wtorek, 4 października 2016

Rozdział XVI


Szkolne opowieści: Mój uczeń- opowiadanie yaoi (część II)


- Nie jesteś gotowy?! - popędzam Daniela, który ociąga się jak tylko może.
- Już idę, nie marudź tak – powtarza po raz kolejny, próbując okiełznać swój krawat.
- Jeszcze nie jest za późno. Odwołaj kolację! – staram się, by ton mojego głosu brzmiał jak najspokojniej, chociaż w środku cały się trzęsę ze zdenerwowania, które przed nim ukrywam.
- Nie! - protestuje gwałtownie, posyłając mi gniewne spojrzenie. - Obiecałeś, że będziesz mnie wspierać! - wypomina.
- Mały... Moje obietnice nie mają tu nic do rzeczy. Po prostu uważam, że podjęta przez ciebie decyzja nie została przemyślana. Nie zmuszaj się do czegoś, co zaważy na reszcie twojego życia, skoro nie jesteś pewny.
- Jestem pewny! Kocham cię jak jasna cholera, więc nie mów tak! - podbiega do mnie i całuje mocno w usta. - Od razu lepiej – mruczy po chwili, łapiąc oddech.
- Cokolwiek się stanie, będę na ciebie czekał. Zawsze...
- To brzmi jak pożegnanie – odcina mi się cierpko, gdy opieram się czołem o jego czoło.
- Przecież wiesz, że nie o to mi chodziło – przymykam powieki, by cieszyć się jego bliskością.
- Chcesz się mnie pozbyć? Zabawiłeś się, a teraz wmawiasz mi, że lepiej mi będzie bez ciebie? O to ci chodzi, Will?
- Nie będę tego słuchać. Twoja taksówka czeka na dole. Nie spóźnij się! - wychodzę z mieszkania, trzaskając drzwiami. Zanim udaje mi się uciec do windy, Daniel wpycha mnie do środka. Jego wygłodniały wzrok pali moją skórę. Chyba nigdy nie spędzimy w łóżku wystarczającej ilości czasu. Chcę go... Teraz. Natychmiast!
- Kocham cię i zrobię wszystko, abyś został przez nich zaakceptowany – szepcze w moje usta pomiędzy pocałunkami.
- Mam ciebie, na niczym więcej mi nie zależy – odpowiadam, przyciągając go bliżej. - Zatrzymaj windę – proszę, lecz jest już za późno.
- Wracamy na górę? - pyta z nadzieją w głosie. - Moglibyśmy zamknąć się jeszcze na chwilę w mieszkaniu... Ściągnąć z ciebie ciuchy i...
- Spóźnisz się na lotnisko – przesuwam kciukiem po słodko spuchniętej dolnej wardze chłopaka.
- Nic mnie to nie obchodzi. Pragnę cię bardziej niż kiedykolwiek wcześniej – próbuje zamknąć drzwi windy, lecz go powstrzymuję.
- Poczekaj do wieczora. Przed nami cała noc.
- Nie będę czekać! - desperacja w jego oczach mówi mi znacznie więcej niż tysiące słów.
- Ja też cię pragnę, mały... - nie czekając, przesuwa na oślep palcami po panelu, abyśmy się znowu znaleźli na swoim piętrze.
- Pognieciesz mi garnitur – zaczynam się śmiać, gdy ściąga ze mnie marynarkę i rzuca na podłogę w salonie.
- Ubierzesz inną – szarpie za guziki koszuli, które nie chcą z nim współpracować.
- Rodzice nie będą zadowoleni, jeśli nie pojawisz się na lotnisku na czas.
- Więc nie traćmy ani chwili więcej – wpija się w moje usta, jakby od tego pocałunku zależało jego życie.
- Bądź grzeczny – proszę.
- Muszę cię mieć, Will – popycha mnie na sofę w salonie. - Wieczorem, gdy będzie już po wszystkim, wynagrodzę ci ten pośpiech, ale teraz... – rozpina pasek moich spodni – Ja... muszę!
- Wiem - pomagam mu się rozebrać.
Wystarczy zaledwie kilka długich sekund, by poczuć go w sobie. Otula mnie ciasno ramionami, całując po karku, splatając nasze palce... Nie jest delikatny, ale wcale tego nie wymagam.
- Uwielbiam cię – parzy wrażliwą skórę za uchem swoim gorącym oddechem. - Powiedz... Powiedz, że jest ci tak samo dobrze, że pragniesz tylko mnie...
- To zawsze będziesz tylko ty – chociaż dochodzę, to nie umiem wyzbyć się bólu, który przeszywa mi serce...
Znowu ubieram się w pośpiechu. Daniel uśmiecha się do mnie figlarnie, gdy udajemy się przed budynek.
- Widzisz, nie jest tak źle! Mam jeszcze całe pół godziny!
- Zazdroszczę. Powinienem być już dawno w biurze...
- Nie szkodzi. To ja mam władzę nad tobą i...
- Danielu – szepczę mu do ucha. - Naprawdę łudziłeś się, że już zawsze pozwolę ci być górą? - zostawiam go zaskoczonego i odchodzę w kierunku zaparkowanego samochodu.
- William! - woła za mną.
- Do wieczora – macham mu na pożegnanie, wsiadając do auta.

Każda minuta wydaje mi się być wyjątkowo cenną. Skrupulatnie odliczam czas, mając świadomość, że równie dobrze to mogło być nasze ostatnie spotkanie, ostatni pocałunek, którego smak czuję nawet teraz... Ciekawe czy już im powiedział? A może zaczeka do kolacji?
- Will, możemy pogadać? - Lucas wyrywa mnie z zamyślenia.
- Jasne, wejdź – wskazuję mu fotel po przeciwnej stronie biurka.
- Coś się stało? Przez chwilę wyglądałeś na przerażonego – jego ciemnoczekoladowe oczy starają się przebić przez tarczę, za którą się dziś chowam.
- Nie, wszystko w porządku – odpowiadam automatycznie.
- Przestań pieprzyć! – irytuje się równie szybko jak ja. Nawet tak drobna rzecz zdradza podobieństwo między nami.
- Przyjechali rodzice Daniela. Wieczorem mamy się poznać...
- O stary, sprawa grubszego kalibru, ale dasz radę. Oczarowałeś tatusia, który jest w tobie zakochany od chwili, gdy zabawiłeś się w bohatera odbierając poród. Ogarniesz temat, zobaczysz.
- Wujek Harry też tak uważa – przypominam sobie chwile spędzone w jego towarzystwie.
- Słuchaj wujaszka, jest mądry. Ja również zamierzam skorzystać z jego porady.
- Tak? - dziwię się. - Czym błysnął tym razem?
- W sumie nie powiedział mi tego wprost, po prostu usłyszałem niewielki fragment waszej rozmowy, a potem wszechświat upewnił mnie w słuszności tej decyzji, zsyłając nowy kawałek Britney.
- Żartujesz, prawda? - słyszałem już wiele różnych rzeczy, ale to...
- Masz mi za złe, że podsłuchiwałem? Przepraszam, to było niechcący.
- Nie o to mi chodziło... - chciałbym jeszcze coś dodać, ale Lucas zaczyna nucić.

„No shame in the game
Just cut the shit, be honest...”

- Potem brzmi bardziej seksownie, bo robi takie „oooh, oooh, oooh”!
- Wierzę ci na słowo.
- Nie wyglądasz na przekonanego – podpiera głowę ręką.
- Bo to dla mnie zupełna nowość – aż trudno mi dobrać słowa.
- Wiem, też byłem zaskoczony, ale to znak! Mówię ci, to cudowna ingerencja w moje życie. Modlitwy zostały wysłuchane! - ekscytuje się.
- A o czym dokładnie mówimy? - delikatnie staram się obejść temat, by lepiej go zrozumieć. Czy to czas na poważną rozmowę z Patriciem o zachwianej psychice jego brata?
- O wynajęciu prywatnego detektywa! Chcę poznać odpowiedzi i spojrzeć w twarz temu komuś! Mówiłeś wujkowi, że znasz kogoś zaufanego.
- To prawda – przeczesuję włosy palcami, zastanawiając się czy to się dzieje naprawdę, czy też nadal śnię. Zaczynam się szczypać w udo. Boli. To nie sen. Lucas serio zamierza zawierzyć Britney swój los...
- Jeśli to nie problem, to będę wdzięczny za numer telefonu do tego gościa. Zatrudnię go!
- To kobieta – informuje zafascynowany sposobem w jaki od podsłuchiwania i muzyki pop zgrabnie przechodzimy do szpiegowania.
- Kobieta? To nawet lepiej! – uśmiecha się smutno. - Will, ja dłużej tego nie wytrzymam. Muszę wiedzieć kim jest ta osoba, bo oszaleję. Nie umiem myśleć o niczym innym...
- Proszę – podaję mu wizytówkę, którą wyciągam z szuflady.
- Czyli cała moja nadzieja w... Felicji? Bardzo oryginalne imię.
- Lucas... Jesteś tego pewny? A co, jeśli okaże się, że Patric i ta osoba...
- Ciekawe czy Felicja może odszukać adres Britney? Powinienem wysłać jej wielki bukiet kwiatów. Gdyby nie ona, nigdy bym się nie zdecydował! – zastanawia się na głos, jednocześnie wstając z fotela. - Daj mi znać w jaki sposób oczarowałeś rodziców. Ta wiedza może się okazać bezcenna. Pójdę już. Chcę jak najszybciej poznać Felicję.
- Powodzenia.
- Tobie też – zamyka za sobą drzwi nie odrywając wzroku od białego kartonika, który ściska w dłoni. Może ja także powinienem zacząć słuchać Britney?
- Bell! Do mnie! - krzyczę do megafonu, nie kłopocząc się używaniem interkomu.
- Szefie, twoje wezwanie to dla mnie zaszczyt! Mów, a spełnię wszystkie zachcianki. Oczywiście w granicach rozsądku – reflektuje się i lekko rumieni.
- Pójdziesz do sklepu i coś mi kupisz. Natychmiast!
- Szefie, rozmawialiśmy już o papierosach, prawda? Jeśli potrzebujesz wsparcia, to dobry terapeuta...
- Przyniesiesz mi wszystkie płyty Britney Spears. Teraz!
Jego oczy robią się olbrzymie ze zdziwienia, a usta poruszają niemo.
- Tej Britney?
- Tak. Pośpiesz się. Chcę je mieć najszybciej jak się da!
- Już lecę, na jednej nodze... - rzuca, zachowując się tak, jakby prowadził ze sobą dialog o tym, czy oszalałem, czy piłem. Nie wiem do jakich dochodzi wniosków, lecz jakiś czas potem niewielki stosik, posegregowany chronologicznie, pojawia się na moim biurku. Próbowałem wszystkiego...
Do końca dnia jestem pochłonięty obowiązkami. Nie mam kiedy odpakować mojej nowej kolekcji. Zgarniam ją do papierowej torby i wrzucam do szuflady, spiesząc się do taksówki, która od kilkunastu minut czeka na mnie pod siedzibą firmy. Po raz ostatni przyglądam się swojemu odbiciu w lustrze. W ostatniej chwili ubrałem jeden z najlepszych garniturów, które trzymam w biurze „na wszelki wypadek”. Wyglądam i czuję się w nim jak biznesmen, który zamierza negocjować najważniejszy kontrakt w życiu. Nie stracę cię, mały...
Przez cały dzień Daniel nie odezwał się do mnie ani słowem. W końcu nie wytrzymałem i zadzwoniłem do niego. Nie odebrał. Po chwili przysłał mi wiadomość, że spotykamy się o 18:00 w restauracji. Dwie godziny szybciej... Albo jego rodzice są tak zachwyceni, że nie mogą doczekać się spotkania, więc postanowili przyspieszyć kolację albo... Dlaczego wszechświat nie wysyła mi żadnych sygnałów tak jak Lucasowi? Przecież ja także jestem w potrzebie... Jedyne co słyszę, to narzekania taksówkarza na deszcz i korki. Spóźnię się... Tylko tego brakowało... Poprosiłem, aby włączył radio, lecz nie słyszę żadnego przekazu z zaświatów. Wprost przeciwnie. Słowa piosenek dotyczą wyłącznie nieszczęśliwej miłości, a to nie ma z nami nic wspólnego.
Kilka minut po osiemnastej nabieram powietrza głęboko w płuca i powoli wypuszczam, dodając sobie otuchy. Popycham lekko szklane drzwi, które nie stawiają żadnego oporu. Pojawia się elegancki kelner, który prowadzi mnie do stolika.
Pierwszą zauważam mamę Daniela, która ma na sobie bordową sukienkę, podkreślającą jej idealną figurę. Obok niej siedzi jej mąż. Obydwoje nic się nie zmienili od czasu naszego poprzedniego spotkania, gdy bez zapowiedzi wtargnąłem do ich mieszkania.
- Dobry wieczór – witam się, wdzięczny za to, że głos nie odmawia mi posłuszeństwa. Daniel podnosi na mnie smutny wzrok. Uśmiecham się do niego, lecz nie odpowiada mi tym samym, wpatrując się tempo w biały obrus.
- Czekaliśmy na pana, panie Rice, a właściwie Anderson – odzywa się jego ojciec, wstając powoli ze swojego miejsca, by uścisnąć moją dłoń. - Proszę usiąść. Musimy poważnie porozmawiać.

27 komentarzy:

  1. Okej… okej, okej… Coś jest nie tak. Smutny wzrok? I kolacja dwie godziny wcześniej? (Pomińmy fakt, że Will znowu się spóźnił :P) Czyli jest źle. KITSUŚ, JA CHCĘ NASTĘPNY ROZDZIAŁ. Pisz go, błagam Cię! Jak bardzo jest źle? W skali od 1 do 10?

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Źle? Ja dopiero rozkręcam zabawę :D Od 1 do 10? Pewnie 10 :D
      Rozdział będzie albo jutro albo w czwartek. Zależy jak szybko ogarnę pisanie.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Powiem tylko jedno. Będzie GRUBO :D Te emocje, te pościgi, te …wybuchy? Coś ty nam tam naszykował Kitsuś? :D

      Wegi

      Usuń
    3. Jak Ty mnie dobrze znasz :D Oj będzie się działo, będzie. Chociaż uważnego czytelnika pewnie nie uda mi się zaskoczyć :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Zaskoczyć może nie, ale emocje tak czy siak będą :D

      Wegi

      Usuń
  2. Czy tylko mnie się wydaje że Daniel jednak nie powiedział rodzicom o tym że kocha Willa i nagadał im coś innego?:')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daniel? Taki niegrzeczny? Ojej :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. To może być dobry trop… Może powiedział coś o firmie? Bo czy ja wiem, przejęliby się aż tak samym Danielem?

      Wegi

      Usuń
    3. No ja tam nie wiem co ty Kitsuś wymyślisz :') nie mogę sie doczekać :D

      Usuń
  3. Auuu... to się porobiło... Współczuję Willowi. Ontemui biedny. Chyba się rozstaną z Danielkiem (CZEGO POD ŻADNYM POZOREM IM NIE ŻYCZĘ!!!). Chyba zrobię masę gorącej czekolady i przygotuję chusteczki.
    Aale jeśli Kitsune jest takim samym liskiem na jakiego wygląda to mogę się jeszcze z tym wstrzymać....
    Poza tym nie wiem czy ktoś dostrzegł ale jeszcze rozdział temu był jak polukrowana babeczka, a ten już zaczyna być tymi gorzkimi...
    Co nam jeszcze zaserwujesz Kitsusiu?

    ~Emy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość wymaga poświęceń, droga Emy. Co będzie skłonny poświęcić mały Daniel, by być z Willem? Oto jest pytanie, na które postaram się odpowiedzieć.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Na pewno nie zaserwuje słodkiej czekolady, bo za nią nie przepada :D Czyli jednak miej w zapasie jakieś chusteczki…

      Wegi

      Usuń
    3. Po głowie chodzi mi też takie pytania :

      Mam się bać?

      Oraz

      Kiedy się o tym dowiem?

      ~Emy
      Ps: Dzięki za radę Wegi ;3

      Usuń
    4. Czy masz się bać? Nie wiem. To zależy :D W każdym mieszkają inne emocje. Jedni są jak skała i nic ich nie rusza, a inni nie.
      Nowy rozdział albo dzisiaj (późnym wieczorem) albo jutro po południu. Nie chcę niczego obiecywać, bo jeszcze nic nie napisałem :D W razie czego za kilka dni ruszy nowe opowiadanie - na otarcie łez :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    5. Do usług :3

      Wegi

      Usuń
  4. Poważnie rozważam rzucenie tego opowiadania.
    Nie zezwalam na złe zakończenie (chyba, że ktoś umrze, to już inna sprawa).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co rozumiesz przez "złe zakończenie"? I czym ono się różni od śmierci jednego z bohaterów? I czemu nagle mam ochotę kogoś zabić? :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. "Złe zakończenie" w przypadku tej historii to rozstanie. A czym się różni powszechne rozstanie od powszechnej śmierci? "Złe zakończenie" ma podłoże emocjonalne, czyli "coś, coś się popsuło(...)"* między ludźmi, a śmierć to, albo przypadek losowy, albo moje nowe zlecenie.
      Pragnienie mordu, czy na prawdziwych ludziach, czy na fikcyjnych bohaterach jest według MNIE normalne; szczególnie jeśli chodzi o tych ostatnich - jest to standardowy stan umysłowy większości pisarzy. Potrzeba zrobienia czytelnikowi na złość śmiercią jednego z ulubionych bohaterów to (prawdopodobnie) sposób odreagowania, za otrzymane krzywdy w rzeczywistym świecie. Na podstawie tej tezy można wnioskować, iż ja oraz George R. R. Martin (wspaniałomyślny autor "Gry o Tron") mamy smutne życie - może Ty, Kitsune, tez zaliczasz się do naszego grona? Kwestia tylko, czy zamierzasz biegać po mieście z siekierą, czy też Twoim narzędziem zbrodni będzie słowo pisane - jak dla mnie nie ma większej różnicy. W obydwu przypadkach zniszczysz komuś psychikę na pewien czas.
      Więc: jeśli dojdzie do "złego zakończenia" zrobię sobie urlop od Twojego bloga, zaś jeżeli umrze np. Daniel (Willa nie zabijaj, nie chce mi się czytać o Danielu, który nie może się pozbierać, gdyż zachowuje się wtedy dziecinnie) będę Twoją jeszcze większą fanką.

      Ostatnia uwaga, o której wcześniej zapomniałam: scena, w której chłopcy uciekają z windy tylko po to by się zaspokoić - a właściwie Daniela - nieco mnie zgorszyła. Widziałam wtedy stereotypowych homoseksualistów, którzy nie widzą świata poza seksem.
      Zostawiam to pod rozwagę.

      Eso es todo (Daniel pamięta cokolwiek z hiszpańskiego? Czy William udziela może korepetycji z tego języka, bo złapałam ostatnio 3).
      Życzę dużo weny i ciekawych ( ( ͡⌐■ ͜ʖ ͡-■) ) pomysłów.

      Usuń
    3. * - pełna wersja: "Coś, coś się popsuło, nie było mnie słychać" - tekst pana Zbigniewa Stonogi

      Usuń
    4. Każde opowiadanie zaczynam od końca. Wiem jak dana historia się kończy, a potem układam wszystko tak, by opisać swoją "wizję". Nie zdradzę zakończenia, bo to popsuje całą zabawę.
      Nie chcesz czytać, nie czytaj. Nigdy nikogo do tego nie zmuszałem i zmuszać nie będę.
      Jeśli chodzi o scenę w windzie, to ja ją widzę zupełnie inaczej. Daniel i William zdają sobie sprawę, że wizyta rodziców może mocno namieszać w ich związku. Nie wiedzą co będzie i bardzo się tego boją. Will nie chce stracić ukochanego, a przeczuwa, iż stanie się coś złego. Chcę spędzić każdą chwilę ze swoim chłopakiem. Nic na to nie poradzę, że między zakochanymi intymność jest ważna. Czy jest to gorszące? Nie mnie oceniać.
      Nie lubię pisać bardzo długich opowiadań. Staram się skupiać wokół najważniejszych wątków, by niepotrzebnie wszystkiego nie rozdmuchiwać do 100.000 rozdziałów. Czy nauka hiszpańskiego jest ważna? W moich oczach już nie. Przecież już w pierwszej części było wiadomo, że Will musi przejąć firmę, a Daniel kończy szkołę. Nie było sensu by ponownie odkopywać ten wątek. Myślałem o tym, by przenieść akcję np. do Hiszpanii, ale musiałbym wtedy więcej miejsca poświęcić na opisy, a nie chciałem tego robić. Dla mnie zawsze na pierwszym planie są bohaterowie i ich relacja. Cała reszta to tylko dodatek.

      Twój Kitsune

      Usuń
    5. Zaintrygował mnie Twój sposób myślenia: zaczynać historię od końca? Muszę kiedyś spróbować, bo zawsze rozpoczynam myślenie od środka.
      Dziękuję za wyjaśnienie Twojego punktu widzenia na zaistniałą w windzie sytuację, daje mi to do myślenia.
      A co do hiszpańskiego... Pytanie o Daniela było raczej retoryczne, aczkolwiek miło jest mi się dowiedzieć czegoś nowego na temat Twojego toku rozumowania. Bardziej interesują mnie korepetycje z przystojnym nauczycielem (͡° ͜ʖ ͡°)
      Czepiają się innej kwestii: osobiście uważam, iż opisy są bardzo dobrym urozmaiceniem dla akcji. Ciekawią mnie na przykład szczegóły co do wyglądu niektórych pomieszczeń, czy też przypomnienie cech bohaterów (powiedzmy: Will opisuje jak jasne włosy Daniela falują na wietrze). Dzięki takim szczegółom mojej wyobraźni dużo łatwiej funkcjonować.

      Anyway... Kitsune... Słowo czy siekiera? Mam chyba dwie w piwnicy, nóż do rzucania i mogę pożyczyć niezłą maczetę od kolegi. Co Ty na to? Jutro pod Biedronką o 16? Może to cię przekona do jakiegoś zwrotu akcji w opowiadaniu.

      Usuń
    6. Zwrot akcji pojawi się dopiero jutro. Nie wyrobiłem się w czasie i skończyłem pisanie, gdy mój mały edytor poszedł już spać :D Dlatego też dopiero jutro będziesz mogła ocenić jak mi poszło :) Nie mogę się doczekać. Z nudów rozpocząłem pracę nad kolejnym rozdziałem.
      Zgadzam się, opisy są ważne. Jak do tej pory celowo nie posuwałem się w tej kwestii zbyt daleko, bo nie chcę Wam narzucać swojego punktu widzenia. Opowiadanie staram się prowadzić w taki sposób, by każdy mógł wykazać się kreatywnością. Oczywiście mogę to zmienić jeśli będziecie chcieli.
      Korepetycje przybiorą bardziej rozbudowaną formę w przyszłości, obiecuję :D
      Czy pisanie od końca jest dziwne? Nie wiem. Większość osób ma problem z zakończeniem. Za bardzo skupia się na fabule, a potem dobre opowiadania zostają skopane przez ich twórców, bo mieli świetny pomysł, ale nie potrafili go dokończyć. Ja nie mam tego problemu. Od razu wiem do czego dążę. To środek przysparza mi najwięcej problemów, bo mnożą się wątki, które mogę rozbudowywać bez końca, kuszą bohaterowie, których chciałbym dołożyć. Im więcej wątków, tym końcówka bardziej się oddala, a jak już pisałem wcześniej, nie przepadam za niekończącymi się rozdziałami, bo opowiadanie zaczyna się nudzić zarówno czytającym, jak i piszącemu.
      Co wybieram? Pistolety, wszelkiego rodzaju sztylety, miecze lub szpady :) Siekiera i nóż są mało subtelne, o maczecie już nie wspominając. Poza tym zostały 3 rozdziały do napisania i ruszam z nowym, znacznie brutalniejszym opowiadaniem :) Będzie krew, dużo krwi :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Opowiadanie jest fascynujące , ciekawe :) WCIĄGAJĄCE :D Czekam niecierpliwie na nowy rozdział :) PozdrawiaM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle komplementów w jednym zdaniu :) Rozpieszczasz mnie :) Bardzo dziękuję :)
      Nowy rozdział powinien pojawić się dziś wieczorem.

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Boję się. Mam wątpliwości czy czytać następny rozdział ale jestem zbyt ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka,
    wspaniale, dzień tak miło się zaczął, a teraz, smutny wzrok, kolacja wcześniej, ma nic sie nie spieprzyć...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, ten dzień tak miło się zaczął, a teraz... ma nic sie nie spieprzyć...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń