czwartek, 14 kwietnia 2016

Rozdział I

„Humory księcia



Simon

- Simon, dobrze cię widzieć - starszy mężczyzna odetchnął z ulgą, zadowolony z naszego spotkania.
- Wasza wysokość, to dla mnie zaszczyt - kłaniam się. - Przyjechałem najszybciej, jak mogłem. 
- Dziękuję. Usiądźmy, proszę - ruchem ręki wskazuje drogę do welurowych foteli. - Może masz ochotę na szklaneczkę czegoś mocniejszego? 
- Wasza wysokość dobrze wie, że nie piję w pracy. 
- Formalnie jeszcze dla mnie nie pracujesz.
- Ale będę, prawda? - odgaduję jego myśli.
- Mam taką nadzieję. Pozwolisz, że ja się napiję? - kiwam głową czekając na dalszy rozwój wypadków.
- Proszę mi opowiedzieć co się stało - przechodzę od razu do rzeczy, gdy książę siada na wprost mnie.
- Chodzi o mojego wnuka. W zeszłym tygodniu próbowano go porwać - elektryzuje mnie tą wiadomością.
- Księcia Alana? - powstrzymuję się, by nie parsknąć śmiechem. - Nie wydaje mi się, aby potrzebował pomocy - uśmiecham się wymownie na wspomnienie dawnego przyjaciela, z którym kiedyś trenowałem sztuki walki. 
- Nie miałem na myśli Alana. 
- Nie rozumiem. Wasza wysokość ma więcej wnuków? - jestem szczerze zdziwiony, bo nie przypominam sobie, aby Alan kiedykolwiek wspominał o rodzeństwie, zwłaszcza bracie...
- Eryk jest młodszym bratem Alana, ma osiemnaście lat i mieszka razem ze mną. 
- Książę Eryk...? - przywołuję z pamięci zdjęcia rodziny królewskiej, które oglądałem w prasie. Jednak imię młodszego z książąt nic mi nie mówi.
- Dłuższy czas mieszkał za granicą. Poza tym jest raczej cichy i skryty. Trzyma się na uboczu. 
- Więc dlaczego chciano go porwać? - jedna zaskakująca informacja goni drugą... Nie mogę się doczekać co jeszcze stary książę wyciągnie z kapelusza.
- Tego nie wiem. Nie mogę pozwolić, aby Erykowi stało coś złego. Po pierwsze, obiecałem synowi, że się nim zaopiekuję, a po drugie, jego życie i bezpieczeństwo to sprawa priorytetowa dla rozwoju królestwa. Dlatego mieszka ze mną, a nie z rodzicami. Dzięki temu wiedzie znacznie spokojniejsze życie - wtajemnicza mnie w zawiłości rodzinne.
- To oczywiste, że wasza wysokość martwi się o wnuka, ale co to ma wspólnego z rozwojem królestwa? Z tego co pamiętam to nie książę Eryk odziedziczy koronę po stryju.
- Masz rację, Eryk nie będzie królem. Nie odziedziczy także ani tego zamku, ani żadnego z moich tytułów szlacheckich. Ma tytuł księcia i to wszystko. 
- Nadal nie rozumiem... - mój rozmówca celowo odpowiada półsłówkami.
- Eryk jest na swój sposób wyjątkowy. Jego zdolności analityczne są bezcenne. Z resztą sam sobaczysz, gdy go poznasz - zapewnia mnie, dopijając swego drinka.
- A policja?
- Do tej pory nie udało się ustalić kto stoi za próbą porwania. Wolę dmuchać na zimne, dlatego postanowiłem zadzwonić do ciebie. 
- A co książę Eryk myśli o całej sytuacji? Ma jakiś wrogów? - wreszcie przechodzimy do sedna sprawy.
- Nie wydaje mi się. 
- A przyjaciele? Jakimi ludźmi zazwyczaj się otacza? - drążę temat.
- Przyjaciele... Nie ma przyjaciół - stary książę stara się ukryć przede mną zakłopotanie.
- To zapytam inaczej... Z kim się kontaktuje? 
- Z nikim - przyznaję, że jestem coraz bardziej zagubiony.
- Jak to z nikim? A rodzina? Znajomi? Przecież wasza wysokość wspominał, że mieszkał za granicą. Co tam robił? - czuję się skonfundowany. Przecież nie żył na bezludnej wyspie!
- Głównie się uczył. 
- Więc musi mieć znajomych! Każdy ich ma. A co z ludźmi ze studiów? Może wszedł z kimś w konflikt i teraz ta osoba chce zemsty? - to miałoby sens, jeśli choć trochę przypomina swego brata.
- Nie - starszy mężczyzna wygląda na coraz bardziej strapionego. 
- Wasza wysokość nie mówi mi wszystkiego... - wytykam mu prawdę prosto w oczy.
- Mówiłem ci już, Eryk jest wyjątkowy - wzdycha smutno. - Obdarzony ponadprzeciętnymi zdolnościami. Tak, studiował za granicą, trzy kierunki, ale z nikim nie utrzymuje kontaktów. Jest typem samotnika. Ludzie... Jakby to ująć w słowa... Nudzą go. Powiedziałbym, że mój wnuk jest nieco aspołeczny - podsumowuje wnuka dość brutalnie.
- To może nadepnął na odcisk byłej dziewczynie? - nie mam już innych pomysłów, a relacje miłosne potrafią się kończyć w paskudny sposób.
- Wątpię. Nigdy nie był zakochany. Poza tym, kto by z nim wytrzymał? - ostatnia uwaga bardzo mnie dziwi. Wydawało mi się, że chce chronić wnuka, a tymczasem zabrzmiało to tak, jakby młody książę bym mu kulą u nogi... 
- Czyli to musiał być ktoś z zewnątrz - zaczynam zastanawiać się na głos, powoli trawiąc wszystkie fakty. Tajemniczy członek rodziny królewskiej, o którym niewiele wiadomo... 
- Nieważne kto to jest. Muszę zapewnić Erykowi bezpieczeństwo. Dlatego chcę wiedzieć czy przyjmujesz zlecenie? - pyta z nadzieją w głosie. 
- Zanim podejmę decyzję, chciałbym poznać księcia Eryka. 
- Oczywiście. Chodź ze mną - podnosi się ze swojego miejsca i prowadzi mnie do biblioteki. 
Byłem pewny, że wejdziemy głównym wejściem, lecz wybrał inne, wiodące przez domową oranżerię, pełną pachnących kwiatów oraz egzotycznych roślin, o które bardzo dba.
- Eryk jest tam - wskazuje na młodego blondyna. Książę wydaje się szczupły i ma ubrane okulary. Siedzi prosto, ubrany w ciemny garnitur i idealnie zawiązany krawat. Studiuje dokumenty, które leżą przed nim na biurku.
- Co on robi? - ciekawość mnie zżera, widząc jak pochłonęła go praca.
- Analizuje sytuację szpitala podmiejskiego. Gdy skończy, napisze raport, który ja później postaram się wcielić w życie. Zauważyłeś, że nasze królestwo przechodzi ostatnio rozkwit? - wskazuje na wnuka.
- Tym zajmuje się książę Eryk?! - dziwię się. Niemożliwe... 
- Proszę, abyś nikomu o tym nie mówił. To tajemnica - poucza mnie, zerkając na wnuka w sposób, który nieco mnie zastanawia. Nie nazwałbym tego dumą. Oczy starego księcia przepełnia hardość i buta. O co w tym może chodzić?
- Mały geniusz - żartuję, przyglądając się jasnowłosemu.
- Chcesz go poznać? - pyta mój gospodarz. 
- Bardzo. 
- Zanim ci go przedstawię chciałbym, abyś pamiętał, iż jego wyjątkowe zdolności nie dotyczą kontaktów z innymi - dziadek znowu próbuje zamaskować zakłopotanie.
- Rozumiem - nie ukrywam, że z każdą chwilą jestem coraz bardziej zaintrygowany.
Wycofujemy się z oranżerii. Podążam za swoim przewodnikiem okrężną drogę, aby wejść do biblioteki, tym razem głównym wejściem. Młody książę jest tak skupiony na pracy, że nawet nie zauważył, iż nie jest już sam.
- Eryku? - dziadek wypowiada cicho jego imię. Obserwuję rozproszonego obecnością gości chłopaka, gdy po raz pierwszy odwraca wzrok od dokumentów, które przegląda.
- Tak, dziadku? - głos księcia brzmi cicho i poważnie.
- Chciałbym ci kogoś przedstawić. Oto Simon - starzec wskazuje na mnie, a Eryk grzecznie wstaje od stołu, kłania się, po czym zajmuje swoje miejsce i nie zaszczycając mnie ani jednym słowem, wraca do pracy. 
- Nie zapytasz, dlaczego przedstawiłem ci Simona? - dopytuje stary książę.
- Nie muszę. Chcesz go zatrudnić. Uważam, że to zły pomysł - słowa jasnowłosego nieco zabolały. Nic o mnie nie wie, a już osądza? Szybka analiza, nie ma co... 
- Eryku, zrozum, to dla twojego dobra... - dziadek próbuje się tłumaczyć.
- Pozwól, że sam się o siebie zatroszczę - kolejny trafny cios... Robi się coraz ciekawiej...
- Nie pozwolę. Próbowano cię porwać. Zdajesz sobie z tego sprawę? - mężczyzna podchodzi do biurka i uderza pięścią w stół. Na wnuku ten gest nie robi specjalnego wrażenia.
- Moja odpowiedź brzmi nie - młodzieniec mocno akcentuje odmowę.
- Eryku, ta decyzja jest ostateczna. Radzę ci zaprzyjaźnić się z Simonem, bo od tej chwili spędzicie razem bardzo dużo czasu - tym sposobem triumfuje nad małolatem.
Chłopak ponownie unosi wzrok i spogląda na mnie po raz pierwszy. Czuję nieprzyjemny, zimny dreszcz na ciele. Jego stalowoszare oczy przypominają dwa kawałki lodu. Idealnie pasują do jasnych włosów i nieprzyjemnego tonu.
- Jeśli to wszystko, chciałbym wrócić do pracy - wymowna aluzja, po której kieruje całą swoją uwagę na rozłożone dokumenty. Przegrał z godnością.
- Nie chcesz o nic zapytać Simona? - dziadek nie odpuszcza i dalej gnębi swego wnuka.
- Wiem to, co powinienem - odpowiada surowo Eryk, nadal unikając mnie wzrokiem. Zaczyna mnie irytować. Jeśli mam czuć dreszcze za każdym razem, gdy się odzywa, to powinienem jeszcze raz przemyśleć proponowaną ofertę. W dodatku traktuje mnie jak powietrze... Nie przywykłem do takiego traktowania.
- To znaczy co? - lekko go prowokuję, wtrącając się do rozmowy. Wykorzystuję fakt, że jestem od niego wyższy i znacznie większy. Może chociaż to go przestraszy...
- Masz za niskie kompetencje do tej pracy. Przykro mi - mógłbym przysiąc, że dostrzegłem cień ironicznego uśmiechu na jego bladej twarzy. Za niskie kompetencje?! Wkurzający bachor...
- Zawsze tak szybko oceniasz ludzi? - pytam wojowniczo. 
- Nie. Oceniłem cię po informacjach, które o tobie przeczytałem - sięga po teczkę z dokumentami, jak ognia unikając widoku moich oczu.
- Większość jest ściśle tajna - uśmiecham się triumfująco. 
- Dla ciebie pewnie tak, ale nie dla mnie - poprawia srebrne ramki okularów. - Wiem o tobie wszystko. Znam przebieg twojej kariery w wojsku oraz misje, w których brałeś udział jako agent. Pracujesz na własną rękę, bo wyrzucili cię ze służby - stary książę miał rację. Jego wnuk jest bardzo nieprzyjemnym typem.
- Nie wyrzucili mnie. Sam odszedłem - prostuję ponuro. To wspomnienia, do których niechętnie wracam.
- Wmawiaj to sobie, jeśli chcesz. W moich oczach nie nadajesz się do pilnowania kur w królewskim kurniku, więc nie wymagajcie, abym powierzył mu własne życie - jasnowłosy wprawia mnie w totalne osłupienie.
- Eryku! To było bardzo niegrzeczne! Simon jest profesjonalistą w każdym calu! Nie znam nikogo bardziej godnego zaufania! - stary książę próbuje mnie bronić. Zupełnie niepotrzebnie. Za coś takiego powinienem sprać mu tyłek. Książę przegrałby starcie wręcz w przeciągu kilku sekund. Jest ode mnie niższy, do tego bardzo szczupły. Od strony fizycznej nie stanowi żadnego zagrożenia. Do tego ta blada, delikatna skóra... Od razu widać, że spędza czas nad papierami i rzadko ogląda słońce.
- Nie martw się, wasza wysokość. Poradzę sobie - uśmiecham się złośliwie do mojego nowego pieszczoszka. - Przyjmuję twoją propozycję. Zajmę się księciem Erykiem.
- Kiedy możesz zacząć? - dziadek nie marnuje czasu. 
- Choćby zaraz - czekam na reakcję szarookiego, który ponownie zachowuje się tak, jakbym był niewidzialny.
- Jetem ci ogromnie wdzięczny! - dostrzegam ulgę w oczach mężczyzny. Ten szalony wnuczek serio musi być jego oczkiem w głowie, skoro tak mu na nim zależy.
- W takim razie zostawiam was chłopcy, żebyście mogli lepiej się poznać. Każę służbie rozpakować twoje bagaże. Zajmiesz pokój obok Eryka, dobrze? - chyba był przygotowany na taki rozwój wypadków.
- Oczywiście, wasza wysokość - szczerze się cieszę, że doszliśmy do porozumienia. Ściskamy sobie prawe dłonie, po czym stary książę, z lekką obawą, zostawia nas samych. Przez dłuższą chwilę przyglądam się księciu. To jeszcze dzieciak. Zimny i zamknięty w sobie. Inni na jego miejscu panikowaliby po próbie porwania, a na nim nie zrobiło to żadnego wrażenia... 
Po wyjściu dziadka z biblioteki, zapanowała cisza, którą przerywa cichy szelest kartek papieru. Eryk uważnie przegląda dokumenty, sprawdza zapisy ustaw, wyroki sądowe, a potem zapisuje coś na komputerze. Nie rozprasza się. Nie wiem, czy robi to celowo, lecz ignorowany bardzo szybko zaczynam się nudzić.
Przechadzam się po bibliotece, szukając sobie zajęcia, ewentualnie jakiejś lektury. Przeglądam tytuły opasłych tomów, poustawiane na półkach. Wszystkie są związane albo z historią królestwa, albo dotyczą prawa, albo są to dzieła filozofów - nic życiowego. Prawda jest taka, że wykorzystuję ten czas głównie na przyglądanie się nowemu podopiecznemu. Znałem już różne osoby, ale on jest dla mnie zupełną zagadką. Nigdy wcześniej nie spotkałem kogoś, kto odgrodziłby się od innych aż tak grubym murem. Ciekawe dlaczego jest taki oschły i wyniosły? I skąd miał dostęp do ściśle tajnych dokumentów? Chciałbym go o to zapytać, ale nie należy do rozmownych. Powiedziałbym, że jest nadzwyczaj milczący... 
Rozsiadam się wygodnie i czekam, czekam, czekam... Czas bardzo mi się dłuży. Spędzimy tu cały dzień? Sami? Zamknięci w tym ponurym pokoju, z dala od słońca i świeżego powietrza? Jemu to pewnie nie przeszkadza, ale mi bardzo. Jeśli tak ma wyglądać pilnowanie go, to czas przyznać rację dzieciakowi - to naprawdę strata czasu. Jak ktokolwiek może mu zagrażać, skoro większość czasu spędza w zamku?
Dokładnie o 15.03 otwierają się drzwi i wchodzi młoda dziewczyna, która niesie tacę z herbatą i kanapkami. 
- Przyniosłam herbatę, książę - informuje Eryka. Jest strasznie spięta i nieco zdenerwowana.
- Spóźniłaś się trzy minuty - odpowiada jej w sposób sztywny i surowy. 
- Przepraszam - dziewczyna spuszcza wzrok.
- Prosiłem, abyś się nie spóźniała, prawda? 
- Tak, książę - przytakuje mu.
Nie mogę pozwolić, aby traktował tak niegrzecznie miłą panienkę, która drżącymi dłońmi podaje nam filiżanki, więc ruszam jej z odsieczą (a tak naprawdę dziękuję Bogu za to, że zesłał mi kogoś do towarzystwa, bo umierałem z nudów).
- Cześć, jestem Simon - witam się z nadal przestraszoną dziewczyną - od dziś osobisty ochroniarz księcia. 
- Dzień dobry panu. Jestem Klaudia, asystentka księcia Eryka - przedstawia się.
- Nie bądźmy tacy oficjalni. Mów mi Simon, dobrze? - uśmiecham się pogodnie licząc na to, że przegonię ciemne chmury, które zawdzięczamy księciu.
- Dobrze, proszę pana - czyli jednak będziemy oficjalni... 
- Długo pracujecie razem?
- Zostałam zatrudniona w dniu, w którym książę wrócił do królestwa.
- A kiedy to było? 
- Dokładnie 23 marca.
- Mogę zapytać ile masz lat, Klaudio? - zmieniam temat na bardziej osobisty. Może jeśli okażę zainteresowanie jej osobą, bardziej się przede mną otworzy.
- Dwadzieścia dwa, proszę pana. Odbywam tu staż kończący studia. 
- Lubisz pracować razem z księciem? - zadaję to pytanie, aby rozładować atmosferę, lecz niechcący pogarszam sprawę. Dziewczyna wpatruje się we mnie takim wzrokiem, jakbym uderzył jej psa. Zerka raz na mnie, raz na zajętego sobą Eryka. 
- Spokojnie - staram się ją pocieszyć - z tej odległości nas nie słyszy. Poza tym, sama widzisz, że żyje w swoim świecie.
- Proszę nie zadawać mi takich pytań. Zwłaszcza w obecności księcia - szepcze.
- Jest aż tak źle? - unoszę brwi ze zdziwienia.
- Gdybym wiedziała jaki z niego tyran, to nigdy nie przyjęłabym tej oferty. Do zakończenia stażu pozostały mi niespełna trzy tygodnie, a potem nie chcę go więcej widzieć! Panu radzę to samo. Proszę odejść, póki czas - ostrzega mnie.
Jej słowa wprawiają mnie w konsternację. Boi się małego Eryka? Dlaczego? No dobra, jest nieco dziwny, ale bez przesady! Ciekawe co między nimi zaszło...
- Klaudio, możemy? - na dźwięk formalistycznego tonu księcia moja rozmówczyni aż podskakuje. Natychmiast podbiega do biurka i otwiera kalendarz, który jak się okazuje, jest wypełniony po brzegi. Spotkania, inauguracje, konferencje, odczyty, bale... Książę się nie nudzi. Żyje pełnią życia, czego zupełnie po nim nie widać. 
Gdy kończą omawianie planów na następny dzień, Klaudia wychodzi. Uśmiecha się ze współczuciem, machając mi na pożegnanie.
Spoglądam ponownie na jasnowłosego. Przez kilka sekund wpatruje się w drzwi, które dziewczyna za sobą zamknęła, a potem wraca do pracy. Wydaje się nieco przybity. Chyba jednak nas słyszał... 
Do końca dnia odbywam karę, bo książę nie wypowiada już do mnie ani jednego słowa. Czasami zdejmuje okulary i przez kilka minut przygląda się kwiatom w oranżerii. Te przerwy nie trwają zbyt długo i po krótkiej chwili od razu wraca do pracy.
Wieczorem jedna ze służących poprosił nas do jadalni na kolację. Książę prawie nie je. Zamyślony grzebie widelcem w talerzu. Nie bierze także udziału w dyskusji, spychając jej ciężar na swego dziadka i mnie. Gdy tylko kolacja ma się ku końcowi, Eryk podrywa się od stołu, dziękuje za miły wieczór i wraca do swojego pokoju, by dalej pracować.
- Taki właśnie jest mój Eryk - podsumowuje nasz pierwszy wspólny wieczór zatroskany dziadek. - Nie liczę na to, że się z nim zaprzyjaźnisz. Masz go tylko pilnować, aby nie stało mu się nic złego. 
Nic złego... Mam dziwne wrażenie, że Erykowi przydarzyło się już wiele złych rzeczy, a nieudana próba porwania to tylko jeden z licznych problemów, spoczywających na jego wątłych ramionach.

23 komentarze:

  1. Witam! :)

    No, Kitsune, jeśli Twoim celem było zapewnienie mi nowego uzależnienia i wprowadzenie mnie w czysty zachwyt, to odniosłeś sukces! To dopiero początek, więc nie mam za bardzo co oceniać, ale już na pewno wiem, że będę do Ciebie zaglądała codziennie, żeby sprawdzić, czy nie ma nowych Humorków :3

    Bardzo przyjemny rozdział, bohaterowie są tak bardzo różni, jak to możliwe :D ale chyba polubiłam obu. Eryk jest tak konsekwentnym ignorantem, że nie mogłam nie poczuć do niego sympatii c: Simon zaś przypomina mi słońce. Nie wiem dlaczego, ale jak tylko zaczęłam czytać jego wypowiedzi, zrobiło się jakoś jaśniej xD albo rzeczywiście ma coś w sobie, albo ja się powinnam leczyć :p

    Czekam na więcej!
    Twoja Ruu

    P.S - Przepraszam, że nie odpisalam na Twój wcześniejszy komentarz, ale musiałam wkuwac do sprawdzianu i zrobić prezentację :< Więc powiem krótko - nie mogłabym być na nie. Będę czekała na kontynuację :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ruu :) jestem pełen podziwu, że tak szybko odczytałaś nowych bohaterów, ale to Ty, więc nie powinienem się dziwić :) Moja diagnoza - leczenie jest zbędne, wierz mi, znam się na tym :D
    Nie ukrywam, chciałbym, aby nowe opowiadanie przypadło Wam do gustu. Zobaczymy, czy tak się stanie. Kolejny rozdział jeszcze w tym tygodniu. Obiecałem sobie, że będę pisał krótsze, bo mam wrażenie, że są za długie. Jak uważasz?
    Kontynuacja też będzie, ale jeśli mam być szczery, to cieszę się, że dopiero za pewien czas. Muszę odpocząć od chłopaków :P Bez obaw, w nowym opowiadaniu też będzie się działo :D

    Twój Kitsune

    PS. Nie szkodzi, rozumiem. Też powinienem się więcej uczyć, a chcę tylko oglądać anime, czytać, pisać, albo biegać. Na egzamin nie mam już czasu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem ta długość jest jak najbardziej w porządku :) tak akurat! Jak będą krótsze, to będzie się czuło jeszcze większy niedosyt, a jak dłuższe, to może się zrobić nudno.
      W 100% Cię rozumiem. Najchętniej to tez bym tylko czytała, pisała, oglądała anime i pływała, no ale niestety tak się nie da, więc wstaję codziennie przed 5,zeby się uczyć -.- Kawa moją nową miłością! :D
      Ulzylo mi, że nie potrzebuję leczenia. Przynajmniej w kwestii Twoich opowiadań, bo do reszty spraw nie jestem pewna :p
      To ja w takim razie czekam a Tobie życzę dużo weny i zdania egzaminu :)

      Ruu

      P.S - Odpocznij sobie od nich, a kiedy wróci Ci na nich wena, napisz nawet 100 rozdziałów. Będę czytać :)

      Usuń
    2. Nie lubię kawy, nie wiem jak możesz ją pić. Kawa jest fuj :D Moją wielką miłością jest herbata.
      Ja też nie jestem pewny jak to się stało, że zacząłem pisać opowiadania yaoi i czy to jest normalne. Może też powinienem się leczyć? Kto mnie zdiagnozuje?
      Gdybym pisał krótsze rozdziały byłoby ich więcej i częściej. Wyjdzie w praniu. Kolejny już napisałem, ale muszę go przerobić, bo koncepcja się zmieniła. Problemy blogera... :P
      100 rozdziałów nigdy nie napiszę. To by mnie emocjonalnie zabiło. Dlatego muszę mieć przerwę od poprzedniego opowiadania, żeby nabrać dystansu. Za bardzo się zaangażowałem.
      Nie chce mi się uczyć. Idę biegać :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    3. Czarnej kawy też nie piję, kiedyś próbowałam, to wyplułam wszystko na dywan... Ale z mleczkiem jest jak najbardziej w porządku, chociaż nie daje takiego kopa jak parzona :D
      Absolutnie nie powinieneś się leczyć. Fakt, większość ludzi nie uważa tego za normalne, ale skoro Twoim czytelnikom się to podoba, to chyba bardziej my powinniśmy się leczyć :D Moja diagnoza - jesteś tak samo normalny jak my. Nie wiem czy to pocieszenie, czy wręcz przeciwnie :)
      Jak 100 nie, to będę czekać na 99 c: Ale tak poważnie, to też bym raczej tego nie wytrzymała, za dużo by się działo :D

      Ruu

      Usuń
    4. Mleko? Nienawidzę. Mleko NIE JEST DO PICIA. Amen.
      Może zostawmy tematy kulinarne na boku, choć nie ukrywam - lubię gotować :)
      Dziękuję za diagnozę. Od razu mi lepiej, Doktor Ruu :) Nie przejmuję się, ale czasami tak sobie rozmawiamy z Joleen czego to ludzie nie wymyślą :D
      Przy pierwszym opowiadaniu wszystko dokładnie zaplanowałem i rozpisałem, więc od samego początku wiedziałem ile będzie rozdziałów (no dobrze, miało być 21, ale nie wyszło :P). Teraz idę na żywioł. Oczywiście mam plan, wiem jakie będzie zakończenie, co wbrew pozorom jest trudne. Zanim zacząłem blogować dużo pisałem, ale najczęściej były to historie bez zakończenia, bo wydawało mi się, że sam pomysł na bohaterów, albo jakąś scenę wystarczy. Otóż nie. A przynajmniej w moim wypadku to się nie sprawdza. Ja też dopiero poznaję Eryka i Simona, nadaję im indywidualne cechy. Na chwilę obecną jestem zadowolony :)
      W nocy bardzo dużo napisałem, więc za jakąś godzinę powinien pojawić się nowy rozdział. Nie będę czekać do wieczora, bo zauważyłem, że moje urocze czytelniczki wcześnie chodzą spać :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Simonie i ty mu zrobisz bardzo dużo złych rzeczy ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    Kitsune teraz pisze z perspektywy seme (bo nie powiesz mi ,że nasz śliczny drobny młody książę nie ma być uke no plis xD)

    Fsumie fajnie by było gdybyś złamał dumę naszego Eryczka~^^

    Nie mogę się już doczekać co będzie dalej! Ale się jaram!
    >\\\\\<

    Tylko tym razem zrób to bardziej pozytywne :>

    Gambatte~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Tym razem wszystko zrobię zupełnie inaczej, zapewniam :)
      Jutro, gdy wstawię kolejny rozdział, więcej się wyjaśni. Przed chwilą jeszcze raz przeczytałem pierwszy rozdział. W sumie jeśli mocno się wczytasz, to znajdziesz tam wszystkie odpowiedzi :D
      Dziękuję za odwiedziny Yagódko :) Miłego wieczoru.

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Witam! *klaszcze tak, że jej ręce odpadają* >.>
    Nowe opowiadanie, yaaay! ^^ Bohaterowie mnie dość zaskoczyli, w pozytywnym sensie:) ale dziwi mnie po co ktoś chciał porwać księcia xD no, z czasem się pewnie dowiem ;D Muszę przyznać, że postacie ci ciekawe wyszły: z jednej strony maruda Eryk, a z drugiej optymista Simon :3 zdecydowanie będzie co czytać!
    No cóż, wstawiaj jak najczęściej rozdziały ^^ no ale najważniejsze żeby to tobie pisanie sprawiało radość, więc dobrej zabawy! XD
    ~ Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, pisanie sprawia mi tyle radości, że niczym innym się nie zajmuję. To się źle skończy, ale nie dla bloga heheh :)
      Ja będę pisać, Wy czytać - wszyscy są szczęśliwi :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. No i koniec ze mną! Zamiast pracować co robię? Biorę się za Twoje opowiadanie. Lubię dreszczyk oczekiwania więc Grzech zostawiam na koniec. Mam tylko nadzieję że zamiast Starej Ciotki przed moim sprzętem nie będzie jakiejś Ciotki-Zombie!
    Już po tym pierwszym rozdziale opowiadania robię sobie smaczek na resztę :-) Nawiasem mówiąc przy czekoladzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Ty jesteś starą ciotką, to ja awansowałem na wujka :D
      Lubię pisać i mam setki romantycznych historii do przekazania, więc możesz śmiało zrobić sobie herbatę, uzbroić się w czas i czekoladę, a ja postaram się dorzucić od siebie więcej cukru :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. od razu mi lepiej :-))

      Usuń
  6. Dzień dobry! Właściwie dobry wieczór, ale nie czepiajmy się szczegółów. Przeglądając internety trafiłam tu. I wiesz co? Czuję, że na najbliższe dni moje życie, nauka, czytanie i inne takie pójdą papa. Ja się normalnie tą historią zauroczyłam! Jest taka... Taka... No... Ten... Aaaa! Nie mam słów jakimi mogłabym to opisać. W moim chorym łbie już są różne dziwne teorie. Mam jednak wrażenie, że to co się mi w głowie zrodziło, to jest nic w porównaniu do tego, co jest dalej. Serio. A ja nosa mam! Historia Simona i Eryka aż wieje oryginalnością i nowością! Bynajmniej mi, bo jeszcze nigdzie się na coś podobnego nie natknęłam. Nie wiem dlaczego (może dlatego, że jestem chora, ale kto wie) mam wrażenie, że Eryk ma coś jakby maski. Normalnie nosi maskę wstrętnej gnidy (bynajmniej po pierwszym rozdziale), ale inne jego maski są... Kruche... Delikatne... I w ogóle skrzywdzone. Przyznam szczerze, że bardzo zdziwił mnie fakt, iż Eryś (wymyślę mu wiele przezwisk, ale teraz jakoś nie mam na ciekawsze pomysłu) nie mieszka z rodziną. To, że nikt nic o nim nie wie (albo, że Simon jest takim debilem, że nic o nim nie słyszał) nie dziwi mnie jakoś bardzo. Dużo razy się przecież zdarza, że król zrobi sobie na boku dziecko, a później ze wszystkich sił trzyma je na uboczu, bo coś. Jednak bardzo często wie o tym najbliższa rodzina i ten dzieciak mieszka jednak z władcą w zamku, a nie u dalszej rodziny. Kończąc więc. Idę czytać dalej i zapominać o życiu, żyjąc historią chłopaków!
    Do następnego!
    Papa!
    AsiaAri <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w moich skromnych progach :) Bardzo się cieszę, że historia Eryka i Simona zyskała uznanie w Twoich oczach. Poświęciłem im wiele nieprzespanych nocy, a już niedługo zacznę pisać część drugą. Mam nadzieję, że podzielisz się ze mną swoimi wrażeniami :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. zgodnie z twoją namową biorę się za to opowiadanie i jedno wiem bomba. zapowiada się ciekawy duet bo Simon takie słoneczko a Eryk jak chmura gradowa :) ale nie takie rzeczy słońce pokonuje.

    aga

    OdpowiedzUsuń
  8. Potrafisz zainteresować od samego początku. Zapowiada się na naprawdę ciekawe opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Opowiadanie będzie krótkie, ale konkretne, wierz mi :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  9. Teraz sobie uświadomiłam, że już to czytałam ๏╭╮๏ Czy to nie było kiedyś na wattpadzie?czy ja już tu byłam? 🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nigdy nie wrzucałem Humorów księcia na wattpada.

      Twój Kitsune

      Usuń
  10. Hejeczka,
    wspaniale, to będzie trudne zadanie, Eryk taki spokojny, pochodzący z dystansem, a Simon radosny
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejeczka,
    cudownie, och to będzie trudne zadanie, Eryk jest taki spokojny, podchodzący do wszystkiego z dystansem, a Simon jest radosny...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń