wtorek, 2 sierpnia 2016

Kostka XIII

 

„Czekolada


Siedemnasty dzień pobytu w Paryżu. Jest początek października. Piękny, jesienny dzień. Silny wiatr szarpie gałęzie drzew, z których strąca całe tony kolorowych liści. Marznę. Maggie nie jest zadowolona z efektów sesji przy basenie, więc fotograf ma wykonać kolejne zdjęcia, tym razem na świeżym powietrzu. Otulam się ramionami, cały dygocząc. Weronika okrywa mnie puchową kurtką i kocem, lecz na niewiele się to zdaje.
- Nie nakładaj mu kaptura, bo zepsujesz włosy! - moja agentka nie jest dziś w najlepszym humorze. Powiedziałbym raczej, że strach się bać.
- Maggie, nie bądź taka! Przecież on tu zamarznie na kość! No spójrz tylko na niego, cały się trzęsie!
- Jeszcze godzina i kończymy.
- Słyszałam to dwie godziny temu... – komentuje znacznie ciszej, by nie wkurzać Maggie. - Wytrzymasz jeszcze trochę na tym chłodzie? - pyta, wciskając mi w dłonie kubek z gorącą kawą.
- Szczerze? - uśmiecham się krzywo. - Jeśli trafię do szpitala, to przekaż Maggie, że nie chcę jej widzieć.
- Kiedy wrócimy do domu i agencja sprzeda twoje zdjęcia, będziesz gwiazdą – pociesza mnie, poprawiając koc.
- Myślisz, że na oiomie będzie to miało jakiekolwiek znaczenie?
- Sam jesteś sobie winny. Mogłeś się nie zgadzać.
- Mogłem też spisać testament...
W kieszeni jej kurtki wibruje mój telefon, który natychmiast wyjmuje i odczytuje wiadomość.
- To od Władcy Czekolady - dziewczyna uśmiecha się złośliwie. - Chcesz wiedzieć, co „Władca” ma ci do przekazania?
- Nie – odwracam twarz, by ukryć zażenowanie. Cholerny Collin... Zupełnie jakby miał jakiś wewnętrzny radar, który mówi mu jaka chwila jest najmniej odpowiednia na wysyłanie wiadomości lub dzwonienie.
- Nie chcesz? Dla mnie to żaden problem – jasnowłosa bawi się telefonem, machając nim tuż przed moją twarzą. - Twoja dziewczyna wie o tym całym „Władcy”?
- Nie twoja sprawa! Oddawaj!
- Będzie o niego zazdrosna, kiedy opowiem jej ile wiadomości od niego dostajesz.
- Nie będzie – wyrywam jej urządzenie i od razu wyłączam, by nie miała możliwości zapoznać się z treścią smsa.
- Nie będzie? Ja bym była – posyła mi swój zadziorny uśmieszek.
- A ona nie jest.
- Ostatnio do ciebie nie dzwoni. Dlaczego?
- Dużo się uczy.
- Jessie! Zapraszamy na plan – słyszę wołane Maggie.
- Koniec przerwy. Pamiętaj, aby uśmiechać się tak szczerze, jakby był środek lata, a nie jesieni – Weronika chichocze cicho, gdy z ciężkim sercem oddaję jej moją kurtkę i wlokę się z powrotem na plan zdjęciowy.
Wracamy do hotelu późnym popołudniem. Marzy mi się ciepła kąpiel, ale muszę zadowolić się szybkim prysznicem, by zdążyć na trening, a potem przebrać w garnitur, bo będę towarzyszyć Maggie podczas „bardzo ważnego przyjęcia, na którym OBOWIĄZKOWO MAM BYĆ!”. Im więcej czasu spędzam w jej towarzystwie, tym częściej dochodzę do wniosku, że nie jest to zajęcie dla mnie. Cieszę się, że kontrakt niedługo się skończy, bo inaczej wyobrażałem sobie rok przerwy. Nie mówiąc już o tym, że nadal nie wybrałem żadnych studiów, a za dwa miesiące Justin będzie chciał poznać nazwę uczelni.
Kładę się do łóżka przed czwartą rano, a po siódmej mamy zaplanowany wyjazd na kolejne zdjęcia. Pomimo zmęczenia trudno mi zasnąć. Wiercę się w łóżku, szukając lepszej pozycji. Sięgam po telefon sprawdzając, czy Diana otrzymała już wyniki zeszłotygodniowego egzaminu. Nic do mnie nie napisała. Nadal mam nieprzeczytane wiadomości od Collina. Jest ich kilka. Otwieram pierwszą z nich.

Nowa wiadomość : Od Władca Czekolady
„Diana zamówiła meble. Przyjadą pod koniec tygodnia.”

„Przewiozłem wszystkie swoje rzeczy i sprzedałem poprzednie mieszkanie. Do pełni szczęścia brakuje mi już tylko Ciebie.”

„Zapomniałem zapytać. Zerwałeś z Dianą?”

„Kiedy wrócisz? Musisz mi pomóc skręcać meble.”

„Twój brat przysłał wielką kopertę z folderami uczelni.”

„Od Diany wiem, że jesteś zajęty i wracasz za kilka dni. Przyjadę na lotnisko. Powiedziałeś jej już?”

O co to, to nie! Żadnych „przyjadę po ciebie”! Sam sobie poradzę!

Nowa wiadomość : Do Władca Czekolady
„Nie zamierzam zrywać z Dianą. Pogódź się z faktem, że to moja dziewczyna. Nie wiem, kiedy wrócę i nie przejeżdżaj po mnie. Będzie nas łączyć tylko wspólny adres i nic poza tym.”

Nowa wiadomość : Od Władca Czekolady
„Nie bądź naiwny, Jessie.”

Rzucam telefonem w ciemność. Spada gdzieś na miękki dywan, którym wyłożona jest cała podłoga w hotelowej sypialni.
Dwudziesty trzeci dzień pobytu w Paryżu. Wreszcie wracamy do domu. Pośpiesznie pakuję wszystkie rzeczy do torby. W tej samej chwili, jak zawsze bez pukania, wpada Maggie, przypominając najprawdziwszy huragan w szpilkach i dopasowanej spódnicy.
- Jessie! Kochanie! - rzuca mi się na szyję.
- Udusisz mnie – próbuję się bronić przed jej atakiem.
- Widziałeś już teledysk? Wyszedł lepiej niż przypuszczałam. Wyglądacie razem bardzo seksownie. Tak się cieszę!
- Chciałbym obejrzeć – próbuję się wyplątać z jej ramion.
- Gdzie masz laptopa? Pokażę ci – woła uszczęśliwiona.
Teledysk rzeczywiście wypadł bardzo, ale to bardzo seksownie. Większość scen rozgrywa się w łóżku, gdzie tulimy się do siebie z Carmen. Rozbieram w nich dziewczynę, pieszcząc jej żebra. W kolejnych scenach całujemy się, oparci o szklaną ścianę prysznica, a gęste kłęby pary przysłaniają jej nagie ciało.
- Ojej... - wyrywa mi się obserwując na ekranie ciemnoskórą piosenkarkę, którą namiętnie całowałem. Gdyby Diana to zobaczyła albo Justin... Miałbym poważne problemy.
- Jessie, wypadłeś świetnie! Jestem z ciebie taka dumna!
- Dziękuję – spuszczam wzrok, czując jak się czerwienię.
- Szef będzie zadowolony. Nie mogę się doczekać aż dodamy go na oficjalnej stronie agencji!
- Co zrobicie?!
- Wyślę go wszystkim kontrahentom – znowu rzuca mi się na szyję. - Już widzę setki nowych zleceń! Zresztą, sam obaczysz.
- Proszę... Nie mów nic Dianie, dobrze?
- Nie chcesz się pochwalić swoim sukcesem? Staniesz się rozpoznawalny na całym świecie, a gdy ruszy kampania jeansów...!
- Proszę – powtarzam zdesperowany.
- Obiecuję, że nic jej nie powiem.
- Dziękuję – całuję Maggie w policzek.
- Dziwi mnie twoja decyzja. Tak ciężko pracowałeś, a teraz nie chcesz podzielić się tak radosną wiadomością z najbliższymi?
- Maggie... Ty się cieszysz, prawda?
- Bardzo. To prawdziwy sukces. Tym bardziej uważam, że powinieneś zadzwonić do brata i Diany, powiadomić wszystkich znajomych.
- Justin... mój brat, nie uważałby tego za sukces, lecz stratę czasu. A Diana i Collin mają swoje życie.
- Po balu do Collina także uśmiechnie się szczęście. Wszyscy oszaleją na punkcie jego czekolady – moja agentka jest w doskonałym humorze. Jej komórka zaczyna bezustannie dzwonić. Odbiera gratulacje. Szef jeszcze dzisiaj zaprasza nas wszystkich na kolację. Wysyła po nas limuzynę na lotnisko, którą jedziemy wprost do nocnego klubu. Gdy tylko szofer otwiera drzwi, Maggie wyskakuje z samochodu wprost z jego ramiona.
- Przywiozłaś naszą gwiazdę? - wysoki, szpakowaty mężczyzna tuli do siebie kobietę. Chyba łączy ich coś więcej, niż „praca”.
- Tak! Widziałeś? Czy nie wypadł cudownie?! - ekscytuje się.
- Jessie! Gratuluję. Kazałem już informatykom umieścić odpowiednie linki na stronie. Od jutra twoje zdjęcia będą wyświetlane na telebimach. Całe miasto będzie mówiło tylko o twoim sukcesie.
- Dziękuję panu – ściskam rękę, którą wyciągnął w moją stronę.
- Nie bądźmy tacy oficjalni. Mów mi Carl.
- Nie musicie wyświetlać moich zdjęć. Nie mam na  koncie żadnej większej kampanii, poza tym sam wiesz, że kontrakt niedługo dobiega końca – próbuję ostudzić nieco jego zapał.
- Nic się nie martw. Wszystkim się zajmiemy w odpowiednim czasie. Jednak dzisiaj świętujemy sukces! Zapraszam was do środka. Stolik powinien już na nas czekać.
Nie mam ochoty na kolejne nocne szaleństwa, lecz nie wypada odmówić szefowi. Cały zespół ludzi ciężko pracował, abym mógł wziąć udział w tym teledysku, więc nie mogę im odmówić.
Wyciągam telefon i zostawiam wiadomość dla Collina.

Nowa wiadomość : Do Władca Czekolady
„Wróciłem. Zobaczymy się jutro w pracy”

Collin nie jest zadowolony.

Nowa wiadomość : Od Władca Czekolady
„Nie wracasz do domu na noc? Gdzie jesteś? Mam nadzieję, że zerwałeś już z Dianą”

A ten zawsze swoje...

Nowa wiadomość : Do Władca Czekolady
„Nie zerwę z nią! Imprezuję z szefem i Maggie”

Nowa wiadomość : Od Władca Czekolady
„Wrócisz na noc!”

Łatwo mu powiedzieć...

Nowa wiadomość : Do Władca Czekolady
„Nie mam kluczy, nie będę Cię budził nad ranem”


Nowa wiadomość : Od Władca Czekolady
„A kto powiedział, że będę spać? Musimy porozmawiać. Czekam”

Czekaj sobie. Przez większość nocy szalejemy z Maggie i Weroniką na parkiecie. Już dawno nie bawiłem się aż tak dobrze. Może to przez zmęczenie, a może przez chęć wkurzenia Collina, jako jeden z ostatnich zamawiam taksówkę i wracam do domu przed piątą rano. Taksówkarz parkuje przed kamienicą. Wypiłem za dużo szampana, więc nieco kręci mi się w głowie, ale bez większego problemu odnajduję „nasze” mieszkanie. Zanim udaje mi się zlokalizować dzwonek, czarnowłosy otwiera drzwi. Przez chwilę patrzymy sobie w oczy. Muszę przyznać, że jest bardzo pociągający. W czarnym podkoszulku i szarych dresach wygląda naprawdę kusząco... Tym bardziej, że po raz pierwszy widzę jego wytatuowaną rękę w pełnej okazałości. Szaro-czarne róże sięgają od ramienia aż po nadgarstek. Chciałbym bliżej się im przyjrzeć...
- Cześć – uśmiecham się, chwiejąc lekko na nogach.
- Jesteś pijany – zdegustowany wciąga mnie do środka.
- Nie jestem, tylko lekko kręci mi się w głowie.
- Więcej nie będziesz pić!
- Nie wściekaj się tak. To był ważny dzień – staram mu się wytłumaczyć, ale wszystko na co mogę liczyć, to zimne spojrzenie i ciche westchnienie starszego brata, którego szczerze nienawidzę.
- Ważny? Zerwałeś z Dianą i postanowiłeś to uczcić? - dopytuje, obejmując się ramionami i patrząc na mnie z wyższością.
- Nie muszę ci się tłumaczyć. Jestem dorosły, ciężko pracowałem i odniosłem sukces!
- Sukces? - kpi ze mnie. - Co takiego osiągnąłeś?
- Wystąpiłem w teledysku.
- W teledysku, tak? Pokaż mi, chcę go zobaczyć.
- Nie pokażę – przypomina mi się dlaczego powinienem ugryźć się w język, zamiast zdradzać mu szczegóły. Gdy go zobaczy, wpadnie w szał.
- Pokażesz – uśmiecha się tajemniczo. - Teraz.
- Nie – wpadam w panikę.
- To twój sukces, chcę mieć w nim udział. Pokaż. Już! - jego ciemne oczy nie żartują. Niechętnie siadam na sofie i wyciągam z torby komputer.
- Proszę – odpalam odpowiedni link i pozwalam mu przez niespełna cztery minuty cieszyć się gorącymi scenami.
- Jessie... - mruczy bardziej do siebie, niż do mnie, nie odrywając wzroku od ekranu. Tymczasem ja dyskretnie rozglądam się po otoczeniu. Poza wielką, szarą sofą, która ustawiona jest na środku salonu, wszędzie leżą kartony, nieposkręcane meble oraz rzeczy, które Collin przywiózł z poprzedniego mieszkania. Rozpakowanie i ustawienie tego wszystkiego zajmie nam wieki.
- Który to mój pokój? - pytam chłopaka, próbując wstać, lecz jego ręka natychmiast zaciska się na moim przedramieniu, uniemożliwiając moje starania.
- Pokażę ci. Rozbieraj się.
- Collin... Jestem zmęczony. Chcę się położyć. Jutro będziesz się nade mną znęcać – próbuję uwolnić się z jego uścisku, co nie jest wcale takie proste.
- Znęcać? A zerwałeś już z moją siostrą?
- Mówiłem ci, że nie zamierzam tego robić – wstaję, próbując utrzymać równowagę. Collin natychmiast mi pomaga.
- Chodź, musisz się położyć.
Czarnowłosy prowadzi mnie do jednego z pokojów. Otwiera białe drzwi, za którymi znajdują się kolejne pudła, tym razem z meblami oraz pełno papierowych toreb ze sklepów.
- To twój pokój. Łóżko jeszcze nie dojechało, dlatego będziesz spać ze mną.
- Co?! - ciągnie mnie za sobą do sąsiedniej sypialni. - Nie ma mowy! Jadę do hotelu!
- Zostajesz – otwiera kolejne drzwi. Panuje taki sam bałagan jak w reszcie mieszkania.
- Nic nie rozpakowałeś? - zauważam kąśliwie, gdy popycha mnie w kierunku wielkiego łóżka.
- Byłem zajęty urządzaniem kuchni.
- Kuchni? Przez trzy tygodnie zajmowałeś się wyłącznie kuchnią?!
- Od teraz pracuję w domu. Poza tym nadal ulepszam przepis na konkurs, ale o tym porozmawiamy jutro, jak wytrzeźwiejesz. Rozbieraj się.
- Nie chcę z tobą spać!
- Wolisz, żebyśmy robili inne rzeczy? - uśmiecha się złośliwie.
- Wolę spać na sofie w salonie.
- A ja wolę kochać się z tobą przez cały dzień. Wspólne mieszkanie wymaga kompromisów. Nikt ci o tym nie mówił?
- Dobrze, że o tym wspomniałeś. Nie jesteśmy razem! Tylko razem mieszkamy. To z kolei oznacza, że jestem nietykalny!
- Zgadzam się. Najpierw musisz zerwać z Dianą – pomaga mi wstać i zaczyna rozpinać kurtkę, rzucając ją na pobliski fotel. Następnie jego zręczne palce sięgają do swetra i guzików koszuli, którą mam na sobie. - Kładź się – popycha mnie na pościel, przesuwając opuszkami po mięśniach na brzuchu.
- Przestań mnie dotykać! Nie jestem dzieckiem i nie jestem pijany. Sam sobie poradzę.
- Nie jesteś pijany?
- Wypiłem dwa kieliszki szampana – oburzam się.
- Właśnie widzę – drwi.
- Nie zostanę tutaj, nie z tobą.
- Dlaczego?
- Bo ci nie ufam.
- To powinna być moja kwestia – popycha mnie z powrotem.
- Twoja?
- Udajesz wystraszonego i niedoświadczonego, tymczasem rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.
- To nieprawda!
- Nie? Bardzo chętnie obejrzę twój teledysk jeszcze raz.
- Wypchaj się! Maggie kazała mi to zrobić! – uciekam wzrokiem, bo jego spojrzenie jest zbyt intensywne.
- A ty jak zawsze posłuchałeś polecenia, prawda? Dlaczego nie posłuchasz mojego? Chcę cię tylko dla siebie. Nie zamierzam dzielić się z Dianą, czy kimkolwiek innym. Zdejmij buty i idziemy spać.
- Chcę się umyć.
- Rano się umyjesz. Kręci ci się w głowie. Jeszcze się poślizgniesz i upadniesz. Nie będziemy ryzykować, chyba że koniecznie chcesz wykąpać się ze mną? - obchodzi łóżko i odsuwa sobie kołdrę oraz zrzuca większość poduszek na podłogę. - Jeszcze jakieś pytania?
- Mogę się chociaż przebrać?
- Nie – jego kategoryczny ton pozbawia mnie złudzeń. Mając na sobie tylko bokserki niechętnie układam się obok i okrywam szczelnie kołdrą.
- Collin... Nie mów Dianie o teledysku, dobrze? - proszę cicho.
- Dlaczego nie chcesz jej powiedzieć? Bratu mówiłeś? To twój sukces. Ciesz się nim.
- Proszę, nie mów jej. Mojemu bratu też nie mów. Jeszcze odwoła nasze wspólne święta...
- Za bardzo przejmujesz się rodziną – wzdycha sennym głosem.
- Nie mam nikogo poza Justinem. Obojętne jaki jest, to mój brat. Kocham go.
- Justin przez cały czas steruje twoim życiem, nie zważając na to, czego ty chcesz. To nazywasz miłością?
Oburzony odwracam się w jego kierunku. Jest ciemno, więc widzę zaledwie kontur jego ciała, ale to mi wystarczy.
- Nie rozumiesz, że Justin chce dla mnie dobrze? Tak samo jak twoi rodzice. Oni też chcą twojego dobra. Możesz ich posłuchać lub nie, ale nie zmienia to faktu, że zrobiliby dla ciebie wszystko.
- A co ty możesz o tym wiedzieć?
- Oddałbym wszystko, by spędzić chociaż najkrótszą chwilę z rodzicami, jacy by nie byli. Nie pamiętam już ich głosów. Za to ty w świadomy sposób unikasz najbliższych tylko dlatego, iż wykazali troskę o twoje życie i wybory. W każdej chwili możesz do nich zadzwonić, spotkać się, porozmawiać, poradzić. Chciałbym być na twoim miejscu. Powinieneś bardziej szanować bliskich, bo nikt nie wie jak długo będzie wam dane być razem. Ja mam tylko brata. Nie ma dla mnie czasu, nie odbiera telefonu, nawet dzieci jeszcze nie widziałem, ale to mój brat. Nie umiem z niego zrezygnować. Musiało być mu ciężko. Od samego początku miał wszystko zaplanowane. Nie przewidział tylko, że będzie za mnie odpowiedzialny.
- Jessie... Doskonale pamiętam jak Justin się tobą zajmował. Wiecznie byłeś sam. Wyjeżdżał w delegacje, zostawiając cię samego w domu. Potrafił wrócić po dwóch, trzech tygodniach. A ty niczym porzucony szczeniaczek czekałeś na niego, wpatrując się w okno.
- Często do mnie dzwonił. Płacił za szkołę – próbuję bronić brata, chociaż prawda wypowiedziana przez Collina bardzo zabolała.
- Pozbyłby się ciebie dużo wcześniej, gdyby nie fakt, że byłeś za mały, a tylko w tej szkole nie trzeba było odbierać dziecka na święta czy wakacje.
- Przestań!
- Ile razy cię stamtąd zabierał? Wiesz, że nie chciał nam powiedzieć gdzie dokładnie znajdowała się ta szkoła, żeby dziadek czy Diana nie mogli cię odwiedzić? To nazywasz troską? Nie rozśmieszaj mnie.
- Nie chciał mnie. Pewnie dalej mnie nie chce w swoim życiu. Nie mogę go o to obwiniać. Z tobą jest inaczej. Twoi rodzice bardzo cię kochają. Tracisz tylko czas. Już im udowodniłeś, że jesteś niezależny. Pora się pogodzić.
- Nie mów mi, co mam robić! Śpij.
- Dobranoc – odwracam się do niego plecami, ale jeszcze przez dłuższy czas nie mogę zasnąć. Skąd tyle o mnie wie? Skąd wiedział o cichych zasadach, którymi kierowała się szkoła? Niewielu było niechcianych uczniów, spędzających święta w internacie. Bywało i tak, że zostawałem sam. Za każdym razem do ostatniej chwili czekałem... Nie traciłem nadziei. Potem Justin się ożenił, ale nie zabrał mnie do siebie. Zachowywał się tak jakbym był mu zbędny. Nie chciał dzielić się ze mną żadnymi ważnymi wydarzeniami w swoim życiu. Chciałbym mu powiedzieć o teledysku, ale prawda jest taka, że nic go to nie obchodzi. Powinienem w końcu zacząć zachowywać się jak dorosły i przestać zadręczać go swoim życiem. Już dawniej postanowiłem, że wspólne święta zdecydują. Jeśli mnie odepchnie, nie będę mu się więcej naprzykrzać.
W przeciwieństwie do mnie Collin bardzo szybko zasypia. Jego równy, spokojny oddech zdaje się wypełniać cały pokój. Dziwne uczucie spać z kimś w jednym łóżku. Nie tak to sobie wyobrażałem. Myślałem, że będzie inaczej. Ponoć wspólne spanie jest oznaką zaufania. Jedną z najintymniejszych chwil. Od niepamiętnych czasów spałem sam. Po pogrzebie rodziców Justin wyśmiał mnie, gdy chciałem schować się u niego w pokoju. A Collin, jakby nigdy nic po prostu mnie tu przyprowadził.
Odsuwam się jak najbliżej krawędzi, by go nie dotykać, lecz nawet przez sen jest zaborczy i nieprzewidywalny. Zanim się spostrzegłem, przysunął się bliżej i objął mnie ramieniem. I wtedy to poczułem. Nieznane uczucie, za którym tak bardzo tęskniłem przez te wszystkie lata. Bliskość. Jest dokładnie taka, jak od zawsze sobie wyobrażałem. Ciepła, dająca poczucie bezpieczeństwa, pozwalająca zapomnieć o trudach i problemach... Nie umiem nad sobą zapanować. Pozwalam mu otulić się tak szczelnie jak to tylko możliwe i zamykam oczy licząc na to, że uda mi się zapamiętać to uczucie na zawsze. Nie przeszkadza mi już, że leżę w obcym łóżku, tulony przez mężczyznę, którego nawet nie lubię... Być może zawdzięczam ten stan mieszance szampana i zmęczenia, ale mało mnie to w tej chwili obchodzi. Czuję jego oddech na skórze. Chciałbym móc na niego popatrzeć. Za oknem powili robi się jasno, więc bez problemów zaczynam rozpoznawać poszczególne kwiaty. Na krawędziach, bardzo drobniutką czcionką ma wypisane imię Diany, a także „mama”, „tata”, „dziadek”, „babcia”. Oszust. Tak gorliwie wmawiał mi, że nie zależy mu na rodzinie. Jedno miejsce jest puste. Zostawił je tu celowo? Dla kogoś wyjątkowego, prawda Collin? Ostatni centymetr jasnej skóry... Bardzo ostrożnie przesuwam po nim opuszkami, kreśląc litery własnego imienia. Czy to mogłoby być moje miejsce?

33 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Po prostu "no comment" -,-

      Joleen :*

      Usuń
    3. Skoro nie masz nic do powiedzenia, to po prostu nie mów. Zwłaszcza, że nie rozmawiam z tobą, a z Kitsune, nieładnie tak się wtrącać w cudze sprawy.
      Kuro

      Usuń
    4. Skoro nie piszesz do wszystkich to dlaczego zostawiasz komentarz na blogu? Chcesz pokazać innym jak bardzo irytująca i nielogiczna jesteś?

      Wegi

      Usuń
    5. Ja nie wiedziałam, że Kitsuś zna język Morse'a! :O (dlaczego zataiłeś przede mną tak niezwykle ciekawy fakt? ;-;)

      A tak na marginesie, to jakoś nie zauważyłam (ani nie słyszałam), żeby Kitsuniu Ci pod tymi "połącz kropki" (czy innymi, dziwnymi formami wypowiedzi) odpowiadał... (skoro uważasz, że z nim "rozmawiasz" i "on wie o co chodzi", to jak myślisz, dlaczego tak robi?)


      Joleen :*

      Usuń
    6. Pomyślmy? Bo wie, o co chodzi? I powtarzam, komentuję JEGO post na JEGO blogu, więc z łaski swojej nie rozporządzajcie się cudzymi rzeczami, to niekulturalne.
      Kuro

      Usuń
    7. A ja powtarzam, po raz kolejny, - nie wiem o co Ci chodzi. Podejrzewam, że Twoim celem jest tylko i wyłącznie sianie zamętu i zwrócenie na siebie uwagi. Nie tędy droga.

      Twój Kitsune

      PS. Królowo, tak dobrze mnie znasz :) Nie łączę tych kropek w jedną całość :D

      Usuń
    8. Bradzo przepraszam, że się wtrące. Chciałabym skomentować to co od jakiegoś czasu dzieje się na tym blogu, ale nie wiem za bardzo jak... Zachowanie Pani Kuroneko AmbitneNazwisko jest dziwne, ale najwyraźniej ma ona z Kitsune swój "wspólny język" i te kropki dla nich coś znaczą. Tylko tyle chciałam powiedzieć i mam nadzieję, że nikogo nie urażam.

      ZuSkaa
      P.S. Kitsune, myślałam, że to ja jestem dziwna (kupiłam sobie męskie buty, to źle? były fajne...), ale najwyraźniej ktoś mnie przebił... Tylko nikomu nie mów, bo ktoś się może na mnie obrazić...

      Usuń
    9. Nic nas nie łączy, z pewnością nie kropki, ani kreski, ani żadne inne kółka (to tak na marginesie, gdyby ktoś był ciekawy). Nie mam już pomysłów jak przekonać Kuroneko, że serio NIE WIEM O CO CHODZI. Może ktoś inny, kto ogarnia temat, bo ja się poddaję.

      Twój Kitsune

      PS. Nie jesteś dziwna, ale masz rację. Zostałaś pokonana :D

      Usuń
    10. To może ja spróbuję! Pani (trzeba grzecznie :D) Kuroneko AmbitneNazwisko, nasz Lisek nie wie o co chodzi!! Będę to pisać pod wszystkimi Twoimi kropkami.

      ZuSkaa

      Usuń
    11. Dołączę się! Stwórzmy armię!

      Wegi

      Usuń
    12. Kitsune, rozgryzłyśmy to! To jest odliczanie. Jak będzie 10 kropek - wybuchnie!
      Halo, policja? Przyjedźcie na bloga!
      I nagle wszystko stało się jasne.

      ZuSkaa

      Usuń
    13. Działamy potajemnie! Nazywamy się… eee… KROPNIĘCI! Idealnie :D
      Zgłoszenia proszę zostawiać pod kropkami pani 'Postawię-kropki-pod-rozdziałem-będzie-śmiesznie'!

      Wegi

      Usuń
    14. Wiedziałem, że to ma jakiś głębszy sens. Dzięki, dziewczyny :)

      Wasz Kitsune

      Usuń
  2. No cześć, Lisi Królu ^-^

    Dawno już nic Ci nie pisałam, prawda? A czy trafi się lepsza okazja niż nowy post czekoladowej rozpusty? ;D

    Collin ma dziary?! I to róże?! I to z napisami "kocham mamusię, tatusia i dziadziusia"?! *q* Lubię jak ładni chłopcy mają tatuaże ^^ (Fenio pozdrawia ciepło x,D) Byłam też nieco zdziwiona, że po tym jak Jessica (he he ^^) przekroczyła próg ich (nareszcie! *-*) wspólnego mieszkanka, Władca Czekolady nie rzucił się na nią/jego :-/ Chociaż mówiłeś mi, że to "za szybko" ja bym nie narzekała ;-J (no bo w tych fikach o Maltairze tak rzadko są seksy ;-;) Poratuj mnie czymś! Czymkolwiek! ;___;

    Liczę na to, że szybko udekorują te sypialnie. Zwłaszcza Collin ;) Wyczuwam pokój w stylu Pana Collina Grey'a... Jessie'mu należy się nie jedna kara ^^ (Tobie zresztą też! ;p)

    Kończę i wracam do szarej, pourodzinowej rzeczywistości, gdzie ciągle pada deszcz i czas najwyższy coś wstawić ;-; Dzielę się z Tobą kakaowym kremem i weną, przewiązaną śliczną, różową wstążką <3


    Joleen :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kłam Królowo, a kto napisał o Trzech Zasadach i mi to zadedykował? :) Do tej pory jestem bardzo szczęśliwym liskiem :) Jesteś cudowna.
      Proszę się nie śmiać z tatuaży Collina. To nie było smerfne :D
      Masz ochotę na zabawy w sypialni? Czemu nie :) W kolejnym rozdziale, dobrze?
      Pourodzinowa rzeczywistość brzmi smutno. Świętowaliśmy siedem dni i siedem nocy, ale to za mało. Proponuję, abyśmy przeciągnęli sprawę aż do końca roku :D Tylko Ty, ja i nasz pokój zabaw (czytaj : BIURO), gdzie dzieją się rzeczy magiczne :D

      Twój jedyny, najukochańszy Kitsuś

      Usuń
  3. Rozdział ciekawy. Ten Justin… ech…
    Wspólne mieszkanie: ładowanie trwa :D
    Biedaczysko Jessie tak się męczy :c
    Tak w sumie to nie wiem co napisać. Nie ogarnęłam jeszcze życia po przyjeździe :D

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspólne mieszkanie to plusy i minusy :) Jessie jeszcze o tym nie wiem, ale wszystko w swoim czasie. W kolejnym rozdziale odwiedzimy chłopaków w ich "gniazdku" :D
      Tobie jest ciężko po przyjeździe? Pomyśl o mnie :P Niekończąca się impreza, deszcz, brak prądu... Opowiadanie nieskończone, książki nieprzeczytane. Za to mangi zamówione :D I nowy rozdział prawie gotowy. Będzie dobrze :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Nowe możliwości ( ͡° ͜ʖ ͡°)
      Dobrze masz! Impreza była udana, czyż nie?
      Deszcz jest niesamowity! Pomyśl ile kropel popełnia samobójstwo zdeżając się z podłożem. Gdy jesteś przemoknięty, pływasz w ich wnętrznościach. Czy to nie piękne??
      Miałam właśnie zamówić mangi… ale dołożyłam się całe 350 zł na wyjazd… Ktoś chce pożyczyć mi 100 zł? Nikt? No trudno. :c

      Wegi

      Usuń
    3. A co chcesz kupić? Bo ja Złamane skrzydła i 5 tom Sekaia. Reszta już w drodze :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Też chciałam kupić 'Złamane skrzydła' :o No i chcę zacząć kupować serię SnK :D

      Wegi

      Usuń
    5. SnK? Kreska jest brzydka. Szkoda pieniędzy.
      Złamane skrzydła wydają się interesujące :D Historia bardzo niebanalna.

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Ależ mi nie chodzi o kreskę :D Jest tam pełno wątków pominiętych w anime! Nawet kredą mogli by to rysować. I tak bym kupiła!

      Wegi

      Usuń
    7. No coś Ty, to anime jest zaledwie przeciętne. Nie wiem czym się wszyscy aż tak podniecają. Obejrzałem raz i wystarczy. Nie czekam na drugi sezon.

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. No nie wiem, mnie kręcą takie żeczy! Śmierć na każdym kroku, kruchość ludzkiego życia, walka z przeciwnościami! Zdrada ale też lojalność przyjaźni! Ohh, po prostu lubię :P

      Wegi

      Usuń
    9. Te wszystkie rzeczy są fajne i lepiej się ogląda, czy czyta coś, co nie jest płaskie i płytkie. Zgadzam się.
      Niestety, SnK jest słabe. Przynajmniej dla mnie. Wymęczyłem to do końca, ale szału nie było. Mangi nawet w ręku nie miałem. Chyba nigdy nie zrozumiem tego fenomenu.

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Coż, o gustach się nie dyskutuje :P No wiesz, uważam że jest dobre, ty - że słabe. Na tym zakończmy :D

      Wegi

      Usuń
  4. Jak mnie tu dawno nie było! Oczywiście nadrobiłam wszystkie rozdziały zaraz po powrocie do domu, ale postanowiłam, że poczekam, aż dodasz coś nowego, żeby móc skomentować 'na świeżo'.
    Powiem tak - słusznie nie mogłam się doczekać 'Czekolady'. Widać, że z każdym kolejnym opowiadaniem nabierasz wprawy i aż strach pomyśleć co będzie dalej! Na razie jednak mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z tego co widzę ;) Collin to mój ulubieniec i choć wiem, że mimo licznych zalet ma również wiele wad, to i tak w ekspresowym tempie pochłaniam choćby krótką wzmiankę o nim. Zaczynam się nawet powolutku do Jessiego przekonywać, co możesz uznać za plusa, bo na początku zakładałam, że nigdy, ale to przenigdy nie powiem o nim miłego słowa. Czyli powiedzenie - nigdy nie mów nigdy, jednak się sprawdza ;)
    Nawet sobie nie wyobrażasz jaki miałam ubaw, kiedy przeczytałam, że razem zamieszkają. A kiedy wyobraziłam sobie minę Jessiego to już w ogóle! Już się nie mogę doczekać, co się tam w tych czterech ścianach będzie działo ^^
    Jessie niby taki nieśmiały i nieporadny a w teledysku pokazał na co go stać. Gratulacje dla niego, bo ja bym się ze wstydu spaliła i odmówiła wyjścia z garderoby na plan, także Jessie ma plusa za odwagę. Idę o zakład, że Collin ma cichą nadzieję, że Jessie pewnego dnia również dla niego stanie się bardziej otwarty i nie będzie się wstydzić. Trzymam za to kciuki!
    Szkoda mi Jessiego i jednocześnie jestem na niego zła. Doskonale rozumiem, jak musiało mu być ciężko po stracie rodziców a świadomość, że nigdy z nimi nie porozmawia musi być dobijająca, ale gdyby mnie brat tak traktował i nie pozwalał żyć po swojemu... Raczej nie byłabym wobec niego tak grzeczna jak Jessie. Mój charakter różni się diametralnie od charakteru Jessiego, więc możliwe, że to dlatego, bo kiedy mnie ludzie mają gdzieś i chcą mną sterować, to sama mam ich w... głębokim poważaniu, więc ja czekam na moment, w którym Jessie się zbuntuje i powie 'dość'.
    Weny!

    Ruu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruu! Dziewczyno, jak ja się stęskniłam! :')
      Wchodź szybko na maila i opowiadaj co u ciebie!

      Wegi

      Usuń
    2. Witaj Ruu :) Jak się masz po internetowym odwyku? Przemyślałaś swoje życie bardzo dokładnie? :P
      Jak widzisz Czekolada, z opóźnieniami, ale ma się dobrze. Jest słodka i rozpuszcza się od słońca :) (u mnie głównie pada, ale pomarzyć dobra rzecz ehhh... )
      Collin i wady? No wiesz... On nie ma żadnych wad. Jest ideałem. Tak jak ja :D Spytaj Wegi, jeśli mi nie wierzysz :D
      Jessie też jest słodki. Niby uśmiechnięty lekkoduch, ale ma w sobie jakąś głębię.
      Zobaczymy co będzie dalej. Maksymalnie w przyszłym tygodniu kończę pisanie, a jeszcze tyle niewiadomych :D Muszę jeszcze sprzedać Jessiego, więc ruszam do pracy :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  5. Hej,
    sukces, ale czyżby specjalnie nie było tego łóżka aby go zaciągnąć do swojego pokoju ;) odpusc jeśli chce zerwac kontakty bo nie zrobisz to co on chce...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, sukces ale czyżby specjalnie nie było tego łóżka w pokoju, by zaciągnąć go do swojego ;) olej brata jesli chce zerwać kontakty, bo nie zrobisz to co on che...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń