"Rozkocham Cię w słowach, miłosnych wyznaniach..." Zapraszam do czytania moich autorskich opowiadań homoerotycznych/yaoi. WSZYSTKIE OPOWIADANIA PRZEZNACZONE SĄ WYŁĄCZNIE DLA PEŁNOLETNICH CZYTELNIKÓW!
- Strona główna
- Szkolne opowieści "Mój nauczyciel"
- Humory księcia
- Kitsune zostaje blogerem :)
- Czekolada
- Szkolne opowieści "Mój uczeń"
- Dotknij mnie
- Kai
- Humory króla
- Grzech
- Zdrajca
- Bezsenne noce
- Najlepszy
- Uparty jak Gilbert
- Prawdziwy Romantyk
- Medium
- Gdy wybije północ...
- One last time
- Niebo nad pustynią
- Romanse blog
- Instagram Kitsusia
- Romantyczne opowiadania homoerotyczne tom 1
wtorek, 14 lutego 2017
"Przysięga" - Walentynki 2017
- To już ostatni – podpisuję dokument, który podsuwa jeden z moich doradców.
- Całe szczęście. Która godzina? - przeciągam się, spoglądając w kierunku okien.
- Dochodzi północ, panie.
- Już północ... Jak ten czas szybko leci.
- To dlatego, że niewiele sypiasz – spogląda na mnie wymownie, kończąc adresować kopertę, do której wkłada podpisany przeze mnie list.
- Masz rację. Powinienem się położyć – wstaję od stołu. - Dobranoc. – Czym prędzej opuszczam ponurą bibliotekę, by udać się do mojej sypialni.
Po drodze mijam służących, którzy usłużnie mi się kłaniają. Nie ufam im. Nie ufam nikomu, dlatego drzwi prowadzące do królewskich apartamentów reagują tylko i wyłącznie na mój dotyk. Nie wolno mi ryzykować, że ktoś mógłby cię skrzywdzić. Nie zniósłbym tego...
Podchodzę do wielkiego łoża, na którym cię położyłem. Nadal śpisz. Wyglądasz tak spokojnie. Mam nadzieję, że śnisz coś przyjemnego. Gdybym umiał sprowadzić cię z powrotem, nie wahałbym się ani chwili. Podciągam miękkie futra, którymi cię okryłem upewniając się, że nie jest ci zimno. Odsłaniam ciężkie zasłony, by wpuścić do środka jasne światło księżyca. Uwielbiasz zimowe, mroźne niebo. Dlaczego nie chcesz podziwiać go razem ze mną?
- Miałem dziś ciężki dzień - spoglądam w kierunku łóżka. Nie odpowiadasz. Nawet nie drgniesz. Żadne z moich zaklęć nie pomogło.
Czas zdaje się wlec w nieskończoność. Którą to już noc spędzamy w kompletnej ciszy – ty pogrążony w tym dziwnym letargu, a ja zanoszący modlitwy do bogów, prosząc, abyś się w końcu obudził. Tęsknię za twoim śmiechem. Drobnymi gestami. Szalonymi pomysłami. Nie masz pojęcia jak mnie torturujesz...
Kładę się obok ciebie na łóżku i sięgam po szczotkę do włosów, by rozczesać długie pukle, wijące się wokół twoich ramion. To jedyna rzecz, którą obecnie mogę dla ciebie zrobić.
- Oddałbym pół królestwa, gdybyś tylko zechciał na mnie spojrzeć... - szepczę ci do ucha, całując w chłodny policzek. Zapach róż, który zazwyczaj ci towarzyszy, jest ledwo wyczuwalny. - Proszę, obudź się... - wsuwam się pod ciepłe okrycie i splatam palce naszych dłoni. Zasypiając po raz kolejny błagam, abyś do mnie wrócił...
Przez kolejnych kilka dni nad całą krainą szalała prawdziwa burza śnieżna. Zrobiło się bardzo zimno. Wszystko spowite jest grubą warstwą ciągle sypiącego z nieba puchu. Drogi są zasypane, co znacznie ograniczyło ilość poselstw, docierających do zamku. Cieszy mnie to. Mam więcej czasy, który mogę spędzać z tobą, mój jedyny...
Podciągam rękaw, by lepiej widzieć naznaczoną skórę na lewym nadgarstku. Ledwo widoczny znak, świadczący o naszej więzi. Tylko śmierć jest w stanie ją zerwać, choć zazwyczaj dzieje się tak, że jeśli jedno umiera, drugie podąża jego śladem. Kiedyś wydawało mi się, że taka miłość nie istnieje. Byłem zbyt skupiony na wiecznej walce, śledzeniu wrogów, zagrażających spokojnemu życiu mieszkańców. Nie zauważyłem, że moje serce już wieki temu dokonało wyboru...
Nigdy nie zapomnę chwili, w której ujrzałem cię po raz pierwszy. Zmagaliśmy się ze straszliwą zimą, znacznie gorszą niż obecnie. Spadło tyle śniegu, iż żołnierze nie byli w stanie otworzyć bramy, prowadzącej do pałacu. Mimo to ojciec uparcie powtarzał, że przybędziesz. Dniem i nocą wyglądał przez okno, każąc im bezustannie odśnieżać oblodzone drogi.
To właśnie wtedy nadeszła noc, która definitywnie zakończyła moje beztroskie dzieciństwo. Obserwowałem, jak drobne ciało mojej przyjaciółki wygina się w konwulsjach. Umierała straszliwą śmiercią, przeraźliwie krzycząc. Jej ojciec ściskał ją za rękę powtarzając, że wszystko będzie dobrze, chociaż każdy z nas wiedział, że mała nie doczeka wschodu słońca, a jednocześnie nie miał serca, by zaproponować mu ukrócenie agonii jedynaczki. I nagle pojawiłeś się ty. Podszedłeś do łóżka i zmusiłeś, by na ciebie spojrzała. Wyciągnąłeś rękę i przesunąłeś opuszkami po mokrym od łez policzku. Uspokoiła się, a potem odeszła.
Stałem za plecami ojca, który błagał cię o pomoc. Zaklinał, abyś nas nie opuszczał. Zastanawiałem się wtedy jak wyglądasz. Chowałeś twarz pod kapturem. Za to twoje oczy... Nigdy nie widziałem równie pięknych i błyszczących tęczówek. Wyglądały jak dwa drogocenne kamienie, w których odbijało się niebo. Dodawały ci tajemniczości. Po tym co zrobiłeś, byłem święcie przekonany, iż jesteś aniołem. Każdy o coś cię prosił, a ty spełniałeś te życzenia. Do tamtej chwili wydawało mi się, że nikt na świecie nie dorównuje mocą memu ojcu. Twoja magia była zupełnie inna. Ostateczna. Poza tym rozczarowałeś mnie. Król często mi o tobie opowiadał, podkreślając, że uwolnisz nas od kłopotów. Wyobrażałem sobie ciebie jako wojownika podobnego do niego, który odziany w zbroję, przekroczy mury zamku na majestatycznym koniu. A ty nie byłeś wielki. Posturą nie dorównywałeś legendom, które opiewały twoje zacne czyny. Targały mną silne wątpliwości. „Tak wygląda ratunek królestwa?” - pytałem sam siebie. Przypominałeś niewyrośniętego chłopca – zaledwie o głowę wyższego ode mnie. Szczupły, wiotki. Twoja peleryna zdawała się być cięższa od ciebie.
- To mój syn i dziedzic, Cassian. Proszę, opiekuj się nim, bo nie mam nic cenniejszego.
- Nie bój się, panie. Ze mną będzie bezpieczny – po tych słowach ściągnąłeś kaptur. Nigdy wcześniej nie widziałem nikogo równie pięknego. Twoje długie włosy spływały lśniącymi pasmami po ramionach. Cera była biała niczym zalegający za oknem śnieg. Miałeś mały, lekko zadarty nosek i jasnoróżowe usta. Z zapartym tchem czekałem, aż rozwiniesz skrzydła i pofruniesz w kierunku nieba.
- Anioł... - szepnąłem zafascynowany.
- Nie synu, to nie anioł. To Nefryt, sługa nocy. Żywi się krwią swoich ofiar, ale nie musisz się bać. Nie zrobi ci nic złego.
- Nie boję się go – odparłem wojowniczo, zdając sobie sprawę z tego, że patrzę na istotę zupełnie wyjątkową, jedyną w swoim rodzaju, którą należy chronić. Pomimo młodego wieku, moja moc dorównywała wówczas mocy mego ojca. Miałem problem, by nad nią zapanować, ale to mnie zupełnie nie zrażało. W tamtej chwili coś się we mnie zmieniło. Stałem się dorosły.
Szybko znaleźliśmy wspólny język. Opowiadałeś mi o świecie, który znałem tylko z książek. Mówiłeś o dalekich wyprawach, w których brałeś udział, o schowanych przed światem świątyniach, egzotycznych zwierzętach, bezkresnych pustyniach i niebie pełnym gwiazd. Zapragnąłem ujrzeć to wszystko, podróżując przy twoim boku. Stawałem się zaborczy, bezustannie próbując zagarnąć cię tylko dla siebie, a przecież musiałem dzielić się tobą ze światem.
Tropiłeś z ojcem złoczyńców i zdrajców, których wtrącałeś do więzienia, ratowałeś przed licznymi spiskami, łagodziłeś konflikty. Twoja pomoc okazała się bezcenna, ale płaciłeś za to bardzo wysoką cenę. Ojciec nie dostrzegał twojej wrażliwości, łez, które wylewałeś cierpiąc z powodu ogromu zła, którym codziennie cię przytłaczało. Już wtedy poprzysiągłem sobie, że zrobię wszystko, aby cię chronić.
W rekordowym czasie nauczyłem się panować nad swoją siłą. Chciałem być tarczą, za którą będziesz mógł się schować. Miałem już dość nocy, samotnie spędzanych przez ciebie w ogrodzie. Zamknięty się w sobie, nie uśmiechałeś się. Znałem cię na tyle dobrze, że potrafiłem bezbłędnie odgadnąć twoje niewypowiedziane myśli. Naciskali na ciebie coraz mocniej wierząc, że dzięki niezwykłym zdolnościom rozprawisz się ze złem.
Po śmierci ojca przez chwilę czułem rozpacz. Wiedziałem, że sam nie dam rady podołać obowiązkom, ale z drugiej strony... Pierwszy raz miałem szansę udowodnić ci, że nie jestem już dzieckiem. Stałem się mężczyzną. Wojownikiem, najsilniejszym ze wszystkich. Niestety, było już za późno. Lata wyniszczających walk sprawiły, że stałeś się inny. Nie zależało ci na życiu. Radość, która kiedyś płonęła w twoich oczach, zgasła. W jednej chwili byłeś szczęśliwy, a w drugiej smutny. Stałeś się oziębły, rozkapryszony. Bezustannie prowokowałeś mnie swoim zachowaniem sprawdzając, jak daleko możesz się posunąć. Nie przeszkadzało mi to. Wprost przeciwnie. Nawet tego nie dostrzegałem. Cieszyłem się, że mogę być obok. Chronić cię, rozpieszczać. Traktować jak mój bezcenny skarb, którym od pierwszej chwili byłeś. Postrzegałem cię jako anioła i to do dziś się nie zmieniło.
Nasza sielanka mogłaby trwać w nieskończoność, ale ty poszedłeś o krok dalej. Wmówiłeś Sinowi, że się z nim zwiążesz. Od samego początku wiedziałem, że to kolejna zachcianka z twojej strony. Nieco się przeliczyłeś, bo ten wygłodniały wampir naprawdę tego pragnął. Zapatrzony w swojego opiekuna liczył, że zapewni mu to spokojne i bezproblemowy życie. Czy wolno mi go oceniać? Przecież popełniłem dokładnie ten sam błąd.
Pozwoliłem ci jechać, choć wszystko we mnie aż krzyczało, abyś został. To miała być ostatnia wyprawa. Podpisałem sojusze, kończące długoletnie spory. Od tej pory mieliśmy wieść spokojne i wolne od walki życie. Dlaczego musiałeś wszystko popsuć? Nie dałeś mi okazji, abym ci o tym powiedział. Ten cios przeznaczony był dla mnie. Należał mi się za wszystkie cierpienia, które przez nas znosiłeś.
- Mmm... - wymruczałeś przez sen. To mnie od razu obudziło.
- Otwórz oczy, mój aniele...
- Cassian...
- Jestem tutaj. Chodź do mnie.
- Cassian...
- Otwórz oczy. Jestem tuż obok... - wszystkie mięśnie w moim napięły się w oczekiwaniu. To moja szansa. Oby tylko udało mi się sprowadzić cię z powrotem. - Otwórz oczy. Błagam – przesuwam palcami po twoim policzku. Tulisz się do mojej dłoni, pragnąc jej ciepła. Wiem, że się wahasz. Możesz trwać w tym śnie całą wieczność... - Nefrycie, słyszysz mnie?
- Mmm...
- Spójrz na mnie, tak za tobą tęsknię... Proszę...
Mija kilka długich chwil. W końcu decydujesz się unieść powieki. Obejmuję cię bardzo, bardzo mocno. - Nigdy więcej nie zostawisz mnie samego! - skarżę się, ujmując twoją twarz w swoich dłoniach.
- Długo spałem?
- Kilka miesięcy.
- Tak? - ziewasz, zasłaniając usta dłonią.
- Myślałem, że oszaleję! Brakowało mi ciebie!
- Przepraszam, nie chciałem cię martwić.
- Więc trzeba było mnie nie zasłaniać!
- Zginąłbyś.
- Jestem cholernym demonem! Nic by mi nie zrobił! - denerwuję się.
- Zginąłbyś – powtarzasz, układając się wygodniej w moich ramionach. - Nie mogłem ryzykować utraty najbliższego przyjaciela.
- Tak za tobą tęskniłem – mamroczę, wtulając twarz w twoje włosy.
- A Sin?
- Nic mu nie jest.
- To dobrze – przymykasz powieki.
- Nie śpij. Jeszcze się tobą nie nacieszyłem.
- Nie śpię... Opiekowałeś się moim jednorożcem?
- Bardziej zależy ci na nim, niż na mnie? - udaję obrażonego.
- Nie. Po prostu często o nim śniłem.
- O mnie też śniłeś? - dopytuję, całując cię po skroni.
- Może – ponownie się uśmiechasz.
- Może? - zagarniam cię pod siebie. Otwierasz szeroko oczy, zdziwiony moim postępowaniem. Przez kilka długich sekund wpatrujemy się w siebie. Chcę cię pocałować... Zmniejszam dystans między nami...
- Chodźmy go zobaczyć! - wołasz podekscytowany, psując nastrój.
- Jeśli chcesz...
- Bardzo chcę! Proszę, pokaż mi go! - uwalniasz się z moich objęć i wyskakujesz z łóżka jak poparzony. Czyżbym cię przestraszył?
- Powinieneś coś na siebie ubrać. Na zewnątrz jest zimno – podchodzę do szafy i wyciągam z niej obszytą futrem pelerynę, którą na ciebie zarzucam.
- Przecież ja nie marznę – drwisz ze mnie.
- Ale chłodu też nie lubisz. Poza tym nie po to obchodziłem się z tobą jak z jajkiem, by teraz coś miało ci się stać – zarzucam ci kaptur na głowę, chowając pod nim jasnoróżowe włosy.
- Dziękuję.
- Nie ma za co, najdroższy – chcę cię znowu dotknąć, ale łapiesz mnie za rękę i ciągniesz w kierunku drzwi. - Poczekaj. Zrobimy to tak – otulam cię swoją mocą i przenoszę bezpośrednio do ogrodu.
- Jesteś niemożliwy – ganisz mnie, rozglądając po ogrodzie.
- Dopiero się rozkręcam.
Unikasz mnie? Zamknąłeś przede mną swoje serce, a teraz odmawiasz mi także dotyku? Jak to możliwe, że nie czujesz więzi między nami? Nie potrafię skoncentrować się na niczym innym, poza twoją bliskością, a ty mnie odpychasz...
- Gdzie on jest?
- Poczekaj chwilę. Jest bardzo płochliwy. Starałem się go oswoić, ale to nie takie proste – powinienem dodać, że idealnie do siebie pasujecie. Ciebie także trudno oswoić... - Spójrz – obejmuję cię ramionami i wskazuję odpowiedni kierunek. Przepiękny rumak pojawia się po drugiej stronie zamarzniętego jeziora.
- Och... - wyrywa ci się ciche westchnienie, które sprawia, że czuję dreszcz wzdłuż kręgosłupa. - Jest piękny. - szepczesz.
- Owszem, jest...– potwierdza, wpatrując się w ciebie.
Jednorożec, widząc mnie, rży wesoło, lecz boi się podejść. Wyciągam do niego rękę. Waha się.
- To moja wina, prawda? Nie ufa mi, bo jestem wampirem.
- Nie zna cię. Musisz się przed nim otworzyć. Pokazać mu co czujesz.
- Ja nie mam serca – spoglądasz na niego smutnym wzrokiem. - Tak też jest dobrze. Samo patrzenie sprawia mi dużą przyjemność.
- Kłamiesz. Chcesz go dotknąć, a on chce móc ci zaufać, ale nie zrobi tego, jeśli ty nie zaufasz jemu. Pozwól mu się do siebie zbliżyć, tak jak pozwoliłeś na to mnie – zachęcam.
- To niemożliwe – sięgasz po moją dłoń i przykładasz do swojej klatki piersiowej. - Widzisz, ja nie mam serca – powtarzasz głośniej. - Jestem martwy. I głodny – cofasz się zrezygnowany. - Mam nadzieję, że mamy jakichś więźniów.
- Nie będziesz więcej pił ich krwi!
- Chcesz mnie głodzić, tak jak Jack głodził Sina? - mierzysz mnie zatrwożonym wzrokiem.
- Nie, oczywiście, że nie! Proszę – wyciągam rękę w twoją stronę – napij się mojej krwi. – Błękitne tęczówki przesuwają się od mojego odsłoniętego nadgarstka, aż do oczu i z powrotem. - O co chodzi?
- To chyba ja powinienem zadać to pytanie. Dobrze się czujesz? Może masz gorączkę? - przykładasz mi dłoń do czoła.
- Tylko ja będę cię karmił! - wpadam w panikę. Mój podniesiony głos sprawia, że jednorożec cofa się w głąb lasu.
- Spójrz co zrobiłeś! Poszedł sobie! Proszę, nie odchodź! - wołasz za nim, zasmucony.
- Ja nie żartuję – łapię cię za ramiona, aby widzieć twoją twarz. - Napij się mojej krwi.
- Przecież wiesz, że nie mogę tego zrobić. Zapomniałeś już, że jesteś księciem demonów?
- Teraz jestem ich królem – poprawiam cię.
- Naprawdę?! Gratuluję, Cassianie! Bardzo się cieszę!
- Obojętne kim jestem. Daję ci ją. Daję ci moją krew. Pij!
- Wystarczy mi to, co znajdę w lochach. Nie jestem wybredny – odwracasz się ode mnie tyłem, zmierzając w stronę zamku.
- Poczekaj! Porozmawiajmy!
- Niedługo świt...
- Napij się mojej krwi! - żądam.
- Odmawiam!
- Nefrycie, ja nie żartuję. Albo ja, albo nikt, rozumiesz? - chyba dopiero teraz dochodzi do ciebie powaga sytuacji.
- Nie... - cofasz się do tyłu, nie pozwalając, abym się zbliżył.
- Nie miałem innego wyjścia!
- Nie zrobiłeś tego...
- Zrobiłem i jestem z siebie dumny - zapewniam cię.
- Ty jesteś demonem, a ja wampirem! To zakazane!
- A jednak się udało, widzisz? - pokazuję ci znamię.
- Nie! Odwołaj to!
- Przecież wiesz równie dobrze jak ja, że tego nie da się cofnąć. Nie cieszysz się? Zawsze sądziłem, że mnie lubisz... - liczę na to, że mój spokojny ton sprawi, że dostrzeżesz pozytywy.
- To nie znaczy, że powinieneś się dla mnie poświęcać! Jak mogłeś?! Masz pojęcie, co to oznacza?! - wybuchasz gniewem.
- Jesteś mój, a ja jestem twój. Zawsze tak było.
- Nie!
- Rozumiem, że mnie nie kochasz, ale mamy czas... Mnóstwo czasu. Nie będę na ciebie naciskać... Zmienisz zdanie.
- Cassianie, ty nawet nie jesteś wampirem, a ja jestem nieśmiertelny!
- Nie jestem i nigdy nim nie będę, ale to nie ma żadnego znaczenia! Demony długo żyją. Nie martw się.
- To nie to samo! Jak mogłeś dokonać za mnie takiego wyboru?! - krążysz wściekły po śniegu. - Musi być jakiś sposób, by to cofnąć...
- Nie zamierzam niczego cofać – oświadczam pewny siebie. - Kontrakt został zawarty. Należymy do siebie, dlatego nalegam, abyś... - chciałem powiedzieć, że możesz śmiało napić się mojej krwi, lecz potrząsasz tylko przecząco głową i używając swojej wampirzej szybkości, znikasz z pola widzenia. Cholera!
W pierwszej chwili chciałem za tobą pobiec, lecz pomyślałem sobie, że lepiej będzie jeśli dam ci czas na przetrawienie tych informacji.
Wielokrotnie zastanawiałem się jak zareagujesz. W mojej wyobraźni rzucałeś mi się na szyję, zapewniałeś, że bardzo się cieszysz, na co ja namiętnie cię całowałem, a potem... Opcji, że uciekasz z krzykiem, nie brałem pod uwagę.
Nie jestem wampirem, ale jakie to ma znaczenie? Jestem silniejszy niż one. Jeśli zgodzisz się oddawać mi po kropli swojej krwi, będę trwał przy twoim boku przez stulecia.
Nawet nie zauważyłem, gdy podszedł do mnie jednorożec, domagając się cukrowych gwiazdek, którymi codziennie go częstowałem. No właśnie! To jest to! Gdy tylko wyczuje, że pachniesz lukrem, będzie jadł ci z ręki! Uradowany takim obrotem sytuacji, częstuję łasucha całą garścią słodkości.
- Jutro naprawię to nieporozumienie, więc bądź miły dla Nefryta, dobrze? Jeśli dasz mu się pogłaskać, oszaleje na twoim punkcie i przyniesie ci całe tony łakoci – zapewniam magicznego wierzchowca.
Nastaje świt, a wraz z nim pogłębia się moja frustracja. Nie wróciłeś do mojej sypialni. Musiałem przeszukać pół zamku, aby cię odnaleźć. Schowałeś się przede mną w jednym ze swoich pokoi, do którego od lat nie zaglądałem. Dawniej za nim przepadałeś, bo z okien widać było wpływające do portu statki. Uwielbiałeś widok białych żagli, trzepoczących na tle ciemnego nieba. Przykro mi, mój skarbie, ale nie możesz tu dłużej spać.
Biorę cię ostrożnie na ręce i przenoszę do królewskiego łoża. Układam na miękkiej, futrzanej kapie, którą uszyto specjalnie dla ciebie. Materiał miał imitować naturalne futro. Na świecie nie ma nic bardziej delikatnego. Odrobina magii oraz niezwykle doświadczone dłonie szwaczek zdziałały cuda. Pierwszy raz od bardzo dawna zasypiam spokojnie.
Przez cały dzień czuwam u twego boku. Boję się, że mógłbyś mi uciec. Unosisz powieki w chwili, gdy zachodzi słońce.
- Dzień dobry – uśmiecham się, czekając na twoją reakcję.
- Dlaczego mnie tu przyniosłeś? To nie jest moje łóżko.
- Twoje miejsce jest przy mnie - w tej kwestii nie powinieneś mieć żadnych wątpliwości.
- Musi być jakiś sposób, by zerwać kontrakt...
- Nie! Jeśli chcesz się mnie pozbyć, będziesz mnie musiał zabić, bo nie ma innej możliwości – ranię cię swoimi słowami. Twoje błękitne oczy zachodzą łzami. - Nie płacz. Zrobiłbym to tysiąc razy, by tylko zapewnić ci bezpieczeństwo.
- Trzeba było dać mi odejść! - odgrażasz się najbrutalniejszym zdaniem, jakie w życiu słyszałem.
- Nigdy!
- Cassianie, ty... - unosisz na mnie wzrok. Broda ci drży. Nie wiem, co chcesz powiedzieć, ale nie dbam o to. Całuję cię. Twoje wargi są chłodne i miękkie. Smakują słodko, niczym cukrowe gwiazdki. Od dawna pragnąłem to zrobić - Nie... - ten cichy protest brzmi raczej jak westchnienie, więc łączę nasze usta, tym znacznie śmielej.
- Odkąd cię znam, ukrywasz przede mną swoje uczucia. Teraz łączy nas już nie tylko przyjaźń. Nie schowasz się przede mną.
- Skąd wiesz? – prowokujesz mnie do ponownego pocałunku. Sięgam po twoje dłonie i układam je po obu stronach głowy, splatając nasze palce. Przerywam pieszczotę, by móc spojrzeć w te niesamowite oczy...
- Uwielbiam cię...
- Przestań! - szarpiesz się, ale nie masz ze mną żadnych szans. Jedna wiązka mocy i więcej się nie ruszysz...
- Pocałuj mnie... - ocieram się wargami o twoje kuszące usta.
- Nie...
- Pocałuj... Pocałuj tak, jak tego pragnę... Zatrać się choć na chwilę... Zawsze idealnie nad sobą panowałeś, a ja chcę wiedzieć, co chowasz pod spodem. Jaki jesteś tam w środku, gdzie od lat próbuję się dostać...
- Nie możesz... – zalękniony odsuwasz się na bok, ale to niczego nie zmieni. Puszczam jedną z twoich rąk i łapię cię za brodę zmuszając, abyś spełnił moje pragnienie.
- Pocałuj... - atakuję twoje usta. Niby wmawiam sobie, że będę subtelny i czuły, lecz gdy wzdychasz cicho rozchylając wargi, nie umiem się dłużej kontrolować, oszołomiony przyjemnym doznaniem. Twój język nieśmiało ociera się o mój, a ja nie myślę o niczym innym, jak tylko o tym, by sprowokować cię nieco bardziej. - Jeszcze... - warczę, niezadowolony.
- Cassanie... Już wystarczy...
- Nie, chcę cię całego. Masz pojęcie jak długo czekałem? - wplatam palce w pastelowe, rozpuszczone włosy. - Powiedz mi, co mam zrobić, a zrobię to. Dla ciebie zrobię wszystko. Rzucę ci cały świat pod stopy, jeśli tego zażądasz.
- Puść...
- Nie.
- Błagam, puść mnie...
- Nie. Kochaj się ze mną... Teraz. Pozwól mi się dotykać, pieścić... Wiem, że kochałeś innego, ale... - słowa grzęzną mi w gardle na samą myśl... Zazdrość roznieca pożar.
- Postradałeś rozum... Nie jesteś wampirem. Nie masz prawa...!
- Mam prawo, dobrze o tym wiesz. Przyjrzyj się uważnie – podsuwam ci mój lewy nadgarstek – to moje prawo. Przekonasz się, gdy mnie ugryziesz. Zrób to. Jesteś głodny.
- Nie jestem!
- Jesteś. Widzę to po twoich oczach. Nie wolno ci pić krwi nikogo innego.
- Wytrzymam. Sin...
- Nie jesteś nawet w połowie tak silny jak on. Gryź.
- Nie! - z oczy spływają ci krwawe łzy, które łamią mi serce.
- Proszę, nie płacz – scałowuję je.
- Nie rób tak, moja krew...
- Należy do mnie. Tylko do mnie – przesuwam językiem po twoim policzku. - Udowodnię ci to – podnoszę się do góry. Od razu to wykorzystujesz i próbujesz uciec. - Nie, mój drogi. Nie tym razem – uśmiecham się złośliwie, korzystając z mocy, która więzi twoje dłonie.
- Cassianie! Uwolnij mnie! - domagasz się.
- Nie dałeś mi wyboru. Sam musisz się przekonać, a skoro nie ma innego wyjścia... - czarna magia bez żadnego problemu unosi cię z pościeli. - Mój... - powtarzam cicho, przesuwając opuszką kciuka po jasnoróżowych wargach. Wściekły, gryziesz mnie w palec, próbując odstraszyć.
- Jeśli nie przestaniesz, to...
- To co? - zlizuję własną krew, przyglądając się tobie z bardzo bliska.
- Będę krzyczeć!
- Na to liczę – śmieję się. - Zmieniłem się w ostatnim czasie. Zauważyłeś?
- Nie wiem o czym mówisz - starasz się mnie odepchnąć, więc sprawiam, że twoje spętane nadgarstki lądują za plecami.
- Przez to, co miało miejsce tamtego dnia, moja moc znacznie wzrosła. Nie mam pojęcia, czy są granice, których nie umiałbym obecnie przekroczyć – sięgam do guzików twojej atłasowej koszuli i zaczynam je powoli rozpinać.
- Nie!
- Zbyt często to powtarzasz. Zmienisz zdanie, gdy znajdę znak na twoim ciele. Wtedy sam się przekonasz... - mruczę zadowolony, ciągnąc za kokardę, zawiązaną pod twoją szyją. - Czuję się tak, jakby znowu były moje urodziny, lecz tym razem dostałem coś naprawdę wymarzonego...
- Pożałujesz, zobaczysz!
- Nie gniewaj się. Nie będzie bolało, przysięgam.
- Ja nie chcę! Nie możesz! Jesteś podły!
- Nie masz go na nadgarstkach, bo dokładnie je obejrzałem – nie zwracam uwagi na twoje skomlenie. - Jeśli nie chcesz, abym zdejmował górę, powiedz. Równie dobrze możemy zacząć od dołu – przesuwam dłonie na twoje szczupłe biodra, sięgając do kolejnych guzików, tym razem od dopasowanych, czarnych spodni.
- Ani się waż!
- Walczysz jak lew, choć wiesz, że przegrasz. Uwielbiam to w tobie. To i wiele innych rzeczy. Grozisz mi, choć nigdy nikogo nie skrzywdziłeś. Nawet bardzo głodny, potrafiłeś się powstrzymać, by przypadkiem nie odebrać życia. To też w tobie uwielbiam. A także to... - rozpinam rozporek i ciągnę materiał w dół.
- Nie!
- Muszę cię rozebrać. Chcę wiedzieć gdzie jest znak...
- Błagam, zrobię co zechcesz, tylko mnie puść!
- No dobrze, już dobrze, niech stracę. Zaczniemy od góry – wracam do ciemnozielonej koszuli. Gdy wszystkie guziczki są już rozpięte, zsuwam ją z twoich ramion i przyglądam się idealnej, mlecznobiałej skórze. - Jesteś doskonały, wiesz o tym? Prawdziwe dzieło sztuki. Wcale się nie dziwię, że na twój widok ojczulek zdecydował, by przemienić cię w wampira. Dzięki temu twoje piękno będzie trwało wiecznie. - Obróć się – atłas zsuwa się na łóżko, ukazując nagie plecy. Zrzucam koszulę na podłogę i przesuwam palcami po karku, odgarniając włosy na lewe ramię. - Tu go nie ma – informuję cię, zostawiając drobne pocałunki.
- Ach...
- Lubisz tak, ukochany? - ponawiam pieszczoty.
- Nie!
- Każdy trwały związek opiera się na szczerości. Zapytam jeszcze raz, lubisz tak? - przesuwam ustami niżej, po twoich łopatkach. Najwidoczniej przygryzasz wargi, obracam cię twarzą do siebie i namiętnie całuję. - Nie rób tak – proszę, gdy udaje mi się je sobie podporządkować. - Chcę wiedzieć co czujesz. W każdej chwili. Co sprawia ci największą przyjemność...
- Puść...
- Nie – odchylam twoją głowę do tyłu i zaczynam całować po łabędziej szyi. - Masz pojęcie jak niesamowicie wyglądasz? Nagi, z rozpuszczonymi włosami... Nigdy tego nie zapomnę.
- To, że mnie zmusiłeś, także zapamiętasz?
- Nie zmusiłem... Pomagam ci podjąć słuszną decyzję – unoszę cię wyżej, dzięki czemu twoje stopy zaledwie muskają białą, futrzaną kapę. Na wprost oczu mam malutki, jasnoróżowy sutek, po którym przesuwam językiem. - Przyjemnie?
- Nie! - piszczysz, więc robię to jeszcze i jeszcze raz, aż zaczynasz się wić.
- A tutaj? - w podobny sposób pieszczę drugi.
- Cassian!
- Wiem, skarbie. Wszystko to wiem... Obiecałem, że dam ci wszystko, prawda?
- Ty podły draniu! Nie będziesz mnie torturować! - w ten atak wkładasz znacznie więcej siły. Szarpiesz się z całych sił. Muszę bardzo uważać, by nie wyrządzić ci żarnej krzywdy. Po chwili rezygnujesz, widząc, że to nic nie daje. Łapię cię za biodra i przesuwam językiem po żebrach. Znowu zaczynasz się wić, lecz inaczej. Cały czas patrzę w twoje błękitne oczy. Dostrzegam w nich pożądanie, które dopiero się w tobie budzi. Muszę ci pomóc. Sprawić, że zapragniesz mnie równie mocno jak ja ciebie. Językiem zaczynam zataczać małe kółka po twoim brzuchu, zjeżdżając coraz niżej.
- Przykro mi, ale sam widzisz, że moje dotychczasowe poszukiwania nie przyniosły rezultatów. Nie mam innego wyjścia. Muszę zdjąć resztę...
- Nie!
- Nie denerwuj się. Ufasz mi przecież. Przyjaźnimy się od zawsze, mój piękny aniele...
- Nie nazywaj mnie tak!
- Dlaczego? Jesteś boskim stworzeniem – pozbywam się pozostałych części twojej garderoby. - Nie bolało, prawda? – uśmiecham się.
- Co chcesz zrobić?!
- Sprawię ci przyjemność. Musisz się nauczyć ufać moim słowom. Nie posuniemy się zbyt daleko. W obecnej sytuacji pośpiech nie jest wskazany – gładzę cię dłonią po brzuch. - Wiesz jak wygląda miłość, prawda? Musiałeś robić to wiele razy...
- Cassian!
- Opowiedz mi. Nie chcę popełniać błędów pozostałych kochanków.
- Jakich znowu kochanków?!
- Tych, którym pozwalałeś dotykać się w taki sposób – układam dłonie na twoich biodrach, a następnie przesuwam je w dół, sunąc po zewnętrznej części ud.
- Mówisz o sobie, czy o mnie? - irytujesz się.
- O tobie, najdroższy.
- Ja nie miałem żadnych kochanków!
- Znowu kłamiesz... Czy to nie ze względu na to, że twój stwórca rzucił się w ogień, zamknąłeś swoje serce?
- To dawne czasy...
- Kochałeś go...
- Był moim ojcem, oczywiście, że go kochałem! - oburzasz się.
- Kogo jeszcze kochałeś?
- To nie ma znaczenia - uciekasz od odpowiedzi.
- Mylisz się, to ma wielkie znaczenie.
- Nigdy nie pozwoliłbym na coś takiego!
- Naprawdę? A jednak ktoś wyrządził ci krzywdę... Kim była ta osoba?
- To ty! - wybuchasz gniewem.
- Ja? Przecież nie zrobiłem ci nic złego.
- Zrobiłeś!
- Nie zrobiłem i nie zrobię. Wieki temu przysiągłem, że nie będziesz cierpieć z mojego powodu. Może orgazm sprawi, że jednak coś sobie przypomnisz – łapię cię za biodra i zaczynam całować po brzuchu, podgryzając skórę. - Patrz na mnie, gdy będę to robić... Cały czas... - przesuwam językiem po czubku twojej męskości. Krzyczysz, zaskoczony tym doznaniem. Tak słodko reagujesz... Zupełnie jakby ten rodzaj intymnego dotyku był ci zupełnie obcy, ale to niemożliwe. Urodziłem się kilka stuleci po tobie. Nie mogę być pierwszy, choć niczego innego nie pragnę... Mój język przesuwa się zwinnie po całej długości, do góry i na dół. Jęczysz cichutko, ale ja chcę czegoś więcej. Znacznie więcej... Wiem, że nie jest ci wygodnie. Wisisz nad łóżkiem, nie możesz się ruszyć, a ja nie potrafię przestać. Twoje westchnienia rozkoszy zapadają głęboko we mnie. - Nie powstrzymuj się. Chcę cię słyszeć... - ssę coraz mocniej. Przymykasz powieki. Wolałbym, abyś na mnie patrzył, lecz ten jeden raz ci wybaczę. Jesteś już tak blisko...
- Cassian! - krzyczysz moje imię w chwili spełnienia. Pozwalam ci opaść w moje ramiona. Cały się trzęsiesz. Wtulasz twarz w zagłębienie mojej szyi, drażniąc ją chłodnym oddechem.
- Śmiało, zrób to... Ugryź... Przecież chcesz... - instynkt bierze nad tobą górę. Zatapiasz we mnie swoje kły. Uśmiecham się, przytulając cię jeszcze mocniej. To uczucie... Nie da się go porównać z niczym innym. Zamykam oczy. Mam wrażenie, jakbym spadał gdzieś w dół. Unoszę powieki. Otacza mnie ciemność, aż w końcu dostrzegam w tym bezkresie mały, jasny punkcik. Zbliżam się do niego. Widzę ciebie, jesteś jeszcze dzieckiem. Malutkim embrionem, który na moich oczach zaczyna rosnąć, zmieniając swoją postać do chwili, gdy stajesz się taki jak zawsze. A potem stajesz na wprost mnie i wyciągasz rękę. Od razu ją ujmują. Cofamy się w czasie do dnia, w którym się urodziłem.
Jestem jednodniowym maleństwem, leżącym w łóżeczku. Płaczę, lecz nikt się mną nie zajmuje. Ktoś w końcu pochyla się nade mną. Ostrożnie dotyka, a potem bierze na ręce. Od razu cię rozpoznaję. Pachniesz kwiatami. Za twoimi plecami swoi mężczyzna. To wampir. Twój ojciec... Uśmiecha się, gdy wirujesz ze mną po pokoju. Uspokajam się i przestaję płakać. Odkładasz mnie do kołyski. Wyciągam do ciebie rączki. Nie chcę się z tobą rozstawać. Ty również tego nie chcesz. Twoje oczy przepełnione są łzami. Proszę, nie płacz. Coś szepczesz... Nie rozróżniam słów... A potem znikasz. Gwałtownie się budzę.
Leżę w swoim łóżku, tuląc do siebie twoje nagie ciało. Przyglądasz mi się zatroskanym wzrokiem.
- Przepraszam, nie chciałem...
- Co mi wtedy powiedziałeś? - dopytuję.
- Wtedy?
- Podczas naszego pierwszego spotkania.
- Obiecałem twojemu ojcu, że się o ciebie zatroszczę – recytujesz z pamięci.
- Nie, nie wtedy. Byłem malutki, a ty tuliłeś mnie, bo płakałem. Był z tobą twój ojciec.
- Widziałeś to?! - podrywasz się pełen niepokoju, jakbym przyłapał cię na gorącym uczynku.
- Powiedz mi – nalegam.
- To było dawno...
- Zaledwie sto trzydzieści lat temu. Proszę, powiedz mi.
- Minęło już sto trzydzieści lat? Jak ten czas szybko leci...
- Nefrycie! Powiedziałeś mi coś bardzo ważnego. Gdy odchodziłeś, myślałem, że serce mi pęknie!
- Wiesz, że moje zdolności różnią się od zdolności innych wampirów. Czasami widzę przyszłość. To zdarza się ekstremalnie rzadko, lecz moje przepowiednie zawsze się sprawdzają. Tamtego dnia, gdy wziąłem cię na ręce, zobaczyłem swoją przyszłość... - urywasz w połowie zdania.
- Co zobaczyłeś?
- Ciebie... Siebie... Czas, który spędzimy razem... - z oczu spływają ci łzy. - Zobaczyłem... Zobaczyłem, jak walczymy z Satielem... A ty... - pociągasz nosem. - Nie mogłem do tego dopuścić, rozumiesz? Ojciec powiedział, że... - przerywasz, zanosząc się od płaczu.
- Co powiedział twój ojciec? - potrząsam tobą delikatnie.
- W mojej wizji byliśmy razem, zakochani, a on odparł, że to niemożliwe, bo wampiry i demony należą do innych światów. A potem widziałem jak giniesz. To dlatego upierałem się na odwiedziny u Sina. Wiedziałem, że nasz czas dobiega końca, ale tak bardzo nie chciałem się z tobą rozstawać, więc...
- Błagam, nie płacz – chować cię w swoich ramionach.
- Wiedziałem, że ojciec ma rację. Poczułem to w chwili, gdy na ciebie spojrzałem. Pokochałem cię tak mocno... Ty byłeś niemowlęciem, a ja... W jednej sekundzie mignęło mi całe nasze wspólne życie. To, jak przybywam do zamku, a ty dorastasz przy moim boku. Zmieniłem przyszłość, aby cię nie stracić. Przysiągłem, że nikogo nie pokocham, w tym ciebie, że zrobię co w mojej mocy, aby cię uratować i udało się. Jesteś tutaj. Kiedy myślałem, że umieram, chciałem ci powiedzieć, ale nie mogłem. A potem zapadłem w sen. Przez cały ten czas śniłem o tobie. Powtarzałeś mi, że bardzo mnie kochasz, więc nie chciałem się budzić. Przepraszam – łkasz.
- Nigdy więcej cię nie zostawię, przysięgam! Ale ty także nigdy mnie nie zostawiaj. Czekałem na ciebie od tamtej chwili, gdy odłożyłeś mnie z powrotem do łóżeczka.
- Naprawdę?
- Bardzo cię kocham, mój aniele – ścieram resztki łez, by nic nie mąciło przepięknego uśmiechu, który pojawia się na twojej twarzy. - A ty mi tego nie powiesz?
- Teraz i na zawsze, będę cię kochał tak samo mocno.
- Wtedy wypowiedziałeś te same słowa, prawda?
- Bo nic się nie zmieniło.
- Mylisz się, wszystko się zmieniło. Twój ojciec nie miał racji. Od samego początku byliśmy sobie przeznaczeni.
- To nieprawda. Na moim ciele nie ma znaku, który świadczy o więzi między nami.
- Jesteś pewny?
- Tak. Sprawdzałem bardzo dokładnie.
- A jak to wytłumaczysz? - dotykam twojej klatki piersiowej.
- Przecież... To niemożliwe!
- Był tu od samego początku. Zauważyłem go od razu, gdy tylko rozpiąłem twoją koszulę – przyznaję zawstydzony.
- I nic mi nie powiedziałeś?!
- Gdybym to zrobił, nie pozwoliłbym mi się rozebrać. Przepraszam, że cię okłamałem. Gniewasz się na mnie?
- Tak! - odwracasz głowę.
- Wybacz mi. Zrobię co zechcesz – opieram się czołem o twoje ramię.
- Wszystko, co zechcę? - szubko zmieniasz taktykę.
- Wszystko!
- Nigdy więcej mnie nie okłamiesz.
- Przysięgam.
- Chcę także duży zapas cukrowych gwiazdek – uśmiechasz się.
- Są twoje.
- To nie wszystko.
- Co jeszcze?
- Masz mi codziennie mówić, że bardzo mnie kochasz.
- Kocham cię, Nefrycie. Ponad wszystko na świecie.
- To wciąż nie wszystko.
- Śmiało, proś o co zechcesz.
- Jesteś pewny, że to jest ten znak, który świadczy o naszej więzi? - wymownie spoglądasz na swoją klatkę piersiową.
- Tak mi się wydaje.
- Czyli nie masz stuprocentowej pewności?
- Mógłbym postarać się to zweryfikować, gdybyś pozwolił mi obejrzeć całe swoje ciało...
- Tylko szukaj dokładnie – wybuchasz radosnym śmiechem, opadając na poduszki.
***
Najsłodsze Gąski,
Z okazji (mojego) ulubionego święta życzę Wam miłości oraz samych szczęśliwych chwil, obojętne czy jesteście w związku, czy dopiero szukacie swojej drugiej połówki.
Jak już zapewne wiecie ten dzień jest dla mnie szczególnie wyjątkowy. 14 lutego 2016 Joleen zmusiła mnie do opublikowania pierwszego posta :) To był naprawdę niezwykły rok i minął zdecydowanie za szybko. Przez ten czas wiele się wydarzyło - dobrych i złych rzeczy. Zupełnie się tego nie spodziewałem. Nie sądziłem, że ktokolwiek przeczyta moje pierwsze opowiadanie. Nie brałem pod uwagę opcji, że napiszę kolejne. Jednak nie to jest dla mnie ważne. Bloga nie tworzy tekst, a ludzie.
Dziękuję Wam za czas, który razem spędziliśmy. Za nasze szalone dyskusje, ciche maile, wszystkie rysunki. Gdyby ktoś powiedział mi wtedy, że spotkam aż tyle fantastycznych osób, nie uwierzyłbym :D Mamy XXI wiek, w którym czas stał się bezcenny. Wielu osobom zawsze go brakuje, a Wy nie dosyć, że czytacie kolejne rozdziały, to jeszcze piszecie mnóstwo komentarzy. Nie wiem czy istnieje w Polsce inny blog yaoi, gdzie panuje podobna atmosfera. Uzależniłem się od tego miejsca, od ciepła, które z niego bije. Mam nadzieję, że zawsze tak będzie :)
Miłego świętowania.
Wasz Kitsune
PS Wegi przysłała mi dzisiaj dwa genialne rysunki, które pozwoliłem sobie wrzucić. Ma dziewczyna talent, prawda? :D Przez chwilę poczułem się jak bohater reality show - czyżbyś mnie podglądała, bo WSZYSTKO o mnie wiesz :D Bardzo Ci dziękuję, Bejbe :) Jesteś kochana :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gdy przeczytałam początek miałam jeden wielki mętlik w głowie. Ale jak to? Kitsune zmienił pomysł? A może cały czas zwodził mnie za nos? :D Mimo to cieszę się, że pokazałeś jak Barbie i pan jestem-potężnym-demonem ułożyli sobie dalsze… nie-życie :D Przyjemnie się czytało i naprawdę się uśmiechałam. Cassian, bestyjo :D
OdpowiedzUsuńChciałabym tu życzyć wszystkim naszym gąskom (demonie, Tobie również) oraz oczywiście innym nieujawnionym czytelnikom WESOŁYCH WALENTYNEK! <3 Kitsune, sprawco zamieszania, mam nadzieję, że macie z Joleen miejsce na kocyku :D
Wegi
Ps. Od razu talent. Bazgroły jak nic :D
Ps2. To chyba podchodzi pod stalking :'D
Ps3. Później przejrzyj tekst jeszcze raz, bo wyłapałam kilka literówek ^^
UsuńJa tam lubię te Twoje "bazgroły" :)
UsuńTen drugi pomysł zostawię sobie na inną okazję :)
Wiem, że tekst nie jest idealny, ale oczy mnie bolą. Jutro go poprawię :)
Twój Kitsune
Koedy indziej keszcze Ci coś narysuję, jeśli Ci się podoba :)
UsuńHoho, ciekawe, ciekawe :D
Kropelki na oczy i będzie lepiej! :D
Wegi
Nie mogę się doczekać :)
UsuńNie mam kropli. Do tej pory ich nie potrzebowałem, ale to się chyba zmieni...
Twój Kitsune
Ja też NARAZIE nie potrzebuję. Ale Ty zainwestuj. I to szybko! D:
UsuńWegi
Porzucę komputer na kilka dni, to samo minie :P
UsuńTwój Kitsune
*GWAŁTowny wdech* OKEEEJ… to spontaniczna decyzja. Przemyśl to :'D
UsuńWegi
Tak, spontaniczna, ale nierealna. Wiesz, że jestem uzależniony :D
UsuńTwój Kitsune
Nie tylko Ty :D Gdzie nie pójdę, słyszę tylko "odłóż ten telefon!" A ja sprawdzam tylko 4 rzeczy: Blog, Wattpad, Email i Messenger. Moje 4 uzajeżnienia :D (Gry się nie liczą, prawda? :D)
UsuńWegi
Ps. Gra ktoś w "Sword of Chaos: Miecz Chaosu"? ;-;
Kitsuś to jest genialne. W te Walentynki życzę Ci wszystkiego najlepszego. Abyś znalazł tą swoją drugą połówkę. By tych dobrych chwil było znaczenie więcej niż tych złych. I aby ten blog nie zmieniał się, a jeśli już to tylko na lepsze, bo choć jestem tu od niedawna to bardzo dobrze się tu czuję.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwych Walentynek.
Pozdrawiam.
A.
PS Oj tak Wegi ma talent :D
Bardzo Ci dziękuję :)
UsuńJa również stale myślę o tym, że będzie tylko lepiej :)
Twój Kitsune
Dziękuję A. Ale nie oszukujmy się, na kolana nie powala :D
UsuńWegi
Trening czyni mistrza :D
UsuńPozdrawiam.
A.
Więc jak najwięcej rysuj i przesyłaj swoje dzieła tutaj :) No o ile Kitsune pozwoli :)
UsuńPozdrawiam.
A.
Kiedyś się jeszcze rozpędzę i będzie tego na osobny rozdział :D
UsuńWegi
Bardzo proszę :) Nie mam nic przeciwko. Założymy osobny wątek na galerię :)
UsuńTwój Kitsune
Widzisz Wegi? No to teraz czekam na Twój ruch :)
UsuńPozdrawiam.
A.
:O Wow! Jak się kiedyś ich trochę nazbiera, to będę super-szczęśliwa! Ale jeszcze lepiej by było, gdyby dziewczyny też mogły tam coś wrzucić :D Może nazwiemy to "Galeria Gąsek"?
UsuńWegi
Na komputerze mam specjalny folder, do którego wrzucam prace, które mi wysyłacie. Często je oglądam. Nazwałem go "moje skarby", bo są bezcenne :) Liczę na to, że będzie ich dużo więcej :)
UsuńWasz Kitsune
Kitsune, na każdym kroku mnie zaskakujesz. Taka osoba to skarb :')
UsuńWegi
Widzę nowy wpis..widzę obrazki - są takie urokliwe :D
OdpowiedzUsuńZaczynam czytać pierwszą linijkę tekstu..zza drzwi słyszę jednak..'' wyłaź! obiecałeś, że pooglądamy jeszcze Kierena!''..''Wiem, że tam jesteś! Jeszcze Love Stage!''...''Ros..przypalasz nasze babeczki!''
Błagam Cię Lisiątko moje zabierz mnie..będę uległy jak nikt inny ale zabierz mnie..Liczę na to, że doczytam to jeszcze dziś.
Teraz jednak..chcę wam wszystkim życzyć cudownych Walentynek.
Moim kochanym panienkom i księżniczce Wegi, a w szczególności Królowej (to dzięki Tobie mamy co czytać) życzę duużo miłości, przytulania i pociechy z przyjaciół, abyście zawsze były tak pełne energii i nie straciły zapału do życia zwłaszcza w przyszłym dorosłym.
Ciepło mi na sercu bo jesteście wspaniali, każde z osobna jedno głośne i pomysłowe inne milczące i rozważne...kolejne jeszcze kolejne to już zupełna mieszanka..ale takie jesteście najlepsze i wyjątkowe.
Szczęśliwych Walentynek moje Serduszka.
Wasz zmęczony i obolały demon miłości Rosier.
Mówiłem Ci, że tak będzie. Ostrzegałem. Nie słuchałeś. Mam nadzieję, że dobrze się z nimi bawisz :)
UsuńTwój Kitsune
Jesteś okropny :I Powinieneś mi pomóc!
UsuńKocham je ale jeśli tak dalej pójdzie zmienię orientację...za dużo yaoi..za dużo homoseksualizmu za dużo wszystkiego.
Rosier
Dziewczyny dopadły Cię w Walentynki… I jak, trzymasz się? Mam je na chwilę czymś zająć? :D
UsuńWegi
Ps. Dziękuję za życzonka i pochwałę za bazgrołki! *kłania się* :D
UsuńPs2. Pamiętaj, Kitsune jest kochany, nie okropny! ^^
Ponoć umiesz być uległy, więc ulegaj... ich zachciankom :D Gdybyś poddał się mojej woli, to kto wie... Może pozwoliłbym Ci poleżeć ze mną pod kocem :D Na szczęście nie muszę się nim dzielić, bo zapewniłeś sobie własne atrakcje :D
UsuńTwój Kitsune
O nie nie nie...ja bardzo chcę..ja bardzo chętnie!
UsuńOne byłyby w sumie wniebowzięte gdybym powiedział nagle, że poszedłem leżeć z Tobą pod kocem..Lisiątko moje proooszę
Wegi, Słoneczko, artystko :D Skończysz za mnie pracę? Bo mam tego dość sporo a czas nagli - dostałem właśnie kredki akwarelowe więc mogłabyś się bawić kolorami..Co do dziewczyn..dla miłości i przyjaźni warto pocierpieć.
Rosier
Jestem od Ciebie starszy i wredniejszy. Tygodnia byś ze mną nie wytrzymał :D (to mi przypomina Leviego i Erena z Losta - nie ma litości heheh).
UsuńTwój Kitsune
Muszę być uległy...muszę wytrzymać..zrobię Ci herbatki, chcesz? Co tylko zechcesz Książę..
UsuńRosier
Kitsuś już dostał herbatki ode mnie :p
UsuńCo z tego? Pod tym względem nie ma chyba limitów, prawda?Jeśli nie..to pozostaje ''cokolwiek''.
UsuńRosier
Coś czuję Rosierze, że nie dorastam Ci do pięt. Wszystko bym zepsuła :D
UsuńWegi
Powiem Ci, że 4 lata temu moje rysunki na prawdę były podobne :D Ale wyczułem co i jak i znalazłem swoją kreskę i styl :)
UsuńTobie również życzę tego, bo rysowanie to super sprawa, niewiele osób potrafi przełożyć obraz z głowy na papier i niewielu potrafi dobrze rysować/malować/zdrapywać i co jeszcze można tylko robić aby stworzyć obraz :D
Naniosłabyś mi kolory, ja nie mam do tego sił często bo pędzel nie może mieć dwóch włosów..a mimo to muszę jakoś doryć się do drobiazgów..nawet jeśli z kolorystyką coś byłoby nie halo to co z tego? Wsparłoby to oryginalność dzieła moja kochana księżniczko :D
Liczę na to że coś kiedyś razem stworzymy na kartkach czy płótnie.
Rosier
Rosier ty mòj kochany demonie, na herbatkę nie ma limitów ^^ ja chciałam się tylko sprytnie włączyć w dyskusję ^^
UsuńZgadzam się. Nie ma takiej ilości herbaty, której nie da się wypić :D
UsuńWasz Kitsune
Nie trzeba sprytu to dyskusja otwarta :D
UsuńNo...uśpiłem moje kociaki i teraz mam spokój ale oczywiście los nie byłby sobą gdyby coś się nie wydarzyło - idąc z kubeczkiem wody wylałem zawartość na fotel,kartki ze szkicami i podłogę..
Źle, źle, źle..
*podaje im po kubku herbaty* smacznego..
Rosier
Mój rekord to 5 litrów herbaty w jeden dzień ^^ byłoby więcej gdyby mi się chciało chodzić do kuchni ciągle i gotować wodę ^^
UsuńGratuluję :D Ja tyle przez całe życie chyba nie wypiłem, mój rekord to jakieś dwa kubki na...tydzień? Piję kiedy sobie o tym przypomnę.
UsuńRosier
Niestety a może stety jetem uzależniona od herbaty, zwłaszcza zielonej :) to mój taki nałóg :)
UsuńNałogi się leczy ale ten jest wyjątkowo zdrowy więc niech zostanie na jak najdłużej :)
UsuńRosier
Rosierku ktoś kiedyś powiedział, że we wszystkim trzeba mieć limit ^^
UsuńTo zdrowy nałóg..nie widzę przeszkód na to by go nie mieć :D
UsuńRosier
A zmieniając temat...
UsuńCZY KTOŚ MOŻE MI POLECIĆ JAKĄŚ MANGĘ YAOI NA TEN SAMOTNY WIECZÓR?
Może kiedyś będziemy dzięki takiemu obrazowi sławni i bogaci, co? Pewnie i tak wypromujemy się na blogu Kitsune :D
UsuńWegi
Zaraz zobaczymy co tu mam...Love Stage..nie..Lovers Doll...nie..Konbini Kun...nie wiem jeszcze nie zerknąłem aczkolwiek zapowiada się dobrze bo wreszcie realia sięgające problemów homoseksualisty..
UsuńRosier
Zapewne tak :D Siedzę właśnie i kończę nasz pseudo portret ale dużo jeszcze z tym pracy..te kredki są wspaniałe!
UsuńRosier
Kira, czytałaś Złamane skrzydła? Genialne :D I też piłem 5 litrów herbaty :) Uwielbiam :)
UsuńJoleen obiecuje, że postaramy się o galerię w najbliższych dniach :)
Wasz Kitsune
Kitsune, jesteś niesamowity! Podziękuj Joleen :)
UsuńWegi
Ps. Zdradź mi co to za kredki!
To nie ja. Nie wolno mi dotykać szablonu :D
UsuńTwój Kitsune
Ucałuj rączki Królowej i powiedz że zapraszam ją na ciasto i herbatę :D
UsuńCzuję już że powstanie mnóstwo dzieł!:D
Mondeluz 72 kolory :D kredki akwarelowe są cudownym wynalazkiem, biorę jutro pędzel ze zbiorniczkiem w podróż i maluję :D
Rosier
No i teraz prawdziwy dylemat. Rosierze, kredki akwarelowe czy promarkery? Nie wiem, co wybrać :D
UsuńWegi
Ps. Jestem amutna i zła. Mój materiał, który miała mi przywieźć ciocia i pomóc go szyć, zagubił się gdzieś w podróży na lotnisku :c No i nie będzie stroju Asuny… Może za rok?
Oglądałem ostatnio takie kredki w jakimś sklepie, gdy kupowałem atrament do pióra, ale innej firmy.
UsuńNie mogę się doczekać na Wasze dzieła :)
Wasz Kitsune
Księżniczko nie doradcze bo nie wiem jaka technikę preferujesz co prawda to jakby farba w kredce ale jednak zachowuje się jak farba :D jeśli jednak nie bardzo Ci się to widzi to wybralbym promarkery :) sam za nimi nie przepadam a mam z 3 zestawy ale niewiele nimi robię :)
UsuńGdyby była taka możliwość to albo uzyczylbym Ci materiałów albo pracowni...Albo i nawet własnych rąk do cosp.
Rosier
To ja jak narazie zainwestuję w promarkery. Dziękuję za radę :D
UsuńJakbym mogła, to chętnie przyjęłabym pomoc :c No trudno. Zostało mi założyć moją kochaną piżamkę. Wiesz którą, prawda Kitsune? :P
Wegi
Jeśli będziemy mieli okazję albo lepiej się poznamy przyjmę twoje zlecenia na stroje :D
UsuńRosier
Rosier, nie wiesz na co się piszesz. Wydawałabym na to wszystkie moje pieniądze! :O
UsuńWegi
Po co chcesz wydawać ? Robię to hobbystycznie a dostęp do materiałów i pierdół mam ciągle
UsuńRosier
No to wow :o Jestem pod wrażeniem! Ale Twój asortyment materiałów i właśnie tych innych pierdół znacznie by zmalał. Wiesz jak kocham przymiarki i nowo szyte rzeczy? Albo dobierani detali? To byłyby ciągłe ponadgodziny :D
UsuńWegi
Jeśli kiedyś do mnie zawitasz, obiecuję Ci że wpuszcze Cię tam i uszyje co tylko zechcesz :D będziesz przerabiać i dobierać a ja tym samym bardziej się sprawie :) kolejny sposób na samorealizacje :D
UsuńMój asortyment materiałów musi cierpieć bo inaczej byłby bezużyteczny a co tydzień dostaje nową dostawę :D
Rosier
Rosier, uważaj, bo kiedyś TAK NAPRAWDĘ do Ciebie przyjadę. Zobaczysz, wyciągnę od Ciebie gdzie mieszkasz i będziesz miał kłopoty! :o
UsuńCo tydzień? Wykupiłeś jakąś dostawę czy coś? :D
Wegi
Można to tak nazwać :)
UsuńKłopoty? Księżniczka w moim domu to jak w pałacu :D ucieszą mnie twoje odwiedziny :)
Rosier
Pożyjemy, zobaczymy. Robię dużo zamieszania i wszędzie mnie pełno (widać to nawet tutaj). Dodajmy, że albo mnie lubią, albo nienawidzą :D Nie wiem czy byś wytrzymał, ale uznajmy, że Ci wierzę :D
UsuńWegi
Ps. Ale jak mnie najdzie, to jestem tak spokojna, że to aż straszne :o
Wzięło mnie na chorowanie...Dostałem dziś gorączki..Zdziwiłem się - 40 stopni a ja mimo to dawałem radę na 4 pierwszych zajęciach - matematyka i polski
UsuńByło tak zimno...Koleżanki ubrały mnie w rękawiczki szaliki i wszystko inne co miały a ja po 3 h siedzenia w tym nadal miałe zimne łapy...Czy ja..Umieram? W takim razie w testamencie zapisze Ci całą pracownie ..
Póki byłbym zdrów to dałbym radę z Tobą księżniczko jednak chory...Jestem jak marionetka
Rosier
40°! Chyba żartujesz! I ty poszedłeś na zajęcia?! Mam nadzieję, że udałeś się do lekarza! *zmartwiona*
UsuńI nawet nie mów o żadnym testamencie. Pracownia będzie Ci służyć jeszcze bardzo długo ;-;
Jak marionetka, co? Nie wiem czy to dobry pomysł przyznawać to przy dziewczynach :D
Wegi
O ja cię!!! Nefryciak i Cassian!!!! <3 to było boskie! I piękne! I po prostu ugh! Za cudowne by to opisać! Jak czytałam to po prostu no... moja głowa wybuchła. Ten dzień nie może być chyba lepszy!
OdpowiedzUsuńNie mam na to słów. Czułam jakbym się cofała w czasie do chwil, gdy publikowałeś Grzech i wymyślałam teorie. Moje serduszko uwielbia takie rzeczy <3 z resztą nie tylko ono.
No więc skoro mamy Walentynki, życzę Ci i nie tylko Tobie dużo miłości i ciepła bliskiej osoby. A jeśli nie ma nikogo w pobliżu to dobrej herbatki i jakiejś wartej uwagi mangi/anime :> Poza tym ślę dużo dużo dużo dużo dużo dużo przytulasków i całusków!!!!
~Emy
PS Kitsune, ja też chcę jednorożca!!!! :3 Plosę
Dziękuję Emy :)
UsuńJa też chcę jednorożca. Czemu nikt mi go nie dał? I chciałbym jeszcze raz napisać Grzech :D To była świetna zabawa :)
Opowieści Nefryta musiałem nieco skrócić, ale jeszcze do niego zajrzymy.
Twój Kitsune
Nie ma za co ^^
UsuńJak ci narysuję jednorożca to też się będzie liczył???
Nie tylko ty za tym tęsknisz :') Może jeszcze kiedyś wrócisz do motywu fantasy?
O ja cię :> Nefryciak zawsze mile widziany na twoim blożku :3
~Emy
Oczywiście, że będzie się liczył :D Przygarnę każdą ilość jednorożców :D
UsuńOczywiście, że wrócę. Jeszcze w tym roku postaram się coś "wyprodukować" :D
Twój Kitsune
EE-OOO-EEE-OOO! ALARM! WSKAZÓWKA! :D
UsuńWegi
Skoro tak to proszę :>
Usuńhttps://zapodaj.net/9b6d43f423217.jpg.html
To wspaniale!!!
~Emy
Emy, to jest PRZEŚLICZNE! *o*
UsuńWegi
Jednorożec jest piękny :) Wrzucimy go do opowiadania i do galerii. Zgadzasz się Emy?
UsuńTwój Kitsune
Jasne, że się zgadzam! A i dziękuję ^^ starałam się :)
Usuń~Emy
Zaczęłam czytać i tak sobie myślę, że coś mi to przypomina ^^ Gdy doszłam do momentu "Podchodzę do wielkiego łoża, na którym cię położyłem. Nadal śpisz. Wyglądasz tak spokojnie. Mam nadzieję, że śnisz coś przyjemnego. Gdybym umiał sprowadzić cię z powrotem, nie wahałbym się ani chwili." Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech i już wiedziałam, że mój kochany Nefryt powrócił!
OdpowiedzUsuńLisku sprawiłeś mi cudowny prezent :* normalnie cię kocham!
Nie ma za co. Na tym polega moje zadanie :D
UsuńChciałem napisać znacznie więcej, ale zabrakło czasu i oczy mnie bolały. Jeszcze to sobie odbiję :D
Twój Kitsune
No a mój prezent walentynkowy czytałeś? ^^
UsuńAle najpierw sobie odpocznij. Użyczyć ci moich kolan? Mam też dla ciebie herbatkę:*
Jeszcze nie, ale przeczytam :)
UsuńTwój Kitsune
Ojej, jakie cudne rysunki- Wegi, rysujesz ślicznie*o*
OdpowiedzUsuńA opowiadanie bardzo...gorące:D. Nawet nie wiesz jak bardzo mnie ucieszył ten tekst i to, że zdążyłeś. Dziękuję<3 Szczególnie, że walentynki, no mówiąc krótko nie udały mi się:(, ale wyciągnęłam pewne wnioski i będę uczyć się na błędach:).
Za życzenia serdecznie dziękuję i również życzę tobie Lisie i wszystkim gąskom udanych walentynek- tych i następnych oraz szczęśliwej rocznicy bloga, żeby trwał długo, długo. Coraz więcej czytelniczek i czytelników. O, i niech opowiadań też będzie coraz więcej:D
-Fioletowa
Bardzo dziękuję :)
UsuńWięcej opowiadań rozumiem, ale więcej Gąsek... Aż strach się bać :D
Twój Kitsune
Ja…och, ojej, dziękuję *///*
UsuńWegi
Gąsek nigdy za dużo, im więcej tym lepiej:D
OdpowiedzUsuń-Fioletowa
Uwielbiam wszystkie moje Gąski, to znane i te anonimowe. Mam tylko nadzieję, że zdołam Was zadowolić :D
UsuńTwój Kitsune
Cały dzień wchodziłam i sprawdzałam czy przypadkiem już nie wrzuciłeś obiecanego rozdziału i wkońcu mogę go przeczytać. Z początku to takie WTF o czym ty piszesz i nagle olśnienie skąd ja znam te bestyjki ^.^ Bardzo podobał mi się ten walentynkowy post. Dzięki tobie walentynki uznaję za udane :D Chociaż...jako że w tym roku jestem forever alone (na następne się poprawię;D) to tata dał mi czekoladę, więc nie było najgorzej. Czekolada mym Bogiem *.*
OdpowiedzUsuńPS. Czekam na next'a Zdrajcy ;)
Wiem, że długo to trwało, ale pisałem prawie do 4 rano. Potem musiałem zając się innymi rzeczami i tak mi zleciało. W każdym razie cieszę się, że mogłem przyczynić się do umilenia Twojego dnia :)
UsuńZdrajca wkrótce :D
Twój Kitsune
Nie mogę się doczekać ^.^
UsuńByłam tu, zaklepuje miejsce, właściwy komentarz dodam później.
OdpowiedzUsuńKitsune, to jaaa~
OdpowiedzUsuń*kładzie na stole ciasto przyozdobione serduszkami i różyczkami* Sama piekłam ^^ Kto chce~?
Mam dzisiaj wyjątkowo dobry humor, bo dostałam aż 4 walentynki :D (co z tego, że 3 nie były od żadnego chłopaka, ale od moich kuzynek, które nazwały mnie ,,ciocią Melanią"...)
I rozdział cieszył mnie podwójnie!
Swoją drogą, to Ty rzucasz jakieś czary, czy co? Powoli mam obsesję na punkcie tego bloga...Co pięć minut sprawdzałam, czy przypadkiem czegoś nie dodałeś...
I okej, nie spodziewałam się, że opowiadanie będzie o nich.
I mój kochany Cassianek! x3 Yaaay x3
No dobra, okej, przestaję Cię zadręczać moją radością ^^
Chcę tylko zacytować Korę z Must Be The Music...
Kocham, kocham, kocham! x3
Mogę się poczęstować??? Uwielbiam słodycze *^*
Usuń~Emy
No, ależ oczywiście ^^ *kroi wielki kawałek ciasta i podaje na talerzyku, który oczywiście jest w serduszka x3* Chcesz coś do picia? ^^
UsuńDobry! Ja też poproszę ciasto :D Duuużo ciasta! I KAKAO! *^* Mogę?
UsuńWegi
Poproszę jak Wegi Kakauko!!! <3
Usuń~Emy
*kroi wieelki kawałek ciasta i przynosi równie wielki kubek kakao* Smaaacznego~
Usuń#KucharkaMelania
Proszę bardzo Emy ^^ *podaje kubek*
UsuńDziękuję *z wielkim uśmiechem przyjmuje kubek. Zaczyna jeść swój kawałek ciasta i popija go od czasu do czasu kakaukiem* Ale pyszne *^* Jak od mamusi czy babusi
Usuń#OMG_ale_dobre_*^*
~Emy
Krea, jesteś boginią wypieków! *q*
UsuńWegi
Cieszę się, że Wam smakuje ^^
UsuńBabcia nauczyła mnie kilku przepisów, może to d la tego...
Ja? Boginią? Ależ dziękuję *^*
#Zaszczyt
Ja poproszę ciasta!!! *podskakuje i macha łapką* mogę??
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A.
Myślę, że to miało być do mnie, a nawet jak nie miało (xd), to proszę ^^ *podaje kawałek ciasta*
UsuńOczywiście, że to do Ciebie MKreo. (mogę się tak do Ciebie zwracać?) Bardzo dziękuję za ciasto.
UsuńPozdrawiam.
A.
Ależ oczywiście ^^
UsuńAle możesz też po imieniu ^^
Melania jestem~
Nie ma za co.
Alex, bardzo miło mi Cię poznać :)
UsuńPozdrawiam.
A.
Alex, ładne imię :D Zgodzisz się, że też będę Ci mówić po imieniu? :)
UsuńWegi
OMÓJBOŻE! *^*
UsuńTo imię zawsze mi się podobało *^*
Przepraszam, ale muszę Was zawieść. :( Alex jest od Aleksandra, tylko jestem zbyt leniwy by to pisać. Jasne Wegi nie widzę problemu. :)
UsuńPozdrawiam.
Alex
Mi też się podoba :)
UsuńTwój Kitsune
Muszę pogratulować rodzicom dobrego wyboru :)
UsuńPozdrawiam.
Alex
Niech będzie i tak. Jest równie ładne :)
UsuńWegi
Dziękuję Wegi :)
UsuńPozdrawiam.
Alex
Aleksander? Nyaa~ *o*
UsuńJak mój przyjaciel z dzieciństwa *^*
Kitsune, naprawdę wielka niespodzianka! To opowiadanko wspaniale dopełnia historię główną, a jeszcze wspanialej wypełnia gęsie serduszko. Przemiłe walentynki :)))
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkim naprawdę wspaniałych walentynek, najlepiej przez cały rok !!!!
Wegi, śliczne rysunki i bardzo, ale to bardzo wesołe i oddające niespotykanego ducha tego bloga.
Wszystkim jeszcze raz dużo, dużo miłości i radosnych, szczęśliwych chwil :))) MB
MB! Ty gąsko, Ty moja, Ty! *^* Słodzisz mi, oj słodzisz kilogramami! A ja do herbaty tylko 2 łyżeczki! :D
UsuńMam nadzieję, że dostałaś jakąś walentynkę.
Wegi
Ps. Bo ja nie licząc bloga i mamy (:'D) to jestem przegrywem!
Wegi to jestem lepsza od ciebie :p gdyby nie opowiadanie Kitsune to nie miałabym nic...
UsuńKira, łączmy się w bólu…
UsuńWegi
*wtula sie w Wegi* mogę tak chwilkę zostać?
UsuńKira, możemy sobie podać ręce :))) Chociaż - właściwie, ja mam więcej - bo jeszcze i Twoje opowiadanie i - oczywiście opowiadanie Królowej. Ach ! świat jest piękny :)
UsuńWegi moja kochaniutka, jak Ci nie słodzić ?!
Tak się po prostu nie da!!! :))) MB
ps. aż sama mam ochotę coś narysować, tylko ręka jakby już nie ta..., mam wrażenie że kiedyś rysowało mi się lepiej :))) To wszystko pewnie przez te klawiaturki :) normalnie człowiek zapomina jak się pisze, a co dopiero jak się rysuje...
Ale liczy się zabawa! Jak mnie najdzie, to narysuję coś i wyślę do Kitsune. Ale z ostrzeżeniem, żeby nie zszedł śmiertelnie kiedy zobaczy moje dzieło nieprzygotowany. Bo wtedy to pewnie i ja zgon zaliczę w kłębach pierza.... :))) MB
Kira, oczywiście, że możesz tak zostać. *głaszcze po głowie*
UsuńMB, skarbeńku, jak się uda, to będziemy mieć osobną zakładkę z "Galerią Gąsek". Rysuj, bo ja sama robiłam przerwe i żałuję, bo nie szło tak sprawnie ._.
Wegi
Galeria będzie. Może nawet jutro :D
UsuńWasz Kitsune
Już się cieszę :)))MB
Usuń\(^u^)/ WESOŁYCH WALENTYNEK!!
OdpowiedzUsuń*zamiast confetti rzuca cukrowymi gwiazdkami*
Może przyzwę jednorożca? *^*
Ten dzień jest całkowicie udany! (spała do 14 i obżarła się czekoladą) ...A myślałam, że będzie tragicznie, haha...
Cassiaaaaan <3 Nefryyyyt <3 Tęskniłam za nimi... Teraz jeszcze bardziej nie mogę się doczekać wizyty u naszych kochasiów Sinusia i Jacka :3 Pokażesz nam kiedyś jak im się (nie)żyje prawda? T^T
Weeeegi! Te rysunki są genialne <3
(I wgl to umarłam kiedy przeczytałam etykiety TuT)
~szczęśliwa do granic możliwości Suzy
SUUUZYY! :D Ty to masz dobrze! Ja miałam piękną, CZERWONĄ(!) nie-walentynkę… od pani poloniski w zeszycie ^^'
UsuńWegi
Ps. Dziękuję *^*
Suzy, cieszę się, że miałaś udane walentynki :) W dodatku czekoladowe :)
UsuńTwój Kitsune
W tym momencie strasznie się cieszę, że mam ferie... Brak szkoły wynagradza wszystko ^^"
UsuńNa brak cukru narzekać nie mogę ;D Na początku trochę szkoda mi było kasy na to wszystko... ale potem stwierdziłam, że raz się żyje ;D
~Suzy
Moje 3 motta życiowe:
Usuń"Bez spiny, są drugie terminy"
"miej wyj****e a będzie Ci dane"
oraz 3, dotyczące sytuacji "będzę gruba/spłukana ale szczęśliwa" :D
Wegi
Ps. Polecam stosować połączenie 1 i 2. Skuteczność w 100%!
Jestem pod wrażeniem. To wyjaśnia wszystko. Ach te wampiry. Zawsze zakochują się od pierwszego spotkania? :D
OdpowiedzUsuńNawet Nefryt przestał być denerwujący.
Pozdrawiam i dziękuję. :)