środa, 10 sierpnia 2016

Kostka XVII

„Czekolada



Wracam do domu zmęczony. Przez jakiś czas rozważam czy powinienem położyć się do łóżka, czy na sofie. Nie wiem, o której Collin raczy wrócić i czy w ogóle wróci. Nie chcę ryzykować, więc zabieram koc oraz poduszkę i kładę się na sofie. Jest szeroka i bardzo wygodna, chociaż to nie to samo, co łóżko... No właśnie! Dlaczego moje łóżko nadal nie dojechało? Muszę go o to koniecznie zapytać, gdy zobaczymy się następnym razem!
Rano rezygnuję z biegania, bo wiem, że dzisiejszy dzień będzie bardzo wyczerpujący. Agencja mocno zaangażowała się w akcje charytatywne, organizując loterię z nagrodami. Co roku cieszy się ona olbrzymim zainteresowaniem, bo biorą w niej udział wszyscy modele. Większość z nich jest rozpoznawalna, więc możliwość zrobienia sobie wspólnych zdjęć, na przykład z Connorem, to nie lada gratka dla wielu jego fanek.
W pośpiechu jem płatki i ubieram się w błękitną koszulę oraz jeansy, które reklamuję. Jestem pewny, że Maggie i tak każe mi się przebrać. Na szczęście pogoda dopisuje. Pomimo lekkiego, jesiennego chłodu jest bardzo słonecznie. Nakładam kurtkę i zamawiam taksówkę.
Gdy jestem na parkingu, spotykam Collina.
- Wychodzisz?
- Jadę do agencji. Mówiłem ci, że będę cały dzień pracować.
- O której kończysz?
- Dlaczego pytasz?
- Chcę wiedzieć o której wrócisz – mojej uwadze nie umykają cienie pod oczami, które sugerują zmęczenie.
- Nie wiem. Pewnie późno w nocy.
- Bierzesz udział w loterii?
- Wiesz o loterii? - dziwię się.
- Każdy o niej wie – odpowiada ponuro.
- Tak? - uśmiecham się do ciemnowłosego.
- Prosiłem, abyś tego nie robił – gniewnie mruży oczy.
- Czego?
- Nie uśmiechaj się tak.
- Jak? - udaję, że nie wiem o co mu chodzi.
- Tak, jakbyś chciał, żebym zerwał z ciebie ubrania i wziął tu i teraz.
- Collin, nie-
- Co nie? Przecież wiem, że chcesz.
Nic na to nie odpowiadam, tylko kręcę głową z niedowierzaniem i wsiadam do taksówki.
W agencji od rana panuje wielkie poruszenie. Loteria ma potrwać trzy dni. Zakończy ją bal, na którym zostanie zlicytowana główna atrakcja, czyli kolacja z modelami, w której od samego początku nie chciałem brać udziału. Nie jestem popularny, więc zdaniem Maggie wspólny wieczór w moim towarzystwie nie osiągnąłby żadnej spektakularnej ceny. Jednak moja agentka w ostatniej chwili zmieniła plany i teraz będę musiał bardzo się postarać, aby dorównać chłopakom.
Przed budynkiem rozłożono już olbrzymią scenę. Ochrona ogrodziła ją od rozszalałych fanek barykadami. Cały czas podjeżdżają autokary, z których wysiadają kolejne grupy młodych dziewczyn i chłopaków. Loteria połączona jest z koncertami oraz różnymi atrakcjami. Na telebimach wyświetlane są nasze zdjęcia. Wielka maszyna, która będzie losować nagrody, jest przygotowana. Zegar odmierza czas. Do południa pozostało kilka minut. Moim głównym zadaniem na dzisiaj jest rozdawanie ulotek, robienie sobie wspólnych zdjęć lub taniec ze zwyciężczyniami, które wylosują kupon z moim imieniem. Późnym wieczorem na scenie wystąpi Carmen, która zaśpiewa swoje nowe piosenki.
Maggie od samego rana zdaje się być wszędzie. Wybiera dla mnie garnitur, strofuje fryzjera, który układa mi włosy, przypomina każdy szczegół z napiętego planu dnia.
- Pamiętaj, aby się uśmiechać – poprawia mój krawat, walcząc ze zdenerwowaniem. - Zostały już tylko trzy minuty – nerwowo spogląda w kierunku sceny.
- Wszystko będzie dobrze, Maggie. Zobaczysz – całuję ją w rękę.
- To dla ciebie duża szansa. Chcę, abyś dziś błyszczał – szepcze mi do ucha, przytulając się.
- Co wy tu robicie? - szef śmieje się za naszymi plecami, podczas gdy kobieta odskakuje ode mnie jak oparzona.
- Pocieszam Jessiego. To jego pierwsza loteria – tłumaczy się pośpiesznie, rumieniąc jak nastolatka. - Prawda? - spogląda mi prosto w oczy, szukając wsparcia.
- Dokładnie tak – uśmiecham się do niej radośnie.
- Skoro to twoja pierwsza loteria, to powinieneś znać już zasady. Macie zgromadzić jak najwięcej pieniędzy. W zeszłym roku zebraliśmy niecały milion dolarów. Tym razem musi być lepiej. Postaraj się, chłopcze, bo bardzo na ciebie liczymy.
- Dam z siebie wszystko – zapewniam mężczyznę.
W samo południe rozpoczynamy. Pierwsze kilka godzin mija mi niesamowicie szybko. Tysiące zdjęć, piętnastominutowe lekcje tańca z zawstydzonymi kobietami, które peszą się w moich ramionach. Nie zwracam uwagi ani na zimno, ani na fakt, że jestem głodny. Ciągle się coś dzieje.
- Jessie! Po koncercie zabierzesz część dziewczyn do klubu.
- Do klubu? Przecież kończymy o północy pokazem sztucznych ogni – przypominam sobie, podczas gdy fryzjer poprawia mi włosy, a Maggie po raz kolejny każe się przebrać.
- Przed chwilą sprawdzałam prognozę pogody. Będzie padało. Pokaz przełożymy na jutro.
- Kto jeszcze pójdzie?
- Kevin, Connor... - wylicza Weronika, przeglądając nasz nowy plan dnia.
- Ja nie idę.
- Nie idziesz? Dlaczego? - unosi wzrok na naszą gwiazdę. Connor uśmiecha się złośliwie.
- Bo nie chcę – ucina temat i odchodzi.
- Co za palant... Na szczęście od pierwszego będzie zadręczać inny zespół. Uważaj na siebie. W klubie czasem dzieją się straszne rzeczy... – dziewczyna grozi mi palcem, na wypadek, gdybym chciał pójść w ślady bardziej doświadczonego kolegi.
- Jess, nie martw się. Byłem w klubie w zeszłym roku. Damy sobie radę – niebieskooki szatyn przyjaźnie klepie mnie po ramieniu. Lubię Kevina. Zawsze jest wesoły i uśmiechnięty. Ma znacznie większe doświadczenie. Lubię z nim pracować.
- Ile osób zaprosiłaś do klubu?
- Najwyżej trzysta.
- Trzysta dziewczyn i nas dwóch. Jesteś wielkim optymistą, Kev.
- Zawsze do usług, stary – uśmiecha się przelotnie i wychodzi na scenę. Teraz jego kolej na prowadzenie loterii.
Kilka minut po dwudziestej pierwszej pojawia się Carmen. Przez krótką chwilę patrzymy sobie w oczy. Mam nieodparte wrażenie, że ma do mnie żal za to, co wczoraj powiedziałem. No trudno, nie dała mi wyboru.
Ukrywam się przy scenie, by chwilę odpocząć. Wielki deptak wypełniony jest do ostatniego miejsca. Maggie i szef wymieniają porozumiewawcze spojrzenia. Za moimi plecami kolejny raz pojawia się Weronika.
- Za chwilę będziesz sławny. Wyświetlą wasz teledysk – szepcze mi do ucha.
- Chyba żartujesz... - przestraszony spoglądam w kierunku mojej agentki, która słodko się uśmiecha.
- Widzisz te wszystkie kobiety? Za kilka minut każda z nich będzie chciała być na miejscu Carmen. Jakie to uczucie, Jessie?
- Przerażające – próbuję się wycofać i uciec, ale jasnowłosa asystentka skutecznie blokuje mi drogę ucieczki.
- Maggie zrobi wszystko, abyś został w agencji. Po balu nie będziesz miał innego wyjścia i podpiszesz kontrakt. Czeka cię niesamowite życie – rozmarzona snuje wizję mojej świetlanej przyszłości.
Gasną światła. Tysiące fanów skanduje imię Carmen, która w ciemności zajmuje miejsce na środku sceny. Jej zespól zaczyna grać pierwsze dźwięki najnowszego hitu. Na telebimach wyświetlany jest nasz wspólny teledysk. Serce bije mi jak oszalałe. Naprawdę tak ma wyglądać moja przyszłość? Mam żyć w świetle reflektorów? Każdego dnia budzić się w innym hotelu? Pozować do zdjęć? Tego chcę?
Nie, nigdy tego nie chciałem. Prawda jest taka, że od zawsze marzę o czymś innym. Chcę miejsca, które mógłbym nazwać domem, poczucia stabilizacji. Kogoś, kto będzie mnie kochał... Nie ucieknie na drugi koniec świata jak mój brat, nie odejdzie, nie będzie za mnie decydować, zmieniać na siłę. Dla takiej osoby zrobiłbym wszystko.
Intensywny błysk reflektorów oraz setek lamp błyskowych aparatów fotograficznych razi mnie w oczy. Fani głośno krzyczą. Carmen uśmiecha się do kamery, życząc wszystkim zebranym dobrej zabawy. Nagle odwraca twarz w moją stronę i zaczyna śpiewać.

„Jesteś tym jedynym,
Zawsze o tym wiedziałam.
Pragnę cię.
Chcę twojego ciała.
Twoich ust na nagiej skórze,
długich godzin namiętności...”

Wpatruje się we mnie tak wymownie... Gdy ją poznałem powiedziała, że napisała ten tekst z myślą o mnie, chociaż wtedy nie miała pojęcia o moim istnieniu. Mam nadzieję, że żartowała, bo nie umiem odwzajemnić jej uczuć, choć jest taka piękna... Gdy myślę o tym z kim chciałbym pójść do łóżka, ani razu nie wziąłem jej pod uwagę. Za to Collin... Sposób, w jaki na mnie patrzy, smak jego pocałunków, jego dotyk... Rozpala mnie bardziej samym spojrzeniem, niż kilkugodzinne przytulanie nagiej Carmen... To o nim powiedziałbym „jesteś tym jedynym”.
- Chodź do mnie, Jessie – Carmen wyciąga drobną rękę w stronę kulis. W tej samej chwili za plecami pojawia się Maggie, która uczynnie wypycha mnie na scenę. Dziewczyna od razu wykorzystuje okazję.
- Przytul mnie – prosi, otulając się moimi ramionami. Uśmiecham się do niej, co wywołuje pisk zachwyconych fanów. W tej samej chwili wyświetlane są najbardziej ogniste sceny z naszym udziałem. Carmen przerywa śpiew i wpija się krwistoczerwonymi ustami w moje wargi. Nie mogę jej odepchnąć. Jestem w pułapce... Gdy odkleja się ode mnie zauważam, że bezpośrednio pod sceną stoi zszokowana Diana, Sebastian oraz wściekły Collin...
Próbuję się wyplątać z ramion ciemnoskórej piosenkarki, ale nie pozwala mi odejść.
- Zostań ze mną, ukochany – prosi zmysłowym głosem do mikrofonu. - Chcecie, żeby Jessie z nami został? - rozszalały tłum przyznaje jej rację. Uśmiecham się zrezygnowany. Dopiero po chwili zauważam, że jest jej zimno w kusej sukience, którą ma na sobie, więc zdejmuję marynarkę i nakładam ją dziewczynie.
- Dziękuję – szepcze mi do ucha, przytulając się.
Koncert szybko się kończy. Ani razu nie spojrzałem w kierunku Collina, bojąc się jego wzroku. Dobrze wiem, że nie jest zadowolony. Całe szczęście nie wracam do domu. Przebieram się we własne rzeczy. Kevin czeka na mnie przy wyjściu.
- Gotowy? - uśmiecha się wymownie, otwierając drzwi.
- Jak nigdy – odpowiadam mu równie radosny.
- Szef zamówił limuzynę. Czeka pod agencją.
Rzeczywiście. Długi, czarny samochód stoi zaparkowany w ciemnej uliczce. Szofer otwiera nam drzwi. W środku siedzi Maggie, szef, Carmen, jej agent, Weronika, Diana, Sebastian i Collin...
- Wreszcie jesteście, chłopcy! Liczę na to, że w klubie spiszecie się równie dobrze, bo sprzedaliśmy wszystkie bilety!
- Dziękujemy. Damy sobie radę, prawda Jess?
- Jasne – przytakuję cicho Kevinowi, obawiając się podnieść wzrok. Czuję się winny, zarówno ze względu na Dianę, która szepcze cicho z Sebastianem, jak i na czarnowłosego, który omawia z Maggie szczegóły nadchodzącego przyjęcia.
- Jess, nie rób takiej smutnej miny, bo wystraszysz wszystkie laski! – Kevin podaje mi kieliszek szampana, na którego zupełnie nie mam ochoty.
- Przepraszam. ..
- Nie przepraszaj, tylko baw się! Po to tu jesteśmy.
- Jessie, dlaczego nie pijesz? Osiągnąłeś dziś niezły wynik! Jestem z ciebie bardzo zadowolony! – chwali mnie Karl. Szefowi się nie odmawia.
- Dziękuję – zmuszam się, by przełknąć łyk szampana. Jak tak dalej pójdzie, upiją mnie zanim dotrzemy do klubu...
Weronika najwidoczniej pomyliła się w obliczeniach, bo przed klubem czeka na nas co najmniej tysiąc ludzi, a kto wie ilu zostało wpuszczonych już do środka.
- Uśmiechaj się i trzymaj blisko mnie – instruuje mnie Kevin. - Nigdzie nie odchodź, ale co najważniejsze, nie pij niczego, czego sam nie zamawiałeś, bo to się może źle skończyć. Dwa lata temu jakieś laski próbowały spić Connora i wyciągnąć go z klubu. Nie będziemy tak ryzykować – puszcza do mnie oko.
Głośna muzyka, światła i wielki tłum. Szef zabiera nad od razu do loży i zamawia morze alkoholu. Carmen chwyta mnie za rękę i ciągnie za sobą na parkiet.
- Nie chcę z tobą tańczyć! – krzyczę jej do ucha, ale udaje, że nie wie o co mi chodzi, wijąc się w moich ramionach. Za jej plecami obserwuję Dianę, która rozmawia cicho z Collinem. Sprawia wrażenie mocno zaskoczonej. Powinienem jej wszystko wytłumaczyć, lecz uwolnienie się z ramion modliszki graniczy z cudem.
- Jessie! Chodź, zrobimy sobie zdjęcia z tymi przemiłymi dziewczynami – Kev nie traci czasu. Przypominają mi się jego słowa o tym, że powinniśmy się trzymać razem. Tak też zamierzam zrobić.
Przez kolejne trzy godziny staram się jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki. Tańczę, uśmiecham się, chociaż unikam alkoholu jak ognia, grzecznie odmawiając. Z czasem czuję, że szumi mi w głowie...
- Muszę napić się wody – informuję chłopaka, który kiwa głową dając mi znać, iż zrozumiał.
Uciekam do łazienki, by umyć twarz. Gdy wychodzę, Collin natychmiast wpycha mnie z powrotem do środka.
- Collin? Co ty wyprawiasz?!
- Ja?! A ty? Jesteś pijany! Ledwo trzymasz się na nogach!
- Nie jestem – bronię się. - Wypiłem tylko kilka łyczków...
- Wracasz ze mną do domu!
- Nie mogę tego zrobić. Pracuję.
- Jessie? Jesteś tutaj? - Kevin uchyla drzwi i zagląda do środka. - Jesteś mi potrzebny, chodź – wyciąga mnie z niewielkiego pomieszczenia.
- O której kończycie pracę? - czarnowłosy nie ustępuje.
- Pewnie rano, ale nie martw się. Przypilnuję go – posyła mu zniewalające spojrzenie.
- To przypilnuj, żeby nie pił więcej! – woła za nami.
Dochodzi piąta rano, gdy opuszczamy klub. Carmen jest nieprzytomna, a jej agent gdzieś się ulotnił. Nie mogę zostawić jej samej, zwłaszcza, gdy jest w taki stanie. Staram się wyciągnąć telefon, by przywołać taksówkę.
- Jess, jedź z nami. Mieszkamy niedaleko. Przenocujemy was.
- My? - staram się zebrać resztki sił, by przypomnieć sobie kogo konkretnie ma na myśli.
- Tak, my – przyciąga do siebie Weronikę. - Nie wiedziałeś, że to moja dziewczyna?
- Nie wiedziałem – nawet nie staram się ukryć zdziwienia.
- Bo nikt o tym nie wie, głupku – Weronika uderza go w ramię swoją zieloną kopertówką. - Gdybyśmy się obnosili ze swoim związkiem, przeszkodziłby to Kevinowi w karierze. A tak wszyscy są zadowoleni, prawda? - uśmiecha się do niego, a on całuje jasnowłosą w policzek. - I jeszcze jedno. Jeśli komuś o tym powiesz... - złowieszczo świdruje mnie wzrokiem.
- Nic nie powiem! Przysięgam!
- Nie męcz go, kochanie. Przecież widzisz jaki jest zmęczony – niebieskooki czule obejmuje swoją dziewczynę. Wsiadamy do jej samochodu i jedziemy do mieszkania, które znajduje się w apartamentowcu niedaleko agencji.
- Czy to nie tutaj mieszka Maggie? - zastanawiam się na głos.
- Owszem. Na najwyższym piętrze.
- Też miałem tu mieszkać.
- Wiem. Bylibyśmy sąsiadami. Czemu się nie zdecydowałeś?
- Nie lubię mieszkać sam.
- Ja też nie. Na szczęście mam Weronikę.
- Przymilasz się do mnie, bo nagrzeszyłeś! Myślisz, że nie widziałam jak tulisz do siebie te wszystkie dziewczyny?
- Kochanie, nie bądź taka... Dobrze wiesz, że to był pomysł Maggie.
- Wiem. Na szczęście jutro będzie lepiej. Wspólne zakupy nie są tak niebezpieczne jak wspólne picie... - wymownie spogląda w na mnie i Carmen.
Mieszkanie jest piękne. Znacznie większe niż sądziłem. Znajduje się tu kilka pokoi. Wszystko jest elegancko urządzone, tak jak opowiadała mi Maggie, próbując zwabić do przyjęcia jej oferty. Zanoszę Carmen do jednej z wolnych sypialni i okrywam kocem. Gdy śpi, sprawia znacznie milsze wrażenie.
- Twój pokój będzie obok, dobrze?
- Dziękuję – oboje z Kevinem przyglądamy się przez chwilę śpiącej dziewczynie.
- Mam nadzieję, że rano nie wpadnie w szał.
- Nawet jeśli wpadnie, to i tak wyładuje się na mnie – posyłam mu cierpkie spojrzenie.
- Co prawda, to prawda – wybucha cichym śmiechem.
Kładę się spać zadowolony, że ten ten długi dzień dobiegł wreszcie końca.
Budzi mnie dźwięk telefonu. Nie otwierając oczy, staram się go zlokalizować, co nie jest zbyt proste, gdy jest się skacowanym.
- Halo – witam się z osobą, która w brutalny sposób przerwała mi sen.
- Jessie! Gdzie jesteś?! - zbyt głośny głos ze słuchawki pogłębia ból głowy...
- W łóżku – odpowiadam szeptem.
- Z kim?!
- Z kim...? Nie wiem... - przyznaję szczerze, niechętnie unosząc powieki.
- Nie wiesz z kim ani gdzie... No pięknie. Po prostu pięknie!
- Proszę, nie krzycz... Jestem... u Kevina w domu – przypominam sobie, rozglądając się po niewielkiej sypialni.
- Jessie... Przytul mnie – coś ciepłego i miękkiego poruszyło się nieznacznie pod kołdrą. Odsuwam pościel, natrafiając na ciemne oczy wtulonej we mnie Carmen.
- Co robisz w moim łóżku?! - przerażony odsuwam się od kobiety.
- Spałeś ze mną. Nie pamiętasz? - przeciąga się leniwie, uśmiechając niczym kotka.
- Możesz mi wytłumaczyć co Carmen tam robi? - zimny głos rozgniewanego Collina, płynący ze słuchawki, natychmiast mnie otrzeźwia. Czy jeśli powiem, że nie pamiętam, uwierzy?

35 komentarzy:

  1. Carmen ta zła... yyh!! Gdybym mogła jej coś powiedzieć, to zacytowałabym piosenkę, której teraz słucham. "Can't Touch This",Carmen. This (czytaj: Jessie) cię nie chce!!
    Oj, Collin zrobi chłopakowi piekło. Ciekawi mnie też reakcja Di i to, w jaki sposób Jessie jej się wytłumaczy.
    Że Wrronika będzie dziewczyną Kevina... nie spodziewałam się.
    No ale Carmen!! Nie mogę tego przetrawić no! Wkurzyła mnie! Podła zołza. Od początku jej nie lubiłam.
    Kitsune, jak zwykle się spisałeś. :)

    ZuSkaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co zrobi Collin... Oj będzie się działo :D
      Tym bardziej, że czeka nas bal. Szykuje się najgorętszy rozdział :D
      Nie spisałem się, bo rozdział miał być wczoraj, ale do 23 siedzieli goście, co bardzo utrudniało pisanie.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Przecież wiesz, że to nic. Nie mogłeś wygonić gości. :) Nikt nie ma Ci za złe, że nie wstawiłeś wczoraj.
      Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

      ZuSkaa
      P.s. Przepraszam, że Ci tu tak mące i pytanko napisałam w osobnym komentarzu. Miało być pod tym pierwszym, ale telefon nie chce mnie słuchać. A jestem dla niego taka dobra, nawet nim nie rzucam...

      Usuń
    3. Zupełnie mi to nie przeszkadza. Możesz pisać co chcesz i gdzie chcesz :) I tak podziwiam, że ogarniasz to wszystko na telefonie.
      Masz rację, nie mogłem wygonić, ale chciałem :D Mam nadzieję, że dam radę szybko ogarnąć zakończenie, bo zostały 3 rozdziały do końca.

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Na pewno dasz radę :)

      ZuSkaa
      P.S. oglądanie horroru w pojedynkę nie było dobrym pomysłem...

      Usuń
    5. Muszę. Nikt tego za mnie nie zrobi. Poza tym i tak mam już opóźnienie.
      Nie przepadam za horrorami, więc podziwiam. Nawet nie pamiętam kiedy jakiś widziałem. Wieki temu. Anime nie liczę, bo anime to anime :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Taak, masz rację. Anime to Anime. My z Wegi miałyśmy coś tam oglądać, ale jakoś nie możemy się zmotywować. I nie mamy za bardzo czasu.
      Ale 'The Boy' jest straszny... Przed chwilą miałam zawał.

      ZuSkaa

      Usuń
    7. Rozumiem, bo my z Joleen obejrzeliśmy 1,5 filmu od czerwca :D To nasz nowy rekord :D
      Nie mogę się zmotywować, żeby 2 ostatnie odcinki serialu obejrzeć. W sumie to nic nie oglądam. W wolnych chwilach tylko piszę.

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Co to za serial? Może oglądałam, to powiem Ci czy warto te odcinki obejrzeć. ;)

      ZuSkaa

      Usuń
    9. True Blood, sezon 5 :D Jestem sporo do tyłu :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Ehh, przepraszam. Nie podpowiem Ci, bo nie oglądałam. Fajny? Może w wolnym czasie obejrzę... i wtedy Ci powiem o tych dwóch odcinkach xdd
      Miałam cichą nadzieję, że wspomnisz o Grze o Tron...

      ZuSkaa

      Usuń
  2. Ah, Kitsune, zapomniałam spytać!! Sam wymyślałeś słowa tej piosenki?

    ZuSkaa
    P.S. Czy mój nos czuje naleśniki?

    OdpowiedzUsuń
  3. NIEEEEEEE!!!! Jessie nie mógł przespać się z Carmen! Nie wierzę tej złej kobiecie.
    Tak poza tym to już prawie zapomniałam o istnieniu Diany. I tu pojawia się ona pod sceną kiedy Carmen i Jessie się całują. Aż mi jej szkoda bo już chyba nie pójdzie na bal. To by było trochę niezręczne gdyby mówiła, że Jessie to jej chłopak po tym jak całował się z inną... Tyle komplikacji...
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ^^ już chcę wiedzieć skąd Carmen wzięła się w tym łóżku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej zapomniałam się podpisać
      To ja Viva :D

      Usuń
    2. Skąd się wzięła w tym łóżku? Sam nie wiem :D Była :D
      Komplikacje dopiero się pojawią. Powoli zbliżamy się do końca, więc to moje ostatnie chwile, żeby kompletnie namieszać :D
      Postaram się wrzucić kolejny rozdział jak najszybciej. Może jutro? Zobaczymy :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  4. musze przyznac że się poryczałam xD
    (a tam kilka łezek to jeszcze nie płacz)
    ale ta dzisiejesza akcja to och było dla mnie za dużo :T

    szkoda że carmen jest kobietą bo pewnie bym ją pokochała! xD

    i jesu jak ja jednak pani menadżer nie lubie :C

    i chyba bym sparingiwała sebe z Dianą fsumie

    Jessie ma zbyt dobre serduszko^^
    pomógł carmen <3
    jak słodzitko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popłakałaś się? Dlaczego?
      To z pewnością nie była moja wina :P Ten rozdział nie był wart Twoich łez.

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. gdzieś od "przerażające"
      tak jakby się za bardzo wczułam xD

      Usuń
    3. Nie wierzę, wkręcasz mnie i tyle, wredna Yagódko :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. nie ryly! xD

      bo wiesz ja mam taką troche fobie na stanie wśród tłumu a tu nam się jeszcze jessie podłamywał ;-;
      więc ten no ja ;-;

      Usuń
    5. Więc proszę się szybciutko ogarnąć, bo w kolejnym rozdziale pójdziemy na bal :D
      Jeśli się postaram, to będzie już jutro. A wiesz co będzie po balu? :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Jeśli nie wiesz, to wkrótce się dowiesz :P

      Twój Kitsune

      Usuń
    7. och kitsune! nie bądź tak tajemniczy! :<

      Usuń
    8. Tajemniczy to moje drugie imię. Zaraz za słodki i uroczy :D
      Nic Ci nie powiem :P Domyśl się, albo poczekaj na kolejny rozdział.

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Wpadłam powiedzieć, że widzę rozdział! Tata przyjechał na tydzień. :/ Skomentuję w wolnej chwili.

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrów Tatę :) Bawcie się dobrze :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  6. O... Czyżby ktos spełnił w najbliższym czasie groźbę o związaniu kogoś...? To będzie bardzo ciekawy rozdział. W sunie,to,troche głupio będzie jak teraz się nasza wielka parka pokłóci się czy coś. Ciekawe kiedy Carmen wreszcie zrozumie sytuacje... Bo jak na razie to każdy chce ją zabić.
    W ogóle w poprzednim rozdziale taka nagła akcja w "fantazji"... Nie spodziewałam się zupełnie tego. Nie żeby to coś złego, ale jestem na żaglach i nie lubię czytać takich rzeczy jak gdzieś w pobliżu są inni ludzie. Ale tak w ogóle nie czytać tego opka to też nie dam rady.
    I w ogóle dziękuję za tamtą odpowiedź, czuję się dobrze na tym blogu.

    Nirana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiązać, czy nie... Oto jest pytanie :D Przecież Collin powiedział bardzo wyraźnie, i to wiele razy, że aby do tego doszło, Jessie musi najpierw zerwać z Diana, która nadal jest jego dziewczyną. Sytuacja nie jest czysta :D Warunki Collina nie zostały spełnione... I znowu wracamy do punktu wyjścia. Wiązać, czy nie... Oto jest pytanie :D
      Cieszę się, że jest Ci tu dobrze :) Pozdrawiam i życzę dobrej pogody do żeglowania.

      Twój Kitsune

      Usuń
  7. Hej, muszę Ci powiedzieć, że świetnie piszesz i czekam na kolejne posty. Bohaterowie są wyraziści i mają charakter, a to wiele znaczy. Można ich sobie wyobrazić, a na upartego nawet osadzić w naszej rzeczywistości ;)
    Zamierzam zrobić fanart Jessie x Collin i tak się zastanawiam - jakie włosy ma Jessie? Trochę dłuższe, gdzieś do karku, ciemny blond?

    Pozdrawiam, Aki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Aki :)
      Bardzo dziękuję za miłe słowa :)
      Nowy rozdział będzie dzisiaj, za jakieś pół godziny :)
      Jessie jest blondynem. Moją inspiracją był Kise z KnB :D Ma dłuższe włosy, niebieskie oczy i zupełnie inny charakter, ale co mi tam :D
      Jeśli narysujesz, i oczywiście nie będziesz mieć nic przeciwko, dołączę Twoją pracę do opowiadania :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  8. Hej,
    wkurza mnie to, że nikt nie liczy się z nim w ogóle... jak Carmen się tam dostała? fakt jest taki, że jest "zamiekki"
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    trochę wkurza mnie to że nikt nie liczy się z nim w ogóle, jak Carmen się tam w ogóle dostała, fakt jest taki że jest za miękki...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń