – idź sobie, chcę poczytać.
- Wolałbym z tobą zostać, jeśli nie masz nic przeciwko – cofa się w stronę kominka. - Dawno się nie widzieliśmy, a ze względu na kontrakt powinniśmy...
- Oczywiście, że mam coś przeciwko! – obserwuję jak ściąga torbę, a następnie odpina guziki czarnego płaszcza, który na sobie ma. - Co robisz?
- Muszę odpocząć – informuje mnie, rozkładając się na tygrysiej skórze, jednocześnie składając swój płaszcza tak, by mógł posłużyć mu za poduszkę.
- Jest środek nocy. Za wcześnie na spanie. Stałeś się tak leniwy, że nie możesz zaczekać do świtu?
- Jestem zmęczony. Powrót do domu był bardzo męczący – odwraca się do mnie plecami, wpatrując w płomienie. - Pamiętaj, że masz mnie pilnować. We śnie jestem bezbronny – ziewa, wtulając się w prowizoryczne posłanie.
- Nie boisz się, że wrzucę cię do ognia?
- Zrób to, jeśli chcesz... - mruczy w odpowiedzi. - Tak mi dobrze... - zamyka oczy. Jego oddech momentalnie staje się bardzo równy i głęboki. Naprawdę zasnął... Przeklęty sługa piekieł...
Zaczyna świtać, gdy kończę lekturę sekretnych zapisków szalonego poszukiwacza przygód. Wampir miał rację. Bardzo ciekawe dzieło... Dokonał ważnego odkrycia, dzięki któremu moje badania nad nowym eliksirem powinny być tylko i wyłącznie formalnością. Spoglądam na zwiniętego w kłębek czerwonowłosego. Pomimo mrocznego snu, który ogarnął jego martwe ciało, wygląda na zmarzniętego. Ogień w kominku wypalił się, bo zapomniałem dołożyć drewna, zbyt zaabsorbowany opisami ziół. Trzeba było wypchnąć go stąd, a nie pozwalać zasypiać w pracowni, gdzie będę zmuszony oglądać go przez kolejne godziny. Niestety z racji łączącego nas kontraktu przedłużająca się rozłąka i mnie zaczynała doskwierać. Za każdym razem, gdy mnie odwiedza, muszę spędzić jak najwięcej czasu w jego obecności, by wzmocnić łączącą nas więź. Jeśli tego nie zrobię, odczuwam dyskomfort aż do kolejnego spotkania. Zazwyczaj gdy tylko podładuję mój wewnętrzny akumulator wampirzą energią, od razu wyrzucam zbędnego gościa za drzwi. Tym razem dłuższy pobyt przeklętego zdechlaka jest mi na rękę. Od dwóch miesięcy czekałem na niego czekałem. Za każdym razem naiwnie liczę na to, że więcej się nie zobaczymy, że ktoś mnie od niego uwolni, zdejmując z ramion ciężar, który muszę bezustannie dźwigać, ale on zawsze wraca... Sam nie mogę się go pozbyć, bo naraziłbym na niebezpieczeństwo rodzinę. Nie mam wyjścia z tej sytuacji.
Podchodzę bliżej i przyglądam się przez chwilę znienawidzonemu wampirowi. Musiał mieć nie więcej niż osiemnaście lat, gdy został przemieniony. Ma na sobie czarną tunikę z długimi rękawami, sięgającą do połowy ud oraz czarne spodnie, a na nogach ciężkie motocyklowe buty. Śpi tak mocno, że gdybym tylko chciał, mógłbym bez najmniejszego problemu przebić jego martwe serce srebrnym sztyletem lub wrzucić do ognia, by spalił się na popiół. Zamiast tego zmuszony jestem zawlec go do swojej sypialni... Bardzo niechętnie zarzucam go sobie na ramię. Chociaż jest ode mnie niższy tylko o głowę, spodziewałem się, że będzie cięższy. Tymczasem jego truchło waży tyle, co nic... Wzdycham ciężko i wychodzę z gabinetu, kierując się na górę.
Rzucam go na szezlong, który celowo odsuwam jak najdalej od mojego łóżka. Jego lewa ręka spada na podłogę. Korci mnie, by zostawić go w tej niewygodnej pozycji. Ostatecznie nie robi mu to różnicy. I tak nic nie czuje. Wiem z doświadczenia, że im lepiej się wyśpi, tym szybciej dojdę do siebie, więc zmuszam się, by przesunąć zwisającą kończynę z powrotem na posłanie. Łapię za rękaw jego tuniki. Czując mój dotyk, jak na złość, przesuwa się bliżej, zaskakując mnie tym gestem. Bezwiednie zaciskam palce na nadgarstku nieśmiertelnego. Uderza we mnie fala energii. Przez krótką chwilę czuję to, co on... Uwielbienie dla tego domu i rodziny oraz przerażający głód...

***
ZuSkaa ma dzisiaj urodziny! :) Z tej okazji składam Ci najserdeczniejsze życzenia! Dużo zdrowia, spełnienia marzeń, boskich prezentów (ponoć bóg Yato ma z tym coś wspólnego :D), uśmiechu przez cały rok, dobrych ocen w szkole oraz samych miłych chwil w towarzystwie najbliższych :)
Mam nadzieję, że dobrze się dzisiaj bawiłaś (Wegi obiecała, że się o to postara). Bardzo mnie cieszy, że chociaż w tak skromnej formie, ale mogę się dołączyć tej szalonej imprezy :) Sto lat!

Twój Kitsune

42 komentarze:

  1. Zielone oczy... hmm...
    Analizując wszystko akcja dzieje się w naszych czasach (brawa dla Emy jakby nie było wspomnienia o XXI w). Bohater (chyba główny) jest sceptycznie nastawiony do tego drugiego. Kitsuś zaciągnął się w stronę fantastyki. Hmmm ciekawe połączenie.

    Już w pierwszym rozdzialiku kłótnia i obrzydzenie.

    Jest nawiązanie do wątku genealogicznego tego Jacka. Czy on też jest z tej "innej" bajki?

    Nie wiem co szykujesz ale czuję, że mi się to spodoba ^^

    Ułożyłam już plan ich życia w conajmniej 4 wersjach ;-; To chyba troszkę za szybko. Przecież nawet nie znam imienia tego wampirka!

    ~Emy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wampir jest moją nową miłością :D Uwielbiam go za wszystko - cudownie zielone oczy, czerwone włosy, spokojny charakter. Za to Jack... No cóż, jego też można polubić... Chyba :P
      Tak, Jack jest narratorem i opowie nam swoją niezwykłą historię. Nie przepada za wampirami. Ciąży na nim magiczny kontrakt. Jednak życie niesie wiele niespodzianek :D
      Mam nadzieję, że nowe opowiadanie przypadnie Ci do gustu, bo będzie się dużo działo.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. O to czy mi przypadnie do gustu nie musisz się martwić. Odpowiedź jest oczywista przecież.

      Wampirek z opisu pierwsze co to skojarzył mi się z Dianą z Czekolady. Pewnie przez włosy.

      Kistuś mówi, że będzie się działo to tak będzie. Nasz tajemniczy lisek uwielbia takie rzeczy, co nie?

      ~Emy

      Usuń
    3. Zupełnie zapomniałem już o Dianie :D
      Blondyni mi się znudzili (Eryku, nie słyszałeś tego, jasne :D). Bohatera o długich, czarnych włosach zostawiam sobie na potem. A czerwony ma w sobie magię. Ciepłe. Energię. Poza tym to kolor pożądania. Za dużo zdradzę, więc nic już nie mówię :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Ty wiesz chytrusie jak podsycić u kogoś ciekawość zlepką zaledwie kilku zdań. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów! A mam takie pytanko... jak się nazywa nasz wampirek albo kiedy się tego dowiemy?

      ~Emy

      Usuń
    5. Już to wiecie :D
      W sumie ten rozdział wyjaśnił wszystko, co będzie się działo :D Kolejny jutro lub w niedzielę.

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. O nowy opowiadanko :>
    Może mnie nie przekonało początkowo bo semeś nie jest wampirkiem ale dam szanse! :D

    Czemu akurat połączenie zielone oczy i czerwone włosy? XD
    Nie spejalnie lubie to połączenie po kojarzy mi się ze świątecznymi elfami xd

    No to powodzenia i czekam na resztę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yagódka wróciła :) Tęskniłem :)
      A czemu wampir zawsze musi być seme? Ja jestem Kitsune i się na to nie zgadzam :D
      Czemu zielone? Bo ja mam zielone :D Podobają mi się czerwone włosy. Pasują do wampirzego klimatu. Wampir jest postacią nierzeczywistą. Może wyglądać jak chce (albo jak ja chcę). W przyszłości powstaną inne opowiadania o wampirach i dopiero wtedy wampir będzie seme :)
      Nowy rozdział niedługo. Obiecuję :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Też tęskniłam :D
      Ale jednak nie mogłam z Daniela seme xDDD
      Teraz już wracam! :DD

      No musieć nie muszą ale ja już mam taki kompleks wampira! XD(moje lof lof od kiedy małej yagódce sioster puściła zmierzch xD)

      Masz zielone oczęta? *O*
      Ale kjut kju :>

      No to czekam na semesia wampira! Z utęsknieniem wręcz!!

      Czekam czekam C;

      Usuń
    3. Zmierzch? Edward czy ten, jak mu tam, koleś z lasu... Nie pamiętam... Wolałem Edwarda :D Wiesz kogo mam na myśli, prawda?
      Opowiadanie o seme-wampirze dopiero w przyszłym roku. W tym roku pobawimy się uke-wampirem. Obiecuję, że nie będzie źle :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. "Pobawimy się" mówisz...
      xD
      Uwielbiam cię xD

      Edward Edward Edward...
      Nie pamietam :D

      Usuń
    5. Wiedziałem, że Edward :)
      Tak, pobawimy się :) Jeszcze tego nie widzisz? Mały wampir to świetna zabaweczka, zwłaszcza gdy jest zależny od kogoś bardzo złego i wrednego... :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. ...:DDDDDDDD
      Kitsuniu ty chory pojebie :D
      Twój tok myślenia jest kul

      Usuń
    7. Yagódko, bądź grzeczna.

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Ja? Przesz ja jestem bardzo grzeczna!

    ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. No proszę, proszę. Kitsune pisze o wampirach? No powiem szczerze, że ciekawa jestem co z tego wyniknie :)

    Jak mi Wegi powiedziała, że mam wbić na bloga po niespodziankę, to nie spodziewałam się życzeń od Ciebie, lisie. Dziękuję Ci bardzo <3

    ZuSkaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę :) Składanie życzeń to czysta przyjemność :) Zwłaszcza tak fajnej dziewczynie :D
      Co z tego wyniknie? Nie mam pojęcia. Liczę na coś romantyczno-dramatycznego :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Szczerze? Dobrze się zapowiada. (Wegi i wampiry?! Jak?!) Ciekawe co tam wymyśliłeś. :P Pierwszy raz spotykam się z wampirem uke.
    Nie wiem jak ty to zrobisz, ale mam nadzieję, że mnie do nich przekonasz. Jak sobie przypomnę tego Edwarda ze Zmierzchu, to mnie skręca. Dno. "Panie, tam są kuźde drzwi". Tyle mam do powiedzenia na jego temat :D

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmierzch widziałem, bo w kinie był całonocny maraton :D Świetnie się bawiłem i bardzo miło to wspominam. Nie zmienia to faktu, że jedyny wampir, który robi na mnie wrażenie, to Lestat, o czy niejednokrotnie wspominałem, ale on z pewnością nie jest uke :D
      Czemu uke? A czemu nie? Mam pomysł i nie zawaham się go zrealizować. Jak to wyjdzie? Nie wiem. Zobaczymy :D Może dobrze, a może kaszalot :P To nie będzie jedyne opowiadanie o wampirach, które planuję. W innym wampir musi być seme, bo Joleen tak chce :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. No widzisz. Tu jestem inna od reszty. Wokół mnie jest pełno dziewczyn, które piszczą, mdleją lub fangirlują, gdy tylko usłyszą "wampir". To jest straszne, nie chcę taka być ;-; Ale… nie będę, prawda? Prawda?!
      Myślałam, że napiszesz "Mam pomysł i nie zawacham się go użyć" :D Przypomniałeś mi koleżankę, tylko ona mówiła o ziemniakach. Taka moja Sasha *^*

      Wegi

      Usuń
    3. Niczego nie obiecuję :D Wampir, jak o wampir, może Cię zaczarować. Ja już go uwielbiam :D
      Jeśli nie przypadnie Wam do gustu, trudno. I tak będę kontynuował pisanie :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Ale… ale… ;-; Dobra, dam radę. Nie będę fangirlem!
      Możesz potem pisać o demonach, bo są kul. Taaak, demony są kul :D

      Wegi

      Usuń
    5. Nie będziesz? Jeszcze zobaczymy :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Nieeeeeee ;-;

      Wegi

      Usuń
    7. Tak :P Po stokroć tak :P

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Wampir? Szczerze powiedziawszy, spodziewałam się czegoś lepszego. Podobnie do Wegi nie gustuję w żadnych Zmierzchach, czy innych pseudo fantastykach. Z pretensjami nie do mnie, a do pana Andrzeja i Stephena (Wiedźmin, Miasteczko Salem), którzy winni są mej znieczulicy. I - znowu podobnie do Wegi - lubię demony, duchy, byleby takie złe, które nie przyjmują ludzkiej postaci, a ich zajęciem jest uprzykszanie życia. Demony są "kul".
    Aczkolwiek... Kitsune pisz dalej!
    Szkoda tylko, że wyspoilerowałeś w komentarzach połowę historii. A tak lubię niespodzinki :/

    Weny, weny, weny! (choć chyba nie ma z nią problemu, prawda? :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyna normalna :'D

      Wegi

      Usuń
    2. Jak trudno zadowolić kobiety...
      No cóż, spróbuję przekonać Was do mojego wampira, a jeśli nic z tego nie wyjdzie, przejdziemy do innego opowiadania, ok? Dajcie mi czas, powiedzmy z 10 rozdziałów. Potem mam dla Was "normalne" opowiadanie, o zwykłym nastolatku.
      Sapkowski i wampiry... Nie, dziękuję. Nie czytałem i nie zamierzam.
      Chciałyście wiedzieć czy wampir jest uke, to Wam napisałem. Czy to jest spoiler? Nie. Widać to już w pierwszym rozdziale. Dzisiaj wrzucę rozdział drugi. Może będzie lepiej :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    3. Wychodzi na to, że chyba jako jedyna pokochałam tą serię po pierwszym rozdziale :'D

      ~Emy

      Usuń
    4. Dziękuję Emy :) Jesteś kochana :)
      Zobaczysz, przyjdzie taki czas, że zmienią zdanie względem mojego małego wampira :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    5. Nie ma za co Kitsune ^^
      Skoro tak twierdzisz to tak się pewnie stanie :D

      ~Emy

      Usuń
    6. Kończę poprawki i za chwilę wrzucę nowy rozdział :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    7. Wegi, normalność to pojęcie naprawdę względne 😉

      Postaram przymknąć oko na wampirzą naturę czerwonowłosego. Nawet zrobię odwrotnie - będę się przyglądać uważnie tej wersji. Muszę się nauczyć wampirzych zachowań do listopada i jeszcze opisać je w scenariuszu. Jak połączyć dumne, piękne i majestatyczne z brutalnym i rządnym mordu? (A, taka ja na przykład)
      Ciekawa więc jestem charakteru tutejszego wampira. Mam nadzieję, że będzie on interesującą, kolorową, bogatą w czerń postacią. Wiem, że tutaj Kitsune mnie nie zawiedzie :)

      Usuń
    8. Lidka a ja Ci radzę - poczytaj Kroniki Wampirów Anne Rice. Tam jest wszystko, a także dużo więcej.
      Mój wampir jest słodki i uroczy. Po tacie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    9. Słyszałam sporo o Pamiętnikach i wiem, że to nie w moim guście. Ma być krew, depresje, magia, intrygi, a Pamiętniki, z tego co wiem, nie są Grą o Tron w realiach Moskwy spalonej bombami atomowymi, tak że dziękuję.

      Usuń
    10. Nie rozumiemy się. Pamiętniki wampirów mają tyle wspólnego z Kronikami wampirów, co Bolek i Lolek z anime :D Pamiętniki to jakiś amerykański serial dla nastolatek i bardzo zła książka. Kroniki wampirów Anne Rice to najbardziej niesamowite dzieło na temat wampirów, jakie kiedykolwiek powstało. Wujek google udzieli Ci wszelkich potrzebnych wskazówek :)
      Jeśli jeszcze nie czytałaś, MUSISZ!

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Już przy pierwszym zdaniu o kontraście BLADEJ skóry z włosami się szeroko do siebie uśmiechnęłam. Wampiryy <3
    Majestatyczne, eleganckie, nadludzko silne istoty <3
    CZEMU ON MA BYĆ UKE?! ;-; To koliduje z moim wyobrażeniem idealnego wampira! Sczzególnie w jałoicach ;-;
    ..aaale jak sie tak nad tym zastanowić... to opowiadanie Kitsune... Istnego mistrza *-*
    Jakaś zmiana nie musi być zła a może okazać bardzo kusząca ^^ tym bardziej że poleciłeś mi te opko po komentarzu o jakiś ostrych akcjach ;D czekam na więcej! *-*
    i... czerwone włosy... zielone oczy...
    co ja robię w yaoicu?! ;-; hahaha XD
    co prawda aktualnie mam ciemnoczerwone można powiedzieć podchodzące trochę pod brąz ale w coągu najbliższych dni chcę je przefarbować na czerwony czerwony

    OdpowiedzUsuń
  9. i gomen że usunęłam poprzedni komentarz ale raziły mnie literówki a nie wiem jak edytować komentarz XD (bo piszę z telefonu ;-;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu wampir jest uke? Mam taki kaprys :D Wiem, że potrafię opisać to w taki sposób, by przełamać obowiązujący schemat. Czy to się uda? Zobaczymy :D Sam nie mogę się doczekać co powiecie po zakończeniu opowiadania.
      Czerwone włosy mają w sobie coś magicznego :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  10. Powiem tak. Ciekawie się zapowiada...

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    uwielbiam opowiadania o wampirach i to już bardzo mi się spodobało, och niech Jack będzie milszy dla wampirka...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń