„Humory księcia”
Simon
- Co? - pytam zaspanym głosem.
- Ktoś obcy jest w domu – szepcze.
- Co takiego?! - wyskakuję z łóżka. - Skąd wiesz?
- Słyszałem jakieś dziwne dźwięki. Przecież tylko ty i ja śpimy na tym piętrze.
- Zostań tutaj, a ja się rozejrzę – zabieram broń i zbliżam się do drzwi. Eryk podąża za mną. - Powiedziałem zostań, prawda? – odsuwam go.
Wychodzę na korytarz.
Jest cicho i ciemno. Otwieram drzwi do poszczególnych pokoi.
Zapalam światło we wszystkich pomieszczeniach. Nikogo nie ma.
Dzwonię do agentów na dole. Nie dzieje się nic niepokojącego.
Na końcu korytarza
znajduję otwarte okno balkonowe. Zasuwa jest zdjęta. Szyby całe.
Nie ma możliwości, aby ktoś otworzył je z zewnątrz, więc
pewnie któraś z pokojówek musiała zapomnieć o zamknięciu, a
skrzypienie przestraszyło księcia.
- Znalazłeś coś? - jasnowłosy pojawia się obok mnie na korytarzu.
- Mówiłem, że masz
zostać w pokoju, prawda? - mierzę go wściekłym spojrzeniem.
- Długo cię nie było - spuszcza wzrok.
- To żadne
wytłumaczenie. Jak mam dbać o twoje bezpieczeństwo, skoro na
każdym kroku utrudniasz mi to zadanie?
- Przepraszam. Chciałem
sprawdzić czy nic ci nie jest – odpowiada cicho.
- To nie mnie chcą
zabić, a ciebie! Poza tym ja umiem się obronić. Nie
mówiąc już o tym, że mam broń. Co też ci strzeliło do głowy?!
- Przecież
przeprosiłem. Nie musisz tak krzyczeć. Znalazłeś coś?
- Nie - wzdycham ciężko.
- Może się
przesłyszałem... Byłem pewny, że ktoś chodzi po korytarzu...
Przepraszam, że cię obudziłem – odwraca się ode mnie i
odchodzi.
- Dokąd się
wybierasz? - pytam, łapiąc go za nadgarstek.
- Wracam do łóżka.
- Nic z tego. Śpisz ze
mną – ciągnę go za sobą do swojego pokoju.
- Nie chcę –
protestuje.
- Nic mnie to nie
obchodzi – zamykam drzwi na klucz.
Eryk jest na mnie zły,
ale nie mogę pozwolić, aby był teraz sam. Poza tym dobrze wiem,
że nie zaśnie do rana. A nawet jeśli mu się uda, będzie
bardziej narażony na atak koszmarów.
- Kładź się. Już –
powolnie wykonuje moje polecenie. Obserwuję, jak układa się na
poduszce. Nie gaszę lampki. Przy zapalonym świetle czuje się
bezpieczniej. Odkładam broń pod poduszkę i kładę się obok
niego.
Mijają długie minuty.
Chociaż oddycha spokojnie, nie zasypia. Ma szeroko otwarte oczy. I
jak mam go zostawić samego?
- Co robisz? - pyta
zdziwiony, widząc, że się zbliżam.
- Przytul się. Inaczej
nie zaśniesz.
- Nie - wzbrania się przed moim dotykiem.
- Nie kłóć się.
Albo sam się przytulisz albo cię zmuszę.
- Nie zrobisz tego...
- Zrobię. 3... 2... -
odliczam wpatrując się w jego oczy. Nie wygląda na
przestraszonego. Raczej ocenia, czy blefuję. - Zapewniam cię, to
nie żarty. Chodź tu...
Niechętnie, ale przesuwa
się bliżej mnie. Obejmuję go ramieniem.
- Nie ściskaj mnie
tak.
- Śpij.
- Simon...
- Tak?
- Nic. Dobranoc.
- Przecież wiesz, że
możesz mnie o wszystko zapytać – szepczę sennie w jego włosy.
- Gdybyś był na
miejscu tej osoby, jakbyś mnie zabił? - takich pytań można się spodziewać tylko po Eryku.
- Naprawdę chcesz to wiedzieć? - unoszę się na łokciu, by spojrzeć mu w oczy. Nie odpowiada. Nie musi.
Ma to wypisane na twarzy. - Nie bój się. Nie
pozwolę by stało ci się coś złego.
- Nie boję się –
spuszcza wzrok.
- Więc o co chodzi?
- O nic - unika odpowiedzi.
- Kimkolwiek jest, gdyby chciał, abyś umarł, już byś nie żył. Moim
zdaniem zależy mu na tym, by cię nastraszyć.
- A ty jak byś mnie
zabił?
- Nie zabiłbym. Jesteś
zbyt słodki – całuję go w policzek.
- To żadna odpowiedź
– oburza się.
- Zastrzeliłbym cię - odpowiadam z ciężkim sercem.
- To boli?
- Eryku, nikt cię
nie zastrzeli... – zaczynam się coraz bardziej irytować.
- Jak bardzo boli?
- Bardzo – denerwuję
się.
- Skąd wiesz?
- Po prostu wiem.
- Ktoś cię kiedyś
postrzelił?
- Nie. Gdyby ktoś do
ciebie strzelał, zasłonię cię. Od tego tutaj jestem.
- A czy... - zamykam mu
usta swoimi. Nie chcę słyszeć ani słowa więcej na temat
strzelania.
- Mmm... Simon...
Przestań – prosi między pocałunkami.
- Za chwilę.
Próbuję wsunąć ręce
pod jego piżamę, ale mnie powstrzymuje.
- Wcześniej mówiłeś,
że to ja mam władzę.
- Bo masz – przesuwam
jego dłonie i kieruję je pod moją bawełnianą koszulkę. - Co
teraz zrobisz? - pytam rozbawiony zszokowaną reakcją chłopaka. Eryk ostrożnie muska
moją skórę swoimi długimi palcami. Czuję dreszcze...- Dotykaj mnie jeszcze
– proszę. Jego dłonie niepewnie suną w górę po moim
brzuchu.
- Simon... Zdejmij to – ledwo go słyszę. Wiem, iż nie
posunie się za daleko, ale mimo to sama myśl o tym, że jeszcze
przez chwilę mogę czuć na sobie jego dotyk, jest
wystarczającą nagrodą.
Ściągam koszulkę i
rzucam na podłogę. Obserwuję Eryka, który przesuwa wzrokiem po
moim ciele.
- Jesteś taki ciepły.
- A ty masz chłodne
palce – śmieję się cicho.
- Przepraszam –
książę natychmiast cofa dłonie.
- Nie powiedziałem, że
mi to przeszkadza...
Jego wzrok pali
niczym ogień. Jest tak cholernie delikatny... Rysuje opuszkami po
tatuażu na moim ramieniu.
- A to... - pyta cicho
– bolało?
- Nie – odpowiadam
zgodnie z prawdą – nawet nie poczułem.
- To smok? - na
pierwszy rzut oka trudno to stwierdzić. Eryk jest bardzo
spostrzegawczy.
- Tak. Zrobiłem go
krótko po tym jak odszedłem z wojska.
Jego dłoń nieco śmielej
błądzi po moim ramieniu. Zagarniam szarookiego w swoje ramiona, by
swobodnie całować go po twarzy. Przymyka powieki i wreszcie się
relaksuje. Wsuwam palce drugiej dłoni w jasne włosy i delikatnie
głaszczę. Mruczy cichutko i zasypia. Właśnie tak, mój skarbie, zamknij
oczy i śpij, a ja będę cię pilnować...
Gdy budzę się rano,
wyciągam rękę, lecz napotykam tylko zimną pościel. Eryka już
nie ma. Pewnie wrócił do swojego pokoju. Jest jeszcze wcześnie.
Przebieram się w dres i przed pójściem biegać zaglądam do jego
pokoju. Moja zguba siedzi przy stole i przegląda dokumenty.
- Dlaczego uciekłeś z
łóżka? - pytam, obejmując go od tyłu ramionami.
- Muszę to skończyć,
bo po południu idziemy na kolację.
- Tęskniłem za tobą
– szepczę mu do ucha, zostawiając na nim drobne pocałunki.
- Łaskoczesz mnie –
broni się.
- Przyjdzie taki dzień,
że nie pozwolę ci uciec – ostrzegam go.
- Simon! Idź biegać.
Za bardzo mnie rozpraszasz – wygania mnie z pokoju.
- Niedługo wracam –
całuję go przelotnie w policzek.
- Będę tutaj –
odpowiada.
- Spałeś choć
trochę? - przyglądam mu się w poszukiwaniu cieni pod oczami.
- Tak – uśmiecha się
lekko.
- To dobrze.
- Idź już.
- Idę, idę – tulę
go do siebie.
- Simon...
- Wiem, ale co poradzę
na to, że tak trudno mi się z tobą rozstać?
Eryk odsuwa moje dłonie
i przygląda się przedmiotom, które leżą na biurku z chytrym
uśmieszkiem.
- Zaraz ci pomogę –
śmieje się złośliwie.
- Nie rzucaj
niczym – bronię się. - Nie wychodź stąd, dobrze?
- Dobrze.
Biegając bardzo uważnie
obserwuję otoczenie. Szukam odcisków butów, bądź połamanych
gałęzi, które świadczyłyby o czyjejś nieproszonej obecności.
Niczego takiego nie znajduję, co oznacza, że książę naprawdę
musiał się przesłyszeć.
Przy śniadaniu dziadek
jest mocno podekscytowany dzisiejszą wizytą w domu Anny i Konrada.
- Ryszard dzwonił do
mnie wczoraj wieczorem. Ma ogłosić jakąś dobrą nowinę. Nie
mogę się doczekać.
- Dziadku, czy
Roger też przyjedzie? - młodego księcia nie cieszy ta perspektywa.
- Nie wiem. Osobiście
wolałbym nie. Poza tym sam wiesz, że nie przepada za naszymi
spotkaniami. Mimo to postaraj się go nie prowokować jak ostatnim
razem - upomina wnuka.
- Dobrze, dziadku.
- I jeszcze jedno. Mam
dziś ważne spotkanie, więc mogę się nieco spóźnić na
kolację. Tak samo Ryszard. Waszej dwójki to nie dotyczy. Anna
każe wam przyjechać jak najwcześniej, więc spełnicie jej
prośbę. Czy wyrażam się jasno?
- Tak, dziadku.
Pojedziemy jak tylko skończę pracę.
- Właśnie to chciałem
usłyszeć – cieszy się mężczyzna. - A teraz jedz – zachęca
Eryka.
Przez większość
przedpołudnia jeszcze raz sprawdzam cały dom i monitoring, tak na
wszelki wypadek. Proszę też służbę, by pamiętali o zamykaniu
okien. Zrobię wszystko co w mojej mocy, by książę spał spokojnie.
Po obiedzie Eryk przebiera się
w inny garnitur, do którego wybiera krawat w odcieniu łudząco
podobnym do aksamitnego pudełeczka, które chowa do kieszeni
marynarki. Uśmiecha się przy tym tajemniczo. Spał w moich
ramionach, ale prezenty kupuje swojej dziewczynie...
W samochodzie jestem
coraz bardziej zdenerwowany, bo nie wiem, co nas czeka.
- Przedstawisz mnie
swojej wybrance? - upewniam się.
- Tak. Skręć w prawo
– odpowiada znudzonym głosem.
- Nic więcej mi nie
powiesz? - podpytuję go.
- Przecież dobrze
jedziesz.
- Nie o tym mówiłem.
- A o czym? - drażni się ze mną.
- Robisz to specjalnie,
prawda?
- Nie wiem o co ci
chodzi.
- Skoro tak ci na niej
zależy, to czemu ze mną spałeś? - nie wytrzymuję.
Eryk wybucha cichym
śmiechem.
- Jesteś niemożliwy –
żartuje sobie ze mnie.
Podjeżdżamy pod dom.
Anna otwiera nam drzwi i natychmiast przytula szarookiego.
- No wreszcie –
cieszy się. - Wyglądasz na chudszego niż zwykle, ale nie szkodzi.
Już ja cię nakarmię. Wchodźcie szybciutko. - Wita się z nami
wylewnie, po czym goni do kuchni. - Eryk, ty idziesz do
biblioteki. Konrad na ciebie czeka. Musisz coś podpisać.
- Dziękuję, ciociu - uśmiecha się do lady Anny.
Obserwuję jak odchodzi.
Ciężko mi patrzeć na to, że za chwilę będzie podpisywał
testament. Do tego te pytania o śmierć i ból...
- Jak się wam układa?
- podpytuje mnie nasza gospodyni.
- Dobrze. Radzimy
sobie.
- Eryk to dobry chłopak.
- Wiem. Dlatego staram
się trzymać go z daleka od kłopotów – uśmiecham się do niej. - A skoro jesteśmy już przy kłopotach... Nadal uważa
pani, że za całą sprawą stoi Roger?
- Będziesz miał
okazję osobiście go zapytać. Przed chwilą dzwonił, że jednak
przyjedzie.
- Nie mogę się doczekać – udaję
entuzjazm.
- Simon, pozwól na
chwilę – Konrad z poważną miną woła mnie na górę. - Za
chwilę go oddaję, kochanie - uprzedza protesty żony.
W gabinecie na górze Eryk siedzi przy biurku i
przegląda dokumenty.
- Potrzebujemy świadka – informuje mnie prawnik. Siadam po drugiej stronie biurka i
obserwuję jak Eryk najpierw składa zamaszysty podpis na
dokumentach, a potem wyjmuje z kieszeni marynarki rodowy pierścień
z pieczęcią. Konrad rozgrzewa lak.
- Na pewno tego chcesz?
- pyta nieco zdenerwowany.
- Tak - szepcze książę.
- No dobrze. Twoja
pieczęć – wskazuje mu odpowiednie miejsce. - Simon, podpisz
proszę.
Składam podpis w
wyznaczonym miejscu. Po chwili Konrad chowa dokument do sejfu.
- Gotowe – uśmiecha
się smutno. - Może napijemy się czegoś przed kolacją? -
proponuje nam alkohol.
- Bardzo chętnie – szarooki przytakuje. Kieliszek czerwonego wina pozwala prawnikowi nieco się odprężyć.
W tej samej chwili drzwi
od gabinetu otwierają się i do środka wpada mała dziewczynka.
- Mój książę! -
woła od wejścia, rzucając się Erykowi na szyję. Ma na sobie
mnóstwo tiulu i baletki. Tylko tyle udaje mi się dostrzec.-
Tęskniłam za tobą – woła uradowana.
- Ja też za tobą
tęskniłem – Eryk bierze ją na ręce i obraca się w kółko.
Tiul wiruje wokół dziecka, które głośno się śmieje.
- Przepraszam tato, nie
byłem w stanie jej utrzymać – w drzwiach stoi młody chłopak.
- Nie szkodzi. Simonie - zwraca się do mnie -
poznaj mojego syna, Ryszarda.
- Cześć – podaję
mu rękę – Ryszard po dziadku? - upewniam się.
- Niestety. Cześć
książę – wita się z Erykiem.
- Cześć – szarooki uśmiecha
się do chłopaka, nadal obejmując dziecko.
- Jeszcze raz! Jeszcze
raz! - prosi go dziewczynka. Dopiero teraz zauważam, że ma
najpiękniejsze granatowe oczy, jakie w życiu widziałem oraz burzę
ciemnych loków, zebrane w kok i przystrojone białą kokardą. Jest
śliczna. Swoim wyglądem przypomina drobną porcelanową figurkę,
zupełnie jak Eryk.
- Jeszcze raz? -
upewnia się Eryk, po czym od razu spełnia zachciankę małej.
- Mogą tak godzinami –
młody Ryszard nie kryje rozbawienia. - Więc kim tak naprawdę
jesteś? - pyta mnie.
- Ochroniarzem –
odpowiadam zwięźle.
- Jeśli Eryk
potrzebuje ochrony, to możesz mu ruszyć na ratunek – wskazuje
siostrę, wirującą po pokoju.
- Jest aż tak źle?
Wyglądają na szczęśliwych.
- Melly, tak nie wolno
– strofuje ją ojciec. - Idź się przebrać.
- Tato, ale Eryk nie
widział jeszcze jak tańczę! - oburza się, nie chcąc rozstawać z tulącym ją księciem.
- Zatańczysz dla mnie?
- pyta dziewczynkę, nie wypuszczając małej z objęć.
- Tak – uśmiecha się do niego – ale musisz powiedzieć, że jestem najlepsza i że
zostanę twoją żoną – poucza go.
- Lady Melly, to dla
mnie zaszczyt – uśmiecha się Eryk.
- Pójdziemy do mojego
pokoju? Dostałam główną rolę w przedstawieniu i będę
łabędziem – chwali się mała. - Przyjdziesz na premierę?
- Jeśli mnie
zaprosisz, to tak – obiecuje jej.
- Będę tańczyć
tylko dla ciebie. I ubiorę sukienkę, którą mi kupiłeś i... - baletnica łapie Eryka za rękę i wyciąga go z gabinetu ojca.
- Widzisz, nie ma nawet
ośmiu lat, a już go sterroryzowała - chłopak śmieje się z dziewczynki.
- Ryszard, nie mów tak
o siostrze - strofuje go ojciec.
- Kiedy to prawda.
Każe Erykowi nazywać się swoją dziewczyną i obsypywać
prezentami, a on spełnia wszystkie jej zachcianki - broni swego zdania.
- Eryk rozpieszcza
Melly, bo nie ma młodszego rodzeństwa.
- A jeśli on serio się
z nią ożeni? - dopytuje jego syn.
- To chwilowa
fascynacja. Przejdzie jej tak samo jak picie kakao na obiad.
- No nie wiem, tatku.
Moim zdaniem powinieneś zacząć oswajać się z myślą, że
szalony Eryk będzie twoim zięciem.
- Ryszard! - Konrad
kolejny raz ostro gani syna, po czym wszyscy wybuchamy śmiechem.
- Chodźmy do kuchni.
Mama z pewnością potrzebuje pomocy - nasz gospodarz wypycha nas do kuchni.
Przez kolejnych
kilkanaście minut wspólnie nakrywamy stół. Ryszard opowiada mi
kilka zabawnych historii o Melly i Eryku, a Konrad dodaje po cichu,
że Eryk przepisał na dzieciaki swój fundusz powierniczy, i że
mam go dobrze pilnować, bo nie wyobraża sobie, by coś mu się
stało.
- Gdzie reszta?
- Anna zauważa brak córki.
- Na górze. Melly zagnała narzeczonego do zabawy - młodego Ryszarda bardzo bawi ta sytuacja.
- Powinieneś
sprawdzić, czy mała mu się nie narzuca - proponuje lady.
- Chyba da sobie radę
z małą dziewczynką, prawda? Ja codziennie muszę sobie radzić –
śmieje się z kłopotów księcia.
- Pójdę na górę, a
wy tu zostańcie. Melly powinna przebrać się do kolacji –
Anna zostawia nas samych.
- Słyszałem, że
studiujesz na królewskim uniwersytecie – podpytuję chłopaka.
- Owszem, ale planuję przenieść się do Ameryki. Tutaj nie jestem w stanie rozwinąć
skrzydeł.
- A co chcesz robić? -
pytam żywo zainteresowany.
- Pracuję nad własnymi
aplikacjami. Trzy z pięciu odniosły sukces, więc można
powiedzieć, że nieźle mi idzie - przechwala się.
- Gratuluję.
- Dzięki, chociaż tak
naprawdę nie ma czego. Jeszcze daleka droga przede mną.
Po chwili dołącza do
nas Eryk.
- Jak tam, Romeo? - pyta
go Ryszard – Dajesz sobie radę?
- Tak – książę szczerze się uśmiecha.
- Więc to jest twoja
dziewczyna? - szepczę cicho do jasnowłosego, by nikt nas nie słyszał.
- Nadal jesteś
zazdrosny? - pyta z figlarnym błyskiem w oczach.
- Bardzo. Jest słodsza
ode mnie.
- Wiem. Nie masz z nią
najmniejszych szans.
- Brutalnie pozbawiasz
mnie złudzeń – skarżę się.
- Nie wyglądasz na
przybitego tym faktem.
- Eryk! Eryk! - małą skupia na sobie uwagę księcia, wbiegając do salonu w błękitnej sukience –
nie zostawiaj mnie samej!
- Wybacz, ukochana – książę kuca na wprost niej i
całuje w rękę.
- Wybaczam – uśmiecha
się uradowana.
- Melly, przestań go
torturować, bo ci ucieknie – żartuje z niej brat.
- Ja go wcale nie
torturuję. My się kochamy!
- Naprawdę? - kpi z
niej.
- Eryku, powiedz mu –
prosi Eryka o pomoc.
- To prawda. Mam coś
dla ciebie, lady Melanio, w dowód mojej miłości – monarcha sięga
do kieszeni i kładzie błękitne pudełeczko na dłoni dziewczynki.
- To dla mnie?!
Naprawdę?! Dziękuję! - rzuca mu się na szyję.
- Eryku prosiłam, abyś
nie obsypywał Melanii prezentami, prawda? - lady Anna nie jest
zadowolona.
- To już ostatni raz –
obiecuje Eryk.
- I tak ci nie wierzę - wzdycha kobieta, ciekawa co tym razem wymyślił jej ulubieniec.
Obserwuję jak mała
otwiera pudełko.
- Jest piękny... Ale
co to za kwiatek? - pyta księcia.
- To niezapominajka –
tłumaczy jej – żebyś nigdy o mnie nie zapomniała.
Oczy małej rozbłyskają
prawdziwym szczęściem, gdy Eryk zapina jej naszyjnik.
- Mamo! Zobacz!
Wyglądam jak dorosła dama? Powiedz! - Melly domaga się komplementów.
- Eryku! Rozmawialiśmy
już na temat biżuterii, prawda? - Anna nie kryje oburzenia, ale on
wpatruje się w swoją"ukochaną".
- Musiałem. Melly jest
taka szczęśliwa – powtarza skruszony. - Może to mój ostatni
raz – jego słowa mrożą mi serce, gdyż
zabrzmiały jak pożegnanie. Naprawdę aż tak boi się śmierci?
- Też mam dla ciebie
prezent! Poczekaj tu na mnie! – dziewczynka wybiega z salonu. Po
chwili wraca z puszką ciastek.
- Upiekłam je z mamą,
specjalnie dla ciebie – uśmiecha się nieśmiało.
- Naprawdę? - cieszy
się książę.
- Chodź. Nakarmię cię
– zmusza go, by usiadł na kanapie, po czym bez problemu sadowi
się na jego kolanach i wkłada mu ciastko do buzi.
- Pyszne – chwali ją, chociaż ja powiedziałbym, że raczej lekko gorzkie i
przypalone. Nawet jeśli tak jest, to nie daje tego po sobie poznać.
Nie znałem go od takiej strony...
- Zjedz jeszcze –
zachęca swojego "chłopaka". - Wszystkie są tylko dla ciebie.
- Dobrze ci tak –
śmieje się lady Anna – obserwując jak mała podsuwa mu kolejne
lukrowane słodkości – A spróbuj nie zjeść kolacji...
- Kto mówił o kolacji? - pyta hrabia Ryszard, który wszedł do salonu razem
ze starym księciem.
- Dziadek! - Melly
porzuca Eryka by uściskać dziadka.
- Melly! Czy ja też
dostanę ciastko? - dopytuje jej dziadek.
- Nie! Musisz poczekać
do jutra! Te upiekłam dla mojego męża. - wszyscy wybuchają
śmiechem.
Kolacja mija w
przemiłej atmosferze. Roger zadzwonił, że się spóźni i mamy na
niego nie czekać. Hrabia i stary książę wymienili
porozumiewawcze spojrzenia. Co oni kombinują?
Po posiłku mała Melania jest już zmęczona, więc uzyskawszy obietnicę, że Eryk przeczyta jej
bajkę, idzie z mamą na górę, by przebrać się w piżamę.
Hrabia z kolei wypytuje
wnuka jak sobie radzi w szkole, a następnie zaczyna mówić o tym,
że konsorcjum złożyło mu bardzo ciekawą ofertę, którą spadła
mu jak z nieba.
Gdy Eryk układa małą do spania, przyjeżdża spóźniony Roger. Atmosfera przy stole
nieco gęstnieje.
- Tato, podzieliłeś się już naszą radosną wiadomością? - dopytuje hrabiego, dziwnie się przy tym uśmiechając.
- Jeszcze nie synu.
Poczekajmy na Eryka. Zajmuje się Melanią.
- To zajęcie idealne
dla tego wymoczka – kpi pod nosem z księcia.
- Roger! - gani go
hrabia.
- Taka jest prawda, i
dobrze o tym wiecie. Eryk nie nadaje się do...
- Do czego? - jasnowłosy pojawia się za jego plecami.
- Właśnie
o tobie mówiłem – gładki ton syna hrabiego przesiąknięty jest jadem.
- Słyszałem – Eryk
zachowuje spokój.
- Naprawdę? I nic mi
nie powiesz? - prowokuje go.
- Chętnie
powiedziałbym wiele rzeczy, ale większości i tak nie zrozumiesz – rzuca mu zimne spojrzenie.
- Ojciec przepisał mi
dziś firmę! - wypala wściekły Roger – Możesz sobie wsadzić te swoje analizy...
- Roger! - hrabia stara
się zapanować nad sytuacją.
- Gratuluję, Roger.
Jestem pewny, że to będzie krótkotrwały sukces - podsumowuje szarooki.
- Mylisz się,
szczeniaku. Podpiszemy umowę z konsorcjum.
- Cieszę się. Nie
chciałbym patrzeć jak rujnujesz hrabiego w taki sam sposób, w
jaki zrujnowałeś swoją firmę - ich wymiana zdań staje się coraz bardziej napięta.
- Eryk... - ostrzega go
dziadek – Wystarczy.
- Na balu król
abdykuje, a Alan zajmie jego miejsce! Znowu przegrałeś! - dogryza chłopakowi.
Obserwuję twarz mojego podopiecznego. Nie wydaje się poruszony tą wiadomością.
Wprost przeciwnie.
- Roger... Miałeś to
zachować dla siebie – syczy wściekły stary książę.
- Wybacz wujku, ale on
mnie zdenerwował i... - tłumaczy się.
Eryk przenosi spojrzenie
na dziadka i wymownie milczy.
- Chciałem z tym zaczekać do balu – stary książę, ze skruchą w oczach, próbuje udobruchać wnuka.
- Nie szkodzi dziadku.
To i tak była kwestia czasu – jasnowłosy zachowuje się nadzwyczaj
spokojnie.
- Nic więcej nie
powiesz? - dopytuje monarcha.
- A co mam powiedzieć?
- Nie wiem - wszyscy wpatrują się w
księcia wyczekująco, ale on wycofuje się w głąb siebie,
przywołując na twarz wyuczoną maskę obojętności.
- Chyba pora na deser –
lady Anna podnosi się z krzesła – Konrad, nalej nam coś
mocniejszego – prosi męża i znika w kuchni.
Przez resztę wieczoru
obserwuję, jak Eryk bawi się kieliszkiem szampana, który obraca w
dłoniach. Tymczasem po drugiej stronie stołu uradowany Roger
zanudza nas wizją szybkiego rozwoju firmy, nad którą pracował w
ostatnim czasie. Nie znam się na biznesie, lecz nawet mnie jego
pomysły wydają się co najmniej dziwne.
Po kilku godzinach
wreszcie wracamy do domu. Jestem zmęczony. Głowa mnie boli od tych
wszystkich fuzji i transferów. Eryk nie odzywa się nawet słowem,
zupełnie pogrążony w swoich myślach.
Gdy parkuję samochód,
wysiada prawie w biegu i idzie od razu za dziadkiem do jego pokoju.
Wyczuwam kłopoty, dlatego natychmiast podążam za nim.
- Ale dlaczego nie?! -
krzyczy wzburzony. - Tak będzie lepiej dla wszystkich.
Proszę, pozwól mi wyjechać!
- Nie! Wybij to sobie z
głowy. Zostaniesz tutaj! - znowu się kłócą?
- Nie chcę tu zostać.
To już nie jest mój dom! - szarooki chce wyjechać? Dlaczego?
- Jesteś księciem i
nie pozwolę, abyś uciekał od odpowiedzialności!
- Więc zrzeknę się
tytułu! Nie chcę go!
- Eryku... To, że Alan
zostanie królem niczego nie zmieni w twoim życiu. Nadal będziesz
ze mną mieszkał i pomagał w królestwie. Nie musisz od razu
wyjeżdżać – starszy mężczyzna próbuje go przekonać do swoich racji.
- Nigdy nie będę
pomagał Alanowi! Słyszysz?! Nigdy! - choć trzymam się na uboczu, boli mnie, że srebrnooki nie potrafi cieszyć się z sukcesu brata. Łudziłem się, że
spokojnie przyjął dzisiejsze rewelacje...
- To twój obowiązek.
Nie martw się. Będę się o ciebie troszczyć.
Nie będziesz się z nim widywał. Obiecuję – dziadek kładzie
Erykowi dłonie na ramionach. - Nie utrudniaj wszystkiego jeszcze
bardziej. Muszę zapewnić ci ochronę. Ktoś próbuje cię zabić.
- Nie chcę twojej
ochrony. Sam sobie poradzę.
- Nie mów tak. Simon
bardzo się stara, abyś był bezpieczny...
- Nie śmiesz mnie.
Teraz ci zależy na moim bezpieczeństwie? A gdzie byłeś, gdy
naprawdę cię potrzebowałem?! - wybucha Eryk – Czemu nie
reagowałeś, gdy błagałem cię o pomoc?! Czemu mi wtedy nie
pomogłeś? Liczysz na to, że zapomnę? Nigdy nie zapomnę! - o czym on mówi?
Stary książę traci nad sobą panowanie i uderza
Eryka w twarz. Chłopak spogląda na dziadka z nienawiścią w oczach.
- Eryku...
Przepraszam... Ja nie chciałem... - zaczyna się tłumaczyć.
- Jesteś żałosny.
Nienawidzę cię. Jedyne, co potrafisz to znęcać się nade mną! Ale wiesz co, dziadku? To nie potrwa już długo...
- Grozisz mi? - pyta
mężczyzna – Po tym wszystkim co dla ciebie zrobiłem?
- A co takiego rzekomo
dla mnie zrobiłeś?
- Zabrałem cię z
tamtego domu w lesie. To nic dla ciebie nie znaczy?
- Trzeba było mnie tam
zostawić – słowa Eryka są przepełnione goryczą.
- Zginąłbyś, gdybym
cię nie znalazł.
- Mylisz się. Ja tam
umarłem. A ty jesteś współodpowiedzialny za moją śmierć –
chłopak wychodzi z pokoju trzaskając drzwiami.
- Wasza wysokość, o
czym on mówi? Jaki dom w lesie? O co tu chodzi? - zadaję pytanie za pytaniem, by jak najszybciej dowiedzieć się prawdy. Ich kłótnia nie dotyczyła wyłącznie abdykacji. Obydwaj ukrywają jakiś sekret, a ja muszę go poznać, by pomóc Erykowi.
- To stare dzieje,
chłopcze. Kiedyś Eryk bawił się w lesie i zabłądził. Chciał
być jak Alan, który codziennie trenował z kolegami. Pobiegł za
nimi, a potem nie umiał wrócić. Przez kilka dni nie mogliśmy go
znaleźć. Bardzo to przeżył. Od tamtej chwili obwinia go o
wszystko, a przecież to właśnie on dzień i noc przeczesywał las w
poszukiwaniu brata.
- Ile miał wtedy lat?
- Sześć, czy siedem.
Nie pamiętam dokładnie. Padał deszcz. Zrobiło się ciemno. Od
tej pory ma uraz i często śnią mu się koszmary.
- To przykre - biedny, męczy się od tak dawna...
- Nie mogę sobie
darować, że straciłem panowanie i go uderzyłem. Jutro postaram
się go przeprosić. Eryk nie lubi, gdy plany nie układają się po
jego myśli. Najpierw hrabia nie skorzystał z jego pomysłów.
Znienawidzony brat zostanie królem... Wszystko się skumulowało - dziadek chowa twarz w dłoniach. Jest mu wstyd z powodu policzka, który wymierzył wnukowi.
- To czemu wasza
wysokość odmawia mu wyjazdu? Może nabrałby dystansu do całej
sprawy, a wtedy...
- Nie mogę - przerywa mi. - Po abdykacji pojedziesz z Erykiem na wakacje, dobrze? Pozwolę mu
wybrać dowolne miejsce. Jednak do tego czasu zostanie tutaj. Poza
tym koronacja może się odbyć tylko w obecności wszystkich
członków rodziny. Inaczej jest nieważna.
- Rozumiem.
- Zrób to dla mnie i
sprawdź, jak się czuje. I powiedz mu, że przepraszam.
- Dobrze, wasza
wysokość - obiecuję.
Mam mieszane uczucia
wchodząc na górę. To wszystko wydaje mi się dziwne i zagmatwane.
Drzwi do pokoju Eryka są uchylone, a on siedzi na parapecie,
wpatrując się w ciemne niebo.
Podchodzę bliżej i
kładę mu rękę na ramieniu, którą natychmiast strąca.
- Odejdź. Chcę być
sam – nadal jest wzburzony.
Zdejmuję
marynarkę i siadam naprzeciwko niego.
- Porozmawiaj ze mną –
proszę go.
- Nie chcę.
- Dziadek powiedział,
że jest mu przykro i bardzo przeprasza. Po koronacji pozwoli ci
wyjechać na wakacje.
Nie reaguje.
- Eryku... Za miesiąc
Alan zostanie królem. Nie sądzisz, że to rozwiąże wszystkie
twoje problemy?
- Żartujesz, prawda? -
pyta wściekły.
- On będzie zajęty
nowymi obowiązkami, a ty...
- Nie dopuszczę do
tego, aby Alan objął tron. Możesz być tego pewny. Będzie mnie
musiał najpierw zabić, bo nic mnie nie powstrzyma - nie sądziłem, że jest aż tak bardzo zacietrzewiony.
- Nie mów tak. Zemsta
niczego nie rozwiąże.
- Przekonamy się.
- Eryku... To nie jego
wina, że urodził się pierwszy. Nie miał na to żadnego wpływu.
Dlaczego nie możesz zaakceptować tego faktu i odpuścić?
Rozumiem, że jesteś zazdrosny, ale z twoimi zdolnościami... - może mi uda się jakoś na niego wpłynąć i wytłumaczyć sytuację.
- Simon, czy to do
końca zdurniałeś?! Sądzisz, że jestem o niego zazdrosny? O to
ścierwo?! Nie rozśmieszaj mnie! - prycha.
- Masz do niego
pretensje, bo jest starszy, czy też dlatego, że zgubiłeś się w
lesie, bo chciałeś być jak on?
- Ja?! Zgubiłem... Taką wersję ci przedstawił... A ty jak ostatni idiota uwierzyłeś
w te wszystkie brednie... - z niedowierzaniem kręci głową.
- Więc jak było
naprawdę?
- Nie chcę o tym
rozmawiać. Spytaj dziadka, albo Alana, jeśli tak ci na tym zależy.
- Nie jestem twoim
wrogiem. Zależy mi na tobie...
- A ja nie jestem
naiwny.
- Zaufaj mi.
- Tak jak ty ufasz
Alanowi? - znowu się nakręca.
- Tak, ufam mu. Jest
moim przyjacielem, tak samo jak ty.
- Ale ty nie jesteś
moim!
- To zależy tylko od
ciebie. Nie powiesz mi, że ci na mnie nie zależy. Chociaż bardzo
się starasz udawać zimnego, prawda jest zupełnie inna - obydwaj wiemy, że książę celowo ignoruje to, co nas łączy.
- Odejdź – każe mi.
- Nie odejdę –
zeskakuję z parapetu i podchodzę bliżej – chcę być przy
tobie.
- Simon... Nie wiesz w
co się pakujesz.
- To powiedz mi –
nalegam, opierając czoło o jego czoło.
- Nie mogę.
- Jeśli mi nie
zaufasz, nie będę mógł ci pomóc – przytulam go do siebie.
- Mi nie da się pomóc.
- Proszę cię...-
ocieram się ustami o jego usta – zapomnij o zemście.
- Nie – szepcze wprost w moje wargi.
- Nie chcę patrzeć,
jak marnujesz sobie życie.
- Więc odejdź – spogląda mi prosto w oczy.
- Naprawdę tego
chcesz? Wolisz zemstę niż bycie ze mną?
Eryk przechyla głowę i całuje mnie.
Powoli. Namiętnie. Zupełnie się zatraca. A potem otwiera oczy i
uśmiecha się smutno.
- Żegnaj, Simon.
Wychodzę z jego pokoju,
zamykając za sobą drzwi.
Moje!! Zajmuję tą wspaniałą miejscówkę, przyklepuję, siadam wygodnie i wbijam flagę z napisem "All hail Akashi-sama and Joleen" ^-^
OdpowiedzUsuńPS. Wrócę, jak zdam maturkę z polaka. Trzymaj za mnie kciuki, bracie-lisie ;* ;)
Joleen :*
Lisia Królowa :) czuję się zaszczycony. Czekam na Ciebie :) Ostatni egzamin i jesteś tylko moja :D
UsuńTwój Kitsune
Zdałam! <3 Czas na wielki powrót! \(^-^)/ Teraz możesz zacząć się bać :D *sztański śmiech*
UsuńDługi rozdział, coraz mniej błędów, szybszy czas wstawiania... Wow. Jestem pod wielkim wrażeniem! *-*
Co do historii, to wiesz, że mało za nią przepadam i wolałam opowiadanie o hot nauczycielu hiszpańskiego ;-J No bo... Simon za bardzo mnie wkurza, a Eryk w moich oczach przypomina dziesięciolatka... >.< Nie zapominajmy o tym, że nazywam ich Lulu i Suzu x"D (jeszcze kiedyś obejrzymy razem Code Geass, obiecuję ;D) Ale muszę stwierdzić, że kolejne rozdziały zapowiadają się ciekawie ^^ Zwłaszcza bal i ten tajemniczy książę Alan <3
Poza tym, widzę, że blogowanie Ci się bardzo spodobało, co? Zwłaszcza kiedy prowadzisz te niewinne pogawędki pod postami... Czy mam wymyślić Ci jakąś surową karę? (albo lepiej nie, bo jeszcze Ci się spodoba xD) Miej się na baczności, Kitsuś. Kiedy Twoja Lisia Królowa ma tyle czasu wolnego... to oznacza kłopoty... ^^
Weny, weny, WENY!! XD (wiem, że to lubisz ;*) Jutro spodziewam się wegańskiej pizzy na talerzu i dam Ci poczytać co nieco ;)
Joleen :*
hahahahXDD
OdpowiedzUsuńśmiechłam , czekam co będzie dalej :>
Dalej już niedługo.
UsuńTwój Kitsune
Serio? Serio? Dzisiaj z Isis pisalysmy o dziewczynie Eryka i doszlysmy do wniosku, że to pewnie jakaś mała zakochana w nim dziewczynka :P To się nazywa geniusz :D
OdpowiedzUsuńOgółem rozdział był fajny, Eryk tykał Simona po klacie *-*, potem go nawet z własnej woli pocałował! Fakt, to był 'pozegnalny' pocałunek, ale... Zrobił to z własnej woli, okej? To coś znaczy :D
Ryszard Junior jest super! Lubie gościa i mam cichą nadzieję, że się jeszcze pojawi w jakimś rozdziale :) Roger to świnia, ale o tym już Ci mówiłam, dziadka nienawidzę, ale chyba tez coś wspominałam na ten temat... Nie wiem o czym pisać, żeby się nie powtarzać... O, las! Ja się czasem zastanawiam czy Simon jest idiota, czy tylko udaje. Gość wierzy we wszystko co się mu powie. Jakby dziadek oznajmił, że od dzisiaj niebo jest zbudowane z jeży, ten od razu przyznałby mu rację. Serio Simon? 'Zgubił się w lesie, bo chciał być jak brat' - serio? -.- I chociaż wiem, że Alan najprawdopodobniej nie szukał Eryka, tylko albo a) był odpowiedzialny za jego krzywdę b) udawał, że się martwi, żeby nie było, że jest nie czuły c) nudziło mu się i postanowił pójść na grzyby,to i tak nadal jest on jedna z moich ulubionych postaci :D
Nie wiem co jeszcze napisać, więc kończę, bo znowu zacznę wygadywac jakieś głupoty.
Wenyy!
Ruu
Skoro wszystko już wiecie, to po co ja to piszę? Ciekawe czy wiecie co stanie się na balu :D
UsuńSimon to zwykły facet. Nie grzeszy inteligencją. Ma taki być. Jeszcze przyjdzie czas na przebłysk jego geniuszu :D Wierzy, bo Alan był najważniejszą osobą w jego małym wszechświecie. Dziadka też znał już dawniej. Eryk pojawił się teraz. Jest mu obcy, a jednocześnie taki bliski... :)
Pożegnalne pocałunki mają to do siebie, że zamykają pewien etap. Tak jest również w tym wypadku. Poza tym to Simon rzucił Eryka, ale wszystko w swoim czasie.
Twój Kitsune
Właśnie ugodziłeś w męską dumę wszystkich przedstawicieli swojego gatunku :P Jak się z tym czujesz?
UsuńPrzeczytałam - Simon rzucił Erykiem i przeżyłam mini zawał :P
Jesteś okrutny. Piszesz takie rzeczy o zerwaniach itp. po czym oświadczasz, że to wszystko w swoim czasie. Zero empatii dla mojego stanu emocjonalnego :c
Ruu
Dobrze :)
UsuńSimon chciał, aby Eryk zrezygnował z zemsty. Eryk odmówił. Wiedział, co to oznacza, dlatego pocałował go na pożegnanie. Wiesz co będzie dalej? :D Bo ja wiem, ale nie powiem :)
Pomyśl co czuje mały Eryk. Jemu to jest ciężko :P
Twój Kitsune
Boję się myśleć co będzie dalej, więc zdam się na Ciebie. Chociaż mam kilka pomysłów, to każdy coraz mniej mi się podoba, dlatego postaram się o tym nie myśleć i zobaczę dopiero co Ty wykombinowałeś :D
UsuńRuu
Nie bój się. Będzie bardziej dramatycznie, przecież to oczywiste :D
UsuńTwój Kitsune
I to miało mnie pocieszyć, czy jeszcze bardziej pogorszyć mój stan? Bo nie jestem pewna jak zareagować :P
UsuńRuu
Ruu, czy Ty mnie nie znasz ani trochę? Im bardziej zagmatwane historie, tym lepiej :D
UsuńTwój Kitsune
Właśnie w tym problem, że Cię już trochę znam :D
UsuńNie ma to jak wstać o 4 rano, żeby zrobić referat na historię i rozprawke na angielski. Pójść zadowolonym do szkoły. Mieć odwołany angielski i zapomnieć podręcznika do historii, gdzie miało się prace. Ja myślałam, że się zabije ;-;
Ruu
Zabijanie zostaw mnie :P Kot przetarł krwawy szlak :P
UsuńTwój Kitsune
Czy mam przez to rozumieć, że niedługo ktoś pójdzie w ślady kota? ;-;
UsuńRuu
Ja nic nie mówiłem :D
UsuńTwój Kitsune
No coś czuję,że Kitsune-san chce bardziej uatrakcyjnić opowiadanie czyjąś śmiercią(chociaż szkoda,że to nie będzie dziadek XD)Siostro masz spam na gg ~.Jestem kaleką kciuk mi spuchł na w-fie XD
UsuńNa szczęście nie ma innego kota ,który ucierpi przez morderczą stronę kitsune-san >.<.I coś czuję,że to będzie Eryczek albo Simon.(chciałabym ,żeby to był jednak alan xd)
Dzisiaj pani na polskim,przypominaliśmy środki artystyczne.Były synonimy daje przykłady i tak dała mężczyzna=(coś chciała napisać zatrzymała sie wpisała w końcu pan )I tak po tym mówi do nas:zawachałam sie bo chciałam dać człowiek XDDD
Feminizm lvl pani Łotysz :D
Isis
Mylisz się moja droga Córeczko :D Tatuś od samego początku realizuje to, co sobie zaplanował pisząc pierwszy rozdział. Nie umiem niczego zmienić czy dodać. Zaczynając pisać od razu wiem jak dana historia się skończy, kto zginie i czy ktoś zginie :D Rzeczywiście, nie ma więcej kotów do odstrzału, ale innych bohaterów nie brakuje :D
UsuńIsis, dbaj o siebie, bo jak będziesz do mnie maile pisać :D Żadnych więcej kontuzji, proszę. I weź tu bądź mądry i córki ogarnij...
Twój Kitsune
Isis, coś Ty na wf-ie wyrabiała? (powiedziała ta, co ma całe nogi w siniakach, ale cii!) Bo się zaczynam o Ciebie martwić!
UsuńWłaśnie zdałam sobie sprawę, Kitsune, że musisz mieć niezły ubaw z naszych komentarzy.
Ruu - Mówię wam - dziadek ma umrzeć!
Isis - Idę o zakład, że Alan zginie.
Wegi - Pff, na pewno uśmierci Rogera
Kitsune - Takie naiwne... :D *siedzi przed komputerem niczym szef gangu i popija herbatę*
EPILOG
Ruu - Ale...
Isis - ...jak to...
Wegi ... możliwe?
Kitsune - *uśmiech zadowolonego z siebie szatana*
Wybacz Kitsune, ale nas się nie da ogarnąć. Jakby to ująć - najlepiej się z tym pogódź, bo będziesz miał w życiu pod górkę :P
Ruu
Rogera też możesz zabić,wredny jest nie lubię go.Ale kontuzje do mnie lgną co ja na to poradzę?;-;
UsuńTo wszystko przez durna siatkówkę.Jak ja jej nienawidzę.
Kitsune-san oglądał eurowizje?:D.Szpak i jego włosy *^*. Co do pisania maili zawsze jedna ręką się da xd.Ty nie dasz rady nas ogarnąć?Twoja wrodzona słodkość i urok pomogą ci w tym :D.
Jest dokładnie tak jak napisała Ruu. Ja tu tylko siedzę i piję herbatę :D
UsuńNie oglądałem eurowizji. Szpak może się schować przy panu/pannie Wurst :D
Jasne, że dam radę Was ogarnąć. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Rodzina to moja silna strona :D Poza tym jestem tak słodki, że żadna z Was mi się nie oprze :D
Wasz Kitsune
Haha, widzisz? Jestem wszechwiedzaca :P
UsuńSzczerze? Ja nawet nie wiem jaką Szpak śpiewał piosenkę...
W takim razie życzę Ci Kitsune powodzenia, bo niewątpliwie Ci się przyda :D Uważaj tylko, żebyśmy Cię z czekoladą nie pomyliły i nie zjadły, skoroś taki słodki :P
Ruu
Z wierzchu może i słodki, ale w środku samo chili... Nie poparzcie sobie języków, dziewczyny~ ;p
UsuńJoleen :*
Joleen... Musisz zdradzać moje sekrety? To miało pozostać tylko między nami, prawda? :P Próbuję utwierdzić wszystkich w przekonaniu, że jestem słodki i uroczy. Bez dywersji proszę :D
UsuńTwój Kitsuś kochany
O.Mój.Boże.
OdpowiedzUsuńMój mózg! Co tu się stało?! :o
Spokojnie Suzy, tylko spokojnie...po kolei...
Biedny, mały strachliwy książę :o tak tak, w ramionach Simona będziesz bezpieczny. Tak mi go było żal kiedy martwił się bólem i śmiercią ;-; Kitsune Ty nawet nie myśl o ranieniu go!
Mówiłam, że dziewczyna Eryka będzie milutka :3 Jest taka słodziutka <3 Mogłabym ją schrupać (a podobno nie lubisz dzieci Suzy...)
No i ta końcówka ;-; moje serduszko się kraja...co to za pocałunki na pożegnanie! Zadnych pożegnań mi tu ;-; A Simon tak po prostu wyszedł? Walcz o niego rycerzu! Przecież mały Eryk potrzebuje ciepełka nie możesz go tak zostawić... ;-; *feelsy*
*Jeszcze w radiu leci nastrojowa muzyka...*
Ten rozdział był taki długi. Żyć nie umierać! <3 Akcja coraz bardziej się rozkręca *.* Aagh, nie mogę się doczekać następnego!
(Jutro mam kolejne zawody lekkoatletyczne ;-; nie chcę...zawsze przed startem łapie mnie stres :c)
~Suzy
Nic się nie martw Suzy, na zawodach będzie dobrze. Zobaczysz i jutro przyznasz mi rację :)
UsuńMnie ta końcówka też nieco rozbiła emocjonalnie, bo wiem co napiszę dalej i jakoś mnie to nie cieszy.
Simon nie mógł z nim zostać, bo on tak do końca nie wierzy Erykowi. Jest rozbity pomiędzy wersją przewrażliwionego na swoim punkcie Eryka, a dziadka i Alana. Komu uwierzyć? Oto jest pytanie. Eryk nie zrezygnuje z zemsty, nawet dla Simona...
Ten rozdział był za długi. Przyznaję :D Muszę lepiej zapanować nad tekstem, bo potem wychodzą takie tasiemce.
Twój Kitsune
Nie, nie, nie :D Długie nie jest złe! Według mnie rozdzialik był właśnie idealny jak na taką ilość wątków :3
UsuńSiedzę sobie właśnie na zawodach i powiem, że...to jakaś masakra :D Nie miałam najmniejszych szans...
Została jeszcze sztafeta olimpijska...chociaż na nic nie liczę...dominują szkoły sportowe a ja nie dość,że z klasy dwujezycznej a nie sportowej to jeszcze dowiedziałam się, że startuję dopiero wczoraj xD (Suzy nie użalaj się nad sobą! Więcej wiary w siebie...)
~Suzy
UsuńSport ma przede wszystkim sprawiać radość, tym bardziej, jeśli nie trenujesz zawodowo. Twoje dobre samopoczucie powinno być podstawą :)
My w Ciebie wierzymy :) Cała blogowa rodzina trzyma kciuki :) Zwłaszcza tatuś :D
Ze względu na liczne wątki w żaden sposób nie dało się tego podzielić. Nie wiem czy będą jeszcze aż tak długie rozdziały. Pewnie tak :D Zawsze sobie obiecuję, że to już ostatnie zdanie i w jakiś magiczny sposób zaczynam kolejną stronę i kolejną :D
Twój Kitsune
Jeju tam było tak zimno...zamarzłam :o Jeszcze zaczął padać deszcz...Ale mamy 7 miejsce...nieźle :D
UsuńTo bardzo dobrze, że masz dużo weny :3 Jak już mówiłam: im więcej tym lepiej! Więcej jedzenia, słodyczy, mang! (Niedługo otwierają największą Yattę w Polsce ^^ nie może mnie tam zabraknąć!...chociaż pewnie będzie masa ludu :v)
(Suzy znowu odchodzisz od tematu)
~Suzy
Gratuluję :)
UsuńTo niezły wynik. Następnym razem będzie lepiej :)
Wena mnie czasami dobija, a teraz przez Ciebie mam ochotę na coś słodkiego :D
Mangi kupuję na allegro. Nie ma to jak dostawa do domu :D
Twój Kitsune
Ja własnie zjadłam całą czekoladę xD Brat będzie zły... Czekolada i gorąca herbatka...tego mi było trzeba! Niestety sielanka nie potrwa długo bo już zaraz trening ;-; Co to dzisiaj dzień sportowca?
Usuń~Suzy
Nieźle Suzy, ja też lubię świętować w samotności :)
UsuńBrat zrozumie, a nawet jeśli nie, to powinien przyznać Ci rację. Im szybciej opanuje sztukę zgadzania się we wszystkich sprawach z kobietą, tym lepiej :P
Twój Kitsune
Wróciłam, ale teraz to na serio :p
OdpowiedzUsuńEryk zasnął w objęciach Simona *~* (To nie istotne, że wcześniej mówił o śmierci xd) Ejj, niech mnie ktoś przytuli, bo zaczynam czuć się samotna ;-; Wszyscy latają trzymając się za rączki •-•
Eryk rano był wyjątkowo miły! :o Co się stało? Podmienili go, na pewno.
Dzielisz się Erykiem z tą małą, a ja?! Czuje się oszukana i pokrzywdzona :'c W sumie to Melania jest kawaii. Chyba ją polubię c: Zobaczymy :D
Ale Eryk ma załamkę •,_,• Jaka masakra. Simon pomyśl, Alan go szukał? Serio? Nawet ja bym w to nie uwierzyła, no bez przesady!
Przez ok. 3 min. patrzyłam się w telefon i nie wiedziałam jak zareagować na końcówkę! Ale jak to? Tak nie może być… To… to nie prawda… Jesteś zbyt (podobno) słodki, żeby tak robić! Teraz to naprawdę niech mnie ktoś przytuli. :c Ale dobra, to przecież się tak nie skończy, jeszcze się pogodzą. Na pewno. Tak mi się wydaje. Chyba… chyba mam rację. Ale w sumie tego nie mogę być pewna. Przecież jesteś lisem!
Wegi
Ps. Na wycieczce okropne choróbsko! Wszyscy źle się czuli i była akcja szpital. Ale że ja boję się igieł, to udawałam zdrową xd A potem rano miałam kazanie od wychowawczyń :/ I teraz pewnie nie idę do szkoły jutro :D
Ale w sumie to źle się czuję. Podajcie herbatkę :c
Ps.2 A właśnie przypomniałam sobie! Gdzieś Eryk mówił, że brat go zostawił w lesie, a potem dziadek go znalazł… Ale co się stało pomiędzy tymi wydarzeniami? *podejrzliwy wzrok* Jeszcze się dowiem przed rozdziałem! Zobaczysz!
UsuńWegi
Witaj Wegi :) Tatuś przytula :D
UsuńWycieczki bez atrakcji to nie wycieczki :) Ja się igieł nie boję. Nawet zastrzyk umiem zrobić :D Ale herbata wychodzi mi najlepiej. Więc siadaj i opowiadaj jak było :D Dobrze się bawiłaś?
Co będzie dalej? Jak to co? No zerwali. Skończyło się coś, co się jeszcze na dobrą sprawę nie zaczęło. Czasami tak bywa, nie? :D Napisałem kolejny rozdział. Jeśli go dziś poprawię, to wrzucę i będziemy się bawić dalej :D
Twój Kitsune
*wtula się* Pozanudzam Cię tu wycieczką, ok? Zaczynamy! Już pierwszego dnia mieliśmy atrakcje. Po ogarnięciu pokoi i ośrodka (zeszło się do wieczora) poszliśmy grać w nocne podchody. Przeszkadzaliśmy więc się przedłużało. Skończyliśmy w nocy; potem każdy do rana chodził po pokojach. Standardowo 3 godziny snu. Od następnego ranka dzień indiański. (Szałasy, ścianka wspinaczkowa, tor przeszkód, skarb, te sprawy) I po kolacji każdego złapało. To zostawię bez komentarza. Bełty - te sprawy :D Nie można było wychodzić z pokoi (w sumie to od początku nie pozwalali xd) Każdy się nudził, ale koleżanka się do nas 'włamała' :'D Już śpisz? To słuchaj teraz, obudzisz się: moi debilni koledzy wzięli piwo i coś mocniejszego. Połowę im zabrali, bo taka sucza (ze starej klasy - nikt jej nie lubi -,-) naskarżyła paniom. Też potępiam ich zachowanie, ale żeby tak od razu kablować?! Jeden kumpel wziął na siebie całą winę a reszcie chłopaków kazał siedzieć cicho. Poświęcił się. Wow. Ale i tak są debilami. Bez kitu. *traci wiarę w klasę*
UsuńTo ja czekam na twoją reakcję :D Wszystko prawda, mogę nawet płacić grzywnę jak skłamałam xd
Czekam na dalszą część Chumorków! :d
Wegi
Jednym słowem działo się :D
UsuńBez sensu pić alkohol na wycieczce. W sumie alkohol zawsze jest bez sensu. Moim zdaniem rodzice powinni się zainteresować czym zatruto ich dzieci.
Chętnie wrzuciłbym nowy rozdział, ale nie mam siły go poprawić. Jak się zmotywuję, to za jakąś godzinę będzie, a jak nie, to jutro rano.
Twój Kitsune
Najlepsze jest to, że to nie od alkocholu. Coś nie tak było z jedzeniem na kolację. Sanepid przyjechał :p
UsuńWyśpij się Kitsuś, ja za chwilę też się kładę. Pierwszy raz od 3 dni dobrowolnie idę spać.
Wegi
Nie wiem czemu, ale scena, w której Simon usypia Eryka po domniemanym włamaniu (dokładnie ostatnie słowa Simona) kojarzą mi się z Golumem z Władcy Pierścieni/moja wyobraźnia dopowiadała mi: "Śpij kochanie, a ja skorzystam z okazji i Cię zamorduję we śnie".
OdpowiedzUsuńSłodka jest ta mała dziewczyna Eryka. Ciężkie życie czeka jej przyszłego męża.
Hrabia zdurniał oddając firmę. Roger taki wredny... Pastwi się nad biednym Erykiem
Koniec taki smutny, ale pokazał, że Erykowi zależy (tylko nie chce narażać Simona)...
Czytasz za szybko :D
UsuńMasz rację, koniec jest smutny...
Twój Kitsune
Czemu za szybko?
UsuńJak to czemu? Takim tempem skończysz do jutra i przejdziesz do obozu "lisku pisz szybciej" :D Muszę się zabezpieczyć, więc od dawna powtarzam wszystkim, by czytali wolniej, bo nie nadążam z pisaniem :D
UsuńTwój Kitsune
Oj tam, bez przesady. Jestem cierpliwym czytelnikiem - w międzyczasie (o ile Twoje prognozy się spełnią) znajdę sobie inne opowiadanie, ale co jakiś czas będę tu zaglądać
UsuńCierpliwość nie jest moją mocną stroną. Ja też chcę wielu rzeczy teraz, natychmiast. To utrudnia zarówno czytanie, jak i pisanie, bo noce takie krótkie.
UsuńTrzymam Cię za słowo :)
Twój Kitsune
Na początku gdy Eryś spanikowany obudził Simona miałam wrażenie, że ma jakieś zwidy czy coś w ten deseń. Jednak tak po chwili pomyślałam: "Przecież miałby je przede wszystkim w ciemnościach, a tego nie zaobserwowałam". Tak więc ktoś tam musiał być. Niestety nie mam teorii kto. Znaczy mam. Mam tylko wrażenie, że jest tak durna, że będzie śmiech na sali więc zachowam ją dla siebie xD
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze. Nie znoszę dzieci. Po prostu ich nie trawię, ale mała Melly... Kupiła mnie! Już ją uwielbiam! Taka chodząca burza pozytywnej energii! Nie da jej się chyba nie lubić. Skoro nawet Eryś ma do niej słabość to coś w niej musi być!
Te wszystkie pytania Erysia... Ja się o niego martwię coraz bardziej. Jeszcze to pytanie odnośnie tatuażu było spoko. Sama często pytam jak widzę jakiegoś znajomego człeka, który ma tatuaż czy bolało. Ale te pytania związane ze śmiercią? Jak się Eryś tak boisz to dawaj do mnie! Z chęcią cię przygarnę! Oddam Ci łóżko i przeniosę się na podłogę. No problemo!
Czy Hrabia Ryszard ma mózg? Bo ja kurde się tak hardo nad tym zastanawiam. Przepisać firmę synowi idiocie? Serio? On chyba też w takim wypadku za mądry to nie jest... No, ale jeszcze tego pożałuje i to będzie dla niego nauczka. Człowiek uczy się na błędach. Nie ważne czy chłop, czy jakiś ważny w państwie pachołek.
Dziadziusiowi to ja osobiście mam ochotę przywalić. Ja rozumiem nerwy, ale przemoc to nie rozwiązane! Co oni? W epoce kamienia łupanego żyją? Przecież nie od dziś wiadomo, że przemoc nie prowadzi do niczego dobrego. Czy nie lepiej usiąść i na spokojnie porozmawiać? No chyba, że kit o rozmowie wkręca się tylko tym młodszym i tak naprawdę to w dalszym życiu nie działa. Skoro Eryś chce to ten stary piernik powinien dać mu wyjechać. Nie ma co nikogo do niczego zmuszać. Zwłaszcza jeżeli ten ktoś w kilka chwil mógłby zrujnować dość znaczną część gospodarki kraju. No, ale co ja tam mogę wiedzieć.
Końcówka mnie wzruszyła. Nie popłakałam się, spokojnie, ale byłam temu bliska. Gdybyś coś tam Kitsuś dopisał smutnego nie dałabym rady się powstrzymać. A ten głąb zamiast coś zrobić, COKOLWIEK to nie! Zwiał! Jak najgorszy tchórz! Powinien o niego walczyć! Ale nie walczyć na jego, czyli zmuszając do różnych dziwnych rzeczy, tylko na to takie romantyczne! Sorka nie umiem sprecyzować. Romantyzmu we mnie za grosz, ale wiesz dobrze co mam na myśli.
Czy ta ciemna masa naprawdę myślała, że Dziaduś powie mu prawdę? Albo, że Eryś się przed nim otworzy? Jeżeli tak to jest głąbem. Niby dla Księcia zrobił dużo, ale mam wrażenie, że tak naprawdę nie zrobił jakoś zbyt wiele żeby to zaufanie zyskać. No chyba, że do rzeczy budujących zaufanie możemy zaliczyć zmuszanie do, na przykład pocałunku, czy ciągłe gadanie jakim to dobrym przyjacielem nie jest Twój znienawidzony brat! To wszystko robiłeś Simon idealnie.
No, ale ja już będę mykać. Późno już, a jutro do szkoły trzeba wstać.
Do następnego!
Dobranoc Kitsuś! Śpij dobrze!
AsiaAri <3
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, no to już wiemy kim jest "jego dziewczyna" Simon też już wcześniej wiedział o tej koronacji... no cóż w las, chatkę wierzę ale nie w tą bójdę o zgubieniu się...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, no to już wiemy kim jest "jego dziewczyna" ocho Simon też już wcześniej wiedział o tej koronacji... no tak w las i w chatkę uwierzę, ale nie o zgubieniu się...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia