„Humory księcia”
Simon
Po raz ostatni spoglądam
w oczy spanikowanemu Erykowi. Dlaczego tak bardzo boi się zostać
sam? Przecież to jego najbliżsi... Może dzisiejsza noc zmieni coś w jego relacjach z rodziną? Mały książę jest bardzo samotny. Perfekcyjnie
ukrywa tęsknotę za domem. Wcale mu się nie dziwię. Ja też
tęskniłbym za mamą i tatą na jego miejscu. Mam dobry kontakt z
rodzicami i często do nich dzwonię. Nie wyobrażam sobie, że
mógłbym się od nich odciąć, nie widywać, nie rozmawiać. Muszę
im pomóc. Z ciężkim sercem, lecz zostawiam go samego. Tylko na
chwilę. Na kilka minut... Nie odejdę daleko. Cały czas będę
blisko. Nie bój się.
Rozglądam się wśród
gości bardzo uważnie. Gdzieś tutaj ukrywa się prawdziwy obiekt
moich zainteresowań. Stara się zachować ostrożność, przyczajony
na uboczu. Nie bądź taki nieśmiały... Pokaż
się...
Obchodzę całą salę
balową. Spoglądam w kierunku Eryka. Nadal rozmawia z rodzicami,
lecz z jego miny wnioskuję, że ich spotkanie niczego nie zmieni.
Książę jest zdenerwowany, a jego oczy aż płoną z wściekłości.
Wytrzymaj jeszcze chwilę. Jeśli teraz nie znajdę „mojego
ulubieńca”, to podobna okazja może mi się długo nie trafić.
Skoro nie w świetle
kryształowych żyrandoli, to może w jakimś ciemnym kącie?
Wychodzę na hol. Dostrzegam go w towarzystwie młodej dziewczyny.
Oddalają się w kierunku schodów. Nie mam innego wyjścia. Podążam
za nimi. Z tej odległości nie widzę dobrze jego twarzy, lecz wiem,
że to on...
Na drugim piętrze jest pusto. Kierują się w stronę zachodniego skrzydła. Mężczyzna otwiera drugie drzwi po prawej stronie korytarza. W pokoju panują egipskie ciemności. Mimo to młoda kobieta wchodzi do środka. Choć jest cicho, a goście bawią się na dole, on jest zdenerwowany. Rozgląda się ostatni raz po korytarzu, w końcu dołącza do swojej towarzyszki, zamykając drzwi. Idę za nimi. Czekam kilka minut. Przykładam ucho, lecz słyszę jedynie jej stłumiony śmiech i ciche westchnienia. Delikatnie przekręcam klamkę. Drzwi otwierają się bezszelestnie. Nie włączyli światła, jedynie niewielką lampę w rogu pokoju. Są zbyt zaabsorbowani sobą, by dostrzec moją obecność.
Na drugim piętrze jest pusto. Kierują się w stronę zachodniego skrzydła. Mężczyzna otwiera drugie drzwi po prawej stronie korytarza. W pokoju panują egipskie ciemności. Mimo to młoda kobieta wchodzi do środka. Choć jest cicho, a goście bawią się na dole, on jest zdenerwowany. Rozgląda się ostatni raz po korytarzu, w końcu dołącza do swojej towarzyszki, zamykając drzwi. Idę za nimi. Czekam kilka minut. Przykładam ucho, lecz słyszę jedynie jej stłumiony śmiech i ciche westchnienia. Delikatnie przekręcam klamkę. Drzwi otwierają się bezszelestnie. Nie włączyli światła, jedynie niewielką lampę w rogu pokoju. Są zbyt zaabsorbowani sobą, by dostrzec moją obecność.
Mężczyzna posadził
kobietę na wielkim biurku, a sam usadowił się między jej nogami.
Całuje ją, podciągając powoli balową suknię swojej wybranki do góry.
- Kocham cię –
powtarza cicho dziewczynie, która odchyla głowę do tyłu, by
ułatwić mu pieszczenie długiej szyi. - Mam dosyć ukrywania się. Kiedy wszystkim powiemy? - dyszy niezadowolona.
- Już niedługo. Po koronacji. Obiecuję, że po koronacji – odpowiada jej.
- Nie mogę się doczekać – zadowolona dama zarzuca mu ręce na szyję.
- Ja też, skarbie.
- Wyobrażasz sobie minę mojego ojca, gdy się dowie? - śmieje się kobieta, podczas gdy on zajęty jest rozwiązywaniem satynowych wstążek na jej plechach.
- Będzie tak samo głupio wyglądać jak Eryk w chwili, w której powiedziałem mu, że przejmuję rodzinną firmę. Żałuję, że tylko go straszyliśmy. Powinienem był osobiście zetrzeć mu tę parszywą pewność siebie z twarzy gołymi rękoma.
- Skarbie... Pośpiesz się i rozbierz mnie – ciemnowłosa prosi go uwodzicielsko.
- Zamierzacie ogłosić zaręczyny? - pytam ich głośno, wychodząc z cienia i bezczelnie zapalając światło.
Kobieta krzyczy,
zakrywając nagie piersi suknią i chowając się w ramionach zdrajcy.
- Wynoś się! -
mężczyzna mierzy mnie nienawistnym spojrzeniem.
- Odkryłem wasz mały
sekret, a ty traktujesz mnie tak wrogo – uśmiecham się, rozsiadając wygodnie w fotelu, by mieć lepszy widok
na całą scenę.
- Jak śmiesz! Ty...
Ty...
- Uważaj – ostrzegam
go – nie chcesz mnie obrazić lub zdenerwować – mój przyjazny
uśmiech zastępuje złowrogie spojrzenie. - Odpowiecie mi na kilka
pytań i możecie kontynuować.
- Wyjdź, bo nie ręczę
za siebie – grozi mi, jednocześnie zdejmując frak i otulając
nim półnagą kochankę.
- To ja tu zadaję
pytania – odpowiadam mu spokojnie.
- Jesteś zwykłym
chamem i prostakiem bez ogłady! - wykrzykuje w moją stronę,
zbliżając się.
- Na twoim miejscu
liczyłbym się ze słowami, szanowny panie dziedzicu. W przeciwnym
razie nasze spotkanie zakończy się mniej przyjaźnie - drwię.
- Czego chcesz? - Roger
jest coraz bardziej zdenerwowany.
- Odpowiedzi. Dlaczego
groziłeś Erykowi? - zadaję pierwsze pytanie.
- Bo go nienawidzę!
Nie zasługuje na to by żyć! - krzyczy mi prosto w twarz. Nie
wytrzymuję i uderzam go. Siła mojego ciosu powoduje, iż wpada na
sąsiedni fotel. Ma rozciętą wargę. Ociera krew i śmieje się.
- Zastraszanie księcia
nie ujdzie ci na sucho - komentuję.
- A co on mi może
zrobić? Naskarży na mnie dziadkowi? A może mojemu ojcu? - szydzi sobie z księcia. - Cieszę
się, że w końcu o tym wiesz! Moim zdaniem wszyscy powinni się
dowiedzieć! Uważa się go za wizjonera, ale dla mnie to idiota,
który przeszedł załamanie nerwowe. Wiedziałeś o tym?
Wiedziałeś, że zamknęli go w szpitalu psychiatrycznym, bo
próbował się zabić?! Chciałem mu o tym przypomnieć.
Kolejna próba byłaby z pewnością udana...
Podchodzę do niego i
uderzam jeszcze raz, tym razem w brzuch. Upada na dywan, z trudem
łapiąc powietrze.
- Jesteś żałosny...
- syczy z bólu.
Chwytam go za koszulę i
unoszę do góry, by spojrzeć w oczy.
- Dlaczego to robiłeś?!
- potrząsam nim.
- Bo wiedziałem, że
jeśli mój ojciec dowie się o tym, że Eryk znowu popada w obłęd,
przepisze mi firmę. Poza tym nic mu się nie stało. Dostał tylko
kilka listów i przesyłek.
- Wysadziliście mój
samochód! A gdyby Eryk był w środku?! - irytuję się. To byłby najgorszy z możliwych scenariuszów.
- Książę nigdy nie
jeździ innym samochodem niż limuzyna – wtrąca się zapłakana
dziewczyna. - Poza tym ten wybuch był skierowany w ciebie, nie w
niego. Wiedzieliśmy od starego księcia, że samochód pułapka
pozbawił życia jednego z agentów, za którego byłeś
odpowiedzialny podczas ostatniej misji. Chcieliśmy się ciebie
pozbyć. Liczyliśmy na to, że załamiesz się tak samo jak Eryk - opowiada o tym tak spokojnie... Nie sądziłem, że stać ją na taką podłość...
- Ale on się nie
załamał – cedzę wściekły przez zęby.
- Nie szkodzi. Ojciec i
tak uwierzył mnie, a nie jemu. Zamierzam to wszystkim
rozpowiedzieć. Zniszczę go i zdyskredytuję w oczach tych, którym
pomagał – podnoszę tego padalca z dywanu i zadaję kolejny cios, ciesząc
się jak dziecko widokiem krwi, która zalewa jego hrabiowską gębę.
- To za mój samochód
– opanowuje mnie dziwny spokój. – Lubiłem go.
Dziewczyna zaczyna
krzyczeć i rzuca się na mnie z pięściami. Bez trudu ją
obezwładniam i odpycham na pobliską kanapę.
- Bądź grzeczna, bo
inaczej skończysz tak jak on – ostrzegam.
- Zostaw ją! - hrabia
nadal nie ma dosyć? Kto by pomyślał, że jest taki wytrzymały...
Podnoszę dziewczynę z kanapy i otulam ramionami, by bardziej go
sprowokować.
- Skoro wiesz o
wybuchu, to wiesz pewnie co spotkało osobę, która podłożyła
bombę – pytam słodkim głosem, zaciskając palce prawej dłoni
na jej szyi. Drży z przerażenia.
- Puść Klaudię, bo
inaczej...
- Jesteś taki zabawny
– wybucham śmiechem, obserwując jego frustrację. – Naprawdę
ci na niej zależy?
- Tak – odpowiada
śmiertelnie poważnie.
- Klaudio, a może
opowiesz mi, skoro jesteśmy wobec siebie tacy szczerzy, jak to było
z oskarżeniami wobec Eryka? Ponoć chciał cię zgwałcić, tak? Po
tym co tu dziś widziałem nie powiedziałbym, że nieśmiała
propozycja księcia była dla ciebie aż tak wielkim szokiem... - ironizuję, dociskając ją jeszcze bliżej siebie.
- Ja... Ja...
Wymyśliłam to wszystko! - dziewczyna szarpie się w moich ramionach.
- Wymyśliłaś?
Staremu księciu powiedziałaś coś innego - przypominam jej.
- Powiedziałam mu to,
co chciał usłyszeć. On też nie przepada za Erykiem. Wszyscy o
tym wiedzą! Gdyby nie to, że pomaga mu w firmie, już dawno
postarałby się o wydalenie go z kraju.
- Czyli nie chodziło o
to, by uwieść księcia i zostać jego żoną? - pytam, udając
zaskoczenie.
- Chyba kompletnie
oszalałeś! - broni się jak wściekła.
- Czy to nie
degradacja? - łapię za brodę dawnej asystentki, by razem ze mną
patrzyła na Rogera. – Spójrz na niego. Nie jest księciem, nie
jest młody, ani bogaty. Jesteś aż tak bardzo zdesperowana, że
rzuciłaś się na pierwszego lepszego nieudacznika z tytułem
hrabiego? A co z tym chłopakiem, z którym byłaś zaręczona? Nie
był dość bogaty?
- Wiesz już wszystko,
więc puść ją – Roger stara się wyrwać swoją kochankę z moich
ramion, więc celowo popycham ją w jego kierunku, bo brzydzi mnie
dotykanie jej. Eryk miał rację. Takie jak ona nie cofną się
przed niczym.
- Zaczekaj! Co chcesz
teraz zrobić? - powstrzymuje mnie, gdy chcę wyjść z pokoju.
- Jak to co?
Wykorzystam tę wiedzę najlepiej jak potrafię – uśmiecham się
do mężczyzny.
- Twoje słowo
przeciwko mojemu? Nikt ci nie uwierzy, nawet jeśli rozgłosisz w
gazetach, że szantażowałem Eryka.
- To zabawne, że o tym
wspominasz, bo pomyślałem dokładnie o tym samym przychodząc tutaj –
podchodzę do stolika, na którym zostawiłem mój telefon –
dlatego na wszelki wypadek wszystko nagrałem. Każde twoje słowo,
hrabio.
- Zapłacę ci ile
chcesz! To nie może się przedostać do prasy. Zniszczą mnie i
ojca! - wpada w panikę, próbując odebrać mi telefon.
- Masz rację. Na szczęście dla ciebie nie zależy mi na
pieniądzach.
- Więc czego chcesz?
Dam ci wszystko! - błaga mnie.
- Masz zostawić Eryka
w spokoju. Zapomnieć o jego istnieniu. Jeśli spadnie mu choć
jeden włos z głowy, będziesz pierwszą osobą, którą odwiedzę,
by zapytać dlaczego. Rozumiemy się? - przestrzegam go.
- Ta sprawa jest już
zamknięta. Pewnie sam zauważyłeś, że nie dostał ani jednego
anonimu od czasu, gdy przejąłem firmę. Odkupię ci także
samochód – proponuje.
- Niczego od ciebie nie
chcę.
- Jesteś pewny? Mogę
ci pomóc. Jesteś blisko Eryka. Znasz jego słabości. Gdybyś
odpowiednio nim pokierował... To co mówiłem
o szpitalu psychiatrycznym jest prawdą. Zapytaj starego księcia
lub moją siostrę, jeśli mi nie wierzysz. Eryk to wrak człowieka.
Jeśli go złamiemy, pomoże nam przejąć kontrolę nawet nad
konsorcjum, a wtedy... - Podchodzę do niego powoli. Najpierw odpycham dziewczynę na bok. Upada na dywan. Z rozkoszą walę go pięścią w twarz, obserwując jak dławi się
krwią, zamroczony. Raz, drugi i kolejny...
- Przestań! - krzyczy Klaudia. - Złamałeś mu nos!
- Połamię mu
wszystkie kości, jeśli będę miał ochotę. Potraktuj to jako
ostrzeżenie. Jeśli choćby pomyślisz o Eryku, zabiję cię.
Powoli i bardzo brutalnie. Ale najpierw zabiję ją, a tobie każę patrzeć. Żarty się skończyły. Chciałeś się bawić w
gangstera? Chętnie się w tobą pobawię, hrabio. Z resztą nie tylko z
tobą – wymownie spoglądam w zapłakane oczy jego ukochanej.
- Obiecuję...
Obiecuję, że nigdy się do niego nie zbliżę – Roger dławi się
własną krwią, która obficie spływa mu na białą koszulę.
Chyba nie tylko nos mu złamałem, ale i wybiłem kilka zębów.
Powinienem go skatować znacznie mocniej, żeby wiedział, że ze
mną się nie zadziera.
- Obyśmy się więcej
nie spotkali – rzucam na pożegnanie, wychodząc na
korytarz i zostawiając ich samych sobie.
- Wspaniałe
przedstawienie – Alan klaszcze mi z uznaniem.
- Długo tu jesteś?
- Niestety nie od
początku. Chciałem ci pomóc, ale uznałem, że sam świetnie
sobie radzisz – uśmiecha się. - Kto by przypuszczał, że nic
nie znaczący Roger posunie się do czegoś takiego.
- Muszę wracać do
Eryka - informuję go.
- Nie zapomniałeś o
czymś? - łapie za mój nadgarstek i całuje moje palce.
- Alan, ja...
- Moi ludzie pilnują
Eryka. Chodź ze mną na chwilę – ciągnie mnie za sobą
korytarzem do jednego z pokoi. Gdy otwiera drzwi, waham się. Eryk z
pewnością się niepokoi... Blondyn uśmiecha się i gestem zaprasza
do środka. Zamyka drzwi i popycha mnie na nie, namiętnie całując.
Próbuję go odepchnąć, ale nie pozwala mi się ruszyć.
- Obiecałeś... -
szepcze mi do ucha. – Tak długo kazałeś mi czekać. Pragnę cię
– przesuwa gorącym językiem po małżowinie, jednocześnie
przytrzymując moje dłonie.
- Poczekaj...
Porozmawiajmy – staram się poskromić jego zapędy. Wsuwa mi język
głęboko do ust, uniemożliwiając zbędne słowa kolejnym
pocałunkiem.
- Nie chcę rozmawiać.
Chcę się z tobą kochać. Teraz – jego słowa sprawiają, że
krew zaczyna się we mnie gotować. Zwinne palce ściągają mi
marynarkę, która ląduje na podłodze. Gdy zaczyna odpinać guziki
koszuli, odtrącam go. Łapie mnie za nadgarstki i dociska przy ścianie, szturmując usta.
Jeśli nic nie zrobię,
jeśli tego nie przerwę... Zakrada się pod koszulę
drażniąc skórę dotykiem, który jeszcze mocniej mnie rozpala.
Pragnę spełnienia bardziej niż czegokolwiek innego. Zamykam oczy
i zatracam się w przyjemności, w pocałunkach, w sposobie jaki
liże i całuje mnie po szyi.
Odpina pasek spodni
i kieruje się palcami niżej. Dotykaj mnie, Eryku, dotykaj...
Otwieram gwałtownie oczy. To nie Eryk mnie dotyka, tylko Alan. Nie,
nie chcę... Nie z nim. Nie w taki sposób...
Gwałtownie chwytam go za
ręce, by uniemożliwić mu dalsze działania. Obracam go i
przypieram do drzwi, przytrzymując mocno.
- Musimy porozmawiać - dyszę głośno.
- Teraz? - błękitnooki
spogląda na mnie rozmarzonym spojrzeniem. - Czemu teraz? Pozwól mi
jeszcze przez chwilę...
- Nie! - przerywam mu
ostro i odsuwam się, aby nie mógł mnie już całować.
- Co się dzieje,
Simon? - wzdycha zrezygnowany. - Nie chcesz mnie?
- Przepraszam, ale nie
mogę tego zrobić.
- Dlaczego nie? -
wpatruje się we mnie magnetycznym błękitem, który zdaje się
hipnotyzować. - Podobam ci się, prawda?
- Tak, podobasz.
- Lubisz mnie? -
szepcze cicho.
- Bardzo. Przecież
wiesz.
- Ale mnie nie
kochasz... - stwierdza fakt zrezygnowany.
- Kochałem cię. Od pierwszej chwili, gdy się spotkaliśmy – puszczam go i
odsuwam się, by nabrać większego dystansu.
- Więc o co chodzi?
- Zawsze będę cię
kochał. Zawsze będziesz kimś drogim, ale... - szukam odpowiednich
słów. Jak mam mu to powiedzieć? Jak go nie zranić?
- Czyżby mały Eryk
rzucił na ciebie czar? - irytuje się, czytając wprost z mojej
duszy.
- To chyba coś więcej,
niż tylko czar – odpowiadam zgodnie z prawdą. - Eryk jest...
- Simon... Nawet tak
nie żartuj... A co ze mną?! Co z nami?! Miałeś go zostawić i
być ze mną! Jesteś mój! - wybucha wściekły.
- Wiem. Przepraszam.
Gdy powiedziałem, że cię kocham, mówiłem szczerze, ale...
- Nie ma żadnego
„ale”! Zostaw go i chodź ze mną. Zostanę pieprzonym królem!
A on jest tylko zagubionym dzieciakiem, który nie wie czego chce!
Nigdy cię nie pokocha tak mocno jak ja, bo on nie wie co to znaczy! Rozumiesz?
- Rozumiem. Mimo to
chcę z nim być.
- Z nim? On nigdy cię
do siebie nie dopuści - prycha gniewnie.
- Więc będę obok,
aby nie czuł się samotny.
- Cholerny Eryk! Nie
wierzę, że wolisz jego, mogąc być ze mną! - krzyczy, tracąc nad sobą panowanie.
- Przykro mi, Alan.
Naprawdę mi przykro - spoglądam na niego pełen wyrzutów sumienia.
- Simon... - podchodzi
do mnie. – Spójrz mi w oczy. To ja, twój najlepszy przyjaciel.
Znasz mnie. Jestem częścią ciebie. Od zawsze. Jeśli jednak
odrzucisz mnie dzisiaj, nigdy ci tego nie wybaczę. Nie będziemy
już przyjaciółmi. Zaprzepaścisz wszystko, co razem przeżyliśmy.
Nasze wspomnienia, marzenia, wszystkie chwile... przepadną. Jesteś
tego świadomy?
Spoglądam mu w oczy. Mój
Alan... Pierwszy raz, gdy spotkaliśmy się w sali gimnastycznej...
Mam wrażenie, że cofam się w czasie. A potem
przeżywam ponownie wszystkie chwile, które spędziliśmy razem.
Pęka mi serce na myśl, że każe mi wybierać między sobą a
Erykiem. Eryk... Chcę go zobaczyć. Powiedzieć mu, że go kocham.
Nawet jeśli rozstanie z Alanem boli, to nie wyobrażam sobie, aby
mógł stracić małego księcia...
- Przepraszam, Alan.
Bardzo mi przykro, ale on... To, że go poznałem...
- Nie musisz się
tłumaczyć - wchodzi mi w słowo.
Ciszę między nami
przerywa dźwięk smsa. Alan wyciąga telefon, czyta wiadomość i
uśmiecha się, jakby stało się coś wyjątkowo dobrego. Dziwne.
Jeszcze przed chwilą był wściekły i roztrzęsiony, a teraz jest
szczęśliwy... Jego nastroje zawsze tak szybko ulegały zmianie?
- Zanim się pożegnamy,
chciałbym abyś wiedział, że od tej chwili jesteś moim wrogiem i
zrobię wszystko, by cię zniszczy – jego głos jest lodowaty, a
uśmiech wyjątkowo szczery i radosny. Boję się tego kontrastu.
Nigdy wcześniej nie widziałem takiego oblicza starszego z książąt.
- To, że go
kocham nie oznacza, iż przestaniesz być moim przyjacielem - próbuję go jakoś udobruchać, choć instynkt podpowiada mi, że nic z tego nie będzie.
- Właśnie dla mnie
umarłeś... Jeśli jeszcze raz się spotkamy, zabiję cię. Masz na
to moje słowo.
- Wiem, że jesteś
wzburzony, ale... - podchodzę bliżej i kładę mu dłoń na
ramieniu, lecz bez trudu łapie mnie za nadgarstek i rzuca na
ziemię.
- Nienawidzę cię
równie mocno, jak nienawidzę jego. Sprawię, że będzie cierpiał
bardziej niż kiedykolwiek... - wygina mi ramię, siedząc na moich
plecach. Jest szybszy i zwinniejszy niż zapamiętałem. - Chciałem
dać ci wszystko. Siebie, miłość, królestwo, ale ty
wzgardziłeś moimi darami, dlatego zaryzykowałem – wygina mi
rękę jeszcze mocniej. - Boli, prawda? Jego pewnie też boli...
- O czym ty mówisz?!
Co zrobiłeś Erykowi?! - krzyczę.
- Nie denerwuj się
tak, bo ci ją złamię.
- Co mu zrobiłeś?! -
wyrywam się. Zawsze byłem od niego silniejszy. Odrobina sprytu oraz techniki, którą latami doskonaliłem i bez problemu mogę zablokować kolejne ciosy. Dociskam księcia do podłogi, aby
nie mógł mi uciec. - Alan, ja nie żartuję. Co zrobiłeś
Erykowi?
- Ja? Nic. Przecież
byłem z tobą – wybucha cichym śmiechem.
- Alan – ostrzegam
go – gdzie on jest?!
- Zapewniłem mu
rozrywkę, tylko tyle. Nie chciałem, aby był zazdrosny. My się
tu tak dobrze bawiliśmy... Eryk nie lubi być pomijany.
- Gdzie on jest?!
- Nie wiem. To ty się
nim zajmujesz, a nie ja – uśmiecha się przebiegle.
- Jeśli coś mu
zrobiłeś...
- A jeśli mu
zrobiłem? - pyta.
- Nie wierzę,
przecież to twój brat.
- Mój brat... Moja
własność. Zabrał mi cię. Wiedziałem, że tak będzie. Od
pierwszej chwili, gdy zobaczyłem, jak na niego patrzysz. Nie lubię
się dzielić, przecież wiesz.
- O czym ty
mówisz? Gdzie jest Eryk?! - jestem blisko zawału serca.
- Na twoim miejscu
zacząłbym go szukać. Biedny, mały Eryk... Nie czujesz się
winny? To ty mnie odrzuciłeś, ale to on poniósł tego
konsekwencje - odgrywa przede mną coś na kształt przedstawienia. Postradał zmysły?
- Nie wierzę... Nie
mógłbyś...
- Dlaczego nie? Moja
zazdrość nie zna granic. Masz szczęście, bo jestem
wspaniałomyślny. W przeciwnym wypadku kazałbym go zabić, ale
nadal jest mi potrzebny. To geniusz. Poza tym dobrze wiem, że to
ty mu się narzucałeś, prawda? Eryk nie wie czym jest miłość,
ale nauczę go. Zobaczysz, że nauczę go kochać mnie jak nikogo na
świecie.
- Pytam po raz ostatni, gdzie on jest?! - tracę nad sobą panowanie. Jeśli będę musiał, siłą wydobędę z niego tę informację.
- Jesteś taki
porywczy, mój drogi. Nic się nie zmieniłeś... Nie martw się. Nie ucieknie
ci. Dopilnowałem tego. Czeka na ciebie, opakowany niczym prezent.
Powinieneś już iść - zerka na zegarek, po czym klaszcze w dłonie. - Jestem pewny, że umiera z tęsknoty za
tobą – zaczyna się śmiać. Puszczam go i biegnę w stronę
drzwi. Jeszcze na schodach słyszę przerażający śmiech Alana.
Jeśli Erykowi coś się stało... Jeśli choćby tknął go
palcem... Popamięta mnie.
Wyjmuję z kieszeni
telefon. Mam nieodebrane połączenia. Wszystkie od Eryka. Ponad
godzinę temu...
W tłumie znajduję
ochronę starego księcia.
- Gdzie książę
Eryk?! - natychmiast żądam wyjaśnień.
- Nie widzieliśmy go.
Chyba wrócił już do domu - informuje mnie jeden z mężczyzn.
- A gdzie jego dziadek?
- Rozmawia z bratem.
Podbiegam do księcia
zdenerwowany.
- Wasza wysokość,
gdzie jest Eryk? - liczę na to, że jego opiekun wie, gdzie on jest.
- Simon, nie denerwuj
się tak. Pewnie gdzieś się tu kręci. Ludzie Alana go pilnują - bagatelizuje problem, popijając wino.
- Nie wydaje mi się.
Dzwoniłem do niego i nie odbiera.
- Może wrócił już
do domu? - zgaduje.
- Sprawdzaliście
pokoje na górze? - wtrąca się król. - Albo stajnie, czy
psiarnię. Gdy był mały uwielbiał tam przesiadywać. Mógł
godzinami bawić się ze szczeniakami.
- Gdzie to jest, wasza
wysokość? - pytam starszego z mężczyzn.
- Wszystkie
pomieszczenia gospodarcze są obecnie puste. Eryk dobrze o tym wie.
To po drugiej stronie ogrodu. Nie wybrałby się tam o tej porze.
Boi się ciemności – dodaje jego dziadek.
- Dziękuję – rzucam szybko, biegnąc we wskazanym kierunku. Oby
nie było za późno...
Przed domem
zaparkowanych jest kilka samochodów. Rozpoznaję ten należący do
Alana. Wsiadam i odpalam silnik. Auto natychmiast reaguje,
zostawiając za sobą smugę pyłu. Dotarcie do budynków nie jest
takie proste. Nie znam drogi. Błądzę po żwirowanych alejkach,
aż udaje mi się wybrać właściwą.
Wysiadam z pojazdu.
Nikogo tu nie ma, tak jak powiedział książę. Wyciągam i
odbezpieczam broń. Otwieram drzwi od psiarni i zapalam światło.
Sprawdzam wszystkie boksy. Są puste. Sprawdzam
także stodołę i stajnie. Nie znajduję Eryka. Wyciągam telefon i
wybieram jego numer. Nie odbiera. Nie słyszę także, aby dzwonił gdzieś w pobliżu.
Wpadam w panikę, rozdarty między morderczą chęcią odszukania
Alana i wydobycia z niego informacji o tym, gdzie ukrył brata, a
przeraźliwym strachem, który ściska mi serce od chwili, gdy
straciłem go z oczu. „Nie zostawiaj mnie” prosił, a ja jak
ostatni idiota wybrałem za niego, bo wydawało mi się, że wiem
lepiej. Gdzie on jest? Gdzie jest?
Rozglądam się nerwowo. Wsiadam do samochodu i odpalam silnik. Gdy mam już odjeżdżać po Alana, zauważam, że jeden z budynków jest oddalony od innych. Schowany za wielkimi drzewami. Biegnę w jego stronę. Ponownie wyciągam broń. Popycham drzwi, które mocno skrzypią. W środku panuje idealna cisza. Wchodzę do środka, zapalając światło i wtedy go znajduję... Wisi nad podłogą, podwieszony na linach. Ma zwieszoną głowę, ale oddycha.
Rozglądam się nerwowo. Wsiadam do samochodu i odpalam silnik. Gdy mam już odjeżdżać po Alana, zauważam, że jeden z budynków jest oddalony od innych. Schowany za wielkimi drzewami. Biegnę w jego stronę. Ponownie wyciągam broń. Popycham drzwi, które mocno skrzypią. W środku panuje idealna cisza. Wchodzę do środka, zapalając światło i wtedy go znajduję... Wisi nad podłogą, podwieszony na linach. Ma zwieszoną głowę, ale oddycha.
- Eryku! - krzyczę,
odczepiając liny od haków, by uwolnić chłopaka. Jest
nieprzytomny. Z ust leci mu krew. Kładę go ostrożnie na podłodze
i dzwonię po pogotowie oraz do starego księcia. Dotykam twarzy chłopaka. Jest zimny i mocno pobity. Nie odzyskuje przytomności.
Pogotowie zabiera nas do
szpitala. Książę trafia na oddział intensywnej terapii. Po kilku minutach
pojawia się jego dziadek.
- Wasza wysokość...
- Wiadomo już coś? - pyta posępnym tonem.
- Nie. Dopiero zaczęli
go badać.
- Jak to się mogło
stać? - mężczyzna wydaje się bardzo mocno zmartwiony.
- To moja wina.
Zostawiłem go z rodzicami, a potem śledziłem Rogera i Klaudię.
- Nie obwiniaj się.
Dom naszpikowany był ochroną. Pilnowali go zarówno moi ludzie
jak i ludzie zatrudnieni przez Alana.
- Kto zazwyczaj
pilnuje Alana? - pytam przez zaciśnięte zęby, starając się
zachować nad sobą panowanie.
- Max i Dawid. Nie
wiedziałeś?
- Max i Dawid... -
powtarzam po nim. Już po was...
- Dlaczego śledziłeś
Rogera? - brat króla odrywa mnie od morderczych planów.
- Bo to on i Klaudia,
była asystentka, stoją za próbą porwania, wybuchem oraz
anonimami.
- Roger?! Klaudia?! -
zanim udaje mi się przekazać księciu więcej informacji,
wychodzi do nas lekarz.
- Wasza wysokość –
wita się.
- Doktor Arim –
książę podaje mu rękę. – Co z moim wnukiem?
- Został mocno
pobity. Tym razem obyło się bez złamań - lekarz zachowuje dziwny spokój.
- Wyjdzie z tego?
Odzyskał przytomność? - pytam zdenerwowany.
- Tak, ale tylko na
chwilę. Nic nie powiedział. Podaliśmy leki i robimy
badania. Potrzebna jest zgoda waszej wysokości na utrzymanie
księcia w śpiączce farmakologicznej.
- Dlaczego? - pytamy
jednocześnie, razem ze starym księciem.
- Jego organizm jest
słaby. Dzięki wzmożonej dawce leków przeciwbólowych prześpi
najgorsze.
- Zgadzam się,
doktorze. Proszę robić to co konieczne - dziadek Eryka podpisuje potrzebny dokument.
- W razie czego dam znać - doktor Arim zamyka przyniesioną przez siebie teczkę i odchodzi.
- Doktorze, żadnej
policji i prasy – prosi.
- Wiem, wiem – lekarz uśmiecha się smutno, po czym znika za drzwiami,
odgradzającymi mnie od Eryka.
- Wracam do domu –
oświadcza niespodziewanie książę.
- Ja tu zostaję.
- Nie musisz. Arim to
najlepszy lekarz, jakiego mamy w królestwie. Zajmie się Erykiem.
- Mimo to chcę tu
zostać – siadam na krześle i chowam twarz w dłoniach.
- To nie twoja wina,
chłopcze – książę kładzie mi dłoń na ramieniu.
- Moja. Tylko moja.
Gdybym go pilnował...
- Gdybyś go pilnował,
nie wiedzielibyśmy kto próbował go zabić - nieudolnie mnie pociesza.
- Roger powiedział,
że zrobił to po to, by przejąć firmę hrabiego.
- Porozmawiam z
Ryszardem - decyduje szybko, sięgając po swój telefon.
- Powiedział także,
że Eryk próbował popełnić samobójstwo. Czy to prawda?
- Tak. Połknął
opakowanie leków. To było krótko po tym jak rodzice wyrzucili go
z domu. Uratowało go płukanie żołądka. Gdy doszedł do siebie,
wysłałem go za granicę, aby odpoczął. Obiecał, że więcej
tego nie zrobi. Proszę, nie mów o tym nikomu. Prasa by go
zniszczyła.
- Nikomu nie powiem - zapewniam księcia.
- Jedź ze mną do
domu. Nie pomożesz mu siedząc tu całą noc. Kazałem moim
ludziom obstawić szpital. Będą też pilnować pokoju Eryka. Nikt
się tu nie przedostanie. Poza tym chciałbym, abyś opowiedział
mi wszystko, czego się dowiedziałeś. Niewykluczone, że
jeszcze tej nocy będę musiał przekonać Ryszarda, by wydał syna w ręce policji.
Chciałbym, abyś przy tym był. Wrócimy tu rano. On i tak będzie
spał. Proszę – patrzy mi w oczy. Wiem, że potrzebuje mojej
pomocy w tej sprawie. Z ciężkim sercem podnoszę się z krzesła, zostawiając
Eryka samego kolejny raz dzisiejszego dnia.
Boże, kocham to ;-;
OdpowiedzUsuń*Suzy właśnie leży na podłodze i krwawi emocjami*
Moment pierwszy - Suzy dopinguje Simona w miażdżeniu Rogera
Moment drugi - Suzy skacze po łóżku i odstawia indiańskie tańce gdy Simon triumfuje
Moment trzeci - Suzy rzuca poduszkami gdy Alan zaciąga Simona do sypialni
Moment czwarty - Suzy chowa się pod łóżko gdy znajdują Eryka
Moment piąty - kot dziwnie patrzy się na Suzy, która bije podłogę, gdy Simon ZNOWU opuszcza Małego Księcia...
Ja chyba jednak poproszę tego psychologa ;-;
Cisza. Sześć dni ciszy. A potem? A potem bomba! Kitsune miszcz budowania napięcia ;-;
~Suzy
Spokojnie Suzy, tylko spokojnie :D
UsuńNie było mnie aż 4 dni, o czym uprzedzałem w komentarzach (chyba). Każdemu należy się długi weekend. Zwłaszcza zapracowanym lisom, prawda? :D
Moim zdaniem to nadal nie jest prawdziwe napięcie. Zostawiam je sobie na później, razem z innymi niespodziankami :)
Twój Kitsune
Niee, nieee… A więc połowa teorii była prawdziwa! Roger? To było tak proste, że góry go wykluczyłam ;-; A Klaudia… Kurde!
OdpowiedzUsuńMoje serce tak bardzo radowało się, gdy Simon bił Rogera. Siedzę na angielskim i pani nagle do mnir "Coś się stało? Masz taki straszny uśmiech…" :D
Alan, ALAN, ALAN!!! Od początku go nie lubiłam! Od początku!
Simon, znowu go zostawił! Eryk będzie miał focha. Na 1000%!
Wegi
Czy to było proste i oczywiste? Tak :) Mimo to mam jeszcze kilka asów w rękawie :)
UsuńTeż się cieszyłem, że Simon wreszcie kogoś pobił (jak to brzmi :D). Przemoc jest najlepsza :P
Czytasz mnie na angielskim... Wegi... :D
Twój Kitsune
To było właśnie zbyt proste! D: Dlatego pomyślałam nieee, Kitsune bardziej to pomiesza, a bardziej pomieszałeś nie mieszając…
UsuńTeż się cieszyłam, że kogoś pobił. Tak czekałam aż Rogerowi obiją mordkę. :D
Czytam zawsze gdy dodasz rozdział c: A-Ale nie na polskim ;-; NIE NA POLSKIM. Nie popełnię drugi raz tego błędu… Nieee…
Wegi
Teraz MUSZĘ wiedzieć - czemu nie na polskim?
UsuńTwój Kitsune
Musisz? Hmmm... zobaczymy :D
UsuńWegi
MUSZĘ! Bezwzględnie :D
UsuńTwój Kitsune
Dobrze :D No to tak. Czytałam sobie rozdział Losta na polskim. Pani to zauważyła. Podeszła po cichu i zdzieliła mnie dziennikiem, tak że telefon mi wypadł! I już miała zacząć sprawdzać, co tak mnie pochłonęło, ale wyładował mi się telefon :'D Haha, ale był by przypał :'D Zabrała mi telefon i oddała go po lekcjach!
UsuńWegi
A właśnie! Czeka na ciebie e-mail z informacjami jakie o tobie zdobyłam xd Dziwnie to zabrzmiało :'D
UsuńWegi
Wiedziałem, że nie oprzesz się mojej prośbie :D
UsuńWszystko zależy od tego, który rozdział czytałaś :P Ten, na który najbardziej czekam, dopiero będzie :)
Czytałem Twojego maila... Boję się Ciebie, Wegi. Teraz już wiesz, że nie umiem siedzieć cicho :D
Twój Kitsune
Tobie nie da się oprzeć XD
UsuńTaki rozdział, którego nie powinna zobaczyć!
Każdy się mnie boi :D A ja umiem siedzieć cicho. Ucz się Kitsuś. Ucz się!
Wegi
Ps. Wszystkie fakty były prawdziwe? Czy jakieś źle odczytałam? :D
Potem do Ciebie napiszę, to sama się przekonasz :) Chociaż powinienem opublikować Twoją listę, by przestrzec innych - złota myśl na dziś "kobiety za dużo wyciągają z facetów".
UsuńTwój Kitsune
W takim razie czekam :)
UsuńZłota myśl na zawsze :D Każdy o tym zapomina… A to bardzo ważne. Taka nasza umiejętność :D
Wegi
Bo kobiety są podłe :D
UsuńTwój Kitsune
Od razu podłe :D Ejj… Czekaj… Jestem podła?! T-T
UsuńWegi
Nie jesteś. Powinnaś wiedzieć, co miałem na myśli :D
UsuńTwój Kitsune
Tylko się droczę. Ty przecież tak to lubisz :D
UsuńWegi
Nie lubię, a kocham :D
UsuńTwój Kitsune
No widzisz, wiem o tobie dużo :D Teraz musisz być dla mnie miły. Buhahhahahha!
UsuńWegi
Wegi, ale nie będziesz mnie szantażować tą kilometrową listą, prawda? Nawet w najgorszej sytuacji do niczego się nie przyznam :D
UsuńTwój Kitsune
O tym szantażowaniu… zatrzymam sobie informacje o Tobie, ale na razie jesteś SŁODKI I UROCZY. Więc jak bym mogła? :D
UsuńWegi
(czytałam rano przed szkoła więc pisze teraz)
OdpowiedzUsuńa ja się tak śmiałam ,że Eryk dostaje manto a Simon sie zabawia z Alanem xDDD
Ale simon ma plusa , ogólnie cały rozdział wow ,chyba mój ulubiony.
a i Alan xD Fsumie to nie jest taki zły , tak bardzo kocha Eryka ,że aż nienawidzi (dobrze zrozumiałam?xD)
Ale nie mogłam z niego ,wincyj Alana ,wincyj!
mam nadzieje ,że Simon będzie lał ze strachu o Eryka , jego wina ,niech cierpi :< (ale tylko chwilkę^^) Wiem ,że chciał dobrze...mimo wszystko...
A! i nareszcie simon pokazał co umie! A szczęście to też umiejętność!^^
UsuńSimon jeszcze niewiele pokazał. Tak samo jak Alan, ale ciii. To tajemnica :D
UsuńDokładnie tak Yagódko, Alan tak bardzo kocha braciszka, że aż nienawidzi.
Cieszę się, że rozdział Ci się podobał. Teraz pojawią się wreszcie te rozdziały, na które najbardziej czekałem. Tylko trzeba je jeszcze napisać...:D
Twój Kitsune
kitsune to ile ty planujesz tych rozdziałów?! :D
UsuńNie mogę cię doczekać chłopaków w akcji! ^^
A koniec opowiadania będzie raczej happy endem czy sad endem?
Akcja... ? Jaka akcja? :D Nic o tym nie wiem :P
UsuńNa dzień dzisiejszy nie wiem ile ich będzie. Około 30, może więcej. A zakończenie. Sama się przekonasz :)
Twój Kitsune
z tobą to ciężko ^^"
Usuńno kitsuuuune no! nie daj się prosić! :D
Ale co mam zrobić?
UsuńNie wiem ile będzie rozdziałów. Może 30. Może 35.
Zakończenia nie zdradzę :D
A jeśli chodzi o inne rzeczy... Sama widzisz, że póki co chłopaki mają zajęcie... Pełne ręce roboty... Miłość wymaga czasu :P
Twój Kitsune
i cierpliwości? -.-
Usuńdobra , i tak licze na coś pozytywnego
ale rodzice mogą pójść do piekła ^^
taka mała sugestia! ;D
Etto... To Alan jest teraz wolny? Mogę go sobie zabrać? *rozgląda się czy nikt nie widzi, chwyta Alana i wrzuca do pokoju* Okej, teraz mogę komentować :D
OdpowiedzUsuńJa wiem, że Alan jest dupkiem i tak dalej, ale to nadal jedna z moich ulubionych postaci. Ma chłopak charakter! A Simon, mimo że zostawił starszego księcia i ruszył za Erykiem, to i tak nie zyskał mojej sympatii. Chociaż fajnie się czytało jak objął buźkę Rogerowi :D Ha! Mówiłam, że z Klaudia jest coś nie tak? Nigdy jej nie lubiłam :P Szkoda, że agencik jej serio nie udusil.
Straaaasznie szkoda mi Eryka, ale mam nadzieje, ze się z tego wyliże :) Dziadek mnie wkurza, ale to żadna nowość.
Nie mogę się doczekać co jeszcze Alan wymyśli :D
Ruu
Możesz go sobie zabierać, jest cały Twój :) A co jeszcze wymyśli Alan? Zobaczymy :D Obecnie podnieca mnie to co sam wymyśliłem :D
UsuńJak się czujesz? Lepiej?
Twój Kitsune
Jeeeej, mam Alana! *ściska go z całych sił*
UsuńMamy się bać? O.o
Taak,juz mi lepiej :) Następnego dnia już nawet szłam do szkoły, bo miałam do napisania dwa sprawdziany z matematyki i musiałam to zaliczyć. Myślałam, że tam umrę, ale teraz jest dobrze :)
Kitsune? A wstawisz nam jakiś prezent z okazji dnia dziecka? *-*
Ruu
Oczywiście, że będzie prezent. Dzień Dziecka uczcimy razem z Joleen wspólną serią, która pojawi się u niej na blogu. Już nie mogę się doczekać :D
UsuńTwój Kitsune
To w takim razie ja też nie mogę się doczekać :D
UsuńJutro mam turniej z siatkówki, bo z okazji Dnia Dziecka zrobili nam wolne. I będą rozdawali ciasto *^* Mamy zamiar wygrać z koleżanką, więc trzymaj jutro za mnie kciuki :))
Ruu
Oby los Wam sprzyjał :) Zwłaszcza z tym ciastem :D
UsuńNiespodziankę na Dzień Dziecka wrzucimy jutro rano :)
Joleen nie próżnuje i dodała dzisiaj pierwszy rozdział nowej serii z Haikyuu. Zdradzę Wam w sekrecie, że ma ich napisanych znacznie więcej, ale ciii. W każdym razie będzie się działo :)
Twój Kitsune
Taa, ciasto to na pewno będzie główna atrakcja dnia :D
UsuńJakis czas temu przeczytałam ten rozdział - OiKage życiem :3
Tatku, zaczęłam publikować na wattpadzie. Jesteś ze mnie dumny? :P
Ruu
Zaczęłaś publikować na wattpadzie? I ja nic o tym nie wiem? :o Teraz mam powód, żeby go założyć :'D
UsuńWegi
Ps. Mamusia jest dumna!
Dumny to mało powiedziane. A gdzie jest link? :P Mama i ja chcemy linka :P
UsuńTwój Kitsune
Jeej, rodzice są ze mnie dumni ^^
Usuńhttps://www.wattpad.com/story/73720037-haikyuu-one-shoty - tylko na razie publikuję tylko to co wasza dwójka już czytała :D Nowe shoty pewnie się pojawią za jakieś kilka dni, jak te starsze wykorzystam ;)
Szczęśliwa córeczka
P.S - Właśnie! Mamo, tato, gdzie prezent dla waszego ukochanego dziecka? :P
To dzisiaj zakładam wattpada :D
UsuńWegi
Ps. A mi nie złożyłaś życzeń na Dzień Matki T-T
Mamoooo, gomeeen! Jestem złym i niepoprawnym dzieckiem T-T Poza tym 26 nie było mnie w domu i w ogóle przy internecie... ale to i tak mnie nie usprawiedliwia.
Usuń*kłania się nisko* Mamciu, przyjmij wyrazy największej skruchy i wiedz, że lepszej rodzicielki sobie wymarzyć nie mogłam! :)
Ruu
*o* Córcia, nic się nie stało <3 Już dobrze, jesteś wapaniałym dzieckiem.
UsuńJa? Ohh… >/////< Dziękuję! Ruu idziemy na pizzę i lody!
Wegi
*zaczyna się rzucać po podłodze* Pizza i lody? *-* Kocham Cię :* Jestem za 5 minut *chwyta pierwsze lepsze ubrania i wybiega z domu*
UsuńRuu
Zmuszasz mnie do założenia nowego konta... Niedobrze. Czemu nie blooger?
UsuńPrezent już jest, u Joleen na blogu :D
Twój Kitsune
Nie wiem, tak się jakoś w wattpadzie zakochałam :D To była miłość od pierwszego wejrzenia xD
UsuńOoo, zaraz zajrzę, tylko obiad zjem :P
Ruu
Mieć w dzień dziecka zabieg.Pikny prezent ;-;.Już jestem w domu wypuścili mnie drugi dzień po zabiegu ;-;.Te pielęgniarki takie wredne, kazaly mi chodzić dzień po zabiegu a tak mnie boli mam dziury w brzuchu!Tata Kitsune-san ma mnie pytulic ;-;
OdpowiedzUsuńIsis
Po ostatnim rozdziale miałam Simona za lekkiego zdrajcę, ale teraz się zrekompensował.
OdpowiedzUsuńJak to mówi House: Everybody lies (zwłaszcza ludzie, którzy chcą zabrać Ci nadzieję, żeby móc bardziej Cię skrzywdzić, bo nie liczysz na ratunek).
Team Alan (on i jego przyjaciele - poza Simonem of course) to jacyś zawistni psychopaci.
Alan ma kompleks wyższości (sam się przyznał, że nienawidzi się dzielić).
Strach się bać co będzie chciał zrobić Simonowi i Erykowi, ale oni się nie dadzą.
Rogerowi się należało, ale nie tak jak Alanowi, ale następcy nie wolno bić (zwłaszcza nie na balu).
Btw Wesołych Świąt
Dziewczyny, które przed Tobą czytały opowiadanie były zdania, że Simon to najgorszy szpieg ever :D No cóż, nie da się ukryć, że jest zbyt ufny. Jednak wszystko ma swój kres :D
UsuńDziękuję, wzajemnie :)
Twój Kitsune
Simon nie jest kiepskim szpiegiem. Ma super sprzęt i zaczynają mu się różne rzeczy układać w głowie, ale ma za mało informacji, by mógł to połączyć w całości.
UsuńWcale mnie to nie dziwi, zważywszy na fakt, że wszystko jest przed nim ukrywane, a w całość uwikłany jest jego dawny przyjaciel, który sprawiał mylne wrażenie super dobrego etc.
Eryk nawet nie dał szansy Simonowi na wytłumaczenie wszystkiego. Strasznie jest nieufny wobec niego, zwłaszcza od kiedy Simon zaczął wznawiać kontakt z Alanem.
W sumie to śmieszne, że Eryk ukrywa przed Simonem przeszłość, ale sam Eryk nie wiem co się naprawdę działo w relacji Simona z Erykiem i na/po balu w kwestii Simona.
Dużo łatwiej by było, gdyby otworzyli się wzajemnie przed sobą, ale w sumie to faceci, czego nie ułatwia fakt, że Eryk był zraniony przez ludzi, których uważał za bliskich (trochę chore to ograniczanie jego możliwości błyszczenia w świecie, żeby starszy braciszek miał łatwiej).
Rozumiem rywalizację między rodzeństwem (sama mam dwóch młodszych braci), ale bez przesady (chociaż w sumie rodzina królewska to zupełnie inna sprawa, tam się liczy głównie to co widzi świat i żeby w odczuciu świata/kraju być najlepszym/bezkonkurencyjnym)
Może różnice w odbieraniu poszczególnych postaci zależą też od wieku odbiorcy. Ja jestem chyba jednak trochę starsza (nie mam już zajęć typu polski czy angielski ale bardziej zaawansowane nazewnictwem)
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, no i Alan pokazał swoją prawdziwą twarz, brawo Simon ale naprawdę nagrywał czy tylko tak udawał... mam nadzieję że dziadek nie jest zamieszany w to wszystko i uwierzy bo i Simon powinien powiedzieć o tym co Alan mówił...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, no i Alan pokazał swoją prawdziwą twarz, brawo Simon... ale naprawdę nagrywał czy tylko tak powiedział... mam nadzieję że dziadek nie jest zamieszany w to wszystko i uwierzy bo i Simon powinien powiedzieć o tym co Alan mówił...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia