„Zdrajca”
- Dzień dobry – uśmiecham się do Josha, który siedzi na łóżku i rozgląda się po mojej sypialni. Wygląda tak rozkosznie. Ma potargane włosy i nieco spuchnięte wargi. - Jak się spało?
- Chyba dobrze. Która godzina?
- Piąta.
- Piąta... - powtarza po mnie z niedowierzaniem. - Dlaczego nie śpisz? Jeszcze wcześnie.
- Przez ciebie – siadam na wprost niego i spoglądam mu prosto w oczy.
- Obudziłem cię? Przepraszam - szepcze nieco zagubiony.
- Tego też nie pamiętasz, prawda? - w moim głosie słychać nutkę rozczarowania.
- Nie rozumiem o czym mówisz.
- Nie szkodzi. Przypomnę ci. Chodź – wstaję i wyciągam ręce w jego stronę.
- Wyrzucasz mnie z łóżka? Dlaczego? - mój kochanek okrywa się szczelniej pomiętym prześcieradłem.
- Nie wyrzucam cię, głuptasie – zaczynam się śmiać. - Nalałem już wody do wanny. Pora na kąpiel.
- Czytasz mi w myślach? Skąd wiedziałeś? - cieszy się, choć nieco przedwcześnie.
- Mówiłem ci już, wszystko o tobie wiem – podchodzę bliżej, by wziąć go na ręce.
- Sam mogę iść.
- Problem polega na tym, że nie możesz – pewnie obejmuję go ramionami i zanoszę do łazienki, gdzie stawiam obok wanny i uwalniam z prześcieradła. - Uważaj! - podtrzymuję go w pasie, gdy chwieje się na nogach.
- Co mi jest? - wpada w panikę.
- Nic. To minie. Kąpiel dobrze ci zrobi – wkładam go do wanny, wypełnionej ciepłą wodą i pachnącą pianą.
- Jak dobrze – mruży oczy, jakby był kotem.
- Cieszę się – zdejmuję spodnie od piżamy i rozsiadam się po drugiej stronie, bacznie go obserwując. Przedtem nie przepadałem za porannym przesiadywaniem w wannie, ale odkąd poznałem Josha i wszystkie jego słabości...
- Dlaczego uśmiechasz się tak przebiegle? - pyta, unosząc głowę, by spotkać mój rozmarzony wzrok.
- Bez powodu – udaję niewzruszonego.
- Ach tak... – zbywa mnie, obejmując się ściśle ramionami.
Przez kilka minut milczymy, każdy pogrążony w swoich myślach.
- Boli? - decyduję się przerwać ciążącą między nami ciszę.
- Nie – ciemnowłosy nie unosi powiek, układając głowę na swoich kolanach. Jego policzki są lekko zaróżowione, usta kusząco rozchylone. Znowu go chcę...
- Josh, spójrz na mnie – proszę, dobrze wiedząc, że jest już gotowy...
- Nie – ton jego głosu zdradza lekkie zdenerwowanie, a ja doskonale wiem co spowodowało to nagłe rozdrażnienie...
- Josh... Nie bądź taki. Chcę cię tylko przytulić – nie spuszczam z niego wzroku. Niebieskooki stara się odsunąć ode mnie jak najdalej. Jest taki zabawny.
- Tu mi dobrze – przypomina obrażone dziecko.
- Nie musisz się mnie wstydzić. Chodź do mnie, to...
- Nie! - protestuje gwałtownie, patrząc na mnie wilkiem.
- Ależ ty jesteś uparty – wzdycham przysuwając się w jego kierunku. Łapię go za ramiona i przyciągam do siebie.
- Co robisz?! Przestań! - broni się, gdy wymuszam by objął mnie w pasie udami i spojrzał prosto w oczy.
- Tak lepiej – odgarniam jego włosy do tyłu i uśmiecham się radośnie.
- Wiedziałeś! Od początku wiedziałeś! - mierzy mnie morderczym spojrzeniem.
- Skarbie, oczywiście, że wiedziałem. Jak sądzisz, dlaczego obudziłem się tak wcześnie? Znam wszystkie twoje słabości – przesuwam kciukiem po jego wargach. - Pocałuj mnie.
- Nie! - chlapie mnie wodą prosto w twarz. Nie tego się spodziewałem.
- Chcesz się bawić... No dobrze... - mruczę groźnie, chwytając go w pasie, by nie miał jak uciec. Drugą ręką sięgam pod wodę i zaczynam ocierać o siebie oba nasze członki.
- Ach! - wyrywa mu się głośny jęk. Chłopak odrzuca głowę do tyłu i wczepia palce w moje ramiona.
- O tak? Czy mocniej? - drażnię się z nim, obserwując jak reaguje.
- Mocniej... - jęczy podniecony znacznie bardziej niż miało to miejsce w nocy.
- Mocniej... Jesteś pewny?
- Tristan... - dyszy ciężko. Doskonale wiem o co mu chodzi.
- Teraz dobrze? – unoszę go wyżej – Tego chcesz? - wsuwam się w niego powoli.
- Woda się wyleje... - zauważa przytomnie.
- Pieprzyć to – wpijam się w jego usta, wchodząc w niego do końca. Josh oddaje pocałunki, zaczynając się powoli poruszać. Jego przymglone spojrzenie zapada głęboko w moje wnętrze. Łapię go za pośladki i ponaglam, by przyśpieszył, jednocześnie gryząc po wrażliwej skórze na szyi. Teraz jest mój, prawdziwie mój... Jego tempo jest szaleńcze. Potem będzie tego żałować, ale teraz...
- Tristan... - szepcze, przygryzając dolną wargę.
- Nie, chcę cię słyszeć. Cały świat ma wiedzieć do kogo należysz – całuję go brutalnie, zachłannie. Robię to tak długo, aż opada w moje ramiona. Uśmiecham się do siebie, usatysfakcjonowany.
Czas zatrzymuje się w miejscu. Woda nie stygnie, dzięki specjalnej baterii. Czuję jego oddech, którym drażni mokrą skórę na mojej klatce piersiowej. Leniwie przeczesuję jego ciemne włosy palcami. Josh sięga po moją dłoń, którą opierałem na jego udzie i zaczyna ją uważnie studiować.
- O czym myślisz? - pytam, bo zżera mnie ciekawość.
- O tobie... O mnie... - unosi głowę, aby utopić mnie w swoich jasnoniebieskich oczach. - W jednym miałeś rację. Naprawdę mnie znasz.
- Chcesz mi powiedzieć, że teraz mi ufasz?
- To coś więcej... Od pierwszej chwili, gdy na ciebie spojrzałem, wiedziałem, że... - przerywa mu dźwięk telefonu, który umieszczony jest tuż przy wannie.
- To Ron - zgaduję. - Wyłączy się po pięciu sygnałach.
- Dlaczego dzwoni tak wcześnie? Musisz już iść? - na twarzy mojego ukochanego maluje się rozczarowanie.
- Nie. Chcesz jeszcze raz...? - uśmiecham się do niego, ciekawy jak zareaguje.
- Nie. Teraz serio mnie boli.
- Wybacz, skarbie - skruszony, dotykam go po policzku.
- Przecież to nie twoja wina. Sam chciałem... Nigdy wcześniej nie czułem się taki... - rumieni się, szukając odpowiedniego słowa.
- Podniecony? - podpowiadam mu.
- Nie, to nie to. Chciałem, żebyś... - telefon odzywa się kolejny raz.
- Zabiję go! - próbuję dosięgnąć do wkurzającego sprzętu.
- Odbierz, jeśli musisz.
- Nie muszę. Za to ty musisz wyjść z wody. Spójrz na swoje palce – unoszę jego rękę – są całe pomarszczone.
- Nie przeszkadza mi to.
- Mi też nie – zaczynam je delikatnie ssać.
- Tristan, nie...
- Nie? Często to od ciebie słyszę – niepocieszony uwalniam szczupłą dłoń.
- Przepraszam – spuszcza wzrok, przyznając się do winy.
- Odbijemy to sobie wieczorem – całuję go po skroni.
- Nie sądzę, abyśmy mogli...
- Nie martw się, skarbie. Zostało nam sporo innych możliwości, które... Oszaleję! Czy on nie da mi chwili spokoju?! - wybucham. Muszę się jak najszybciej pozbyć telefonu z łazienki! Niechętnie uwalniam się z czułych objęć ukochanego i wychodzę z wanny. Dopadam do wrednego sprzętu i przełączam przycisk. - Teraz możesz dzwonić do woli – warczę wściekły. Ciemnowłosy tłumi śmiech za moimi plecami.
- Bardzo szybko się irytujesz – komentuje sytuację.
- Sprowokował mnie! - tłumaczę się, obwijając biodra jasnoniebieskim, frotowym ręcznikiem.
- Skąd wiesz, że to Ron?
- Dziś oddajemy jeden z projektów. Przypływ gotówki nakręca go równie mocno jak ciebie seks w wannie.
- Często tak robiliśmy? - zadaje mi to zawstydzające pytanie wbrew sobie. Amnezja nie wpłynęła na jego otwartość.
- Cały czas. Byłeś nienasycony – chwalę go.
- Naprawdę?
- Nie wierzysz mi? Gdyby nie to, że cię boli, to pokazałbym ci inne możliwości, które daje łazienka. A teraz – wyciągam go z wody i sadzam na brzegu wanny – nie ruszaj się – pomagam mu założyć biały szlafrok.
- Dziękuję.
- Potem mi podziękujesz – całuję go w usta. - I nie patrz tak na mnie! I tak z trudem nad sobą panuję!
- Przepraszam – zaczyna chichotać, gdy biorę go na ręce i zanoszę do jego sypialni. - Pomogę ci posprzątać.
- Nie zamierzam sprzątać. Muszę skończyć pracę, inaczej Ron zacznie dobijać się do drzwi i tym razem będę musiał go wpuścić.
- Ale Rose... - mój słodki ukochany z niepokojem wypowiada imię Meksykanki.
- Rose już wie. Jeśli nie podoba się jej, że ze sobą sypiamy, poszukamy kogoś innego na jej miejsce. Nie wstawaj – idę do jego garderoby i przynoszę piżamę. - Jesteś głodny?
- Nie, raczej zmęczony – ziewa przeciągle.
- Więc śpij – otulam go szczelnie kołdrą.
- Nie odchodź. Chcę spać razem z tobą - marudzi, kusząc mnie, abym położył się obok niego.
- Nie mogę zostać. Będę w pracowni, gdybyś mnie potrzebował, dobrze?
- Dobrze – przegrywa walkę z zamykającymi się powiekami. Mój piękny...
Pośpiesznie się ubieram i pędzę do projektów. Ron, który swoim zwyczajem nie potrafi odpuszczać, przyjeżdża na śniadanie, by skontrolować czy wszystko idzie zgodnie z planem.
- Dasz radę skończyć do południa? - dopytuje, wpychając do ust kolejne ciastko.
- Jasne.
- Jesteś dziś zbyt spokojny. Nie wkurzasz się na mnie. Zgodziłeś się przyjąć więcej zleceń. Wszystko ok? - zaczyna węszyć, niczym pies tropiący.
- Tak – uśmiecham się.
- W dodatku ten twój uśmiech... Zabiłeś małego, bo zalazł ci za skórę, tak? - szepcze konspiracyjnie.
- Oszalałeś?! Josh śpi w swoim pokoju! - unoszę się gniewem.
- Już dawno nie zachowywałeś się tak dziwnie – nie daje mi spokoju.
- O co ci znowu chodzi?! To nie można już być szczęśliwym?! Rose, powiedz mu – proszę kobietę o wsparcie wykorzystując fakt, że dolewa nam kawy do filiżanek.
- Szczęśliwym... Też mi coś – prycha gniewnie. - Jak się grzeszy tak jak pan Wood, to...
- Grzeszy...! Tristan, spałeś z nim?! Nie wierzę! - Ron nie ma problemów, by połączyć fakty.
- Dzięki, Rose – posyłam jej kwaśne spojrzenie. - To mój narzeczony, a za pięć tygodni mąż, więc to, że z nim śpię, jest absolutnie normalne!
- To jeszcze dziecko! – gospodyni nie kryje braku aprobaty.
- Dziecko?! On go zdradzał i okradł, a teraz wciska mu kit, opowiadając łzawe bajeczki o tym, jaki się czuje samotny i opuszczony.
- Zamknij się, Ron! - uderzam pięścią w stół. - Zabraniam ci mówić takie rzeczy! Jego psychika jest za słaba, by znieść prawdę!
- Serio? A powiedz mi taką rzecz, zapłaciłeś mu przed, czy po tym, jak mu włożyłeś...
- Dość! - ostro ucinam te obrzydliwe drwiny. - Wynoś się stąd, zanim cię wyrzucę, słyszysz?! - wpadam w szał. Zaciskam palce na jego marynarce i siłą podnoszę z krzesła.
- Panie Wood, proszę przestać! - krzyk Meksykanki niesie się po domu.
- Wynoś się! I nigdy więcej tu nie przychodź! - wrzeszczę, szarpiąc go w kierunku drzwi.
- Tristan, opanuj się! - mój były przyjaciel stara się mnie jakoś uspokoić, ale jest już za późno. Posunął się za daleko! Otwieram szeroko drzwi i wypycham go na zewnątrz, zatrzaskując je z hukiem tuż przed jego twarzą. Gdy wracam do kuchni, napotykam na wzrok przerażonego Josha, który zaczyna cofać się do tyłu, aż w końcu ucieka do swojego pokoju.
- Pięknie, po prostu lepiej być nie mogło!
- Panie Wood! - Obrywam szmatką kuchenną w głowę. - Jak Boga kocham! Albo się pan ogarnie albo...! - wściekła Rose jest doprawdy przerażająca!
- Przepraszam! Proszę, nie bij mnie więcej – klękam przed nią na kolana o mocno obejmuję. - Sama słyszałaś co za bzdury wygadywał, prawda?
- Proszę wstać! - strofuje mnie. - To jeszcze nie powód, aby...
- Jak to nie?! Josh wreszcie mi zaufał! Pozwolił się dotknąć, a ten palant musiał wszystko popsuć swoimi oskarżeniami! Każdy popełnia błędy i ma prawo do drugiej szansy! Tak trudno to zrozumieć?!
- Proszę nie krzyczeć, bo to jeszcze bardziej wystraszy chłopca.
- Masz rację. Przepraszam, Rose. Obiecuję, że coś takiego więcej się nie powtórzy.
- Mam nadzieję. W przeciwnym wypadku wkroczę do akcji i sama wymierzę sprawiedliwość! - grozi mi ściereczką.
- Masz moje słowo.
- Ma pan zadzwonić do pana Rona i przeprosić go za swoje zachowanie.
- Ale...
- Żadnego „ale”. To rozkaz!
- Tak jest! - salutuję jej. - A teraz wybacz generale, muszę porozmawiać z narzeczonym.
- Stać! - powstrzymuje mnie w połowie drogi.
- Co znowu?! - marudzę.
- Jeszcze słówko – każe mi się do siebie zbliżyć.
- Słucham? - spoglądam na nią z góry. Choć jestem od niej znacznie wyższy, to ona rozgrywa obecnie karty.
- Jeśli dowiem się, że zmusił go pan do...
- Nie zmusiłem go, przysięgam – zapewniam ją, całując w policzek. - Wiesz, że kocham go jak wariat. Wszystko bym dla niego zrobił. W naszym związku to on pociąga za sznurki. Tak, spałem z nim, ale nie stała mu się żadna krzywda. Bardziej przestraszyły go moje krzyki... - dodaję znacznie ciszej.
- Mam nadzieję, bo łazienka wyglądała koszmarnie... – spogląda na mnie nieufnie.
- Podwoję twoją pensję, bo zamierzam dalej siać zniszczenie – puszczam do niej oko.
- Trzymam pana za słowo – uśmiecha się. - No dobrze, proszę iść i naprawić to, co pan zepsuł.
- Rozkaz!
Nabieram głęboko powietrza do płuc i naciskam na klamkę. Rozglądam się po pokoju, lecz nigdzie go nie widzę. Drzwi od garderoby są otwarte. Staję w progu. Josh siedzi zwinięty w kłębek na podłodze.
- Co tu robisz, skarbie? - pytam, kucając.
- Przestraszyłeś mnie – wyznaje cichutko.
- Przepraszam, nie chciałem – siadam obok niego. - Ron powiedział mi coś bardzo przykrego, czym mocno mnie zdenerwował.
- Wyrzuciłeś go... - jego słowa są ledwo słyszalne.
- Wiem. Zadzwonię i go przeproszę – sięgam po jego dłoń i splatam nasze palce.
- Czasami bardzo się boję, że mnie też tak wyrzucisz... Ostatnio często o tym śnię. Błąkam się po pustych ulicach. Nie wiem kim jestem, nie mam gdzie pójść...
- Josh, nie opowiadaj głupstw! Tu jest twój dom, a ja jestem twoją rodziną! - przytulam go mocno do siebie czując, jak serce mocno bije mi w piersi. Gdyby się dowiedział... Gdyby sobie przypomniał... Całuję go bardzo namiętnie sprawiając, że topi się niczym wosk. Wszystkie myśli ulatują mu z głowy. Jestem tylko ja... - Pora na śniadanie – decyduję, biorąc go na ręce i zanosząc do kuchni.
Kya jestem pierwsza xD cuż za satysfakcja.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz zdecydowałam się że napisze komentarz heh.
Rozdział cudowny (jak zawsze :3) w sumie to nie mam przekonania co do tych postaci xD Ron chyba najbardziej mi zaimponował (nawet nie wiem czym ale okey xD)
No nie wiem co jeszcze napisać xD (za dużo tych xD)
(W sumie to już nie wiem czy jestem pierwsza bo w chwili gdy piszę ten komentarz to już możliwe że ktoś mnie prześcignął heh)
Nie wiem jaką wybrać sobie ksywkę wszyscy nazywają mnie ksywką "kira" ale tu już jest jedna więc ... Już wiem uwaga poznajcie ... Yuki ... Może być chyba nie ma tu jeszcze żadnej xD
Z niecierpliwością czekam na następny rozdzialik :3
Ps.piszę na telefonie więc sorka za wszystkie błędy ;-;
°Yuki°
Witaj, Yuki :) Miło mi, że napisałaś :)
UsuńJosh i Tristan jeszcze lekko błądzą we mgle, ale nie szkodzi. Jestem wobec nich bardzo wyrozumiały :D
Nowy rozdział już niedługo.
Twój Kitsune
Witamy Yuki! Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić przy komentowaniu :)
UsuńWegi
Czytam po kawałku bo pracować trzeba ^^
OdpowiedzUsuńAle w końcu skończyłam :) Rose do boju! Cudowna kobieta! Josh ty lepiej nie śnij tylko sobie przypomnij wszystko, bo same problemy z tobą ty mały niewyżyty narzeczony Tristana ^^
Jego amnezja jest mik bardzo na rękę, zwłaszcza gdy przejdziemy do kolejnych "wydarzeń" :D
UsuńTwój Kitsune
To ja już czekam na te kolejne "wydarzenia" ^^
UsuńNowy rozdział w okolicach wtorku lub środy. Wszystko zależy od mojej motywacji. W chwili obecnej - nie jestem zmotywowany. Wprost przeciwnie. Z różnych względów jest mi po prostu smutno.
UsuńTwój Kitsune
Rozdzialik cudowny poprostu kocham!!!!
OdpowiedzUsuńDługo mnie nie było(miałam operacjie heh ) i widze że dużo sie stało pod moja nieobecność. Już nie moge sie doczekać aż Josh odzyska pamieć
*Mori*♥
Mori, jak się czujesz po operacji? Mam nadzieję, że coraz lepiej :)
UsuńJosh nie odzyska pamięci. Tristan potrzebuje jeszcze odrobinę czasu, by przypomnieć mu "różne rzeczy" z ich przeszłości :D Poza tym tak jest znacznie ciekawiej, nie sądzisz? :)
Twój Kitsune
Witaj Mori! Jesteś nową komentatorką? Chyba nie widziałam Cię tu wcześniej... :)
UsuńWegi
Witam, witam i o zdrowie pytam. Coś długo mnie tu nie było przepraszam. Niestety szkoła za dużo czasu zabiera i telefon mi się buntuje. :/ Mam nadzieję, że to nie potrwa długo. Tak na szybko to jest świetnie. Co prawda jest kilka literówek. Masz może betę? Jeśli nie, a byś chciał to się zgłaszam. :D Tristan to moja ulubiona postać, a Rose jest genialna. (Wiem powtarzam się :D) To chyba na tyle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Alex
Alex! Już się bałam ze zaginąłeś w akcji :D Rose to Rose! Złota kobieta! :D
UsuńWegi
Mam kiepski program do pisania, bo czasami sam zmienia wyrazy na inne, stąd błędy. Jestem w trakcie wyboru nowego komputera, to będzie lepiej :)
UsuńChcieliście akcji z Rose, to macie :D
Wasz Kitsune
Wegi nie martw się. Już jestem i postaram się tak nie znikać. :) Oj moja kochana Rose. :D
UsuńPozdrawiam.
Alex
Nie bądź jak Magik. On nie umiał znikać (i latać) :D
UsuńWegi
Z góry przepraszam, że nie skomentowałam wczoraj ale zaginęła ładowarka do laptopa. Skitrała się pod dywanem! (Nie pytaj jak, sama chciałabym wiedzieć ;-;)
OdpowiedzUsuńRozdział cud, miód i truskawki~
ROSE! TRZYMAJ TRI NA KRÓTKO, NIECH WIE KTO RZĄDZI W DOMU! :D
Ron... dobry jesteś. Tak w domu kumpla mówić o nim i jego narzeczonym takie rzeczy. No, grubo :P
Tri! Spokojnie~ nie krzycz~ (Powiedziałam tak dziś do dyrka. Matko przenajświętsza! Zawał! :')
Wegi
Oj Wegi naprawdę? :'D Nie będę jak Magik :)
UsuńPozdrawiam.
Alex
Ona nie zniknęła, tylko się tam schowała :D Boi się, że spotka ją los innych sprzętów...
UsuńTristan jest bardzo nerwowy. Josh zagubiony, a Ron pamiętliwy. Na szczęście uzbroiłem Rose w ścierkę, więc poustawia panów po kątach :D
Twój Kitsune
PS Dyrektora... To straszne! Wyszedł żywo z tego starcia? :D
Mówisz? No to sprytna jest :D Jak na razie nic jej nie grozi, bo fala spustoszenia się zatrzymała :'D
UsuńNo i to mi się podoba! Baby górą! :D
Wegi
Ps. No ja nie miałam ścierki, więc mu się upiekło... :D
Ps2. To dobrze dla wszystkich Alex :P
Łazienka to fajny motyw. Jeszcze tam wrócimy :D Jednak najpierw poleje się krew... Dawno nikt nie umarł, prawda? :D
UsuńTwój Kitsune
Ro-se Ro-se Ro-se!!! Kocham ją, normalnie uwielbiam. Bez dwóch zdań! Trzeba przecież towarzystwa pilnować, bo się rozbisurmani za bardzo! Może i dom należy do Tristana , ale Rose rządzi!!!
UsuńRon w istocie nie przebiera w środkach, nawet jeśli to wspólnik to przecież nie w sprawach sercowych:)Z drugiej strony to jednak przyjaciel (jak się przynajmniej na razie wydaje)i martwi się o Tristana oraz - co tu ukrywać - o wspólną, jak by nie było, kasę. Utrata takiej okrągłej sumki na pewno uwiera. A tu jeszcze ryzyko, że numer się może powtórzyć, jeżeli Josh zostanie zbyt blisko dopuszczony do tajemnic firmy. I Ron tym sposobem znalazł się w emocjonalnym potrzasku :)Ach! Ach! Kontrolowany chaos! Kitsune jesteś the best i proszę nie smuć się :))) Milion uśmieszków, serduszek i całusków dla Ciebie. MB
Ps. Witaj, Alex. Rzeczywiście przez jakiś czas nie było Cię widać. Witam też pozostałych, a Mori życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Wegi - do Dyrcia tak?!?!?! Zlituj się :))))
MB, skoro masz luźnych 100 milionów dolarów, to może się podzielisz? :D To rozwiązałoby wszystkie problemy. Podać numer konta, czy jeszcze to przemyślisz? :)
UsuńRon chce dobrze. Trwał przy Tristanie w trudnych chwilach. Nic więc dziwnego, że nie chce, by jego "brat" cierpiał po raz kolejny A to, że nie przebiera w słowach? Jest po prostu dość bezpośredni i mówi głośno co myśli, nie owijając w bawełnę. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy :) Znaczy Wy zobaczycie, bo ja wiem :D
Rose też nieźle sobie radzi. Nic nie wydaje się jej straszne, aż do czasu...
Twój Kitsune
PS Dzięki za słowa wsparcia :) Już mi lepiej :)
Kitsuś natychmiast, tylko poszukam w portfelu bo na r-ku bankowym jakoś nie widzę :( :)
UsuńNo w sumie od tego są przyjaciele, to ja się na razie wyzbywam nieufności wobec Rona. Ale tylko na razie, żebyś mnie znowu czymś nie zaskoczył. Chcę być mentalnie przygotowana. Nie to oczywiście, żebym nie ufała Tobie, ale wiesz... z całą pewnością mam nie tylko ufność, ale wręcz wiedzę, że mnie czymś zaskoczysz :)
Kitsuś, jak mi wystraszysz Rose, to ja lecę straszyć Ciebie!!! Ufff! Aż po prostu usiedzieć nie mogę!!! Moja Rose w niebezpieczeństwie !!!! Kitsuś!!!!! MB
Kitsune, ale to będzie duży rozlew krwi?
UsuńPozdrawiam.
Alex
MB, to tylko 100 milionów... Nie bądź sknerą. Dobrze w tym banku sprawdzałaś? :D
UsuńRose nie ruszę, znaczy jej nie zabiję :D Chyba :D
Twój Kitsune
Alex, nie mogę Ci powiedzieć, wybacz :)
UsuńTwój Kitsune
Kochany, no jasne że tak!!! Bo może gdzieś się zapodziały?!?!?! Rozwiązałabym nie tylko Twoje problemy :))) Baaardzo chętnie. Mam kilku zainteresowanych na oku, ze mną na czele! Jak tyko znajdę to napiszę do Ciebie e-mail, żebyś nie musiał publicznie nr-u r-ku podawać :)))
UsuńKitsuś!!! Nie "chybaj" mi tu!!!! I na serce Rose też ma nie padać!!!! Nawet chwilowo!!! Ale jestem łaskawa: może w nerwach taką konkretną patelnię chwycić :) W razie potrzeby mam taką, zapewniam że naprawdę trudno wtedy takiej groźnej osobie stawić jakikolwiek opór...Mogę pożyczyć. To naprawdę wypróbowana broń :))) No mówię Ci, efekt zgoła piorunujący :)! MB
Próbowałaś? Przeszłaś jakieś tajne szkolenie? :D
UsuńW sumie niezły pomysł :D Już widzę, jak Rose goni Tristana po domu. Uciekaj, chłopie, póki czas :D
Twój Kitsune
Znowu kot? Pewnie jest spokrewniony z tym Henryka. Co Ci ta biedna kocia rodzinka zrobiła, co? :( To przez te czarne msze, prawda?! Ja wiedziałam, wiedziałam! :(
UsuńWegi
Ps. Możesz uśmiercić żonę Rona albo męża Rose. No bo kto inny? :D
Cynamon?! Nigdy! Jest słodki i uroczy :D
UsuńTwój Kitsune
Na pewno? Bo ja wyczuwam spisek :D
UsuńWegi
Jak to chyba Kitsune jak to chyba!?! Mojej Rose ma nie spaść włos z głowy! Co innego Randal, Ron no ostatecznie Josh.
UsuńPozdrawiam.
Alex
Rose jest mi jeszcze potrzebna :D Ustaliłem już z MB, że następnym razem przywali Tristanowi patelnią, więc musi zostać :D
UsuńMam spore pole manewru... Tylu bohaterów :D
Twój Kitsune
Oh to dobrze, jestem już spokojny. :)
UsuńPozdrawiam.
Alex
nooo, od razu lepiej :))) MB
UsuńJest dobrze, nie martwmy się kochani :D
UsuńWegi
Ale, zaraz zaraz - Wegi, ja się jednak martwię! Kitsune napisał, że Rose "jeszcze" jest mu potrzebna. A co jeśli przestanie być potrzebna?! Łaaaa!!!!! Kiiiiitsuuuuuś!!!!! Nie zamordujesz jej prawda?!?!?! *łzy w oczkach* MB
UsuńNie, Rose zostanie z nami do końca :) Nie wiem kiedy to nastąpi, ale nic jej nie zrobię. Jest za fajna :D
UsuńTwój Kitsune
Spokojnie MB myślę, że Kitsuś nam tego nie zrobi. Prawda? *strach w oczach*
UsuńPozdrawiam.
Alex
Ufffff, ulżyło mi. Kochany jesteś :) MB
UsuńKobiety są bardzo przewrotne :D Zwykle chciałyście śmierci jakiegoś bohatera, a teraz bronicie Rose. Co się dzieje? :D
UsuńTwój Kitsune
No bo... TO JEST ROSE!!!!! To jest chyba oczywiste. :)MB
UsuńKitsune kobiety są po to żeby je kochać nie rozumieć. :) A zginąć może każdy byle nie Rose.
UsuńPozdrawiam.
Alex
Dziadka nikt tak nie bronił :D
UsuńTwój Kitsune
Kobiety mają siać zamęt w tym "typowo męskim" świecie :D Rose właśnie to robi. Po prostu ma ekstra broń i tyle :D
UsuńTwój Kitsune
Dziadek to Dziadek, a Rose to Rose. Ta kobieta podbije serca wszystkich. :)
UsuńPozdrawiam.
Alex
Alex! Właśnie stwierdzam, że jesteś w moim typie :))) MB
UsuńChyba pobije :D
UsuńDziadek był super :D I niedługo wróci w zupełnie nowej odsłonie :) Perfekcyjny wzór do naśladowania :)
Twój Kitsune
Ojej zarumieniłem się :) Bardzo mi miło :)
UsuńPozdrawiam.
Alex
MB, zdradzasz mnie...! Mam dziś kiepski dzień... Bardzo kiepski...
UsuńTwój Kitsune
Dziadziuś wraca!! Huurrraaa!!!
Usuń:DDDD
Pozdrawiam.
Alex
Kitsuś co się dzieje? Może mogę Ci jakoś pomóc?
UsuńPozdrawiam.
Alex
Dzięki, Alex. Jakoś sobie poradzę :) Pewne rzeczy trzeba po prostu wziąć na klatę i tyle.
UsuńTwój Kitsune
Kitsune!!!! Co Ty sobie o mnie myślisz?! To że Alex jest w moim typie nie oznacza przecież że Cię zdradzam! Jestem z kategorii wiernych Gąsek!!!!! Czy ja powiedziałam że kocham kogoś innego niż TY?!?! Jak możesz! A ja wyznałam Ci uczucia nawet na piśmie!!! *chlip* I to publicznie *łzy w oczach* Ja przez Ciebie też mam teraz ciężki dzień :( MB
UsuńJeśli będziesz chciał się wygadać to pisz. Nie raz dobrze jest się wygadać. Tu mój mail: ajexik1595@gmail.com :)
UsuńPozdrawiam.
Alex
Moja słodka MB nie płacz. *przytula*
UsuńPozdrawiam.
Alex
Wybacz, MB. Nie chciałem.
UsuńTwój Kitsune
A co ja mam powiedzieć? Mnie też zdradza! :D
UsuńWegi
Ps. Grupowy uścisk? :)
Jeszczeniewiemczymijużlepiej *mamrocze w rękaw*
UsuńDzięki Alex za przytulaska *też przytula*. Sorki Kitsune że tak nakrzyczałam *przytula zażenowana* To ja idę utulić podusię, może się ze wstydu nie spalę (mamroczedalej:
notakąawanturęrobićcozabrakklasy* ;) MB
Wegi, przynieś wszystkie słodycze jakie mamy w zapasie. Pora się jakoś pocieszyć :D
UsuńTwój Kitsune
Wegi Wegunia TAAAAK!!!!!!!! :))) MB
UsuńI nie zdradzam!!!! Kocham Cię! Ty jesteś Ty a Kitsune to Kitsune. I jego też kocham. I nikogo nie zdradzam. Jakby co Alex Wam wyjaśni bo ewidentnie doskonale rozumie te niuanse :) MB
UsuńOczywiście MB :)
UsuńPozdrawiam.
Alex
*Kitsuś, łamiemy zasady... 2 raz? I co teraz? Został nam tylko jeden do wykorzystania. Do 3 razy sztuka albo zmieniamy* Mamrocze niosąc 2 reklamówki słodyczy... Kitsune, pomóż, ciężkie ;-;
UsuńWegi
No dobra, TUUUULIMY! :D
UsuńMB, wybaczam! Ale jako typowa kobieta jestem chorobliwie zazdrosna :D Spytajcie Kitsusia :')
Wegi
To wyjątkowa sytuacja, a przecież każdy lubi zjeść coś słodkiego przed zaśnięciem, prawda? :D
UsuńJa będę dźwigał nasze zapasy, a Ty zrobisz herbatę, ok? :)
Twój Kitsune
TUUUULI :))) Dzięki Wegi. I, oczywiście powinnaś być zazdrosna :) Nie będę pytać Kitsusia, bo to może postawić go w niezręcznej sytuacji :))))) MB
Usuńps dzięki Alex :)))
Herbatka już się robi :D Kitsune nie słodzi a pewno, ale nie wiem jak MB i Alex.
UsuńNo MB, jako jedna z (nie)licznych (?) mnie rozumiesz :D
Wegi
Jak do słodkiego, to nie słodzę. :) MB
Usuńps :D do usług!
Niom... ale nie będę się wdawać w szczegóły :)))
OdpowiedzUsuńA powiem Ci, że ja też to widzę :D I to bardzo wyraziście... łaaa! Tristan bój się !! O matko! no widok ... śliczności :) MB
ps z tym pięknym obrazem zmykam do domu, za jakąś godzinkę będę przy kompie, to się ewentualnie wdam w dalsza dyskusję :))
pps na to liczę oczywiście:))
eeej, znowu nie tam gdzie trzeba się wpisałam...MB
UsuńMiłej podróży :)
UsuńTwój Kitsune
Dzięki :) Już jestem MB
UsuńTęskniliśmy :)
UsuńTwój Kitsune
Chyba. Nie planujesz. Poświęcić. Kolejnego. Kociaka D:
OdpowiedzUsuńWcześniej też rozczulałeś się nad Eryczkowym kotkiem i co się stało!? [*]
;___; nie możesz zabić Cynamonka. Zabraniam!
Napalony Josh ;) W wannie ;) piękne połączenie.
Oooo i wkurzony Tristan jest taki słodki! <3 Czekam tylko aż straci nad sobą kontrolę :D
~Suzy
Cynamon zostaje. Lubię go :D
UsuńNie życz Tristanowi takich rzeczy, bo jeszcze się spełnią :D
Twój Kitsune
Hehe, gdyby się spełniły to był by jedynie powód do świętowania :D
Usuń~Suzy
Ohoho! I za to Cię kocham Suzy :D
UsuńWegi
Witam,
OdpowiedzUsuńbardzo lubię Rose jest taką dobrą, ciepłą postacią... wciąż mnie zastanawia jednak kto stoi za tym porwaniem Josha...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia