„Humory księcia”
Simon
Budzę się zbyt
wcześnie... Za oknem jest jeszcze szaro. Spoglądam na Eryka,
szczelnie obwiniętego kołdrą i kocem. We śnie wygląda bardzo
spokojnie, nawet z przezroczystą skórą i mocno podkrążonymi
oczami. Za dużo pracuje i bardzo źle sypia, przez co jest mu nieustannie zimno. Do tego bieganie i brak
jedzenia... Chciałbym z nim zostać, obudzić pocałunkami, ale nie
mogę. Pewne rzeczy muszą się zmienić już dzisiaj...
Staram się zachowywać
bardzo cicho, bo książę ma niesamowicie lekki sen. W nocy budził
się kilkanaście razy z powodu wiatru i burzy. Zakradam się do
drzwi, które bezszelestnie za sobą zamykam i wracam do siebie Dochodzi 5:00 rano. Muszę koniecznie porozmawiać ze starym
księciem, zanim wyjedzie, ale tak, żeby Eryk nie widział.
Książę miał chyba podobne plany, bo dzwoni do mnie, gdy wychodzę
spod prysznica.
- Simon, nie śpisz
już? Musimy porozmawiać. - Zaraz będę, wasza wysokość - cieszę się z takie obrotu sytuacji.
- Przyjdź do mnie - proponuje mi.
Rozłączam się i szybko
ubieram. Pokoje dziadka znajduje się po drugiej stornie
rezydencji. Cicho pukam do drzwi.
- Wejdź, proszę.
- Dzień dobry, wasza
wysokość – witam się z mężczyzną, który siedzi w fotelu i
pije poranną kawę.
- Usiądź.
Napijesz się ze mną, prawda? - sięga po dzbanek i filiżankę.
- Bardzo chętnie.
Język mnie świerzbi, aby powiedzieć o moich ostatnich odkryciach, lecz wolę poczekać.
Język mnie świerzbi, aby powiedzieć o moich ostatnich odkryciach, lecz wolę poczekać.
- Wiadomo coś
nowego w spawie przesyłki dla Eryka? - pyta zmęczonym głosem.
- Zlokalizowaliśmy
kwiaciarnię. Zamówienia dokonała ta sama osoba, która podłożyła
bombę pod mój samochód. Płaciła gotówką. Kwiaciarnia nie ma
monitoringu. Sprzedawca potwierdził tylko, że była to młoda
kobieta w ciemnych okularach. Nic więcej nie wiemy.
- A Eryk?
- Książę Eryk nie
wyglądał na przejętego. Kazał asystentce wyrzucić
wieniec. Gdybym nie był obecny w pokoju, pewnie wcale byśmy o tym
nie wiedzieli - karcę zachowanie mojego podopiecznego.
- Cały Eryk. Zupełnie
nie przywiązuje uwagi do takich spraw. Dobrze, że z nim byłeś.
- Wasza wysokość...
Wszystko w porządku? - pytam, bo książę wydaje mi się bardziej zmęczony
i dużo starszy niż zazwyczaj. Nie umie ukryć, że się
czymś martwi.
- Na balu mój brat
ogłosi, że zrzeka się korony. Eryk jeszcze o tym nie wie. Boję
się jak zareaguje.
- Król naprawdę
zamierza abdykować?
- Tak. Pierwszego
sierpnia Alan zostanie królem.
- Dlaczego dopiero
pierwszego sierpnia? - pytam zaskoczony. - Czemu nie zrobi tego od
razu, na balu?
- Nie może. Pierwszy
sierpnia to oficjalna data wszystkich koronacji. Od pokoleń uznaje
się ją za wyjątkowo szczęśliwą. Nie możemy odejść od tej
tradycji.
- Rozumiem. Będę
uważał na księcia Eryka - obiecuję.
- Bardzo ci dziękuję,
chłopcze.
- To żaden problem - uśmiecham się.
- Po południu
zawieziesz Eryka do lekarza. Skarży się na oczy. Wiem, że
ostatnio znacznie bardziej go eksploatowałem, ale wiele spraw musi
zostać zakończonych jeszcze przed abdykacją. Możecie jechać
jego samochodem. Herby królewskie na limuzynie zwracają uwagę, a w obecnej sytuacji nie jest
nam to na rękę.
- Oczywiście, wasza
wysokość - przytakuję grzecznie.
- Eryk wydaje się zmęczony, dlatego nie będziemy go więcej męczyć
bieganiem. Ostatnio nie wygląda najlepiej.
- To prawda. Właśnie
o tym chciałem z waszą wysokością porozmawiać - wreszcie przechodzimy do rzeczy.
Książę odstawia
filiżankę na stolik i wpatruje się we mnie z zainteresowaniem.
- Dowiedziałeś się
czegoś istotnego?
- Odkryłem, dlaczego
książę nie je.
- Naprawdę? Powiedz
mi. Tak się o niego martwiłem - dziadek wydaje się bardzo przejęty.
- Przykro mi to mówić,
wasza wysokość, lecz kucharka celowo przesala jego posiłki, przez
co są niejadalne.
- Jak długo to
trwa?! Czemu Eryk nic mi nie powiedział? - wpada w gniew.
- Nie wiem, wasza
wysokość. Dowiedziałem się dopiero wczoraj. Chciałem od razu
o tym powiedzieć, ale nie mogłem zostawić księcia samego. A
potem przyszedł wieniec... W każdym razie to tłumaczyłoby
dlaczego unika jedzenia jak ognia.
- Każę ją
natychmiast zwolnić. Albo nie. Wszystkich każę zwolnić! Do czego
to doszło! W moim własnym domu! - dziadek jest mocno
zirytowany. Wyciąga telefon i woła swojego asystenta, który
pojawia się po chwili w pokoju.
- Zwolnij całą służbę
zatrudnioną w domu i zatrudnij nowe osoby. Natychmiast! - wydaje dyspozycje.
- Tak jest, wasza
wysokość - młody mężczyzna jest nieco zdezorientowany, lecz posłusznie wykonuje polecenie.
- Mam dziś kilka ważnych spotkań. Poradzicie sobie
sami? Przypilnujesz, żeby zjadł śniadanie? - pyta z troską.
- Tak, proszę się nie
martwić.
- Nie budź go. Niech
trochę pośpi. Przed wyjazdem musi dokończyć dwa najważniejsze
raporty. Będzie wiedział które.
- Dobrze, przekażę
mu.
- Przejdziesz się ze
mną do samochodu? Już jestem spóźniony - spogląda na zegarek.
Podnoszę się z fotela.
Na biurku starego księcia dostrzegam pokaźny plik płyt CD oraz
znajomo wyglądający odtwarzacz. Skąd się tu wzięły? Przecież
należą do Eryka... Mężczyzna od razu to zauważa na co patrzę, ale nie
komentuje tego choćby słowem.
- Podam w klinice twój
numer telefonu. Lekarz zadzwoni do ciebie, aby ustalić
godzinę wizyty. I jeszcze jedno - spogląda na mnie znacząco. - Żadnego wychodzenia z domu bez
potrzeby. Nie zabieraj go nigdzie indziej, tylko do kliniki,
rozumiesz? To zbyt niebezpieczne. Nie możemy ryzykować. Wrócę
późno w nocy, więc nie czekajcie na mnie z kolacją.
Gdy samochód odjeżdża,
wracam do pokoju księcia i zabieram iPoda. Przyglądam mu się
przez chwilę, po czym chowam go do kieszeni marynarki.
Na dole słychać głosy
niezadowolonych pracowników, którzy właśnie zostali zwolnieni.
Jak na tak wczesną porę robią bardzo dużo hałasu. Wracam na górę, do
pokoju Eryka, który siedzi na łóżku i przeciera zaspane oczy.
- Simon... Zaraz się
przebiorę – wygląda tak rozkosznie.
- Nie musisz.
Rozmawiałem z twoim dziadkiem. Nie będziemy już biegać rano.
- Dzięki Bogu – wzdycha z ulgą i kładzie się na poduszce.
- Aż tak bardzo nie
lubisz ze mną biegać? - pytam, udając obrażonego.
- Uwielbiam. Zawsze o
tym marzyłem - drwi, tuląc się poduszki.
Siadam obok niego na
łóżku i sięgam po krople.
- Nie musisz tego
robić. Sam sobie poradzę.
- Wiem – pochylam się
nad nim. Oczy rzeczywiście muszą go boleć. Są mono podrażnione
od wielogodzinnych maratonów ślęczenia nad dokumentami. Mimo to
pozwala mi się sobą zająć. Grzeczny chłopiec. Przesuwam
kciukiem po ciemnej obwódce.
- Dziadek powiedział,
że po południu mam cię zabrać do okulisty.
- Dziękuję –
odpowiada cicho.
- Powiedział też, że
mamy jechać twoim samochodem. Do tego czasu masz dokończyć
raporty.
- Zaraz się nimi
zajmę - przeciąga się, niechętnie spoglądając w stronę piętrzącego się stosu papierów.
- Jeszcze wcześnie. Możesz zostać w łóżku, jeśli chcesz.
- Jeszcze wcześnie. Możesz zostać w łóżku, jeśli chcesz.
- Widziałeś
ile tego jest? Lepiej sprawdzić wszystko kilka razy. Jeśli się
pomylę w obliczeniach, przepadną miliony dolarów. I co im wtedy
powiem?
- Prawdę, że byłeś
zmęczony.
- Bardzo zabawne - prycha złośliwie.
- To może
zrehabilituję się śniadaniem do łóżka? - uśmiecham się.
- Nie jestem głodny –
od razu broni się przed jedzeniem.
- Spokojnie, ja będę
gotować.
- Ty? - dziwi się,
unosząc jasne brwi.
- Twój dziadek zwolnił
kucharkę.
- Powiedziałeś mu?! -
krzyczy na mnie.
- Powiedziałem. Nie
możesz przymierać głodem – bronię swojej decyzji.
- To nie twoja sprawa!
- Znowu jesteś
niezadowolony? - z niedowierzaniem kręcę głową.
- A z czego mam się
cieszyć? - odwraca się ode mnie. - Nie umiesz dochować tajemnicy!
- Spójrz na mnie –
proszę.
Ignoruje mnie, więc
muszę inaczej to rozegrać. Sięgam po jego dłoń, w którą
wkładam zabrany z pokoju starego księcia odtwarzacz.
- Skąd go masz? - pyta
zdziwiony, zaciskając na nim palce.
- Znalazłem.
Eryk przytula go do
siebie, jakby był bezcenny. Wiedziałem, że się ucieszy. Jednak
po chwili jego oczy znowu robią się smutne i oddaje mi iPoda.
- Nie chcesz go?
- Odłóż go tam,
gdzie był. Nie chcę mieć problemów.
- W takim razie wraca
do mojej kieszeni. Oddam go tylko tobie – uśmiecham się do niego i całuję w
policzek.
Im dłużej go znam, to
bardziej nienawidzę tego smutnego spojrzenia.
- Więc na co masz
ochotę? Robię świetną jajecznicę, albo naleśniki, albo...
- Poproszę tosta –
przerywa mi Eryk.
- Nie dostaniesz tosta.
- W takim razie nie
jestem głodny.
- Jesteś. Udowodnię
ci, że jesteś – podrywam się z łóżka i biorę księcia na ręce. Chociaż bardzo się wyrywa, to nie pozwalam mu
uciec. Zanoszę go do kuchni i sadzam na krześle. Jest wściekły.
- Zostań tu, w
przeciwnym wypadku naprawdę się zdenerwuję – proszę słodkim
głosem. Nastawiam wodę na herbatę i otwieram lodówkę. Nie wiem
co lubi... To może być problem. Decyduję się na jajecznicę,
którą przygotowuję w ekspresowym tempie. Nakładam na talerze i
podsuwam mu parujące jedzenie. Nawet na nie nie patrzy.
- Jedz.
- Nie lubię
jajecznicy - marudzi.
- Dla mnie zrobisz
wyjątek.
- Nie zrobię! -
zeskakuje z krzesła i ucieka do swojego pokoju. Czuję się bezsilny wobec jego humorów... Kończę śniadanie i wkładam chleb do
tostera. Niech mu będzie...
Gdy przynoszę tacę na
górę, Eryk jest już ubrany i pracuje przy stole w swoim pokoju.
Odsuwam komputer, na co reaguje kolejnym wybuchem złości.
- Nie ruszaj!
- Zjedz tosta –
patrzy na mnie podejrzliwym wzrokiem. Celowo posmarowałem go grubą
warstwą masła orzechowego. Uśmiecham się, gdy odgryza niewielki
kawałek.
- Dobre? - upewniam
się.
- Tak, dziękuję.
Rozsiadam się wygodnie
na jego łóżku, skąd mam najlepszy widok. Uwielbiam obserwować
jak pracuje. Zawsze jest maksymalnie skoncentrowany. Zakłada za
ucho zabłąkane kosmyki włosów, rozchyla różowe wargi...
Piękny...
Po kilku godzinach
przychodzi Jane, więc Eryk przenosi się do biblioteki. Dziewczyna
przynosi mu korespondencję, pośród której jest niewielka paczka.
Chcę ją otworzyć, ale powstrzymuje mnie.
- Zostaw, to moje zamówienie.
- Jesteś tego pewny? - na opakowaniu widnieje tylko tajemnicze imię
i nazwisko nadawcy oraz imię Eryka.
- Tak. Czekałem na to
– zabiera mi paczkę i od razu odpakowuje. Podchodzę bliżej,
zainteresowany zawartością. Chłopak jest bardzo zręczny. Wyjmuje
dwa niewielkie, aksamitne pudełeczka. Jedno jest różowe, a drugie
niebieskie.
- To biżuteria? - nie kryję zaskoczenia.
- Tak – jego tajemnice i zwięzłe odpowiedzi doprowadzają mnie do szału. Wie, że zżera mnie
ciekawość, więc celowo nie otwiera i nie pokazuje mi zawartości. Niebieskie chowa do
kieszeni marynarki, a różowe bierze do ręki i wstaje od stołu.
Wychodzi z biblioteki i kieruje się w stronę biurka, przy którym
pracuje Jane.
- Czy mogę w czymś
pomóc, wasza wysokość? - pyta go z nieśmiałym uśmiechem. Eryk
podchodzi bliżej dziewczyny i podaje jej pudełko.
- To dla ciebie, Jane –
uśmiecha się lekko – dziękuję za wszystko, co dla mnie robisz.
- Wasza wysokość...
Ja nie... Praca dla ciebie to czysta przyjemność... Ja... - asystentka mocno się rumieni.
- Proszę – nalega
Eryk. Drżącą dłonią odbiera od niego prezent i z
zaciekawieniem spogląda do środka.
- Ojej... Książę
Eryku... Ja nie mogę tego przyjąć... - Jane spogląda raz na
Eryka, to znowu na zawartość pudełka.
- Możesz. Sprawisz mi
tym wielką przyjemność. Pozwolisz, że ci pomogę? - ofiarowuje
si.
- Dziękuję – chłopak wyciąga bransoletkę. Dopiero gdy zapina
ją na drobnym nadgarstku kobiety dostrzegam, że jest to delikatny złoty
łańcuszek z różyczką. - Jest piękna, książę.
- Cieszę się, że ci
się podoba - jasnowłosy całuje ją w rękę.
Jane obserwuje swój
nadgarstek. Zawieszka bardzo się mieni. Na pierwszy rzut oka widzę,
że różyczka zrobiona jest z drobnych rubinów i diamentów. Czuję bolesne ukłucie zazdrości. Nie podoba
mi się, że dotyka jej w taki sposób. Jest mój... Te
usta powinny dotykać tylko mojej skóry.
Dziewczyna kończy pracę
i wraca do domu, uśmiechnięta jak nigdy dotąd.
- A drugie pudełeczko?
- dopytuję księcia o tajemniczą zawartość, ukrytą w jego
kieszeni.
- Jest dla mojej
dziewczyny.
- Nie wiedziałem, że
masz dziewczynę – tym razem to ja z niego kpię. - Skąd się wzięła?
- To nie twoja sprawa –
odcina się ostro.
- Kiedy ją
poznam?
- Jutro – Eryk jest z
siebie bardzo zadowolony. Wie, że mnie zirytował.
Spoglądam na zegarek.
Powinien zjeść obiad, bo niedługo wychodzimy. Podchodzę bliżej
i ciągnę go za rękę do kuchni, gdzie pracuje już nowa kucharka.
- Wasza wysokość –
kłania się Erykowi – w czym mogę pomóc? -
Sprawia miłe wrażenie. Jest starsza od poprzedniczki, ale jej oczy
uśmiechają się ciepło i serdecznie.
- Książę musi zjeść
obiad – podpowiadam.
- Na co masz ochotę,
książę Eryku? Zaraz coś przygotuję i podam w jadalni.
- Mogę zostać tutaj?
- prośba srebrnookiego zaskakuje kobietę.
- Jeśli masz ochotę.
To mój pierwszy dzień pracy. Poprzedniczka nie zostawiła mi
żadnych wskazówek. Nie wiem co przygotować. Może pieczeń? -
pyta nieco zdenerwowana.
- Nie lubię mięsa, wolałbym tosta - mogłem się tego spodziewać...
- Nie licz na to! –
krzyczę na niego, ale jestem ignorowany.
- Proszę go nie
słuchać. Mogę dostać tosta? - uśmiecha się do kucharki.
- Oczywiście, książę.
Dostaniesz co tylko zechcesz - kobieta pośpiesznie bierze się do pracy.
Eryk rozsiada się wygodnie, pokazując mi język za plecami kucharki.
Eryk rozsiada się wygodnie, pokazując mi język za plecami kucharki.
Kobieta rozpieszcza go jak tylko może, co nie jest trudne, przy tak niewielkich wymaganiach.
Późnym popołudniem kończy
raporty. Pociera oczy i coraz częściej
zdejmuje okulary, co oznacza, że jest już bardzo zmęczony.
- Skończyłeś? -
pytam, gdy odchyla głowę do tyłu i przymyka powieki.
- Tak, możemy jechać.
Pójdziesz po samochód?
- Którym chcesz
jechać? - pytam, licząc na to, że pozwoli mi wybrać.
- Wszystko mi jedno.
Spotkamy się za chwilę, dobrze? Muszę odłożyć pudełko z
prezentem dla mojej dziewczyny. Nie chcę go zgubić.
Okulistka przyjmuje w
prywatnej klinice po drugiej stronie miasta. GPS bez problemu
wskazuje mi drogę do dużego, niepozornego budynku, na samym końcu
ulicy. Parkuję samochód jak najbliżej wejścia i spoglądam na
śpiącego księcia. Niestety, muszę go obudzić. Wyciągam rękę
i dotykam miękkiego policzka. Eryk lekko mruży oczy.
- Jesteśmy na miejscu - informuję go.
- Chyba zasnąłem – niechętnie otwiera zmęczone oczy i rozgląda się po okolicy.
- Wiem, że jesteś wykończony, ale to nie potrwa długo.
- I tu się mylisz –
bez entuzjazmu wychodzi z auta.
Lekarka Eryka jest
energiczną kobietą w średnim wieku. Od razu porywa go w swoje
ręce, a mi każe siedzieć w poczekalni.Nie wiem co mu robi, ale trwa to nadzwyczaj długo. Dopiero po ponad dwóch godzinach wypuszcza chłopaka z gabinetu. Zdążyłem się mocno stęsknić za jego widokiem.
Jeśli kiedykolwiek wcześnie uważałem, że Eryk jest
słodki i piękny, to w tej chwili zupełnie straciłem dla niego
głowę. Ma włosy związane z tyłu gumką, co uwydatnia jego
szczupłe kości policzkowe. Jest bez marynarki i krawata. Wygląda
tak zwyczajne, a jednocześnie nie sposób oderwać od niego
wzrok.
- I pamiętaj, ogranicz
czytanie, bo inaczej ból będzie się nasilał, rozumiesz? - grozi mu palcem, wciskając w rękę papierową torbę pełną
kropli do oczu. - Nie zapominaj o nich!
- Dziękuję, pani
doktor - uśmiecha się do kobiety.
- Nie tak szybko – woła za nim, wkładając mu do buzi lizaka.
- Nie jestem już
dzieckiem – książę oburza się na jej zachowaniem.
- Dla mnie zawsze nim
będziesz – śmieje się, ściskając go na pożegnanie. - No
idź już, bo twoja niania się niecierpliwi. Widzimy się w
przyszłym miesiącu, tak?
- Tak. Do zobaczenia - macha jej na pożegnanie.
Otwierając samochód nie
mogę przestać się na niego gapić, bo chyba inaczej nie można
tego nazwać. Tymczasem Eryk odkłada na tylne siedzenie
marynarkę, krawat i torbę z lekami. Wyciąga z kieszeni
okulary i zakłada wysoko na włosy. Obraca twarz w moją
stronę, przesuwając luźne kosmyki za ucho. Serce bije mi o dużo za
szybko...
- Jedziemy? - pyta
zdziwiony, gdy nie odpalam silnika.
- Jedziemy –
potwierdzam, z trudem odwracając od niego wzrok. - Co
powiedziała lekarka?
- Nic, czego wcześniej
nie wiedziałem – odpowiada cicho, przyglądając się
czerwonej kulce, którą kazała mu zjeść.
- Widzę, że byłeś
grzeczny – śmieję się z niego.
- Za to ciebie nazwała
nianią. Który z nas ma gorzej?
- Mogę być twoją
nianią - droczę się z nim.
- Nie potrzebuję
niani.
- A kogo potrzebujesz?
- Nikogo – pada
natychmiastowa odpowiedź.
- Nawet mnie? - udaję niepocieszonego.
- Zwłaszcza ciebie.
Uśmiecham się do niego i zabieram lizaka, którego od razu wkładam do buzi. Chłopak zupełnie się tym nie przejął. Zamyślony, wpatruje się w widoki za oknem. Przejeżdżamy
przez centrum miasta. Z oddali widać diabelski młyn, który obraca
się powoli, oświetlony kolorowymi lampkami.
- Zobacz – zwracam
jego uwagę na stragany w oddali – czy to nie dzisiaj
zaczyna się festyn?
- Festyn? Być może –
widzę jak ukradkiem spogląda we wskazanym przeze mnie kierunku.
- Nie powiesz mi, że
nie lubisz festynu na przywitanie
lata.
- Nie wiem Simon, nigdy
tam nie byłem - wyznaje szczerze.
- Nie byłeś na
festynie?! - dziwię się. – Przecież to coroczna tradycja.
- Może dla ciebie –
opiera dłoń na szybie, zupełnie jakby chciał dotknąć karuzeli. - Zanim wyjechałem za granicę, pochłaniały mnie inne rzeczy, a teraz nie wolno mi wychodzić z
domu.
- Chcesz się przyjrzeć
z bliska? - gwałtownie skręcam w prawo, zostawiając za sobą
trąbiących kierowców.
- Nie musisz tego
robić - odwraca się w moją stronę.
- Ale chcę.
Nie powinienem, wiem, ale żal mi dzieciaka. Nigdy nie spotyka go nic miłego,
więc ten jeden raz...
Podjeżdżam na parking i
zatrzymuję samochód. Tak jak się tego spodziewałem, nie wysiada.
- Na co czekasz? – popędzam go. - Nie chcesz obejrzeć straganów?
- Bardzo chcę,
ale wiesz, że mi nie wolno. Jeśli dziadek się dowie, będziesz
mieć poważne kłopoty.
- Powiesz mu? - mierzę go podejrzliwym spojrzeniem.
- Nie.
- Ja też nie. Wysiadaj. Szkoda
czasu – odpinam pasy i obserwuję jak bierze ze mnie przykład. Razem z Alanem
spędzaliśmy na festynie każdy pierwszy dzień lata, czekając do
północy na fajerwerki, a on nigdy tu nie był... To przykre.
- Nie oddalaj się ode
mnie - proszę.
- Dobrze - przytakuje mi cicho.
Podchodzę do niego
bliżej i ściągam mu okulary z włosów, które chowam do kieszeni
marynarki. Odpinam też spinki od mankietów jego białej koszuli i
podciągam rękawy, by wyglądał jak zwykły chłopak, a nie
książę. Gdy chce ściągnąć gumkę z włosów, powstrzymuję
go.
- Nie. Tak jest lepiej.
Wyglądasz inaczej.
- Jak chcesz – nieśmiało się rumieni.
To niesamowite uczucie
widzieć jak podekscytowany rozgląda się poznając zupełnie nowe
rzeczy, których nigdy wcześniej nie widział. Pierwszy raz
dostrzegam krzywdę, jaka go spotyka. Pozbawiony dzieciństwa, normalnego życia. Na co dzień może i obraca
milionami dolarów, ale nie zmienia to faktu, że jest więźniem
własnych zdolności i ponurego pokoju, w którym każą mu przesiadywać.
Staram się nie spuszczać z niego wzroku, by nie zgubił się w tłumie, a jednocześnie pozwalam cieszyć wolnością, by na własną rękę odkrywał to, co go interesuje.
- Chcesz watę cukrową
albo jabłko w karmelu? - proponuję mu słodkości.
- Nie, dziękuję – jak zawsze chętny do jedzenia...
- Czyli chcesz –
ciągnę go za sobą. - To mi przypomina smak dzieciństwa. Jeśli nie zjesz jabłka w karmelu,
wracamy do samochodu – szantażuję księcia, który posyła mi
smutne spojrzenie. Odgryza mały kawałek, a potem kolejny, ale widać, że nie sprawia mu to radości.
- Nie zjem więcej –
wyrzuca połowę do kosza – możemy już wracać –
odwraca się w kierunku, z którego przyszliśmy. Robi mi się
przykro.
- Nie chcesz się
przejechać diabelskim młynem? Z góry widać całe miasto... - kuszę go.
- Możemy? Ale powiedziałeś, że...
- Zmieniłem zdanie - Eryk
uśmiecha się zachwycony, a ja rozpuszczam się od żaru srebrnych skierek, które tak bardzo pragnąłem zobaczyć.
- Przecież to największa atrakcja. Nie będę cię jej pozbawiał, skoro nigdy wcześniej tu nie byłeś.
- Przejażdżka
trwa pół godziny. Jeśli dziadek wróci... - ewidentnie boi się swojego opiekuna.
- Dziadek wróci bardzo
późno. Nie przejmuj się nim.
Gdy drzwi od wagonika
zostają zamknięte, książę siada przy oknie. Cały czas uśmiecha się zachwycony. Światła odbijają się w jego oczach. Tak niewiele trzeba, by
był szczęśliwy...
- Simon, zobacz jaki
piękny widok! - woła zadowolony, gdy nasz wagonik znajduje
się na samej górze.
- Bardzo piękny... -
mruczę cicho w odpowiedzi. - Spójrz, tam jest dom – siadam obok
niego i pokazuję mu maleńki punkcik w oddali.
- Nie widzę bez
okularów – skarży się. – Możesz mi je oddać na chwilę? -
prosi, odwracając twarz w moją stronę.
Jego bliskość i te srebrne, roześmiane oczy powodują, że obejmuję jego
twarz dłońmi, by bliżej się im przyjrzeć. Mam wrażenie, że
nawet na tle ciemnego nieba ich blask oślepia mnie do tego
stopnia, iż z trudem się w nie wpatruję. Przysuwam się bliżej i
całuję go.
- Simon... Co robisz...
Przestań... - próbuje mi się bezskutecznie wyrwać. Przez cały dzień wykazywałem się w stosunku do
niego cierpliwością, ale dłużej nie wytrzymam. Przyciągam go do
siebie i obejmuję ramionami. Staram się być delikatny, by go nie
wystraszyć, ale smak tych miękkich ust sprawia, że zbyt szybko zatracam się
w przyjemności. Pogłębiam pocałunek, wpijając się w jego wargi
i wymuszając, by wpuścił mój język do środka. Bezradnie zaciska palce na mojej marynarce.
- Simon... - ciężko
dyszy moje imię, przerywając pocałunek.
- Chodź tu – szepczę
mu do ucha i sadzam go sobie na kolanach. Spogląda mi w oczy
mieszanką pożądania i przerażenia. Mimo to prawą dłoń
przykłada do mojego policzka. Jest chłodniejsza niż moje
rozgrzane ciało i taka drobna... Ostrożnie wodzi opuszkami po skórze, jakby badał jej fakturę. Brakuje mu świadomości, jak to na mnie działa... Ostatkiem sił powstrzymuję się,
by nie zerwać z niego ubrania i nie posiąść tu i teraz.
- Nie rób tego –
prosi cicho, gdy próbuję rozpiąć guziki białej koszuli, w którą jest ubrany.
- Dlaczego nie?
- Po prostu nie... -
jego oddech drażni mój policzek.
- Pozwól mi –
nalegam, całując jego żuchwę.
Kolejny raz zaczynam
błądzić po jego klatce piersiowej, ale
chłopak zaciska dłonie na moich nadgarstkach.
- Proszę... Nie –
znam ten głos. W taki sam sposób wymawia słowo „proszę”, gdy
śnią mu się koszmary. Nie chcę go straszyć. Zamiast tego
zaczynam całować po smukłej szyi. Uwalniam ręce z jego uścisku i dla odmiany kładę płasko na swojej klatce piersiowej.
- Tak lepiej? - poddaję się jego dotykowi.
- Tak... - wzrok Eryka wydaje się zamglony.
- Teraz ty masz nade
mną władzę – szepczę ocierając się ustami o jego skórę. – Możesz zrobić ze mną co zechcesz.
- Wszystko co zechcę? - upewnia się.
- Wszystko...
- Wysiadamy! - podrywa się z moich kolan.
- Już? - żalę się.
- Przez ciebie
widziałem tylko połowę królestwa – skarży się.
- Ciesz się, że
widziałeś choć tyle. Równie dobrze mógłbym okazać się mniej
wspaniałomyślny i zapłacić za kolejny kurs.
- Już późno. Powinniśmy
wracać do domu – Eryk obejmuje się ramionami.
- Zimno ci?
- Trochę.
- Nie mogę zdjąć
marynarki, bo wszyscy zobaczą, że mam broń.
- Przecież wiem. Wracamy? Mam dosyć atrakcji jak na jeden dzień.
- Jasne.
Resztę drogi do domu
pokonujemy w milczeniu. Parkuję samochód przed głównym wejściem do pałacu.
- Idź do środka i
poczekaj na mnie. W garażu jest zimno.
- Dobrze. Będę w swoim pokoju.
Gdy odprowadziłem samochód,
pod bramę podjechała limuzyna starego księcia. Mężczyzna woła mnie do
siebie i zmusza do wspólnego zjedzenia kolacji oraz wypicia wina,
które otrzymał w prezencie. Dostaję też wiadomość od Alana, że
koniecznie musimy porozmawiać przez telefon. Książę obiecuje, że zadzwoni
do mnie, jak tylko skończy się spotkanie z ambasadorem.
Zanim docieram do
swojego pokoju, nie umiem odmówić sobie przyjemności ponownego
ujrzenia mojego ulubieńca. Otwieram drzwi i zakradam się do jego sypialni.
Otulam śpiącego Eryka kocem. Od razu się obudził.
- Simon... Dziękuję
za dzisiaj... Już dawno tak dobrze się nie bawiłem - wydaje się zadowolony. Cieszy mnie to.
- Śpij książę.
Jesteś zmęczony – głaszczę go po jasnych włosach.
- Możesz mi mówić po
imieniu, jeśli chcesz – szepcze sennym głosem.
- Dla mnie już zawsze
będziesz moim księciem - uśmiecham się widząc, jak spokojnie zasypia. Mój książę... Tylko mój...
Nie wierzę. >\\\\<
OdpowiedzUsuńNie wiem od czego zacząć ,dobra po kolei.
Dziadek mi zaimponował i ogólnie to było kochane co zrobił. Spodziewałam się innej reakcji a on tak po prostu zwolnił służbę bo ci przesalali jedzonko jego(ukochanego) wnuka.
Dziadek punktuje!
A Simon...cud,miód i miłość.
Uwielbiam perspektywę Simona bo on jest typem faceta którego uwielbiam! I te jego myśli o Eryku i to że sprawił mu tyle radości moje kokoro doki doki. Bardzo doki doki.
I właśnie zauważyłam różnice w ich relacjach. Wróci. Różnice w Eryku stał się jakiś taki ludzki(?xD) trudno określić!
Kitsune szalejesz!
Aż mi cieplej.
Ale to znaczy tylko jedno.
Szykujesz coś złego.
P.s
Czekam aż Simonowi skończy się cierpliwość xD
Yagódko, jak Ty mnie dobrze znasz :D Tak, szykuję coś specjalnego, już w przyszłym tygodniu :D Oj będzie się działo, bo Simon straci kontrolę :D
UsuńI w końcu dziadek przeżył rozdział bez zabijania :D Dziadku, jestem z ciebie dumny :)
Twój Kitsune
Teraz kitsuniu powiedz mi jedno.
UsuńJak bardzo straci kontrolę?
(Dziadek to spoko ziom jest tylko dupek troszkę xD)
Totalnie ją straci. Chyba oznaczę to jako +18 :D Może być? Masz tyle, Yagódko? :)
UsuńTwój Kitsune
Tyle cukru na raz *-* Jak zachoruję na cukrzyce, będziesz musiał wziąć za to odpowiedzialność! :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czytało. Myślałam, że jestem w połowie a tu się okazało, że to koniec.
Dobrze, że dziad zwolnił służbę, bo biedny Eryk w końcu by padł z głodu. I jeszcze Simon zakosił skunksowi ipoda księcia! To miłość, mówię Ci ;)
Jane w tym rozdziale zaskakująco mnie nie zdenerwowała. Wręcz przeciwnie, poczułam do niej jakąś niewielką część sympatii. Ale nadal mam się na baczności i ją obserwuję :D I to drugie pudełko dla dziewczyny... *Ruu włącza część mózgu zarezerwowaną dla teorii spiskowych* HEEEEJ! Czy to Simon jest dziewczyną Eryka? Bo to by w sumie pasowało. Pomijając fakt, że Simon jakby nie patrzeć jest mężczyzną... ale czy to istotne? :P
Polubiłam lekarkę! Po pierwsze, traktowała Eryka tak naturalnie. Nie sztywno jak niektórzy, ani nie z nienawiścią jak większość. Ma kobitka plusa! Po drugie, nazwała Simona niańką *-* Moja wyobraźnia podrzuciła mi obraz Simona siedzącego na takim dywaniku w samochodziki, naokoło niego pełno dzieciaków krzyczących - "Wujku Simonku, a pobawimy się w policjantów i złodziei?" Powiem Ci, czasami lubię moją wyobraźnię :D I po trzecie, dała Erykowi lizaka! To przeważyło szalę - po prostu ją uwielbiam.
Akcja na festynie była bardzo romantyczna, aż nabrałam ochoty na przejażdżkę na diabelskim młynie. Tylko samej tak głupio. Może Alan ze mną pójdzie? :D Myślisz, że się zgodzi? A jak nie, to Ciebie ze sobą zabieram :P
Ostatnia scena była urocza. Zaspany Eryk pozwalający, żeby Simon mówił mu po imieniu... ahh, moje serduszko mocniej zabiło *-* Ale przy ostatnich słowach się zatrzymało.
"Mój książę... Tylko mój..." - czy Simon to jakiś yandere?! Bo tak zabrzmiał. Jak się zamieni w Yuno i będzie biegał jak wariat, powtarzając w kółko "Eryk, Eryk, Eryk" - to chyba sobie krzywdę zrobię... Błagam powiedz, że Simon nie ma głęboko w środku ukrytej Yuno ;-;
Ruu
P.S - Brat czytał mi rozdział przez ramię, bo zrobiliśmy sobie maraton anime, i powiedział tylko - "Przez tego gościa mam ochotę na tosta" :D
UsuńBrat wie co dobre :D
UsuńPozdrawiam :)
Twój Kitsune
Że się tak wtrące.
UsuńTwój brat wie co za zbereźne rzeczy czytasz?
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Świetnie się czytało? A ja ledwo to napisałem... Potem poprawki się nie zapisały i musiałem zredagować jeszcze raz. Myślałem, że szału dostanę... Ale jakoś tam wyszło. Jesteś średnio zadowolony. Mogło być bardziej romantycznie. Ostatnio mam fazę na więcej cukru w cukrze, a to jest ledwo słodkie. No trudno, następnym razem będzie lepiej.
UsuńSimon nie jest dziewczyną Eryka. Przecież to facet. Ogarnij się Ruu. Niebieskie pudełeczko nie jest dla niego :P
Możesz zabrać Alana, ale po balu, ok? Wtedy jest cały Twój :)
Uwielbiam wesołe miasteczka. To moja wielka słabość, ale diabelski młyn jest nieco wolny... Podnieca mnie szybkość, więc jeśli wybierzesz coś ekstra, możemy jeździć cały dzień. I całą noc. Bez przerwy :)
Nie widziałem tego anime, więc nie wiem. Czy on oszaleje? Hmm... Zobaczymy :D
Twój Kitsune
Ruu ma zły wpływ na młodszego brata... :D Ale się porobiło :)
UsuńTwój Kitsune
Hej! Jestem bardzo dobrą starszą siostrą! Chodzę z nim grać w piłkę, gram w gry a jak był młodszy to pobiłam takiego smarka, co go prawie zabił! A to, że przy okazji jestem yaoistką co inna historia... :D Ale fakt faktem, wkurza go jak mu cały czas mówię o shipach :D
UsuńAl-ale jak to nie Simon? :c To musi być Simon...
Okej, to ja po balu wypożyczam Alana *-* Tylko wiesz, powiedz mu o tym, żeby potem nie był zaskoczony, jak jakaś blond wariatka zacznie go porywać :P
Wesołe miasteczka są świetne <3 Wolny, ale romantyczny! A trochę romantyczności też jest potrzebne :P Hmm, rollercoaster? Kiedyś byłam i było całkiem fajnie. I szybko :D Darłam się jak nie wiem, więc jeśli Ci to nie będzie przeszkadzało, możemy iść :D
Ja już się boję co się tam w Twojej lisiej główce za pomysły rodzą :)
Ruu
Mam takie pomysły, że aż strach. Do końca opowiadania zdążysz wszystkich pokochać i znienawidzić jeszcze kilka razy :D
UsuńTo nie Simon. To ktoś zupełnie inny :) Jakby to był Simon, byłoby nudno. Chociaż nie powiem, prędzej czy później doczeka się swojej szansy :)
Z czystej ciekawości - jak Twój brat zapatruje się na yaoi?
Twój Kitsune
Wszystkich poza dziadkiem! Go będę konsekwentnie nienawidzić do końca :D
UsuńKurczę, teraz mam mętlik w głowie. Bo z jednej strony chcę się jak najszybciej dowiedzieć kim jest ta dziewczyna, żeby wymyślić kiedy i jak ją zabić, a z drugiej... wolałabym żyć we świadomości, że Eryk ma w głowie tylko Simona. Te dylematy :D
Właśnie w tym problem, że się w ogóle nie zapatruje. Nie wiem w kogo on się wdał, ale wątpię, żeby kiedykolwiek polubił yaoi... Mimo że tak usilnie pracuję nad wciągnięciem go do tego świata. Raz nawet rzucił we mnie długopisem.
Widzisz, Kitsune? Jesteś wyjątkiem wśród facetów :P
Ruu
Więc będę konsekwentnie powtarzać - Ruu, zostaw brata w spokoju. Daj mu tosta jak chce, ale na tym koniec :D
UsuńDziewczyna Eryka pojawi się w kolejnym rozdziale, którego oczywiście jeszcze nie napisałem :D
Twój Kitsune
Nie jestem jego służąca. Niech sama sobie weźmie tosta -.-
UsuńW takim razie - życzę duuuzo weny! :D Mam nadzieje, że szybko Ci pójdzie z tym rozdziałem :)
Ruu
Lubie Twoje podejście Ruu :D Tak trzymaj :) Faceci do garów heheheh :P
UsuńTeż mam taką nadzieję. Nastawiam się z publikacją na jutro po południu, bo to też będzie długi rozdział (dobrze by było zabrać się za pisanie :D).
Twój Kitsune
Haha, Alana tez do kuchni zagonie. A co się będę? :D Zreszta ja się wole trzymać z dala od tego pomieszczenia. Za każdym razem jak próbuję coś ugotować coś wybucha, albo się rozlewa :P
UsuńKolejny długi rozdział? Czy to już gwiazdka? :)
Ruu
Nie, wczoraj był dla mnie bardzo ważny dzień :) 3 miesiące bloga. To jak rocznica :) Przez ten czas dużo się działo. Dlatego miało być romantycznie. Jeszcze będzie. Liczy się tylko miłość. Być może tego nie widać, ale wkładam dużo serca i uczuć w to co piszę. Dużo mi brakuje, bo to dopiero początek. Sceny nie są tak dopracowane jakbym chciał, przez co miłość nie kapie z każdego słowa, ale wyrobię się :) To kwestia wprawy.
UsuńJako tatuś ja mogę gotować, ale zmywać nie będę :D
Twój Kitsune
I dlaczego Ty nic nie powiedziałeś? Zaśpiewałabym Ci sto lat, kwiaty bym Ci kupiła... Ugh, no nic, spóźnione ale szczere - mam nadzieję, że spędzisz na tym blogu kolejne trzy miesiące, i następne trzy i następne, i następne :) Aż oboje będziemy starzy, pomarszczeni i zgredowaci :P
UsuńJak to mówią, praktyka czyni mistrza!
Mogę nawet zmywać! Serio, bylebym tylko nie musiała gotować... Ja nie wiem jak ja sobie poradzę w dorosłym życiu. Kuchnia to definitywnie pomieszczenie, które omijam szerokim łukiem.
Ruu
Kobiety chcą mi kwiaty kupować... Do czego to doszło :D Nie wiem jak Ty, ale ja tu jeszcze zostanę (chyba, że Królowa mi bloga skasuje). Uwielbiam blogować. Ta czerwień do mnie mówi :D Poza tym nigdy nie będę stary. Kupię sobie kremik, nawet taki pod oczy i zawsze będę piękny i młody duchem.
UsuńUwielbiam gotować, więc jakoś się dogadamy. Mogę też robić zakupy. Dorosłe życie jest super. Polecam :)
Twój Kitsune
Ale to tak tylko okazjonalnie, żebyś się nie przyzwyczaił :D
UsuńJeśli mnie stąd nie wygonisz, nie wyrzucisz, to ja też tu zostaję :)
To ja chodzę z Tobą na zakupy! Zakupy są świetne. Szczególnie jak się jedzenie kupuje, bo po takich sklepach z ciuchami średnio lubię chodzić, chyba, że po drodze zahaczam o księgarnię ^^
Ruu
A ja ciuchy też lubię (jak nawiedzony powtarza w myślach sklep Nike, sklep Nike, KOCHAM SKLEP NIKE :D). Książek papierowych już nie kupuję, ale to wiesz. Czasami mangi.
UsuńNie wiem czy chciałabyś pójść ze mną na zakupy spożywcze, bo zazwyczaj kupuję tony jedzenia. Dosłownie. A potem trzeba to przydźwigać. Wegańskie życie jest ciężkie. Dosłownie :D
Twój Kitsune
Mnie musi najść wena na buszowanie po sklepach z ciuchami :D A jak już najdzie... to biedni ludzie naokoło, bo biegam jak wariatka powtarzając - To ładne, o to też, a to wygląda, jakby ktoś na zwymiotował. W sumie... to nawet ładne te wymiociny... Biorę! :D
UsuńSpokojnie, jestem przyzwyczajona do dużych zakupów :D Ja nie dam rady? Ja nie dam? Patrz na te gumi żelki! *wskazuje na (brak) mięśni* :P
Pamiętasz, jak wczoraj planowałam ślub z Alanem? To dalej planuje, nie myśl sobie, że go porzuciłam :P tylko jednocześnie się okazało, że Isis, moja droga siostrzyczka, jest moją bratnią duszą i też mamy zamiar się hajtać :P I to wcale nie jest patologia :D Właśnie... a gdzie jest Isis? Nie było jej pod tym rozdziałem :c
Ruu
Serio? Ostatnio samych jabłek kupiłem 18 kg. Dasz radę tyle podnieść żelkami? :P A to tylko na tydzień...
UsuńNie wiem gdzie Isis przepadła. Też się zastanawiam. Wracaj Isis :D
Twój Kitsune
Ale, że co? Bo się chyba przesłyszałam, znaczy przewidziałam. 18 kg? W tydzień? Ale, że sam zjadłeś aż tyle? O.o Od dzisiaj mówię Ci - Kitsune-sensei :P
UsuńMam nadzieję, że nic jej nie zjadło :c Bo chyba się nie obraziła, na gg odpisuje... Zrobiłeś jej coś, Kitsune! Przyznaj się! :P
Ruu
Widzisz, mówiłem, że nie pójdziesz ze mną na zakupy :D
UsuńJa?! Niby co mogłem zrobić małej Isis? Lubię ją :D I czemu to zawsze ja jestem podejrzewany o najgorsze. Może sama ją wystraszyłaś opowieściami o ślubach :P Wstydź się Ruu.
Twój Kitsune
Po prostu jestem w lekkim szoku. Mogę z Tobą iść, ale Ty niesiesz siatki :D Jak na prawdziwego gentelmana przystało :P
UsuńBo jesteś przebiegłym lisem, ot dlaczego! :D A Ty zawsze mnie podejrzewasz! A ja przecież jestem taka niewinna i bezbronna. A kwestia ślubu wyszła z obu stron jak się okazało, że jesteśmy do siebie niepokojąco podobne :D
Ruu
Nie kupuję na siatki, a na skrzynki :P 18 kg to jedna skrzynka jabłek. Jonagoldy mają moc :D Musisz spróbować :D Niby jabłko, a trochę smakuje gruszką. Uwielbiam :)
UsuńTy mnie podejrzewałaś pierwsza, a byłem grzeczny :P
Twój Kitsune
Gruszki są pyszne *-* Dzisiaj zjadłam conajmniej z pięć a potem jeszcze się dobilam ciastem. Chyba będę gruba... ale przynajmniej szczęśliwa! :P
UsuńJa tylko grzecznie zasugerowałam, że to Twoja wina :P Ty nigdy nie jesteś grzeczny. Ja dobrze wiem, że cały czas knujesz, jak złamać nasze serduszka a te cukrowe rozdziały są tylko po to, żeby uśpić nasza czujność :D
Ruu
Nieprawda. Cukrowe rozdziały są po to, by było cukrowo. Ćwiczę przed Czekoladą :D
UsuńOd owoców nie utyjesz. Poza tym nie ocenia się innych po wyglądzie. To bardzo krzywdzące.
Twój Kitsune
Właśnie, kompletnie zapomniałam o czekoladzie *-* Coś czuje, ze to opowiadanie będzie jednym z moich ulubionych :D
UsuńNie oceniam po wyglądzie, nie jestem taka. Chodziło mi raczej o to, że zawsze jem, jem i jem, potem zdaje sobie sprawę ile zjadłam, obiecuję sobie, że to był ostatni raz, idę poćwiczyć, następnego dnia kupuje czekoladę :D
Ruu
To będzie bardzo gorące opowiadanie :D
UsuńJa też jem i jem. I wiesz co? Jem dalej :D Biegam, bo lubię i kiedy mam na to ochotę. Nie robię tego bo muszę, albo bo tak trzeba. Musisz spróbować. Nie ćwicz, bo musisz. Rób to dla przyjemności.
Twój Kitsune
Znowu mi złe myśli to głowy podsuwasz :P
UsuńŁączę dwa w jednym - ćwiczę, żeby lubię i żeby się lepiej czuć :)
Ruu
Uaaah~ jak słodko!
OdpowiedzUsuńDziadek nie zyskał w moich oczach :p Ja dobrze wiem, że on się jedynie popisywał przed Simonem!
Eryk poddaje się Simonowi <3 I ten diabelski młyn~ jak romantycznie <3
No i jednym to mnie powaliłeś...Książę w związanych włosach <3 koniecznie chce mieć taki plakat. Może być nawet na cały sufit. Kocham takie fryzurki...a jeszcze bardziej w zestawie z Erykiem (eeee Suzy zapedzasz się trochę z tymi wyobrażeniami...)
Simon tracący nad sobą kontrolę? Czyżby to miało coś wspólnego z ujawnieniem dziewczyny Eryka?
Nie mogę się doczekać balu i poznania dziewczyny Małego Księcia (Szczerze to nawet nie mam nic przeciwko niej. Moze okaże się miła?... Nieee, co mnie tam jej charakter, chyba zależy mi jedynie na zazdrości Simona xD)
Jeśli mowa o rollercoasterach to właśnie niedawno byłam na moim pierwszym i chyba już się od nich uzależniłam :3 Jeździłam aż mnie znajomi musieli ciągnąć bo mój błędnik oszalał i nie mogłam stać prosto xD
~Suzy
Wiedziałem, że Ci się spodoba :) Nie ma to jak zawrotna szybkość :) Błędnik wraca do równowagi, ale adrenalina i wspomnienia pozostają :)
UsuńSuzy z tym plakatem to świetny pomysł :D Czemu sam na niego nie wpadłem. Ja i mój Eryk razem na zawsze :D
Dziewczynę poznacie jeszcze przed balem. Sam bal będzie bogaty w zupełnie inne "atrakcje" :D Oj będzie się działo :D
Twój Kitsune
Dooobry! Wróciłam pred chwilą, ale jutro od 10 znowu mnie nie ma :/ Zadupie straszne, internetu brak...
OdpowiedzUsuńOk, zaczynamy. Cuuukier, żeś go nasyyypał! To był słodziuchny rozdział i ten diabelski młyn *-* Eryk jak małe dziecko, to musiało wyglądać zabujczo! *p* *porywa Eryka i ucieka, żeby Kitsune nie zauważył* Hehehe, jest mój! *tuli go, ściska i daje tosta*
Simon, mrauu xd Mówisz, że niedługo straci kontrolę? Suuper :3
Eryk, jaka dziewczyna? Chce ją zab...zobaczyć!! Poznać, pościskać, wiesz o co chodzi. Takie babskie sprawy. :D
Nw czemu, ale Dziadek ma +2 do sympatii u mnie. I Jane mnie nie wkurzyła... Dziwne, co ty ze mną robisz Kitsune? :c
Rozdział mi się podobał, zresztą jak zwykle :D To chyba zauważyłeś, co?
Wegi
Ps. Dasz radę dodać rozdział do jutra 11.00? Bo bym przeczytała. Jak nie, to luzik, przeczytam w czwartek :D
Droga Wegi, a gdzie Cię wywiało i to bez internetu?
UsuńW sumie ja też się trochę martwię, bo niedługo może się okazać będę w podobnej sytuacji...
Moim zdaniem było słodko, ale do cukru jeszcze dużo brakuje. Niestety... To nie jest poziom słodkości, o jaki mi chodzi :D
Jestem pewny, że jak poznasz dziewczynę Eryka to też będziesz chciała ją przytulić, bo jest taka słodka :D
Eryk jest mój i nie dam go nawet pościskać :D
Jeśli napiszę ten rozdział w nocy, to go wrzucę specjalnie dla Ciebie, ale przyznam szczerze - nie napisałem ani jednego słowa od wczoraj :P
Twój Kitsune
U babci byłam ;-; ona nie potrzebuje internetu... Kitsune bez neta? Będziesz biegał :D Chociaż coś!
UsuńNiech będzie tylko słodko, ok? xd
Ale jak mam ją polubić, kiedy Eryk jest mój? Kitsune, a on mi zabiera :'c A właśnie, ja nie pytam czy mogę, ja porywam <3 Muhahhahah! I oddam w Czwartek! Jedzie ze mną na wycieczkę :3
Dasz radę napisać w nocy? *marzy sobie* ale nienienienie! Pod rzadnym pozorem nie pisz na siłę i idź spać! Bo nie chcę Cię wymęczyć ;-; Ale przyznam, że byłoby miło *-*
Wegi
Nie jestem jeszcze zmęczony, a kto wie jaki to będzie tydzień, więc trzeba korzystać :D
UsuńPoza tym sam chcę tego cukru :P
Mówiłem już, że kocham Eryka i go nie oddam. Nikomu :D
Twój Kitsune
Ale ja też go kocham!! Będę o niego walczyć! :'c
UsuńWegi
Poddaj się. Nie masz ze mną żadnych szans :P Jestem starszy, bardziej doświadczony i wszystkie argumenty przemawiają za tym, że mam rację :D
UsuńTwój Kitsune
Weeegi! Jak mogłaś napisać, że dziadek ma +2 do sympatycznosci? :o Nie daj się omamic Kitsune. Pamiętaj, że dziadek to zło ;-; Bo się zaczynam czuć osamotniona w mojej nienawiści do niego...
UsuńRuu
Kitsune, mój drogi, nie prowokuj mnie! Nie wiem w co pogrywasz, ale mi ciśnienie podskoczyło! Eryk nie jest twój! Jesteś w pewnym sensie jego tatą ;-; Nie możesz mieć go dla siebie! Przecież musi mieć żonę! Na przykład mnie :3
UsuńRuu, ja nie wiem, co Kitsune sobie myśli ale to mi się nie podoba! Zawsze pisał, że jest słodki i uroczy a to taki lis! Nieustępliwy i się nie dzieli! No ładnie! I jeszcze zmusza do polubienia dziadka! Ale nie martw się, zostało skunksowi jeszcze 98 punktów na minusie.
Oburzona Wegi
#lubięCięprowokować :D
UsuńWybacz Wegi, ale pisałem do 3 rano i na 10 stronie poległem. Nie ma zakończenia, więc nie wrzucę tego przed 11.00. Poza tym muszę jeszcze dopisać pewne rzeczy, bo nad ranem mnie olśniło, że mógłbym nieco podkręcić atmosferę :P
Nie jestem tatusiem Eryka, a kimś o wiele, wiele bliższym :D My się kochamy. W miłości i na wojnie nie ma zmiłuj :D Nie będę się dzielić, bo jestem zaborczy. I nie musi mieć żony. Ja mu wystarczę. Dobrze gotuję, jestem troskliwy, SŁODKI, UROCZY. Same zalety :D Zagarniam go dla siebie i koniec.
Twój Kitsune
jaaaram się że Eryk cały czas chodzi w garniaaaaku <3 w ogóle taka kochaniutka ta para :D
OdpowiedzUsuńA ja się jaram, że jeszcze nie przeczytałaś do końca :D To dopiero będzie niespodzianka :D
UsuńTwój Kitsune
Olać chronologię! Lecim od końca!
OdpowiedzUsuńO MATKO! Matko, matko, matko... To było... Owww <3 Ja umarłam. Rozpłynęłam się. To jakie dźwięki z siebie wydaję jest nie do opisanie. To było tak bardzo Kawaii! Naprawdę straciłam zdolność składania w miarę logicznych i zróżnicowanych zdań przez tę końcówkę. Serio ona rozkochała mnie w sobie <3 Ale Simona dalej nie lubię. Nie. Nie wybaczę mu tak łatwo.
Dobrze. Pojarałam się słodyczą teraz można lecieć od początku :D
Dziadziunio bardzo miło mnie zaskoczył. W końcu dotarło do niego, że robił źle. Jestem z niego dumna. Oczywiście nie na tyle aby mu wybaczyć no, ale jednak. Chyba nigdy nie wybaczę mu pobicia Erysia.
Bardzo lubię panią okulistkę! Wydaje się być naprawdę spoko babką. I bardzo pozytywną! Plus to że Książę wydaje się ją lubić... To dobrze o niej świadczy. Tak zauważyłam, że póki co każda postać, którą Eryś polubił była ok. Ma on intuicję jak widać nie tylko do cyferek. A niby się na ludziach nie zna. Phi!
To na festynie... Urzekło mnie swoją prostotą. Było to naprawdę nieskomplikowane, ale wyszło zarąbiści. Oczywiście Simon psuja i swoim zboczeniem wszystko zepsuł, ale niech mu będzie. Nie opierniczę, ale żeby mi to było ostatni raz! Nie wolno napastować Erysia, bo później będziesz się darł, że chciałeś lekko, ale Eryś to Eryś i go nie przegadasz. Czasem mam wrażenie, że Książę jest jak dres xD Nie wiem czemu. Nie pytaj! Mam takie dziwne skojarzenia xD
Co Eryś (muszę mu koniecznie jeszcze ze dwie ksywki wymyślić, bo się kurde powtarzam) ma do tostów? Ja wiem, że one zawsze spoko, ale kurde. On je tylko to właściwie. Że mięsa nie lubi to ok, zdarza się, ale żeby jajecznicy nie lubić? Ona ze wszystkim jest przecież dobra! Mam wrażenie, że u niego to "nie lubię" oznacza "nie wiem jak smakuje i wolę nie próbować". Tak jak to jest z małym dzieckiem. W sumie on to jest takie małe upierdliwe dziecko. Ale i tak go uwielbiam.
Coraz bardziej czekam na ten bal i konfrontację Erysia z rodzinką. Jeszcze ta koronacja! Tam to mam wrażenie, że będzie się dziać!
Do następnego!
Papa!
AsiaAri <3
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, zaskoczył mnie stary książe tą swoją decyzją o zwolnieniu służby, Simon zauważył rzeczy Ericka miły gest ale to Erick by został ukarany...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, zaskoczył mnie stary książę tą swoją decyzją o zwolnieniu służby, Simon zauważył rzeczy Ericka miły gest ale to Erick by został ukarany...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia