poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Rozdział XX

Szkolne opowieści: Mój nauczyciel- opowiadanie yaoi (część I)



„Żegnaj, mały...”
Boli. Tak bardzo boli, że nie mogę oddychać...
Chciałem wierzyć, że chociaż raz...
Wsiadam do samochodu, odpalam silnik i ruszam przed siebie, nie zważając na kierunek.
Straciłeś go.
Już nie ma miłości.
Nic już nie ma...
Przecież wiedziałeś, widziałeś znaki zwiastujące zakończenie. Więc czemu nic nie zrobiłeś? Czemu tego nie powstrzymałeś?
Czemu?
To twoja wina...

Spóźniłem się na zajęcia pierwszego dnia w nowej szkole. Dziadek gorzej się poczuł. Zawiozłem go do szpitala. Przez większość lekcji byłem zupełnie nieobecny, martwiąc się tylko o to, czy dobrze zrobiłem zostawiając go samego. Mimo to, nic nie cieszyło mnie bardziej niż praca z dzieciakami. Moją pasją były języki obce. Dzidek zatrudniał nauczycieli, a gdy byliśmy w podróży, zadręczałem obcych poznawanych na ulicy, by tłumaczyli mi nowe słowa, których nie rozumiałem. Uwielbiałem sposób, w jaki na mnie patrzyli, gdy udawało im się czegoś mnie nauczyć. Chciałem, by w przyszłości ktoś patrzył tak na mnie. Uśmiechał się w ten szczególny sposób, gdy to ja będę nauczał. I nauczałem. Dziadek często powtarzał, aby „podążać za swoim celem”. Co było moim celem? Przedtem wydawało mi się, że szkoła. Dziadek twierdził, że prowadzenie firmy. A ja? Czego ja chciałem dla siebie? Jego? On był moją odpowiedzią?
Pracowałem w różnych szkołach, zazwyczaj na zastępstwo, bo większość czasu pochłaniała firma. Byłem prawą ręką dziadka i to na mnie miał spaść obowiązek przejęcia steru w razie jego odejścia. Z jednej strony czułem się dumny, że wybrał właśnie mnie, lecz oznaczało to także, że moja kariera nauczyciela wkrótce miała się zakończyć. Nie przepadałem za pracą w firmie. Nudziła mnie. Ciągle robiliśmy to samo - wyznaczaliśmy sobie cel, opracowywaliśmy projekt, który następnie realizowaliśmy. I tak bez końca.
W szkole nikt mnie nie znał. Byłem zwykłym nauczycielem. W firmie patrzono na mnie jako zastępcę prezesa, od którego wymagano by zagwarantował rozwój i wpływy. Starałem się wywiązywać z moich obowiązków najlepiej jak potrafiłem.
Zanim go poznałem wierzyłem, że nauczanie daje mi szczęście, ale szybko okazało się, iż przychodzę do szkoły głównie dla niego...
Zatrudniono mnie po rozpoczęciu semestru, gdy jedna z nauczycielek musiała wyjechać. 4 godziny w tygodniu - to wszystko, na co mogłem liczyć. Dziadek bardzo mnie wspierał, bo doskonale wiedział, że w chwili, gdy będę potrzebny, nie zawiodę. Firma była na pierwszym miejscu. Od zawsze traktował szkołę jako moje hobby. Jedni uprawiają sporty ekstremalne, a ja czułem przypływ adrenaliny, kiedy mogłem wytłumaczyć dzieciakom jakieś zagadnienie, którego wcześnie nie rozumieli. Potrafiłem wyciągnąć z nich to, co najlepsze. Stałem się naprawdę dobry. Nie było to trudne. Zarówno w szkole, jak i w biznesie, trzeba umieć trafić do ludzi, a ja to umiałem. To był mój dar, z którego czerpałem pełnymi garściami.
Pierwsza lekcja. Tłumaczyłem z uczniami tekst czytanki. Już po kilku minutach wiedziałem, kto w grupie radzi sobie dobrze, a kto nie. Z początku w ogóle go nie zauważyłem. Chłopak, który siedział z tyłu i starał się nie wychylać. Kto wie, może wcale nie zwróciłbym na niego uwagi, gdyby nie fakt, że spojrzał mi w oczy i... odpłynął. Wpatrywał się we mnie z taką intensywnością, jakby nie umiał odwrócić wzroku. Co więcej, wcale nie chciał tego robić. 
Postanowiłem lekko go sprowokować, zadając mu dodatkową pracę. Wiedziałem, że to przerasta jego możliwości, inaczej nie chowałby się za plecami innych uczniów. Ale on się zaparł. Próbował udowodnić swoją wartość i przyjął wyzwanie. Cały czas czułem się przez niego obserwowany. Cichy, spokojny, grzeczny. Podobał mi się coraz bardziej. Ten szczególny sposób, w jaki wpatrywał się w moje oczy... Chciałem mu pomóc, zrobić dla niego to, co umiałem robić najlepiej - nauczyć, wytłumaczyć, sprawić, że zrozumie... Kazałem mu zostać po zajęciach, tylko po to, by zobaczył, że przy większym wysiłku i zaangażowaniu od razu widać rezultaty. Tymczasem on skupiał całą uwagę na mnie, nie na hiszpańskim. Nie miałem zamiaru go uwodzić. Jeśli mam być szczery, to powiedziałbym, że to raczej on uwiódł mnie.
Piątkowy wieczór. Zakończyliśmy ważny projekt. Poświęciłem mu długie tygodnie. Byłem z siebie dumny, że pomimo różnych trudności, udało się doprowadzić sprawę do końca. Syn naszego wspólnika wymógł na mnie spotkanie w klubie, aby to uczcić. Nie bardzo miałem czas i chęci na świętowanie. Byłem zmęczony. Powinienem wrócić do domu, sprawdzić co u dziadka, ale on nalegał. Od samego początku bardzo mi się narzucał i jeszcze więcej pił. I wtedy go zobaczyłem. Bawił się z przyjaciółmi. Zachowywał się zupełnie inaczej. Uśmiechał. Pragnąłem, by na zajęciach był równie zrelaksowany i pewny siebie. A może chciałem, by to do mnie się tak uśmiechał? Sam nie wiem... Gdy wychodziliśmy, to na mnie spadł obowiązek zaciągnięcia pijanego wspólnika do taksówki. Daniel pojawił się znikąd. Widziałem, jak całym sobą przypatruje się tej scenie. To było taki proste. Mała, delikatna prowokacja... Zależało mi na tym, żeby go nieco zszokować, więc specjalnie pocałowałem mojego wspólnika tylko po to, by zobaczyć jak zareaguje. Zdziwienie malujące się na jego twarzy... Nie mógł oderwać od nas wzroku... Zafascynowany, podniecony... Mała, zagubiona owieczka, która nie ma pojęcia o tym, jak smakuje prawdziwe życie. Jak smakuje namiętność...
Speszone spojrzenie, które z całych sił próbował przede mną ukryć... Rumienił się na samo wspomnienie. Nie powinienem był tego robić, ale z drugiej strony, był przecież dorosły i sam się o to prosi, więc dlaczego nie? Tym bardziej, że jego dziewczyna świetnie się bawi z innym. Ciekawe czy miał świadomość bycia zdradzanym? Pewnie nie.
Nie chciałem się wtrącać w nie swoje sprawy, ale jego zachowanie podczas świątecznej lekcji sprawiło, że musiałem utrzeć mu nosa. Trzeba umieć pogrywać sobie z innymi. Rozgrywający to moja pozycja i nie oddam jej byle smarkaczowi... Zwłaszcza tak niedoświadczonemu. Myślał, że kilka ciastek sprawi, że się poddam? Dajcie mi tu te ciastka, zwłaszcza czekoladowe! Prawdziwy deser to mina chłopaka na wieść o zdradzie. Obserwowałem tamtą scenę, ciekawy jak się zachowa. Nie było mu przykro, nie był załamany... To było coś zupełnie innego. Nie umiał poradzić sobie z porażką, obojętne czy chodziło o naukę, czy dziewczynę. Więc lubisz mieć przewagę? Mogę sprawić, że przy mnie właśnie tak się poczujesz, mały. Mogę dać ci co tylko zechcesz...
Mały Daniel nie umie pić. Kolejna niespodzianka. Prawie siłą wyciągnąłem go z klubu. Nawet lekko wstawiony próbował mi się stawiać, ale nie był dla mnie żadnym przeciwnikiem. Dziewczyna go zdradziła, lecz to mnie oskarżył... Rzucił się na mnie. To ja byłem winny... Dlaczego? Przecież nic nie zrobiłem. Już tamta sytuacja powinna dać mi do myślenia, ale nie... Nie chciałem tego widzieć. Było mi go żal. Chciałem go pocieszyć, sprawić, że zapomni. Byłeś taki naiwny, Will. Taki naiwny... Zamiast uciec, pocałowałem go, a on nawet tego nie pamiętał. Tymczasem ja sam przypieczętowałem swój los, a potem było już tylko gorzej.
Różnica między nami polegała na tym, że dla mnie nasz związek nie był zabawą. Traktowałem go poważnie. Od razu zauważyłem, że jesteśmy zupełnie inni. Daniel żył w świecie pozorów. Robił to, czego oczekiwali od niego inni. Ja już dawno porzuciłem udawanie. Wolałem być sobą, czuć się wolny, a nie ciągle żyć w zakłamaniu.
Walczyłem ze sobą, ale stało się. Miałem wrażenie, iż każdy dzień popycha mnie w jego kierunku coraz bardziej i bardziej. Każda chwila spędzona razem, każde spojrzenie, każdy uśmiech... Nie rozumiałem tego.
Byłem mocno zaangażowany, ale to ja, a nie on... Starałem się być przy nim, ośmielić go. Poświęcałem mu cały wolny czas. Robiłem to kosztem snu, przyjaciół, rodziny. Był dla mnie wszystkim. Naiwnie wierzyłem, że jestem dla niego równie ważny. Właśnie Will, naiwnie... Znowu ta naiwność.
Podobało mi się, że był taki spragniony pieszczot, wspólnie spędzanego czasu. Nigdy o nic mnie nie pytał, co powinno dać mi do myślenia, że mu nie zależało. Wydawał mi się za młody. Najzwyczajniej zachłysnął się uczuciem między nami...
Gdy umarł mój dziadek... Boże, było mi tak ciężko. Odeszła najważniejsza osoba. Tak bardzo liczyłem na to, że Daniel mi pomoże i będzie oparciem, ale on nie umiał, a może nie chciał? Potrzebowałem go. Zmusiłem, by patrzył mi w oczy, a potem powiedział, że mnie kocha. Nie zareagował. Nadal zachowywał się jak rozpieszczone dziecko, skupione tylko na sobie. A ja... Kochałem go tak bardzo, tak bardzo potrzebowałem, że zrobiłbym dla niego wszystko. Sam starałem się uporać ze śmiercią bliskiej osoby, utratą pracy, która była dla mnie taka ważna, przejęciem firmy, pogrzebem. Tyle rzeczy, nowych sytuacji, z którymi musiałem sobie poradzić... Sam... Czemu w takich chwilach byłem sam? Dlaczego mnie nie wspierałeś? Przecież widziałeś, że staram się jak mogę... Wymagałem za dużo? Przecież poświęcałem ci tyle uwagi... Nie mogłeś być obok w najtrudniejszym momencie mojego życia? Naprawdę jesteś aż takim egoistą?

Obiecałem, że uporządkuję wszystkie sprawy i razem wyjedziemy, ale i to okazało się być za mało...
Chciałeś uciec, nie mówiąc mi ani słowa, wyjechać bez pożegnania. Nawet na to nie zasłużyłem...
Złamałeś mi serce.
Zraniłeś i odrzuciłeś miłość, którą ci ofiarowałem.
Nie mam już nic więcej.


Koniec części pierwszej

33 komentarze:

  1. Witam cię Kitsune. Dopiero na końcu części pierwszej wzięłam się za napisanie komentarza, i powiem ci że naprawdę płacze. Mogłabym naprawdę napisać wiele komplementów ale powiem tylko tyle że to jest niesamowite. Z niecierpliwoscią czekam na część drugą.
    ~Aya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aya, proszę nie płacz, bo aż mi głupio. Uśmiechnij się do mnie :)
      Czy powstanie część druga? Sam nie wiem. Cieszę się, że udało mi się ukończyć pierwszą :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Tak samo jak Aya też chyba należy się wreszcie przedstawić skoro to już koniec części pierwszej.
    Kitsune uwielbiam twój styl pisania.Piszesz naprawdę fajnie i przyjemnie się to wszystko czyta ^^.Ten rozdział utwierdził mnie w pewnych rzeczach.Will jest baka,ale Daniel jest większym baka.I jeszcze bardziej jest mi smutno i współczuję Willowi ;-; Daniel taki zUy powinien powiedzieć,że go kocha,a nie stać jak ten słup.Jak czytałam ten rozdział w głowie miałam takie myśli:Nie,nie,william będzie dobrze,daniel się ogarnie(bo mam nadzieję,że ruszy swoje cztery litery i mu powie,że go kocha?)No i okazało się,że william jest dość wrażliwym facetem.Teraz jeszcze bardziej go lubię.(czemu tacy faceci w realu nie istnieją?XD.Chyba,że istnieją,ale w śladowych ilościach.)Także Kitsune nie możesz nam tego zrobić i zostawić to tak opowiadanie nie dokończone.Musi być happy end ;-;.Życzę dużo weny i tak na koniec się spytam:Kiedy ty śpisz?XD.Tak późno dodajesz te rozdziały,że się zastanawiam czy ty się w ogóle wysypiasz.Jeśli mój komentarz jest bez ładu i składu przepraszam,ale nie umiem inaczej pisać.Bo pod koniec nachodzą mnie nowe myśli i potem wygląda to jak wygląda.Dobra już ostatnie pytanie,które mnie naszło czy Kitsune ma może gg?(jestem jedyną osobą w klasie,która nie ma fb,nie mam fb więc nie istnieję xd)Mam nadzieję,że zrobisz 2 część,bo z takim końcem to ja się nie pogodzę.
    Isis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga Isis, dziękuję za miłe słowa :) Bardzo się cieszę, ze nie uważasz czasu spędzonego na moim blogu za stracony.
      Powinienem napisać część 2? Waham się. Czy nie lepiej zostawić to tak jak jest? Opowiadanie od razu zaplanowałem na 2 części, ale może zupełnie niepotrzebnie. Nie każda historia ma happy end, tak jak i w życiu. Tym bardziej, że mam zaplanowane dwie zupełnie nowe historie. Sam nie wiem co zrobić...
      Kiedy ja śpię? Dobre pytanie :D Obiecałem, że pojawi się kolejny rozdział, więc musiał się pojawić i koniec :P Tym bardziej, że już mam opóźnienie. Ta historia miała się zakończyć w marcu, ale moja choroba wszystko popsuła. Poza tym to jeszcze nie było wcale późno. Czasami piszę do 3 - 4 rano, ale ciii. Nie mów nikomu :)
      Też nie mam fejsa i żyję. Kiedyś, dawno temu miałem gg, ale kiedy to było? I co z nim zrobiłem? Królowa nałożyła na mnie ograniczenia - telefon, mail i blog. To i tak dużo jak na jednego liska heheh. Jeśli masz ochotę zawsze możesz napisać maila. Powinien być w opisie, a jak nie ma, to za chwilę gdzieś tu wkleję.
      Dziękuję za komentarz.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. P.S.

      kitsunedefox@gmail.com

      Proszę, znalazłem :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Yagódko, co się stało? Martwisz mnie.

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Mam problem z ogarnięciem sytuacji. Tak bardzo szkoda mi Willa...
    Postaram się zrozumieć, co właściwie się wydarzyło i wrócę z dłuższym komentarzem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jest mi go szkoda Ruu, ale co zrobić, takie życie. Will był nieco naiwny. Wydawało mu się, że jeśli on kocha i mu zależy, to automatycznie oznacza, że też jest kochany. Tymczasem Daniel zaczął nieco gwiazdorzyć. Zauważył, że Will jest wobec niego uległy, więc go wykorzystał. Czy celowo? Oto jest pytanie.
      Nie mogę się doczekać Twoich przemyśleń w tym temacie :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Przeczytałam rozdział jeszcze dwa razy, zanim zabrałam się za ten komentarz. Naprawdę nie wiem co powinnam napisać, więc pozwól, że moja wypowiedź będzie jak zwykle chaotyczna.

      Chciałabym od razu przejść do moich 'teorii' na temat zachowania Willa i Daniela, ale jak się zacznę bawić tym tematem, to zapomnę wspomnieć, że rozdział wyszedł Ci znakomicie. Naprawdę, masz wszelkie podstawy by być z siebie dumnym. Ja z Ciebie jestem.

      No i to by była ta ogarnięta część komentarza.
      Jest mi smutno. Normalnie zawsze jestem strasznie uczuciowa i przeżywam każdą książkę i opowiadanie, śmieję się, kiedy dzieje się coś zabawnego, płaczę razem z bohaterami i jest mi smutno, kiedy życie im się wali. Z Willem mam podobnie. Czuję do niego coś w rodzaju podziwu. Wiesz, potrafi okazywać swoje uczucia, ja chociaż wszystko przeżywam itd. to robię to raczej w środku (noo i w komentarzach, ale to co innego, nikt nie widzi mojej twarzy). I właśnie dlatego, tak bardzo chciałabym, żeby Will miał szczęśliwe zakończenie. Bo na nie zasługuje. Prowadzi firmę dla dziadka, uczył dla tych dzieci, nie spał dla Daniela, nie przejmował się sobą dla niego, przeżywał samotnie żałobę. Czytałam wyżej, że nie jesteś pewny czy pisać drugą część. Moim zdaniem powinieneś. Nie dla siebie, nie dla czytelników, ale dla Willa. Za bardzo się wczuwam, prawda? No nic, czasem człowiek tak ma. Wiem, że w życiu nie zawsze są happy endy i czasem nic nie idzie tak jakbyśmy sobie tego życzyli, ale przynajmniej ja piszę po to opowiadania, żeby móc "uczynić" czyjeś życie szczęśliwszym :) Mam na myśli bohaterów. Brzmię filozoficznie? No nic, mam nadzieję, że jakoś to przebolejesz.

      Poza tym ja wierzę, że Daniel kocha Willa. On po prostu został tak wychowany. Nigdy nikt zbytnio nie okazywał mu uczuć, więc dla niego to była nowa sytuacja. Nie próbuję go usprawiedliwić, bo zachował się egoistycznie i podle. Will robił dla niego wszystko, spełniał każdą zachciankę a on zachowywał się jak gówniarz. Ale mimo tego wszystkiego wydaje mi się, że jak dojdzie do niego, że stracił Willa na zawsze, to zrozumie. Ja nie mogę, piszę jakby to były moje postacie. Przepraszam, ja po prostu traktuję ich jak żywych ludzi. Błagam, nie miej mi tego za złe.

      Usuń
    3. Nie zmieściłam się w jednym komentarzu :O

      Chciałabym, że Will i Daniel mieli wspólną przyszłość. Może zabrzmię zbyt ckliwie, ale kiedy przeczytałam to wszystko z perspektywy Willa i dotarło do mnie, że to koniec, miałam ochotę błagać Cię, żebyś tego nie robił. Żeby to nie był koniec. W sumie to i tak w pewnym sensie Cię błagam, więc... muszę popracować nad moją silną wolą ;)

      Chciałam coś jeszcze powiedzieć! Kurcze, przed chwilą o tym myślałam... A! Już wiem. Mam wrażenie, że Will nie powinien odpuszczać. Chociaż nie, na odwrót to Daniel nie powinien odpuszczać. Will od samego początku robił wszystko z myślą o nim, więc teraz nadeszła kolej Daniela. Napisałam wyżej, że wydaje mi się, że jak do niego dotrze, że stracił kogoś kogo szczerze kochał, to zacznie walczyć. Ale przecież Daniel też nie potrafi zbytnio okazywać swoich uczuć, potrzebuje jakiegoś bodźca, żeby działać. Sama już nie wiem. Tak bardzo chciałabym, żeby mieli ten happy end, ale jeśli Daniel nie przestanie być... cóż, Danielem, to obawiam się, że to rzeczywiście będzie i koniec części pierwszej i całego opowiadania.

      Czy ja dobrze widzę? Masz pomysł na kolejne historię? ^^ Jestem na nie jak najbardziej chętna :) Co brzmi strasznie XD Matko, to rzeczywiście brzmi strasznie O.o

      No nic, nie będę już przedłużać, bo chociaż pewnie mogłabym ciągnąć moje wywody na temat przypuszczeń, co do dalszych losów bohaterów, tego czy to definitywny koniec i przede wszystkim o tym jak oboje się muszą czuć, to przecież Ty tu jesteś autorem i wszystko zależy od Ciebie :)
      Kitsune, masz w swoich rękach losy dwójki intrygujących, ciekawych i przede wszystkim nieobliczalnych bohaterów. Życzę powodzenia! :)

      Wiedz jednak, że cokolwiek zrobisz - zakończysz to tak i będziesz pisał co innego, czy postanowisz to kontynuować, to ja zawsze będę wchodziła na Twojego bloga z takim samym entuzjazmem! :)

      Do następnego rozdziału,
      Twoja Ruu

      P.S - I trzymam kciuki za Twoją wenę! :)

      Usuń
    4. Moja Droga Ruu, zadziwiasz mnie coraz bardziej :)
      Ponieważ część pierwsza w całości ujrzała światło dzienne, więc mogę teraz poplotkować o bohaterach :D Masz rację co do Willa i Daniela. Ich historia wydawała się taka prosta i oczywista. Spotkali się, zakochali, i sami to zniszczyli. Może zabrakło szczerości? Może pogubili się w niedopowiedzeniach, bo każdy z nich myślał, że ten drugi wie. Trudno jednoznacznie stwierdzić. Starałem się, aby bohaterowie przeszli pewnego rodzaju metamorfozę. Na samym początku Daniel nie był zbyt pewny siebie. Rodzice i dziewczyna najzwyczajniej go ignorowali. Dopiero przy Willu liznął nieco wolności, której później się przestraszył. Jednak gdy poczuł się pewniejszy, od razu zaczął to wykorzystywać, zarówno względem Will, jak i swoich rodziców, czy Laury. I to się na nim zemściło.
      Will miał swoje problemy. Dodatkowo podobał mu się nieśmiały chłopak i zaczął go pragnąć. Był wobec niego oschły i wymagający, ale gdy został przekonany przez Daniela, że mogą być razem, w pełni się zaangażował. A kto wie, może gdyby pozostał bardziej wymagający, podporządkowałby sobie młodego.
      Czy poznamy dalsze losy bohaterów? Jak już napisałem - to zależy od czytelników. Jeśli uznacie, że jest to historia godna kontynuowania, to biorę się za część drugą, jak planowałem od samego początku. Jeśli nie, zostanie tylko pierwsza. Jak rozumiem, Ty jesteś na TAK? :D
      Ja również podchodzę do wszystkiego bardzo emocjonalnie, chociaż nie powinienem. A mimo to tak właśnie robię, więc doskonale rozumiem co mi napisałaś.
      Wracając jeszcze do opowiadania, to chciałbym pisać właśnie w taki sposób - bardziej emocjonalny i uczuciowy, ale to wymaga czasu. Trzeba się rozpisać, otworzyć, nabrać doświadczenia. Jeszcze trochę mi brakuje. W moim odczuciu to opowiadanie nie jest uczuciowe. Jest tylko średnie. Mogłem się bardziej postarać. Zawsze dążę do perfekcji. A ponieważ jest pierwsze, więc zawiera błędy. Może gdybym napisał je jeszcze raz i jeszcze, byłoby lepsze. Dlatego chcę pisać dalej. Myślałaś, że po jego zakończeniu znikam z bloga? Nie. Zostanę tu na dłużej :) Mam tak pokręcone pomysły, że muszę je zrealizować. A kto wie, może kiedyś uda mi się napisać prawdziwy romans, bez wątków yaoi, o czym marzę już od dłuższego czasu. Czas pokaże.
      I jeszcze jedno - blog jest dla Was, dla czytelników, a nie dla mnie. Ja uwielbiam pisać, daje mi to wiele radości. Na blogu, czy poza nim, i tak będę to robić. Zacząłem to publikować, bo tak wyszło (o czym możesz przeczytać w nowym poście, w którym opisałem swoją prawdziwą historię). Cieszę się, że inni czerpią przyjemność z czytania moich słów. To największa nagroda, która mocno uskrzydla.

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Dopiero teraz zdążyłam nadrobić zaległości xD nauka, nauka i nauka... No ale jestem i powiem że strasznie to smutne było :(
    Daniel jest taki wkurzający, ciągle marudzi xD on czasami nie jest kobietą? ;P Biedny Will, naprawdę ma ( miał) cierpliwość xD Ale ogólnie było super ^^
    ~ zagorzała fanka ( od następnego koma podpisuje się imieniem- Ania xD )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, nie wiem co mam dodać. Moim zdaniem to nie było smutne, raczej pouczające. W miłości jak w życiu, zawsze trzeba uważać i zostawić sobie malutki margines bezpieczeństwa, zwłaszcza gdy jesteśmy na etapie poznawania danej osoby. Poza tym jesteśmy mniej więcej w środku tej historii. Kto wie, może Daniel zmieni się na lepsze? Jeszcze wszystko może się zdarzyć. Oczywiście mam swój chytry plan, o którym nikomu nie powiem, bo nie mielibyście wtedy po co czytać i czekać na zakończenie :D Wszystko w swoim czasie :)
      Wiem, że zbliża się zakończenie roku szkolnego i wszyscy walczą o jak najlepsze oceny, bądź przygotowują się do matury. Robi się ciepło, a tu trzeba siedzieć z nosem w książkach. Na szczęście niedługo wakacje :) Nie mogę się doczekać :)
      Dziękuję za komentarz :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Znalazłam twój blog o północy, teraz jest trzecia i właśnie skączyłam. Nigdy w życiu żadne internetowe opowiadanie nie wciągnęło mnie na tyle, by czytać do tak chorej godziny. To było niesamowite, nie wierzę, że można odczuwać aż tyle, czytając tekst, po prostu wow <3
    Ps.
    Liczę na drugą część :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :)
      To nie jest chora godzina :D Zazwyczaj o tej porze kończę pisanie :D
      Część druga już jest :) Daj znać jak Ci się podobała, jeśli przeczytasz :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Odnalazłam to cudo po napisaniu komentarza ;) Taki osobisty świąteczny cud. Przyznaję się że pierwsza cześć mocniej podnosiła mi ciśnienie, oczywiście w dobrym znaczeniu;) Wolałam dominującego Willa ;) było...hmm goręcej :D Czytało się jednak równie przyjemnie <3
      Mam za sobą też Humory księcia i nie mogę doczekać się drugiej części, jak na razie zadowolę się skromnie całą resztą :)

      Usuń
    3. A właśnie od teraz będę komentować jako Ola ;)

      Usuń
    4. Olu, to opowiadanie celowo miało być inne, bo Will różni się od Daniela. Jest bardziej ułożony, doświadczony i starszy. Ma zupełnie inne podejście do pewnych spraw. Kto wie, może w przyszłym roku wpadniemy z wizytą do chłopaków i sprawdzimy, jak sobie radzą :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    5. Liczę na to :)

      Usuń
  7. O jaaaaa~~~ tego się nie spodziewałam... Ogólnie tego wszystkiego xD
    Teraz tylko zabrać się za następną część :3 Let's go!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była niespodzianka :D
      Koniecznie daj znać jak Ci się podobało i co sądzisz o drugiej części :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  8. Dzień dobry Kitsuś!
    Na początek się pochwalę. Udało mi się ani razu nie rozpłakać. Miałam ochotę, ale byłam silna. Kosztowało mnie to dużo przerw, ale obiecałam, że nie będę i słowa dotrzymałam!
    Teraz co do historii. Kurde. Tak. To jedyne co mi przychodzi na myśl. Była... Taka... No... Może inaczej. Bardzo lekko mi się ją czytało. Na całego wciągnęła mnie po kilku rozdziałach. Już Ci kiedyś mówiłam, że kocham Twoją pomysłowość? Mam nadzieję, że tak. Niby jako osoba, która ciągle coś czyta to nic właściwie nie powinno mnie zadziwić. A tu zdziwił mnie chociażby motyw, że Will jest nauczycielem z pasji. Taki belfer to raczej niemała anomalia, z którą miałam okazję zetknąć się po raz pierwszy i bardzo mi się coś takiego spodobało. Serio po raz pierwszy w życiu mam problem żeby wypowiedzieć się na temat historii więc może po prostu przejdę dalej.
    Zacznę od rodziców Daniela. Pierwsze co wyłapałam to to jak bardzo go kochają. I nie to nie jest sarkazm czy coś w tym rodzaju. On naprawdę jest dla nich ważny, ale firma to jednak firma, a ich syn bądź co bądź jest w tym wieku, że zająć się sobą umie. Wyglądają na ludzi, którzy zrozumieliby wszystko bez wyjątku. Nawet inną orientację Daniela. Powiem więcej! Osobiście uważam, że wspieraliby go we wszystkim. W sumie to ich nawet polubiłam. Gdyby trochę więcej czasu mu poświęcili byliby całkiem spoko rodzicami chociaż już teraz nie są tacy tragiczni :D
    Jade od początku wydała mi się taka... Sztuczna? Tak chyba tak mogę to nazwać. Może i na miłosnych sprawach znam się jak na polityce, albo i gorzej, ale chyba zamiast wlepiać gały w telefon powinna z nim pogadać albo coś. Bynajmniej takie jest moje zdanie. I w dodatku jak ona była mu w stanie patrzyć w oczy i się do niego uśmiechać zdradzając go?! Chyba nigdy nie zrozumiem takich osób... Mam nadzieję, że ktoś tę małpę potraktuje tak samo jak ona Daniela!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze co o rudej pomyślałam to: "Jak ty mnie wkurzasz! Weź i wyjdź!", ale mimo wszystko z każdym rozdziałem moje nastawienie do niej ulegało zmianie i w końcu zaczęłam ją jako tako lubić. W pewnym sensie zabawne było to jak zapatrzona była w Will'a. Nie pytaj czemu było to w moich oczach śmieszne, bo sama nie do końca jestem tego świadoma xD Może to przez to, że spodobał jej się nauczyciel, a to mi się tylko kojarzy ze "Szkołą" na TVN'ie i tymi wszystkimi laskami zakochanymi w tym nauczycielu w-f'u xD
      I w końcu Daniel i Will... Czy to są neandertalczycy, czy jak? W moim mniemaniu te wszystkie romantyczne pierdoły są trudniejsze od rozmowy, więc skoro obu coś leżało na wątrobie to czemu nie usiedli przy stole jak cywilizowani ludzie i tego nie omówili? Ja rozumiem, że rozmowę mimo wszystko jednak ciężko zacząć, ale no halo! Jak się już zacznie jest tylko z górki! To tak jak z pisaniem. Najgorzej jest zacząć, a później jak już się wciągniesz to skończyć nie idzie. Bardzo urzekła mnie postać Will'a, ale ma jeden, maleńki, wręcz mikroskopijny defekt. Jest nim brak motoru. Takiego czarnego najlepiej. Nooo... Will na motorze to by było coś! Zwłaszcza jakby wziął na przejażdżkę Daniela xD Jak ja bym chciała zobaczyć jego minę podczas jazdy! Ogólnie zdziwiło mnie to jak różnie widzą dużo spraw. Dajmy na to chociaż to głupie "Kocham Cię", którego Daniel do końca nie umiał wydusić, a Will'owi tak bardzo tych słowach zależało. Niby tylko zwykłe słowa, a jak różne znaczenie mogą mieć dla niektórych osób. I Daniel to jest kurde jednak bez serca. Wiem, trudno jest wesprzeć kogoś komu zmarła najbliższa osoba, ale tak trudno jest przytulić i powiedzieć, że na niego może zawsze liczyć? Nie mówię, że jest to proste, ale jednak trzeba umieć coś takiego zrobić. I to jak się popisał w poprzednim rozdziale... Myślałam, że go rozszarpię na strzępy. Zamiast przejmować się tym, że może za chwilę stracić Will'a wolał martwić się tym, że jego rodzice dowiedzą się o tym co ich łączyło! Co za głupek! Zwłaszcza, że sam wcześniej stwierdził, że jego rodzice by to zrozumieli! Grr...! A Will też nie lepszy! Co to? Daniel wróżka, że będzie wiedział kiedy potrzebuje rozmowy, a kiedy nie? Skąd niby miał wiedzieć, że chce z nim porozmawiać skoro zwykle jakoś skory do rozmowy nie był. Tak więc podsumowując tych dwóch panów. Są utrudniającymi życie matołami, których uwielbiam, ale jednocześnie nie znoszę, bo tak mnie wkurzają.
      Dobra. Mam nadzieję, że nic nie ominęłam. Idę czytać część drugą (bynajmniej mam nadzieję, że to część druga)!
      Do następnego!
      AsiaAri <3
      (Tak musiałam na dwie część komentarz podzielić, bo w jednej nie mogłam opublikować xD)

      Usuń
    2. Cieszę się, że obyło się bez łez :) Robimy postępy :)
      Dlaczego Daniel i Will nie potrafili się dogadać? Bo to są faceci :D Kobiety mają obsesję na punkcie rozmawiania ciągle o tym samym. Oczywiście nie twierdzę, że to jest złe. Po prostu faceci nie usiądą przy stole i nie zaczną roztrząsać wszystkich swoich uczuć. Will jest bardzo niezależny, a Daniel uparty. Wydaje mi się, że udało mi się uchwycić kontrast między och osobowościami. No i jest część druga :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    3. Jestem w stanie zrozumieć, że męska duma i tak dalej nie pozwala facetom porozmawiać o tym co ich gryzie i tak dalej, sama nie znoszę o takich rzeczach rozmawiać, bo po co? Ale przecież lepsza rozmowa, nawet jak się za nią nie przepada, niż kłótnie. To ponoć kobiety to są te kłótliwe nie mężczyźni więc radzę im się w drugiej części ogarnąć, albo w mojej głowie obu zmienię płeć :D Oj udało Ci się pokazać kontrast między nimi Kitsuś. Bardzo udało :D

      AsiaAri <3

      Usuń
  9. W końcu i to skończyłam... Aż boje się zabrać za część 2 D:

    OdpowiedzUsuń
  10. No to się trochę podjarałam, nie warto inwestować w gówniarza? A może był tak traktowany przez rodziców i tak samo potraktował Willa.Nic lecę czytać drugą część:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Druga część z pewnością Cię zaskoczy :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  11. Czy ja naprawdę w każdej twojej książce muszę się wzruszyć aż do łez ? Idę czytać następną część. Oby Will znalazł sobie pożądanego chłopaka który nie będzie jak Daniel.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejka,
    ryczę... William ma teraz złamane serce, dlaczego Daniel nie potrafi mu powiedzieć że mu zależy...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  13. Hejeczka,
    fantastyczny rozdział, płaczę, a w zasadzie rycze, Will ma zlamane serce tylko ze ciamajda nie potrafił powiedzieć że mu zależy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń