czwartek, 19 maja 2016

Rozdział XX

„Humory księcia

Eryk

Wpatruję się w drzwi, które za sobą zamknął... Na co liczyłem? Że mnie zrozumie? Że będzie wspierał? Że stanie u mego boku? Jestem naiwny...
Dzwoni mój telefon. Wyjmuję go z kieszeni i spoglądam na wyświetlacz. Numer zastrzeżony...
- Halo. 
- Witaj, Eryku... - ten głos...
- Alan? Skąd masz ten numer?
- Dostałem od Simona. Był na tyle uprzejmy, że podał mi go, abym mógł zadzwonić do mojego kochanego braciszka - jest słodki niczym miód... 
- Czego chcesz? - nie przedłużajmy nieuniknionego.
- Porozmawiać. Nie cieszysz się, że dzwonię? - pyta beztrosko.
- Nie cieszę – odpowiadam chłodno. 
- Nie gniewaj się na Simona. Chciał dobrze. 
- Muszę już kończyć. 
- Nie tak szybko! Poczekaj! Tęskniłem za tobą – Alan zmienia taktykę, udając smutnego... 
- Ja za tobą nie. To już wszystko? - jestem coraz bardziej zirytowany. 
- Pewnie już słyszałeś, że król ogłosi swoją abdykację podczas balu. Nie pogratulujesz mi? - więc o to mu chodzi? Oczekuje "gratulacji"? To chyba żart...
- Nie. 
- Simon mi pogratulował... - licytuje się.
- To doprawdy wzruszające – odcinam mu się. 
- Nie jesteś zazdrosny? 
- Nie jestem. 
- Ani trochę? - śmieje się ze mnie. - Moim zdaniem jesteś. Myślałeś, że zdobędziesz przyjaciela? A może liczyłeś na coś więcej? 
- Simon nie jest moim przyjacielem - staram się, by to zdanie zabrzmiało tak, jakby mnie obrażał. Nie chcę, by wciągał Simona w nasze sprawy.
- Oczywiście, że nie jest. Należy do mnie, tak samo jak ty... - zniża głos, by brzmiał bardziej złowróżbnie. 
- Możesz sobie pomarzyć... - prycham gniewnie.
- Wierz mi, tak właśnie robię. Gdy zostanę królem będziesz spędzać ze mną mnóstwo czasu. Nie mogę się doczekać, a ty? 
- Nie licz na to! - krzyczę.
- Ale zanim to nastąpi, to on, a nie ty będzie mi dotrzymywać towarzystwa. Chcesz posłuchać jakie mam wobec niego plany? 
- Nie! 
Alan znowu wybucha cichym śmiechem. 
- Och, jesteś taki cudowny... Nic się nie zmieniłeś... 
- Dobranoc – próbuję zakończyć rozmowę. 
- Eryku – wypowiada moje imię z dużą czułością – nie mogę się doczekać naszego następnego spotkania. Przygotowałem dla ciebie różne atrakcje. Taki przedsmak tego, co czeka nas po koronacji... Śpij dobrze i śnij o mnie. Do zobaczenia – rozłącza się. 
Jestem wściekły. Jak on śmiał dzwonić do mnie i mówić takie rzeczy?! Jeśli myśli, że mnie zastraszy, to jest w dużym błędzie. Nie cofnę się ani o centymetr. On jest gotowy, ale ja także. Muszę tylko zachować spokój i wytrwać do koronacji, co może być trudne... Tym bardziej teraz, gdy przeciągnął Simona na swoją stronę... Do balu został tydzień czasu. Wystarczy, że będę ostrożny. Przyglądam się swoim drżącym dłoniom... Dam sobie radę... Muszę...
 
Leżę na zimnych kafelkach. Płacz i chłód powodują, że cały dygoczę. Wszystko mnie boli, zwłaszcza żołądek. Nie mam już siły wymiotować. To jedna z cięższych nocy w ostatnim czasie. Ciało pokrywa się nieprzyjemnym, zimnym potem... Wyczerpany zasypiam na podłodze.
Budzi mnie kolejny koszmar. To się nigdy nie skończy... Już zawsze będę pamiętać... Obrazy są tak żywe. Ból taki prawdziwy... Nikt mi nie pomoże... Simon nie przyszedł... Już nigdy nie przyjdzie...
Udaje mi się wrócić do łóżka. Fatalnie się czuję. Otulam się kołdrą i zapadam w sen.
Ktoś puka do drzwi. Służąca przynosi herbatę.
- Książę, dziadek waszej wysokości prosi, abyś zszedł na śniadanie - informuje mnie.
- Nie jestem głodny. 
- Książę, źle się czujesz? - pyta zaniepokojona moim stanem. 
- Chcę zostać sam – odpowiadam jej nieco za ostro. Przestraszona dziewczyna od razu wychodzi. 
Leżę na łóżku i piję herbatę. Nie mam pojęcia, która jest godzina i nic mnie to nie obchodzi. Po pewnym czasie ktoś znowu puka do drzwi. Nagle wszyscy chcą mnie odwiedzić...
- Eryku... Mogę wejść? 
Dziadek... Znowu będzie mnie przepraszać.
- Nie – odpowiadam cicho. Mimo to otwiera drzwi i wchodzi. Przysuwa sobie krzesło i siada obok łóżka. 
- Możemy porozmawiać? 
- Wyjdź stąd. Weź sobie co chcesz i wyjdź - mierzi mnie jego obecność, więc unikam patrzenia w jego stronę.
- Eryku... Nie możesz się tak zachowywać. Masz obowiązki do wypełnienia. 
- Wszystkie raporty skończyłem wczoraj, tak jak chciałeś. 
- Przywiozłem nowe. Czekają na ciebie w bibliotece. 
- Później się nimi zajmę. 
- Czemu nie zjadłeś śniadania? - wije się jak wąż. Już nie musi udawać zatroskanego. Wczoraj pokazał prawdziwe oblicze.
- Nie jestem głodny. 
- Jesteś bardzo blady. Źle się czujesz? - jego zakłamanie powoduje nawrót mdłości. 
- Udajesz, że cię to obchodzi? Nie musisz. Jesteśmy tu sami. Nie ma żadnej widowni, więc niepotrzebnie aż tak się starasz - podsumowuję jego wysiłki. Odwracam głowę i spoglądam mu w oczy.
- Nie mów tak. Przepraszam, że cię uderzyłem - kaja się.
- Ostatnio też mi to mówiłeś - wypomina mi.
- Naprawdę jest mi przykro... 
- … zwłaszcza, że Simon to widział... – kończę za niego zdanie. 
Zapada niezręczna cisza.
- Każę przynieść ci śniadanie. Odpocznij, jeśli chcesz. Potem zajmiesz się pracą. 
Odstawiam filiżankę na szafkę nocną i odwracam się do niego plecami. Słyszę jak zamyka za sobą drzwi. Obejmuję poduszkę i chowam się pod kołdrą.
Powraca służąca ze śniadaniem. Stawia tacę na stole i od razu wychodzi. Drzwi ponownie się otwierają. Po krokach wiem, że to Simon. Zachowuje się cicho, bo myśli, że śpię. Nie śpię, ale nie mam mu nic do powiedzenia. On też nie odzywa się do mnie ani słowem. Odkłada coś na stole i wychodzi. 
Spędzam w łóżku jeszcze trochę czasu, czekając aż żołądek przestanie mnie boleć. Gdy mam pewność, że dam radę wstać, opuszczam moją bezpieczną kryjówkę i idę się umyć. Po drodze zauważam stos płyt. Dziadek mi je oddał? Przesuwam palcami po tej piramidzie. Moja muzyka... Moje serce...
- Jednak wstałeś... 
- Simon! Nie strasz mnie tak! - krzyczę na niego. Co on tu robi? Byłem pewny, że dawno sobie poszedł. 
- Koszmarnie wyglądasz. Znowu wymiotowałeś? - podchodzi do mnie i unosi mi brodę do góry, by spojrzeć w oczy, ale odtrącam jego rękę. 
- Nie dotykaj mnie.
- Uparty jak osioł... - komentuje moje zachowanie.
Odsuwam się od niego, bo boję się bliskości. Jestem rozbity wewnętrznie, a jego obecność tylko nasila ten stan.
- I co teraz? - pyta, wkładając ręce do kieszeni. 
- Muszę się ubrać. Praca na mnie czeka. 
- Praca... - powtarza po mnie. - Rozumiem, że nie zmieniłeś zdania i nadal będziesz się mścić. 
Unoszę wzrok i patrzę mu w oczy. „Mścić się”... Z jaką łatwością wypowiada te słowa. Gdyby tylko wiedział... Znał całą prawdę... Przygryzam wargi. Nic mu nie mogę powiedzieć. Nie ufa mi. Jestem tylko zabawką, niczym więcej. Wcale mu na mnie nie zależało. Jest jak wszyscy inni. Wykorzystać dla własnych celów i porzucić... Fala smutku ściska mi serce. Po co mi to było? Przez jedną, głupią chwilę wydawało mi się, że... Oczy zachodzą mi łzami, więc odwracam wzrok i uciekam do łazienki.
Patrzę na swoje odbicie w lustrze. Wyglądam gorzej niż zwykle. Mam granatowe obwódki pod oczami. Policzek znowu spuchnięty. Dzień jak każdy inny... Weźmiesz się teraz w garść i zrobisz to, co do ciebie należy... 
Zawiązuję krawat przed lustrem, gdy Simon otwiera drzwi i stawia na blacie filiżankę. Patrzę na nią jak na truciznę. Niczego od niego nie chcę. Już nie... Kończę się ubierać i schodzę do biblioteki. Na biurku leżą teczki z dokumentami. Od razu zabieram się za ich przeglądanie. Czytam i czytam... Wszystko staje się mniej realne. Istnieje tylko świat liczb i decyzji, które podejmuję za innych.
Przychodzi dziadek i zaprasza nas na obiad. Ignoruję go. Nie mam ochoty z nim rozmawiać ani na niego patrzeć. 
Ta sama przestraszona służąca przynosi mi tacę z jedzeniem, ale zrzucam ją z biurka i wychodzę. Idę do ogrodu, korzystają z tego, że nie ma Simona. Czuję na sobie wzrok agentów, którzy kręcą się po posiadłości. Jeden z nich wyciąga telefon i od razu powiadamia mój cień o niesubordynacji. Zanim docieram na miejsce, biegnie w moją stronę.
- Eryku! Nie możesz wychodzić beze mnie! – wrzeszczy. Bez ciebie... 
I dziadek dzwoni...
- Halo?
- Masz natychmiast wrócić do domu! - krzyczy tak głośno, że odsuwam aparat od ucha.
- Skoczyłem pracę na dziś. Oczy mnie bolą. Chcę posiedzieć w ogrodzie. 
- Zabraniam ci! Jak nie wrócisz, to... - rozłączam się. 
Nie wolno mi wychodzić poza teren posiadłości ani do ogrodu... Niczego mi nie wolno. Nawet kochać i nienawidzić...
Ogród jest piękny. Rośnie tu wiele odmian kolorowych kwiatów. Wszystkie trawniki są zadbane. W oddali widać moje ulubione drzewo. Ogarnia mnie bezsilność. Zakładam okulary i wracam do swojego pokoju. Zdejmuję marynarkę i kładę się na łóżku. Cisza... Cisza, którą przerywa wściekłe sapanie Simona. Nie chcę z nim rozmawiać. Przytulam się do poduszki i zasypiam. W duchu liczę na to, że zostanie ze mną jakiś czas. Przypilnuje, by koszmary nie wróciły. 
Budzi mnie jego cichy szept. Rozmawia z Alanem przez telefon. Obiecuje, że niedługo się spotkają. Alan znowu ma nade mną przewagę... Kolejny raz zabiera mi to, co było dla mnie najcenniejsze... Czego się spodziewałeś, idioto? Że wybierze ciebie, mając jego? Czy lata wspólnego mieszkania z braciszkiem niczego cię nie nauczyły?
Siadam na łóżku i wyglądam przez okno. Robi się ciemno. Oczy nadal bolą. Sięgam po krople, ale on jest szybszy. 
- Oddaj – wyciągam rękę. 
- Nie zachowuj się jak dziecko. Pomogę ci. 
- Nie chcę. 
- Co cię znowu ugryzło? Jesteś nieznośny! 
- Wyjdź stąd – wyganiam go. – Chcę odpocząć . Jestem zmęczony... 
- Najpierw krople, potem kolacja, a dopiero potem pójdziesz spać – wylicza. 
- Zmuś mnie – prowokuję go. 
- Sam chciałeś. 
Zawsze zapominam, że to ja jestem ten słabszy. Bez problemu siada na moich biodrach, blokując jednocześnie ręce, po czym odkręca krople i jakby nigdy nic wpuszcza mi je do oczu.
- Widzisz – szepcze wprost do ucha – to nie było trudne. Teraz zjesz kolację, bo jeśli nie, nakarmię cię. 
- Puszczaj! - wyrywam mu się. 
W tej samej chwili ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę – woła uradowany. Służąca wchodzi do środka, niosąc tacę. Na nasz widok jej oczy robią się wielki niczym spodki – No wreszcie. Postaw tacę tutaj, dobrze? - prosi dziewczynę. 
- Simon... - ostrzegam go. 
- Zjesz sam, tak? - dopytuje się. 
- Nie jestem głodny. Brzuch mnie boli. 
- Nigdy nie jesteś głodny, a boli cię z głodu. Zaraz sam się przekonasz. Więc jak będzie? 
Zanim zdążyłem mu odpowiedzieć, dzwoni jego telefon.
- Alan, właśnie o tobie myślałem. Nie, jeszcze pracuję. Tak. Dobrze, jak położę Eryka spać, ok? Do później – uśmiecha się rozanielony, a mi robi się bardzo przykro. „To on mnie zostawił, to on mnie zostawił...” powtarzam sobie w myślach. Po chwili puszcza mnie wolno, unosi na poduszkach i podsuwa tacę. 
Niechętnie patrzę na jedzenie. Nie mam ochoty na ryż z warzywami, choć kiedyś to było moje ulubione danie. Jest zimne i bez smaku.
Kątem oka obserwuję Simona, który bawi się telefonem. Chyba wymienia wiadomości z Alanem, bo bezustannie się uśmiecha. Robi mi się znowu niedobrze, więc biegnę do łazienki. 
Simon zabiera moje zwłoki z podłogi i układa na łóżku.
- Przepraszam, nie powinienem był cię zmuszać do jedzenia – wydaje się szczery, ale co z tego?
- Proszę, idź już - błagam zmęczonym głosem.
- Nie chcę, abyś był sam. 
- Nie przeszkadza mi to. 
Telefon znowu wibruje w jego kieszeni. Nie odbiera. Patrzy na mnie.
- Eryku, co się dziś z tobą dzieje? 
- Chcę spać... 
- Wyglądasz jakbyś miał zemdleć. Nie mogę cię zostawić.
- To nie twoja sprawa - warczę w odpowiedzi.
- Moja! Oczywiście, że moja! - broni swojego zdania. 
- Idź sobie. Możesz mnie zamknąć w pokoju. Nigdzie się stąd nie ruszę. 
Nie reaguję na jego zaczepki, więc po pewnym czasie po prostu wychodzi, mówiąc mi dobranoc i zamykając drzwi.
Biorę prysznic i przebieram się w piżamę. Zabieram poduszkę i koc do łazienki, bo wiem, że spędzę tu większość nocy. Boję się... Tak bardzo się boję... Wydawało mi się, że mam to już za sobą... 
- Eryk! - ktoś mnie szarpie – Eryk! Otwórz oczy! 
Oślepia mnie jasne światło. Widzę tylko białe plamy. Jest mi przeraźliwie zimno i gorąco jednocześnie.
- Eryk! Co tu robisz? Masz gorączkę? Czemu nikogo nie zawołałeś? 
Simon kładzie mnie na łóżku i okrywa. Słyszę, jak dzwoni do dziadka i prosi, aby zawołał lekarza. Chcę mu powiedzieć, że ma mnie zostawić, ale tracę przytomność.
Budzi mnie ból. Ktoś wbija mi igłę w rękę. Raz, potem drugi i trzeci... Słyszę jakieś głosy, których nie rozróżniam. Zlewają się w hałas, rozsadzający mi głowę. Chcę go odpędzić, ale nie mogę... 
Otwieram oczy. Jest rano. Bolą mnie ręce. Próbuję przyciągnąć je do siebie, ale ktoś mnie powstrzymuje.
- Książę, lepiej się już czujesz? - pyta młoda kobieta. Bez okularów ledwo ją widzę. - Książę? - pyta ponownie. 
- Idź sobie – odganiam ją. 
- Nawet półprzytomny nie jest zbyt towarzyski – śmieje się Simon. Co on tu robi? 
Kolejny raz próbuję otulić się ramionami, ale mój ochroniarz mi nie pozwala.
- Nie rób tak, wyrwiesz kroplówkę –  to on przytrzymuje mój nadgarstek, po czym odsuwa mi włosy z twarzy. - Leż grzecznie – prosi tym samym, cichym głosem. Kładzie dłoń na moim policzku. Ciepło tego gestu rozchodzi się po całym moim ciele. 
- Książę, pamiętasz mnie? Jestem doktor Megan. Opiekuję się twoim dziadkiem. - Przyglądam się kobiecie, ale ledwo ją widzę.
- Nie pamiętam, a teraz wyjdź – każę jej.
- Jesteś przemęczony i odwodniony. Zastanawiam się czy nie zabrać cię do szpitala. 
- Simon... Wyrzuć ją – proszę mężczyznę. 
- Nie tym razem, Eryku – patrzy na mnie przepraszająco. 
Przez kilka następnych godzin lekarka dziadka znęca się nade mną, przypominając, że powinienem lepiej o siebie dbać, że doprowadziłem organizm do krawędzi wytrzymałości, że za dużo pracuję... Męczy mnie tak długo, aż kroplówki się kończą i może wrócić do szpitala na dyżur. Zostajemy sami.
- Nadal fatalnie wyglądasz – Simon jest ze mną brutalnie szczery. 
- Dlaczego podałeś mój numer telefonu Alanowi? Przecież uprzedzałem, że jest zastrzeżony - od razu chcę wyjaśnić z nim tą przykrą dla mnie sprawę.
- Alan to twój brat. Nie wydaje ci się dziwnym to, że nie może do ciebie nawet zadzwonić? 
- Czy ja się mieszam w twoje relacje rodzinne? - pytam go ze złością. 
- Widzę, że już ci lepiej – śmieje się. - Spodziewałem się raczej podziękowań. Wolałbyś nadal leżeć na podłodze w łazience?
- To nie twoja sprawa gdzie leżę i dlaczego. 
- Odrobina wdzięczności cię nie zabije. 
- Wyjdź! - podnoszę na niego głos,
- Gniewasz się o taki drobiazg? 
- Przez ciebie muszę zmienić numer telefonu. I ty z pewnością już go nie dostaniesz - grożę mu.
- Jesteś bez serca – siada obok mnie na łóżku. – Jeśli tak bardzo ci to przeszkadza, powiem Alanowi, żeby do ciebie nie dzwonił. 
- Za późno - prycham.
- Czyli jednak rozmawialiście – cieszy się. - I jak było? Zdradź mi jakieś szczegóły. 
- Szczegóły? Co powiesz na to, że Alan mi groził? - pytam, wpatrując się w jego oczy. 
Mężczyzna wybucha śmiechem. Spodziewałem się takiej reakcji. Przecież mówimy o idealnym Alanie...
- Proponowanie powrotu do domu odbierasz jako groźbę? Eryku, on się o ciebie troszczy. Nie rozumiesz tego, bo nie pozwalasz nikomu się do siebie zbliżyć. 
- Za to ty zdajesz się dobrze to rozumieć, bo jest ci wszystko jedno kto jest blisko ciebie – kpię. 
- Lubisz wszystko utrudniać i niepotrzebnie komplikować– wzdycha. 
- Na szczęście to moje życie i moje wybory, nie twoje. 
- Odpuść trochę, zaufaj, a wszystko samo się ułoży. 
- Masz na myśli kogoś konkretnego? 
- Ani Alan, ani dziadek, ani twoi rodzice, ani nawet ja, nie jesteśmy twoimi wrogami. Chcemy dobrze. Być może ty tego nie widzisz, ale troszczymy się o ciebie. 
- Nie chcę waszej troski.  
- Eryku... - za chwilę się podda. Już mu nie zależy.
- Idź już sobie, proszę. Chcę być sam. 
- Jak chcesz. Prześpij się. Niedługo wrócę – głaszcze mnie po włosach. 
Gdy zamyka drzwi, opadam na poduszki i chowam twarz w dłoniach. Jest mi bardzo ciężko. Staram się, tak bardzo się staram, ale panowanie nad sobą w chwilach, gdy muszę słuchać kłamstw typu „Alan się o ciebie troszczy” jest ponad moje siły.
Podejrzewam, że lekarka dodała coś do kroplówki, bo oczy same mi się zamykają. 
Budzę się dopiero rano, dokładnie po dwunastu godzinach snu. Simon siedzi obok łóżka na krześle i przegląda gazetę.
- Dzień dobry – uśmiecha się. – Dobrze spałeś? 
- Która godzina? 
- To bez znaczenia. Dzisiejszy dzień spędzisz w łóżku – popycha mnie na poduszki – nie ruszaj się – prosi. Mam dosyć jego zabawy w pielęgniarkę.
- Dzień dobry – wita się dziadek, uchylając drzwi. – Jak się czujesz? Wyglądasz znacznie lepiej. – Intuicja podpowiada mi, że powinienem mieć się na baczności, bo te umizgi nie są normalne. 
- Tak, dziękuję. 
- Simon, tak sobie pomyślałem, że skoro Eryk nie czuje się najlepiej i nie będzie wychodzić, to możesz wziąć sobie wolne. Alan do mnie dzwonił, aby zapytać o zdrowie brata i prosił, abym ci przekazał, że czeka na ciebie w ratuszu. 
- Naprawdę? - cieszy się. – Ale Eryk... 
- Ja się nim zaopiekuję. Weź jeden z jego samochodów i baw się dobrze. 
- Dziękuję, wasza wysokość. Wrócę wieczorem. A ty – głaszcze mnie po włosach jak dziecko – bądź grzeczny i odpoczywaj. Do wieczora - pośpiesznie wychodzi.
Obserwuję dziadka. To była świetnie zagrana scena. Może być z siebie dumny. Ciekawe co będzie dalej...
- Eryku... Wiem, że nie czujesz się zbyt dobrze, ale obowiązki wzywają. Każę przynieść ci śniadanie, ale potem musisz zająć się firmą Maxa. Ma poważne problemy. 
- Dobrze, dziadku – odpowiadam cicho. 
- Postaraj się skończyć zanim Simon wróci do domu. Rozumiemy się? 
- Tak – zrezygnowany zgadam się na wszystko.
- To dobrze – uśmiecha się do mnie. 
- Czy ja też mogę o coś poprosić? 
- Oczywiście. Czego potrzebujesz? 
- Proszę, nie każ mi iść na bal – błagam go. 
- Eryku, nie możesz nie iść. Już ci to tłumaczyłem. Będzie cała rodzina królewska. Nie ma możliwości, aby ciebie tam zabrakło. 
- Dziadku, ty nie rozumiesz. Alan do mnie dzwonił Grozi mi! Proszę cię, tylko ten jeden raz. Nikt nie zauważ, że mnie nie ma. 
- Nie zgadzam się. Król ogłosi abdykację. Masz tam być – oburza się na mnie. 
- Ale... 
- Żadnego ale. Masz jakąś chorą obsesję związaną z Alanem. W każdym jego zdaniu doszukujesz się zagrożenia. Nikt ci nic nie zrobi. Mieszkasz ze mną, zatrudniłem ochronę, Simona. Popadasz w paranoję! Mam dosyć tych bzdur! Idziesz na bal i ani słowa więcej na ten temat! 
Trzaska drzwiami na do widzenia. Przypieczętował mój los...

25 komentarzy:

  1. Ja tutaj wrócę,a jak wrócę to nie wiem jak ale zaciukam Alana i dziadka z resztą też.I ja nie wiem jakaś epidemia chodzi mama wegi się źle czuje biedny Eryczek też a mnie znowu od 3 brzuch bolał i się wiercilam ;-;.Z resztą nadal boli ale muszę nadrabiać te zaległości.
    Isis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wracam dopiero teraz.Nie poszłam do szkoły bo przez ten ból brzucha znowu wymiotowałam ;-;.
      Mój brzuch mnie nienawidzi.
      Zgadzam się z Ruu jak dziadek jest miły to ja kurde jestem wróżką zębuszką -.-.Widze jak się martwi o eryczka.Zemdlał,jest odwodnioiny,wymiotuje rób papiery a i masz się wyrobić przed powrotem Simona.I ja wiedziałam że Alan to samo zło,nic dziwnego że się go tak bałam.Kitsune-san pociesz jakoś duchowo.Mnie ten brzuch kiedyś wykończy ;-;
      Isis

      Usuń
    2. Isis, skarbie, mamusia Cię pocieszy! <3 Nic się nie martw, obejrzyj jakieś dobre anime, poplotkujemy :D Przyjechać do Ciebie z rosołkiem?
      Wegi

      Usuń
    3. No właśnie nie mam jak za bardzo oglądać,bo się zawijam z bólu na Łóżku ;-;. O tyle dobrze że mam ubaw bo babcia wymyśla Niestworzone rzeczy że jakaś klątwą na mnie ciąży.Z nudów lekcje robie jakoś mnie brzuch nie boli bo jakoś boli to się turlam po łóżku w poszukiwaniu pozycji bezpiecznej w której aż tak nie boli.Poplotkować zawsze można ^^.wole zupkę buraczkową *^*
      Isis

      Usuń
  2. *Stawia tu swój kubek z herbatą. Wróci niedługo*

    ~Suzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i nie wytrzymałam do końca lekcji...
      Ugh...A już myślałam, że idą w dobrym kierunku...
      Ale cóż, to musiało się stać... ;-;
      Biedny, mały, bezbronny Eryk :c Nie bój się, ja będę twoją towarzyszką! Będę przy tobie czuwać. Moi przyjaciele chyba też się na mnie obrazili więc...łączmy się w samotności ._.

      ~Suzy

      Usuń
    2. Erykiem ja się zajmę :) Nic się nie martw Suzy. Zaopiekuję się nim najlepiej ze wszystkich :P

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Dziadek jest dobry, Kitsune mówił, dziadek jest spoko, mówił. Ja się pytam, w którym miejscu? Bo jakoś kurde blaszka nie zauważyłam ;-;
    Wrócę po szkole, ewentualnie w trakcie szkoły :P

    Ruu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziadek to ekstra koleś. Nie znasz takiego drugiego :D Ma niesamowitą osobowość. Uwielbiam go.
      Proszę powstrzymać mordercze zapędy :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ja nie do końca ogarniam Twój system wartości. Skoro twierdzisz, że dziadek to spoko koleś, to strach pomyśleć, kogo uważasz za złego kolesia -.-
      Rozdział był taki trochę przygnębiający. Żal mi Eryka, chłopak nie ma chwili wytchnienia - dziadek na niego naciska, Alan go denerwuje i jeszcze Simon jak ta dupa wołowa nic nie ogarnia. Ja go chyba naprawdę nie lubię. Ale wiesz w porównaniu z dziadkiem to z niego jest cud miód gościu! :D
      Wydaje mi się, że Eryk powinien się postawić. Wiem, że nie ma dokąd pójść, ani nic, ale ja bym nie potrafiła znosić takiego traktowania.
      Nie mogę się doczekać, kiedy Simon dowie się co naprawdę działo się w owym tajemniczym lesie, bo na wycieczkę krajoznawczą to, to mi nie wygląda.

      Ruu

      P.S - Jak na mnie to zaskakująco krótki komentarz, ale nie wiem co bym mogła jeszcze napisać.

      Usuń
    3. Eryk nie ma dokąd pójść? Serio? :D Zdziwisz się Ruu :D
      Eryk to wszystko robi, bo musi, a nie dlatego, że chce. To taka mała różnica.

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. A-ale jak to tak? Biedny Eryczek, też jest chory :c (Zostaję dziś w domu, więc mam trochę czasu :D) Ogólnie to załamka ;-; Simon się od niego odwrócił, ale tak na prawdę to sam do tego doprowadził! On musi mu powiedzieć! Eryk zaufaj mu i powiedz prawdę! Simon mimo wszystko najpierw się ogarnie. Eryk, co ten Alan Ci zrobił, co?
    Kitsune, zawsza zostawiasz taką napiętą atmosferę! Nie wiem co napisać… NO BIEDNY ERYK, NO! T-T
    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczę się budować napięcie od Lisiej Królowej :D Jest w tym mistrzynią (jak we wszystkim) :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Tylko tyle mi powiesz? Liczyłam na jakoeś złośliwości i bawienie się uczuciami (chyba staje się maso ;-;) xd Co zrobi Simon gdy dowie się prawdy? Jak zareaguje Eryk? Co zrobią? Jak potoczy się bal? A właśnie, w którym rozdziale będzie bal? Tyle pytań :c
      Wegi

      Usuń
  5. przez cały rozdział byłam bliska płaczu! Autentycznie!
    aż mi humor zepsułes ty lisie ty!

    śmiechłam sama z siebie ,że może faktycznie Alan nie jest taki zły ,bardzo szybko rozwiałeś moje wątpliwości XD

    nie mogę się doczekać momentu gdy wszyscy dowiedzą prawdy.
    skruszonego Simona(on wogle bardzo często się myli xD)
    Hajp rośnie kitsune.
    czekam z utęsknieniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bez przesady, to wcale nie było smutne. Jeszcze nie wiesz na co mnie stać i co planuję :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. ho-ho-ho! no to czekam :>

      Usuń
  6. Kurwa... przepraszam ale musiałam. To jest wspaniałe. Nawet nie założyłam okularów (jak mi się wzrok pogorszy wyśle ci rachunek za okuliste) Siedziałam i czytałam z szybko bijącym sercem. Wprowadziłeś tutaj napięcie, w mało jakich opowiadaniach natrafiałam na coś takiego. Więc ogromne brawa. W końcu wiadomo kto zrobił krzywdę Erykowi, szkoda, że Simon nic nie widzi. Weny i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tak dalej pójdzie, to zbankrutuję przez lekarzy. To psycholog, to psychiatra, okulista... A co będzie jak mi proces wytoczą, za grożenie dziadkowi? :D
      To opowiadanie jest moim oczkiem w głowie. Uwielbiam je, chociaż pewnie nie powinienem tak pisać, ale co mi tam :D Miało być pierwsze, ale koniec końców zrezygnowałem z niego na rzecz Szkolnych opowieści. Między innymi dlatego podzieliłem je na 2 części. Tymczasem okazało się, że jest mi potrzebna mała przerwa, bo Daniel za bardzo mnie irytował. Teraz jest jeszcze gorzej, bo nie chcę się rozstawać z Erykiem :D I bądź tu mądry i ogarnij to wszystko... Zwłaszcza bez internetu...
      Cieszę się, że Ci się u mnie podoba :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. Witam, blogowa mamuśka z tej strony :)
    Mimo wszystko, prosimy starać się za bardzo nie przeklinać. Pracujemy tu nad naprawdę miłą atmosferą c:

    Wegi
    Ps. Chciałam Cię przywitać, ale pewnie jesteś tu już od dawna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Telefon tobi mi psikusa... :/ To miała być odpowiedź dla Sadiatic Rose.

      Wegi

      Usuń
  8. Albo Eryk cierpi na zaburzenia jakieś tam lenkowe, albo ma istny kanał a nie życie. Nieraz miałam łzy w oczach, czytając rozdziały, które się jak do tej pory ukazały na twoim blogu. Jestem pod wrażeniem całego opowiadania i nie mogę się doczekać, jak Eryk skopie tyłek bratu.
    A Simon jest taki naiwny i to niby ma być szpieg. W każdym razie jest mega zaślepiony dawnym ideałem i nie chce przejrzeć na oczy. Szkoda mi Eryka, że musi tak cierpieć i nie ma wsparcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, nie chciałem. To z założenia miało być miłosne opowiadanie, ale nieco mnie poniosło. Nie wiem czy powinienem to pisać, ale najlepsze dopiero przed nami :D Jak Eryk wyjawi swoje sekrety, to chyba chusteczki będą potrzebne :D
      Dziękuję za komentarz i miłe słowa :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  9. Hejka,
    wspaniały rozdział, szkoda że nie nagrał tej rozmowy z Alanem byłby dowód chociaż, jesli dobrze się domyślam to Alan sie nad nim znęcał... czy coś podobnego spotka Simona?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, szkoda że jednak nie nagrał tej rozmowy z Alanem byłby dowód chociaż, jeśli dobrze się domyślam to Alan się nad Erykiem znęcał... czy coś podobnego spotka Simona?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń