„Humory księcia”
Simon
Jem śniadanie w kawiarni
po drugiej stronie ulicy. Czekając aż obsługa spakuje zamówienie
dla Eryka, wyciągam komputer i jeszcze raz przeglądam informacje,
które zgromadziłem na jego temat przyjmując zlecenie. Nie ma ich
zbyt wiele. „19 lat, mieszka z dziadkiem. Brat – książę Alan.
Ukończył królewską szkołę średnią z wyróżnieniem oraz trzy
kierunki studiów – ekonomię, prawo międzynarodowe oraz historię
sztuki.” Przeglądam zdjęcia jego dyplomów. Bardzo dobre oceny.
Znajomość języków obcych... Co spowodowało, że załamał się
psychicznie? Przecież jest chodzącym ideałem. Mądry, bogaty,
wyjątkowo inteligentny...
Otwieram przeglądarkę i wpisuje hasło
„książę Eryk”. W pierwszej kolejności pojawia się oficjalny
życiorys księcia. Nic ciekawego. Królewska szkoła podstawowa,
królewska szkoła średnia. Profil sztuka. Uczęszczałem do tej
samej szkoły, lecz ja wybrałem profil sportowy. Czemu on wybrał akurat ten?
Postanawiam to od razu sprawdzić.
„Nasza szkoła ma
wieloletnie tradycje pedagogiczne. Wyróżnia się wybitną kadrą,
złożoną z najlepszych...” Może coś bardziej konkretnego...
„Sam profil składa się z rozbudowanych zajęć poświęconych
historii, literaturze, muzyce. Kładzie duży naciska na znajomość
języków obcych, w tym łaciny i greki.” Eryk musiał się tam
czuć jak ryba w wodzie. „Każdy z uczniów obowiązkowo uczy się
gry na wybranym przez siebie instrumencie”. Na instrumencie?
Przeglądam strony z absolwentami, bo zastanawiam się jaki
instrument wybrał. „Książę Eryk – klasa skrzypiec, prowadzona
przez maestro di Angelo, światowej klasy wirtuoza...” Maestro nadal
uczy... Postanawiam złożyć mu wizytę.
Wracam do szpitala. Srebrnooki nadal jest mocno zaspany.
- Gdzie pan doktor? -
pytam księcia. - Ty mi powiedz. Swoją drogą, jak mogłeś włamać się do jego komputera? Przynosisz mi wstyd! - karci moje nocne eskapady.
- To była konieczność - tłumaczę się. - I tak nie dowiedziałem się niczego istotnego.
- Wiem. To przerasta twoje możliwości - uśmiecham się w duchu słysząc jego drobne złośliwości.
- Nie gniewaj się na mnie – proszę. - Nie cofnę się przed niczym, aby zapewnić ci bezpieczeństwo. Po raz ostatni ktoś podniósł na ciebie rękę - zapewniam go.
- Nie wierzę ci - odpowiada ze złością. Książę nigdy nie był zbyt ufny.
- Nie musisz. Udowodnię ci, że możesz na mnie polegać. Więc gdzie pan doktor?
- Poszedł do domu. Ty też powinieneś sobie pójść. Nie jesteś mi potrzebny.
- Znowu mnie wyrzucasz? - wzdycham smętnie. - Nie bądź dla mnie taki surowy. Zobacz, co dla ciebie mam - podaję mu herbatę.
- Nie chcę - obraca twarz, zniesmaczony moim darem.
- Nie chcesz herbaty? - pytam zaskoczony. – Aż tak źle się czujesz?
- Nie mam ochoty – jest wyraźnie smutny i to ja za to odpowiadam.
- Co się dzieje, Eryku? - przesuwam dłonią po jego policzku.
- Nic.
- Nadal bardzo boli?
- Tylko trochę – przyznaje niechętnie. Arim musiał znowu majstrować przy dawkach leków...
- Zjesz coś? - proponuje mu tosta, którego przywiozłem.
- Nie.
- Musisz jeść. Tylko parę kęsów. Pokarmię cię.
- Nie jestem dzieckiem. Sam sobie poradzę - prycha gniewnie.
- Lubię się tobą zajmować – wyjmuję z papierowej torby plastikowy pojemnik sałatki owocowej.
- Proszę, nie zmuszaj mnie – jego reakcja była do przewidzenia.
Odkładam pojemnik,
zmartwiony. W tej samej chwili ktoś puka do drzwi. Po chwili do
środka wchodzi dwóch mężczyzn w ciemnych garniturach.
- Dzień dobry –
witają się grzecznie. - Jesteśmy z policji. Możemy chwilę
porozmawiać? - podchodzi do nas ten wyglądający na starszego i pokazuje
Erykowi służbową legitymację.
- Nie – mały jak zawsze szybko reaguje.
- Spokojnie, książę. Nie chcemy cię denerwować. Przyszliśmy zamienić kilka
słów z twoim ochroniarzem - informuje policjant.
- Ze mną? - dziwię
się.
- Tak, z panem. Książę
Alan wniósł na pana skargę - mężczyzna sięga po swój notes, by sprawdzić szczegóły. Jego partner stoi przy drzwiach i przygląda się nam w milczeniu.
- Skargę? - Eryk nie
kryje wzburzenia.
- O pobicie jego
ochroniarzy - chyba zamierza dawkować nam informacje licząc na to, że przyznam się do winy.
- Nic mi o tym nie
wiadomo – odpowiadam spokojnie, ciesząc się, że papierowa torba
skutecznie zasłania otarcia na moich dłoniach.
- Gdzie pan był w
poniedziałek? - mężczyzna kontynuuje przesłuchanie.
- Tutaj – odpowiada
za mnie srebrnooki. – Cały czas był ze mną.
- Rozumiem –
policjant stojący bliżej łóżka ewidentnie boi się wyniosłego
księcia, który nawet będąc chorym, budzi grozę swoim tytułem i
zachowaniem.
- Ktoś jeszcze może
to potwierdzić? - wtrąca się drugi z mężczyzn.
- Doktor Arim. Może udostępnić monitoring, jeśli są
panowie zainteresowani.
- To nie będzie
konieczne. Pójdziemy już. Życzymy dużo zdrowia, książę - na szczęście obydwaj szybko się poddają.
- Poczekajcie – prosi
ich Eryk. - Jak się nazywają ludzie, których Simon rzekomo pobił?
- Pan Max Harrison oraz
pan Dawid Fallon – mężczyzna ponownie zerka do swoich zapisków, by przeczytać nazwiska pokrzywdzonych.
- Znam ich. Mam
dokumenty, na podstawie których próbowali oszukać bank,
wyłudzając pożyczkę oraz... - Eryk nagle przerywa, łapiąc się za
żebra.
- Oraz? - dopytuje
starszy policjant, którego zainteresowanie rośnie z minuty na minutę.
- Obiecuje pan, że to
zostanie tylko między nami, detektywie? - pyta przebiegle. Korzysta z tej samej techniki, co policjanci. Rzuca im garść okruszków i patrzy, jak zareagują. Mały spryciarz.
- To zależy. Ma książę
jakieś dowody?
- Wie pan kim jest
Sergiusz? - oczy mężczyzny wyrażają niedowierzanie.
- Sergiusz? - powtarza
po jasnowłosym, przysuwając sobie krzesło bliżej szpitalnego łóżka, gdy Eryk
na nie wskazuje prosząc tym samym, by usiadł.
- Ten Sergiusz? -
dopytuje drugi.
- Tak. Jesteście
zainteresowani?
- Bardzo. Proszę
mówić, książę - napięcie rośnie z sekundy na sekundę. Mężczyźni wymieniają między sobą porozumiewawcze spojrzenia. Widać, że zależy im na tym, by wyciągnąć z Eryka jak najwięcej szczegółów.
- Sergiusz sprowadza
narkotyki statkiem należącym do Maxa. Jego firma ma poważne
problemy finansowe. Max ratuje w ten sposób budżet. Mam mówić dalej? - wiedza Eryka na temat owego mężczyzny jest naprawdę imponująca.
- Książę, to poważna
sprawa. Skąd o tym wiesz? - detektyw wpatruje się w chorego intensywnie.
- W zeszłym tygodniu
przeglądałem dokumentację. Mój dziadek może to potwierdzić.
Wiem, jak wprowadza pieniądze. Wiem też kiedy przypływa statek.
Teraz rozumiecie dlaczego oskarżyli Simona? Oni wiedzą, że ja
wiem. Nie mogę zostać bez ochrony.
- Poproszę prokuratora
o wsparcie, jeśli nam pomożesz – policjant przy łóżku nie traci czasu. Wpatruje
się w Eryka zdeterminowanym wzrokiem.
- Mam Simona i ludzi na korytarzu. To wystarczy - decyduje nastoletni monarcha.
- Więc co możemy
zrobić dla waszej wysokości?
- Chcę, aby ta
informacja nie została w żaden sposób powiązana ze mną, czy
Simonem. Jeśli wasz przełożony mi to obieca, jeszcze w tym
tygodniu aresztujecie Sergiusza - Eryk wykazuje niezwykłą pewność siebie. Coś mi się wydaje, że zdołał zgromadzić znacznie więcej informacji, niż nam się wydawało.
- Rozumiem. Poproszę
komendanta o przyjazd.
- Nie trzeba. Wystarczy
mi rozmowa przez telefon i jego słowo - srebrnooki uśmiecha się lekko. Ma ich w garści.
- W takim razie już
dzwonię – detektyw wstaje z krzesła i przechodzi bliżej drzwi, prosząc
o natychmiastową rozmowę z przełożonym poprzez bezpieczną linię.
- Eryku – odzywam się
cicho – może jednak powinieneś poprosić o ochronę?
- Boisz się kilku
dilerów? - lekceważący ton jego głosu zdradza, iż od dawna miał to zaplanowane.
- Boję się ze względu
na ciebie, nie na siebie.
- Komendant jest znany
ze swojej prawości. Jeśli da mi swoje słowo, nie musimy się
niczego obawiać - pociesza mnie.
- Wasza wysokość,
komendant na linii – policjant uroczyście podaje mu swój
telefon księciu.
- Dzień dobry. Czy
daje mi pan swoje słowo? - Eryk od razu przechodzi do rzeczy. Komendant
najwidoczniej zgadza się na te warunki, bo Eryk szybko się
rozłącza. - Czy pański telefon jest zabezpieczony? - pyta, oddając detektywowi urządzenie.
- Tak – przyznaje
policjant, nie rozumiejąc co książę zamierza zrobić.
- To dobrze – mój podopieczny wyciąga
z kieszeni swetra swoją komórkę, po czym wysyła mu plik. -
Poproszę pański notes i długopis – mężczyzna bez słowa
sprzeciwu wykonuje polecenie. Eryk z trudem coś zapisuje. -
To hasło do pliku – informuje go. - Proszę nie otwierać dopóki
nie będzie miał pan absolutnej pewności, że sprzęt, na którym
pan to robi, jest bezpieczny.
- To wszystko? - dziwi
się drugi policjant.
- Tu są wszystkie
potrzebne dowody, łącznie z trasą statku.
- Wasza wysokość, to
więcej niż się spodziewaliśmy – detektywi nie kryją, że
mając taki skarb, chcą jak najszybciej przejrzeć zebrane przez
Eryka informacje.
- Idźcie już. Szkoda
czasu – pogania ich do wyjścia.
- Do widzenia –
obydwaj mężczyźni pośpiesznie opuszczają pokój.
Eryk przymyka oczy,
przykładając rękę do żeber.
- Zmęczyłem się –
szepcze.
- Uratowałeś mi
tyłek. Dziękuję – dotykam delikatnie jego dłoni.
- Nie zasłużyłeś,
ale mówi się trudno.
- Zasłużę. Zobaczysz, że zasłużę – odpowiadam z uśmiechem.
- Zrobisz coś dla
mnie? - pyta, otwierając oczy.
- Co tylko zechcesz.
- Nie mów o tym
Alanowi - jego głos nieco drży, gdy wypowiada imię brata.
- Eryku, między mną a
Alanem wszystko skończone. My nie...
- Nie chcę o tym
słuchać! - krzyczy na mnie, lecz od razu tego żałuje, bo ten wyskok
wzmaga ból. - Idź po lekarza – każe mi.
- Już idę.
Na szczęście już na korytarzu spotykam doktora Arima, który zdążył wrócić do szpitala. Podaje księciu kolejną porcję środków
przeciwbólowych, po której mój ukochany z trudem zasypia.
- Doktorze, muszę
wyjść na 2 – 3 godziny. Zostanie pan tutaj? - upewniam się, że szarooki nie zostanie bez opieki.
- Z przyjemnością.
- Dziękuję. Nie chcę,
aby był sam. Wrócę najszybciej jak się da.
- Nie musisz się
śpieszyć. Mam dziś wolne – doktor uśmiecha się do mnie, wyciągając znajomo
wyglądający komputer z torby. Mam wyrzuty sumienia za nocne włamanie. Potem go przeproszę.
- Niedługo wrócę - obiecuję.
Wsiadam w taksówkę,
która zawozi mnie prosto do królewskiej szkoły. Dawno tu nie byłem. Bez trudu odnajduję akademię
muzyczną. Mieści się w budynku, który położony jest w
najodleglejszej części kompleksu. Z jednej strony widać las, a z
drugiej jezioro oraz sporych rozmiarów teren do nauki jazdy konnej.
Zaczepiony przeze mnie
uczeń informuje mnie, że sala maestro znajduje się na samej górze.
Prosi także, by nie rozpraszać go w czasie zajęć, bo bywa
nieobliczalny. Nie mam innego wyboru. Muszę poczekać.
Nie słyszę żadnych
dźwięków wydobywających się zza zamkniętych drzwi. Widać
wszystkie pomieszczenia zostały wyciszone. Po nieco ponad godzinie
zajęcia dobiegają końca i wychodzi kilkoro dzieci.
Podnoszę się w krzesła
i wchodzę do środka. Przy fortepianie siedzi siwy, szczupły
mężczyzna.
- Maestro di Angelo? - staram się zachowywać spokojnie, choć w środku aż mnie nosi.
- Tak. Kim pan jest? -
pyta starszy mężczyzna, podnosząc na mnie wzrok.
- Jestem Simon.
Przyjaciel księcia Eryka.
- Nie zamierzam
rozmawiać o przeszłości! - podrywa się zdenerwowany od fortepianu. – Proszę
stąd natychmiast wyjść! - wskazuje mi drzwi.
- Maestro, proszę
tylko o chwilę rozmowy. Eryk ma kłopoty. Nie pomogę mu, jeśli
nie dowiem się o co w tym wszystkim chodzi.
- Dlaczego nie zapyta
pan Eryka, skoro nazywa się pan jego przyjacielem? - mierzy mnie
wściekłym spojrzeniem. Choć ma około siedemdziesięciu lat, jest
bardzo energiczny. To chyba zasługa włoskiego temperamentu.
- Eryk jest w szpitalu
– niechętnie wyjawiam mu prawdę, a on natychmiast poważnieje.
- Co mu się stało?
- Nic poważnego - odpowiadam wymijająco.
- Nie igraj ze mną
chłopcze, tylko mów prawdę, jak na spowiedzi! - popędza mnie do zwierzeń.
- Dobrze, powiem panu,
ale liczę na pańską szczerość. Został pobity podczas
balu.
- Znowu pobity? – zamyśla
się maestro. - A ty? Kim dla niego jesteś?
- Osobistym
ochroniarzem i przyjacielem. Jego dziadek mnie zatrudnił. Ale ani on, ani Eryk nie
chcą mi niczego wyjawić. A ja muszę wiedzieć! Inaczej nie będę
mógł mu pomóc - wyjawiam prawdziwy cel mojej wizyty.
- Chcesz mu pomóc?
- Książę jest w bardzo złym położeniu. Jego życie jest zagrożone.
- To prawda –
przyznaje mi rację, opierając się o czarny fortepian i
wpatrując w porozrzucane nuty.
- W nocy włamałem się
do komputera jego lekarza, ale prawie nic tam nie znalazłem, poza
licznymi pobytami w szpitalu, operacją i załamaniem nerwowym.
- Co konkretnie chcesz
wiedzieć? - pyta w końcu. Przełamanie zmowy milczenia musi go sporo kosztować.
- Dlaczego próbował
się zabić? - wstrzymuję oddech, czekając na to, co powie.
- Powiem ci, ale nie
tutaj. Chodź ze mną – wskazuje mi drogę do swojego gabinetu na
końcu korytarza. Pomieszczenie jest niewielkie. Na środku
ustawione jest rzeźbione biurko, na którym leży srebrny
laptop oraz futerał ze skrzypcami, należącymi do maestro. Regały
pełne są teczek z nutami oraz płyt CD. Całość dopełnia gruby,
wełniany dywan. Czuję się tu prawie jak w pokoju Eryka.
- Usiądź – wskazuje
mi fotel po drugiej stronie biurka. – Wszystko co ci powiem ma zostać między nami. Nawet
Eryk nie może się o tym dowiedzieć. Choć powinienem powiedzieć
zwłaszcza Eryk... Rozumiesz? - spogląda mi prosto w oczy.
- Tak.
- Poznałem go gdy miał
niespełna cztery lata. Rodzice przywieźli go do szkoły, bo był
znacznie bardziej uzdolniony niż inne dzieci. Gdy dyrektor zapytał,
co najbardziej go interesuje, odpowiedział, że książki. I w taki
sposób rozpoczął naukę. Jak zapewne wiesz, zrezygnowałem z
koncertowania dawno temu. Męczy mnie jeżdżenie po świecie, codzienne
budzenie się w innym hotelu. Poza tym złożyłem
obietnicę mojemu mistrzowi. Przysiągłem, że znajdę godnego
siebie ucznia, dlatego zatrudniłem się w tej szkole, gdzie
przybywają dzieci z całego świata. Dokładnie w taki sam sposób
poznałem Eryka. Okazał się geniuszem. Wirtuozem, znacznie lepszym
niż wszyscy, których znałem i podziwiałem. W wieku dziesięciu
lat grał lepiej niż ja po długich latach ćwiczeń i ciężkiej
pracy. Złote dziecko... - przerywa swój wywód. -Wydajesz się zaskoczony. Nie wiedziałeś,
że Eryk grał na skrzypcach?
- Nie, nie wiedziałem.
Nikt nigdy o tym nie wspominał.
- Bo jego rodzina nie
chciała, aby ktokolwiek wiedział. Ukrywano go przed światem,
chociaż mógłby żyć na scenach całego świata, uwielbiany i
podziwiany. Jego wielkim marzeniem było doczekać do pełnoletności,
a potem wyruszyć w świat. Chciałem mu pomóc zrealizować to
marzenie. Mam znajomości, kontakty... Nie raz zapraszałem moich
mentorów, by posłuchali jego gry. Wszyscy wróżyli mu świetlaną przyszłość.
- Dlaczego rodzina
ukrywała jego talent? - pytam maestro.
- Z zazdrości. To nie
Eryk miał błyszczeć, lecz Alan. Miejsce Eryka znajdowało się
zawsze w jego cieniu, nie odwrotnie. Obawiali się, że mógłby
przejąć tron po śmierci króla, gdyby prawda o jego inteligencji
i zdolnościach wyszła na jaw. Jednak on nie chciał władzy.
Chciał grać. Skrzypce były całym jego światem. Duszą. Jedyną
miłością... Aż do tamtego feralnego dnia.
- Ma pan na myśli
operację?
- Wiesz jak doszło do
operacji?
- Nie. Doktor ani
słowem o tym nie wspomniał. Gdy maestro powiedział, że grał,
pomyślałem, że operacja była wynikiem jakiejś kontuzji - dzielę się z mężczyzną moimi przemyśleniami.
- Nonsens. Ktoś celowo
zmiażdżył mu ramię, by pozbawić rzeczy, którą kochał
ponad wszystko.
- To niemożliwe! Zbyt
perfidne...! Nikt nie zrobiłby czegoś takiego! - oburzam się,
wstając z fotela.
- Nie? - pyta maestro. –
A jego liczne pobyty w szpitalu nie dają ci do myślenia?
- Pytałem zarówno
Eryka, jak i jego dziadka. Obaj przyznali, że książę był
niezdarny, chociaż moim zdaniem ktoś się nad nim znęcał.
- Niezdarny... -
maestro rzuca garść przekleństw po włosku – Eryk...
Niezdarny... Chcesz, coś ci pokażę. - Podnosi pilota i włącza
ekran dużego telewizora, który wisi za moimi plecami. Po chwili
wyszukuje odpowiedni plik na laptopie i moim oczom ukazuje się
młody Eryk, który w tej samej sali, w której maestro do dziś
naucza, gra na skrzypcach. Ma jasne, dużo dłuższe włosy,
związane wstążką. Ubrany jest w białą koszulę z podciągniętymi do łokci
rękawami oraz czarne spodnie. Obok, na fortepianie, akompaniuje mu
di Angelo. - Patrz, jaki był niezdarny – wypowiada to zdanie
głosem pełnym bólu i ironii.
To Eryk? Nie, ten chłopak
wygląda jak Eryk, lecz to zupełnie inna osoba. Zdaje się
rozpływać wśród dźwięków. Brzmi i wygląda niczym anioł,
uśmiechając się raz za razem albo do maestro albo sam do siebie.
Jest szczęśliwy. Nigdy go takim nie widziałem.
- Powiedzieć o nim, że jest dobry, to za mało...Tak twoim zdaniem wygląda ktoś niezdarny? - szepcze mi złowieszczo do ucha, stając za moimi plecami.
- Powiedzieć o nim, że jest dobry, to za mało...Tak twoim zdaniem wygląda ktoś niezdarny? - szepcze mi złowieszczo do ucha, stając za moimi plecami.
- Nie – odpowiadam
cicho, nie mogąc oderwać wzroku od ekranu.
- Operacja przekreśliła
jego szanse. Ręka odzyskała sprawność, lecz nie w takim stopniu,
by znowu grać. To go załamało. Skrzypce były wszystkim, co
miał... - maestro ociera łzy. - Stracił sens życia. Jest jak
ciało pozbawione duszy. Nie zrozumiesz tego. Nikt nie zrozumie
bólu, który w sobie nosi, nawet ja, choć kocham skrzypce ponad
wszystko - mężczyzna wyłącza nagranie. - Nie wiem w jaki sposób
doszedł do siebie i podziwiam, że próbował się zabić tylko
raz... Gdybym to ja był na jego miejscu, już dawno bym nie żył.
Ale on jest silny, zawsze był. Codziennie rano przychodził do
szkoły jako pierwszy, by ćwiczyć. Jako ostatni z niej wychodził.
Rodzice nie pozwalali mu grać w domu. A mimo to nigdy nie
zrezygnował. Nigdy się nie poddał. Był zawsze wielki. Znał
wszystkie utwory na pamięć, bo twierdził, że nuty powinny być
zapisane w sercu, gdzie jest ich miejsce, a nie na papierze. Moje
złote dziecko...
- Kto mu to zrobił? -
pytam cicho, starając się zapanować nad emocjami. - Czy to ta sama osoba, która się nad nim znęcała?
- Tego nie wiem. Eryk
nigdy o tym nie mówił. Moim zdaniem to ktoś z rodziny - dodaje po chwili zadumy. - Dziadek zadbał o to, by odciąć
go od wspomnień. Pozwolił mu studiować co i gdzie chciał,
chociaż to i tak nie miało już znaczenia. Ktokolwiek to był,
zabił go, zostawiając po sobie cierpiące ciało, które już
zawsze będzie tęskniło za muzyką.
- Proszę tak nie
mówić. To brzmi tak, jakby Eryk był niezdolny do miłości - protestuję.
- Bo nie jest. Nie
zauważyłeś tego? On i skrzypce stanowili jedność. Przestał się
uśmiechać. Radość w jego oczach umarła. Swoją drogą nigdy mi
nie powiedział, co z nimi zrobił. Ponoć zniknęły, a sam
instrument wart był fortunę. Może go rozbił, może utopił, a
może sprzedał? Nie wiem. Nie miałem odwagi zapytać. W każdym
razie chciałeś wiedzieć, to teraz wiesz. Powiedz Erykowi, że
życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia. Chciałbym go odwiedzić,
ale nie możemy się spotykać. Wspomnienia... To zbyt bolesne i dla
niego, i dla mnie. Albo nie, nic mu nie mów... Tak będzie lepiej - kolejne łzy spływają maestro po policzkach.
- Dziękuję...
Dziękuję, że był pan ze mną szczery.
- Na szczęście nie
wszystko stracone – mężczyzna wyciera oczy białą, lnianą chusteczką. – Jest jeszcze zemsta! - pała z dumy na samą myśl, o poczynaniach najzdolniejszego ucznia.
- Zemsta? - powtarzam po nim.
- Tak. Jestem pewny, że
już niedługo zemści się na wszystkich, na całej obłudnej rodzinie.
Ogłoszono, że król zamierza abdykować. Jestem pewien, że Eryk
tak tego nie zostawi - uśmiecha się tajemniczo, zakładając okulary.
- Uważa pan, że
powinien się mścić? Po co? By przysporzyć sobie więcej
cierpienia? - doktor Arim też wspominał o zemście...
- Jesteś idiotą!
Prawdziwy mężczyzna sam radzi sobie ze swoimi problemami, i on też
sobie poradzi. Zobaczysz! A teraz wybacz, uczniowie na mnie czekają - podnosi się z fotela. -
Nie tak zdolni, lecz to nadal moi uczniowie - wzdycha zrezygnowany.
Żegnam się z maestro di
Angelo rozbity emocjonalnie. Z jednej strony pokazał mi Eryka,
którego nigdy nie znałem i pewnie nigdy nie poznam. Pasja w jego
srebrnych oczach, którą widziałem dziś na nagraniu, została
zastąpiona czymś twardym i bezlitosnym. On naprawdę to zrobi. Zaszkodzi Alanowi, by ukarać całą rodzinę. A ja mu w tym pomogę...
Wracam do szpitala, ale
nie jestem w stanie wejść do budynku. Jeden z agentów
przyprowadził mój nowy samochód. Nawet to mnie nie cieszy. Ciągle
zastanawiam się jak ja zachowałbym się na jego miejscu? Co bym
zrobił, gdyby ktoś odebrał mi to, co kocham w życiu najbardziej?
Jak mam mu teraz spojrzeć w oczy wiedząc, że spotkało go tyle
cierpienia? W dodatku zawsze był sam. Wyrzuca mnie, bo nie liczy na to,
że przy nim zostanę. To on jest moimi skrzypcami, moją muzyką...
Nie wyobrażam sobie, abym mógł go stracić.
Jedno jest pewne - kimkolwiek jest osoba, która uszkodziła mu rękę i pozbawiła skrzypiec, zapłaci mi za to. Zapłaci za każdą jego łzę...
o lol teraz wszystko jasne! fsumie to eryk mi pasuje to takiego wirtuoza ze skrzypcami ,autentycznie.
OdpowiedzUsuńPamiętam ,że była rozmowa eryka z simon o tym co lubią robić i simon wiedział ,ze książki to nie to i było Erykowi smutno
*kokoro pęka*
Nie wiem co bym zrobiła jakby zabrali by mi moją miłość(czytaj lubie sobie porysiać)
Biedny Eryk ,Simon masz im spuścić łomot! :T
swoją drogą tak czytam komentarze spod tametgo wpisu i nie wierzę.
JAK MOŻNA NIE KOCHAC SIMONA?! D:
moja miłość była ostentacyjnie krytykowana :<
a przecież simon jest osom! *ślini się*
xD
jesteście dla niego zbyt surowi ,nagroda dla siomna! ja jej żądam! Chłop się stara a wy co? :T
nicponie jedne!
wogle śmiechłam bo troche takie nie prawdziwe
jak simon mógł ogarnąć ,że ten ziom cos wie?
jak ten ziom mógł mu cos powiedzieć tak odrazu?
przesz mógł być wrogiem eryka
ja wiem ,że to ze względu na fabułe ale troche nie logiczne dla mnie
pozdro kitsune!
Yagódko, cieszę się, że chociaż Ty lubisz Simona :) Obiecuję, że jeszcze pokaże na co go stać :) I jako seme, i jako ochroniarza :)
UsuńMoim zdaniem ta scena jest autentyczna, bo maestro od razu atakuje Simona mówiąc, że nie będzie rozmawiał o przeszłości, co jest wskazówką dla chłopaka, że nauczyciel coś wie. Potem tłumaczy mu, że Eryk ma kłopoty, został pobity, a on chce mu pomóc. Maestro też chce pomóc, więc dzieli się z nim swoimi wspomnieniami. Przynajmniej ja tak to widzę.
Twój Kitsune
no ja mam nadzieje *mierzy wzrokiem*
Usuńbo jak spaprzesz do do piachu .3.
jak dobrze ,że to twój swiat i rządzi się swoimi zasadami ^^
Postaram się specjalnie dla Ciebie :D
UsuńTwój Kitsune
ty wiesz jak dotrzeć do dziewczyn kitsune
Usuń>////<
Oczywiście, że wiem. Właśnie dlatego lubicie mnie troszeczkę bardziej :D
UsuńTwój Kitsune
Cholera jasna, Kitsune! Dobrze się bawisz miażdżąc moje serduszko na miliony małych kawałeczków? Bo mi nie jest do śmiechu.
OdpowiedzUsuńJeśli miałabym opisać ten rozdział kilkoma słowami, to byłyby to - trzymający w napięciu, wciągający, ciekawy i niemożliwie smutny.
Coś tak czułam, że to co 'zostało Erykowi odebrane' to jednak nie była dziewczyna. Wiem, że długo obstawiałam tę teorię, ale ostatnio zaczęło do mnie docierać, że to musiało być coś więcej.
Kiedy dowiedziałam się, jaką Eryk miał pasje]ę, nie mogłam przestać się uśmiechać. Musiał być piękny i szczęśliwy, kiedy grał. A teraz, kiedy pozbawiono go jego miłości... nie dziwię się, że nie ufa ludziom i lubi być sam. Też bym się pewnie taka stała. Podziwiam Eryka za jego siłę i trzymam kciuki, żeby dało się coś zrobić z tą jego ręką. Żeby mógł chociaż zagrać krótki utwór specjalnie dla Simona. To by było romantyczne *^*
Ruu
P.S - Kitsune, czytałeś może jakieś książki Ricka Riordana? Bo w dwóch seriach pojawił się ktoś taki jak Nico di Angelo. Syn Hadesa, pół Włoch i... zadeklarowany homoseksualista, co idealnie pasuje do tego opowiadania :P Jak to przeczytałam, to nie mogłam uwierzyć w przypadek :D
Ruu ty też?? Pomyślałam dokładnie to samo xD
Usuń"Proszę proszę czy to nie dorosły Nico di Angelo?"
~Suzy
Nie czytałem. To przypadek :)
UsuńMylisz się Ruu. Skrzypce to tylko jeden z elementów układanki. Eryk ma więcej sekretów :) Jakich? Dowiesz się niedługo :D
Twój Kitsune
naprawdę? syn hadesa homoś dogadywał sie z Eryczkiem? Rly? xDDD
UsuńCzy tylko ja nie czytałem tej książki? :D Jest aż tak dobra?
UsuńDziewczyny, jestem w szoku ile Was łączy :)
Wasz Kitsune
Suzy! Czytałaś może najnowszą część o Apollu? Tam się pojawia Nico i Will i oni się tak rozkosznie kłócą *^*
UsuńRuu
:o
UsuńNie czytałam, nie wiedziałam ze coś nowego wyszło ;-;
Ostatnio jakoś w ogóle o tych seriach zapomniałam ;-; jak mogłam zapomnieć o ulubionych książkach...
Wgl to kocham tą dwójkę <3 koniecznie muszę to przeczytać!
~Suzy
Koniecznie musisz to przeczytać :D Apollo mnie w tym rozwalał, te jego poematy:
UsuńLąduję na ulicy,
Dresy obijają mi buzię,
Śmiertelność jest do kitu
Jak nie kochać boga poezji? <3
Ruu
Ten poemat chwycił mnie za serce :'D Polcisz książkę?
UsuńWegi
"Apollo i boskie sprawy. Ukryta wyrocznia" - to jest cudne, śmieszne, genialne, piękne, wzruszające, cudowne i ogólnie supermegaextra!
UsuńJak zobaczyłam tytuł, to przeczytałam - ukryta włócznia i się przez całą książkę zastanawiałam po co im jakaś dzida, kiedy to wyroczni nii ma :P
Skoro jest taka dobra, to się skuszę :) Jest może w Empiku?
UsuńTak :)
UsuńRuu
Skrzypce? Nuty? Muzyka? Co tu się dzieje? :o
OdpowiedzUsuń*czemu nie fortepian? ~mruczy pod nosem~ kocham grę na fortepianie :3*
Skąd Maestro wie tak wiele? XD
,,Jesteś idiotą!" - kawa na ławę...już lubię gościa :D
Simon przegrał z nauczycielem muzyki...Ale jedno trzeba mu przyznać: wreszcie się zdecydował xd
Co tam jego załamanie, ważne że wreszcie się wziął za siebie (chyba za sprawę Eryka Suzy...)
Mściwy Simon (wizja mrocznego giganta z krwawym toporem w ręce) :D nie mogę się doczekać!
(Mój telefon nie współpracuje...nie pozwala mi wstawiać komentarzy xd)
~Suzy
Cały komentarz mi się usunął! cały! ;-; Pisałam go 20 minut! Prawie się poryczałam! Nie ważne… :'c
OdpowiedzUsuńŁał. To był naprawdę świetny rodział. Aż mi się smutno zrobiło… Brawo :)
Eryczek na pewno pięknie grał. Wyobraziłam sobie jego roześmiane oczy oraz ten kontrast między nimi a jego obecnym spojrzeniem. Jak można tak zniszczyć człowieka? Zmiażdżyć marzenie, popsuć chęć życia… To był młody geniusz…
"To nie Eryk miał błyszczeć lecz Alan." Moje serce rozpadło się na tryliard maciupeńskich kawałeczków. Dlaczego? Jak mogła mu to zrobić rodzina? Jednak to prawda, że zazdrość niszczy człowieka, lecz kto powiedział, że tego zazdrosnego? Niestety wygląda na to, że z góry miał przesądzony los… To niesprawiedliwe, jak postanowili o jego losie za niego.
"Ciało pozbawione duszy." Trudne do opisania uczucie. Ale jednak dość znajome… To coś jakbyś miał kolorowe kredki, które z każdym dniem blakną coraz bardziej. Twój obrazek staje się coraz bardziej szary. Tracisz kolory. Nie możesz ich przywrócić. To coś jakbył był więźniem własnego umysłu. Straszne. Naprawdę…
Zemsta. Teraz po części rozumiem jego uczucia. Podziwiam go za siłę. To naprawdę smutne… W końcu też wiem, dlaczego każdego tak bardzo odpycha. Naprawdę Kitsune, dobry rozdział!
Wegi
Biedna Wegi. Sprzęty strajkują, a Ty tak dzielnie walczysz :) Dlatego nienawidzę używania telefonu. Jeden ruch i wszystko przepada.
UsuńNa nieszczęście, to jeszcze nie koniec :P Myślałaś, że to już wszystko? Otóż nie. Prawda o Eryku nadal przed nami :D I kolejne nie - to nie ze względu na skrzypce Eryk jest taki samotny. Jeśli uważnie czytałaś, to może się domyślisz :)
Twój Kitsune
Straszne mnie to denerwuje, ale na telefonie mam najszybszy dostęp xD
UsuńOczywiście, że to mała część całego nieszczęścia. Napisałam, że 'po części' zrozumiałam jego uczucia, bo nie wiem wszystkiego :D
Samotny jest z innych powodów, ale wszystko mi się składa w jedną całość c: Powoli, ale jednak!
Wegi
Mi także się układa :) Powoli do końca :D
UsuńTwój Kitsune
Zobaczymy co z tego wyjdzie :D
UsuńWegi
Dobra...poddaję się... ;-; telefon nie współpracuje i po raz setny nie chce wstawić komentarza (którego nie skopiowałam, więc zaginął gdzieś w czasoprzestrzeni)
OdpowiedzUsuńBywa, że nagle bierze się niewiadomo skąd i pojawia się podwójnie ale może to także tylko igraszki mojego telefonu ;-;
Powiem tylko, że rozdzialik mocno łapie za serduszko ;-; Aż naszła mnie ochota na posłuchanie gry na skrzypcach <3 *a osobiście jestem wielką fanką gry fortepianie*
Obiecuję że następny komentarz będzie już porządny ;-; ...Będę pisać na komputerze...Nie ufam już temu ustrojstwu...
~Suzy
Cieszę się, że Ci się podobało. Też lubię fortepian. On i skrzypce to dwa najbardziej ukochane instrumenty. Wprost czarodziejskie :) Chociaż dużo zależy od wykonania i interpretacji.
UsuńTrzymam kciuki, abyś odzyskała władzę nad telefonem :D
Twój Kitsune
No i proszę, miałam rację xd
UsuńZagubiony komentarz pojawił się z nikąd...
a może od początku tam był?...Już nic nie wiem ;-;
~Suzy
To robota illuminatów :D Na 100%
UsuńWegi
Nie, tym razem to blogger. Zaznaczył jako spam, ale tatuś odzyskał :D
UsuńTwój Kitsune
Kurde, tak blisko! :D
UsuńWegi
Ostatnie sześć rozdziałów było strasznie emocjonujące! Nie mogę się otrząsnąć!
OdpowiedzUsuńKitsune kocham to opowiadanie <3 cieszę się, że Wegi namówiła mnie do czytania, punkt dla niej.
Simon jest kochany. Pomimo, że Eryk uparcie nie mówi mu nic o sobie, ten dalej drąży temat. Bardzo ciekawi mnie jak to się dalej potoczy.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3
A tak w ogóle to cześć.
~ ZuSkaa
Męczyłam Cię miesiąc! Ale się udało ^^
UsuńWegi
Witaj, Moja Droga :) Mamusia Wegi już na mnie nakrzyczała, że Cię nie przywitałem jak należy. Oczywiście bardzo się cieszę, że doceniasz moją małą twórczość. Najlepsze będą ostatnie rozdziały. Przynajmniej ja tak uważam. Czerwiec to miesiąc pożegnania Eryka i Simona, więc nie zostało ich już wiele, za to będzie się dużo działo :D
UsuńTwój Kitsune
Wegi nie krzycz na Kitsune! Chłopak się stara jak może!
Usuń~ZuSkaa
Dopiero się pojawiłaś, a już Cię lubię, ZuSkaa :) Mamusia jest taka wymagająca :D Jak tak dalej pójdzie, to chyba pomyślę o wynajęciu własnego Simona :D Ktoś musi mnie bronić :D
UsuńTwój Kitsune
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, no i wiele się wyjaśniło Erick wstawił się za nim, tak jak myślałam że to Alan miał błyszczeć, a nie Erick więc wszystko mu odbierali... kiedys jak było mówione o pasjach to powiedział że czytać a odpowiedź Simona że to nie to bardzo go zasmuciła, ale na każdym kroku to było widać dziadek straszył spaleniem książek czy zabrał płyty... i kolejna osoba mówi o zemście choć dobrze że i tym razem Simon chce pomóc...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, tak jak myślalam, to Alan miał błyszczeć a nie Erick, więc wszystko było mu odpierane... jak było mówione o pasjach to Erick powiedział że czytać, a odpowiedź Simona że to nie to... bardzo zasmuciła Ericka, ale na każdym kroku było widać, dziadek straszył spaleniem książek czy zabraniem płyt...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia