środa, 20 kwietnia 2016

Rozdział IV

„Humory księcia



Simon

Jak mogłem stracić nad sobą panowanie?! I to w stosunku do Eryka?! Przecież miałem go chronić, a nie krzywdzić! Jest taki kruchy... Wszystko poszło nie tak!
Wystarczyła chwila nieuwagi, a książę zniknął mi z oczu... Nie odszedł daleko, przyznaję. Od razu wiedziałem, gdzie go szukać. Tygodnie obserwacji nie poszły na marne. Eryk kocha książki. Obchodzi się z nimi bardzo delikatnie. Z uwagą przewraca kartki. Nie zagina rogów, nie rzuca ich gdzie popadnie. Pewnie sam nie jest świadomy tego, że czasami muska litery samymi opuszkami, zupełnie jakby je pieścił... Zapatrzony w półki nie zauważył mojej obecności. Już miałem go nakryć na gorącym uczynku, gdy usłyszałem kroki. Ktoś cicho skradał się w stronę zupełnie nieświadomego zagrożenia księcia. Jednak ja byłem pierwszy. Zasłoniłem mu usta dłonią, aby był cicho i przestał się wyrywać. Przycisnąłem go do regału, osłaniając na wypadek, gdyby napastnik zaczął strzelać. Było to mało prawdopodobne, skoro za pierwszym razem planował go uprowadzić. Oznacza to, że chce go mieć żywego. W przeciwnym wypadku mógłbym nie zdążyć. Zanim dobiegłbym do biblioteki, wykrwawiłby się na śmierć...
Spojrzał mi w oczy. Nie wyglądał na przestraszonego. Był raczej oburzony moim zachowanie, ale się nie bał. Głupek. Gdyby oprócz swojej wyjątkowej inteligencji miał choć odrobinę oleju w głowie, nie ryzykowałby życia dla kilku zakurzonych książek.
Tamten musiał spostrzec, że Eryk nie jest już sam, więc się wycofał. A wtedy dzieciak zaczął mi robić wymówki i poniosło mnie... Nie powinienem był... Zwłaszcza, że niechcący zrobiłem mu krzywdę. Będzie miał siniaki... Po tym incydencie zamknął się w sobie.
Jeśli tylko byłby odrobinę mniej uparty, albo chociaż w minimalnym stopniu mi zaufał. Po dzisiejszej akcji nie mam na to szans. I te jego smutne, szare oczy...
Od samego początku nie wywarł na mnie najlepszego wrażenia. Nieustępliwy, ironiczny, pozbawiony uczuć... Bawiło mnie wchodzenie z nim w utarczki słowne tylko po to, by go zdenerwować. Nie nudziłem się dzięki jego dziecinnym zachowaniom. Doszedłem nawet do wniosku, że stary książę przesadza i wyolbrzymia fakty. Tylko idiota wpadłby na pomysł, aby porwać tak rozkapryszonego smarkacza.
Nikt za nim nie przepada. Asystentka nienawidzi, służba ignoruje... Nawet dziadek nie poświęca mu zupełnie czasu, chyba że chodzi o pracę. Rodzice i brat nie dzwonią. 
Choć trudno w to uwierzyć, to naprawdę nie ma żadnych przyjaciół. Kto wie, może oceniłbym go równie nieprzychylnie jak inni, gdyby nie fakt, że odkryłem w czym tkwi sekret jego lodowatej powierzchowności - Eryk nigdy się nie uśmiecha. A jeśli już, robi to w sposób złośliwy. Jego oczy nigdy się nie śmieją. Są zawsze poważne i smutne. Ani razu nie słyszałem, aby się szczerze roześmiał. Jest za to maksymalnie skupiony na pracy, w którą wkłada ogromny wysiłek. Na każdym kroku widać rezultaty. Królestwo zdaje się kwitnąć, niczym egzotyczne kwiaty w oranżerii jego dziadka, lecz autor tego sukcesu wcale się tym nie cieszy. Nie wiem czemu, lecz czuję, że muszę to zmienić. Chcę zobaczyć jak stalowoszare oczy rozbłysną iskierkami. To zadanie znacznie trudniejsze niż chronienie go.
Obserwowałem go po porannym incydencie przez resztę dnia. Wyglądał na przybitego, ale nie z powodu zagrożenia, którego zupełnie nie dostrzega. To coś głębszego, coś z czym Eryk zmaga się sam. Biorąc pod uwagę, że jest odcięty od otoczenia, musi być mu bardzo ciężko. Chciałbym mu pomóc. Jednakże próby zbliżenie się do niego kończą się tak samo, jak próba pogłaskania jeża...
Po powrocie do domu widzę jego zmęczenie. Mam wyrzuty sumienia, bo nie dosyć, że zmusiłem go rano do biegania, to potem szarpałem nim bez opamiętania. Obserwuję jak zwija się w kłębek wyczerpany. Podchodzę do łóżka i głaszczę go po włosach. Nie chce mnie tutaj, ale nie umiem się powstrzymać. Jasne kosmyki opadają mu na szyję. Kuli się pod wpływem mojego dotyku. Dobrze, już sobie idę...
Wracam po niecałej godzinie. Włączam lampkę nocną i gaszę światło. Zasłaniam zasłony. Podchodzę do łóżka i przyglądam mu się przez chwilę. Śpi spokojnie. Ma lekko zapadnięte policzki i bladą skórę. Zdejmuję mu okulary, które odkładam na nocny stolik. Nawet nie drgnął. Obchodzę łóżko i ostrożnie pozbywam się jego butów, a potem staram się poluzować krawat. Przypominam sobie sytuację z biblioteki. A co by było gdybym nie zdążył? A jeśli ktoś zrobiłby mu krzywdę? Ta myśl jest nie do zniesienia... Zaczynam się za bardzo angażować emocjonalnie. Niedobrze. Potrzebuję dnia wolnego, z dala od księcia, aby nabrać dystansu. Jednak zanim to nastąpi, dotykam jego chłodnego policzka. Ile bym dał, żeby wiedzieć co go trapi... Okrywam go kołdrą, zabieram tacę z jedzeniem, którego oczywiście nie tknął i wracam na dół. 
- Książę znowu nic nie zjadł? - kucharka nie jest zadowolona. - Skaranie boskie z tym dzieciakiem. Niech by pojechał za granicę... Zadręcza tylko jego wysokość - narzeka na jasnowłosego.
- Przecież to jego dom - przerywam kobiecie, bo boli mnie, że z taką złością wypowiada się o Eryku. 
- Jego dom?! - oburza się. - Tacy jak on nie zasługują, by mieć dom. Powinien pomieszkać na ulicy, to może w końcu przestałby dokazywać i docenił to, co ma! Człowiek żyły sobie wypruwa, aby go zadowolić, a on złośliwie nic nie je. Jego wysokość powinien go wyrzucić! Rodzice też się go pozbyli, bo nie ma uczuć.
Wychodzę z kuchni, bo nie mogę słuchać dyskusji, która rozwinęła się po słowach zgorzkniałej kobiety. Każdy z domowników postanowił dołożyć coś od siebie... A przecież Eryk nigdy nie jest niegrzeczny, czy niesprawiedliwy. Oschły, owszem, ale nie widziałem, aby kogokolwiek poniżał, czy źle traktował. Większość czasu spędza sam w bibliotece lub w swoim pokoju. Nie sprawia tym nikomu kłopotu. A to, że nie je? Też mnie to martwi, ale nie wmuszę mu jedzenia siłą i nie utuczę jak gęsi... A przynajmniej będę się przed tym powstrzymywał...
Gdy idę na górę do swojego pokoju, słyszę głos starego księcia. 
- Simon, nie śpisz jeszcze? Może napiszesz się ze mną przed zaśnięciem? - uśmiecham się, słysząc jego propozycję.
- Dziękuję. Chętnie. 
Nie mam w zwyczaju pić alkoholu w pracy, lecz dzisiejszy dzień był bardzo trudny, więc robię ustępstwo od tej reguły. Bursztynowy płyn tak przyjemnie rozgrzewa mnie od środka... Po tylu godzinach napięcia, zasłużyłem na chwilę relaksu.
- Moi ludzie przejrzeli wszystkie taśmy z monitoringu. Nic nie znaleźli. Kamera przy bibliotece była uszkodzona, więc nie wiemy kto wszedł za Erykiem do środka. Ponoć nie działała już wcześniej - zdaje mi raport, rozsiadając się w swoim ulubionym fotelu.
- Nie wydaje się to waszej wysokości dziwne? 
- Dziwne? - powtarza po mnie to słowo, rozważając jego znaczenie.
- Książę Eryk kocha książki. Wiadomo było, że będzie chciał zwiedzić bibliotekę. Jego asystentka wysłała prośbę do rektora. Wyraził zgodę. A mimo to kamera nie została naprawiona...
- Uczelnia zgłosiła problem do serwisu. Sam widziałeś dokumenty, które to potwierdziły.
- Nie daje mi to spokoju - myślę na głos. 
- Moim zdaniem w tej sytuacji nie ma nic nadzwyczajnego. Wnuk mojego najlepszego przyjaciela, hrabiego Ryszarda, jest studentem królewskiej uczelni. On także jest chroniony i jego ludzie potwierdzili, że to niczyja wina. Zwykła złośliwość rzeczy martwych. Mimo to musisz być czujny. Eryk kolejny raz próbował ci dziś uciec. Zupełnie nie dba o swoje bezpieczeństwo. Nie rozumie, że dysponuje zdolnościami niezbędnymi dla  królestwa. Jutro z nim porozmawiam i każę, aby cię przeprosił. Jego nierozważne zachowanie mogło narazić was obu na niebezpieczeństwo.
- Nie ma takiej potrzeby, wasza wysokość. Sami sobie poradzimy. Nadal staram się zdobyć przyjaźń księcia. Jeśli będę za bardzo naciskać, nigdy mi nie zaufa - wtajemniczam go w mój podstępny plan, polegający na obłaskawieniu dzikusa metodą małych kroczków.
- Nie robiłbym sobie nadziei na twoim miejscu - stary książę nie jest przekonany. Nie wierzy, że się zaprzyjaźnimy.
- Wydaje mi się także, że zmuszanie go do porannych ćwiczeń nie było najlepszym pomysłem - zaczynam delikatnie dość drażliwy temat.
- Skądże znowu. Powinien się ruszać - tak jak przypuszczałem, dziadek nie jest chętny, by choć odrobinę mu odpuścić.
- Owszem, powinien. Proszę jednak zauważyć, że książę bardzo dużo pracuje, ma liczne obowiązki... - może moje argumenty przemówią mu do rozsądku?
- Bzdury, mój drogi - prycha gniewnie. - Eryk jest dobrze zorganizowany. Poradzi sobie. Wiem, że pewnie martwi cię, iż niewiele je, ale zawsze był wybredny. Zresztą sam wiesz. Znasz go już trochę. 
- Tak, znam - odpowiadam nieco zaskoczony. Nie rozumiem dlaczego dziadek spycha na wnuka tak wiele. Z jednej strony wykorzystuje go do pracy, a z drugiej nie wykazuje zainteresowania, czy jest w stanie wszystkiemu podołać. Ciężkie treningi mają mu pomóc? W czym? Na jego miejscu bardziej troszczyłbym się o małego geniusza. 
- Jak byłem w jego wieku też dużo pracowałem dla dobra ojczyzny. A potem wybuchła wojna. Front... To dopiero było ciężkie wyzwanie. Co go nie zabije, to go wzmocni. Nie martw się, Simonie. Napijmy się jeszcze - uśmiecha się do mnie i nalewa nam kolejną szczodrą porcję alkoholu. 
- Wasza wysokość, chciałbym poprosić o jeden dzień wolnego.
- Kiedy? 
- Najbliższa sobota? - im szybciej odseparuję się od małego złośliwca, tym lepiej. Obu nam wyjdzie to tylko na dobre.
- Jak sobie życzysz. 
- Bardzo dziękuję. 
- Mam nadzieję, że wrócisz - książę zaczyna się śmiać, rozbawiony własnym żartem.
- Wrócę, oczywiście, że wrócę - przecież nie zostawię Eryka na pastwę losu. 
- Skoro tak, to napijmy się jeszcze - unosi kryształową szklaneczkę w moją stronę.

Następnego dnia budzę się wcześnie rano. Pada. Decyduję, że nie jest to najlepsza pogoda, aby wyganiać chuderlaka na zewnątrz, bo z pewnością dostanie zapalenia oskrzeli. Sam nie przywykłem do rezygnowania z treningu, więc cichutko wychodzę na zewnątrz. Wilgotne, poranne powietrze, przesiąknięte zapachem deszczu - za tym tęskniłem.
Przebiegłem ponad 15 km, co w towarzystwie powolnego księcia byłoby niemożliwe. 
Po powrocie zauważam, że garaż jest otwarty. Zakradam się cicho, spodziewając zagrożenia. Tymczasem znajduję Eryka, który ubrany w garnitur, próbuje zaskarbić sobie sympatię dzikiego kota. Obserwuję jak wyciąga rękę w stronę wyjątkowo brzydkiego futrzaka. Kot obwąchuje szczupłe palce, ale nie daje się pogłaskać. Zanim go udomowi miną wieki...
- Długo będziesz się tak czaił? - pyta znudzony, podnosząc się. 
- Zauważyłeś mnie? - podchodzę bliżej, zadowolony, iż odkrył moją obecność.
- Ruszasz się jak słoń w składzie porcelany - wypomina mi.
- Naprawdę? - udaję zaskoczenie, chociaż cieszy mnie, że Eryk znowu jest w formie po wczorajszych nieprzyjemnościach.
- Prosiłem, abyś się na mnie nie gapił, prawda?
- Nie pamiętam - zobaczymy, czy da się nieco sprowokować. 
- Napiszę ci na kartce, to nie zapomnisz - jest doprawdy uroczy...
- Nie umiem czytać, zapomniałeś? 
- Więc nie ma dla ciebie ratunku - książę mija mnie i wychodzi na zewnątrz. Podążam tuż za nim, by kontynuować naszą pogawędkę. 
- Jak idzie obłaskawianie kota? - może rozmowa o czymś, co sprawia mu przyjemność nieco go zrelaksuje. 
- Przecież widziałeś - odpowiada znudzony.
- A co mówi na ten temat twoja niezawodna analiza? - uśmiecham się do niego, lecz Eryk jak zawsze jest poważny. Odwraca się do mnie i śmiało spogląda w oczy. 
- Kot to żywe stworzenie. Sam zdecyduje, czy zechce mi zaufać, czy nie. Nie będę go analizował - przyspiesza kroku i odchodzi w kierunku pałacu.
 Spotykam go dwadzieścia minut później w jadalni, gdzie czeka nas wspólne śniadanie.
- Dzień dobry, Simonie - stary książę wita się ze mną serdecznie. - Jak ci się spało? Dobrze? Bo ja za dużo wczoraj wypiłem.
.. - przykłada dłonie do skroni.
- Bardzo dobrze, dziękuję - uśmiecham się do niego współczująco.

- Wy młodzi możecie sobie pozwolić na wiele więcej - śmieje się, puszczając do mnie oko.

Siadam do stołu na wprost Eryka, który dla odmiany je tosta i popija go ulubioną herbatą, przeglądając jednocześnie swój kalendarz.

- Jak idzie poszukiwanie nowej asystentki? - pytam, by wciągnąć go do rozmowy.

- Nie jest mi potrzebna. Sam sobie radzę - sam... jego ulubiona odpowiedź.

- Mimo to spotkasz się dzisiaj z kandydatkami i wybierzesz kogoś na miejsce Klaudii - słowa starszego księcia przypieczętowują sprawę.
- Bardzo żałuję, że nie chciała dłużej zostać. To wszystko twoja wina, Eryku. Liczę na to, że wybierając kolejną asystentkę, dla odmiany zachowasz się nienagannie - grozi mu palcem.
- Dobrze, dziadku - młody książę przytakuje zrezygnowanym tonem, odkładając ledwo nagryziony kawałek chleba na talerzyk.

- I jeszcze jedno... Skoro masz przy sobie kalendarz, to zapisz, że w sobotę zostajesz cały dzień w domu. Simon ma wolny dzień, więc...
-
Sobotę mam już zajętą. Targi książek. Nie pamiętasz? - w głosie szarookiego wyczuwam napięcie. Bardzo czekał na ten dzień. Jak mogłem o tym zapomnieć?!
- Samego cię nie puszczę. Pojedziesz w przyszłym roku. Tak postanowiłem - kończy dyskusję.

- Dziadku, obiecałeś mi...
- szepcze książę, mimowolnie zaciskając dłonie.
- To dla twojego dobra. Jeszcze mi za to podziękujesz - stary książę jest nieugięty, a Eryk wyraźnie smutny.

- To nie musi być sobota. Mogę wziąć wolne innego dnia... - próbuję załagodzić sytuację, lecz jest już za późno.

- Obiecałem ci, prawda? - mężczyzna wstaje od stołu i klepie mnie po ramieniu. - Tak ciężko pracujesz. Należy ci się wolne. Eryk rozumie powagę swoich obowiązków. Ma dość książek. Zamiast marnować czas na czytanie, powinien skupić się na pracy - zerka na wnuka karcąco. - Nie chcę więcej słyszeć ani słowa na ten temat. Widzimy się wieczorem - wychodzi z jadalni. Eryk natychmiast zrywa się ze swojego miejsca i ucieka do gabinetu. A mogło być tak dobrze...

61 komentarzy:

  1. Jakbym się miała zdecydować którego lubię bardziej, to nie dałabym rady. Obaj są tak różni, ale jednocześnie obu jestem w stanie lubić. Mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają, mam nadzieję, że to prawda, bo chciałabym dla nich szczęśliwego zakończenia :)
    Rozdział fajny, nie zauważyłam zbytnio błędów, poza drobną literówką, ale to pewnie przypadek.
    "Jak i idzie obłaskawianie kota? "Tam chyba powinno być - jak ci idzie:)
    Nie lubię starego księcia. Jest taki irytujący. Niby się troszczy o Eryka, zapewnia mu ochronę, ale tak naprawdę ma go gdzieś. Zachowuje się jak nie martwił się o wnuka, a o jego bezcenny mózg. Egoista. I jeszcze nie pozwala Erykowi iść na tę targi książki. Nie dziwię się, że chłopak jest tak zamknięty w sobie, skoro ciągle ktoś nim dyryguje, albo go ogranicza. Mam nadzieję, że Simon zrezygnuje z wolnego i pójdzie z Erykiem. Oo! Albo niech uciekna przez okno :D A dziadek niech się wkurza, stary pierd jeden!
    Podoba mi się, że Simon się przejmuje Erykiem a nie traktuje go jak kolejne zlecenie.
    Życzę Ci dużo weny Kitsune :)

    Ruu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim głównym celem jest pisanie o miłości, więc prędzej czy później ktoś musi być szczęśliwy :)
      Stary książę ma swoje ukryte cele, jak każdy w tym opowiadaniu. Sama się przekonasz, jeśli wytrwasz do końca opowieści (oczywiście pod warunkiem, że ja wytrwam i to dokończę :P)
      Co zrobi mały Eryk? Myślisz, że taki miłośnik książek zrezygnuje z targów? Nie wydaje mi się :D Zapewniam Cię, że Eryk ma już opracowany plan działania :D Więcej nie zdradzę :)
      Weny mam pod dostatkiem, dlatego napisałem kilka kolejnych rozdziałów :D
      Dzięki za wyłapanie błędu :) Zaraz to poprawię.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Mówisz, że ma ukryte cele? Od teraz w każdej jego wypowiedzi będę się doszukiwala drugiego dna :D

      Ruu

      Usuń
    3. Ruu, tu każdy ma ukryte cele, sama zobaczysz. Każdy coś ukrywa, każdy o czymś marzy. Niektórzy to egoiści, ale inni skrywają naprawdę mroczne sekrety, wierz mi. Zastanawiam się nawet czy nie będzie zbyt mrocznie, ale z drugiej strony czemu mam nie realizować własnej wizji :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Kitsune, Ty to wiesz jak rozbudzić czyjąś ciekawość,chytry lisie jeden :P
      Może być mrocznie, czasem mrocznosc jest potrzebna. Poza tym, to Ty tu jesteś autorem, więc pisz co Ci się żywnie podoba. Najwyżej nas przerazisz :D

      Ruu

      Usuń
    5. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Ruu. Uważaj :D
      To opowiadanie i tak będzie bardzo lajtowe w porównaniu z kolejnym, ale ciii :) Tam to się będzie działo. Fantastyka taka, że aż strach :D Co prawda bez smoków, ale pojawią się postacie nadnaturalne :D Pobudza to Twoją wyobraźnię, Ruu? :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. W porządku, w piekle będę miała sporo znajomych :D
      Kitsune, Ty zły lisie! Chcę to przeczytać! Robisz to specjalnie, prawda? Bawi Cię moja bezradność :P
      Pobudza? Nie. To mi rozsadza wyobraźnię :D

      Ruu

      Usuń
    7. :)
      Wszystko w swoim czasie, Ruu :)
      Nie wiem jeszcze z ilu rozdziałów będą się składały "Humory księcia". A potem zobaczę. Może zacznę trzecie opowiadanie, może zupełnie inny projekt, a może powróci historia Willa i Daniela. Zobaczymy.
      Ja złym lisem? Wstydź się, Ruu. Zdradziłem Ci tyle sekretów, a Ty nadal niezadowolona :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Kurcze, sama nie wiem, co przeczytać chciałabym bardziej - to nowe, o którym mówisz, czy powrót Willa i Daniela...
      No wiem, wiem, zgniję w piekle, o ile wcześniej ktoś nie nasle na mnie płatnych zabójców, ale Ty naprawdę jesteś złym lisem :P Nie jestem niezadowolona, tylko niecierpliwa, a to różnica :D

      Ruu

      Usuń
    9. Oby tam, gdzie pojadę w wakacje był internet, bo jak nie to posty będą raz na 2 tygodnie :D
      W tej chwili też nie wiem co bardziej będę chciał napisać. Nie mówiąc już o szkicach innych historii, które wydawały mi się ciekawe. Prawda jest taka, że mógłbym siedzieć godzinami przy kompie, a i tak zabraknie mi na to czasu. Za dużo tej weny :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Trzymam kciuki za internet!

      Ruu

      Usuń
    11. Wierz mi, ja też :)

      Nie śpisz jeszcze?

      Twój Kitsune

      Usuń
    12. Nie umiem zasnąć...

      Ruu

      Usuń
    13. Dlaczego?
      Mam Ci opowiedzieć bajkę na dobranoc ?:D

      Twój Kitsune

      Usuń
    14. Ruu, zamykasz mi przed nosem drzwi do kariery bajkopisarza? Jako autor bajkowych usypiaczy nie mam szans? Serio?

      Twój Kitsune

      Usuń
    15. Mam raczej na myśli to, że Twoje historie są za bardzo wciągające i interesujące. To chyba jest komplement :P
      Ale na pewno nie wróżę Ci kariery bajko-usypiacza. Juz chyba bardziej bajko-rozbudzacza :D

      Ruu

      Usuń
    16. Dzień Dobry!
      Szczerze? Tez boję się to jeszcze raz przeczytać, bo nie jestem pewna co ja Ci właściwie odpowiadałam i trochę mnie to niepokoi.
      A z tego co pamiętam, to nie masz się czym przejmować - jak na coś pisane o 2 w nocy, to błędów praktycznie nie było.
      A też sobie herbaty zaparze, a co się będę :)
      Miłego dnia!

      Ruu

      Usuń
    17. Późno wstajesz Ruu :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    18. Bo się późno położyłam :P

      Ruu

      Usuń
    19. To było późno? Nie żartuj.

      Twój Kitsune

      Usuń
    20. To było bardzo późno! :D Gdyby nie bajka, to pewnie jeszcze dłużej nie umialabym zasnąć. Ostatnio mam z tym problemy.

      Ruu

      Usuń
    21. To nie było późno, a całkiem wcześnie. Jasne, jasne, a ja zastanawiam się czy jej nie skasować.

      Twój Kitsune

      Usuń
    22. Dla kogo wcześnie, dla tego wcześnie :D
      Jak będziesz usuwal, to usuń też moje, okej? :P

      Ruu

      Usuń
    23. Co mam usunąć?

      Twój Kitsune

      Usuń
    24. Chodziło mi o odpowiedzi na Twoją bajkę :D
      Co robisz? :)

      Ruu

      Usuń
    25. Już ich nie ma. Dziwnie się z tym czułem, że inni mogli to przeczytać. Nie gniewasz się?

      Twój Kitsune

      Usuń
    26. Nie gniewam się, właściwie to jestem wdzięczna :) Tak, dziwnie bym się z tym czuła.

      Ruu

      Usuń
    27. Nie zrozum mnie źle. Ja tego absolutnie nie żałuję. To była fajna zabawa, ale nawet pomimo anonimowości, jaką daje internet, nie czułem się z tym dobrze.
      Wiesz co, ja przez Ciebie nie dokończę tego opowiadania :D Jesteś małym rudym trollem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    28. Nie jestem zła, pomogles mi zasnąć, więc mam u Ciebie dług :)
      Doskonale rozumiem. Mimo wszystko wolałabym nie być kojarzona ze smutną tortilla :P
      Jeśli chciałeś wpedzic mnie w poczucie winy, to gratulacje :P Cel osiągnięty. Cóż poradzę, Ty jesteś chytrym, wrednym lisem, ja Rudym trollem. Dobralismy się, nie ma co :P

      Ruu

      Usuń
    29. Nie, nie, nie... Coś Ci się pomyliło, Ruu. Ja jestem słodki, uroczy... Po prostu cudowny :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    30. Czekaj, czekaj,to o jakim Kitsune Ty mówisz? Bo ten którego ja "znam" to kawał liska chytruska :D I to skromnego jak nie wiem!

      Ruu

      Usuń
    31. Ruu, no proszę Cię. Nie widzisz jaki jestem? :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    32. Właśnie widzę i to jest problem :D Wredny prowokant z tego Kitsune. Mówię Ci, jeden wielki zły lis :) Ale jakoś za bardzo mi to nie przeszkadza.

      Ruu

      Usuń
    33. Ale mi TAT :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    34. Oj tam, oj tam :) Wiesz, że żartuję :D znaczy, mam nadzieje, że wiesz :P

      Ruu

      Usuń
    35. Czy to oznacza, że jednak jestem słodki i uroczy? :P
      Tak na serio to lubię Cię wkręcać :D Tak jak robię to Joleen obiecując, że pogramy w Wiedźmina :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    36. Tak, tak, słodki i uroczy jak nie wiem :D Tylko trzeba uważać, żebyś przypadkiem pazurów nie pokazał :P
      Cóż, czuję się wyróżniona. Dziękuję... chyba :P

      Ruu

      Usuń
    37. Lis pazury ma, zębiska ma, wredny charakter też ma :) Nikt mi nie podskoczy :D
      Bardzo proszę... Chyba :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    38. Módlmy się za tych, którzy by spróbowali :P Aż mi ich troszkę szkoda, ale to wiesz, troszkę :)

      Ruu

      Usuń
    39. To prawda, też jest mi ich żal, a trochę ich było :D
      Ciekawe jak jest z Tobą? Jesteś grzeczną dziewczynką, czy też wojownikiem? Bo ja nie jestem potulny, oj nie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    40. Zapamiętać na przyszłość - nie denerwować Kitsune :D
      Ja? Jestem najgrzeczniejszą istotą na świecie! Jak możesz w to w ogóle wątpić? Nigdy nikogo nie skrzywdziłam, nie zasmuciłam, nie zdenerwowałam, nie wyśmiałam, jednym słowem anioł, nie człowiek :D Ale tak na poważnie, to raczej potulna nie jestem. Nie potrafię siedzieć cicho, jak mi ktoś narzuca swoje zdanie, albo po prostu mi ubliża, czy denerwuje. Rude trolle też potrafią zaleźć za skórę :P

      Ruu

      Usuń
    41. Ruu, bije od Ciebie tak anielski blask, że na boku zacząłem pisać swoje świadectwo, by wierni z całego świata mogli podziwiać Twoją moc w Licheniu :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    42. To najmilsza rzecz, jaką ktokolwiek mi kiedykolwiek powiedział :P Serio, nie mogę się przestać śmiać :)
      A wiesz, że to nie taki głupi pomysł? Zaczniemy produkcję figurek, wisiorków i zbijemy fortunę. A jak już będziemy mieli pieniądze zbudujemy machinę, dzięki której przejmiemy władzę nad całym światem! :D

      Ruu

      Usuń
    43. Ruu, cieszę się, że Licheń trafił w samo sedno :D
      Niestety, nie zależy mi na władzy nad światem. Jeśli masz gdzie spać i co jeść, nic więcej nie jest potrzebne.
      Gdybym mógł zmienić jedną rzecz na świecie - wprowadziłbym globalny weganizm.

      Twój Kitsune

      Usuń
    44. Kurcze, a liczyłam na lisią pomoc. No nic, nie ma tego złego, jak juz będę rządzić, mianuje Cię ministrem do spraw żywienia i humanitarnego traktowania zwierząt. A! I herbaty :)

      Ruu

      Usuń
    45. Przyjmuję nominację, Wielka Cesarzowo :D Na świecie wreszcie zapanuje spokój i harmonia :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Ale ten dziadek mnie na końcu wkurzył ,wrrr :T

    Czekam na jakiś progres w ich relacjach xD
    To będzie raczej stopniowe czy terapia szokowa?

    Mnie się wydaje czy nasz Simon tez ma problem z trzymaniem emocji na wodzy?

    A pro po Simona jak on wygląda?
    Bo tak jak Eryka mogę sobie wyobrazić tak naszego ochroniarza nie bardzo :/

    I ci ludzie ,że służby są be!
    Kitsune zrobisz coś z tym ,nie? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny, wszystko chcecie wiedzieć od razu, a ja nic nie powiem :D Wiem, wredny jestem :D
      Miedzy nimi będzie się działo, ale co i jak to dopiero zobaczę. Osobiście najbardziej kręci mnie wątek kryminalny i na nim się skupiam :D
      Jak wygląda Simon? Cierpliwości, Yagódko, cierpliwości :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Kisune! :T
    Mały ,malutki, maluśeńki spojler? No pliiis! *oczy szczeniaczka*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobrze, ale tylko jeden. Co chcesz wiedzieć, Yagódko?

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. Kitsune ,no wiesz?
    To ty jesteś autorem i znasz najciekawsze rzeczy ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden mały spoiler - książę Eryk nie pracuje tylko dlatego, że to jego obowiązek. Szuka sposobu, aby się na kimś zemścić...
      Zadowoliłem Cię, Yagódko?

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Ooo tego się nie spodziewałam.
      Eryk taki msciwy

      Nie przepadam specjalnie za kryminalem ciekawe czy mi się spodoba :3 a to trzeba umieć ^^

      Czyżby nasz Simon później pomagał naszemu księciu?

      Usuń
    3. Ja też nie lubię kryminałów, zwłaszcza w formie książkowej, ale nie umiem się powstrzymać :) Wyjdzie jak wyjdzie. Zobaczymy.
      Nie, Simon nie będzie pomagać w zemście. Każdy radzi sobie sam :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Wiesz co mi się podoba w tym opowiadaniu?
    To, że pokazujesz jak dane wydarzenia wyglądały ze strony obu zaangażowanych.

    Uwielbiam ich docinki, aczkolwiek opowiadania nie pokochałam (JESZCZE?) :)

    Widać, że Simon chce dobrze dla księciulka.

    Czemu wszyscy są tacy przeciwni Erykowi? Nawet jego własny dziadek. Odpieprza za niego robotę, a ten chce go udręczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze tego nie widzisz, bo akcja rozwija się powoli.
      Czytając książki denerwuje mnie, że najczęściej widzimy wszystko tylko z jednej perspektywy. Postanowiłem to zmienić. Uważam, że tak jest znacznie ciekawiej.

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. Ja powiem tak. DZIADEK IĆ SIE UTOP! WYPIEPRZAJ! Ja tu myślałam, że Dziadzio taki spoko koleś, który chociaż odrobinę o Erysia się martwi. A tu jebut. Taki wał. Pfff! Ja rozumiem psucie postaci takie fajne, ale to za szybko nooo! A tak serio to bardzo się na Dziadziu zawiodłam. Eryś wysyłam Ci wirtualnego przytulaska! No i oczywiście mocnego kopa w dupę za bycie wstrętną gnidą. Tak wiem, że się powtarzam, ale sorka musisz się przyzwyczaić. Mam nadzieję, że wytrzymasz ze mną. Ogólnie to już wyczuwam miłość, która rośnie w okół nas! Już to widzę jak Eryś się wymyka na te targi jako taki super tajny ninja, a tu bryką zajeżdża Simon i zabiera go na nie. Normalnie bierem! I jeże się bardzo fajnie głaszcze. Wiem, bo zdaje się, że od listopada mam jednego na przezimowanie. Jest taki fajny i słodziutki! Taki misio kolczasty. Najgorsze jest to, że to nocne stworzenie i strasznie hałasuje i mnie budzi przez co chodzę niewyspana. Ale czego się nie robi dla ratowania zwierząt od zamarznięcia!
    Do następnego!
    Papa!
    AsiaAri <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze niech wszyscy od czerpią się od Eryczka no ludzie dziadek niech się goni sodowa do głowy mu uderzyła zasługi wnuka przypisuje sobie a traktuje gorzej niż pracownika jemu to obietnice można złamać a już temu komu się płaci to nie gorzej niż niewolnika go traktują Lisku uśmiech ich a Eryk niech przestanie przez jakiś czas naprawiać ich błędy no sorry czemu nie mogą powiedzieć że to jego zasługa? Mam nadzieję że znajdziesz Eryczkowi zaufane osobę która stanie za nim murem a co do jedzenia to tak trudno się spytać na co ma ochotę? Booooosz ja też jadam czasami jeden posiłek dziennie albo wcale zależy co tam robie po prostu zapominam czy coś jadłam czy nie no i lubię słodycze w nie zadużych ilościach może jakby mu dali czekoladę???
    Oszukiwista

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    jak mnie stary książę wkurzył, Erykowi obiecał i można złamać obietnicę, a Simonowi nie, a Eryk to nie pracuje?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    wspaniale, jak mnie stary książę wkurzył, Erykowi obiecał i można złamać obietnicę, a Simonowi nie, a Eryk to co?  nie pracuje?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń