„Humory księcia”
Simon
Jak mogłem stracić nad
sobą panowanie?! I to w stosunku do Eryka?! Przecież miałem go
chronić, a nie krzywdzić! Jest taki kruchy... Wszystko poszło
nie tak!
Wystarczyła chwila
nieuwagi, a książę zniknął mi z oczu... Nie odszedł daleko,
przyznaję. Od razu wiedziałem, gdzie go szukać. Tygodnie obserwacji
nie poszły na marne. Eryk kocha książki. Obchodzi się z nimi
bardzo delikatnie. Z uwagą przewraca kartki. Nie zagina rogów, nie
rzuca ich gdzie popadnie. Pewnie sam nie jest
świadomy tego, że czasami muska litery samymi opuszkami, zupełnie
jakby je pieścił... Zapatrzony w półki nie zauważył mojej
obecności. Już miałem go nakryć na gorącym uczynku, gdy
usłyszałem kroki. Ktoś cicho skradał się w stronę zupełnie
nieświadomego zagrożenia księcia. Jednak ja byłem pierwszy.
Zasłoniłem mu usta dłonią, aby był cicho i przestał się
wyrywać. Przycisnąłem go do regału, osłaniając na wypadek,
gdyby napastnik zaczął strzelać. Było to mało prawdopodobne,
skoro za pierwszym razem planował go uprowadzić. Oznacza to, że chce go mieć żywego. W przeciwnym wypadku mógłbym nie
zdążyć. Zanim dobiegłbym do biblioteki, wykrwawiłby się
na śmierć...
Spojrzał mi w oczy. Nie
wyglądał na przestraszonego. Był raczej oburzony moim zachowanie,
ale się nie bał. Głupek. Gdyby oprócz swojej wyjątkowej
inteligencji miał choć odrobinę oleju w głowie, nie ryzykowałby
życia dla kilku zakurzonych książek.
Tamten musiał spostrzec,
że Eryk nie jest już sam, więc się wycofał. A wtedy dzieciak zaczął
mi robić wymówki i poniosło mnie... Nie powinienem był...
Zwłaszcza, że niechcący zrobiłem mu krzywdę. Będzie miał
siniaki... Po tym incydencie zamknął się w sobie.
Jeśli tylko byłby
odrobinę mniej uparty, albo chociaż w minimalnym stopniu mi
zaufał. Po dzisiejszej akcji nie mam na to szans. I te jego smutne,
szare oczy...
Od samego początku nie
wywarł na mnie najlepszego wrażenia. Nieustępliwy, ironiczny, pozbawiony
uczuć... Bawiło mnie wchodzenie z nim w utarczki słowne tylko po
to, by go zdenerwować. Nie nudziłem się dzięki jego dziecinnym
zachowaniom. Doszedłem nawet do wniosku, że stary książę
przesadza i wyolbrzymia fakty. Tylko idiota wpadłby na pomysł, aby
porwać tak rozkapryszonego smarkacza.
Nikt za nim nie przepada.
Asystentka nienawidzi, służba ignoruje... Nawet dziadek nie poświęca
mu zupełnie czasu, chyba że chodzi o pracę. Rodzice i brat nie
dzwonią.
Choć trudno w to uwierzyć, to naprawdę nie ma żadnych przyjaciół. Kto wie, może oceniłbym go równie nieprzychylnie jak inni, gdyby nie fakt, że odkryłem w czym tkwi sekret jego lodowatej powierzchowności - Eryk nigdy się nie uśmiecha. A jeśli już, robi to w sposób złośliwy. Jego oczy nigdy się nie śmieją. Są zawsze poważne i smutne. Ani razu nie słyszałem, aby się szczerze roześmiał. Jest za to maksymalnie skupiony na pracy, w którą wkłada ogromny wysiłek. Na każdym kroku widać rezultaty. Królestwo zdaje się kwitnąć, niczym egzotyczne kwiaty w oranżerii jego dziadka, lecz autor tego sukcesu wcale się tym nie cieszy. Nie wiem czemu, lecz czuję, że muszę to zmienić. Chcę zobaczyć jak stalowoszare oczy rozbłysną iskierkami. To zadanie znacznie trudniejsze niż chronienie go.
Choć trudno w to uwierzyć, to naprawdę nie ma żadnych przyjaciół. Kto wie, może oceniłbym go równie nieprzychylnie jak inni, gdyby nie fakt, że odkryłem w czym tkwi sekret jego lodowatej powierzchowności - Eryk nigdy się nie uśmiecha. A jeśli już, robi to w sposób złośliwy. Jego oczy nigdy się nie śmieją. Są zawsze poważne i smutne. Ani razu nie słyszałem, aby się szczerze roześmiał. Jest za to maksymalnie skupiony na pracy, w którą wkłada ogromny wysiłek. Na każdym kroku widać rezultaty. Królestwo zdaje się kwitnąć, niczym egzotyczne kwiaty w oranżerii jego dziadka, lecz autor tego sukcesu wcale się tym nie cieszy. Nie wiem czemu, lecz czuję, że muszę to zmienić. Chcę zobaczyć jak stalowoszare oczy rozbłysną iskierkami. To zadanie znacznie trudniejsze niż chronienie go.
Obserwowałem go po
porannym incydencie przez resztę dnia. Wyglądał na
przybitego, ale nie z powodu zagrożenia, którego zupełnie nie
dostrzega. To coś głębszego, coś z czym Eryk zmaga się sam. Biorąc pod uwagę, że jest odcięty od otoczenia, musi być mu
bardzo ciężko. Chciałbym mu pomóc. Jednakże próby zbliżenie się do
niego kończą się tak samo, jak próba pogłaskania jeża...
Po powrocie do domu widzę jego zmęczenie. Mam wyrzuty sumienia, bo nie dosyć, że zmusiłem
go rano do biegania, to potem szarpałem nim bez opamiętania.
Obserwuję jak zwija się w kłębek wyczerpany. Podchodzę do łóżka
i głaszczę go po włosach. Nie chce mnie tutaj, ale nie umiem się
powstrzymać. Jasne kosmyki opadają mu na szyję. Kuli się pod
wpływem mojego dotyku. Dobrze, już sobie idę...
Wracam po niecałej
godzinie. Włączam lampkę nocną i gaszę światło. Zasłaniam
zasłony. Podchodzę do łóżka i przyglądam mu się przez chwilę. Śpi spokojnie. Ma lekko zapadnięte policzki i bladą skórę. Zdejmuję mu okulary, które odkładam na nocny stolik. Nawet nie
drgnął. Obchodzę łóżko i ostrożnie pozbywam się jego butów, a potem
staram się poluzować krawat. Przypominam sobie sytuację z
biblioteki. A co by było gdybym nie zdążył? A jeśli ktoś
zrobiłby mu krzywdę? Ta myśl jest nie do zniesienia... Zaczynam
się za bardzo angażować emocjonalnie. Niedobrze. Potrzebuję dnia
wolnego, z dala od księcia, aby nabrać dystansu. Jednak zanim to
nastąpi, dotykam jego chłodnego policzka. Ile bym dał, żeby
wiedzieć co go trapi... Okrywam go kołdrą, zabieram tacę z
jedzeniem, którego oczywiście nie tknął i wracam na dół.
- Książę znowu nic
nie zjadł? - kucharka nie jest zadowolona. - Skaranie boskie z tym
dzieciakiem. Niech by pojechał za granicę... Zadręcza tylko jego
wysokość - narzeka na jasnowłosego.
- Przecież to jego dom - przerywam kobiecie, bo boli mnie, że z taką złością
wypowiada się o Eryku.
- Jego dom?! - oburza
się. - Tacy jak on nie zasługują, by mieć dom. Powinien
pomieszkać na ulicy, to może w końcu przestałby dokazywać i
docenił to, co ma! Człowiek żyły
sobie wypruwa, aby go zadowolić, a on złośliwie nic nie je. Jego
wysokość powinien go wyrzucić! Rodzice też się go pozbyli, bo
nie ma uczuć.
Wychodzę z kuchni, bo
nie mogę słuchać dyskusji, która rozwinęła się po słowach zgorzkniałej kobiety. Każdy z domowników postanowił dołożyć coś od
siebie... A przecież Eryk nigdy nie jest niegrzeczny, czy
niesprawiedliwy. Oschły, owszem, ale nie widziałem, aby
kogokolwiek poniżał, czy źle traktował. Większość czasu
spędza sam w bibliotece lub w swoim pokoju. Nie sprawia tym
nikomu kłopotu. A to, że nie je? Też mnie to martwi, ale nie
wmuszę mu jedzenia siłą i nie utuczę jak gęsi... A przynajmniej
będę się przed tym powstrzymywał...
Gdy idę na górę do
swojego pokoju, słyszę głos starego księcia.
- Simon, nie śpisz
jeszcze? Może napiszesz się ze mną przed zaśnięciem? - uśmiecham się, słysząc jego propozycję.
- Dziękuję. Chętnie.
Nie mam w zwyczaju pić
alkoholu w pracy, lecz dzisiejszy dzień był bardzo trudny, więc
robię ustępstwo od tej reguły. Bursztynowy płyn tak przyjemnie
rozgrzewa mnie od środka... Po tylu godzinach
napięcia, zasłużyłem na chwilę relaksu.
- Moi ludzie przejrzeli
wszystkie taśmy z monitoringu. Nic nie znaleźli. Kamera przy
bibliotece była uszkodzona, więc nie wiemy kto wszedł za Erykiem
do środka. Ponoć nie działała już wcześniej - zdaje mi raport, rozsiadając się w swoim ulubionym fotelu.
- Nie wydaje się to
waszej wysokości dziwne?
- Dziwne? - powtarza po mnie to słowo, rozważając jego znaczenie.
- Książę Eryk kocha
książki. Wiadomo było, że będzie chciał zwiedzić bibliotekę.
Jego asystentka wysłała prośbę do rektora. Wyraził zgodę. A
mimo to kamera nie została naprawiona...
- Uczelnia zgłosiła
problem do serwisu. Sam widziałeś dokumenty, które to
potwierdziły.
- Nie daje mi to
spokoju - myślę na głos.
- Moim zdaniem w tej
sytuacji nie ma nic nadzwyczajnego. Wnuk mojego najlepszego
przyjaciela, hrabiego Ryszarda, jest studentem królewskiej uczelni. On także
jest chroniony i jego ludzie potwierdzili, że to niczyja wina. Zwykła złośliwość rzeczy martwych. Mimo to musisz być czujny. Eryk
kolejny raz próbował ci dziś uciec. Zupełnie nie dba o swoje
bezpieczeństwo. Nie rozumie, że dysponuje zdolnościami niezbędnymi
dla królestwa. Jutro z nim porozmawiam i każę, aby cię przeprosił.
Jego nierozważne zachowanie mogło narazić was obu na
niebezpieczeństwo.
- Nie ma takiej
potrzeby, wasza wysokość. Sami sobie poradzimy. Nadal staram się
zdobyć przyjaźń księcia. Jeśli będę za bardzo naciskać,
nigdy mi nie zaufa - wtajemniczam go w mój podstępny plan, polegający na obłaskawieniu dzikusa metodą małych kroczków.
- Nie robiłbym sobie nadziei na twoim miejscu - stary
książę nie jest przekonany. Nie wierzy, że się zaprzyjaźnimy.
- Wydaje mi się także,
że zmuszanie go do porannych ćwiczeń nie było najlepszym
pomysłem - zaczynam delikatnie dość drażliwy temat.
- Skądże znowu.
Powinien się ruszać - tak jak przypuszczałem, dziadek nie jest chętny, by choć odrobinę mu odpuścić.
- Owszem, powinien.
Proszę jednak zauważyć, że książę bardzo dużo pracuje, ma
liczne obowiązki... - może moje argumenty przemówią mu do rozsądku?
- Bzdury, mój drogi - prycha gniewnie. - Eryk jest dobrze zorganizowany. Poradzi sobie. Wiem,
że pewnie martwi cię, iż niewiele je, ale zawsze był wybredny.
Zresztą sam wiesz. Znasz go już trochę.
- Tak, znam -
odpowiadam nieco zaskoczony. Nie rozumiem dlaczego dziadek spycha
na wnuka tak wiele. Z jednej strony wykorzystuje go do pracy, a z
drugiej nie wykazuje zainteresowania, czy jest w stanie wszystkiemu
podołać. Ciężkie treningi mają mu pomóc? W czym? Na jego
miejscu bardziej troszczyłbym się o małego geniusza.
- Jak byłem w jego
wieku też dużo pracowałem dla dobra ojczyzny. A potem wybuchła
wojna. Front... To dopiero było ciężkie wyzwanie. Co go nie
zabije, to go wzmocni. Nie martw się, Simonie. Napijmy się jeszcze - uśmiecha się do mnie i nalewa nam kolejną szczodrą porcję
alkoholu.
- Wasza wysokość,
chciałbym poprosić o jeden dzień wolnego.
- Kiedy?
- Najbliższa sobota? - im szybciej odseparuję się od małego złośliwca, tym lepiej. Obu nam wyjdzie to tylko na dobre.
- Jak sobie życzysz.
- Bardzo dziękuję.
- Mam nadzieję, że
wrócisz - książę zaczyna się śmiać, rozbawiony własnym żartem.
- Wrócę, oczywiście,
że wrócę - przecież nie zostawię Eryka na pastwę losu.
- Skoro tak, to napijmy
się jeszcze - unosi kryształową szklaneczkę w moją stronę.
Następnego dnia budzę się wcześnie rano. Pada. Decyduję, że nie jest
to najlepsza pogoda, aby wyganiać chuderlaka na zewnątrz, bo z
pewnością dostanie zapalenia oskrzeli. Sam nie przywykłem do
rezygnowania z treningu, więc cichutko wychodzę na zewnątrz.
Wilgotne, poranne powietrze, przesiąknięte zapachem deszczu - za tym tęskniłem.
Przebiegłem ponad 15 km,
co w towarzystwie powolnego księcia byłoby niemożliwe.
Po powrocie zauważam,
że garaż jest otwarty. Zakradam się cicho, spodziewając
zagrożenia. Tymczasem znajduję Eryka, który ubrany w
garnitur, próbuje zaskarbić sobie sympatię dzikiego kota.
Obserwuję jak wyciąga rękę w stronę
wyjątkowo brzydkiego futrzaka. Kot obwąchuje szczupłe palce, ale
nie daje się pogłaskać. Zanim go udomowi miną wieki...
- Długo będziesz się
tak czaił? - pyta znudzony, podnosząc się.
- Zauważyłeś mnie? - podchodzę bliżej, zadowolony, iż odkrył moją obecność.
- Ruszasz się jak słoń
w składzie porcelany - wypomina mi.
- Naprawdę? - udaję
zaskoczenie, chociaż cieszy mnie, że Eryk znowu jest w formie po wczorajszych nieprzyjemnościach.
- Prosiłem, abyś się
na mnie nie gapił, prawda?
- Nie pamiętam -
zobaczymy, czy da się nieco sprowokować.
- Napiszę ci na
kartce, to nie zapomnisz - jest doprawdy uroczy...
- Nie umiem czytać,
zapomniałeś?
- Więc nie ma dla
ciebie ratunku - książę mija mnie i wychodzi na zewnątrz.
Podążam tuż za nim, by kontynuować naszą pogawędkę.
- Jak idzie
obłaskawianie kota? - może rozmowa o czymś, co sprawia mu
przyjemność nieco go zrelaksuje.
- Przecież widziałeś - odpowiada znudzony.
- A co mówi na ten
temat twoja niezawodna analiza? - uśmiecham się do niego, lecz
Eryk jak zawsze jest poważny. Odwraca się do mnie i śmiało
spogląda w oczy.
- Kot to żywe
stworzenie. Sam zdecyduje, czy zechce mi zaufać, czy nie. Nie będę
go analizował - przyspiesza kroku i odchodzi w kierunku pałacu.
Spotykam go dwadzieścia minut później w jadalni, gdzie czeka nas wspólne śniadanie.
- Dzień dobry, Simonie - stary książę wita się ze mną serdecznie. - Jak ci się spało? Dobrze? Bo ja za dużo wczoraj wypiłem... - przykłada dłonie do skroni.
- Bardzo dobrze, dziękuję - uśmiecham się do niego współczująco.
- Wy młodzi możecie sobie pozwolić na wiele więcej - śmieje się, puszczając do mnie oko.
Siadam do stołu na wprost Eryka, który dla odmiany je tosta i popija go ulubioną herbatą, przeglądając jednocześnie swój kalendarz.
- Jak idzie poszukiwanie nowej asystentki? - pytam, by wciągnąć go do rozmowy.
- Nie jest mi potrzebna. Sam sobie radzę - sam... jego ulubiona odpowiedź.
- Mimo to spotkasz się dzisiaj z kandydatkami i wybierzesz kogoś na miejsce Klaudii - słowa starszego księcia przypieczętowują sprawę. - Bardzo żałuję, że nie chciała dłużej zostać. To wszystko twoja wina, Eryku. Liczę na to, że wybierając kolejną asystentkę, dla odmiany zachowasz się nienagannie - grozi mu palcem.
- Dobrze, dziadku - młody książę przytakuje zrezygnowanym tonem, odkładając ledwo nagryziony kawałek chleba na talerzyk.
- I jeszcze jedno... Skoro masz przy sobie kalendarz, to zapisz, że w sobotę zostajesz cały dzień w domu. Simon ma wolny dzień, więc...
- Sobotę mam już zajętą. Targi książek. Nie pamiętasz? - w głosie szarookiego wyczuwam napięcie. Bardzo czekał na ten dzień. Jak mogłem o tym zapomnieć?!
- Samego cię nie puszczę. Pojedziesz w przyszłym roku. Tak postanowiłem - kończy dyskusję.
- Dziadku, obiecałeś mi... - szepcze książę, mimowolnie zaciskając dłonie.
- To dla twojego dobra. Jeszcze mi za to podziękujesz - stary książę jest nieugięty, a Eryk wyraźnie smutny.
- To nie musi być sobota. Mogę wziąć wolne innego dnia... - próbuję załagodzić sytuację, lecz jest już za późno.
- Obiecałem ci, prawda? - mężczyzna wstaje od stołu i klepie mnie po ramieniu. - Tak ciężko pracujesz. Należy ci się wolne. Eryk rozumie powagę swoich obowiązków. Ma dość książek. Zamiast marnować czas na czytanie, powinien skupić się na pracy - zerka na wnuka karcąco. - Nie chcę więcej słyszeć ani słowa na ten temat. Widzimy się wieczorem - wychodzi z jadalni. Eryk natychmiast zrywa się ze swojego miejsca i ucieka do gabinetu. A mogło być tak dobrze...
Spotykam go dwadzieścia minut później w jadalni, gdzie czeka nas wspólne śniadanie.
- Dzień dobry, Simonie - stary książę wita się ze mną serdecznie. - Jak ci się spało? Dobrze? Bo ja za dużo wczoraj wypiłem... - przykłada dłonie do skroni.
- Bardzo dobrze, dziękuję - uśmiecham się do niego współczująco.
- Wy młodzi możecie sobie pozwolić na wiele więcej - śmieje się, puszczając do mnie oko.
Siadam do stołu na wprost Eryka, który dla odmiany je tosta i popija go ulubioną herbatą, przeglądając jednocześnie swój kalendarz.
- Jak idzie poszukiwanie nowej asystentki? - pytam, by wciągnąć go do rozmowy.
- Nie jest mi potrzebna. Sam sobie radzę - sam... jego ulubiona odpowiedź.
- Mimo to spotkasz się dzisiaj z kandydatkami i wybierzesz kogoś na miejsce Klaudii - słowa starszego księcia przypieczętowują sprawę. - Bardzo żałuję, że nie chciała dłużej zostać. To wszystko twoja wina, Eryku. Liczę na to, że wybierając kolejną asystentkę, dla odmiany zachowasz się nienagannie - grozi mu palcem.
- Dobrze, dziadku - młody książę przytakuje zrezygnowanym tonem, odkładając ledwo nagryziony kawałek chleba na talerzyk.
- I jeszcze jedno... Skoro masz przy sobie kalendarz, to zapisz, że w sobotę zostajesz cały dzień w domu. Simon ma wolny dzień, więc...
- Sobotę mam już zajętą. Targi książek. Nie pamiętasz? - w głosie szarookiego wyczuwam napięcie. Bardzo czekał na ten dzień. Jak mogłem o tym zapomnieć?!
- Samego cię nie puszczę. Pojedziesz w przyszłym roku. Tak postanowiłem - kończy dyskusję.
- Dziadku, obiecałeś mi... - szepcze książę, mimowolnie zaciskając dłonie.
- To dla twojego dobra. Jeszcze mi za to podziękujesz - stary książę jest nieugięty, a Eryk wyraźnie smutny.
- To nie musi być sobota. Mogę wziąć wolne innego dnia... - próbuję załagodzić sytuację, lecz jest już za późno.
- Obiecałem ci, prawda? - mężczyzna wstaje od stołu i klepie mnie po ramieniu. - Tak ciężko pracujesz. Należy ci się wolne. Eryk rozumie powagę swoich obowiązków. Ma dość książek. Zamiast marnować czas na czytanie, powinien skupić się na pracy - zerka na wnuka karcąco. - Nie chcę więcej słyszeć ani słowa na ten temat. Widzimy się wieczorem - wychodzi z jadalni. Eryk natychmiast zrywa się ze swojego miejsca i ucieka do gabinetu. A mogło być tak dobrze...
Jakbym się miała zdecydować którego lubię bardziej, to nie dałabym rady. Obaj są tak różni, ale jednocześnie obu jestem w stanie lubić. Mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają, mam nadzieję, że to prawda, bo chciałabym dla nich szczęśliwego zakończenia :)
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, nie zauważyłam zbytnio błędów, poza drobną literówką, ale to pewnie przypadek.
"Jak i idzie obłaskawianie kota? "Tam chyba powinno być - jak ci idzie:)
Nie lubię starego księcia. Jest taki irytujący. Niby się troszczy o Eryka, zapewnia mu ochronę, ale tak naprawdę ma go gdzieś. Zachowuje się jak nie martwił się o wnuka, a o jego bezcenny mózg. Egoista. I jeszcze nie pozwala Erykowi iść na tę targi książki. Nie dziwię się, że chłopak jest tak zamknięty w sobie, skoro ciągle ktoś nim dyryguje, albo go ogranicza. Mam nadzieję, że Simon zrezygnuje z wolnego i pójdzie z Erykiem. Oo! Albo niech uciekna przez okno :D A dziadek niech się wkurza, stary pierd jeden!
Podoba mi się, że Simon się przejmuje Erykiem a nie traktuje go jak kolejne zlecenie.
Życzę Ci dużo weny Kitsune :)
Ruu
Moim głównym celem jest pisanie o miłości, więc prędzej czy później ktoś musi być szczęśliwy :)
UsuńStary książę ma swoje ukryte cele, jak każdy w tym opowiadaniu. Sama się przekonasz, jeśli wytrwasz do końca opowieści (oczywiście pod warunkiem, że ja wytrwam i to dokończę :P)
Co zrobi mały Eryk? Myślisz, że taki miłośnik książek zrezygnuje z targów? Nie wydaje mi się :D Zapewniam Cię, że Eryk ma już opracowany plan działania :D Więcej nie zdradzę :)
Weny mam pod dostatkiem, dlatego napisałem kilka kolejnych rozdziałów :D
Dzięki za wyłapanie błędu :) Zaraz to poprawię.
Twój Kitsune
Mówisz, że ma ukryte cele? Od teraz w każdej jego wypowiedzi będę się doszukiwala drugiego dna :D
UsuńRuu
Ruu, tu każdy ma ukryte cele, sama zobaczysz. Każdy coś ukrywa, każdy o czymś marzy. Niektórzy to egoiści, ale inni skrywają naprawdę mroczne sekrety, wierz mi. Zastanawiam się nawet czy nie będzie zbyt mrocznie, ale z drugiej strony czemu mam nie realizować własnej wizji :D
UsuńTwój Kitsune
Kitsune, Ty to wiesz jak rozbudzić czyjąś ciekawość,chytry lisie jeden :P
UsuńMoże być mrocznie, czasem mrocznosc jest potrzebna. Poza tym, to Ty tu jesteś autorem, więc pisz co Ci się żywnie podoba. Najwyżej nas przerazisz :D
Ruu
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Ruu. Uważaj :D
UsuńTo opowiadanie i tak będzie bardzo lajtowe w porównaniu z kolejnym, ale ciii :) Tam to się będzie działo. Fantastyka taka, że aż strach :D Co prawda bez smoków, ale pojawią się postacie nadnaturalne :D Pobudza to Twoją wyobraźnię, Ruu? :P
Twój Kitsune
W porządku, w piekle będę miała sporo znajomych :D
UsuńKitsune, Ty zły lisie! Chcę to przeczytać! Robisz to specjalnie, prawda? Bawi Cię moja bezradność :P
Pobudza? Nie. To mi rozsadza wyobraźnię :D
Ruu
:)
UsuńWszystko w swoim czasie, Ruu :)
Nie wiem jeszcze z ilu rozdziałów będą się składały "Humory księcia". A potem zobaczę. Może zacznę trzecie opowiadanie, może zupełnie inny projekt, a może powróci historia Willa i Daniela. Zobaczymy.
Ja złym lisem? Wstydź się, Ruu. Zdradziłem Ci tyle sekretów, a Ty nadal niezadowolona :D
Twój Kitsune
Kurcze, sama nie wiem, co przeczytać chciałabym bardziej - to nowe, o którym mówisz, czy powrót Willa i Daniela...
UsuńNo wiem, wiem, zgniję w piekle, o ile wcześniej ktoś nie nasle na mnie płatnych zabójców, ale Ty naprawdę jesteś złym lisem :P Nie jestem niezadowolona, tylko niecierpliwa, a to różnica :D
Ruu
Oby tam, gdzie pojadę w wakacje był internet, bo jak nie to posty będą raz na 2 tygodnie :D
UsuńW tej chwili też nie wiem co bardziej będę chciał napisać. Nie mówiąc już o szkicach innych historii, które wydawały mi się ciekawe. Prawda jest taka, że mógłbym siedzieć godzinami przy kompie, a i tak zabraknie mi na to czasu. Za dużo tej weny :D
Twój Kitsune
Trzymam kciuki za internet!
UsuńRuu
Wierz mi, ja też :)
UsuńNie śpisz jeszcze?
Twój Kitsune
Nie umiem zasnąć...
UsuńRuu
Dlaczego?
UsuńMam Ci opowiedzieć bajkę na dobranoc ?:D
Twój Kitsune
Dajesz! :D
UsuńRuu
Ruu, zamykasz mi przed nosem drzwi do kariery bajkopisarza? Jako autor bajkowych usypiaczy nie mam szans? Serio?
UsuńTwój Kitsune
Mam raczej na myśli to, że Twoje historie są za bardzo wciągające i interesujące. To chyba jest komplement :P
UsuńAle na pewno nie wróżę Ci kariery bajko-usypiacza. Juz chyba bardziej bajko-rozbudzacza :D
Ruu
Dzień Dobry!
UsuńSzczerze? Tez boję się to jeszcze raz przeczytać, bo nie jestem pewna co ja Ci właściwie odpowiadałam i trochę mnie to niepokoi.
A z tego co pamiętam, to nie masz się czym przejmować - jak na coś pisane o 2 w nocy, to błędów praktycznie nie było.
A też sobie herbaty zaparze, a co się będę :)
Miłego dnia!
Ruu
Późno wstajesz Ruu :P
UsuńTwój Kitsune
Bo się późno położyłam :P
UsuńRuu
To było późno? Nie żartuj.
UsuńTwój Kitsune
To było bardzo późno! :D Gdyby nie bajka, to pewnie jeszcze dłużej nie umialabym zasnąć. Ostatnio mam z tym problemy.
UsuńRuu
To nie było późno, a całkiem wcześnie. Jasne, jasne, a ja zastanawiam się czy jej nie skasować.
UsuńTwój Kitsune
Dla kogo wcześnie, dla tego wcześnie :D
UsuńJak będziesz usuwal, to usuń też moje, okej? :P
Ruu
Co mam usunąć?
UsuńTwój Kitsune
Chodziło mi o odpowiedzi na Twoją bajkę :D
UsuńCo robisz? :)
Ruu
Już ich nie ma. Dziwnie się z tym czułem, że inni mogli to przeczytać. Nie gniewasz się?
UsuńTwój Kitsune
Nie gniewam się, właściwie to jestem wdzięczna :) Tak, dziwnie bym się z tym czuła.
UsuńRuu
Nie zrozum mnie źle. Ja tego absolutnie nie żałuję. To była fajna zabawa, ale nawet pomimo anonimowości, jaką daje internet, nie czułem się z tym dobrze.
UsuńWiesz co, ja przez Ciebie nie dokończę tego opowiadania :D Jesteś małym rudym trollem :D
Twój Kitsune
Nie jestem zła, pomogles mi zasnąć, więc mam u Ciebie dług :)
UsuńDoskonale rozumiem. Mimo wszystko wolałabym nie być kojarzona ze smutną tortilla :P
Jeśli chciałeś wpedzic mnie w poczucie winy, to gratulacje :P Cel osiągnięty. Cóż poradzę, Ty jesteś chytrym, wrednym lisem, ja Rudym trollem. Dobralismy się, nie ma co :P
Ruu
Nie, nie, nie... Coś Ci się pomyliło, Ruu. Ja jestem słodki, uroczy... Po prostu cudowny :D
UsuńTwój Kitsune
Czekaj, czekaj,to o jakim Kitsune Ty mówisz? Bo ten którego ja "znam" to kawał liska chytruska :D I to skromnego jak nie wiem!
UsuńRuu
Ruu, no proszę Cię. Nie widzisz jaki jestem? :P
UsuńTwój Kitsune
Właśnie widzę i to jest problem :D Wredny prowokant z tego Kitsune. Mówię Ci, jeden wielki zły lis :) Ale jakoś za bardzo mi to nie przeszkadza.
UsuńRuu
Ale mi TAT :P
UsuńTwój Kitsune
Oj tam, oj tam :) Wiesz, że żartuję :D znaczy, mam nadzieje, że wiesz :P
UsuńRuu
Czy to oznacza, że jednak jestem słodki i uroczy? :P
UsuńTak na serio to lubię Cię wkręcać :D Tak jak robię to Joleen obiecując, że pogramy w Wiedźmina :D
Twój Kitsune
Tak, tak, słodki i uroczy jak nie wiem :D Tylko trzeba uważać, żebyś przypadkiem pazurów nie pokazał :P
UsuńCóż, czuję się wyróżniona. Dziękuję... chyba :P
Ruu
Lis pazury ma, zębiska ma, wredny charakter też ma :) Nikt mi nie podskoczy :D
UsuńBardzo proszę... Chyba :P
Twój Kitsune
Módlmy się za tych, którzy by spróbowali :P Aż mi ich troszkę szkoda, ale to wiesz, troszkę :)
UsuńRuu
To prawda, też jest mi ich żal, a trochę ich było :D
UsuńCiekawe jak jest z Tobą? Jesteś grzeczną dziewczynką, czy też wojownikiem? Bo ja nie jestem potulny, oj nie :D
Twój Kitsune
Zapamiętać na przyszłość - nie denerwować Kitsune :D
UsuńJa? Jestem najgrzeczniejszą istotą na świecie! Jak możesz w to w ogóle wątpić? Nigdy nikogo nie skrzywdziłam, nie zasmuciłam, nie zdenerwowałam, nie wyśmiałam, jednym słowem anioł, nie człowiek :D Ale tak na poważnie, to raczej potulna nie jestem. Nie potrafię siedzieć cicho, jak mi ktoś narzuca swoje zdanie, albo po prostu mi ubliża, czy denerwuje. Rude trolle też potrafią zaleźć za skórę :P
Ruu
Ruu, bije od Ciebie tak anielski blask, że na boku zacząłem pisać swoje świadectwo, by wierni z całego świata mogli podziwiać Twoją moc w Licheniu :P
UsuńTwój Kitsune
To najmilsza rzecz, jaką ktokolwiek mi kiedykolwiek powiedział :P Serio, nie mogę się przestać śmiać :)
UsuńA wiesz, że to nie taki głupi pomysł? Zaczniemy produkcję figurek, wisiorków i zbijemy fortunę. A jak już będziemy mieli pieniądze zbudujemy machinę, dzięki której przejmiemy władzę nad całym światem! :D
Ruu
Ruu, cieszę się, że Licheń trafił w samo sedno :D
UsuńNiestety, nie zależy mi na władzy nad światem. Jeśli masz gdzie spać i co jeść, nic więcej nie jest potrzebne.
Gdybym mógł zmienić jedną rzecz na świecie - wprowadziłbym globalny weganizm.
Twój Kitsune
Kurcze, a liczyłam na lisią pomoc. No nic, nie ma tego złego, jak juz będę rządzić, mianuje Cię ministrem do spraw żywienia i humanitarnego traktowania zwierząt. A! I herbaty :)
UsuńRuu
Przyjmuję nominację, Wielka Cesarzowo :D Na świecie wreszcie zapanuje spokój i harmonia :)
UsuńTwój Kitsune
Ale ten dziadek mnie na końcu wkurzył ,wrrr :T
OdpowiedzUsuńCzekam na jakiś progres w ich relacjach xD
To będzie raczej stopniowe czy terapia szokowa?
Mnie się wydaje czy nasz Simon tez ma problem z trzymaniem emocji na wodzy?
A pro po Simona jak on wygląda?
Bo tak jak Eryka mogę sobie wyobrazić tak naszego ochroniarza nie bardzo :/
I ci ludzie ,że służby są be!
Kitsune zrobisz coś z tym ,nie? ^^
Dziewczyny, wszystko chcecie wiedzieć od razu, a ja nic nie powiem :D Wiem, wredny jestem :D
UsuńMiedzy nimi będzie się działo, ale co i jak to dopiero zobaczę. Osobiście najbardziej kręci mnie wątek kryminalny i na nim się skupiam :D
Jak wygląda Simon? Cierpliwości, Yagódko, cierpliwości :)
Twój Kitsune
Kisune! :T
OdpowiedzUsuńMały ,malutki, maluśeńki spojler? No pliiis! *oczy szczeniaczka*
No dobrze, ale tylko jeden. Co chcesz wiedzieć, Yagódko?
UsuńTwój Kitsune
Kitsune ,no wiesz?
OdpowiedzUsuńTo ty jesteś autorem i znasz najciekawsze rzeczy ^^
Jeden mały spoiler - książę Eryk nie pracuje tylko dlatego, że to jego obowiązek. Szuka sposobu, aby się na kimś zemścić...
UsuńZadowoliłem Cię, Yagódko?
Twój Kitsune
Ooo tego się nie spodziewałam.
UsuńEryk taki msciwy
Nie przepadam specjalnie za kryminalem ciekawe czy mi się spodoba :3 a to trzeba umieć ^^
Czyżby nasz Simon później pomagał naszemu księciu?
Ja też nie lubię kryminałów, zwłaszcza w formie książkowej, ale nie umiem się powstrzymać :) Wyjdzie jak wyjdzie. Zobaczymy.
UsuńNie, Simon nie będzie pomagać w zemście. Każdy radzi sobie sam :D
Twój Kitsune
Wiesz co mi się podoba w tym opowiadaniu?
OdpowiedzUsuńTo, że pokazujesz jak dane wydarzenia wyglądały ze strony obu zaangażowanych.
Uwielbiam ich docinki, aczkolwiek opowiadania nie pokochałam (JESZCZE?) :)
Widać, że Simon chce dobrze dla księciulka.
Czemu wszyscy są tacy przeciwni Erykowi? Nawet jego własny dziadek. Odpieprza za niego robotę, a ten chce go udręczyć...
Jeszcze tego nie widzisz, bo akcja rozwija się powoli.
UsuńCzytając książki denerwuje mnie, że najczęściej widzimy wszystko tylko z jednej perspektywy. Postanowiłem to zmienić. Uważam, że tak jest znacznie ciekawiej.
Twój Kitsune
Ja powiem tak. DZIADEK IĆ SIE UTOP! WYPIEPRZAJ! Ja tu myślałam, że Dziadzio taki spoko koleś, który chociaż odrobinę o Erysia się martwi. A tu jebut. Taki wał. Pfff! Ja rozumiem psucie postaci takie fajne, ale to za szybko nooo! A tak serio to bardzo się na Dziadziu zawiodłam. Eryś wysyłam Ci wirtualnego przytulaska! No i oczywiście mocnego kopa w dupę za bycie wstrętną gnidą. Tak wiem, że się powtarzam, ale sorka musisz się przyzwyczaić. Mam nadzieję, że wytrzymasz ze mną. Ogólnie to już wyczuwam miłość, która rośnie w okół nas! Już to widzę jak Eryś się wymyka na te targi jako taki super tajny ninja, a tu bryką zajeżdża Simon i zabiera go na nie. Normalnie bierem! I jeże się bardzo fajnie głaszcze. Wiem, bo zdaje się, że od listopada mam jednego na przezimowanie. Jest taki fajny i słodziutki! Taki misio kolczasty. Najgorsze jest to, że to nocne stworzenie i strasznie hałasuje i mnie budzi przez co chodzę niewyspana. Ale czego się nie robi dla ratowania zwierząt od zamarznięcia!
OdpowiedzUsuńDo następnego!
Papa!
AsiaAri <3
Szczerze niech wszyscy od czerpią się od Eryczka no ludzie dziadek niech się goni sodowa do głowy mu uderzyła zasługi wnuka przypisuje sobie a traktuje gorzej niż pracownika jemu to obietnice można złamać a już temu komu się płaci to nie gorzej niż niewolnika go traktują Lisku uśmiech ich a Eryk niech przestanie przez jakiś czas naprawiać ich błędy no sorry czemu nie mogą powiedzieć że to jego zasługa? Mam nadzieję że znajdziesz Eryczkowi zaufane osobę która stanie za nim murem a co do jedzenia to tak trudno się spytać na co ma ochotę? Booooosz ja też jadam czasami jeden posiłek dziennie albo wcale zależy co tam robie po prostu zapominam czy coś jadłam czy nie no i lubię słodycze w nie zadużych ilościach może jakby mu dali czekoladę???
OdpowiedzUsuńOszukiwista
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńjak mnie stary książę wkurzył, Erykowi obiecał i można złamać obietnicę, a Simonowi nie, a Eryk to nie pracuje?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, jak mnie stary książę wkurzył, Erykowi obiecał i można złamać obietnicę, a Simonowi nie, a Eryk to co? nie pracuje?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia