„Humory księcia”
Eryk
Wspólne śniadanie...
Kolejny koszmar. Siedzenie z dziadkiem przy jednym stole napawa mnie
obrzydzeniem. Jeszcze tylko trochę. Wytrzymaj, już niedługo... Jak
zawsze udaje miłego. Mizdrzy się do Simona. Gdybym mógł, starłbym
mu ten fałszywy uśmiech z twarzy gołymi rękoma...
Simon wcale nie jest
lepszy. Uważnie obserwuje co jem i czy w ogóle jem. Co go to
obchodzi? Na moim miejscu też straciłby apetyt.
Przeglądam gazetę. Na
trzeciej stronie podano informację, że zagraniczne konsorcjum
wykupiło 20% zadłużonych akcji przemysłu odzieżowego. Ciekawe,
bardzo ciekawe... Następny będzie sektor paliwowy, a po nim
cukrownia hrabiego Ryszarda, jeśli mnie nie posłucha.
- Czytałeś? -
pyta mnie dziadek – Ponoć konsorcjum jest zainteresowane
królewskim młynem. - Nie wiedziałem, że młyn jest zadłużony – odpowiadam, śledząc kolejne zdania.
- Oficjalnie nie jest. Pomagam im załatwić kredyt. Nie możemy dopuścić, aby ktoś obcy wykupił 30% akcji. Dawid straciłby pakiet kontrolny. - Ojej, biedny Dawid...
- Kim jest Dawid? - szpieg jak zawsze niedoinformowany...
- Simonie, przecież znasz Dawida. Chodziliście razem do szkoły. Był rok młodszy. To najlepszy przyjaciel Alana – uśmiecha się na samą wzmiankę swoim ulubieńcu.
Szkoda, że ani słowem
nie zająknął się o tym, że dzięki wystawnemu życiu "najlepszego przyjaciela" ceny
chleba poszły w górę. Każdy obywatel królestwa dołożył się
do jego przyjęcia urodzinowego na jachcie, który sobie sprawił.
Kolejny idiota...
- Dawid... Pamiętam
go! Świetny facet – grono idiotów gwałtownie się powiększa.
- Alan uważa, że z Dawida będzie niezastąpiony doradca. Tak samo jak z Maxa. Pamiętasz Maxa?
- Alan uważa, że z Dawida będzie niezastąpiony doradca. Tak samo jak z Maxa. Pamiętasz Maxa?
- Max też zostanie
doradcą? - cieszy się jak dziecko.
Tak Simonie, Max też...
Święta trójca. Jeden za wszystkich, wszyscy na dno...
- To
najwierniejsi przyjaciele Alana.
- Dawid i Max dołączyli
do naszej paczki krótko przed moim wyjazdem. Chciałbym się z nimi
zobaczyć...
- Będziesz miał
okazję. Król organizuje bal. Wszyscy na nim będą.
- Naprawdę? -
ekscytuje się Simon.
- W sobotę, za dwa
tygodnie. Eryk ci nie mówił? Zaproszenia już dawno leżą u niego
na biurku.
- Nie chcę iść –
wtrącam się do rozmowy.
- Nie opowiadaj
głupstw. To twój obowiązek! Pójdziesz na bal i będziesz się
dobrze zachowywał. Król i ja mamy dosyć twoich wygłupów. Pora,
abyś zmienił swój stosunek do rodziny, Eryku. Spotkasz się z
rodzicami, z Alanem.
- Ale dziadku...! -
protestuję cicho.
- Dosyć tego! Zrobisz
jak powiedziałem i bez dyskusji!
Odsuwam krzesło, okazuję mu szacunek, kłaniając się, po czym wychodzę z jadalni. Panowanie nad sobą w takiej chwili graniczy z cudem... Uciekam do swojego pokoju i zamykam drzwi. Dzisiaj pracuję w domu, więc mogę się tu na trochę schować. Niedługo przyjdzie Jane. Pomoże mi wywieźć z domu wszystkie książki. Będę za nimi tęsknił, lecz za dobrze znam dziadka i wiem, że bez problemu mógłby spełnić swoją podłą groźbę. Tylko one mi zostały. Muszę je ochronić.
Odsuwam krzesło, okazuję mu szacunek, kłaniając się, po czym wychodzę z jadalni. Panowanie nad sobą w takiej chwili graniczy z cudem... Uciekam do swojego pokoju i zamykam drzwi. Dzisiaj pracuję w domu, więc mogę się tu na trochę schować. Niedługo przyjdzie Jane. Pomoże mi wywieźć z domu wszystkie książki. Będę za nimi tęsknił, lecz za dobrze znam dziadka i wiem, że bez problemu mógłby spełnić swoją podłą groźbę. Tylko one mi zostały. Muszę je ochronić.
Ktoś puka do drzwi.
- Książę, jesteś
tutaj? Otwórz drzwi.
Znowu on... Niechętnie
przekręcam klucz. Natychmiast wchodzi do
środka, nie czekając na moje zaproszenie.
- Dlaczego nie
powiedziałeś mi o balu? - biedny Kopciuszek...
- Nie wybieram się,
więc o czym tu mówić?
- Twój dziadek uważa
inaczej. Sam słyszałeś. Nie cieszysz się, na spotkanie rodziców
i brata? - przepełnia go nadziej na happy end. Naiwniak...
- Nie - odpowiadam ponurym głosem.
- Dlaczego taki jesteś?
Dziadek mówił mi, że bardzo za tobą tęsknią. Zwłaszcza Alan.
- Simon, nie wiesz o
czym mówisz – przerywam mu, zirytowany.
- Ponoć rodzice
rozważają, czy nie wybaczyć ci dawnych błędów. Bal to
idealna okazja, aby porozmawiać. Będziesz mógł wrócić do domu!
- Tylko nie płacz –
ostrzegam zielonookiego. Rodzinne akcenty świetnie do niego pasują.
- Eryku, to twoja
rodzina. Nie możesz ich skreślić! - nalega coraz mocniej, abym wykrzesał jakieś ciepłe uczucia względem mamusi i tatusia oraz brata. Nie jestem tobą, Simonie...
- Coś ci się pomyliło. To oni skreślili mnie, nie ja ich - prostuję jego słowa.
- Nieporozumienia
zdarzają się wszystkim. Porozmawiacie i znowu będziecie żyć
razem. Tak to już jest.
- Nie mam
już rodziny, więc przestań opowiadać bzdury. Nie wybaczę im. Ani
teraz, ani na balu, ani nigdy. Rozumiesz?
Próbuję go wyminąć, by
wyjść z pokoju, ale łapie mnie za ramię.
- Zachowujesz się jak
nieznośne dziecko. Rodzice i brat kolejny raz wyciągają do ciebie
rękę, a ty ich odpychasz.
- Przykro mi.
- Co się między wami wydarzyło, że nie możesz spróbować? - Simon znowu próbuje mnie
podejść.
- Nic. Było tak jak
powiedziałeś. Zachowywałem się nieznośnie, a oni mnie
wyrzucili. Koniec historii.
- A teraz chcą cię z
powrotem. Powinieneś się cieszyć.
- Za późno –
wyrywam mu się.
W bibliotece czeka na
mnie Jane.
- Dzień dobry książę
– uśmiecha się.
- Jane, dobrze, że
jesteś! Potrzebuję twojej pomocy. Wywożę książki z domu. Trzeba je spakować. Zajmiesz się tym dzisiaj, dobrze? - proszę moją asystentkę.
- Wszystkie książki?
- pyta zaskoczona.
- Nie, tylko te cenne.
Zamówiłem transport. Kierowca przyjedzie po południu.
- Książę, nie wiem
czy dam radę zrobić to dzisiaj... – martwi się.
- Dasz radę, Jane. Ty
zajmiesz się pakowaniem, a ja resztą, dobrze? Książki
muszą stąd wyjechać zanim dziadek wróci do domu.
- Pomogę ci, Jane –
ofiarowuje się Simon.
- Dziękuję –
dziewczyna uśmiecha się, wdzięczna za tę propozycję.
Po chwili przynosi mi na
biurko telefon, kalendarz oraz stos listów do przejrzenia, a sama
zabiera się do pakowania.
Przeglądam
korespondencję. Nie znajduję nic pilnego, co nie mogłoby
poczekać. Jeden z listów wydaje mi się podejrzany. Koperta jest
mała, lecz z grubszego papieru. Wygląda jak robiona na zamówienie.
Dyskretnie spoglądam w kierunku Simona. Nie zwraca na mnie uwagi,
zaabsorbowany pudłami. Serce zaczyna mi szybciej bić. Nie dam się
zastraszyć. Przesuwam ostrze noża wzdłuż krawędzi i wyjmuję
złożoną kartkę. „Zabiję cię z prawdziwą przyjemnością”.
Kolejny raz użył liter wyciętych z gazety. Odkładam kartkę do
koperty i chowam do kieszeni marynarki. Znowu grozi mi śmiercią...
Cokolwiek się ze mną stanie, prawda i tak zostanie ujawniona. Nie powstrzymasz mnie. Przed 15.00 podjeżdża
furgonetka. Dwóch pracowników firmy kurierskiej zostaje
wpuszczonych do biblioteki przez kamerdynera. Podpisuję zlecenie i
robię przelew, używając telefonu. Wyciągam z kieszeni plik
banknotów i wręczam jednemu nich. Mężczyzna uśmiecha się do
mnie porozumiewawczo. Moje książki są bezpieczne.
- Udało się – moja asystentka wygląda na zmęczoną.
- Dobrze się spisałaś,
Jane. Możesz już wracać do domu.
- Dziękuję, książę.
Do zobaczenia jutro - żegna się ze mną.
Rozglądam się po
pomieszczeniu. Czuję się dziwnie
osamotniony, jakbym wysyłał rodzinę w bardzo daleką podróż.
Nie mogę zaryzykować utraty tak cennych zbiorów. Na szczęście
są osoby, które przechowają je dla mnie, nie zadając zbędnych
pytań.
- A ja? Też zasłużyłem na pochwałę
- zupełnie zapomniałem o Simonie.
- Dlaczego miałbym cię
chwalić?
- Bo pochwaliłeś
Jane, a ja jej pomagałem - domaga się mojej uwagi.
Siadam na fotelu i
zdejmuję okulary, które odkłam na biurko. Jego marudzenie to
ostatnia rzecz na jaką mam ochotę.
- Chcę to usłyszeć –
nalega na mnie.
- Co chcesz usłyszeć?
- pytam, nie otwierając oczu, które znowu zaczynają nieprzyjemnie
szczypać.
- Że dobrze się
spisałem – podpowiada mi przymilnym głosem.
- Nic nie zrobiłeś –
droczę się z nim, bo wiem, że ma obsesję na swoim punkcie.
- Jak to nie?!
Dźwigałem pudła!
- Były za ciężkie
dla Jane. Poza tym biorąc pod uwagę, że większość czasu
spędzasz na sofie, powinieneś być mi wdzięczny za jakiekolwiek
zajęcie.
Otwieram zmęczone oczy. Zawiedziony Simon podchodzi do mnie i opiera ręce na oparciu,
blokując drogę ucieczki.
- Ty niewdzięczny,
mały... - jego wywód zostaje przerwany przez pukanie do drzwi.
- Proszę – uśmiecham
się ironicznie do mężczyzny, który zmuszony jest się cofnąć.
- Jeszcze cię dopadnę
– ostrzega cicho.
- Wasza wysokość,
przyszedł pan Konrad - informuje mnie królewski kamerdyner.
- Poproś go - służący wpuszcza prawnika i zamyka za nim bezszelestnie ciężkie drzwi.
- Eryku, coś się
stało? Przyjechałem najszybciej jak mogłem - mąż lady Anny wydaje się zafrapowany nagłym zaproszeniem.- Dziękuję. Wiem, że jesteś zajęty, ale mam do ciebie prośbę. Usiądź, proszę – wskazuję mu fotel naprzeciwko mojego.
Znam Konrada już jakiś
czas i wiem, że łatwo odczytać emocje z jego twarzy. Nie
wychowywał się w takim zakłamaniu jak ja, więc nie nakłada
maski obojętności, która cechuje arystokratów. Nawet Simon
wyćwiczył w sobie tę umiejętność, lecz uważny obserwator bez
przeszkód dostrzeże jak drgają mu mięśnie twarzy, gdy jest
zdenerwowany lub mocno skoncentrowany.
Konrad patrzy na mnie
mieszanką ciekawości i lekkiej obawy. Pewnie zna wszystkie
rodzinne legendy na mój temat... Dziś powstanie następna...
- Nie ukrywam, że
zaskoczył mnie twój telefon. Nigdy mnie o nic nie prosiłeś. W
czym mogę ci pomóc?
- Chciałbym, abyś coś
dla mnie zrobił. Obiecaj, że to o co poproszę zostanie tylko między nami,
dobrze?
- Między nami? -
mężczyzna powtarza moje słowa, zerkając dyskretnie na mojego osobistego ochroniarza.
- Nim się nie przejmuj
– rzucam Simonowi złośliwe spojrzenie – i tak nie zrozumie.
- Nie patrzcie na mnie jak na wroga – broni się ochroniarz – Eryku, przecież wiesz, że
możesz mi zaufać. Nikomu nic nie powiem.
- No dobrze, w takim
razie co mam zrobić? - mąż Anny jest coraz bardziej zaintrygowany.
- Chcę, abyś
sporządził mój testament.
- Eryku... Nie sądzisz,
że jeszcze na to za wcześnie? Jesteś młody i... - taka reakcja
była do przewidzenia.
Kątem oka dostrzegam
zdenerwowanie na twarzy zielonookiego. On też się tego nie spodziewał.
- Wiesz, że ktoś
grozi mi śmiercią, prawda? Wolę być przygotowany na każdą
ewentualność.
- Mimo to nie sądzę,
aby...
- Proszę, nie odmawiaj
mi. Wszystko przygotowałem, wystarczy, że sporządzisz dokumenty.
Konrad jest zagubiony. Stara się traktować sprawę profesjonalnie, lecz nie
umie.
- No dobrze, zrobię to
– podejmuje decyzję bez entuzjazmu.
Wyciągam telefon z
kieszeni i przesyłam mu plik z niezbędnymi danymi.
- Pamiętaj,
nikomu ani słowa.
- Od teraz jesteś moim
klientem. Nawet gdybym chciał, nikomu niczego nie powiem. Masz na
to moje słowo.
- Dziękuję - uśmiecham się, by dodać mu otuchy.
- Jesteś tylko
niewiele starszy niż moje dzieciaki – mówi cicho, przyglądając
mi się. Wypowiada te słowa w taki sposób, jakby myślał na
głos. To dobry człowiek. Dokonałem słusznego wyboru.
- To na wszelki
wypadek, żebym mógł spać spokojnie - bagatelizuję zagrożenie.
- Przygotuję dokumenty
w ciągu najbliższych kilku dni. Albo nie, podpiszesz je, gdy
przyjedziecie na kolację, dobrze? - proponuje.
- Dobrze - zgadzam się.
- Nie zapomnij
pieczęci. Bez niej testament będzie nieważny.
- Oczywiście.
- Eryku... Jesteś tego
pewny? - pyta z nadzieją w głosie.
- Tak – odpowiadam
spokojnie - najzupełniej pewien.
- W takim razie do
zobaczenia.
Obserwuję jak odjeżdża.
Przyszedł do mnie pełen werwy i entuzjazmu, a wychodzi stąd
smutny i zamyślony. Przykro mi, że padło na niego, ale nie mam
nikogo innego, komu mógłbym zaufać. Ciężko mi, że obarczyłem
go tym obowiązkiem. Od teraz on także będzie patrzył na mnie
zupełnie inaczej...
Kolejny raz zdejmuję
okulary i zamykam na chwilę oczy. Muszę je znowu zakroplić,
inaczej nie będę mógł czytać. Sprawdzam kieszenie marynarki.
Musiałem zostawić krople w swoim pokoju. Wstaję od biurka.
- Idę na górę,
zapomniałem kropli – informuję Simona.
- Pójdę z tobą.
- Nie musisz, zaraz
wracam.
- Nie jesteś zmęczony?
- pyta z troską w głosie. Jestem. Jestem bardzo zmęczony.
Dochodzi 17.00, a ja mam wrażenie, że jest 23.00, a pracować będę kolejnych sześc godzin. Cudownie...
Zostawiam mężczyznę i kieruję się na górę do swojego pokoju.
Krople leżą na biurku. Simon, niczym cień, pojawia się za moimi plecami. Nie mam dla siebie nawet dwóch minut spokoju...Wykład na temat testamentu rozpocznie się za 3... 2... 1...
- Eryku...
- Proszę – ubiegam
go i wyciągam rękę w jego stronę, podając mu buteleczkę. Tak
jak przypuszczałem od razu spełnia moją prośbę. Zdejmuję
okulary i odkładam na biurku. Kontury od razu stają się mniej ostre. Z trudem dostrzegam jego twarz.
Odchylam lekko głowę do tyłu. Nie lubię, gdy mnie dotyka, ale
nie mam siły tłumaczyć mu wszystkiego kolejny raz. Wiem, że to
zajęcie skutecznie odwróci jego uwagę.
Jest bardzo delikatny.
Obchodzi się ze mną jak z jajkiem. Zupełnie niepotrzebnie. Już
dawno zostałem potłuczony...
- Dziękuję –
przymykam powieki, gdy cała operacja dobiega końca.
- Oczy cię bolą,
prawda?
- Tylko trochę
szczypią. Zaraz mi przejdzie.
- Nie chcesz się
położyć chociaż na chwilę?
- Położyć? Nie
przeczytałem dokumentacji. Jeśli tego nie skończę,
dziadek mnie zabije.
- Możesz skończyć
jutro.
- Jutro czeka mnie inna
dokumentacja i inny raport. Właśnie, raportu też nie
napisałem – niechętnie podnoszę się z krzesła i przeciągam.
Wracamy do biblioteki,
gdzie z trudem udaje mi się ukończyć pracę. Dziadek wraca późnym
wieczorem. Ból oczu znacznie się nasila. Jemy razem kolację. Ledwo widzę
talerz.
Po posiłku dziadek i Simon opróżniają kolejną butelkę koniaku, a ja idę do swojego pokoju. Siadam na łóżku. Jestem wyczerpany. Ostatkiem sił odwiązuję krawat. Simon bez pukania wchodzi do środka.
Po posiłku dziadek i Simon opróżniają kolejną butelkę koniaku, a ja idę do swojego pokoju. Siadam na łóżku. Jestem wyczerpany. Ostatkiem sił odwiązuję krawat. Simon bez pukania wchodzi do środka.
- Wyjdź – każę mu, nie czekając na jego tłumaczenia.
- Zostawiłeś krople –
być może pokazuje mi butelkę. Nie wiem. Widzę tylko plamę
koloru.
Popycha mnie na pościel.
Po chwili czuję dotyk ciepłej dłoni na policzku i to boskie ukojenie, które daje żelowy specyfik. Głowa od razu mniej boli.
Jestem senny, ale sadystyczny ochroniarz musi mnie podręczyć.
Pochyla się nade mną i
wyjmuje z kieszeni marynarki anonim, który przed nim
schowałem. Słyszę delikatny szelest papieru.
- Cały dzień
zastanawiałem się kiedy mi o nim powiesz, Eryku.
- Czytanie cudzej
korespondencji to przestępstwo – pouczam go.
- Ktoś grozi ci
śmiercią.
- Naprawdę? - udaję zaskoczonego.
- To poważna sprawa - wymachuje mi kopertą przed nosem.
- To się tym zajmij, jeśli chcesz. Ja idę spać.
- Jesteś nieznośny.
Uparty. Wredny – wylicza rozwścieczony.
- Weź sobie te kartki,
skoro tak bardzo ci się podobają. Zawołaj chłopaków i wpatrujcie się w nie do rana.
- To nie jest śmieszne - syczy gniewnie.
- Jest.
- Nie boisz się? -
znowu robi się poważny.
- Nie boję.
- A testament?
- To tylko dokument. Wiele osób tak robi. To nic nadzwyczajnego.
- Konradowi powiedziałeś coś innego... - zauważa.
- Powiedziałem mu to, co chciał usłyszeć.
- A mi co powiesz? - dopytuje.
- Prawdę. Nie boję się śmierci. Nie boję się porwania ani anonimów. Nie dam się zastraszyć. Nie chcę, aby moje pieniądze dostały się dziadkowi, rozumiesz? Teraz jest idealny moment. Moja decyzja nie wzbudzi niczyich podejrzeń.
- Konradowi powiedziałeś coś innego... - zauważa.
- Powiedziałem mu to, co chciał usłyszeć.
- A mi co powiesz? - dopytuje.
- Prawdę. Nie boję się śmierci. Nie boję się porwania ani anonimów. Nie dam się zastraszyć. Nie chcę, aby moje pieniądze dostały się dziadkowi, rozumiesz? Teraz jest idealny moment. Moja decyzja nie wzbudzi niczyich podejrzeń.
- Eryku, nie pozwolę,
aby ktoś cię skrzywdził - gdybym nie był tak zmęczony, to pewnie zaśmiałbym mu się w twarz. Ty chcesz mnie ochronić? Sam? Biedny, naiwny Simon. Nadal nie rozumiesz, że mój los już jest przesądzony?
- Przestań panikować - proszę, ale on podrywa się z
pościeli i przekłada nogę przez moje biodra. Jestem w potrzasku.
- Spójrz mi w oczy - każe.
- Simon, proszę cię...
Jestem wykończony, oczy mnie bolą. Nie mam ochoty na żarty.
Mężczyzna puszcza moje
ręce i pochyla się nade mną. Im jest bliżej, tym wyraźniej go
widzę.
- Zaufaj mi – szepcze
cicho, tuż przy moim uchu.
Jego oddech drażni
wrażliwą skórę. Czuję dziwne napięcie, gdy dociska usta do
mojego policzka. Próbuję się uwolnić.
- Leż grzecznie –
ostrzega - nic ci nie zrobię.
Pocałunki są czułe. Przymykam powieki, gdy muska moje usta swoimi albo głaszcze po włosach. Chowam się w
jego ramionach. Jest ciepły i ładnie pachnie. Zasypiam, zbyt
zmęczony, by z nim walczyć.
To miłe, że wchodzę do Ciebie pierwszy raz tego popołudnia i od razu spotykam się z nowym rozdziałem. To się nazywa wyczucie czasu :) Albo szczęście.
OdpowiedzUsuńNie mam za bardzo siły się dzisiaj zastanawiać nad nowymi teoriami spiskowymi, anonimem i innymi kwestiami, nad którymi zwykle się rozwodzę, więc powiem tylko jedno - coraz bardziej mnie intryguje przeszłość Eryka i z każdym kolejnym tropem mam wrażenie, jakbym go lepiej poznawała. Rozumiesz o co mi chodzi? Bo mogę dzisiaj pleść głupoty trzy po trzy, więc z góry przepraszam!
Najbardziej jednak ożywiłam się na fragmencie, w którym książę opisywał swojego dziadka. Włączyła mi się wtedy Ruu sadystka i z diabelnym uśmieszkiem czytałam o tym, jak bardzo mamy z Erykiem podobne zdanie na temat dziada. I dobrze, że Eryk chce napisać testament! Niech ten stary papeć nie myśli, że cokolwiek po nim dostanie! Znaczy... najlepiej to by było, jakby Eryk nie umarł, ale jak już by musiał koniecznie ginąć, to słodko by było, jakby w testamencie pojawiła się prywatna notka dla Simona <3 Pewnie chciałoby mi się płakać... O czym ja myślę? Kitsune, nie zabijaj Eryka! Biedak tak się przemęcza a jak czytam, że jest zmęczony to sama się robię jeszcze bardziej padnięta :c
Ruu
Ruu, to zabijać czy nie zabijać, bo już się zgubiłem :D
UsuńCo dziś robiłaś, że jesteś taka zmęczona? Matury nie zdajesz, do szkoły szłaś późno. Co Ty tam kombinujesz, jak tatuś nie widzi :D
Twój Kitsune
Z jednej strony to by było takie romantyczne, gdyby Eryk umarł, ale z drugiej to o czym ja myślę? Nie chcę śmierci księcia, i mimo że byłby z tego świetny wątek to nie wyobrażam sobie tego opowiadania bez niego. Jest zbyt charakterystyczną postacią i na dodatek to tsundere! Jak tsundere ginie, to moje serduszko łamie się podwójnie ;-;
UsuńOd razu kombinujesz... :D Od tygodnia mam problemy z zaśnięciem i jak normalnie śpię po 6 godzin, to tak teraz po 3-4 a dla mnie to jest duży problem. Nie jestem przyzwyczajona do braku sny. No i dodatkowo zostałam wciągnięta w kłótnie, w której udziału brać nie chciałam i przez dwie godziny wysłuchiwałam problemów każdej ze stron, żeby potem stwierdzić, że są debilami skoro się o coś takiego kłócą i sobie pójść. Takie coś może dobić psychicznie. Szczególnie, że na koniec sami się pogodzili, więc nie potrzebnie marnowałam cenne chwile mojego życia.
Ruu
Zabić księcia... Książę sam o sobie powiedział "mój los jest już przesądzony". Dobrze wie co go czeka.
Usuń3 - 4 godziny snu to dużo :D Przynajmniej dla mnie.
Twój Kitsune
Nie wiem czy powinnam zacząć płakać, wściekać się, czy może śmiać... Wątpię żebyś tak otwarcie mówił o tym co czeka księcia, więc... pozwól, że będę żyć nadzieją na happy end z głową dziadka nabitą na pal w tle :)
UsuńDla mnie nie, nie jestem do tego przyzwyczajona.
Ruu
On nie może zginąć! Co ty kombinujesz Kitsune?
UsuńWegi
Nic nie kombinuję, chcę go zabić :D Przecież już ktoś na niego poluje :P
UsuńTwój Kitsune
Najpierw dam namiary dla Ruu i zaraz potem przeczytam rozdział.Kitsune-san ja przez ciebie rozprawki z polaka nie napiszę,tak samo cv nie zmyślę na pp i wypowiedzi monologowej nie zacznę,jak tak będziesz dawał szybko rozdziały XD.
UsuńMój numer gg:48701358
Isis
No dobrze, już nie będę :D
UsuńTwój Kitsune
Pff.Wiesz,że nie o to mi chodziło! >.<*nadyma policzki*Mamo kitsune-san się ze mną droczy!
UsuńPo prostu jak mam do wyboru rozprawkę z makbeta a twój rozdział...Wiadomo co bardziej kusi XD
Eryk testament chce spisać..Naprawdę ma przerąbane skoro to zrobił.No nie,nie pozwalam ci zabić Eryczka,kuku możesz mu zrobić przynajmniej Simon będzie jego pielęgniarzem.
Isis
CO do wcześniejszych pytań Ruu.Tu już napiszę nie chce mi się wracać do poprzedniego rozdziału.No właśnie najgorsze jak jest tyle fajnych paringów,a jakaś dziewczyna zawadza >.<.Tak nowelka jest na internecie mogę ci potem linka podać.Całe No.6 ,No.6 beyond jest przetłumaczone.I ciekawostka:Shion w nowelce ma czarne włosy nie brązowe na początku i fioletowe oczy *^*
UsuńIsis
Jestem okropny. Jeszcze trochę go pomęczę :D
UsuńSimon jest wredny. Nie wiem czy nadaje się na pielęgniarza. Sama się niedługo przekonasz :)
Twój Kitsune
Możesz go męczyć byle nie zabić(wybacz Eryku,wybieram dla ciebie mniejsze zło >.<)
UsuńJak dla mnie każda pielęgniarka jest wredna XD.Bynajmniej każda,która mi pobiera krew ;-;.One mnie tam zawsze torturują ;-;
Więc to będzie powołanie Simona.I czemu chcesz z Simona zrobić sadystę?
Nadal czekam na dłuższy mail od ciebie.Tak czekam i czekam i nadal go nie ma.
Isis
Wiem, że czekasz. Jeszcze nie wysłałem, bo jestem w połowie pisania. Postaram się go wysłać dziś wieczorem :D
UsuńTwój Kitsune
Dziś wieczorem?Przed 20? Czy po godzinie 20?XD
UsuńJeśli kitsune-san chce mogę ci dać link do nowelki no.6.U mnie jest na 1 miejscu.Manga jest na 2 bo są wycięte sceny z nowelki ;-;.A anime jest na samym końcu(chociaż głos nezumiaka uwielbiam *^*)
Isis
Isis, już Cię dodaję :3 I baaardzo poproszę o namiary na nowelkę *-* I rzeczywiście, głos Nezumiego jest taki... idealny i piękny! <3 I to jak się troszczy o Shiona, udając, że się o niego nie troszczy *-*
UsuńChwila, moment. STOP. Rudy się przegrzała - ale w sensie, że dzisiaj będzie kolejny rozdział? Bo tak jakby trochę bardzo nie ogarniam.
Kitsune idziesz biegać? Poczekaj chwilę, zaraz dołączę, tylko gdzieś miałam drugiego buta... JEST! 5 minut i będę na miejscu :)
Chyba wróciła mi energia, bójcie się! :D
Ruu
Jasne, że chcę Isis :) Jeszcze tego nie czytałem.
UsuńWieczorem to u mnie ok. północy :P Może być?
Twój Kitsune
Ruu, potrzebuję jeszcze kilku minut. Próbuję ogarnąć jak wgrać płytę Beyonce na ipoda :D
UsuńTwój Kitsune
Okej, to ja jednak poszukam tego buta skoro mam czas. Głupio tak w jednym biegnąć :D
UsuńRuu
O tej porze to ja śpię >.< Nie jestem nocnym markiem jak ty.
Usuńhttp://rokutousei-no-yoru-kuroneko.blogspot.com/
isis
Wiem :) Dzięki :)
UsuńTwój Kitsune
Chwilkę, nie ogarniam. To dziś znowu będzie rozdział? Czy jak? Kuurde gubię się trochę! Poczekajcie, nie zostawiajcie mnie tuu. xd
UsuńWegi
O! Nowy rozdział. Bosz, jaka jestem zmęczooona ~.~ Nie mam siły myśleć. Ale nie! Oczywiście muszę napisać pracę na pomad 3000 słów (oczywiście okropny temat) konkurując ze wszystkimi gimnazjami 1,2 i 3 klasa) w mieście albo wojewódźtwie, sama nie wiem. xd Pod tym względem czuję się jak Eryk.
OdpowiedzUsuńAle wracając, albo zaczynając (x'D) Eryyk, nie pisz testamentuu. Simon Cię obroni i wgl. On cie kooochaa! Ale w sumie nie rozumie... Twoja rodzina jest zUa. I koniec.
"Jeden za wszystkich, wszyscy na dno... " Tym zdaniem mi dowaliłeś. xd Cios krytyczny i leżę na podłodze śmiejąc się. A mnie tak wszystko boooli *chlip,chlip* Zamów ktoś masarzystę! :c
Marudząca Wegi
Ps. Dziś mam chumor like a pesymista xd Soł macz. Ale chyba nie jest aż tak źle, co?
A właśnie! Czy mogłabym wykożystać ten fragment do mojej pracy? "Jeden za wszystkich, wszyscy na dno... " spodobał mi się i idealnie będzie pasował! :D Jak się nie zgodzisz w pełni to rozumiem, to przecież ty jesteś autorem. :)
UsuńWegi
Zgadzam się :) Bo jestem słodki i uroczy :D
UsuńCzemu wszyscy dzisiaj tacy zmęczeni? Wkurzeni? Gdzie optymizm? Za oknem taka ładna pogoda, weekend blisko, macie więcej wolnego niż zwykle.
Rodzino - zrobić sobie po dużej herbacie i do ataku :D
Kto idzie ze mną pobiegać wieczorem? Tylko 5 km :D
Wasz Kitsune
Mawet nie chcesz wiedzieć -,- Grałam na WF-ie na pełny słońcu całą godzinę, żeby potem przez następną godzinę pływać ok. 20 basenów i wracać 1,5 km do domu na piechotę. Dodajmy że był upał, nie zaraz nie upał to był SKWAR. A genialna Wegi założyła czarne spodnie. I muszę napisać pracę do... czwartku? tak, chyba do czwartku. Dodajmy zły humor, wkurzającą siostrę i sprawdzian z niemieckiego. Zrobiłam sobie herbatkę i jakoś lepiej. Ale tylko trochę :c
UsuńWegi
Biedna Wegi, to brzmi strasznie. Może czekoladę na poprawę humoru? W takich chwilach cieszę się, że nie chodzę już do szkoły :)
UsuńTwój Kitsune
Chętnie przyjmę czekoladę, jedząc ją pogrążona w smutku i melancholii. Zauważyłam, że gdy jestem smutna aktywuje się lampka 'barokowy artysta' :'D Może się przyda do mojego eseju?
UsuńWegi
Simon sadysta? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńJak tak dalej pójdzie to Eryk się uszkodzi ;C
Eryk chyba nienawidzi swojego dziadzia xD a myślałam ,że jest raczej neutralny "/
Dugi rozdział! Dugi rozdział!
:DDD
Dzienkó kitsune^^
A właśnie... Kitsune, może zrobiłbyś coś w stylu spisu treści? Gdy ktoś nowy odwiedzi Twój blog, będzie mu łatwiej czytać nowe rozdziały np. z telefonu. Co o tym sądzisz?
OdpowiedzUsuńWegi
Dobry pomysł Wegi. Poproszę Królową, to może coś zaradzi. Mam zakaz dotykania ustawień "BO WSZYSTKO ZEPSUJESZ!!!". Nie sądziłem, że w tak krótkim czasie pojawi się aż tyle nowych rozdziałów :D
UsuńTwój Kitsune
Czyli jesteśmy podobni. :D Co do ustawień, zawsze coś spierniczę. xD
UsuńWegi
Ja też :)
UsuńW dodatku teraz matura, więc nie mogę niczego psuć :D Królowa i tak się na mnie wkurza, że za dużo piszę, a ona musi przeczytać moje rozdziały przed publikacją :D
Twój Kitsune
Jaki jest temat eseju?
UsuńTwój Kitsune
Walnęli mi z tematem ostro. "Mój ojciec-jak dobrze być razem". Hahahhahahhahahh no chyba jednak nie. :/
UsuńWegi
Ja był pisał. Świetny temat :)
UsuńTwój Kitsune
Nie dla mnie... W sumie to chyba się domyślasz czemu :)
UsuńWegi
Ps. Poprostu chcę zgarnąć nagrodę za 1,2 lub 3 miejsce, bo kasę dają xd
Wegi to trzeba walczy :D Dobry temat. Można napisać praktycznie o czym się chce. Za moich czasów w nagrodę były książki.
UsuńTwój Kitsune
Ale to ważny konkurs, duży rejon i wgl. Wiesz o co chodzi. :D Tracę też prawa autorskie do tego tekstu, ale wartoo.
UsuńWegi
Eryku łączę się z tobą w bólu! Mnie też często bolą oczy od siedzenia nad książkami...szczegół, że ja nie używam kropelek...może by sobie takie sprawić? :o
OdpowiedzUsuń"Obchodzi się ze mną jak z jajkiem. Zupełnie niepotrzebnie. Już dawno zostałem potłuczony..." ~ ;-; płaczę. To było takie poruszające...Życie Eryka jest takie smutneee~
Jedząc dzisiaj kolację wpadłam na najbardziej pokręcone podejrzenie mojego życia...a co jeśli...jeśli...to Simon jest nadawcą anonimów? Może to on chce zabić księcia i wszystko co robi to jedynie pozory? Zatrudnił się jako ochroniarz żeby móc być zawsze obok Eryka i chce się do niego zbliżyć aby ten mu zaufał co potem będzie mógł wykorzystać? O.o Nie wiem tylko dlaczego miałby to robić...może został wynajęty przez rodzinę Małego Księcia lub Alana?
Nieee Suzy to niemożliwe...
Wybij sobie takie pomysły z głowy...
A co jeśli jednak?...
~Suzy
(Coś mi chyba wcześniej wycięło komentarz...)
OdpowiedzUsuńEryku łączę się z tobą w bólu! Mnie też często bolą oczy od siedzenia nad książkami...szczegół, że ja nie używam kropelek...może by sobie takie sprawić? :o
"Obchodzi się ze mną jak z jajkiem. Zupełnie niepotrzebnie. Już dawno zostałem potłuczony..." ~ ;-; płaczę. To było takie poruszające...Życie Eryka jest takie smutnee~
Jedząc dzisiaj kolację wpadłam na najbardziej pokręcone podejrzenie mojego życia...a co jeśli...jeśli...to Simon jest nadawcą anonimów? Może to on chce zabić księcia i wszystko co robi to jedynie pozory? Zatrudnił się jako ochroniarz żeby móc być zawsze obok Eryka i chce się do niego zbliżyć aby ten mu zaufał co potem będzie mógł wykorzystać? O.o Nie wiem tylko dlaczego miałby to robić...może został wynajęty przez rodzinę Małego Księcia lub Alana?
Nieee Suzy to niemożliwe...
Wybij sobie takie pomysły z głowy...
A co jeśli jednak?...
~Suzy
Kuurde Suzy, doobre to! O tym nie pomyślałam. Ale w sumie czemu miałby sam siebie pytać w myślach, kto może zaszkodzić Erykowi? Raczej nie bawiłby się w przykrywki przed samym sobą :D
UsuńWegi
Suzy poruszyły mnie Twoje słowa. Czy Simon mógłby być aż tak okrutny... Zobaczymy :) Wiem, że to wredne z mojej strony, ale nic nie powiem. No może tylko to, że życie Eryka było bardzo ciężkie, a Simon z pewnością zaskoczy :D
UsuńEryk to mój ulubiony bohater. Będę za nim tęsknić po ukończeniu tego opowiadania. Ma w sobie te cechy, które lubię najbardziej. Bardzo złożoną osobowość, na którą wpłynęły czynniki zewnętrzne. Jednak nie przysłoniły one jego charakteru. Wiem, że to jeszcze nie koniec, ale żal mi będzie rozstawać się z nim.
Twój Kitsune
PS. To nie ja kombinowałem przy Twoich komentarzach.
Suuuzu! Błagam, odpukaj, wypluj te słowa i nigdy więcej tak nie myśl ;-; A Ty Kitsune, nie bierz tego w ogóle pod uwagę. Proszę!
UsuńTo aż zaskakujące, że aż tak bardzo zżyłeś się z bohaterem. Znasz go lepiej i dłużej niż my, spędziłeś z nim więcej czasu. A co jest jeszcze bardziej dziwne - nie znam ich tak dobrze jak Ty a mimo to czuję, że też będę tęsknić.
Ruu
P.S - Będzie może dzisiaj nowy rozdział? A jak tak, to o której? Bo idę na noc do pracy i chciałabym jakoś przerwę sobie ułożyć, żeby móc przeczytać. Chyba, że będzie po południu, to wtedy spoko :)
Ruu, po południu nie, bo nic nie napisałem. Wczoraj wieczorem byłem zajęty, a dziś też mam urwanie głowy od rana. Jeśli coś napiszę, to wrzucę jutro do południa.
UsuńTwój Kitsune
Z tego rozdziału wyniosłam dwie rzeczy. Po pierwsze: Simon to wstrętny ochlej, który chce dobrać się do Erysia gdy się upije z Dziadziuniem. Po drugie: Książę wie, kto chce go zabić. Mam pewną chorą teorię. Nie odnośnie tego kto, ale czemu chce to zrobić. Mam wrażenie, że Eryś chce gdzieś rozgłosić co ten ktoś mu zrobił. W formie jakiejś książki... Może artykułu... Nie wiem ogólnie jak, ale ma się o tym dowiedzieć szersze grono osób i te osoby mają uwierzyć Erysiowi a nie tej osobie. Mam oczywiście przypuszczenia też kto, ale to na razie zachowam dla siebie jeżeli pozwolisz, bo to tylko taka moja zryta fanaberia.
OdpowiedzUsuńEryś... Chłopie... Rozumiem Cię i to czemu chcesz chronić książki. Gdyby ktoś palcem chociaż tkną jakąś moją wpadłabym w szał. Może trochę przesadzam, ale jestem z nimi ściśle związana. Nawet z tymi kucharskim. Lubię jej czytać. Fajne rzeczy tam są xD Testament... ... ... ... I tu właśnie nie wiem co powiedzieć. Z jednej strony to takie: Pfff... Co tam testament? Śmierć może czaić się nawet za rogiem więc lepiej dmuchać na zimne. Jednak z drugiej strony nawet myślenie o tym wpędza mnie w niemałe zakłopotanie i niechęć do wszystkiego. Ale jestem w stanie zrozumieć po co on Erysiowi. Pewnie wie, że gdy zrobi to co ma w planach będzie to jednoznaczne ze śmiercią.
Nie mogę się doczekać tego balu! Nie dlatego, że je lubię, bo jest wręcz przeciwnie, ale czuję, że będzie na nim niezła rozpierducha. Coś się na nim wydarzy i to nie koniecznie przyjemnego.
Ej... Tak pisząc ten komentarz do głowy mi przyszedł zwyrodniały pomysł... Skoro Erysia chce dopaść ktoś kto go zna to pewnie wie, że najważniejsze są dla niego książki... Co jeżeli ten ktoś... No.. Zrobi krzywdę jego książką? Ej nie. Ja mam nadzieję, że nie mam racji. Po raz pierwszy aż tak bardzo nie chcę mieć racji!
Do następnego!
Papa!
AsiaAri <3
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, mam wrażenie że dziadek Ericka chce Simona przekabacić na swoją stronę... zastanawiam się nad tym anonimem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, mam wrażenie że dziadek Ericka chce Simona przekabacić na swoją stronę... zastanawiam się nad tym anonimem...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia