poniedziałek, 16 maja 2016

Rozdzial XIX

„Humory księcia


Simon

- Simon... Simon... Simon! - otwieram oczy. Eryk szarpie mnie za ramię. 
- Co? - pytam zaspanym głosem. 
- Ktoś obcy jest w domu – szepcze. 
- Co takiego?! - wyskakuję z łóżka. - Skąd wiesz? 
- Słyszałem jakieś dziwne dźwięki. Przecież tylko ty i ja śpimy na tym piętrze. 
- Zostań tutaj, a ja się rozejrzę – zabieram broń i zbliżam się do drzwi. Eryk podąża za mną. - Powiedziałem zostań, prawda? – odsuwam go. 
Wychodzę na korytarz. Jest cicho i ciemno. Otwieram drzwi do poszczególnych pokoi. Zapalam światło we wszystkich pomieszczeniach. Nikogo nie ma. Dzwonię do agentów na dole. Nie dzieje się nic niepokojącego.
Na końcu korytarza znajduję otwarte okno balkonowe. Zasuwa jest zdjęta. Szyby całe. Nie ma możliwości, aby ktoś otworzył je z zewnątrz, więc pewnie któraś z pokojówek musiała zapomnieć o zamknięciu, a skrzypienie przestraszyło księcia. 
- Znalazłeś coś? - jasnowłosy pojawia się obok mnie na korytarzu.
- Mówiłem, że masz zostać w pokoju, prawda? - mierzę go wściekłym spojrzeniem.
- Długo cię nie było - spuszcza wzrok.
- To żadne wytłumaczenie. Jak mam dbać o twoje bezpieczeństwo, skoro na każdym kroku utrudniasz mi to zadanie? 
- Przepraszam. Chciałem sprawdzić czy nic ci nie jest – odpowiada cicho. 
- To nie mnie chcą zabić, a ciebie! Poza tym ja umiem się obronić. Nie mówiąc już o tym, że mam broń. Co też ci strzeliło do głowy?! 
- Przecież przeprosiłem. Nie musisz tak krzyczeć. Znalazłeś coś? 
- Nie - wzdycham ciężko.
- Może się przesłyszałem... Byłem pewny, że ktoś chodzi po korytarzu... Przepraszam, że cię obudziłem – odwraca się ode mnie i odchodzi. 
- Dokąd się wybierasz? - pytam, łapiąc go za nadgarstek.
- Wracam do łóżka. 
- Nic z tego. Śpisz ze mną – ciągnę go za sobą do swojego pokoju. 
- Nie chcę – protestuje. 
- Nic mnie to nie obchodzi – zamykam drzwi na klucz. 
Eryk jest na mnie zły, ale nie mogę pozwolić, aby był teraz sam. Poza tym dobrze wiem, że nie zaśnie do rana. A nawet jeśli mu się uda, będzie bardziej narażony na atak koszmarów.
- Kładź się. Już – powolnie wykonuje moje polecenie. Obserwuję, jak układa się na poduszce. Nie gaszę lampki. Przy zapalonym świetle czuje się bezpieczniej. Odkładam broń pod poduszkę i kładę się obok niego. 
Mijają długie minuty. Chociaż oddycha spokojnie, nie zasypia. Ma szeroko otwarte oczy. I jak mam go zostawić samego?
- Co robisz? - pyta zdziwiony, widząc, że się zbliżam. 
- Przytul się. Inaczej nie zaśniesz. 
- Nie - wzbrania się przed moim dotykiem.
- Nie kłóć się. Albo sam się przytulisz albo cię zmuszę. 
- Nie zrobisz tego... 
- Zrobię. 3... 2... - odliczam wpatrując się w jego oczy. Nie wygląda na przestraszonego. Raczej ocenia, czy blefuję. - Zapewniam cię, to nie żarty. Chodź tu... 
Niechętnie, ale przesuwa się bliżej mnie. Obejmuję go ramieniem.
- Nie ściskaj mnie tak.
- Śpij.
- Simon... 
- Tak? 
- Nic. Dobranoc.
- Przecież wiesz, że możesz mnie o wszystko zapytać – szepczę sennie w jego włosy. 
- Gdybyś był na miejscu tej osoby, jakbyś mnie zabił? - takich pytań można się spodziewać tylko po Eryku.
- Naprawdę chcesz to wiedzieć? - unoszę się na łokciu, by spojrzeć mu w oczy. Nie odpowiada. Nie musi. Ma to wypisane na twarzy. - Nie bój się. Nie pozwolę by stało ci się coś złego. 
- Nie boję się – spuszcza wzrok. 
- Więc o co chodzi? 
- O nic - unika odpowiedzi.
- Kimkolwiek jest, gdyby chciał, abyś umarł, już byś nie żył. Moim zdaniem zależy mu na tym, by cię nastraszyć. 
- A ty jak byś mnie zabił? 
- Nie zabiłbym. Jesteś zbyt słodki – całuję go w policzek. 
- To żadna odpowiedź – oburza się. 
- Zastrzeliłbym cię - odpowiadam z ciężkim sercem.
- To boli? 
- Eryku, nikt cię nie zastrzeli... – zaczynam się coraz bardziej irytować.
- Jak bardzo boli? 
- Bardzo – denerwuję się. 
- Skąd wiesz? 
- Po prostu wiem. 
- Ktoś cię kiedyś postrzelił? 
- Nie. Gdyby ktoś do ciebie strzelał, zasłonię cię. Od tego tutaj jestem. 
- A czy... - zamykam mu usta swoimi. Nie chcę słyszeć ani słowa więcej na temat strzelania. 
- Mmm... Simon... Przestań – prosi między pocałunkami. 
- Za chwilę. 
Próbuję wsunąć ręce pod jego piżamę, ale mnie powstrzymuje.
- Wcześniej mówiłeś, że to ja mam władzę. 
- Bo masz – przesuwam jego dłonie i kieruję je pod moją bawełnianą koszulkę. - Co teraz zrobisz? - pytam rozbawiony zszokowaną reakcją chłopaka. Eryk ostrożnie muska moją skórę swoimi długimi palcami. Czuję dreszcze...- Dotykaj mnie jeszcze – proszę. Jego dłonie niepewnie suną w górę po moim brzuchu. 
- Simon... Zdejmij to –  ledwo go słyszę. Wiem, iż nie posunie się za daleko, ale mimo to sama myśl o tym, że jeszcze przez chwilę mogę czuć na sobie jego dotyk, jest wystarczającą nagrodą. 
Ściągam koszulkę i rzucam na podłogę. Obserwuję Eryka, który przesuwa wzrokiem po moim ciele.
- Jesteś taki ciepły. 
- A ty masz chłodne palce – śmieję się cicho. 
- Przepraszam – książę natychmiast cofa dłonie. 
- Nie powiedziałem, że mi to przeszkadza...
Jego wzrok pali niczym ogień. Jest tak cholernie delikatny... Rysuje opuszkami po tatuażu na moim ramieniu.
- A to... - pyta cicho – bolało? 
- Nie – odpowiadam zgodnie z prawdą – nawet nie poczułem. 
- To smok? - na pierwszy rzut oka trudno to stwierdzić. Eryk jest bardzo spostrzegawczy. 
- Tak. Zrobiłem go krótko po tym jak odszedłem z wojska. 
Jego dłoń nieco śmielej błądzi po moim ramieniu. Zagarniam szarookiego w swoje ramiona, by swobodnie całować go po twarzy. Przymyka powieki i wreszcie się relaksuje. Wsuwam palce drugiej dłoni w jasne włosy i delikatnie głaszczę. Mruczy cichutko i zasypia. Właśnie tak, mój skarbie, zamknij oczy i śpij, a ja będę cię pilnować...
Gdy budzę się rano, wyciągam rękę, lecz napotykam tylko zimną pościel. Eryka już nie ma. Pewnie wrócił do swojego pokoju. Jest jeszcze wcześnie. Przebieram się w dres i przed pójściem biegać zaglądam do jego pokoju. Moja zguba siedzi przy stole i przegląda dokumenty. 
- Dlaczego uciekłeś z łóżka? - pytam, obejmując go od tyłu ramionami. 
- Muszę to skończyć, bo po południu idziemy na kolację. 
- Tęskniłem za tobą – szepczę mu do ucha, zostawiając na nim drobne pocałunki. 
- Łaskoczesz mnie – broni się. 
- Przyjdzie taki dzień, że nie pozwolę ci uciec – ostrzegam go. 
- Simon! Idź biegać. Za bardzo mnie rozpraszasz – wygania mnie z pokoju. 
- Niedługo wracam – całuję go przelotnie w policzek. 
- Będę tutaj – odpowiada. 
- Spałeś choć trochę? - przyglądam mu się w poszukiwaniu cieni pod oczami.
- Tak – uśmiecha się lekko. 
- To dobrze. 
- Idź już. 
- Idę, idę – tulę go do siebie. 
- Simon... 
- Wiem, ale co poradzę na to, że tak trudno mi się z tobą rozstać? 
Eryk odsuwa moje dłonie i przygląda się przedmiotom, które leżą na biurku z chytrym uśmieszkiem.
- Zaraz ci pomogę – śmieje się złośliwie. 
- Nie rzucaj niczym – bronię się. - Nie wychodź stąd, dobrze? 
- Dobrze. 
Biegając bardzo uważnie obserwuję otoczenie. Szukam odcisków butów, bądź połamanych gałęzi, które świadczyłyby o czyjejś nieproszonej obecności. Niczego takiego nie znajduję, co oznacza, że książę naprawdę musiał się przesłyszeć.
Przy śniadaniu dziadek jest mocno podekscytowany dzisiejszą wizytą w domu Anny i Konrada. 
- Ryszard dzwonił do mnie wczoraj wieczorem. Ma ogłosić jakąś dobrą nowinę. Nie mogę się doczekać. 
- Dziadku, czy Roger też przyjedzie? - młodego księcia nie cieszy ta perspektywa.
- Nie wiem. Osobiście wolałbym nie. Poza tym sam wiesz, że nie przepada za naszymi spotkaniami. Mimo to postaraj się go nie prowokować jak ostatnim razem - upomina wnuka.
- Dobrze, dziadku. 
- I jeszcze jedno. Mam dziś ważne spotkanie, więc mogę się nieco spóźnić na kolację. Tak samo Ryszard. Waszej dwójki to nie dotyczy. Anna każe wam przyjechać jak najwcześniej, więc spełnicie jej prośbę. Czy wyrażam się jasno? 
- Tak, dziadku. Pojedziemy jak tylko skończę pracę.
- Właśnie to chciałem usłyszeć – cieszy się mężczyzna. - A teraz jedz – zachęca Eryka. 
Przez większość przedpołudnia jeszcze raz sprawdzam cały dom i monitoring, tak na wszelki wypadek. Proszę też służbę, by pamiętali o zamykaniu okien. Zrobię wszystko co w mojej mocy, by książę spał spokojnie.
Po obiedzie Eryk przebiera się w inny garnitur, do którego wybiera krawat w odcieniu łudząco podobnym do aksamitnego pudełeczka, które chowa do kieszeni marynarki. Uśmiecha się przy tym tajemniczo. Spał w moich ramionach, ale prezenty kupuje swojej dziewczynie... 
W samochodzie jestem coraz bardziej zdenerwowany, bo nie wiem, co nas czeka.
- Przedstawisz mnie swojej wybrance? - upewniam się.
- Tak. Skręć w prawo – odpowiada znudzonym głosem. 
- Nic więcej mi nie powiesz? - podpytuję go.
- Przecież dobrze jedziesz. 
- Nie o tym mówiłem. 
- A o czym? - drażni się ze mną.
- Robisz to specjalnie, prawda? 
- Nie wiem o co ci chodzi. 
- Skoro tak ci na niej zależy, to czemu ze mną spałeś? - nie wytrzymuję. 
Eryk wybucha cichym śmiechem.
- Jesteś niemożliwy – żartuje sobie ze mnie. 
Podjeżdżamy pod dom. Anna otwiera nam drzwi i natychmiast przytula szarookiego.
- No wreszcie – cieszy się. - Wyglądasz na chudszego niż zwykle, ale nie szkodzi. Już ja cię nakarmię. Wchodźcie szybciutko. - Wita się z nami wylewnie, po czym goni do kuchni. - Eryk, ty idziesz do biblioteki. Konrad na ciebie czeka. Musisz coś podpisać. 
- Dziękuję, ciociu - uśmiecha się do lady Anny.
Obserwuję jak odchodzi. Ciężko mi patrzeć na to, że za chwilę będzie podpisywał testament. Do tego te pytania o śmierć i ból...
- Jak się wam układa? - podpytuje mnie nasza gospodyni. 
- Dobrze. Radzimy sobie. 
- Eryk to dobry chłopak.
- Wiem. Dlatego staram się trzymać go z daleka od kłopotów – uśmiecham się do niej. - A skoro jesteśmy już przy kłopotach... Nadal uważa pani, że za całą sprawą stoi Roger? 
- Będziesz miał okazję osobiście go zapytać. Przed chwilą dzwonił, że jednak przyjedzie. 
- Nie mogę się doczekać – udaję entuzjazm. 
- Simon, pozwól na chwilę – Konrad z poważną miną woła mnie na górę. - Za chwilę go oddaję, kochanie - uprzedza protesty żony.
W gabinecie na górze Eryk siedzi przy biurku i przegląda dokumenty.
- Potrzebujemy świadka – informuje mnie prawnik. Siadam po drugiej stronie biurka i obserwuję jak Eryk najpierw składa zamaszysty podpis na dokumentach, a potem wyjmuje z kieszeni marynarki rodowy pierścień z pieczęcią. Konrad rozgrzewa lak.
- Na pewno tego chcesz? - pyta nieco zdenerwowany.
- Tak - szepcze książę.
- No dobrze. Twoja pieczęć – wskazuje mu odpowiednie miejsce. - Simon, podpisz proszę. 
Składam podpis w wyznaczonym miejscu. Po chwili Konrad chowa dokument do sejfu.
- Gotowe – uśmiecha się smutno. - Może napijemy się czegoś przed kolacją? - proponuje nam alkohol.
- Bardzo chętnie – szarooki przytakuje. Kieliszek czerwonego wina pozwala prawnikowi nieco się odprężyć.
W tej samej chwili drzwi od gabinetu otwierają się i do środka wpada mała dziewczynka.
- Mój książę! - woła od wejścia, rzucając się Erykowi na szyję. Ma na sobie mnóstwo tiulu i baletki. Tylko tyle udaje mi się dostrzec.- Tęskniłam za tobą – woła uradowana. 
- Ja też za tobą tęskniłem – Eryk bierze ją na ręce i obraca się w kółko. Tiul wiruje wokół dziecka, które głośno się śmieje. 
- Przepraszam tato, nie byłem w stanie jej utrzymać – w drzwiach stoi młody chłopak. 
- Nie szkodzi. Simonie - zwraca się do mnie - poznaj mojego syna, Ryszarda. 
- Cześć – podaję mu rękę – Ryszard po dziadku? - upewniam się. 
- Niestety. Cześć książę – wita się z Erykiem. 
- Cześć – szarooki uśmiecha się do chłopaka, nadal obejmując dziecko. 
- Jeszcze raz! Jeszcze raz! - prosi go dziewczynka. Dopiero teraz zauważam, że ma najpiękniejsze granatowe oczy, jakie w życiu widziałem oraz burzę ciemnych loków, zebrane w kok i przystrojone białą kokardą. Jest śliczna. Swoim wyglądem przypomina drobną porcelanową figurkę, zupełnie jak Eryk. 
- Jeszcze raz? - upewnia się Eryk, po czym od razu spełnia zachciankę małej. 
- Mogą tak godzinami – młody Ryszard nie kryje rozbawienia. - Więc kim tak naprawdę jesteś? - pyta mnie. 
- Ochroniarzem – odpowiadam zwięźle. 
- Jeśli Eryk potrzebuje ochrony, to możesz mu ruszyć na ratunek – wskazuje siostrę, wirującą po pokoju. 
- Jest aż tak źle? Wyglądają na szczęśliwych. 
- Melly, tak nie wolno – strofuje ją ojciec. - Idź się przebrać. 
- Tato, ale Eryk nie widział jeszcze jak tańczę! - oburza się, nie chcąc rozstawać z tulącym ją księciem.
- Zatańczysz dla mnie? - pyta dziewczynkę, nie wypuszczając małej z objęć. 
- Tak – uśmiecha się do niego – ale musisz powiedzieć, że jestem najlepsza i że zostanę twoją żoną – poucza go. 
- Lady Melly, to dla mnie zaszczyt – uśmiecha się Eryk. 
- Pójdziemy do mojego pokoju? Dostałam główną rolę w przedstawieniu i będę łabędziem – chwali się mała. - Przyjdziesz na premierę? 
- Jeśli mnie zaprosisz, to tak – obiecuje jej.
- Będę tańczyć tylko dla ciebie. I ubiorę sukienkę, którą mi kupiłeś i... - baletnica łapie Eryka za rękę i wyciąga go z gabinetu ojca. 
- Widzisz, nie ma nawet ośmiu lat, a już go sterroryzowała - chłopak śmieje się z dziewczynki.
- Ryszard, nie mów tak o siostrze - strofuje go ojciec.
- Kiedy to prawda. Każe Erykowi nazywać się swoją dziewczyną i obsypywać prezentami, a on spełnia wszystkie jej zachcianki - broni swego zdania.
- Eryk rozpieszcza Melly, bo nie ma młodszego rodzeństwa. 
- A jeśli on serio się z nią ożeni? - dopytuje jego syn.
- To chwilowa fascynacja. Przejdzie jej tak samo jak picie kakao na obiad. 
- No nie wiem, tatku. Moim zdaniem powinieneś zacząć oswajać się z myślą, że szalony Eryk będzie twoim zięciem. 
- Ryszard! - Konrad kolejny raz ostro gani syna, po czym wszyscy wybuchamy śmiechem. 
- Chodźmy do kuchni. Mama z pewnością potrzebuje pomocy - nasz gospodarz wypycha nas do kuchni.
Przez kolejnych kilkanaście minut wspólnie nakrywamy stół. Ryszard opowiada mi kilka zabawnych historii o Melly i Eryku, a Konrad dodaje po cichu, że Eryk przepisał na dzieciaki swój fundusz powierniczy, i że mam go dobrze pilnować, bo nie wyobraża sobie, by coś mu się stało.
- Gdzie reszta? - Anna zauważa brak córki. 
- Na górze. Melly zagnała narzeczonego do zabawy - młodego Ryszarda bardzo bawi ta sytuacja.
- Powinieneś sprawdzić, czy mała mu się nie narzuca - proponuje lady.
- Chyba da sobie radę z małą dziewczynką, prawda? Ja codziennie muszę sobie radzić – śmieje się z kłopotów księcia.
- Pójdę na górę, a wy tu zostańcie. Melly powinna przebrać się do kolacji – Anna zostawia nas samych. 
- Słyszałem, że studiujesz na królewskim uniwersytecie – podpytuję chłopaka. 
- Owszem, ale planuję przenieść się do Ameryki. Tutaj nie jestem w stanie rozwinąć skrzydeł. 
- A co chcesz robić? - pytam żywo zainteresowany. 
- Pracuję nad własnymi aplikacjami. Trzy z pięciu odniosły sukces, więc można powiedzieć, że nieźle mi idzie - przechwala się.
- Gratuluję. 
- Dzięki, chociaż tak naprawdę nie ma czego. Jeszcze daleka droga przede mną. 
Po chwili dołącza do nas Eryk.
- Jak tam, Romeo? - pyta go Ryszard – Dajesz sobie radę? 
- Tak – książę szczerze się uśmiecha.
- Więc to jest twoja dziewczyna? - szepczę cicho do jasnowłosego, by nikt nas nie słyszał. 
- Nadal jesteś zazdrosny? - pyta z figlarnym błyskiem w oczach.
- Bardzo. Jest słodsza ode mnie. 
- Wiem. Nie masz z nią najmniejszych szans. 
- Brutalnie pozbawiasz mnie złudzeń – skarżę się. 
- Nie wyglądasz na przybitego tym faktem. 
- Eryk! Eryk! - małą skupia na sobie uwagę księcia, wbiegając do salonu w błękitnej sukience – nie zostawiaj mnie samej! 
- Wybacz, ukochana – książę kuca na wprost niej i całuje w rękę. 
- Wybaczam – uśmiecha się uradowana.
- Melly, przestań go torturować, bo ci ucieknie – żartuje z niej brat. 
- Ja go wcale nie torturuję. My się kochamy!
- Naprawdę? - kpi z niej. 
- Eryku, powiedz mu – prosi Eryka o pomoc. 
- To prawda. Mam coś dla ciebie, lady Melanio, w dowód mojej miłości – monarcha sięga do kieszeni i kładzie błękitne pudełeczko na dłoni dziewczynki. 
- To dla mnie?! Naprawdę?! Dziękuję! - rzuca mu się na szyję. 
- Eryku prosiłam, abyś nie obsypywał Melanii prezentami, prawda? - lady Anna nie jest zadowolona. 
- To już ostatni raz – obiecuje Eryk. 
- I tak ci nie wierzę - wzdycha kobieta, ciekawa co tym razem wymyślił jej ulubieniec.
Obserwuję jak mała otwiera pudełko.
- Jest piękny... Ale co to za kwiatek? - pyta księcia. 
- To niezapominajka – tłumaczy jej – żebyś nigdy o mnie nie zapomniała. 
Oczy małej rozbłyskają prawdziwym szczęściem, gdy Eryk zapina jej naszyjnik.
- Mamo! Zobacz! Wyglądam jak dorosła dama? Powiedz! - Melly domaga się komplementów.
- Eryku! Rozmawialiśmy już na temat biżuterii, prawda? - Anna nie kryje oburzenia, ale on wpatruje się w swoją"ukochaną".
- Musiałem. Melly jest taka szczęśliwa – powtarza skruszony. - Może to mój ostatni raz – jego słowa mrożą mi serce, gdyż zabrzmiały jak pożegnanie. Naprawdę aż tak boi się śmierci? 
- Też mam dla ciebie prezent! Poczekaj tu na mnie! – dziewczynka wybiega z salonu. Po chwili wraca z puszką ciastek. 
- Upiekłam je z mamą, specjalnie dla ciebie – uśmiecha się nieśmiało. 
- Naprawdę? - cieszy się książę. 
- Chodź. Nakarmię cię – zmusza go, by usiadł na kanapie, po czym bez problemu sadowi się na jego kolanach i wkłada mu ciastko do buzi. 
- Pyszne – chwali ją, chociaż ja powiedziałbym, że raczej lekko gorzkie i przypalone. Nawet jeśli tak jest, to nie daje tego po sobie poznać. Nie znałem go od takiej strony... 
- Zjedz jeszcze – zachęca swojego "chłopaka". - Wszystkie są tylko dla ciebie. 
- Dobrze ci tak – śmieje się lady Anna – obserwując jak mała podsuwa mu kolejne lukrowane słodkości – A spróbuj nie zjeść kolacji... 
- Kto mówił o kolacji? - pyta hrabia Ryszard, który wszedł do salonu razem ze starym księciem. 
- Dziadek! - Melly porzuca Eryka by uściskać dziadka.
- Melly! Czy ja też dostanę ciastko? - dopytuje jej dziadek.
- Nie! Musisz poczekać do jutra! Te upiekłam dla mojego męża. - wszyscy wybuchają śmiechem.
Kolacja mija w przemiłej atmosferze. Roger zadzwonił, że się spóźni i mamy na niego nie czekać. Hrabia i stary książę wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Co oni kombinują? 
Po posiłku mała Melania jest już zmęczona, więc uzyskawszy obietnicę, że Eryk przeczyta jej bajkę, idzie z mamą na górę, by przebrać się w piżamę.
Hrabia z kolei wypytuje wnuka jak sobie radzi w szkole, a następnie zaczyna mówić o tym, że konsorcjum złożyło mu bardzo ciekawą ofertę, którą spadła mu jak z nieba. 
Gdy Eryk układa małą do spania, przyjeżdża spóźniony Roger. Atmosfera przy stole nieco gęstnieje.
- Tato, podzieliłeś się już naszą radosną wiadomością? - dopytuje hrabiego, dziwnie się przy tym uśmiechając.
- Jeszcze nie synu. Poczekajmy na Eryka. Zajmuje się Melanią.
- To zajęcie idealne dla tego wymoczka – kpi pod nosem z księcia.
- Roger! - gani go hrabia. 
- Taka jest prawda, i dobrze o tym wiecie. Eryk nie nadaje się do... 
- Do czego? - jasnowłosy pojawia się za jego plecami.
- Właśnie o tobie mówiłem – gładki ton syna hrabiego przesiąknięty jest jadem. 
- Słyszałem – Eryk zachowuje spokój. 
- Naprawdę? I nic mi nie powiesz? - prowokuje go. 
- Chętnie powiedziałbym wiele rzeczy, ale większości i tak nie zrozumiesz – rzuca mu zimne spojrzenie.
- Ojciec przepisał mi dziś firmę! - wypala wściekły Roger – Możesz sobie wsadzić te swoje analizy... 
- Roger! - hrabia stara się zapanować nad sytuacją. 
- Gratuluję, Roger. Jestem pewny, że to będzie krótkotrwały sukces - podsumowuje szarooki.
- Mylisz się, szczeniaku. Podpiszemy umowę z konsorcjum.
- Cieszę się. Nie chciałbym patrzeć jak rujnujesz hrabiego w taki sam sposób, w jaki zrujnowałeś swoją firmę - ich wymiana zdań staje się coraz bardziej napięta.
- Eryk... - ostrzega go dziadek – Wystarczy. 
- Na balu król abdykuje, a Alan zajmie jego miejsce! Znowu przegrałeś! - dogryza chłopakowi.
Obserwuję twarz mojego podopiecznego. Nie wydaje się poruszony tą wiadomością. Wprost przeciwnie.
- Roger... Miałeś to zachować dla siebie – syczy wściekły stary książę. 
- Wybacz wujku, ale on mnie zdenerwował i... - tłumaczy się.
Eryk przenosi spojrzenie na dziadka i wymownie milczy.
- Chciałem z tym zaczekać do balu – stary książę, ze skruchą w oczach, próbuje udobruchać wnuka.
- Nie szkodzi dziadku. To i tak była kwestia czasu – jasnowłosy zachowuje się nadzwyczaj spokojnie. 
- Nic więcej nie powiesz? - dopytuje monarcha.
- A co mam powiedzieć?
- Nie wiem - wszyscy wpatrują się w księcia wyczekująco, ale on wycofuje się w głąb siebie, przywołując na twarz wyuczoną maskę obojętności.
- Chyba pora na deser – lady Anna podnosi się z krzesła – Konrad, nalej nam coś mocniejszego – prosi męża i znika w kuchni. 
Przez resztę wieczoru obserwuję, jak Eryk bawi się kieliszkiem szampana, który obraca w dłoniach. Tymczasem po drugiej stronie stołu uradowany Roger zanudza nas wizją szybkiego rozwoju firmy, nad którą pracował w ostatnim czasie. Nie znam się na biznesie, lecz nawet mnie jego pomysły wydają się co najmniej dziwne.
Po kilku godzinach wreszcie wracamy do domu. Jestem zmęczony. Głowa mnie boli od tych wszystkich fuzji i transferów. Eryk nie odzywa się nawet słowem, zupełnie pogrążony w swoich myślach. 
Gdy parkuję samochód, wysiada prawie w biegu i idzie od razu za dziadkiem do jego pokoju. Wyczuwam kłopoty, dlatego natychmiast podążam za nim.
- Ale dlaczego nie?! - krzyczy wzburzony. - Tak będzie lepiej dla wszystkich. Proszę, pozwól mi wyjechać!
- Nie! Wybij to sobie z głowy. Zostaniesz tutaj! - znowu się kłócą?
- Nie chcę tu zostać. To już nie jest mój dom! - szarooki chce wyjechać? Dlaczego?
- Jesteś księciem i nie pozwolę, abyś uciekał od odpowiedzialności! 
- Więc zrzeknę się tytułu! Nie chcę go! 
- Eryku... To, że Alan zostanie królem niczego nie zmieni w twoim życiu. Nadal będziesz ze mną mieszkał i pomagał w królestwie. Nie musisz od razu wyjeżdżać – starszy mężczyzna próbuje go przekonać do swoich racji.
- Nigdy nie będę pomagał Alanowi! Słyszysz?! Nigdy! - choć trzymam się na uboczu, boli mnie, że srebrnooki nie potrafi cieszyć się z sukcesu brata. Łudziłem się, że spokojnie przyjął dzisiejsze rewelacje...
- To twój obowiązek. Nie martw się. Będę się o ciebie troszczyć. Nie będziesz się z nim widywał. Obiecuję – dziadek kładzie Erykowi dłonie na ramionach. - Nie utrudniaj wszystkiego jeszcze bardziej. Muszę zapewnić ci ochronę. Ktoś próbuje cię zabić. 
- Nie chcę twojej ochrony. Sam sobie poradzę. 
- Nie mów tak. Simon bardzo się stara, abyś był bezpieczny... 
- Nie śmiesz mnie. Teraz ci zależy na moim bezpieczeństwie? A gdzie byłeś, gdy naprawdę cię potrzebowałem?! - wybucha Eryk – Czemu nie reagowałeś, gdy błagałem cię o pomoc?! Czemu mi wtedy nie pomogłeś? Liczysz na to, że zapomnę? Nigdy nie zapomnę! - o czym on mówi?
Stary książę traci nad sobą panowanie i uderza Eryka w twarz. Chłopak spogląda na dziadka z nienawiścią w oczach.
- Eryku... Przepraszam... Ja nie chciałem... - zaczyna się tłumaczyć. 
- Jesteś żałosny. Nienawidzę cię. Jedyne, co potrafisz to znęcać się nade mną! Ale wiesz co, dziadku? To nie potrwa już długo...
- Grozisz mi? - pyta mężczyzna – Po tym wszystkim co dla ciebie zrobiłem? 
- A co takiego rzekomo dla mnie zrobiłeś?
- Zabrałem cię z tamtego domu w lesie. To nic dla ciebie nie znaczy? 
- Trzeba było mnie tam zostawić – słowa Eryka są przepełnione goryczą. 
- Zginąłbyś, gdybym cię nie znalazł. 
- Mylisz się. Ja tam umarłem. A ty jesteś współodpowiedzialny za moją śmierć – chłopak wychodzi z pokoju trzaskając drzwiami. 
- Wasza wysokość, o czym on mówi? Jaki dom w lesie? O co tu chodzi? - zadaję pytanie za pytaniem, by jak najszybciej dowiedzieć się prawdy. Ich kłótnia nie dotyczyła wyłącznie abdykacji. Obydwaj ukrywają jakiś sekret, a ja muszę go poznać, by pomóc Erykowi.
- To stare dzieje, chłopcze. Kiedyś Eryk bawił się w lesie i zabłądził. Chciał być jak Alan, który codziennie trenował z kolegami. Pobiegł za nimi, a potem nie umiał wrócić. Przez kilka dni nie mogliśmy go znaleźć. Bardzo to przeżył. Od tamtej chwili obwinia go o wszystko, a przecież to właśnie on dzień i noc przeczesywał las w poszukiwaniu brata. 
- Ile miał wtedy lat? 
- Sześć, czy siedem. Nie pamiętam dokładnie. Padał deszcz. Zrobiło się ciemno. Od tej pory ma uraz i często śnią mu się koszmary. 
- To przykre - biedny, męczy się od tak dawna...
- Nie mogę sobie darować, że straciłem panowanie i go uderzyłem. Jutro postaram się go przeprosić. Eryk nie lubi, gdy plany nie układają się po jego myśli. Najpierw hrabia nie skorzystał z jego pomysłów. Znienawidzony brat zostanie królem... Wszystko się skumulowało - dziadek chowa twarz w dłoniach. Jest mu wstyd z powodu policzka, który wymierzył wnukowi.
- To czemu wasza wysokość odmawia mu wyjazdu? Może nabrałby dystansu do całej sprawy, a wtedy...
- Nie mogę - przerywa mi. - Po abdykacji pojedziesz z Erykiem na wakacje, dobrze? Pozwolę mu wybrać dowolne miejsce. Jednak do tego czasu zostanie tutaj. Poza tym koronacja może się odbyć tylko w obecności wszystkich członków rodziny. Inaczej jest nieważna. 
- Rozumiem. 
- Zrób to dla mnie i sprawdź, jak się czuje. I powiedz mu, że przepraszam. 
- Dobrze, wasza wysokość - obiecuję.
Mam mieszane uczucia wchodząc na górę. To wszystko wydaje mi się dziwne i zagmatwane. Drzwi do pokoju Eryka są uchylone, a on siedzi na parapecie, wpatrując się w ciemne niebo.
Podchodzę bliżej i kładę mu rękę na ramieniu, którą natychmiast strąca. 
- Odejdź. Chcę być sam – nadal jest wzburzony. 
Zdejmuję marynarkę i siadam naprzeciwko niego.  
- Porozmawiaj ze mną – proszę go. 
- Nie chcę. 
- Dziadek powiedział, że jest mu przykro i bardzo przeprasza. Po koronacji pozwoli ci wyjechać na wakacje. 
Nie reaguje.
- Eryku... Za miesiąc Alan zostanie królem. Nie sądzisz, że to rozwiąże wszystkie twoje problemy? 
- Żartujesz, prawda? - pyta wściekły. 
- On będzie zajęty nowymi obowiązkami, a ty...
- Nie dopuszczę do tego, aby Alan objął tron. Możesz być tego pewny. Będzie mnie musiał najpierw zabić, bo nic mnie nie powstrzyma - nie sądziłem, że jest aż tak bardzo zacietrzewiony.
- Nie mów tak. Zemsta niczego nie rozwiąże. 
- Przekonamy się. 
- Eryku... To nie jego wina, że urodził się pierwszy. Nie miał na to żadnego wpływu. Dlaczego nie możesz zaakceptować tego faktu i odpuścić? Rozumiem, że jesteś zazdrosny, ale z twoimi zdolnościami... - może mi uda się jakoś na niego wpłynąć i wytłumaczyć sytuację.
- Simon, czy to do końca zdurniałeś?! Sądzisz, że jestem o niego zazdrosny? O to ścierwo?! Nie rozśmieszaj mnie! - prycha.
- Masz do niego pretensje, bo jest starszy, czy też dlatego, że zgubiłeś się w lesie, bo chciałeś być jak on? 
- Ja?! Zgubiłem... Taką wersję ci przedstawił... A ty jak ostatni idiota uwierzyłeś w te wszystkie brednie... - z niedowierzaniem kręci głową.
- Więc jak było naprawdę? 
- Nie chcę o tym rozmawiać. Spytaj dziadka, albo Alana, jeśli tak ci na tym zależy. 
- Nie jestem twoim wrogiem. Zależy mi na tobie...
- A ja nie jestem naiwny. 
- Zaufaj mi. 
- Tak jak ty ufasz Alanowi? - znowu się nakręca.
- Tak, ufam mu. Jest moim przyjacielem, tak samo jak ty. 
- Ale ty nie jesteś moim!
- To zależy tylko od ciebie. Nie powiesz mi, że ci na mnie nie zależy. Chociaż bardzo się starasz udawać zimnego, prawda jest zupełnie inna - obydwaj wiemy, że książę celowo ignoruje to, co nas łączy.
- Odejdź – każe mi. 
- Nie odejdę – zeskakuję z parapetu i podchodzę bliżej – chcę być przy tobie. 
- Simon... Nie wiesz w co się pakujesz. 
- To powiedz mi – nalegam, opierając czoło o jego czoło. 
- Nie mogę. 
- Jeśli mi nie zaufasz, nie będę mógł ci pomóc – przytulam go do siebie. 
- Mi nie da się pomóc. 
- Proszę cię...- ocieram się ustami o jego usta – zapomnij o zemście. 
- Nie – szepcze wprost w moje wargi.
- Nie chcę patrzeć, jak marnujesz sobie życie. 
- Więc odejdź – spogląda mi prosto w oczy. 
- Naprawdę tego chcesz? Wolisz zemstę niż bycie ze mną? 
Eryk przechyla głowę i całuje mnie. Powoli. Namiętnie. Zupełnie się zatraca. A potem otwiera oczy i uśmiecha się smutno.
- Żegnaj, Simon.
Wychodzę z jego pokoju, zamykając za sobą drzwi.

48 komentarzy:

  1. Moje!! Zajmuję tą wspaniałą miejscówkę, przyklepuję, siadam wygodnie i wbijam flagę z napisem "All hail Akashi-sama and Joleen" ^-^

    PS. Wrócę, jak zdam maturkę z polaka. Trzymaj za mnie kciuki, bracie-lisie ;* ;)


    Joleen :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lisia Królowa :) czuję się zaszczycony. Czekam na Ciebie :) Ostatni egzamin i jesteś tylko moja :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Zdałam! <3 Czas na wielki powrót! \(^-^)/ Teraz możesz zacząć się bać :D *sztański śmiech*

      Długi rozdział, coraz mniej błędów, szybszy czas wstawiania... Wow. Jestem pod wielkim wrażeniem! *-*
      Co do historii, to wiesz, że mało za nią przepadam i wolałam opowiadanie o hot nauczycielu hiszpańskiego ;-J No bo... Simon za bardzo mnie wkurza, a Eryk w moich oczach przypomina dziesięciolatka... >.< Nie zapominajmy o tym, że nazywam ich Lulu i Suzu x"D (jeszcze kiedyś obejrzymy razem Code Geass, obiecuję ;D) Ale muszę stwierdzić, że kolejne rozdziały zapowiadają się ciekawie ^^ Zwłaszcza bal i ten tajemniczy książę Alan <3

      Poza tym, widzę, że blogowanie Ci się bardzo spodobało, co? Zwłaszcza kiedy prowadzisz te niewinne pogawędki pod postami... Czy mam wymyślić Ci jakąś surową karę? (albo lepiej nie, bo jeszcze Ci się spodoba xD) Miej się na baczności, Kitsuś. Kiedy Twoja Lisia Królowa ma tyle czasu wolnego... to oznacza kłopoty... ^^

      Weny, weny, WENY!! XD (wiem, że to lubisz ;*) Jutro spodziewam się wegańskiej pizzy na talerzu i dam Ci poczytać co nieco ;)


      Joleen :*

      Usuń
  2. hahahahXDD
    śmiechłam , czekam co będzie dalej :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Serio? Serio? Dzisiaj z Isis pisalysmy o dziewczynie Eryka i doszlysmy do wniosku, że to pewnie jakaś mała zakochana w nim dziewczynka :P To się nazywa geniusz :D
    Ogółem rozdział był fajny, Eryk tykał Simona po klacie *-*, potem go nawet z własnej woli pocałował! Fakt, to był 'pozegnalny' pocałunek, ale... Zrobił to z własnej woli, okej? To coś znaczy :D
    Ryszard Junior jest super! Lubie gościa i mam cichą nadzieję, że się jeszcze pojawi w jakimś rozdziale :) Roger to świnia, ale o tym już Ci mówiłam, dziadka nienawidzę, ale chyba tez coś wspominałam na ten temat... Nie wiem o czym pisać, żeby się nie powtarzać... O, las! Ja się czasem zastanawiam czy Simon jest idiota, czy tylko udaje. Gość wierzy we wszystko co się mu powie. Jakby dziadek oznajmił, że od dzisiaj niebo jest zbudowane z jeży, ten od razu przyznałby mu rację. Serio Simon? 'Zgubił się w lesie, bo chciał być jak brat' - serio? -.- I chociaż wiem, że Alan najprawdopodobniej nie szukał Eryka, tylko albo a) był odpowiedzialny za jego krzywdę b) udawał, że się martwi, żeby nie było, że jest nie czuły c) nudziło mu się i postanowił pójść na grzyby,to i tak nadal jest on jedna z moich ulubionych postaci :D
    Nie wiem co jeszcze napisać, więc kończę, bo znowu zacznę wygadywac jakieś głupoty.
    Wenyy!

    Ruu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro wszystko już wiecie, to po co ja to piszę? Ciekawe czy wiecie co stanie się na balu :D
      Simon to zwykły facet. Nie grzeszy inteligencją. Ma taki być. Jeszcze przyjdzie czas na przebłysk jego geniuszu :D Wierzy, bo Alan był najważniejszą osobą w jego małym wszechświecie. Dziadka też znał już dawniej. Eryk pojawił się teraz. Jest mu obcy, a jednocześnie taki bliski... :)
      Pożegnalne pocałunki mają to do siebie, że zamykają pewien etap. Tak jest również w tym wypadku. Poza tym to Simon rzucił Eryka, ale wszystko w swoim czasie.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Właśnie ugodziłeś w męską dumę wszystkich przedstawicieli swojego gatunku :P Jak się z tym czujesz?
      Przeczytałam - Simon rzucił Erykiem i przeżyłam mini zawał :P
      Jesteś okrutny. Piszesz takie rzeczy o zerwaniach itp. po czym oświadczasz, że to wszystko w swoim czasie. Zero empatii dla mojego stanu emocjonalnego :c

      Ruu

      Usuń
    3. Dobrze :)
      Simon chciał, aby Eryk zrezygnował z zemsty. Eryk odmówił. Wiedział, co to oznacza, dlatego pocałował go na pożegnanie. Wiesz co będzie dalej? :D Bo ja wiem, ale nie powiem :)
      Pomyśl co czuje mały Eryk. Jemu to jest ciężko :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Boję się myśleć co będzie dalej, więc zdam się na Ciebie. Chociaż mam kilka pomysłów, to każdy coraz mniej mi się podoba, dlatego postaram się o tym nie myśleć i zobaczę dopiero co Ty wykombinowałeś :D

      Ruu

      Usuń
    5. Nie bój się. Będzie bardziej dramatycznie, przecież to oczywiste :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. I to miało mnie pocieszyć, czy jeszcze bardziej pogorszyć mój stan? Bo nie jestem pewna jak zareagować :P

      Ruu

      Usuń
    7. Ruu, czy Ty mnie nie znasz ani trochę? Im bardziej zagmatwane historie, tym lepiej :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Właśnie w tym problem, że Cię już trochę znam :D
      Nie ma to jak wstać o 4 rano, żeby zrobić referat na historię i rozprawke na angielski. Pójść zadowolonym do szkoły. Mieć odwołany angielski i zapomnieć podręcznika do historii, gdzie miało się prace. Ja myślałam, że się zabije ;-;

      Ruu

      Usuń
    9. Zabijanie zostaw mnie :P Kot przetarł krwawy szlak :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Czy mam przez to rozumieć, że niedługo ktoś pójdzie w ślady kota? ;-;

      Ruu

      Usuń
    11. Ja nic nie mówiłem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    12. No coś czuję,że Kitsune-san chce bardziej uatrakcyjnić opowiadanie czyjąś śmiercią(chociaż szkoda,że to nie będzie dziadek XD)Siostro masz spam na gg ~.Jestem kaleką kciuk mi spuchł na w-fie XD
      Na szczęście nie ma innego kota ,który ucierpi przez morderczą stronę kitsune-san >.<.I coś czuję,że to będzie Eryczek albo Simon.(chciałabym ,żeby to był jednak alan xd)
      Dzisiaj pani na polskim,przypominaliśmy środki artystyczne.Były synonimy daje przykłady i tak dała mężczyzna=(coś chciała napisać zatrzymała sie wpisała w końcu pan )I tak po tym mówi do nas:zawachałam sie bo chciałam dać człowiek XDDD
      Feminizm lvl pani Łotysz :D
      Isis

      Usuń
    13. Mylisz się moja droga Córeczko :D Tatuś od samego początku realizuje to, co sobie zaplanował pisząc pierwszy rozdział. Nie umiem niczego zmienić czy dodać. Zaczynając pisać od razu wiem jak dana historia się skończy, kto zginie i czy ktoś zginie :D Rzeczywiście, nie ma więcej kotów do odstrzału, ale innych bohaterów nie brakuje :D
      Isis, dbaj o siebie, bo jak będziesz do mnie maile pisać :D Żadnych więcej kontuzji, proszę. I weź tu bądź mądry i córki ogarnij...

      Twój Kitsune

      Usuń
    14. Isis, coś Ty na wf-ie wyrabiała? (powiedziała ta, co ma całe nogi w siniakach, ale cii!) Bo się zaczynam o Ciebie martwić!
      Właśnie zdałam sobie sprawę, Kitsune, że musisz mieć niezły ubaw z naszych komentarzy.
      Ruu - Mówię wam - dziadek ma umrzeć!
      Isis - Idę o zakład, że Alan zginie.
      Wegi - Pff, na pewno uśmierci Rogera
      Kitsune - Takie naiwne... :D *siedzi przed komputerem niczym szef gangu i popija herbatę*
      EPILOG
      Ruu - Ale...
      Isis - ...jak to...
      Wegi ... możliwe?
      Kitsune - *uśmiech zadowolonego z siebie szatana*
      Wybacz Kitsune, ale nas się nie da ogarnąć. Jakby to ująć - najlepiej się z tym pogódź, bo będziesz miał w życiu pod górkę :P

      Ruu

      Usuń
    15. Rogera też możesz zabić,wredny jest nie lubię go.Ale kontuzje do mnie lgną co ja na to poradzę?;-;
      To wszystko przez durna siatkówkę.Jak ja jej nienawidzę.
      Kitsune-san oglądał eurowizje?:D.Szpak i jego włosy *^*. Co do pisania maili zawsze jedna ręką się da xd.Ty nie dasz rady nas ogarnąć?Twoja wrodzona słodkość i urok pomogą ci w tym :D.

      Usuń
    16. Jest dokładnie tak jak napisała Ruu. Ja tu tylko siedzę i piję herbatę :D
      Nie oglądałem eurowizji. Szpak może się schować przy panu/pannie Wurst :D
      Jasne, że dam radę Was ogarnąć. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Rodzina to moja silna strona :D Poza tym jestem tak słodki, że żadna z Was mi się nie oprze :D

      Wasz Kitsune

      Usuń
    17. Haha, widzisz? Jestem wszechwiedzaca :P
      Szczerze? Ja nawet nie wiem jaką Szpak śpiewał piosenkę...
      W takim razie życzę Ci Kitsune powodzenia, bo niewątpliwie Ci się przyda :D Uważaj tylko, żebyśmy Cię z czekoladą nie pomyliły i nie zjadły, skoroś taki słodki :P

      Ruu

      Usuń
    18. Z wierzchu może i słodki, ale w środku samo chili... Nie poparzcie sobie języków, dziewczyny~ ;p


      Joleen :*

      Usuń
    19. Joleen... Musisz zdradzać moje sekrety? To miało pozostać tylko między nami, prawda? :P Próbuję utwierdzić wszystkich w przekonaniu, że jestem słodki i uroczy. Bez dywersji proszę :D

      Twój Kitsuś kochany

      Usuń
  4. O.Mój.Boże.
    Mój mózg! Co tu się stało?! :o
    Spokojnie Suzy, tylko spokojnie...po kolei...
    Biedny, mały strachliwy książę :o tak tak, w ramionach Simona będziesz bezpieczny. Tak mi go było żal kiedy martwił się bólem i śmiercią ;-; Kitsune Ty nawet nie myśl o ranieniu go!
    Mówiłam, że dziewczyna Eryka będzie milutka :3 Jest taka słodziutka <3 Mogłabym ją schrupać (a podobno nie lubisz dzieci Suzy...)
    No i ta końcówka ;-; moje serduszko się kraja...co to za pocałunki na pożegnanie! Zadnych pożegnań mi tu ;-; A Simon tak po prostu wyszedł? Walcz o niego rycerzu! Przecież mały Eryk potrzebuje ciepełka nie możesz go tak zostawić... ;-; *feelsy*
    *Jeszcze w radiu leci nastrojowa muzyka...*

    Ten rozdział był taki długi. Żyć nie umierać! <3 Akcja coraz bardziej się rozkręca *.* Aagh, nie mogę się doczekać następnego!

    (Jutro mam kolejne zawody lekkoatletyczne ;-; nie chcę...zawsze przed startem łapie mnie stres :c)

    ~Suzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie martw Suzy, na zawodach będzie dobrze. Zobaczysz i jutro przyznasz mi rację :)
      Mnie ta końcówka też nieco rozbiła emocjonalnie, bo wiem co napiszę dalej i jakoś mnie to nie cieszy.
      Simon nie mógł z nim zostać, bo on tak do końca nie wierzy Erykowi. Jest rozbity pomiędzy wersją przewrażliwionego na swoim punkcie Eryka, a dziadka i Alana. Komu uwierzyć? Oto jest pytanie. Eryk nie zrezygnuje z zemsty, nawet dla Simona...
      Ten rozdział był za długi. Przyznaję :D Muszę lepiej zapanować nad tekstem, bo potem wychodzą takie tasiemce.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Nie, nie, nie :D Długie nie jest złe! Według mnie rozdzialik był właśnie idealny jak na taką ilość wątków :3
      Siedzę sobie właśnie na zawodach i powiem, że...to jakaś masakra :D Nie miałam najmniejszych szans...
      Została jeszcze sztafeta olimpijska...chociaż na nic nie liczę...dominują szkoły sportowe a ja nie dość,że z klasy dwujezycznej a nie sportowej to jeszcze dowiedziałam się, że startuję dopiero wczoraj xD (Suzy nie użalaj się nad sobą! Więcej wiary w siebie...)

      ~Suzy

      Usuń

    3. Sport ma przede wszystkim sprawiać radość, tym bardziej, jeśli nie trenujesz zawodowo. Twoje dobre samopoczucie powinno być podstawą :)
      My w Ciebie wierzymy :) Cała blogowa rodzina trzyma kciuki :) Zwłaszcza tatuś :D
      Ze względu na liczne wątki w żaden sposób nie dało się tego podzielić. Nie wiem czy będą jeszcze aż tak długie rozdziały. Pewnie tak :D Zawsze sobie obiecuję, że to już ostatnie zdanie i w jakiś magiczny sposób zaczynam kolejną stronę i kolejną :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Jeju tam było tak zimno...zamarzłam :o Jeszcze zaczął padać deszcz...Ale mamy 7 miejsce...nieźle :D
      To bardzo dobrze, że masz dużo weny :3 Jak już mówiłam: im więcej tym lepiej! Więcej jedzenia, słodyczy, mang! (Niedługo otwierają największą Yattę w Polsce ^^ nie może mnie tam zabraknąć!...chociaż pewnie będzie masa ludu :v)
      (Suzy znowu odchodzisz od tematu)

      ~Suzy

      Usuń
    5. Gratuluję :)
      To niezły wynik. Następnym razem będzie lepiej :)
      Wena mnie czasami dobija, a teraz przez Ciebie mam ochotę na coś słodkiego :D
      Mangi kupuję na allegro. Nie ma to jak dostawa do domu :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Ja własnie zjadłam całą czekoladę xD Brat będzie zły... Czekolada i gorąca herbatka...tego mi było trzeba! Niestety sielanka nie potrwa długo bo już zaraz trening ;-; Co to dzisiaj dzień sportowca?

      ~Suzy

      Usuń
    7. Nieźle Suzy, ja też lubię świętować w samotności :)
      Brat zrozumie, a nawet jeśli nie, to powinien przyznać Ci rację. Im szybciej opanuje sztukę zgadzania się we wszystkich sprawach z kobietą, tym lepiej :P

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Wróciłam, ale teraz to na serio :p
    Eryk zasnął w objęciach Simona *~* (To nie istotne, że wcześniej mówił o śmierci xd) Ejj, niech mnie ktoś przytuli, bo zaczynam czuć się samotna ;-; Wszyscy latają trzymając się za rączki •-•
    Eryk rano był wyjątkowo miły! :o Co się stało? Podmienili go, na pewno.
    Dzielisz się Erykiem z tą małą, a ja?! Czuje się oszukana i pokrzywdzona :'c W sumie to Melania jest kawaii. Chyba ją polubię c: Zobaczymy :D
    Ale Eryk ma załamkę •,_,• Jaka masakra. Simon pomyśl, Alan go szukał? Serio? Nawet ja bym w to nie uwierzyła, no bez przesady!
    Przez ok. 3 min. patrzyłam się w telefon i nie wiedziałam jak zareagować na końcówkę! Ale jak to? Tak nie może być… To… to nie prawda… Jesteś zbyt (podobno) słodki, żeby tak robić! Teraz to naprawdę niech mnie ktoś przytuli. :c Ale dobra, to przecież się tak nie skończy, jeszcze się pogodzą. Na pewno. Tak mi się wydaje. Chyba… chyba mam rację. Ale w sumie tego nie mogę być pewna. Przecież jesteś lisem!
    Wegi
    Ps. Na wycieczce okropne choróbsko! Wszyscy źle się czuli i była akcja szpital. Ale że ja boję się igieł, to udawałam zdrową xd A potem rano miałam kazanie od wychowawczyń :/ I teraz pewnie nie idę do szkoły jutro :D
    Ale w sumie to źle się czuję. Podajcie herbatkę :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps.2 A właśnie przypomniałam sobie! Gdzieś Eryk mówił, że brat go zostawił w lesie, a potem dziadek go znalazł… Ale co się stało pomiędzy tymi wydarzeniami? *podejrzliwy wzrok* Jeszcze się dowiem przed rozdziałem! Zobaczysz!
      Wegi

      Usuń
    2. Witaj Wegi :) Tatuś przytula :D
      Wycieczki bez atrakcji to nie wycieczki :) Ja się igieł nie boję. Nawet zastrzyk umiem zrobić :D Ale herbata wychodzi mi najlepiej. Więc siadaj i opowiadaj jak było :D Dobrze się bawiłaś?
      Co będzie dalej? Jak to co? No zerwali. Skończyło się coś, co się jeszcze na dobrą sprawę nie zaczęło. Czasami tak bywa, nie? :D Napisałem kolejny rozdział. Jeśli go dziś poprawię, to wrzucę i będziemy się bawić dalej :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    3. *wtula się* Pozanudzam Cię tu wycieczką, ok? Zaczynamy! Już pierwszego dnia mieliśmy atrakcje. Po ogarnięciu pokoi i ośrodka (zeszło się do wieczora) poszliśmy grać w nocne podchody. Przeszkadzaliśmy więc się przedłużało. Skończyliśmy w nocy; potem każdy do rana chodził po pokojach. Standardowo 3 godziny snu. Od następnego ranka dzień indiański. (Szałasy, ścianka wspinaczkowa, tor przeszkód, skarb, te sprawy) I po kolacji każdego złapało. To zostawię bez komentarza. Bełty - te sprawy :D Nie można było wychodzić z pokoi (w sumie to od początku nie pozwalali xd) Każdy się nudził, ale koleżanka się do nas 'włamała' :'D Już śpisz? To słuchaj teraz, obudzisz się: moi debilni koledzy wzięli piwo i coś mocniejszego. Połowę im zabrali, bo taka sucza (ze starej klasy - nikt jej nie lubi -,-) naskarżyła paniom. Też potępiam ich zachowanie, ale żeby tak od razu kablować?! Jeden kumpel wziął na siebie całą winę a reszcie chłopaków kazał siedzieć cicho. Poświęcił się. Wow. Ale i tak są debilami. Bez kitu. *traci wiarę w klasę*
      To ja czekam na twoją reakcję :D Wszystko prawda, mogę nawet płacić grzywnę jak skłamałam xd
      Czekam na dalszą część Chumorków! :d
      Wegi

      Usuń
    4. Jednym słowem działo się :D
      Bez sensu pić alkohol na wycieczce. W sumie alkohol zawsze jest bez sensu. Moim zdaniem rodzice powinni się zainteresować czym zatruto ich dzieci.
      Chętnie wrzuciłbym nowy rozdział, ale nie mam siły go poprawić. Jak się zmotywuję, to za jakąś godzinę będzie, a jak nie, to jutro rano.

      Twój Kitsune

      Usuń
    5. Najlepsze jest to, że to nie od alkocholu. Coś nie tak było z jedzeniem na kolację. Sanepid przyjechał :p
      Wyśpij się Kitsuś, ja za chwilę też się kładę. Pierwszy raz od 3 dni dobrowolnie idę spać.
      Wegi

      Usuń
  6. Nie wiem czemu, ale scena, w której Simon usypia Eryka po domniemanym włamaniu (dokładnie ostatnie słowa Simona) kojarzą mi się z Golumem z Władcy Pierścieni/moja wyobraźnia dopowiadała mi: "Śpij kochanie, a ja skorzystam z okazji i Cię zamorduję we śnie".

    Słodka jest ta mała dziewczyna Eryka. Ciężkie życie czeka jej przyszłego męża.

    Hrabia zdurniał oddając firmę. Roger taki wredny... Pastwi się nad biednym Erykiem

    Koniec taki smutny, ale pokazał, że Erykowi zależy (tylko nie chce narażać Simona)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytasz za szybko :D
      Masz rację, koniec jest smutny...

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Jak to czemu? Takim tempem skończysz do jutra i przejdziesz do obozu "lisku pisz szybciej" :D Muszę się zabezpieczyć, więc od dawna powtarzam wszystkim, by czytali wolniej, bo nie nadążam z pisaniem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    3. Oj tam, bez przesady. Jestem cierpliwym czytelnikiem - w międzyczasie (o ile Twoje prognozy się spełnią) znajdę sobie inne opowiadanie, ale co jakiś czas będę tu zaglądać

      Usuń
    4. Cierpliwość nie jest moją mocną stroną. Ja też chcę wielu rzeczy teraz, natychmiast. To utrudnia zarówno czytanie, jak i pisanie, bo noce takie krótkie.
      Trzymam Cię za słowo :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. Na początku gdy Eryś spanikowany obudził Simona miałam wrażenie, że ma jakieś zwidy czy coś w ten deseń. Jednak tak po chwili pomyślałam: "Przecież miałby je przede wszystkim w ciemnościach, a tego nie zaobserwowałam". Tak więc ktoś tam musiał być. Niestety nie mam teorii kto. Znaczy mam. Mam tylko wrażenie, że jest tak durna, że będzie śmiech na sali więc zachowam ją dla siebie xD
    Powiem szczerze. Nie znoszę dzieci. Po prostu ich nie trawię, ale mała Melly... Kupiła mnie! Już ją uwielbiam! Taka chodząca burza pozytywnej energii! Nie da jej się chyba nie lubić. Skoro nawet Eryś ma do niej słabość to coś w niej musi być!
    Te wszystkie pytania Erysia... Ja się o niego martwię coraz bardziej. Jeszcze to pytanie odnośnie tatuażu było spoko. Sama często pytam jak widzę jakiegoś znajomego człeka, który ma tatuaż czy bolało. Ale te pytania związane ze śmiercią? Jak się Eryś tak boisz to dawaj do mnie! Z chęcią cię przygarnę! Oddam Ci łóżko i przeniosę się na podłogę. No problemo!
    Czy Hrabia Ryszard ma mózg? Bo ja kurde się tak hardo nad tym zastanawiam. Przepisać firmę synowi idiocie? Serio? On chyba też w takim wypadku za mądry to nie jest... No, ale jeszcze tego pożałuje i to będzie dla niego nauczka. Człowiek uczy się na błędach. Nie ważne czy chłop, czy jakiś ważny w państwie pachołek.
    Dziadziusiowi to ja osobiście mam ochotę przywalić. Ja rozumiem nerwy, ale przemoc to nie rozwiązane! Co oni? W epoce kamienia łupanego żyją? Przecież nie od dziś wiadomo, że przemoc nie prowadzi do niczego dobrego. Czy nie lepiej usiąść i na spokojnie porozmawiać? No chyba, że kit o rozmowie wkręca się tylko tym młodszym i tak naprawdę to w dalszym życiu nie działa. Skoro Eryś chce to ten stary piernik powinien dać mu wyjechać. Nie ma co nikogo do niczego zmuszać. Zwłaszcza jeżeli ten ktoś w kilka chwil mógłby zrujnować dość znaczną część gospodarki kraju. No, ale co ja tam mogę wiedzieć.
    Końcówka mnie wzruszyła. Nie popłakałam się, spokojnie, ale byłam temu bliska. Gdybyś coś tam Kitsuś dopisał smutnego nie dałabym rady się powstrzymać. A ten głąb zamiast coś zrobić, COKOLWIEK to nie! Zwiał! Jak najgorszy tchórz! Powinien o niego walczyć! Ale nie walczyć na jego, czyli zmuszając do różnych dziwnych rzeczy, tylko na to takie romantyczne! Sorka nie umiem sprecyzować. Romantyzmu we mnie za grosz, ale wiesz dobrze co mam na myśli.
    Czy ta ciemna masa naprawdę myślała, że Dziaduś powie mu prawdę? Albo, że Eryś się przed nim otworzy? Jeżeli tak to jest głąbem. Niby dla Księcia zrobił dużo, ale mam wrażenie, że tak naprawdę nie zrobił jakoś zbyt wiele żeby to zaufanie zyskać. No chyba, że do rzeczy budujących zaufanie możemy zaliczyć zmuszanie do, na przykład pocałunku, czy ciągłe gadanie jakim to dobrym przyjacielem nie jest Twój znienawidzony brat! To wszystko robiłeś Simon idealnie.
    No, ale ja już będę mykać. Późno już, a jutro do szkoły trzeba wstać.
    Do następnego!
    Dobranoc Kitsuś! Śpij dobrze!
    AsiaAri <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    wspaniale, no to już wiemy kim jest "jego dziewczyna" Simon też już wcześniej wiedział o tej koronacji... no cóż w las, chatkę wierzę ale nie w tą bójdę o zgubieniu się...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    wspaniale, no to już wiemy kim jest "jego dziewczyna" ocho Simon też już wcześniej wiedział o tej koronacji... no tak w las i w chatkę uwierzę, ale nie o zgubieniu się...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń