„Humory księcia”
Simon
- Simon, dobrze cię widzieć - starszy
mężczyzna odetchnął z ulgą, zadowolony z naszego spotkania.
- Wasza wysokość, to dla mnie zaszczyt - kłaniam się. - Przyjechałem najszybciej, jak mogłem.
- Dziękuję. Usiądźmy, proszę - ruchem ręki wskazuje drogę do welurowych foteli. - Może masz ochotę
na szklaneczkę czegoś mocniejszego?
- Wasza wysokość dobrze wie, że nie piję w
pracy.
- Formalnie jeszcze dla mnie nie
pracujesz.
- Ale będę, prawda? - odgaduję jego myśli.
- Mam taką nadzieję. Pozwolisz, że
ja się napiję? - kiwam głową czekając na dalszy rozwój wypadków.
- Proszę mi opowiedzieć co się stało -
przechodzę od razu do rzeczy, gdy książę siada na wprost mnie.
- Chodzi o mojego wnuka. W zeszłym
tygodniu próbowano go porwać - elektryzuje mnie tą wiadomością.
- Księcia Alana? - powstrzymuję się, by nie parsknąć śmiechem. - Nie wydaje mi się, aby
potrzebował pomocy - uśmiecham się wymownie na wspomnienie dawnego przyjaciela, z którym kiedyś trenowałem sztuki walki.
- Nie miałem na myśli Alana.
- Nie rozumiem. Wasza wysokość ma więcej
wnuków? - jestem szczerze zdziwiony, bo nie przypominam sobie, aby Alan
kiedykolwiek wspominał o rodzeństwie, zwłaszcza bracie...
- Eryk jest młodszym bratem Alana, ma
osiemnaście lat i mieszka razem ze mną.
- Książę Eryk...? - przywołuję z pamięci zdjęcia rodziny królewskiej, które oglądałem w
prasie. Jednak imię młodszego z książąt nic mi nie mówi.
- Dłuższy czas mieszkał za granicą.
Poza tym jest raczej cichy i skryty. Trzyma się na uboczu.
- Więc dlaczego chciano go porwać? - jedna zaskakująca informacja goni drugą... Nie mogę się doczekać co jeszcze stary książę wyciągnie z kapelusza.
- Tego nie wiem. Nie mogę pozwolić,
aby Erykowi stało coś złego. Po pierwsze, obiecałem synowi, że się nim
zaopiekuję, a po drugie, jego życie i bezpieczeństwo to sprawa priorytetowa dla
rozwoju królestwa. Dlatego mieszka ze mną, a nie z rodzicami. Dzięki temu
wiedzie znacznie spokojniejsze życie - wtajemnicza mnie w zawiłości rodzinne.
- To oczywiste, że wasza wysokość martwi się o wnuka, ale co to ma wspólnego z rozwojem królestwa? Z tego co pamiętam to nie książę Eryk odziedziczy koronę po stryju.
- To oczywiste, że wasza wysokość martwi się o wnuka, ale co to ma wspólnego z rozwojem królestwa? Z tego co pamiętam to nie książę Eryk odziedziczy koronę po stryju.
- Masz rację, Eryk nie będzie królem. Nie
odziedziczy także ani tego zamku, ani żadnego z moich tytułów szlacheckich. Ma
tytuł księcia i to wszystko.
- Nadal nie rozumiem... - mój rozmówca celowo odpowiada półsłówkami.
- Eryk jest na swój sposób wyjątkowy. Jego
zdolności analityczne są bezcenne. Z resztą sam sobaczysz, gdy go poznasz - zapewnia mnie, dopijając swego drinka.
- A policja?
- A policja?
- Do tej pory nie udało się
ustalić kto stoi za próbą porwania. Wolę dmuchać na zimne,
dlatego postanowiłem zadzwonić do ciebie.
- A co książę Eryk myśli o całej sytuacji?
Ma jakiś wrogów? - wreszcie przechodzimy do sedna sprawy.
- Nie wydaje mi się.
- A przyjaciele? Jakimi ludźmi zazwyczaj
się otacza? - drążę temat.
- Przyjaciele... Nie
ma przyjaciół - stary książę stara się ukryć przede mną zakłopotanie.
- To zapytam inaczej... Z kim się
kontaktuje?
- Z nikim - przyznaję, że jestem coraz bardziej zagubiony.
- Jak to z nikim? A rodzina? Znajomi?
Przecież wasza wysokość wspominał, że mieszkał za granicą. Co tam robił? - czuję się skonfundowany. Przecież nie żył na bezludnej wyspie!
- Głównie się uczył.
- Więc musi mieć znajomych! Każdy ich ma.
A co z ludźmi ze studiów? Może wszedł z kimś w konflikt i teraz ta osoba chce
zemsty? - to miałoby sens, jeśli choć trochę przypomina swego brata.
- Nie - starszy mężczyzna wygląda na coraz
bardziej strapionego.
- Wasza wysokość nie mówi mi wszystkiego... - wytykam mu prawdę prosto w oczy.
- Mówiłem ci już, Eryk jest wyjątkowy - wzdycha smutno. - Obdarzony ponadprzeciętnymi zdolnościami. Tak, studiował za granicą, trzy kierunki,
ale z nikim nie utrzymuje kontaktów. Jest typem samotnika. Ludzie... Jakby to
ująć w słowa... Nudzą go. Powiedziałbym, że mój wnuk jest nieco
aspołeczny - podsumowuje wnuka dość brutalnie.
- To może nadepnął na odcisk byłej
dziewczynie? - nie mam już innych pomysłów, a relacje miłosne potrafią się kończyć w paskudny sposób.
- Wątpię. Nigdy nie był zakochany. Poza tym, kto by z nim wytrzymał? - ostatnia uwaga bardzo mnie dziwi.
Wydawało mi się, że chce chronić wnuka, a tymczasem zabrzmiało to tak, jakby młody książę bym mu kulą u nogi...
- Czyli to musiał być ktoś z zewnątrz -
zaczynam zastanawiać się na głos, powoli trawiąc wszystkie fakty.
Tajemniczy członek rodziny królewskiej, o którym niewiele wiadomo...
- Nieważne kto to jest. Muszę zapewnić Erykowi
bezpieczeństwo. Dlatego chcę wiedzieć czy przyjmujesz zlecenie? - pyta z
nadzieją w głosie.
- Zanim podejmę decyzję, chciałbym poznać
księcia Eryka.
- Oczywiście. Chodź ze mną - podnosi się ze swojego miejsca i prowadzi mnie do biblioteki.
Byłem pewny, że wejdziemy głównym
wejściem, lecz wybrał inne, wiodące przez domową oranżerię, pełną
pachnących kwiatów oraz egzotycznych roślin, o które bardzo dba.
- Eryk jest tam - wskazuje na
młodego blondyna. Książę wydaje się szczupły i ma ubrane okulary. Siedzi prosto, ubrany w ciemny
garnitur i idealnie zawiązany krawat. Studiuje dokumenty, które leżą przed
nim na biurku.
- Co on robi? - ciekawość mnie zżera, widząc jak pochłonęła go praca.
- Analizuje sytuację szpitala
podmiejskiego. Gdy skończy, napisze raport, który ja później postaram się
wcielić w życie. Zauważyłeś, że nasze królestwo przechodzi ostatnio rozkwit? - wskazuje na wnuka.
- Tym zajmuje się książę Eryk?! - dziwię
się. Niemożliwe...
- Proszę, abyś nikomu o tym nie mówił. To tajemnica - poucza mnie, zerkając na wnuka w sposób, który nieco mnie zastanawia. Nie nazwałbym tego dumą. Oczy starego księcia przepełnia hardość i buta. O co w tym może chodzić?
- Mały geniusz - żartuję,
przyglądając się jasnowłosemu.
- Chcesz go poznać? - pyta mój
gospodarz.
- Bardzo.
- Zanim ci go przedstawię chciałbym,
abyś pamiętał, iż jego wyjątkowe zdolności nie dotyczą kontaktów z innymi - dziadek znowu próbuje zamaskować zakłopotanie.
- Rozumiem - nie ukrywam, że z każdą chwilą jestem coraz bardziej zaintrygowany.
- Rozumiem - nie ukrywam, że z każdą chwilą jestem coraz bardziej zaintrygowany.
Wycofujemy się z oranżerii. Podążam za swoim przewodnikiem okrężną drogę, aby wejść do biblioteki, tym razem głównym wejściem.
Młody książę jest tak skupiony na pracy, że nawet nie zauważył, iż nie jest już sam.
- Eryku? - dziadek wypowiada cicho jego imię.
Obserwuję rozproszonego obecnością gości chłopaka, gdy po raz
pierwszy odwraca wzrok od dokumentów, które przegląda.
- Tak, dziadku? - głos księcia brzmi cicho i poważnie.
- Chciałbym ci kogoś przedstawić. Oto
Simon - starzec wskazuje na mnie, a Eryk grzecznie wstaje od stołu, kłania się, po czym zajmuje swoje miejsce i nie
zaszczycając mnie ani jednym słowem, wraca do pracy.
- Nie zapytasz, dlaczego przedstawiłem ci
Simona? - dopytuje stary książę.
- Nie muszę. Chcesz go zatrudnić. Uważam,
że to zły pomysł - słowa jasnowłosego nieco zabolały. Nic o mnie nie wie, a już
osądza? Szybka analiza, nie ma co...
- Eryku, zrozum, to dla twojego dobra... - dziadek próbuje się tłumaczyć.
- Pozwól, że sam się o siebie zatroszczę - kolejny trafny cios... Robi się coraz ciekawiej...
- Nie pozwolę. Próbowano cię porwać.
Zdajesz sobie z tego sprawę? - mężczyzna podchodzi do biurka i uderza pięścią w stół. Na wnuku ten gest nie robi specjalnego wrażenia.
- Moja odpowiedź brzmi nie - młodzieniec mocno akcentuje odmowę.
- Eryku, ta decyzja jest ostateczna.
Radzę ci zaprzyjaźnić się z Simonem, bo od tej chwili spędzicie razem bardzo
dużo czasu - tym sposobem triumfuje nad małolatem.
Chłopak ponownie unosi wzrok i spogląda na mnie po raz pierwszy. Czuję nieprzyjemny, zimny dreszcz na ciele. Jego
stalowoszare oczy przypominają dwa kawałki lodu. Idealnie pasują do jasnych
włosów i nieprzyjemnego tonu.
- Jeśli to wszystko, chciałbym wrócić do
pracy - wymowna aluzja, po której kieruje całą swoją uwagę na rozłożone
dokumenty. Przegrał z godnością.
- Nie chcesz o nic zapytać Simona? - dziadek nie odpuszcza i dalej gnębi swego wnuka.
- Wiem to, co powinienem - odpowiada surowo Eryk, nadal unikając mnie wzrokiem. Zaczyna mnie irytować. Jeśli mam
czuć dreszcze za każdym razem, gdy się odzywa, to powinienem jeszcze raz
przemyśleć proponowaną ofertę. W dodatku traktuje mnie jak powietrze... Nie przywykłem do takiego traktowania.
- To znaczy co? - lekko go prowokuję,
wtrącając się do rozmowy. Wykorzystuję fakt, że jestem od niego wyższy i znacznie większy. Może chociaż
to go przestraszy...
- Masz za niskie kompetencje do tej pracy.
Przykro mi - mógłbym przysiąc, że dostrzegłem cień ironicznego uśmiechu na
jego bladej twarzy. Za niskie kompetencje?! Wkurzający bachor...
- Zawsze tak szybko oceniasz ludzi? -
pytam wojowniczo.
- Nie. Oceniłem cię po informacjach, które
o tobie przeczytałem - sięga po teczkę z dokumentami, jak ognia unikając widoku moich oczu.
- Większość jest ściśle tajna -
uśmiecham się triumfująco.
- Dla ciebie pewnie tak, ale nie dla mnie
- poprawia srebrne ramki okularów. - Wiem o tobie wszystko. Znam przebieg
twojej kariery w wojsku oraz misje, w których brałeś udział jako agent.
Pracujesz na własną rękę, bo wyrzucili cię ze służby - stary książę miał rację. Jego wnuk jest bardzo nieprzyjemnym typem.
- Nie wyrzucili mnie. Sam odszedłem -
prostuję ponuro. To wspomnienia, do których niechętnie wracam.
- Wmawiaj to sobie, jeśli chcesz. W moich
oczach nie nadajesz się do pilnowania kur w królewskim kurniku, więc nie
wymagajcie, abym powierzył mu własne życie - jasnowłosy wprawia mnie w totalne osłupienie.
- Eryku! To było bardzo niegrzeczne! Simon
jest profesjonalistą w każdym calu! Nie znam nikogo bardziej godnego zaufania!
- stary książę próbuje mnie bronić. Zupełnie niepotrzebnie. Za coś takiego powinienem sprać mu tyłek. Książę przegrałby starcie wręcz w przeciągu
kilku sekund. Jest ode mnie niższy, do tego bardzo szczupły. Od
strony fizycznej nie stanowi żadnego zagrożenia. Do tego ta blada, delikatna
skóra... Od razu widać, że spędza czas nad papierami i rzadko ogląda słońce.
- Nie martw się, wasza wysokość. Poradzę sobie - uśmiecham się złośliwie do mojego nowego pieszczoszka. - Przyjmuję twoją propozycję. Zajmę się księciem Erykiem.
- Kiedy możesz zacząć? - dziadek nie
marnuje czasu.
- Choćby zaraz - czekam na reakcję szarookiego,
który ponownie zachowuje się tak, jakbym był niewidzialny.
- Jetem ci ogromnie wdzięczny! -
dostrzegam ulgę w oczach mężczyzny. Ten szalony wnuczek serio musi być jego
oczkiem w głowie, skoro tak mu na nim zależy.
- W takim razie zostawiam was chłopcy,
żebyście mogli lepiej się poznać. Każę służbie rozpakować twoje bagaże.
Zajmiesz pokój obok Eryka, dobrze? - chyba był przygotowany na taki rozwój wypadków.
- Oczywiście, wasza wysokość - szczerze się cieszę, że doszliśmy do porozumienia. Ściskamy sobie prawe dłonie, po czym stary książę, z lekką obawą, zostawia nas samych. Przez dłuższą
chwilę przyglądam się księciu. To jeszcze dzieciak. Zimny i zamknięty w sobie.
Inni na jego miejscu panikowaliby po próbie porwania, a na nim nie zrobiło to
żadnego wrażenia...
Po wyjściu dziadka z biblioteki, zapanowała cisza, którą
przerywa cichy szelest kartek papieru. Eryk uważnie przegląda dokumenty,
sprawdza zapisy ustaw, wyroki sądowe, a potem zapisuje coś na komputerze. Nie
rozprasza się. Nie wiem, czy robi to celowo, lecz ignorowany bardzo szybko
zaczynam się nudzić.
Przechadzam się po bibliotece, szukając
sobie zajęcia, ewentualnie jakiejś lektury. Przeglądam tytuły opasłych tomów,
poustawiane na półkach. Wszystkie są związane albo z historią królestwa, albo
dotyczą prawa, albo są to dzieła filozofów - nic życiowego. Prawda jest taka,
że wykorzystuję ten czas głównie na przyglądanie się nowemu podopiecznemu. Znałem już różne osoby,
ale on jest dla mnie zupełną zagadką. Nigdy wcześniej nie spotkałem kogoś, kto
odgrodziłby się od innych aż tak grubym murem. Ciekawe dlaczego jest taki
oschły i wyniosły? I skąd miał dostęp do ściśle tajnych dokumentów? Chciałbym
go o to zapytać, ale nie należy do rozmownych. Powiedziałbym, że jest
nadzwyczaj milczący...
Rozsiadam się wygodnie i czekam, czekam,
czekam... Czas bardzo mi się dłuży. Spędzimy tu cały dzień? Sami? Zamknięci w
tym ponurym pokoju, z dala od słońca i świeżego powietrza? Jemu to pewnie nie
przeszkadza, ale mi bardzo. Jeśli tak ma wyglądać pilnowanie go, to czas
przyznać rację dzieciakowi - to naprawdę strata czasu. Jak ktokolwiek może mu
zagrażać, skoro większość czasu spędza w zamku?
Dokładnie o 15.03 otwierają się drzwi i
wchodzi młoda dziewczyna, która niesie tacę z herbatą i kanapkami.
- Przyniosłam herbatę, książę - informuje Eryka. Jest strasznie spięta i nieco zdenerwowana.
- Spóźniłaś się trzy minuty - odpowiada
jej w sposób sztywny i surowy.
- Przepraszam - dziewczyna spuszcza wzrok.
- Prosiłem, abyś się nie spóźniała,
prawda?
- Tak, książę - przytakuje mu.
Nie mogę pozwolić, aby traktował tak
niegrzecznie miłą panienkę, która drżącymi dłońmi podaje nam filiżanki, więc
ruszam jej z odsieczą (a tak naprawdę dziękuję Bogu za to, że zesłał mi kogoś
do towarzystwa, bo umierałem z nudów).
- Cześć, jestem Simon - witam się z nadal
przestraszoną dziewczyną - od dziś osobisty ochroniarz księcia.
- Dzień dobry panu. Jestem Klaudia,
asystentka księcia Eryka - przedstawia się.
- Nie bądźmy tacy oficjalni. Mów mi Simon,
dobrze? - uśmiecham się pogodnie licząc na to, że przegonię ciemne chmury, które zawdzięczamy księciu.
- Dobrze, proszę pana - czyli jednak
będziemy oficjalni...
- Długo pracujecie razem?
- Zostałam zatrudniona w dniu, w którym książę wrócił do królestwa.
- A kiedy to było?
- Dokładnie 23 marca.
- Mogę zapytać ile masz lat, Klaudio? - zmieniam temat na bardziej osobisty. Może jeśli okażę zainteresowanie jej osobą, bardziej się przede mną otworzy.
- Dwadzieścia dwa, proszę pana. Odbywam tu
staż kończący studia.
- Lubisz pracować razem z księciem? - zadaję
to pytanie, aby rozładować atmosferę, lecz niechcący pogarszam sprawę.
Dziewczyna wpatruje się we mnie takim wzrokiem, jakbym uderzył jej psa. Zerka raz na mnie, raz na zajętego sobą Eryka.
- Spokojnie - staram się ją pocieszyć - z
tej odległości nas nie słyszy. Poza tym, sama widzisz, że żyje w swoim świecie.
- Proszę nie zadawać mi takich pytań.
Zwłaszcza w obecności księcia - szepcze.
- Jest aż tak źle? - unoszę brwi ze zdziwienia.
- Gdybym wiedziała jaki z niego tyran, to nigdy nie przyjęłabym tej oferty. Do zakończenia stażu pozostały mi
niespełna trzy tygodnie, a potem nie chcę go więcej widzieć! Panu radzę to
samo. Proszę odejść, póki czas - ostrzega mnie.
Jej słowa wprawiają mnie w konsternację.
Boi się małego Eryka? Dlaczego? No dobra, jest nieco dziwny, ale bez przesady!
Ciekawe co między nimi zaszło...
- Klaudio, możemy? - na dźwięk
formalistycznego tonu księcia moja rozmówczyni aż podskakuje. Natychmiast
podbiega do biurka i otwiera kalendarz, który jak się okazuje, jest wypełniony
po brzegi. Spotkania, inauguracje, konferencje, odczyty, bale... Książę się nie
nudzi. Żyje pełnią życia, czego zupełnie po nim nie widać.
Gdy kończą omawianie planów na następny
dzień, Klaudia wychodzi. Uśmiecha się ze współczuciem, machając mi na pożegnanie.
Spoglądam ponownie na jasnowłosego. Przez
kilka sekund wpatruje się w drzwi, które dziewczyna za sobą zamknęła, a potem wraca do pracy. Wydaje się nieco przybity. Chyba jednak nas słyszał...
Do końca dnia odbywam karę, bo książę nie wypowiada już do mnie ani jednego słowa. Czasami zdejmuje okulary i przez kilka minut przygląda się
kwiatom w oranżerii. Te przerwy nie trwają zbyt długo i po krótkiej chwili od
razu wraca do pracy.
Wieczorem jedna ze służących poprosił nas
do jadalni na kolację. Książę prawie nie je. Zamyślony grzebie widelcem w
talerzu. Nie bierze także udziału w dyskusji, spychając jej ciężar na swego dziadka i mnie. Gdy tylko kolacja ma się ku końcowi, Eryk
podrywa się od stołu, dziękuje za miły wieczór i wraca do swojego pokoju, by dalej pracować.
- Taki właśnie jest mój Eryk - podsumowuje
nasz pierwszy wspólny wieczór zatroskany dziadek. - Nie liczę na to, że się z nim
zaprzyjaźnisz. Masz go tylko pilnować, aby nie stało mu się nic złego.
Nic złego... Mam
dziwne wrażenie, że Erykowi przydarzyło się już wiele złych rzeczy, a nieudana
próba porwania to tylko jeden z licznych problemów, spoczywających na jego wątłych ramionach.
Witam! :)
OdpowiedzUsuńNo, Kitsune, jeśli Twoim celem było zapewnienie mi nowego uzależnienia i wprowadzenie mnie w czysty zachwyt, to odniosłeś sukces! To dopiero początek, więc nie mam za bardzo co oceniać, ale już na pewno wiem, że będę do Ciebie zaglądała codziennie, żeby sprawdzić, czy nie ma nowych Humorków :3
Bardzo przyjemny rozdział, bohaterowie są tak bardzo różni, jak to możliwe :D ale chyba polubiłam obu. Eryk jest tak konsekwentnym ignorantem, że nie mogłam nie poczuć do niego sympatii c: Simon zaś przypomina mi słońce. Nie wiem dlaczego, ale jak tylko zaczęłam czytać jego wypowiedzi, zrobiło się jakoś jaśniej xD albo rzeczywiście ma coś w sobie, albo ja się powinnam leczyć :p
Czekam na więcej!
Twoja Ruu
P.S - Przepraszam, że nie odpisalam na Twój wcześniejszy komentarz, ale musiałam wkuwac do sprawdzianu i zrobić prezentację :< Więc powiem krótko - nie mogłabym być na nie. Będę czekała na kontynuację :3
Ruu :) jestem pełen podziwu, że tak szybko odczytałaś nowych bohaterów, ale to Ty, więc nie powinienem się dziwić :) Moja diagnoza - leczenie jest zbędne, wierz mi, znam się na tym :D
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, chciałbym, aby nowe opowiadanie przypadło Wam do gustu. Zobaczymy, czy tak się stanie. Kolejny rozdział jeszcze w tym tygodniu. Obiecałem sobie, że będę pisał krótsze, bo mam wrażenie, że są za długie. Jak uważasz?
Kontynuacja też będzie, ale jeśli mam być szczery, to cieszę się, że dopiero za pewien czas. Muszę odpocząć od chłopaków :P Bez obaw, w nowym opowiadaniu też będzie się działo :D
Twój Kitsune
PS. Nie szkodzi, rozumiem. Też powinienem się więcej uczyć, a chcę tylko oglądać anime, czytać, pisać, albo biegać. Na egzamin nie mam już czasu :D
Moim zdaniem ta długość jest jak najbardziej w porządku :) tak akurat! Jak będą krótsze, to będzie się czuło jeszcze większy niedosyt, a jak dłuższe, to może się zrobić nudno.
UsuńW 100% Cię rozumiem. Najchętniej to tez bym tylko czytała, pisała, oglądała anime i pływała, no ale niestety tak się nie da, więc wstaję codziennie przed 5,zeby się uczyć -.- Kawa moją nową miłością! :D
Ulzylo mi, że nie potrzebuję leczenia. Przynajmniej w kwestii Twoich opowiadań, bo do reszty spraw nie jestem pewna :p
To ja w takim razie czekam a Tobie życzę dużo weny i zdania egzaminu :)
Ruu
P.S - Odpocznij sobie od nich, a kiedy wróci Ci na nich wena, napisz nawet 100 rozdziałów. Będę czytać :)
Nie lubię kawy, nie wiem jak możesz ją pić. Kawa jest fuj :D Moją wielką miłością jest herbata.
UsuńJa też nie jestem pewny jak to się stało, że zacząłem pisać opowiadania yaoi i czy to jest normalne. Może też powinienem się leczyć? Kto mnie zdiagnozuje?
Gdybym pisał krótsze rozdziały byłoby ich więcej i częściej. Wyjdzie w praniu. Kolejny już napisałem, ale muszę go przerobić, bo koncepcja się zmieniła. Problemy blogera... :P
100 rozdziałów nigdy nie napiszę. To by mnie emocjonalnie zabiło. Dlatego muszę mieć przerwę od poprzedniego opowiadania, żeby nabrać dystansu. Za bardzo się zaangażowałem.
Nie chce mi się uczyć. Idę biegać :D
Twój Kitsune
Czarnej kawy też nie piję, kiedyś próbowałam, to wyplułam wszystko na dywan... Ale z mleczkiem jest jak najbardziej w porządku, chociaż nie daje takiego kopa jak parzona :D
UsuńAbsolutnie nie powinieneś się leczyć. Fakt, większość ludzi nie uważa tego za normalne, ale skoro Twoim czytelnikom się to podoba, to chyba bardziej my powinniśmy się leczyć :D Moja diagnoza - jesteś tak samo normalny jak my. Nie wiem czy to pocieszenie, czy wręcz przeciwnie :)
Jak 100 nie, to będę czekać na 99 c: Ale tak poważnie, to też bym raczej tego nie wytrzymała, za dużo by się działo :D
Ruu
Mleko? Nienawidzę. Mleko NIE JEST DO PICIA. Amen.
UsuńMoże zostawmy tematy kulinarne na boku, choć nie ukrywam - lubię gotować :)
Dziękuję za diagnozę. Od razu mi lepiej, Doktor Ruu :) Nie przejmuję się, ale czasami tak sobie rozmawiamy z Joleen czego to ludzie nie wymyślą :D
Przy pierwszym opowiadaniu wszystko dokładnie zaplanowałem i rozpisałem, więc od samego początku wiedziałem ile będzie rozdziałów (no dobrze, miało być 21, ale nie wyszło :P). Teraz idę na żywioł. Oczywiście mam plan, wiem jakie będzie zakończenie, co wbrew pozorom jest trudne. Zanim zacząłem blogować dużo pisałem, ale najczęściej były to historie bez zakończenia, bo wydawało mi się, że sam pomysł na bohaterów, albo jakąś scenę wystarczy. Otóż nie. A przynajmniej w moim wypadku to się nie sprawdza. Ja też dopiero poznaję Eryka i Simona, nadaję im indywidualne cechy. Na chwilę obecną jestem zadowolony :)
W nocy bardzo dużo napisałem, więc za jakąś godzinę powinien pojawić się nowy rozdział. Nie będę czekać do wieczora, bo zauważyłem, że moje urocze czytelniczki wcześnie chodzą spać :)
Twój Kitsune
Simonie i ty mu zrobisz bardzo dużo złych rzeczy ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńKitsune teraz pisze z perspektywy seme (bo nie powiesz mi ,że nasz śliczny drobny młody książę nie ma być uke no plis xD)
Fsumie fajnie by było gdybyś złamał dumę naszego Eryczka~^^
Nie mogę się już doczekać co będzie dalej! Ale się jaram!
>\\\\\<
Tylko tym razem zrób to bardziej pozytywne :>
Gambatte~
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTym razem wszystko zrobię zupełnie inaczej, zapewniam :)
UsuńJutro, gdy wstawię kolejny rozdział, więcej się wyjaśni. Przed chwilą jeszcze raz przeczytałem pierwszy rozdział. W sumie jeśli mocno się wczytasz, to znajdziesz tam wszystkie odpowiedzi :D
Dziękuję za odwiedziny Yagódko :) Miłego wieczoru.
Twój Kitsune
Witam! *klaszcze tak, że jej ręce odpadają* >.>
OdpowiedzUsuńNowe opowiadanie, yaaay! ^^ Bohaterowie mnie dość zaskoczyli, w pozytywnym sensie:) ale dziwi mnie po co ktoś chciał porwać księcia xD no, z czasem się pewnie dowiem ;D Muszę przyznać, że postacie ci ciekawe wyszły: z jednej strony maruda Eryk, a z drugiej optymista Simon :3 zdecydowanie będzie co czytać!
No cóż, wstawiaj jak najczęściej rozdziały ^^ no ale najważniejsze żeby to tobie pisanie sprawiało radość, więc dobrej zabawy! XD
~ Ania
Aniu, pisanie sprawia mi tyle radości, że niczym innym się nie zajmuję. To się źle skończy, ale nie dla bloga heheh :)
UsuńJa będę pisać, Wy czytać - wszyscy są szczęśliwi :)
Twój Kitsune
No i koniec ze mną! Zamiast pracować co robię? Biorę się za Twoje opowiadanie. Lubię dreszczyk oczekiwania więc Grzech zostawiam na koniec. Mam tylko nadzieję że zamiast Starej Ciotki przed moim sprzętem nie będzie jakiejś Ciotki-Zombie!
OdpowiedzUsuńJuż po tym pierwszym rozdziale opowiadania robię sobie smaczek na resztę :-) Nawiasem mówiąc przy czekoladzie...
Jeśli Ty jesteś starą ciotką, to ja awansowałem na wujka :D
UsuńLubię pisać i mam setki romantycznych historii do przekazania, więc możesz śmiało zrobić sobie herbatę, uzbroić się w czas i czekoladę, a ja postaram się dorzucić od siebie więcej cukru :)
Twój Kitsune
od razu mi lepiej :-))
UsuńDzień dobry! Właściwie dobry wieczór, ale nie czepiajmy się szczegółów. Przeglądając internety trafiłam tu. I wiesz co? Czuję, że na najbliższe dni moje życie, nauka, czytanie i inne takie pójdą papa. Ja się normalnie tą historią zauroczyłam! Jest taka... Taka... No... Ten... Aaaa! Nie mam słów jakimi mogłabym to opisać. W moim chorym łbie już są różne dziwne teorie. Mam jednak wrażenie, że to co się mi w głowie zrodziło, to jest nic w porównaniu do tego, co jest dalej. Serio. A ja nosa mam! Historia Simona i Eryka aż wieje oryginalnością i nowością! Bynajmniej mi, bo jeszcze nigdzie się na coś podobnego nie natknęłam. Nie wiem dlaczego (może dlatego, że jestem chora, ale kto wie) mam wrażenie, że Eryk ma coś jakby maski. Normalnie nosi maskę wstrętnej gnidy (bynajmniej po pierwszym rozdziale), ale inne jego maski są... Kruche... Delikatne... I w ogóle skrzywdzone. Przyznam szczerze, że bardzo zdziwił mnie fakt, iż Eryś (wymyślę mu wiele przezwisk, ale teraz jakoś nie mam na ciekawsze pomysłu) nie mieszka z rodziną. To, że nikt nic o nim nie wie (albo, że Simon jest takim debilem, że nic o nim nie słyszał) nie dziwi mnie jakoś bardzo. Dużo razy się przecież zdarza, że król zrobi sobie na boku dziecko, a później ze wszystkich sił trzyma je na uboczu, bo coś. Jednak bardzo często wie o tym najbliższa rodzina i ten dzieciak mieszka jednak z władcą w zamku, a nie u dalszej rodziny. Kończąc więc. Idę czytać dalej i zapominać o życiu, żyjąc historią chłopaków!
OdpowiedzUsuńDo następnego!
Papa!
AsiaAri <3
Witaj w moich skromnych progach :) Bardzo się cieszę, że historia Eryka i Simona zyskała uznanie w Twoich oczach. Poświęciłem im wiele nieprzespanych nocy, a już niedługo zacznę pisać część drugą. Mam nadzieję, że podzielisz się ze mną swoimi wrażeniami :)
UsuńTwój Kitsune
zgodnie z twoją namową biorę się za to opowiadanie i jedno wiem bomba. zapowiada się ciekawy duet bo Simon takie słoneczko a Eryk jak chmura gradowa :) ale nie takie rzeczy słońce pokonuje.
OdpowiedzUsuńaga
Potrafisz zainteresować od samego początku. Zapowiada się na naprawdę ciekawe opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńOpowiadanie będzie krótkie, ale konkretne, wierz mi :)
Twój Kitsune
Teraz sobie uświadomiłam, że już to czytałam ๏╭╮๏ Czy to nie było kiedyś na wattpadzie?czy ja już tu byłam? 🤔
OdpowiedzUsuńNie, nigdy nie wrzucałem Humorów księcia na wattpada.
UsuńTwój Kitsune
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, to będzie trudne zadanie, Eryk taki spokojny, pochodzący z dystansem, a Simon radosny
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudownie, och to będzie trudne zadanie, Eryk jest taki spokojny, podchodzący do wszystkiego z dystansem, a Simon jest radosny...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia