sobota, 14 maja 2016

Rozdział XVIII

„Humory księcia



Simon


Budzę się zbyt wcześnie... Za oknem jest jeszcze szaro. Spoglądam na Eryka, szczelnie obwiniętego kołdrą i kocem. We śnie wygląda bardzo spokojnie, nawet z przezroczystą skórą i mocno podkrążonymi oczami. Za dużo pracuje i bardzo źle sypia, przez co jest mu nieustannie zimno. Do tego bieganie i brak jedzenia... Chciałbym z nim zostać, obudzić pocałunkami, ale nie mogę. Pewne rzeczy muszą się zmienić już dzisiaj...
Staram się zachowywać bardzo cicho, bo książę ma niesamowicie lekki sen. W nocy budził się kilkanaście razy z powodu wiatru i burzy. Zakradam się do drzwi, które bezszelestnie za sobą zamykam i wracam do siebie Dochodzi 5:00 rano. Muszę koniecznie porozmawiać ze starym księciem, zanim wyjedzie, ale tak, żeby Eryk nie widział. Książę miał chyba podobne plany, bo dzwoni do mnie, gdy wychodzę spod prysznica.
- Simon, nie śpisz już? Musimy porozmawiać. 
- Zaraz będę, wasza wysokość - cieszę się z takie obrotu sytuacji.
Przyjdź do mnie - proponuje mi. 
Rozłączam się i szybko ubieram. Pokoje dziadka znajduje się po drugiej stornie rezydencji. Cicho pukam do drzwi. 
- Wejdź, proszę. 
- Dzień dobry, wasza wysokość – witam się z mężczyzną, który siedzi w fotelu i pije poranną kawę. 
- Usiądź. Napijesz się ze mną, prawda? - sięga po dzbanek i filiżankę.
- Bardzo chętnie. 
Język mnie świerzbi, aby powiedzieć o moich ostatnich odkryciach, lecz wolę poczekać.
- Wiadomo coś nowego w spawie przesyłki dla Eryka? - pyta zmęczonym głosem.
Zlokalizowaliśmy kwiaciarnię. Zamówienia dokonała ta sama osoba, która podłożyła bombę pod mój samochód. Płaciła gotówką. Kwiaciarnia nie ma monitoringu. Sprzedawca potwierdził tylko, że była to młoda kobieta w ciemnych okularach. Nic więcej nie wiemy. 
- A Eryk? 
- Książę Eryk nie wyglądał na przejętego. Kazał asystentce wyrzucić wieniec. Gdybym nie był obecny w pokoju, pewnie wcale byśmy o tym nie wiedzieli - karcę zachowanie mojego podopiecznego.
- Cały Eryk. Zupełnie nie przywiązuje uwagi do takich spraw. Dobrze, że z nim byłeś. 
- Wasza wysokość... Wszystko w porządku? - pytam, bo książę wydaje mi się bardziej zmęczony i dużo starszy niż zazwyczaj. Nie umie ukryć, że się czymś martwi. 
- Na balu mój brat ogłosi, że zrzeka się korony. Eryk jeszcze o tym nie wie. Boję się jak zareaguje. 
- Król naprawdę zamierza abdykować? 
- Tak. Pierwszego sierpnia Alan zostanie królem. 
- Dlaczego dopiero pierwszego sierpnia? - pytam zaskoczony. - Czemu nie zrobi tego od razu, na balu? 
- Nie może. Pierwszy sierpnia to oficjalna data wszystkich koronacji. Od pokoleń uznaje się ją za wyjątkowo szczęśliwą. Nie możemy odejść od tej tradycji. 
- Rozumiem. Będę uważał na księcia Eryka - obiecuję.
- Bardzo ci dziękuję, chłopcze. 
- To żaden problem - uśmiecham się.
- Po południu zawieziesz Eryka do lekarza. Skarży się na oczy. Wiem, że ostatnio znacznie bardziej go eksploatowałem, ale wiele spraw musi zostać zakończonych jeszcze przed abdykacją. Możecie jechać jego samochodem. Herby królewskie na limuzynie zwracają uwagę, a w obecnej sytuacji nie jest nam to na rękę. 
- Oczywiście, wasza wysokość - przytakuję grzecznie.
- Eryk wydaje się zmęczony, dlatego nie będziemy go więcej męczyć bieganiem. Ostatnio nie wygląda najlepiej. 
- To prawda. Właśnie o tym chciałem z waszą wysokością porozmawiać - wreszcie przechodzimy do rzeczy.
 Książę odstawia filiżankę na stolik i wpatruje się we mnie z zainteresowaniem.
- Dowiedziałeś się czegoś istotnego? 
- Odkryłem, dlaczego książę nie je.
- Naprawdę? Powiedz mi. Tak się o niego martwiłem - dziadek wydaje się bardzo przejęty.
- Przykro mi to mówić, wasza wysokość, lecz kucharka celowo przesala jego posiłki, przez co są niejadalne. 
- Jak długo to trwa?! Czemu Eryk nic mi nie powiedział? - wpada w gniew.
- Nie wiem, wasza wysokość. Dowiedziałem się dopiero wczoraj. Chciałem od razu o tym powiedzieć, ale nie mogłem zostawić księcia samego. A potem przyszedł wieniec... W każdym razie to tłumaczyłoby dlaczego unika jedzenia jak ognia. 
- Każę ją natychmiast zwolnić. Albo nie. Wszystkich każę zwolnić! Do czego to doszło! W moim własnym domu! - dziadek jest mocno zirytowany. Wyciąga telefon i woła swojego asystenta, który pojawia się po chwili w pokoju. 
- Zwolnij całą służbę zatrudnioną w domu i zatrudnij nowe osoby. Natychmiast! - wydaje dyspozycje.
- Tak jest, wasza wysokość - młody mężczyzna jest nieco zdezorientowany, lecz posłusznie wykonuje polecenie.
- Mam dziś kilka ważnych spotkań. Poradzicie sobie sami? Przypilnujesz, żeby zjadł śniadanie? - pyta z troską.
- Tak, proszę się nie martwić. 
- Nie budź go. Niech trochę pośpi. Przed wyjazdem musi dokończyć dwa najważniejsze raporty. Będzie wiedział które. 
- Dobrze, przekażę mu. 
- Przejdziesz się ze mną do samochodu? Już jestem spóźniony - spogląda na zegarek. 
Podnoszę się z fotela. Na biurku starego księcia dostrzegam pokaźny plik płyt CD oraz znajomo wyglądający odtwarzacz. Skąd się tu wzięły? Przecież należą do Eryka... Mężczyzna od razu to zauważa na co patrzę, ale nie komentuje tego choćby słowem.
- Podam w klinice twój numer telefonu. Lekarz zadzwoni do ciebie, aby ustalić godzinę wizyty. I jeszcze jedno - spogląda na mnie znacząco. - Żadnego wychodzenia z domu bez potrzeby. Nie zabieraj go nigdzie indziej, tylko do kliniki, rozumiesz? To zbyt niebezpieczne. Nie możemy ryzykować. Wrócę późno w nocy, więc nie czekajcie na mnie z kolacją.
Gdy samochód odjeżdża, wracam do pokoju księcia i zabieram iPoda. Przyglądam mu się przez chwilę, po czym chowam go do kieszeni marynarki.
Na dole słychać głosy niezadowolonych pracowników, którzy właśnie zostali zwolnieni. Jak na tak wczesną porę robią bardzo dużo hałasu. Wracam na górę, do pokoju Eryka, który siedzi na łóżku i przeciera zaspane oczy.  
- Simon... Zaraz się przebiorę – wygląda tak rozkosznie. 
- Nie musisz. Rozmawiałem z twoim dziadkiem. Nie będziemy już biegać rano. 
- Dzięki Bogu – wzdycha z ulgą i kładzie się na poduszce. 
- Aż tak bardzo nie lubisz ze mną biegać? - pytam, udając obrażonego. 
- Uwielbiam. Zawsze o tym marzyłem - drwi, tuląc się poduszki.
Siadam obok niego na łóżku i sięgam po krople.
- Nie musisz tego robić. Sam sobie poradzę. 
- Wiem – pochylam się nad nim. Oczy rzeczywiście muszą go boleć. Są mono podrażnione od wielogodzinnych maratonów ślęczenia nad dokumentami. Mimo to pozwala mi się sobą zająć. Grzeczny chłopiec. Przesuwam kciukiem po ciemnej obwódce.
- Dziadek powiedział, że po południu mam cię zabrać do okulisty.
- Dziękuję – odpowiada cicho. 
- Powiedział też, że mamy jechać twoim samochodem. Do tego czasu masz dokończyć raporty. 
- Zaraz się nimi zajmę - przeciąga się, niechętnie spoglądając w stronę piętrzącego się stosu papierów.
- Jeszcze wcześnie. Możesz zostać w łóżku, jeśli chcesz. 
- Widziałeś ile tego jest? Lepiej sprawdzić wszystko kilka razy. Jeśli się pomylę w obliczeniach, przepadną miliony dolarów. I co im wtedy powiem? 
- Prawdę, że byłeś zmęczony. 
- Bardzo zabawne - prycha złośliwie. 
- To może zrehabilituję się śniadaniem do łóżka? - uśmiecham się.
- Nie jestem głodny – od razu broni się przed jedzeniem.
- Spokojnie, ja będę gotować. 
- Ty? - dziwi się, unosząc jasne brwi. 
- Twój dziadek zwolnił kucharkę. 
- Powiedziałeś mu?! - krzyczy na mnie. 
- Powiedziałem. Nie możesz przymierać głodem – bronię swojej decyzji.
- To nie twoja sprawa! 
- Znowu jesteś niezadowolony? - z niedowierzaniem kręcę głową.
- A z czego mam się cieszyć? - odwraca się ode mnie. - Nie umiesz dochować tajemnicy!
Spójrz na mnie – proszę. 
Ignoruje mnie, więc muszę inaczej to rozegrać. Sięgam po jego dłoń, w którą wkładam zabrany z pokoju starego księcia odtwarzacz.
- Skąd go masz? - pyta zdziwiony, zaciskając na nim palce.
- Znalazłem. 
Eryk przytula go do siebie, jakby był bezcenny. Wiedziałem, że się ucieszy. Jednak po chwili jego oczy znowu robią się smutne i oddaje mi iPoda.
- Nie chcesz go?  
- Odłóż go tam, gdzie był. Nie chcę mieć problemów.
- W takim razie wraca do mojej kieszeni. Oddam go tylko tobie – uśmiecham się do niego i całuję w policzek. 
Im dłużej go znam, to bardziej nienawidzę tego smutnego spojrzenia.
- Więc na co masz ochotę? Robię świetną jajecznicę, albo naleśniki, albo... 
- Poproszę tosta – przerywa mi Eryk. 
- Nie dostaniesz tosta.
- W takim razie nie jestem głodny. 
- Jesteś. Udowodnię ci, że jesteś – podrywam się z łóżka i biorę księcia na ręce. Chociaż bardzo się wyrywa, to nie pozwalam mu uciec. Zanoszę go do kuchni i sadzam na krześle. Jest wściekły. 
-  Zostań tu, w przeciwnym wypadku naprawdę się zdenerwuję – proszę słodkim głosem. Nastawiam wodę na herbatę i otwieram lodówkę. Nie wiem co lubi... To może być problem. Decyduję się na jajecznicę, którą przygotowuję w ekspresowym tempie. Nakładam na talerze i podsuwam mu parujące jedzenie. Nawet na nie nie patrzy. 
- Jedz. 
- Nie lubię jajecznicy - marudzi.
- Dla mnie zrobisz wyjątek. 
- Nie zrobię! - zeskakuje z krzesła i ucieka do swojego pokoju. Czuję się bezsilny wobec jego humorów... Kończę śniadanie i wkładam chleb do tostera. Niech mu będzie... 
Gdy przynoszę tacę na górę, Eryk jest już ubrany i pracuje przy stole w swoim pokoju. Odsuwam komputer, na co reaguje kolejnym wybuchem złości.
- Nie ruszaj! 
- Zjedz tosta – patrzy na mnie podejrzliwym wzrokiem. Celowo posmarowałem go grubą warstwą masła orzechowego. Uśmiecham się, gdy odgryza niewielki kawałek. 
- Dobre? - upewniam się. 
- Tak, dziękuję. 
Rozsiadam się wygodnie na jego łóżku, skąd mam najlepszy widok. Uwielbiam obserwować jak pracuje. Zawsze jest maksymalnie skoncentrowany. Zakłada za ucho zabłąkane kosmyki włosów, rozchyla różowe wargi... Piękny...
Po kilku godzinach przychodzi Jane, więc Eryk przenosi się do biblioteki. Dziewczyna przynosi mu korespondencję, pośród której jest niewielka paczka. Chcę ją otworzyć, ale powstrzymuje mnie. 
- Zostaw, to moje zamówienie.  
- Jesteś tego pewny? - na opakowaniu widnieje tylko tajemnicze imię i nazwisko nadawcy oraz imię Eryka. 
- Tak. Czekałem na to – zabiera mi paczkę i od razu odpakowuje. Podchodzę bliżej, zainteresowany zawartością. Chłopak jest bardzo zręczny. Wyjmuje dwa niewielkie, aksamitne pudełeczka. Jedno jest różowe, a drugie niebieskie. 
- To biżuteria? - nie kryję zaskoczenia.
- Tak – jego tajemnice i zwięzłe odpowiedzi doprowadzają mnie do szału. Wie, że zżera mnie ciekawość, więc celowo nie otwiera i nie pokazuje mi zawartości. Niebieskie chowa do kieszeni marynarki, a różowe bierze do ręki i wstaje od stołu. Wychodzi z biblioteki i kieruje się w stronę biurka, przy którym pracuje Jane.
- Czy mogę w czymś pomóc, wasza wysokość? - pyta go z nieśmiałym uśmiechem. Eryk podchodzi bliżej dziewczyny i podaje jej pudełko. 
- To dla ciebie, Jane – uśmiecha się lekko – dziękuję za wszystko, co dla mnie robisz. 
- Wasza wysokość... Ja nie... Praca dla ciebie to czysta przyjemność... Ja... - asystentka mocno się rumieni. 
- Proszę – nalega Eryk. Drżącą dłonią odbiera od niego prezent i z zaciekawieniem spogląda do środka. 
- Ojej... Książę Eryku... Ja nie mogę tego przyjąć... - Jane spogląda raz na Eryka, to znowu na zawartość pudełka. 
- Możesz. Sprawisz mi tym wielką przyjemność. Pozwolisz, że ci pomogę? - ofiarowuje si.
- Dziękuję – chłopak wyciąga bransoletkę. Dopiero gdy zapina ją na drobnym nadgarstku kobiety dostrzegam, że jest to delikatny złoty łańcuszek z różyczką. - Jest piękna, książę. 
- Cieszę się, że ci się podoba - jasnowłosy całuje ją w rękę.
Jane obserwuje swój nadgarstek. Zawieszka bardzo się mieni. Na pierwszy rzut oka widzę, że różyczka zrobiona jest z drobnych rubinów i diamentów. Czuję bolesne ukłucie zazdrości. Nie podoba mi się, że dotyka jej w taki sposób. Jest mój... Te usta powinny dotykać tylko mojej skóry.
Dziewczyna kończy pracę i wraca do domu, uśmiechnięta jak nigdy dotąd. 
- A drugie pudełeczko? - dopytuję księcia o tajemniczą zawartość, ukrytą w jego kieszeni. 
- Jest dla mojej dziewczyny.
- Nie wiedziałem, że masz dziewczynę – tym razem to ja z niego kpię. - Skąd się wzięła?
- To nie twoja sprawa – odcina się ostro. 
- Kiedy ją poznam? 
- Jutro – Eryk jest z siebie bardzo zadowolony. Wie, że mnie zirytował.  
Spoglądam na zegarek. Powinien zjeść obiad, bo niedługo wychodzimy. Podchodzę bliżej i ciągnę go za rękę do kuchni, gdzie pracuje już nowa kucharka.
- Wasza wysokość – kłania się Erykowi – w czym mogę pomóc? - Sprawia miłe wrażenie. Jest starsza od poprzedniczki, ale jej oczy uśmiechają się ciepło i serdecznie. 
- Książę musi zjeść obiad – podpowiadam.
- Na co masz ochotę, książę Eryku? Zaraz coś przygotuję i podam w jadalni. 
- Mogę zostać tutaj? - prośba srebrnookiego zaskakuje kobietę.
- Jeśli masz ochotę. To mój pierwszy dzień pracy. Poprzedniczka nie zostawiła mi żadnych wskazówek. Nie wiem co przygotować. Może pieczeń? - pyta nieco zdenerwowana. 
- Nie lubię mięsa, wolałbym tosta - mogłem się tego spodziewać...
- Nie licz na to! – krzyczę na niego, ale jestem ignorowany. 
- Proszę go nie słuchać. Mogę dostać tosta? - uśmiecha się do kucharki.
- Oczywiście, książę. Dostaniesz co tylko zechcesz - kobieta pośpiesznie bierze się do pracy. 
Eryk rozsiada się wygodnie, pokazując mi język za plecami kucharki.
Kobieta rozpieszcza go jak tylko może, co nie jest trudne, przy tak niewielkich wymaganiach.
Późnym popołudniem kończy raporty. Pociera oczy i coraz częściej zdejmuje okulary, co oznacza, że jest już bardzo zmęczony. 
- Skończyłeś? - pytam, gdy odchyla głowę do tyłu i przymyka powieki. 
- Tak, możemy jechać. Pójdziesz po samochód? 
- Którym chcesz jechać? - pytam, licząc na to, że pozwoli mi wybrać.
- Wszystko mi jedno. Spotkamy się za chwilę, dobrze? Muszę odłożyć pudełko z prezentem dla mojej dziewczyny. Nie chcę go zgubić. 
Okulistka przyjmuje w prywatnej klinice po drugiej stronie miasta. GPS bez problemu wskazuje mi drogę do dużego, niepozornego budynku, na samym końcu ulicy. Parkuję samochód jak najbliżej wejścia i spoglądam na śpiącego księcia. Niestety, muszę go obudzić. Wyciągam rękę i dotykam miękkiego policzka. Eryk lekko mruży oczy. 
- Jesteśmy na miejscu - informuję go.
- Chyba zasnąłem – niechętnie otwiera zmęczone oczy i rozgląda się po okolicy. 
- Wiem, że jesteś wykończony, ale to nie potrwa długo. 
- I tu się mylisz – bez entuzjazmu wychodzi z auta.
Lekarka Eryka jest energiczną kobietą w średnim wieku. Od razu porywa go w swoje ręce, a mi każe siedzieć w poczekalni.Nie wiem co mu robi, ale trwa to nadzwyczaj długo. Dopiero po ponad dwóch godzinach wypuszcza chłopaka z gabinetu. Zdążyłem się mocno stęsknić za jego widokiem.
Jeśli kiedykolwiek wcześnie uważałem, że Eryk jest słodki i piękny, to w tej chwili zupełnie straciłem dla niego głowę. Ma włosy związane z tyłu gumką, co uwydatnia jego szczupłe kości policzkowe. Jest bez marynarki i krawata. Wygląda tak zwyczajne, a jednocześnie nie sposób oderwać od niego wzrok. 
- I pamiętaj, ogranicz czytanie, bo inaczej ból będzie się nasilał, rozumiesz? - grozi mu palcem, wciskając w rękę papierową torbę pełną kropli do oczu. - Nie zapominaj o nich!
- Dziękuję, pani doktor - uśmiecha się do kobiety.
- Nie tak szybko – woła za nim, wkładając mu do buzi lizaka. 
- Nie jestem już dzieckiem – książę oburza się na jej zachowaniem.
- Dla mnie zawsze nim będziesz – śmieje się, ściskając go na pożegnanie. - No idź już, bo twoja niania się niecierpliwi. Widzimy się w przyszłym miesiącu, tak? 
- Tak. Do zobaczenia - macha jej na pożegnanie.
Otwierając samochód nie mogę przestać się na niego gapić, bo chyba inaczej nie można tego nazwać. Tymczasem Eryk odkłada na tylne siedzenie marynarkę, krawat i torbę z lekami. Wyciąga z kieszeni okulary i zakłada wysoko na włosy. Obraca twarz w moją stronę, przesuwając luźne kosmyki za ucho. Serce bije mi o dużo za szybko...
- Jedziemy? - pyta zdziwiony, gdy nie odpalam silnika. 
- Jedziemy – potwierdzam, z trudem odwracając od niego wzrok. - Co powiedziała lekarka? 
- Nic, czego wcześniej nie wiedziałem – odpowiada cicho, przyglądając się czerwonej kulce, którą kazała mu zjeść. 
- Widzę, że byłeś grzeczny – śmieję się z niego. 
- Za to ciebie nazwała nianią. Który z nas ma gorzej? 
- Mogę być twoją nianią - droczę się z nim.
- Nie potrzebuję niani. 
- A kogo potrzebujesz? 
- Nikogo – pada natychmiastowa odpowiedź. 
- Nawet mnie? - udaję niepocieszonego.
- Zwłaszcza ciebie.
Uśmiecham się do niego i zabieram lizaka, którego od razu wkładam do buzi. Chłopak zupełnie się tym nie przejął. Zamyślony, wpatruje się w widoki za oknem. Przejeżdżamy przez centrum miasta. Z oddali widać diabelski młyn, który obraca się powoli, oświetlony kolorowymi lampkami.
- Zobacz – zwracam jego uwagę na stragany w oddali – czy to nie dzisiaj zaczyna się festyn? 
- Festyn? Być może – widzę jak ukradkiem spogląda we wskazanym przeze mnie kierunku. 
- Nie powiesz mi, że nie lubisz festynu na przywitanie lata.
- Nie wiem Simon, nigdy tam nie byłem - wyznaje szczerze.
- Nie byłeś na festynie?! - dziwię się. – Przecież to coroczna tradycja. 
- Może dla ciebie – opiera dłoń na szybie, zupełnie jakby chciał dotknąć karuzeli. - Zanim wyjechałem za granicę, pochłaniały mnie inne rzeczy, a teraz nie wolno mi wychodzić z domu. 
- Chcesz się przyjrzeć z bliska? - gwałtownie skręcam w prawo, zostawiając za sobą trąbiących kierowców. 
- Nie musisz tego robić - odwraca się w moją stronę.
- Ale chcę. 
Nie powinienem, wiem, ale żal mi dzieciaka. Nigdy nie spotyka go nic miłego, więc ten jeden raz...
Podjeżdżam na parking i zatrzymuję samochód. Tak jak się tego spodziewałem, nie wysiada. 
- Na co czekasz? – popędzam go. - Nie chcesz obejrzeć straganów?
- Bardzo chcę, ale wiesz, że mi nie wolno. Jeśli dziadek się dowie, będziesz mieć poważne kłopoty. 
- Powiesz mu? - mierzę go podejrzliwym spojrzeniem.
- Nie. 
- Ja też nie. Wysiadaj. Szkoda czasu – odpinam pasy i obserwuję jak bierze ze mnie przykład. Razem z Alanem spędzaliśmy na festynie każdy pierwszy dzień lata, czekając do północy na fajerwerki, a on nigdy tu nie był... To przykre.
- Nie oddalaj się ode mnie - proszę.
- Dobrze - przytakuje mi cicho.
Podchodzę do niego bliżej i ściągam mu okulary z włosów, które chowam do kieszeni marynarki. Odpinam też spinki od mankietów jego białej koszuli i podciągam rękawy, by wyglądał jak zwykły chłopak, a nie książę. Gdy chce ściągnąć gumkę z włosów, powstrzymuję go.
- Nie. Tak jest lepiej. Wyglądasz inaczej. 
- Jak chcesz – nieśmiało się rumieni. 
To niesamowite uczucie widzieć jak podekscytowany rozgląda się poznając zupełnie nowe rzeczy, których nigdy wcześniej nie widział. Pierwszy raz dostrzegam krzywdę, jaka go spotyka. Pozbawiony dzieciństwa, normalnego życia. Na co dzień może i obraca milionami dolarów, ale nie zmienia to faktu, że jest więźniem własnych zdolności i ponurego pokoju, w którym każą mu przesiadywać.
Staram się nie spuszczać z niego wzroku, by nie zgubił się w tłumie, a jednocześnie pozwalam cieszyć wolnością, by na własną rękę odkrywał to, co go interesuje.  
- Chcesz watę cukrową albo jabłko w karmelu? - proponuję mu słodkości.
- Nie, dziękuję – jak zawsze chętny do jedzenia... 
- Czyli chcesz – ciągnę go za sobą. - To mi przypomina smak dzieciństwa. Jeśli nie zjesz jabłka w karmelu, wracamy do samochodu – szantażuję księcia, który posyła mi smutne spojrzenie. Odgryza mały kawałek, a potem kolejny, ale widać, że nie sprawia mu to radości. 
- Nie zjem więcej – wyrzuca połowę do kosza – możemy już wracać – odwraca się w kierunku, z którego przyszliśmy. Robi mi się przykro. 
- Nie chcesz się przejechać diabelskim młynem? Z góry widać całe miasto... - kuszę go.
- Możemy? Ale powiedziałeś, że...
- Zmieniłem zdanie - Eryk uśmiecha się zachwycony, a ja rozpuszczam się od żaru srebrnych skierek, które tak bardzo pragnąłem zobaczyć.
Przecież to największa atrakcja. Nie będę cię jej pozbawiał, skoro nigdy wcześniej tu nie byłeś.
- Przejażdżka trwa pół godziny. Jeśli dziadek wróci... - ewidentnie boi się swojego opiekuna.
- Dziadek wróci bardzo późno. Nie przejmuj się nim. 
Gdy drzwi od wagonika zostają zamknięte, książę siada przy oknie. Cały czas uśmiecha się zachwycony. Światła odbijają się w jego oczach. Tak niewiele trzeba, by był szczęśliwy...
- Simon, zobacz jaki piękny widok! - woła zadowolony, gdy nasz wagonik znajduje się na samej górze. 
- Bardzo piękny... - mruczę cicho w odpowiedzi. - Spójrz, tam jest dom – siadam obok niego i pokazuję mu maleńki punkcik w oddali. 
- Nie widzę bez okularów – skarży się. – Możesz mi je oddać na chwilę? - prosi, odwracając twarz w moją stronę. 
Jego bliskość i te srebrne, roześmiane oczy powodują, że obejmuję jego twarz dłońmi, by bliżej się im przyjrzeć. Mam wrażenie, że nawet na tle ciemnego nieba ich blask oślepia mnie do tego stopnia, iż z trudem się w nie wpatruję. Przysuwam się bliżej i całuję go.
- Simon... Co robisz... Przestań... - próbuje mi się bezskutecznie wyrwać. Przez cały dzień wykazywałem się w stosunku do niego cierpliwością, ale dłużej nie wytrzymam. Przyciągam go do siebie i obejmuję ramionami. Staram się być delikatny, by go nie wystraszyć, ale smak tych miękkich ust sprawia, że zbyt szybko zatracam się w przyjemności. Pogłębiam pocałunek, wpijając się w jego wargi i wymuszając, by wpuścił mój język do środka. Bezradnie zaciska palce na mojej marynarce. 
- Simon... - ciężko dyszy moje imię, przerywając pocałunek. 
- Chodź tu – szepczę mu do ucha i sadzam go sobie na kolanach. Spogląda mi w oczy mieszanką pożądania i przerażenia. Mimo to prawą dłoń przykłada do mojego policzka. Jest chłodniejsza niż moje rozgrzane ciało i taka drobna... Ostrożnie wodzi opuszkami po skórze, jakby badał jej fakturę. Brakuje mu świadomości, jak to na mnie działa... Ostatkiem sił powstrzymuję się, by nie zerwać z niego ubrania i nie posiąść tu i teraz.
- Nie rób tego – prosi cicho, gdy próbuję rozpiąć guziki białej koszuli, w którą jest ubrany.
- Dlaczego nie? 
- Po prostu nie... - jego oddech drażni mój policzek. 
- Pozwól mi – nalegam, całując jego żuchwę. 
Kolejny raz zaczynam błądzić po jego klatce piersiowej, ale chłopak zaciska dłonie na moich nadgarstkach.
- Proszę... Nie – znam ten głos. W taki sam sposób wymawia słowo „proszę”, gdy śnią mu się koszmary. Nie chcę go straszyć. Zamiast tego zaczynam całować po smukłej szyi. Uwalniam ręce z jego uścisku i dla odmiany kładę płasko na swojej klatce piersiowej. 
- Tak lepiej? - poddaję się jego dotykowi. 
- Tak... - wzrok Eryka wydaje się zamglony. 
- Teraz ty masz nade mną władzę – szepczę ocierając się ustami o jego skórę. – Możesz zrobić ze mną co zechcesz. 
- Wszystko co zechcę? - upewnia się.
- Wszystko...
- Wysiadamy! - podrywa się z moich kolan. 
- Już? - żalę się. 
- Przez ciebie widziałem tylko połowę królestwa – skarży się. 
- Ciesz się, że widziałeś choć tyle. Równie dobrze mógłbym okazać się mniej wspaniałomyślny i zapłacić za kolejny kurs. 
- Już późno. Powinniśmy wracać do domu – Eryk obejmuje się ramionami. 
- Zimno ci? 
- Trochę. 
- Nie mogę zdjąć marynarki, bo wszyscy zobaczą, że mam broń. 
- Przecież wiem. Wracamy? Mam dosyć atrakcji jak na jeden dzień. 
- Jasne. 
Resztę drogi do domu pokonujemy w milczeniu. Parkuję samochód przed głównym wejściem do pałacu.
- Idź do środka i poczekaj na mnie. W garażu jest zimno. 
- Dobrze. Będę w swoim pokoju.
Gdy odprowadziłem samochód, pod bramę podjechała limuzyna starego księcia. Mężczyzna woła mnie do siebie i zmusza do wspólnego zjedzenia kolacji oraz wypicia wina, które otrzymał w prezencie. Dostaję też wiadomość od Alana, że koniecznie musimy porozmawiać przez telefon. Książę obiecuje, że zadzwoni do mnie, jak tylko skończy się spotkanie z ambasadorem. 
Zanim docieram do swojego pokoju, nie umiem odmówić sobie przyjemności ponownego ujrzenia mojego ulubieńca. Otwieram drzwi i zakradam się do jego sypialni. Otulam śpiącego Eryka kocem. Od razu się obudził.
- Simon... Dziękuję za dzisiaj... Już dawno tak dobrze się nie bawiłem - wydaje się zadowolony. Cieszy mnie to.
- Śpij książę. Jesteś zmęczony – głaszczę go po jasnych włosach. 
- Możesz mi mówić po imieniu, jeśli chcesz – szepcze sennym głosem. 
- Dla mnie już zawsze będziesz moim księciem - uśmiecham się widząc, jak spokojnie zasypia. Mój książę... Tylko mój...

49 komentarzy:

  1. Nie wierzę. >\\\\<
    Nie wiem od czego zacząć ,dobra po kolei.

    Dziadek mi zaimponował i ogólnie to było kochane co zrobił. Spodziewałam się innej reakcji a on tak po prostu zwolnił służbę bo ci przesalali jedzonko jego(ukochanego) wnuka.
    Dziadek punktuje!

    A Simon...cud,miód i miłość.
    Uwielbiam perspektywę Simona bo on jest typem faceta którego uwielbiam! I te jego myśli o Eryku i to że sprawił mu tyle radości moje kokoro doki doki. Bardzo doki doki.

    I właśnie zauważyłam różnice w ich relacjach. Wróci. Różnice w Eryku stał się jakiś taki ludzki(?xD) trudno określić!

    Kitsune szalejesz!
    Aż mi cieplej.
    Ale to znaczy tylko jedno.
    Szykujesz coś złego.

    P.s
    Czekam aż Simonowi skończy się cierpliwość xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yagódko, jak Ty mnie dobrze znasz :D Tak, szykuję coś specjalnego, już w przyszłym tygodniu :D Oj będzie się działo, bo Simon straci kontrolę :D
      I w końcu dziadek przeżył rozdział bez zabijania :D Dziadku, jestem z ciebie dumny :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Teraz kitsuniu powiedz mi jedno.
      Jak bardzo straci kontrolę?

      (Dziadek to spoko ziom jest tylko dupek troszkę xD)

      Usuń
    3. Totalnie ją straci. Chyba oznaczę to jako +18 :D Może być? Masz tyle, Yagódko? :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Tyle cukru na raz *-* Jak zachoruję na cukrzyce, będziesz musiał wziąć za to odpowiedzialność! :D
    Świetnie się czytało. Myślałam, że jestem w połowie a tu się okazało, że to koniec.
    Dobrze, że dziad zwolnił służbę, bo biedny Eryk w końcu by padł z głodu. I jeszcze Simon zakosił skunksowi ipoda księcia! To miłość, mówię Ci ;)
    Jane w tym rozdziale zaskakująco mnie nie zdenerwowała. Wręcz przeciwnie, poczułam do niej jakąś niewielką część sympatii. Ale nadal mam się na baczności i ją obserwuję :D I to drugie pudełko dla dziewczyny... *Ruu włącza część mózgu zarezerwowaną dla teorii spiskowych* HEEEEJ! Czy to Simon jest dziewczyną Eryka? Bo to by w sumie pasowało. Pomijając fakt, że Simon jakby nie patrzeć jest mężczyzną... ale czy to istotne? :P
    Polubiłam lekarkę! Po pierwsze, traktowała Eryka tak naturalnie. Nie sztywno jak niektórzy, ani nie z nienawiścią jak większość. Ma kobitka plusa! Po drugie, nazwała Simona niańką *-* Moja wyobraźnia podrzuciła mi obraz Simona siedzącego na takim dywaniku w samochodziki, naokoło niego pełno dzieciaków krzyczących - "Wujku Simonku, a pobawimy się w policjantów i złodziei?" Powiem Ci, czasami lubię moją wyobraźnię :D I po trzecie, dała Erykowi lizaka! To przeważyło szalę - po prostu ją uwielbiam.
    Akcja na festynie była bardzo romantyczna, aż nabrałam ochoty na przejażdżkę na diabelskim młynie. Tylko samej tak głupio. Może Alan ze mną pójdzie? :D Myślisz, że się zgodzi? A jak nie, to Ciebie ze sobą zabieram :P
    Ostatnia scena była urocza. Zaspany Eryk pozwalający, żeby Simon mówił mu po imieniu... ahh, moje serduszko mocniej zabiło *-* Ale przy ostatnich słowach się zatrzymało.
    "Mój książę... Tylko mój..." - czy Simon to jakiś yandere?! Bo tak zabrzmiał. Jak się zamieni w Yuno i będzie biegał jak wariat, powtarzając w kółko "Eryk, Eryk, Eryk" - to chyba sobie krzywdę zrobię... Błagam powiedz, że Simon nie ma głęboko w środku ukrytej Yuno ;-;

    Ruu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S - Brat czytał mi rozdział przez ramię, bo zrobiliśmy sobie maraton anime, i powiedział tylko - "Przez tego gościa mam ochotę na tosta" :D

      Usuń
    2. Brat wie co dobre :D
      Pozdrawiam :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    3. Że się tak wtrące.
      Twój brat wie co za zbereźne rzeczy czytasz?
      ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
    4. Świetnie się czytało? A ja ledwo to napisałem... Potem poprawki się nie zapisały i musiałem zredagować jeszcze raz. Myślałem, że szału dostanę... Ale jakoś tam wyszło. Jesteś średnio zadowolony. Mogło być bardziej romantycznie. Ostatnio mam fazę na więcej cukru w cukrze, a to jest ledwo słodkie. No trudno, następnym razem będzie lepiej.
      Simon nie jest dziewczyną Eryka. Przecież to facet. Ogarnij się Ruu. Niebieskie pudełeczko nie jest dla niego :P
      Możesz zabrać Alana, ale po balu, ok? Wtedy jest cały Twój :)
      Uwielbiam wesołe miasteczka. To moja wielka słabość, ale diabelski młyn jest nieco wolny... Podnieca mnie szybkość, więc jeśli wybierzesz coś ekstra, możemy jeździć cały dzień. I całą noc. Bez przerwy :)
      Nie widziałem tego anime, więc nie wiem. Czy on oszaleje? Hmm... Zobaczymy :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    5. Ruu ma zły wpływ na młodszego brata... :D Ale się porobiło :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Hej! Jestem bardzo dobrą starszą siostrą! Chodzę z nim grać w piłkę, gram w gry a jak był młodszy to pobiłam takiego smarka, co go prawie zabił! A to, że przy okazji jestem yaoistką co inna historia... :D Ale fakt faktem, wkurza go jak mu cały czas mówię o shipach :D
      Al-ale jak to nie Simon? :c To musi być Simon...
      Okej, to ja po balu wypożyczam Alana *-* Tylko wiesz, powiedz mu o tym, żeby potem nie był zaskoczony, jak jakaś blond wariatka zacznie go porywać :P
      Wesołe miasteczka są świetne <3 Wolny, ale romantyczny! A trochę romantyczności też jest potrzebne :P Hmm, rollercoaster? Kiedyś byłam i było całkiem fajnie. I szybko :D Darłam się jak nie wiem, więc jeśli Ci to nie będzie przeszkadzało, możemy iść :D
      Ja już się boję co się tam w Twojej lisiej główce za pomysły rodzą :)

      Ruu

      Usuń
    7. Mam takie pomysły, że aż strach. Do końca opowiadania zdążysz wszystkich pokochać i znienawidzić jeszcze kilka razy :D
      To nie Simon. To ktoś zupełnie inny :) Jakby to był Simon, byłoby nudno. Chociaż nie powiem, prędzej czy później doczeka się swojej szansy :)
      Z czystej ciekawości - jak Twój brat zapatruje się na yaoi?

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Wszystkich poza dziadkiem! Go będę konsekwentnie nienawidzić do końca :D
      Kurczę, teraz mam mętlik w głowie. Bo z jednej strony chcę się jak najszybciej dowiedzieć kim jest ta dziewczyna, żeby wymyślić kiedy i jak ją zabić, a z drugiej... wolałabym żyć we świadomości, że Eryk ma w głowie tylko Simona. Te dylematy :D
      Właśnie w tym problem, że się w ogóle nie zapatruje. Nie wiem w kogo on się wdał, ale wątpię, żeby kiedykolwiek polubił yaoi... Mimo że tak usilnie pracuję nad wciągnięciem go do tego świata. Raz nawet rzucił we mnie długopisem.
      Widzisz, Kitsune? Jesteś wyjątkiem wśród facetów :P

      Ruu

      Usuń
    9. Więc będę konsekwentnie powtarzać - Ruu, zostaw brata w spokoju. Daj mu tosta jak chce, ale na tym koniec :D
      Dziewczyna Eryka pojawi się w kolejnym rozdziale, którego oczywiście jeszcze nie napisałem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Nie jestem jego służąca. Niech sama sobie weźmie tosta -.-
      W takim razie - życzę duuuzo weny! :D Mam nadzieje, że szybko Ci pójdzie z tym rozdziałem :)

      Ruu

      Usuń
    11. Lubie Twoje podejście Ruu :D Tak trzymaj :) Faceci do garów heheheh :P
      Też mam taką nadzieję. Nastawiam się z publikacją na jutro po południu, bo to też będzie długi rozdział (dobrze by było zabrać się za pisanie :D).

      Twój Kitsune

      Usuń
    12. Haha, Alana tez do kuchni zagonie. A co się będę? :D Zreszta ja się wole trzymać z dala od tego pomieszczenia. Za każdym razem jak próbuję coś ugotować coś wybucha, albo się rozlewa :P
      Kolejny długi rozdział? Czy to już gwiazdka? :)

      Ruu

      Usuń
    13. Nie, wczoraj był dla mnie bardzo ważny dzień :) 3 miesiące bloga. To jak rocznica :) Przez ten czas dużo się działo. Dlatego miało być romantycznie. Jeszcze będzie. Liczy się tylko miłość. Być może tego nie widać, ale wkładam dużo serca i uczuć w to co piszę. Dużo mi brakuje, bo to dopiero początek. Sceny nie są tak dopracowane jakbym chciał, przez co miłość nie kapie z każdego słowa, ale wyrobię się :) To kwestia wprawy.
      Jako tatuś ja mogę gotować, ale zmywać nie będę :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    14. I dlaczego Ty nic nie powiedziałeś? Zaśpiewałabym Ci sto lat, kwiaty bym Ci kupiła... Ugh, no nic, spóźnione ale szczere - mam nadzieję, że spędzisz na tym blogu kolejne trzy miesiące, i następne trzy i następne, i następne :) Aż oboje będziemy starzy, pomarszczeni i zgredowaci :P
      Jak to mówią, praktyka czyni mistrza!
      Mogę nawet zmywać! Serio, bylebym tylko nie musiała gotować... Ja nie wiem jak ja sobie poradzę w dorosłym życiu. Kuchnia to definitywnie pomieszczenie, które omijam szerokim łukiem.

      Ruu

      Usuń
    15. Kobiety chcą mi kwiaty kupować... Do czego to doszło :D Nie wiem jak Ty, ale ja tu jeszcze zostanę (chyba, że Królowa mi bloga skasuje). Uwielbiam blogować. Ta czerwień do mnie mówi :D Poza tym nigdy nie będę stary. Kupię sobie kremik, nawet taki pod oczy i zawsze będę piękny i młody duchem.
      Uwielbiam gotować, więc jakoś się dogadamy. Mogę też robić zakupy. Dorosłe życie jest super. Polecam :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    16. Ale to tak tylko okazjonalnie, żebyś się nie przyzwyczaił :D
      Jeśli mnie stąd nie wygonisz, nie wyrzucisz, to ja też tu zostaję :)
      To ja chodzę z Tobą na zakupy! Zakupy są świetne. Szczególnie jak się jedzenie kupuje, bo po takich sklepach z ciuchami średnio lubię chodzić, chyba, że po drodze zahaczam o księgarnię ^^

      Ruu

      Usuń
    17. A ja ciuchy też lubię (jak nawiedzony powtarza w myślach sklep Nike, sklep Nike, KOCHAM SKLEP NIKE :D). Książek papierowych już nie kupuję, ale to wiesz. Czasami mangi.
      Nie wiem czy chciałabyś pójść ze mną na zakupy spożywcze, bo zazwyczaj kupuję tony jedzenia. Dosłownie. A potem trzeba to przydźwigać. Wegańskie życie jest ciężkie. Dosłownie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    18. Mnie musi najść wena na buszowanie po sklepach z ciuchami :D A jak już najdzie... to biedni ludzie naokoło, bo biegam jak wariatka powtarzając - To ładne, o to też, a to wygląda, jakby ktoś na zwymiotował. W sumie... to nawet ładne te wymiociny... Biorę! :D
      Spokojnie, jestem przyzwyczajona do dużych zakupów :D Ja nie dam rady? Ja nie dam? Patrz na te gumi żelki! *wskazuje na (brak) mięśni* :P
      Pamiętasz, jak wczoraj planowałam ślub z Alanem? To dalej planuje, nie myśl sobie, że go porzuciłam :P tylko jednocześnie się okazało, że Isis, moja droga siostrzyczka, jest moją bratnią duszą i też mamy zamiar się hajtać :P I to wcale nie jest patologia :D Właśnie... a gdzie jest Isis? Nie było jej pod tym rozdziałem :c

      Ruu

      Usuń
    19. Serio? Ostatnio samych jabłek kupiłem 18 kg. Dasz radę tyle podnieść żelkami? :P A to tylko na tydzień...
      Nie wiem gdzie Isis przepadła. Też się zastanawiam. Wracaj Isis :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    20. Ale, że co? Bo się chyba przesłyszałam, znaczy przewidziałam. 18 kg? W tydzień? Ale, że sam zjadłeś aż tyle? O.o Od dzisiaj mówię Ci - Kitsune-sensei :P
      Mam nadzieję, że nic jej nie zjadło :c Bo chyba się nie obraziła, na gg odpisuje... Zrobiłeś jej coś, Kitsune! Przyznaj się! :P

      Ruu

      Usuń
    21. Widzisz, mówiłem, że nie pójdziesz ze mną na zakupy :D
      Ja?! Niby co mogłem zrobić małej Isis? Lubię ją :D I czemu to zawsze ja jestem podejrzewany o najgorsze. Może sama ją wystraszyłaś opowieściami o ślubach :P Wstydź się Ruu.

      Twój Kitsune

      Usuń
    22. Po prostu jestem w lekkim szoku. Mogę z Tobą iść, ale Ty niesiesz siatki :D Jak na prawdziwego gentelmana przystało :P
      Bo jesteś przebiegłym lisem, ot dlaczego! :D A Ty zawsze mnie podejrzewasz! A ja przecież jestem taka niewinna i bezbronna. A kwestia ślubu wyszła z obu stron jak się okazało, że jesteśmy do siebie niepokojąco podobne :D

      Ruu

      Usuń
    23. Nie kupuję na siatki, a na skrzynki :P 18 kg to jedna skrzynka jabłek. Jonagoldy mają moc :D Musisz spróbować :D Niby jabłko, a trochę smakuje gruszką. Uwielbiam :)
      Ty mnie podejrzewałaś pierwsza, a byłem grzeczny :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    24. Gruszki są pyszne *-* Dzisiaj zjadłam conajmniej z pięć a potem jeszcze się dobilam ciastem. Chyba będę gruba... ale przynajmniej szczęśliwa! :P
      Ja tylko grzecznie zasugerowałam, że to Twoja wina :P Ty nigdy nie jesteś grzeczny. Ja dobrze wiem, że cały czas knujesz, jak złamać nasze serduszka a te cukrowe rozdziały są tylko po to, żeby uśpić nasza czujność :D

      Ruu

      Usuń
    25. Nieprawda. Cukrowe rozdziały są po to, by było cukrowo. Ćwiczę przed Czekoladą :D
      Od owoców nie utyjesz. Poza tym nie ocenia się innych po wyglądzie. To bardzo krzywdzące.

      Twój Kitsune

      Usuń
    26. Właśnie, kompletnie zapomniałam o czekoladzie *-* Coś czuje, ze to opowiadanie będzie jednym z moich ulubionych :D
      Nie oceniam po wyglądzie, nie jestem taka. Chodziło mi raczej o to, że zawsze jem, jem i jem, potem zdaje sobie sprawę ile zjadłam, obiecuję sobie, że to był ostatni raz, idę poćwiczyć, następnego dnia kupuje czekoladę :D

      Ruu

      Usuń
    27. To będzie bardzo gorące opowiadanie :D
      Ja też jem i jem. I wiesz co? Jem dalej :D Biegam, bo lubię i kiedy mam na to ochotę. Nie robię tego bo muszę, albo bo tak trzeba. Musisz spróbować. Nie ćwicz, bo musisz. Rób to dla przyjemności.

      Twój Kitsune

      Usuń
    28. Znowu mi złe myśli to głowy podsuwasz :P
      Łączę dwa w jednym - ćwiczę, żeby lubię i żeby się lepiej czuć :)

      Ruu

      Usuń
  3. Uaaah~ jak słodko!
    Dziadek nie zyskał w moich oczach :p Ja dobrze wiem, że on się jedynie popisywał przed Simonem!
    Eryk poddaje się Simonowi <3 I ten diabelski młyn~ jak romantycznie <3
    No i jednym to mnie powaliłeś...Książę w związanych włosach <3 koniecznie chce mieć taki plakat. Może być nawet na cały sufit. Kocham takie fryzurki...a jeszcze bardziej w zestawie z Erykiem (eeee Suzy zapedzasz się trochę z tymi wyobrażeniami...)
    Simon tracący nad sobą kontrolę? Czyżby to miało coś wspólnego z ujawnieniem dziewczyny Eryka?
    Nie mogę się doczekać balu i poznania dziewczyny Małego Księcia (Szczerze to nawet nie mam nic przeciwko niej. Moze okaże się miła?... Nieee, co mnie tam jej charakter, chyba zależy mi jedynie na zazdrości Simona xD)
    Jeśli mowa o rollercoasterach to właśnie niedawno byłam na moim pierwszym i chyba już się od nich uzależniłam :3 Jeździłam aż mnie znajomi musieli ciągnąć bo mój błędnik oszalał i nie mogłam stać prosto xD

    ~Suzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałem, że Ci się spodoba :) Nie ma to jak zawrotna szybkość :) Błędnik wraca do równowagi, ale adrenalina i wspomnienia pozostają :)
      Suzy z tym plakatem to świetny pomysł :D Czemu sam na niego nie wpadłem. Ja i mój Eryk razem na zawsze :D
      Dziewczynę poznacie jeszcze przed balem. Sam bal będzie bogaty w zupełnie inne "atrakcje" :D Oj będzie się działo :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Dooobry! Wróciłam pred chwilą, ale jutro od 10 znowu mnie nie ma :/ Zadupie straszne, internetu brak...
    Ok, zaczynamy. Cuuukier, żeś go nasyyypał! To był słodziuchny rozdział i ten diabelski młyn *-* Eryk jak małe dziecko, to musiało wyglądać zabujczo! *p* *porywa Eryka i ucieka, żeby Kitsune nie zauważył* Hehehe, jest mój! *tuli go, ściska i daje tosta*
    Simon, mrauu xd Mówisz, że niedługo straci kontrolę? Suuper :3
    Eryk, jaka dziewczyna? Chce ją zab...zobaczyć!! Poznać, pościskać, wiesz o co chodzi. Takie babskie sprawy. :D
    Nw czemu, ale Dziadek ma +2 do sympatii u mnie. I Jane mnie nie wkurzyła... Dziwne, co ty ze mną robisz Kitsune? :c
    Rozdział mi się podobał, zresztą jak zwykle :D To chyba zauważyłeś, co?

    Wegi
    Ps. Dasz radę dodać rozdział do jutra 11.00? Bo bym przeczytała. Jak nie, to luzik, przeczytam w czwartek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Wegi, a gdzie Cię wywiało i to bez internetu?
      W sumie ja też się trochę martwię, bo niedługo może się okazać będę w podobnej sytuacji...
      Moim zdaniem było słodko, ale do cukru jeszcze dużo brakuje. Niestety... To nie jest poziom słodkości, o jaki mi chodzi :D
      Jestem pewny, że jak poznasz dziewczynę Eryka to też będziesz chciała ją przytulić, bo jest taka słodka :D
      Eryk jest mój i nie dam go nawet pościskać :D
      Jeśli napiszę ten rozdział w nocy, to go wrzucę specjalnie dla Ciebie, ale przyznam szczerze - nie napisałem ani jednego słowa od wczoraj :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. U babci byłam ;-; ona nie potrzebuje internetu... Kitsune bez neta? Będziesz biegał :D Chociaż coś!
      Niech będzie tylko słodko, ok? xd
      Ale jak mam ją polubić, kiedy Eryk jest mój? Kitsune, a on mi zabiera :'c A właśnie, ja nie pytam czy mogę, ja porywam <3 Muhahhahah! I oddam w Czwartek! Jedzie ze mną na wycieczkę :3
      Dasz radę napisać w nocy? *marzy sobie* ale nienienienie! Pod rzadnym pozorem nie pisz na siłę i idź spać! Bo nie chcę Cię wymęczyć ;-; Ale przyznam, że byłoby miło *-*

      Wegi

      Usuń
    3. Nie jestem jeszcze zmęczony, a kto wie jaki to będzie tydzień, więc trzeba korzystać :D
      Poza tym sam chcę tego cukru :P
      Mówiłem już, że kocham Eryka i go nie oddam. Nikomu :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Ale ja też go kocham!! Będę o niego walczyć! :'c

      Wegi

      Usuń
    5. Poddaj się. Nie masz ze mną żadnych szans :P Jestem starszy, bardziej doświadczony i wszystkie argumenty przemawiają za tym, że mam rację :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Weeegi! Jak mogłaś napisać, że dziadek ma +2 do sympatycznosci? :o Nie daj się omamic Kitsune. Pamiętaj, że dziadek to zło ;-; Bo się zaczynam czuć osamotniona w mojej nienawiści do niego...

      Ruu

      Usuń
    7. Kitsune, mój drogi, nie prowokuj mnie! Nie wiem w co pogrywasz, ale mi ciśnienie podskoczyło! Eryk nie jest twój! Jesteś w pewnym sensie jego tatą ;-; Nie możesz mieć go dla siebie! Przecież musi mieć żonę! Na przykład mnie :3
      Ruu, ja nie wiem, co Kitsune sobie myśli ale to mi się nie podoba! Zawsze pisał, że jest słodki i uroczy a to taki lis! Nieustępliwy i się nie dzieli! No ładnie! I jeszcze zmusza do polubienia dziadka! Ale nie martw się, zostało skunksowi jeszcze 98 punktów na minusie.

      Oburzona Wegi

      Usuń
    8. #lubięCięprowokować :D
      Wybacz Wegi, ale pisałem do 3 rano i na 10 stronie poległem. Nie ma zakończenia, więc nie wrzucę tego przed 11.00. Poza tym muszę jeszcze dopisać pewne rzeczy, bo nad ranem mnie olśniło, że mógłbym nieco podkręcić atmosferę :P
      Nie jestem tatusiem Eryka, a kimś o wiele, wiele bliższym :D My się kochamy. W miłości i na wojnie nie ma zmiłuj :D Nie będę się dzielić, bo jestem zaborczy. I nie musi mieć żony. Ja mu wystarczę. Dobrze gotuję, jestem troskliwy, SŁODKI, UROCZY. Same zalety :D Zagarniam go dla siebie i koniec.

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. jaaaram się że Eryk cały czas chodzi w garniaaaaku <3 w ogóle taka kochaniutka ta para :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się jaram, że jeszcze nie przeczytałaś do końca :D To dopiero będzie niespodzianka :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Olać chronologię! Lecim od końca!
    O MATKO! Matko, matko, matko... To było... Owww <3 Ja umarłam. Rozpłynęłam się. To jakie dźwięki z siebie wydaję jest nie do opisanie. To było tak bardzo Kawaii! Naprawdę straciłam zdolność składania w miarę logicznych i zróżnicowanych zdań przez tę końcówkę. Serio ona rozkochała mnie w sobie <3 Ale Simona dalej nie lubię. Nie. Nie wybaczę mu tak łatwo.
    Dobrze. Pojarałam się słodyczą teraz można lecieć od początku :D
    Dziadziunio bardzo miło mnie zaskoczył. W końcu dotarło do niego, że robił źle. Jestem z niego dumna. Oczywiście nie na tyle aby mu wybaczyć no, ale jednak. Chyba nigdy nie wybaczę mu pobicia Erysia.
    Bardzo lubię panią okulistkę! Wydaje się być naprawdę spoko babką. I bardzo pozytywną! Plus to że Książę wydaje się ją lubić... To dobrze o niej świadczy. Tak zauważyłam, że póki co każda postać, którą Eryś polubił była ok. Ma on intuicję jak widać nie tylko do cyferek. A niby się na ludziach nie zna. Phi!
    To na festynie... Urzekło mnie swoją prostotą. Było to naprawdę nieskomplikowane, ale wyszło zarąbiści. Oczywiście Simon psuja i swoim zboczeniem wszystko zepsuł, ale niech mu będzie. Nie opierniczę, ale żeby mi to było ostatni raz! Nie wolno napastować Erysia, bo później będziesz się darł, że chciałeś lekko, ale Eryś to Eryś i go nie przegadasz. Czasem mam wrażenie, że Książę jest jak dres xD Nie wiem czemu. Nie pytaj! Mam takie dziwne skojarzenia xD
    Co Eryś (muszę mu koniecznie jeszcze ze dwie ksywki wymyślić, bo się kurde powtarzam) ma do tostów? Ja wiem, że one zawsze spoko, ale kurde. On je tylko to właściwie. Że mięsa nie lubi to ok, zdarza się, ale żeby jajecznicy nie lubić? Ona ze wszystkim jest przecież dobra! Mam wrażenie, że u niego to "nie lubię" oznacza "nie wiem jak smakuje i wolę nie próbować". Tak jak to jest z małym dzieckiem. W sumie on to jest takie małe upierdliwe dziecko. Ale i tak go uwielbiam.
    Coraz bardziej czekam na ten bal i konfrontację Erysia z rodzinką. Jeszcze ta koronacja! Tam to mam wrażenie, że będzie się dziać!
    Do następnego!
    Papa!
    AsiaAri <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, zaskoczył mnie stary książe tą swoją decyzją o zwolnieniu służby, Simon zauważył rzeczy Ericka miły gest ale to Erick by został ukarany...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    wspaniale, zaskoczył mnie stary książę tą swoją decyzją o zwolnieniu służby, Simon zauważył rzeczy Ericka miły gest ale to Erick by został ukarany...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń