sobota, 27 sierpnia 2016

Rozdział IV


Szkolne opowieści: Mój uczeń- opowiadanie yaoi (część II)


Wchodzimy do baru, w którym Bell, tym razem bez megafonu, zdążył już zamówić sporą ilość alkoholu. Kelnerzy ustawiają małe szklaneczki na stolikach, czekając dopóki poszczególni goście zajmą miejsca. Pracownicy biurowi, poważni i oszczędni w słowach w ciągu tygodnia pracy, przechodzą totalną metamorfozę w piątkowy wieczór, który spędzają pijąc i żartując aż do późnych godzin nocnych. Nie przepadam za piątkowymi imprezami, które zazwyczaj kończą się sobotnim leczeniem kaca, ale to wyjątkowa okazja, więc nie mogę się wykpić, olewając braci Cheng. Zwłaszcza jednego z braci...
- Will, no nie wierzę! Cały tydzień marzyłem o porządnym drinku! Czytasz mi w myślach! - ekscytuje się Lucas, zajmując miejsce tuż obok mnie.
- Tylko nie przesadzaj. Nie chcę cię nieść do domu, jak ostatnim razem – Patric gasi jego entuzjazm, wyciągając jednocześnie swój telefon i sprawdzając wiadomości, na widok których dyskretnie się uśmiecha.
- Pilnuj swoich spraw, braciszku – odcina mu się naburmuszony bliźniak. - Will – rozchmurza się, szukając mojego wzroku – grałeś kiedyś w taką grę „wszystko albo nic”?
- Grałem, dawno temu. Chyba jeszcze na studiach.
- Przyjmujesz wyzwanie? - podaje rękę w moją stronę, abym ją uścisnął.
- Ani się waż! - Patric uderza go prosto w wyciągniętą dłoń.
- Auu! Dlaczego to zrobiłeś?!
- Mówiłem ci już, prawda? Zachowuj się, bo nie ręczę za siebie...
- Jesteś nudziarzem i nie umiesz się zabawić! – Lucas ostentacyjnie odwraca się od brata, który siedzi na wprost niego.
- Za to ty umiesz aż za dobrze, o czym nie raz się przekonaliśmy. Żadnych gier i zakładów, jasne? - spogląda na mnie i na bliźniaka, marszcząc ostrzegawczo brwi.
- Jak sobie życzysz. Będziemy grzeczni – staram się rozładować napiętą sytuację.
- Daniel, to może ty? - ciemnowłosy nie zaprzestaje swoich prowokacji.
- Dziękuję, ja nie piję – odpowiada mu chłopak.
- Nie pijesz? No coś ty!
- Mam słabą głowę, zresztą spytaj Williama. Może to potwierdzić, jeśli mi nie wierzysz.
- Za to ja chętnie się napiję! - wcina się Bell, stukając kieliszkami z Lucasem.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Jesteś już pełnoletni? - kpię z mojego asystenta, który robi się czerwony jak burak.
- Szefie... Szef to potrafi być wredny jak nikt inny! Za miesiąc skończę dziewiętnaście lat!
- Serio? - udaję zdziwionego.
- Szefie! Poskarżę się wujkowi Harremu, że mnie dyskryminujesz!
- Nie dyskryminuję, wprost przeciwnie. Powiedz tylko słowo, a zacznę cię wyróżniać – wpatruję się w jego jasnoniebieskie oczy w taki sposób, że robi się jeszcze bardziej czerwony.
- N-Nie zrobisz... tego... - speszony spuszcza wzrok, rozbawiając pozostałych zebranych prawie do łez.
- Will, zobacz jakie fajne laski. Chodź, pójdziemy potańczyć! - mój nowy przyjaciel podrywa się z miejsca i odciąga mnie w kierunku parkietu.
- Lusac... - odprowadza nas pomruk niezadowolenia drugiego z braci.
- Tak, wiem. Grzeczny jak aniołek – obiecuje mu.
Nie byłem chętny, aby tu przyjść, ale teraz, po kilkunastu drinkach i kilku godzinach na parkiecie, w towarzystwie pięknych kobiet, bawię się jak nigdy w życiu. Lucas jawi mi się niczym kolorowy ptak, który nie boi się żadnych wyzwań, nieważne czy chodzi o mieszanie szampana z wódką, czy podrywanie najbardziej niedostępnych dziewczyn.
Od czasu do czasu spoglądam w kierunki naszego stolika, przy którym siedzi Patric, nie odrywający wzroku od ekranu oraz coraz bardziej pochmurny Daniel. Dziwne, że się nie bawi. Przecież kiedyś bardzo to lubił. Miał piękną dziewczynę, grono znajomych, słabość do kolorowych drinków... Stare, dobre czasy, które już nigdy nie wrócą...
- Will, co powiesz na małą przerwę? - nieoczekiwanie proponuje mi mój kompan.
- Przerwę? Masz już dość? - z nadzieją w głosie czekam, aż obwieści moje zwycięstwo.
- Chyba żartujesz! Pomyślałem, że wyrwiemy się gdzieś na chwilę. Wiesz, tylko ty i ja... - wyciąga rękę w moją stronę i muska guziki koszuli. Kątem oka dostrzegam niedowierzanie malujące się na twarzy Daniela, który bacznie nas obserwuje. Ten dwuznaczny gest bardzo mu się nie podoba. Może jeśli posunę się krok dalej, przestanie mi się narzucać... Warto spróbować.
- Jasne, czemu nie – biorę Lucasa za rękę i wyprowadzam z sali. Bardzo dobrze znam ten klub, bo nie raz ostro się tu zabawialiśmy, dlatego nawet w ciemności, bez najmniejszego problemu, udaje mi się zlokalizować drzwi, które prowadzą na taras, gdzie w środku sezonu właściciel serwuje swoim klientom piwo na świeżym powietrzu.
- Ładnie tu – zauważa, opierając dłonie na poręczy i spoglądając na niebo. - W Chinach rzadko widać gwiazdy, zwłaszcza w centrum miasta.
Nic nie odpowiadam, tylko wyciągam z kieszeni papierosy i zaciągam się dymem.
- Więc ty i Daniel... - spogląda na mnie wymownie, szukając potwierdzenia dla swoich przypuszczeń.
- Ja i Daniel – uciekam wzrokiem wpatrując się w panoramę miasta.
- On chyba nie umie pogodzić się z porażką.
- Chyba nie – uśmiecham się gorzko.
- Jednak ty to nie on, prawda? - powoli zmniejsza odległość między nami. Z początku nie rozumiem o co mu chodzi, ale gdy jego usta zbliżają się niebezpiecznie blisko moich, zamieram. Czy chcę, aby mnie pocałował? Przystojniak z niego, nie powiem, że nie. Ma brązowe oczy, w których igrają malutkie ogniki, zdradzając jego pogodny charakter. Jest wysoki i dobrze zbudowany. Podoba mi się. Jednak moje serce... ani drgnie. Kształtne usta miękko ocierają się o moje, badając jak daleko może się posunąć. Nieznacznie rozsuwam wargi, czekając na jakieś objawienie. Może jeśli pozwolę mu na więcej... Lucas kładzie mi rękę na ramieniu. Nasze klatki piersiowe ocierają się o siebie. Jego serce zdaje się wyrywać z piersi, a moje... Moje jest jak martwe. Pompuje krew, spełniając swoje życiowe zadanie, lecz to wszystko.
Mężczyzna wydaje cichy pomruk zadowolenia i pogłębia pocałunek, przypierając mnie do poręczy. Swoim zwinnym językiem stara się zachęcić mój do zabawy, ale nie umiem odpowiedzieć na jego zaczepki z takim samym zaangażowaniem.
- Masz piękne oczy – uśmiecha się do mnie nieznacznie odsuwając.
- Jeszcze chwilę i stwierdzę, że za dużo wypiłeś - śmieję się cicho, chociaż i mnie nieco kręci się już w głowie z powodu nadmiaru alkoholu.
- Dlaczego? Przecież to prawda – przesuwa opuszkami po moim policzku. - Nie lubisz komplementów?
- To nie o to chodzi. Ja... - Jak mam mu powiedzieć, że nie wierzę w ani jedno słowo? Każdy, nawet najmniejszy przejaw zainteresowania, traktuję jako kolejne kłamstwo.
- To może jeszcze jedna rundka? - ponownie wpija się w moje usta, nie czekając na zgodę.
- Co wy tu robicie? - zimny głos Daniela natychmiast psuje intymny nastrój.
- Całujemy się – odpowiada mój towarzysz, patrząc zielonookiemu prosto w oczy. Chłopak podbiega bliżej i uwalnia mnie z objęć ciemnowłosego.
- Zostaw go w spokoju. Jest mój! - zaborczo stara się osłonić mnie swoim ciałem.
- A jak nie to co? - groźny błysk pojawia się w oczach Lucasa.
- To moje pierwsze i jedyne ostrzeżenie, Cheng. Zostaw go w spokoju.
- Prawdziwa drama w wykonaniu małego Daniela. Chyba się posikam ze strachu! - ironizuje.
- Twoje żarty wcale nie są śmieszne – odpowiada mu głos brata, który wyłonił się z ciemności za plecami Daniela.
- A tak się starałem... - wzdycha ciężko, wyraźnie niezadowolony dodatkowym towarzystwem.
- Chodź Will, wychodzimy – Daniel ciągnie mnie za sobą w kierunku wyjścia.
- Nie chcę jeszcze wychodzić – próbuję mu się wyrwać.
- Nic mnie to nie obchodzi. Zamówiłem już taksówkę. Patric, zajmij się bratem. Wygląda na to, że on także przesadził dziś z alkoholem.
Prowadzi mnie na dół, aby zabrać moją marynarkę. - Spokojnie, Will. Odprowadzę cię do domu i …
- Nigdzie z tobą nie idę! - siłą odpycham go od siebie, lecz tracę równowagę, a on natychmiast to wykorzystuje, zabierając na parking.
- Co? - pytam w końcu, nie mogąc dłużej znieść jego karcącego wzroku, gdy siedzimy już w taksówce.
- Dlaczego to zrobiłeś? – przeczesuje włosy palcami, zdradzając swoje zagubienie.
- Jestem dorosły i mogę robić co zechcę.
- Wolisz jego? Przecież ty i ja...
- Nie przypominaj mi o tobie i o mnie, bo niedobrze mi się robi na samo wspomnienie... – przerywam mu.
- Niedobrze ci, bo jesteś pijany. Swoją drogą, nigdy nie widziałem, abyś aż tyle pił. Co się z tobą dzieje, Will?
- Odczep się – ucinam temat, opierając głowę o zimną samochodową szybę.
Rzeczywiście, wypiłem znacznie więcej niż powinienem, bo odzyskuję świadomość dopiero nad ranem, budząc się w obcym łóżku. Rozglądam się po pokoju zaspanym wzrokiem, starając przypomnieć sobie szczegóły poprzedniego wieczoru. Jak się tu znalazłem?
Z powodu nadmiernego ciepła, ściągam z siebie kołdrę i z zaskoczeniem odkrywam, że nie mam na sobie koszuli. W dodatku nie jestem sam. Unoszę się na poduszkach, by uwolnić z uścisku osoby, która mocno mnie obejmuje. Ku mojemu zdziwieniu, to nie ciemnowłosy Lucas, z którym całowałem się zeszłej nocy, lecz Daniel! Dlaczego wylądowałem w łóżku właśnie z nim?!
Próbuję się jak najszybciej uwolnić, ale to znacznie trudniejsze zadanie niż myślałem. Kręci mi się w głowie, a chłopak jest wyjątkowo silny...
- Will... Zimno mi... - mamrocze przez sen.
- Zabierz rękę!
- Oddaj kołdrę – nie otwiera oczu, za to tuli się szczelniej w poszukiwaniu okrycia.
- Zabierz rękę! - powtarzam znacznie ostrzejszym tonem, dzięki któremu wreszcie unosi powieki.
- Nawet pijany wstajesz zdecydowanie za wcześnie – marudzi, pozwalając mi wyplątać się ze swoich ramion.
- Dlaczego przyprowadziłeś mnie do swojego mieszkania?!
- Bo nie pamiętałeś kodu do swojego.
- To nie twoja sprawa! Trzeba mnie było zostawić w klubie!
- I pozwolić, aby Lucas cię wykorzystał? Nigdy! - irytuje się w czasie gdy sięgam po swoją koszulę i zaczynam zapinać guziki. - Nie wychodź jeszcze. Musimy porozmawiać.
- Nie mamy o czym.
- Mylisz się. Jest wiele rzeczy, które musimy sobie wyjaśnić. I nie powiedziałem ci jeszcze najważniejszego!
- Zachowaj to dla siebie – podchodzę do drzwi. Zielonooki próbuje mnie powstrzymać.
- Poczekaj, zrobię kawę. Po niej poczujesz się lepiej.
- Nic od ciebie nie chcę – syczę.
- Will... Proszę cię tylko o chwilę rozmowy. Mogłem cię wczoraj zostawić na pastwę tego typa, ale zająłem się tobą. Mógłbyś wykazać odrobinę dobrej woli i wysłuchać tego, co mam do powiedzenia.
- To prawda, mógłbym – wzdycham ciężko – ale nie chcę – sięgam do klamki. Daniel łapie mnie brutalnie za ramię i obraca, dociskając plecami do drzwi. Zanim udaje mi się go odepchnąć, robi krok do przodu i złącza nasze wargi.

22 komentarze:

  1. Ahahahahahaha xDDDDDD
    No umarłam xD

    W połowie miałam taki przebłysk
    "Daniel seme"
    I im bardziej w fabułę tym bardziej się w tym upewaniam.

    I jak nie dzierże starszych uke (nawet nie wiesz jak bardzo)
    Tak nie wiem czy to by mi się bardziej nie podobało.

    Ale dobra dopiero IV rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daniel seme... Kuszące, nawet bardzo :D Poza tym Will nie jest stary :P A czy nadaje się na uke? Sprawdzimy?

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. tyle już traum przeżyłam gdy seme stał się uke że chyba nic mnie już nie załamie

      HIR ŁI GOŁ!

      (dla mnie rok to maksimum więc wiesz xD)

      Usuń
    3. Rok? Tylko ROK?! Jesteś strasznie wymagająca, Yagódko :D
      Jeszcze nie wiem co zrobię. Zobaczymy. Poza tym nawet jeśli seme zmieni się w uke, to... Ciii... Nic nie powiem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. tak na dobrą sprawe to nawet jak jest tylko rok to nie zawsze czytam ^^"
      (ja mam takie kompleks na starszych facetów że wiesz xD)

      Jestem bardziej wymagająca niż mogłoby się zdawać więc wiesz , lepiej nie wiedz! xD

      Róbta co chceta

      ale zdradzić jak coś to byś mógł ;D

      Usuń
    5. A ja lubię, gdy ktoś jest starszy :D
      Nie mogę niczego zdradzić, bo rozłożę opowiadanie. Powiem tylko tyle - nowy rozdział powinien być jutro :D

      Twój Kitsune

      Usuń
  2. Lucas, słońce… Zostaw Willusia w spokoju. Zajmij się Bellem (w sumie on też leci na Williama) czy kimś tam innym. Ale nie bratem. Niee, bez takich :D
    Ocho, nasza wściekła małpka wkracza do akcji razem z panem poważnym. Świetny duet zniszczenia zabawy :')
    Teraz przypomina mi się pierwsza część opowiadania. Pierwszy- "Za dużo wypiłeś bla, bla. Zamówiłem taksówkę bla, bla." A drugi- "Nigdzie nie jadę, zostaw" :DD
    I rozwalił mnie kawałek z kawą. "Zrobię naszą ulubioną kawę i wszystko nam opowiesz~" Tak mi się przypomniało xd
    Okej, Danielek włączył tryb seme! Uuuuu, pewnie będzie wielkie odtrącenie i trzaskanie drzwiami. Will jak baba z okresem, której ktoś zjadł ostatnią czekoladę. Heh. To wcaaaale nie jest przykład z życia~ ;D

    Wegi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucas i Will... Lucas i Patric... Daniel i Will... i jeszcze Bell... Aż nie wiem kogo wybrać :D
      A mi się podoba zakazany związek między braćmi :P Ale wszystko w swoim czasie :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    2. Widzisz? Tyle możliwości :D
      Między braćmi? Kitsuś, czy ty coś sugerujesz?! Powoli zaczynam się bać o.O A mówiłeś, że nie ma czego :O

      Wegi
      Ps. Przeczytałam właśnie CAŁE No.6. CAŁE z dodatkami i wgle. Masakra. Ale jest genialne. Tu słowa jednej z komentatorek "Serio?! Serio, Nezumi?! Osiągnąłeś szczyt jako nieczuły dupek po czym... postawiłeś sobie drabinkę i wszedłeś jeszcze wyżej?! Argh!" To takie prawdziwe…

      Usuń
    3. Nie lubisz zakazanych romansów, Wegi? :P Ja bardzo :D
      Pewnie, że nie ma się czego bać. Wystarczy nie czytać, zwłaszcza takich zbereźnych rzeczy, które zamierza jeszcze stworzyć :P
      Nie czytałem No.6. Wystarczyło mi, że anime było o niczym. Przeczytaj Złamane skrzydła. To jest moc :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    4. Anime w porównaniu z nowelką jest gorsze niż nic. Serio.

      Wegi

      Usuń
    5. Nie przeczytam. Dla mnie to zamknięty rozdział. Próbowałem, ale mnie nie wciągnęło.
      Rozumiem, że relaksujesz się korzystają z ostatniego tygodnia wakacji?

      Twój Kitsune

      Usuń
    6. Spoko, może kiedyś zmienisz zdane.
      Oczywiście! Jem czekoladę leżąc i użalając się nad sobą. Mam huśtawkę nastrojów i oglądam
      anime, żeby o tym nie myśleć…

      Wegi

      Usuń
    7. Świętujesz :) I bardzo dobrze :)
      Wszyscy zawsze stresują się szkołą, ale po co? Nikt nigdy nie zapytał mnie o to jakie miałem oceny w szkole czy na maturze (poza rodzicami czy babcią, ale to się nie liczy). Stresowałem się, przeżywałem, a szkoda na to życia. Trzeba się skupić na ważnych rzeczach, ale ważnych dla nas. Reszta jest bez znaczenia. Więc rozkoszuj się czekoladą, jeśli sprawia Ci ona radość :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    8. Świętuję, można tak powiedzieć :D
      Ale Kitsuś! Nie rozumiesz… Z biegiem czasu łatwiej Ci sie na to patrzy. Wszyscy WYMAGAJĄ ode mnie ocen na świadectwie 5-6. 4 jest nie do pomyślenia. Jak zeszłabym poniżej średnii 5.0 to chyba wąchałabym kwiatki od spodu ;-;
      Mam zamiar olać to wszystko i jeść czekoladę. Jeść ją patrząc w oczy tym, którzy mówią że jestm gruba! Ha! Ciul wam do tego!

      Wegi
      Ps. Wiesz co? Lepiej mi :)

      Usuń
    9. Masz rację, jest mi łatwiej. Poza tym moi rodzice mają zupełnie inne podejście do kwestii edukacji. Mój światopogląd również bardzo się zmienił od czasu, gdy zacząłem bardziej przyglądać się innym, światu, zrezygnowałem z mięsa. Mam nadzieję, że w tym naukowym szale nie zatracisz siebie :)

      Twój Kitsune

      Usuń
    10. Z tego co zauważyłam, masz bardzo ciekawy światopogląd. Miło się z Tobą pisze :)
      Szczerze, też mam taką nadzieję. Co z tego, że się nie przykładam. Teraz będę mieć trudniej :/

      Wegi

      Usuń
    11. Nie pisz mi takich rzeczy, bo mnie zawstydzasz :)
      Dziękuję :)
      Będzie dobrze, uwierz mi na słowo, bo ja już tam byłem i to wszystko robiłem :D

      Twój Kitsune

      Usuń
    12. Ojej, gomene! Ale taka prawda :) Trzeba znać swoją wartość.
      Dobrze Kitsune-senpai (hahah xd)! W razie czego, napiszę do ciebie :D

      Wegi

      Usuń
    13. Pisz, zawsze jest mi bardzo miło :)

      Twój Kitsune

      Usuń
  3. Hejka,
    piękny rozdział, Daniel taki zaborczy ;) a to w klubie cudowne...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    cudnie, zaborczy Daniel pięknie, a to w klubie piekne
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń