niedziela, 23 października 2016

Rozdział V


„Grzech


W nocy długo nie mogłem zasnąć, przyglądając się swojemu nadgarstkowi, w który pozwoliłem się ugryźć. Ostre kły przecięły skórę... Ta niepewność, malująca się w wyblakłych oczach... A potem... Dlaczego poczułem aż tak silne pożądanie? Przecież nie jestem już młodym chłopakiem, który podnieca się z byle powodu. Czemu akurat on? Ten parszywiec, którego szczerze nienawidzę, wzbudził we mnie coś, o czym już dawno zapomniałem. Nie rozumiem...
David wspominał o tym, że chce sprzedawać Sina innym dla seksu. Sam również chciał go wykorzystać... Seks z wampirem... Też mi coś! Nie słyszałem chyba o bardziej wyuzdanej perwersji. Czy dotykanie kogoś, kto umarł setki lat temu może być podniecające? Jego skóra jest martwa i zimna. Z obrzydzeniem wspominam, jak zacisnął swoje drobne dłonie na moim ręku albo zlizywał krew językiem... Fuj! Mam uwierzyć w to, że są ludzie, którzy zapłacą za takie „przyjemności”? Niemożliwe!
Wampirowi jest przecież wszystko jedno. Niczego nie czuje. Wątpię czy odbiera jakiekolwiek bodźce poza głodem. Zawsze trzyma spory dystans. Nie ma mowy, by zależało mu na byciu dotykanym przez innych. Kontakt fizyczny oznacza dla niego jedno – jedzenie.
Przez te rozmyślania, zasypiam dopiero nad ranem i budzę się późnym popołudniem. Służący bez słowa podaje mi śniadanie.
- Zamówiłeś Sinowi coś do ubrania?
- Tak, panie. Nie wiem tylko czy będzie miał okazję założyć nowe rzeczy.
- Dlaczego?
- Spodziewam się przesyłki dopiero jutro rano. Do tego czasu panicza Sina już tu nie będzie.
- Nie będzie?
- Minęła pełnia – przypomina mi, wycierając naczynia lnianą ściereczką. - Odejdzie zaraz po obudzeniu. Zawsze tak robi.
- Wolałbyś, aby został?
- Wolałbym, by nikt go nie schwytał. Panie, aż boję się myśleć o tym, co się z tobą stanie, jeśli pan Aaron go złapie!
- Nie musisz mi tego przypominać – wzdycham niezadowolony. - Gdzie on jest?
- Śpi w pracowni.
- Dlaczego akurat tam?! - irytuję się.
- Nie wiem. Pozwoliłem sobie okryć go kocem. Dołożyłem także drewna do kominka. Nie wygląda najlepiej – zmartwienie w jego głosie mówi mi wszystko.
- Szlag by go trafił – pomstuję cicho, kierując się we wskazanym kierunku.
Wampir leży skulony na podłodze. Jego włosy znowu stały się jasne, skóra prawie przezroczysta. Nadal ma na sobie rzeczy, które mu dałem. Niechętnie pochylam się nad nim, po czym podciągam bluzę do góry, by lepiej przyjrzeć się bliźnie na jego klatce piersiowej. Wygląda strasznie... Świetnie, tylko tego było mi trzeba...
Poprawiam koc i podchodzę do sofy, na której leży jego torba. Zazwyczaj mało mnie obchodzi co ze sobą ma, ale po obejrzeniu medalionu, chcę wiedzieć o nim więcej. Bez wahania zaglądam do środka ciesząc się z faktu, że minie jeszcze kilka godzin, zanim się wybudzi. A nawet gdyby przyłapał mnie na gorącym uczynku, nie mam sobie nic do zarzucenia. Działam w słusznej sprawie.
Wyciągam niewielki welurowy woreczek, zawiązany rzemykiem. W środku znajduje się kilkanaście oszlifowanych kamieni. Niektóre z nich są naprawdę spore. No dobrze, czyli mamy tu fortunę w diamentach. Co jeszcze? Niewielki srebrny sztylet, wieczne pióro, którym posługuje się prowadząc zapiski, zupełnie nowy notatnik, rękawiczki. O proszę, kolejny welurowy woreczek, z którego wyjmuję wysadzaną kamieniami spinkę do włosów. Bardziej pasowałaby jakiejś kobiecie... Hmm... To już wszystko? Żadnych podejrzanych przedmiotów, a co za tym idzie, żadnych wskazówek, podpowiedzi co dalej... Odkładam wszystko z powrotem do torby. Czuję się nieco rozczarowany. Spodziewałem się... Sam nie wiem czego się spodziewałem. Jakichś osobistych drobiazgów? Zdjęć? Telefonu? Kluczy? Nic tu nie ma... Na wszelki wypadek przeszukuję także kieszenie jego czarnego płaszcza. Są puste.
Zirytowany zabieram się za swoje obowiązki. Po kilku godzinach Henryk przynosi mi herbatę. Kątem oka sprawdza, czy Sin nadal tu jest.
- Nie wyrzucę go – odpowiadam na pytanie, którego nie ośmielił mi się zadać.
- Słuszna decyzja, panie – uśmiecha się zadowolony.
- Obyś miał rację – kontynuuję swoje badania. - Możesz iść spać. Nie będziesz mi już dzisiaj potrzebny.
- Dobranoc, panie – kłania się, po czym wychodzi, zamykając bezszelestnie drzwi. Zostajemy sami...
Około drugiej w nocy jestem już zmęczony, a nie wolno mi usnąć do czasu, aż ten śpioch się nie wybudzi. Dla zabicia czasu po raz kolejny zaczynam przeglądać jego obserwacje na temat ziół. Mija prawie godzina zanim udaje mi się wychwycić ciche jęknięcie, dobywające się spod koca.
- Nie śpisz już? - odkładam notatnik na stole i obchodzę biurko.
- Nie – odpowiada cicho. - Za chwilę sobie pójdę. Pożegnam się tylko z Henrykiem – nawet po tonie jego głosu wiem, że nie jest w szczytowej formie. Unosi się na swoim posłaniu i przeciąga. Jego oczy mają barwę jasnej, rozmytej zieleni, a włosy w niczym nie przypominają ognistych pasm, które jeszcze nie tak dawno temu podziwiałem. Znowu jest głodny...
- Zostaniesz w posiadłości do czasu aż pozwolę ci odejść – wydaję mu polecenie, rozsiadając się wygodnie na sofie.
- Lepiej będzie, jeśli odejdę. Nie chcę zrobić ci krzywdy – wpatruje się w swoje dłonie, unikając mojego spojrzenia.
- Powiedziałem, że zostajesz! Koniec dyskusji na ten temat! A teraz chodź tu – wyciągam rękę w jego stronę.
- Nie chcę twojej krwi, Jack.
- Nie obchodzi mnie czego chcesz. Zrobisz co ci każę!
- Nie.
- Nie? - irytuję się, wstając i podchodząc do krnąbrnego uparciucha. Łapię go za ramiona i wlekę w kierunku mebla. Sadzam na podłodze, między swoimi nogami, jak wczorajszej nocy, po czym wyciągam rękę i przykładam nadgarstek do zimnych ust. - Już! Nie będę narażał siebie i rodziny z powodu twoich humorów.
Wampir posłusznie zatapia we mnie kły, po czym od razu je cofa, by zlizywać krew, jak robił to poprzedniej nocy.
- Nie słyszałeś, co powiedziałem? Pij! - przerażony potrząsa przecząco głową.
- Tyle wystarczy... - łaskocze mnie oddechem.
- Rób co mówię, albo wyrzucę cię z domu! - otwiera szeroko oczy zszokowany moimi słowami. Nigdy wcześniej nikogo nie szantażowałem. Nie musiałem. Dla Sina zrobię wyjątek.
- Ale Jack... - protestuje, chociaż dobrze wiem, że przegra walkę z głodem.
- Wolisz nocować u Davida? - pytam, udając rozdrażnienie jego dziecinnym zachowaniem.
- Nie – ponownie spuszcza wzrok. - Proszę, nie wyrzucaj mnie...
- Więc rób co ci każę. Pij – łapię go za kark, by nie miał możliwości uciec. Jest słaby i taki uległy... Zbliża usta do ran, które mi zadał, przymyka powieki i zaczyna ssać. Pożądanie w czystej postaci obezwładnia mnie bez reszty... Mam ochotę zamknąć oczy i oddać się tej gorszącej przyjemności... Błagać, by nie przestawał... Pozwolić mu nasycić się sobą, a potem rzucić na niego, zerwać ubrania, które są zbędną barierą i wziąć nawet wbrew jego woli...
Sin mruczy cicho. Zaciskam palce na jedwabistych włosach, przymuszając go tym samym go kontynuowania słodkiej tortury. Całe moje ciało zdaje się krzyczeć, że tylko podporządkowując go swojej woli zdołam ugasić pragnienie, które we mnie rozpala. Szumi mi w uszach. Serce zdaje się uderzać tak głośno, że aż mnie to zawstydza. A oddech... Nawet nie próbuję ukryć przed nim podniecenia. Na szczęście wampir nie zwraca uwagi na nic innego, poza krwią.
Odczuwam lekkie zawroty głowy. Pokój zaczyna wirować. Ostatkiem sił spoglądam na Sina, który wpatruje się we mnie swoimi magnetycznymi tęczówkami...
- Śpij, Jack... - Nie chcę zamykać oczu. Przecież miałem go mieć, tu i teraz... Tymczasem powieki robią się coraz cięższe... Obraz spowija mgła... - Śpij... - miękki szept...

Gwałtownie siadam na łóżku. W pokoju jest ciemno, lecz zasłony nie zostały zaciągnięte. Zapalam nocną lampkę. Kilka minut po pierwszej w nocy... Jak się tu znalazłem? Co robiłem przed zaśnięciem? Sin... Przyglądam się nadgarstkowi. Nie widać żadnego śladu po ugryzieniu. Za to moje ciało... Musiał wziąć sporo krwi, bo oszołomienie nie minęło. I gdzie jest ten czerwonowłosy narwaniec? Jeśli opuścił posiadłość pomimo zakazu, obedrę go ze skóry! Jak mogłem spać aż tyle?!
Zrzucam z siebie kołdrę i powoli stawiam stopy na podłodze. Na stoliku nocnym stoi duża szklanka soku malinowego. Henryk celowo ją tu zostawił... Słodki napój sprawia, że czuję się znacznie lepiej. Wstaję z łóżka. Z początku bałem się, iż będę mocno osłabiony. Na szczęście nic mi nie jest.
Cicho otwieram drzwi i schodzę na dół. Widzę smugę światła, dochodzącą z kuchni. Rozbawiony Sin żywo o czymś opowiada mojemu służącemu.
- Nie wierzę, że to zrobiliście.
- Ja też nie – śmieje się wampir. - Bałem się, że nam odmówią, ale Nefryt... On się niczego nie boi. Zahipnotyzował pewnego mężczyznę, by pozwolił nam ze sobą podróżować. A potem spędziliśmy blisko miesiąc mieszkając w namiocie na pustyni z jego krewnymi.
- Mieszkaliście z nimi? To niebezpieczne. Gdyby odkryli wasz sekret...
- Niebezpieczne? To było niesamowite! A ci ludzie... Ich legendy, przekazywane z pokolenia na pokolenie.. Mógłbym ich słuchać godzinami – rozmarza się. - Nefryt powiedział, że koniecznie musimy tam wrócić. A gwiazdy! Nigdy wcześniej nie widziałem takiego nieba. Zdawało się nie mieć końca. Przypominało granatowy aksamit wysadzany diamentami. Nefryt także był pod wielkim wrażeniem...
Nefryt... Kim jest Nefryt? I dlaczego opowiadając o nim, nie umie ukryć emocji i podziwu? Nigdy wcześniej nie słyszałem, by o nim wspominał. Jeśli Nefryt jest wampirem, to może oznaczać same kłopoty...
- Długo podróżowaliście razem? - dopytuje Henryk.
- Nie, ale wkrótce znowu wybierzemy się w podróż. Chciałbym odwiedzić Indie. Nefryt obiecał mi, że...
- Kim jest Nefryt? - przerywam wywód czerwonowłosego, wchodząc do kuchni.
- Jack! Już nie śpisz? - zeskakuje z blatu kuchennego, na którym siedział, lecz nie podchodzi zbyt blisko, utrzymując dystans między nami.
- Dobrze – mruczę w odpowiedzi, rozdrażniony brakiem odpowiedzi na moje pytanie.
- Całe szczęście. Zmartwiłem się, bo straciłeś przytomność. Jesteś pewny, że nic ci nie jest?
- Nie udawaj, że pierwszy raz ktoś zemdlał z twojego powodu – prycham na niego, otwierając lodówkę i wyjmując z niej szklaną karafkę z sokiem malinowym, na który nadal mam wielką ochotę.
- Przepraszam. Nie chciałem – wydaje się szczery, ale z drugiej strony ile już razy szukał przebaczenia u swoich opiekunów? Ma spore doświadczenie z bawieniem się cudzymi emocjami...
- Zdejmij bluzę – zmieniam temat rozmowy.
- Po co? - od razu cofa się do tyłu.
- Chcę sprawdzić czy rany już się zagoiły.
- Nic mi nie jest – zapewnia pośpiesznie.
- Sin, nie poproszę po raz drugi! - odstawiam szklankę na blat, czekając.
Wampir przez chwilę rozważa moje słowa, po czym niechętnie wykonuje polecenie. Moim oczom ukazuje się jego wątła klatka piersiowa. Ślad po mieczu nie zbladł ani odrobinę, tak samo jak pozostałe obrażenia.
- Ile krwi potrzeba, aby zniknęły? - denerwuję się, bo liczyłem na to, że zrobiliśmy jakieś postępy, a tu nic!
- Mówiłem ci już, że masz się tym nie przejmować.
- Zabraniam ci czegoś takiego – wskazuję na pogryzione przedramiona.
- Zabraniasz? - powtarza po mnie uśmiechając się kpiąco. - Nie możesz mi niczego zabronić. Nie masz nade mną żadnej władzy...
- Mam, dobrze wiesz, że mam – obejmuję się ramionami, wpatrując w jego pełne determinacji zielone tęczówki.
- Jestem od ciebie starszy i...
- A ja jestem opiekunem, z którym łączy cię kontrakt. Czy nie jest w nim wyraźnie napisane, że masz mi się podporządkować?
- Nie mam na to ochoty – nonszalancko opiera prawą dłoń na biodrze.
- Ale to zrobisz – nasz konflikt przybiera zupełnie nowy wymiar.  - Zostaniesz w domu tak długo, jak ci każę. Będziesz posłusznie wykonywać wszystkie moje polecenia. W przeciwnym wypadku zadzwonię po twojego wielbiciela, który z prawdziwą przyjemnością zabierze cię do siebie. Tego chcesz? Mieszkać w klatce i pozwalać, by inni cię wykorzystywali?
- Nie możesz! To wbrew zasadom! - oburza się.
- Mogę – uśmiecham się złowieszczo. - Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Kim jest Nefryt?
- Nie twoja sprawa – mały wampir rzuca mi wyzwanie? Zapowiada się niezła zabawa...
- Nie chcesz powiedzieć? - drażnię się z nim, siadając na krześle. - Chronisz go? Nie musisz. Po twojej reakcji widzę, że to wampir. To jego wybrałeś, tak?
- Wybacz Jack, ale nie jestem w nastroju na zwierzenia.
- Skoro ten cały Nefryt jest ci tak bliski, to dlaczego wróciłeś głodny?
- Wyciągasz pochopne wnioski – nie przekonuje mnie jego argumentacja. Ewidentnie coś przede mną ukrywa! Muszę się koniecznie dowiedzieć co.
Tymczasem Sin sięga z powrotem po bluzę, którą chce na siebie założyć.
- Paniczu, nie wolisz założyć rzeczy, które dla ciebie zamówiłem? - zupełnie zapomniałem o Henryku, który przez cały czas przysłuchiwał się naszej wymianie zdań.
- Bardzo dziękuję – uśmiecha się do niego.
- Wszystkie rzeczy są czarne, tak jak lubisz.
- Tak dobrze mnie znasz – wampir roztacza przed nim swój czar.
- Zostawiłem paczki w salonie – Sin wybiega z kuchni nim Henrykowi udało się dokończyć to zdanie.
- Jest niesamowity – zaczyna się śmiać, kręcąc głową oraz zabierając niechcianą już bluzę, którą dostał ode mnie i porzucił na krześle.
- Zachowuje się dziecinnie, a ma kilkaset lat – próbuję zdyskredytować go w oczach mojego jedynego sojusznika.
- Mylisz się, panie. Jest szczęśliwy, bo pozwoliłeś mu zostać.
- Moim zdaniem wolałby wrócić do tego... Jak mu tam było? Nefryt? Co to w ogóle za dziwne imię? I kim on jest? - próbuję pociągnąć służącego za język.
- Nefryt to najlepszy przyjaciel panicza, chociaż wydaje mi się, iż panicz chciałby, by łączyło ich coś więcej niż tylko przyjaźń.
- Niby co?
- Moim zdaniem panicz Sin znalazł tego jedynego – nie takiej odpowiedzi się spodziewałem.
- To niemożliwe! - uderzam pięścią w stół.
- Powinieneś się cieszyć, panie. Jeśli wymieni z nim przysięgę, zniknie problem karmienia, którego tak bardzo nienawidzisz. Będzie cię odwiedzał raz na jakiś czas, a ty przestaniesz się zamartwiać z powodu krwi. To idealne rozwiązanie.
- Nie zgadzam się!
- Na co się nie zgadzasz, Jack? Znowu zrobiłem coś złego? - dotyka medalionu, który ma zawieszony na szyi. Delikatnie przesuwa po nim opuszkami, a następnie chowa pod nowym ubraniem. Gdy złota ozdoba znika mi z oczu, Sin przykłada dłoń do klatki piersiowej. Skoro ukryte w nim zdjęcia są dla niego aż tak cenne, czemu chce porzucić dotychczasowe życie i związać się z Nefrytem? I skąd ta zazdrość, która każe mi zatrzymać go przy sobie za wszelką cenę...

42 komentarze:

  1. Kocham Jacka coraz mocniej!!!
    No podbił moje serduszko

    wogle dzisiaj sie kapłam
    przypomina mi bardzo mojego byłego lof lof! :D
    (ale ja nie miałam happy endu!! BUUUHUU! ;C)


    Właśnie bo Jack ma te swoje magiczne 28 lat nie? :D
    No powiedz mi ile ma wzrostu Kitsuniu!
    No powiedz! Tak mało mi do szczęscia brakuje :>

    Jack zazdrosny? Przyjmę każdą oznakę zazdrości z otwartymi ramionami :D
    jak to jednak mało od miłośći do nienawiści (swoją drugą lubie ten motyw)

    Nefryt? Serio? Już nie mogłeś mu bardziej imienia zukesić! XD

    Henryk też podbił moje kokoro :D taki kochany! >.<

    i wogle mi się wydaje
    czy Jack ma jakieś skłonności? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    Tyle szczęścia!! Kitsune wie jak poprawić humor :DD

    Sie tak zastanawiam czemu akurat tytuł "Grzech"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yagódce zebrało się na zwierzenia :) Przykro mi, że z byłym nie wyszło. Widać to nie był ten jedyny.
      Dlaczego Grzech? Bo Sin to grzech :D A także dlatego, że w oczach Jacka Sin jest zły. Jest zaprzeczeniem jego zwykłego życia. W dodatku potrzebuje krwi, by przeżyć.
      190 może być? Więcej o wyglądzie Jacka w przyszłych rozdziałach, jeśli nie zapomnę :D
      Podoba mi się jego mściwość połączona z zazdrością i w tym kierunku będziemy teraz zmierzać :D
      Nefryt ładnie brzmi. Jak poznasz go lepiej, zrozumiesz czemu wybrałem takie, a nie inne imię :)
      Widzisz jak mi zależy, abyś była szczęśliwa. Pół nocy nad tym pracowałem, bo nie chcę abyście uważały mnie za lenia, który pisze krótkie rozdziały :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Nie było związku ;-;
    ale był moim pszyjaciel ;-;
    i złamał mi moje kruche serduszko!!!!! :CCC

    190?!! MÓJ IDEAŁ!!
    ;D


    co do grzechu to tak własnie myślałam


    Tak tak mi tez sie podoba! :D

    Ja cie nie mam za lenia!
    ALe jestem bardzo szczęśliwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem szczęśliwy, jeśli Ty jesteś szczęśliwa :)
      Chcę, by Jack zrobił coś złego. Popchnę go w dobrym kierunku :D Mam taką fazę na bycie złym :P Ciekawe co na to Sin :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Kitsuniu mój ty promyczku słońca w pochmurny dzień!

      Jestem za ;)
      jest tak mało słych seme

      A u ciebie to wogle xD
      Szczególnie ta pierdoła Simon xD

      Usuń
    3. I wiesz co? Simon wróci :D I będzie bardziej wkurzający niż zwykle :D Ale on jest tylko seme. Za to bardzo złym seme jest Alan. I Vee (nie mylić z KRÓLEM SEME, który pojawi się w innym opowiadaniu :D).

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. ..Ej a ja to bym chciała Alana w roli seme taki krótki spin-off mejbi kiedyś?

      Cóż Simon to Simon nie wymagajmy zbyt wiele ja ko kośam no ale xD

      Ugh!! jak ja chce już Vee!!! ;C
      Kiedyś będzie...prędzej czy później

      Ach ten tytuł "Król Seme" musial sobie zasłużyć ,nie? ;D
      Chociaż pomysł długich włosów bardzo mnie nie przekonuje
      no ale nie nie nie
      Ja już nic nie mówie

      Ale ty nas hajpujesz na tego Króla!
      Ale cierpliwości
      tak cierpliowści

      Usuń
    5. KRÓL SEME jest tylko jeden :D Wredny będzie bardzo :) Za to już go lubię.
      Mam za dużo pomysłów, a za mało czasu, by wszystkie opisać. Gdyby tak przelać je bezpośrednio z mojej głowy na bloga w formie rozdziałów, byłoby super. Jacyś chętni? :D
      Spin-off może, może :D Nie mówię nie. Wszystko zależy od tego jak mi wyjdzie część druga, w której chciałbym rozwinąć postać Alana troszeczkę bardziej. No zobaczymy :) Tak się na to cieszę, a od pisania Humorów króla dzielą mnie zaledwie 3 opowiadania. Chyba oszalałem :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. To dobrze że masz az tyle pomysł :D
      Kitsunia nigdy za dużo
      Byle bys się cieszył z tego co robisz ^^

      Usuń
    7. Cieszę się aż za bardzo. Miałem się wycofać po Szkolnych opowieściach, a nadal tu jestem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Dobrze że tego nie zrobiłeś :D

      Usuń
    9. Wiesz jak jest - pojawiłem się nagle i tak samo zniknę :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Oby to twoje znikanie nie nastąpiło za wcześnie...

      ~Emy

      Usuń

    11. Jestem realistą. Wiem, że prędzej następuje chwila, gdy trzeba się pożegnać. Zwykle blogerzy wytrzymują kilka lat, a potem się wypalają. Nie wiem czy mnie to czeka. Całe życie mam słowotok i od zawsze kochałem pisać. Może pisanie jest moją drogą? Chcę zobaczyć gdzie prowadzi ta ścieżka. Dobrze mi tu z Wami. Gdy do mnie piszecie, mam wrażenie, że wiatr wieje mi pod skrzydła i mogę napisać wszystko. Do niektórych rzeczy brakuje mi jeszcze doświadczenia, ale bardzo się staram. Nie chodzi mi o popularność. Bardziej zależy mi na tym, by między Wami a mną nawiązała się więź. Opowiadania wymagają emocji. Najpiękniejszą ich część posiadam od Was i to się pewnie nigdy nie zmieni. Jeśli odejdziecie i poczuję się samotny, pewnie też porzucę to miejsce. Blog różni się od pisania książek. Po napisaniu książki oddaje się ją jako produkt w ręce innych. Tu tak nie jest. Między czytelnikami a autorem (nie lubię tego słowa) istnieje silna zależność. Nawet jeśli odwiedzają mnie osoby, które nigdy nie napiszą żadnego komentarza, choćby słowa "cześć", to od razu widzę czy moje słowa wywarły na Was jakiś wpływ, czy nie. Wychodzi więc na to, że jestem uzależniony od emocji :) Oby to się nigdy nie zmieniło. Nie miałbym nic przeciwko by pisać już zawsze.

      Twój Kitsune

      Usuń
    12. Czy tylko mnie uderzyły te słowa prosto w serduszko? Fajnie to postrzegasz Kitsune :) Mam nadzieję, że zostaniesz tu jeszcze trochę!

      Wegi

      Usuń
    13. Bo jestem szczery do przysłowiowego bólu.
      W najbliższym czasie nigdzie się stąd nie wybieram :) Wychodzi więc na to, że będziecie się męczyć z moim dziwnym poczuciem humoru, postrzeganiem miłości jako uczucia "na zawsze" oraz różnymi historiami, które zamierzam opowiedzieć. Póki jest herbata i ludzie, którzy mnie czytają, będę blogować :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    14. Będziesz, oj będziesz. Zawsze mogę przekupić Cię żelkami! :D

      Wegi

      Usuń
    15. Ja się dołączam do wypowiedzi Wegi. Zarówno tej pierwszej jak i drugiej :3

      ~Emy

      Usuń
    16. Żelki,kocham was :) Nie słuchajcie tego, co rodzice o was mówią. Wcale nie smakujecie jak gumka do mazania. Jesteście słodkie i tylko to się liczy :)

      Wasz przekupny Żelek :D

      Usuń
    17. Skisłam xDD

      ~Ogórek Emy

      Usuń
  3. Jest rozdzialik ^^ herbata jak widzę się przydała :D

    Moje motto na końcówkę tego rozdziału:
    "Zazdrosny Jack to słodki Jack."

    A tak w ogóle czy to przypadek, że zaledwie kilka godzin temu w mojej głowie ułożyła się identyko sytuacja tyle, że w mojej Jack nie mdleje? Podejrzane -,-.... (jakaś telepatia czy jak?! Ej no mózg mi to prawie rozwaliło!)

    No a poza tym to mniej więcej przez większość rozdziału siedziałam tak... :

    °//o//°

    ... no tak prawie... nie wiem czemu.

    Pod koniec życzę Ci dużooooo czasu i chęci na pisanie! I dużej ilości herbtki!!!

    ~Emy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas jest, chęci też są. Gdybym nie był jeszcze taki zmęczony, byłoby super.
      Lubię motyw zazdrości i to co dzieje się z Jackiem pod jej wpływem. Lubię też dręczyć go tym, że musi karmić Sina. Lubię być wredny :D I kocham herbatę :) Dzięki mieszance wybuchowej, czyli etiudy Chopina plus herbata, powstaną nowe rozdziały :) Życie jest piękne :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Jeśli czas jest i też chęci to nie muszę się martwić. Niestety na zmęczenie nie można inaczej odreagować niż snem lub czymś co pobudza, sle tylko niestety na chwilę.
      Ale ty nie dręczysz Jacka karmieniem Sina! Nie widzisz jak się chłop wredy podnieca, to znaczy, że mu się podoba!
      Zgadzam się z tobą w pełni. Życie jest piękne :3 i to bardzo bardzo piękne :D Szczególnie na wieść, że nasz lisek się nie obija, ma swoją herbatkę, a my niedługo nowy rozdział ^^

      ~Emy

      Usuń
    3. Nie jestem zmęczony. Powinienem pójść spać, ale miłość mi nie pozwala :D Mozart prosi, by jeszcze chwilę posiedzieć i posłuchać, a jemu się nie odmawia :D
      Dręczenie jest moim nowym hobby. Biedny Jack... Mam wobec niego wredne plany :D Już niedługo...
      Nowy rozdział pojawi się jak tylko go napiszę :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Me serce się raduje, gdy słyszy takie wieści,
      Że niedługo zobaczy nowy tom ukochanej opowieści!

      ~Emy

      Usuń
    5. Gdyby wampir nie był uke, Jack nie mógłby błyszczeć :)
      Od początku to wiedzieliśmy, prawda Emy?

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. To chyba jedna z tych najoczywistszych rzeczy :3 ale nie podcinajmy skrzydeł Jackowi... ...narazie. (>:D)

      ~Emy

      Usuń
    7. Nie będziemy podcinać. Jack ma je rozwinąć :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Skoro tak twierdzisz to dobra *podnosi ręce w geście kapitulacji* Teraz mnie ciekawi jak daleko Jack się rozwinie... -,- (no i jak to się dalej dla niego potoczy)

      ~Emy

      Usuń
    9. Nie wiem, bo o takich rzeczach decyduję w trakcie pisania, a to nadal w toku :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. o kurka wodna.
    nie wiem jak mogłam przegapić nowy rozdział (poprzedni) ale w sumie się cieszę bo miałam dwa na raz haha :D
    w ogóle jeju... XD jak był momenent władczego karmienia to tak bardzo nie umiałam wygonić eizji Miki i Yuu z Owari no Seraph xD nie wiem czy widziałeś/czytałeś? :D
    i uhuhu... podobała mi się ta rozmowa Jacka z Sinem >:D może jednak będzie z niego fajny ukeś mwahahaha
    w ogolę... czy Jack nie za szybko przeszedł z kompletnej nienawiści w pożądanie? ;o znaczy w sumie to lepiej hehe >:D
    ale tak to trochę dziwnie xD
    KITSUNE! WIĘCEEEJ! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłem Ci niespodziankę? :D Cieszę się :)
      Widziałem Owari, ale fanem nie jestem. Wynudziłem się.
      Postać Jacka jest bardzo dynamiczna. Musiał porzucić swoje życie na rzecz bycia opiekunem. Teraz, gdy mniej więcej oswoił się ze swoimi obowiązkami, wampir wywróci wszystko do góry nogami. Czy łatwo przejść od nienawiści do pożądania? Zobaczymy. Ostatecznie kto powiedział, że aby pożądać, trzeba przestać nienawidzić?
      Więcej w trakcie produkcji :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Ja jakoś nigdy nie lubiłam wampirów. Ten motyw wydawał mi się jakiś taki... tandetny, przereklamowany. Ale Owari mnie w sobie rozkochało i tak samo pokochałam wampirki *-* bardzo możliwe że w 90% stało się to przez muzykę bo uważam że tam jest najgenialniejszy i najlepsiejszy soundtrack jaki w życiu słyszałam w anime <3 a muzyka ma na mnie baaaardzo duży wpływ xD
    Co do Jacka to w sumie twoje wyjaśnienie wiele mi dało. Teraz jak na to spojrzę to w sumie racja o3o
    "kto powiedział, że aby pożądać, trzeba przestać nienawidzić?" ojej ojej jakaż prawdziwa sentencja ;-; i (mam nadzieję haha XD) obiecująca >:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cię rozumiem. Ja też nie jestem fanem Pamiętników wampirów, serii Underworld czy Blade, Draculi, a to oni wyznaczają trendy. Zmierzch był niezły, ale kilka lat temu. Taki typowy romans, chociaż nie wiem po co im był ten wilkołak (nie czytałaś tego, Joleen :D). Dla mnie zawsze i wszędzie jedyną królową wampirzego świata będzie Anne Rice, bo jej książki są genialne. Uwielbiam sposób, w jaki ukazała wampirzy świat. Tego nie da się opowiedzieć słowami. To trzeba przeczytać (ewentualnie zobaczyć film Królowa potępionych - jeśli nie pokochasz Lestata, nie znamy się :D).
      Owari miało potencjał, serio. Niestety został on zaprzepaszczony. Wkurzały mnie ich beztroskie rozmowy o niczym w trakcie bitew, dziecięce zachowania bohaterów, krótkowzroczność. Tylko Guren był wart uwagi. No i zakończenie też beznadziejne. Nie mówiąc już o tym, że TAM NIE MA ROMANSU!, a tego nie mogę wybaczyć :D
      Już prawie skończyłem nowy rozdział. Brakuje tylko końcówki, więc jeśli się z tym szybko uporam, to wrzucę dziś wieczorem.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. oo muszę obczaić... te wszystkie rzeczy! xD
      obijam się teraz trochę więc mam dużo czasu :D
      nooo fakt faktem Owari nie jest na pewno jakieś mega super ale - sprawdziło się to już parę razy. Muzyka 100/10 i mam gdzieś resztę X'D czasem wystarczy mało by mnie zadowolić hahah. np. ogladałam Aldnoah Zero. Jejuuuu jakie to było słabe anime... tak płytkich postaci w życiu nie widziałam, nudyyy... ale soundtrack made by Hiroyuki Sawano i bum. Ogladam z rozdziawioną paszczą x'D
      a romanse lubię sobie wyobrażać :D w sumie wtedy nawet jest ciekawiej bo większe pole do popisu >:D

      Usuń
    3. Dla mnie fabuła rządzi. Postacie mogą być narysowane dennie, ale jeśli historia jest wciągająca, siłą mnie od monitora nie odciągniesz :D
      Joleen ciągle straszy, że jeśli powstanie drugi sezon Owari, to obejrzymy go razem. To samo z SnK. Tam ścieżka była nawet niezła, ale fabuła... Poza kilkoma scenami, wynudziłem się jak nigdy. Czekałem aż Eren wróci do piwnicy i odkryje, że tak naprawdę to szczury zrobiły wielki podkop i to przez nie tytani przedostają się za mury obronne i atakują ludność, a tu nic... :D Jedyny plus to Levi, z wiadomych względów :D
      Moje motto brzmi - "jeśli nie ma romansów, nie ma po co oglądać". Miłość ma spływać po ekranie w formie lukrowej polewy, ma do mnie krzyczeć, błyszczeć, mają latać motyle i tak dalej :D Jeśli tego nie ma i fabuły też nie ma, to zmieniam anime na inne.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. ojej wymagający Kitsune haha :D
      każdy ma swój ulubiony typ anime ^^
      ja uwielbiam romanse *-* ...ale gdy są homoseksualbe hahaha XD ale romans to romans! :D
      i o tak <3 Levi rządzi! Na początku go nie doceniałam ale niedawno zobaczyłam SnK i takie... Levi przepraszam ;-;
      ...i tak w ogóle to powsatał drugi sezon Owari o3o
      czy może Joleen straszy trzecim? xD

      Usuń
    5. *niedawno kolejny raz zobaczyłam SnK. Mała korekta xD

      Usuń
    6. Nie przypominajmy o tym Joleen, może zapomni :D
      Obejrzałaś SnK drugi raz? Szacun :D
      Romans to romans. Ma być dobry. Yaoi też nie pogardzę.

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. hahah Joleeeeeen! Joleen słuchaj jest sprawa...! XD
    ano zobaczyło mi się ;-; nawet nie wiem jak :'D
    trzeba by iść do pracy bo z tego wszystkiego zaczynam robić dziwne rzeczy hah xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    och tak, jaki nagle Jack zrobił się opiekuńczy może to trochę za duże słowo ale teraz to już nievchce pozwolić mu odejść...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń